eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeJak sprawnie zdobyć pracę zagranicą?Re: Jak sprawnie zdobyć pracę zagranicą?
  • Data: 2006-10-17 09:03:01
    Temat: Re: Jak sprawnie zdobyć pracę zagranicą?
    Od: "grom@x" <gromax@_usun_to_.interia.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    uzupełniając, co napisała Immona.

    Po pierwsze, motywacja do pracy, determincja itd.
    Zakładajac, że przekonasz swoim życiorysem czy listem motywacyjnym rekrutera
    do swojej osoby, co odpowiesz mu jak do ciebie zadzwoni? (na marginesie -
    nie słyszałem, zeby rekruterzy dzwonili na inne telefony niż brytyjskie). Że
    kiedy mozesz zjawic się na rozmowie (tu podpowiedź dostałeś od Immony a
    także patrz na punkt drugi)? Nie chce też deprecjonować twojej znajomości
    języka, ale dla praktycznie każdego kto przyjeżdża na wyspy pierwsze
    kontakty z językiem sa trudne (co tam oni pod nosem bełkoczą?). Ja
    potrzebowałem kilku dni słuchania radia w wolnych chwilach, żeby sie na
    prawde osłuchac z jezykiem. A człowiek który bedzie dzwonił, to raczej moało
    prawdopowodobne ze bedzie do ciebie mówił językiem wyuczonym w szkole
    (oczywiście, że z racji wykonywanej pracy bedzie niezwykle uprzejmy i
    oficjalny, ale nie zmienia to postaci rzeczy ze jest to troche inny język
    niz się w szkole uczy)
    No i siła twojej osoby - jak przekonasz, ze to własnie ty, mieszkajacy circa
    1800 km od miejsca docelowego bedziesz lepszym kandydatem niz ten na miejscu
    (duzo jest angoli-półgłówków, ale są też ci dobrze wykształceni). Jak
    będziesz miał podejscie, zacytuję "Nie jestem zdeterminowany ale jak oglądam
    fakty ..", to czym masz przekonać, że chcesz przyjechac bo ci we własnym
    kraju źle? To po co masz przynosić ze sobą zmartwienia. Na marginesie mały
    drobiazg, jak długo potrafisz sie usmiechać? godzinę, dwie bez przerwy
    (nawet w sytuacjach stresowych)? przy obcych, nie znanych bliżej osobach?
    dla angoli to bardzo ważne

    Po drugie, jak fizycznie rozwiązać bycie na rozmowie i okreslenie mieszkania
    na miejscu?
    Załóżmy, że będzie to miasto, do którego masz połaczenie z polski (a tych w
    sumie jest całkiem niewiele w całym uk). minimum godzina odprawy przed
    lotem, 2 i pół godziny lotu, przynajmniej z pół godziny na lotnisku po
    przylocie i transport na miejsce. Zakładajac ze bardzo dobrze wiesz gdzie
    masz jechac, bardzo dobrze wiesz jak tam dojechac (taksówka, metro, kolejka,
    autobus, kolega samochodem) mija kolejny czas. Do tego warto by byc
    wypoczętym, zrelaksowanym i blablabla co powinno byc na rozmowie (np.
    wyprasowana koszula).
    Załózmy więc, że przyjeżdżasz na miejsce dzień przed rozmową. Masz zaklepane
    miejsce, gdzie możesz się wyspać (w okolicnościach rozmów o prace serdecznie
    odradzam hostele, dużo lepiej w spokojniejszym miejscu np. u kolegów),
    jesteś odświeżony i zrelaksowany (blablabla), i dostajesz pytanie związane z
    zamieszkaniem.
    i po trzecie - nie, nie chciałem ci przeszkadzać czy cię zniechęcac. to po
    prostu inny kawałek świata niz Polska i warto by mieć przemyslane
    przynajmniej te kilka spraw

    Nadmienię, że jestem własnie na południu UK, w Devonie (i mam blisko do
    kanału z tej strony nazwanego angielskim) i od przynajmniej 3 miesięcy
    szukam bardziej sensownej pracy nż obecnie wykonuję (w sumie przyjechałem tu
    "na gotowe", wprawdzie nisko płatne, ale legalne zatrudnienie w maju tego
    roku i troszkę zaczynam rozumieć to szaleństwo,w ktorym być może jest
    metoda). I podstawa w rozmowie z agencjami pracy to mozliwość po pierwsze
    porozmawiania bezpośrednio z kimś z agencji, później z potencjalnym
    pracodawcą. Znowu to kilka dni.... I do tego juz niejednokrotnie usłyszałem,
    że wprawdzie robia dla mnie wyjatek przedstawiając ofertę pracodawcom, ale
    większośc wymaga od potencjalnego pracownika minimum rocznego pobytu na
    wyspach, najlepiej w tym samym mieście/okręgu. Nie wiem czy to bardziej
    sprawa języka (dialekt miejscowy), czy np. udowodnienia że się na prawdę
    chce przez dłuzszy okres pozostac na miejscu. Mówią mi wprost - po roku
    twojej pracy na miejscu przy twoich kwalifikacjach nie będzie problemu (a
    konkretne zadania to j wykonywałemw polsce, w uk póki co to głównie
    przynies - podaj - pozamiataj).
    I ten jeden mały problem logistyczny - angole słyna ze swojej "flegmy". Do
    tego zresztą tu na miejscu szybko trzeba sie przyzwyczaić (u nas byśmy
    powiedzieli że to jest olewanie człowieka, u nich tak po prostu jest).
    Konsekwencją tego moze być np. owocna rozmowa kwalifikacyjna (rozkładająca
    się w czasie np. tygodnia). Konkretna decyzja o twoim przyściu do pracy ma
    zapaść za dzień, dwa i jak zwykle sie przeciaga. tydzień, drugi, trzeci, i
    dopiero wtedy masz angaż. co robisz w tym czasie? z czego żyjesz? nadmienię,
    że jak już tutaj pracujesz to wydatki nie szokują. Zaraz po przyjeździe
    liczysz razy 5,8 i mleko ci wychodzi np. 3-4 zł, przejazd
    kolejka/metrem/autobusem 10 zł w jedną stronę .... i co najważniejsze, zasób
    kieszeni topnieje. I cały czas jestes zwodzony, że juz rano, że za godzinę,
    że jutro. I tu wracamy do punktu determinacja :)

    to tyle, w bardzo duzym skrócie :)
    Ergo - sugeruję dłuzsza wycieczkę na wyspy i przekonanie się bezposrednio na
    miejscu jak to jest. Załóz czas pobytu, koszty
    mieszkania/jedzenia/utrzymania (telefony!!), plany awaryjne itp. Policz, na
    ile cie stac.. Bo jak nie będziesz miał awaryjnego klawisza escape, to
    tylko sciana płaczu i wiktoria.........

    --

    to tylko moje zdanie, taki skrót myślowy
    *G*R*O*M*A*X*

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1