k...@p...onet.pl wrote:

>> (...)
>> Samo zostańcie akwizytorami to zaobaczymy jak długo polubicie tę pracę !!!!
>
> Człowieku! Chyba czegoś nie zrozumiałeś! NIKT CIĘ NIE ZMUSZA DO TEGO ŻEBYŚ BYŁ
> AKWIZYTOREM! Jak chcesz to proszę bardzo, nie to nie! Na tym polega wolny
> rynek pracy.

Rynek polega na tym, że jedna strona pokazuje, co oferuje, druga mówi
ile chce zapłacić. zecz jednak polega na tym, że wielu pracodawców
ukrywa i niedopowiada istotnych okoliczności, które uniemożliwiają ocenę
proponowanej pracy przed jej podjęciem. Okolicznością taką jest np.
rozmiar potencjalnego rynku i ilość zatrudnionych na nim akwizytorów.
Inną okolicznością jest sposób wyliczania prowizji - "pracodawca" ma
zwychaj dostosowywać jej wysokość do swego widzimisię, lekcewarząc treść
zawartej umowy. Podobnie, wymóg posiadania zamochodu: "pracodawca"
zakłada, że już go masz i ktoś za niego zapłacił, podobnie jak to, że
koś zapłaci za następny samochód. "Pracodawca" nie zakłada, że musisz
zarobić przynajmniej na koszty, zakładając, że jesteś dobry w tym, co
robisz. Ma to w głębokim poważaniu. Oferowanie zajęcia, w kórym
spodziewane efekty nie pokrywają kosztów jest oszustwem a nie okazją do
zarobienia dla wyranej grupy społecznej.

> (...) Załóżmy jednak, że jesteś studentem lub kimś, kto po prostu
> chce sobie dorobić. Zawsze komuś to podpasuje.(...)

Moje doświadczenie jest takie, że większość tego rodzaju fert oczekuje
bycia w pełni dyspozycyjnym, a nie "dorobienia sobie". Dokładniej:
pracodawca oczekuje, że będziesz jemu podlegał, a dodatkowo, że twoja
praca przyniesie efekt. Umowa z akwizytorem ma więc zwykle charakter
podwójnej: umowy staranego działania i umowy skutku, co przy
wynagrodzeniu nie pozwlającym się utrzymać jest wyjątkowo nieuczciwe.

> Widząc w jaki sposób niektórzy ludzie szukają pracy to aż dreszczy dostaję.
> Podchodzą do tego mniej więcej w ten sam sposób, jak słynny gracz TOTO-LOTKA,
> który nieustannie narzeka, że nic nie wygrał nie wysyłając kuponów.

Sam miałem okazję nieprzyjmować do pracy takich osób, kóre na rozmowę
przychodziły niechlujnie brane, cv jak piąte ksero przepisanych
sloganów, etc. Podoba mi się porównanie do toto-lotka. Jeżeli
znalezienie pracy to totolotek, to pracownicy tak to traktują:
niechlujnie i byle jak i bez zbytniej nadziei na efekt.

> (...)Firmy zwalniają pracowników, bo nie mają pieniędzy na prowadzenie
> działalności. Zwolnieni ludzie nie mają pieniędzy na to by stać się klientami
> tych firm. W ten sposób kryzys się nieustannie pogłębia.

Firma kupiła browar, potem w niego zainwestowała (pieniądze browaru,nie
grupy), potem go zamknęła, ludzi zwolniła, opublikowła, że ma znaczny
zysk i jest zadowolona, nazywając to restrukturyzacją. Firma ta nie jest
i nie była w złej kondycji finansowej. Może chodzi o wykreowanie nowych
rynków? Bezrobotni wypiją więcej piwa?

>
> POZDRAWIAM
>
> Kierownik