Wojciech Bańcer wrote:

>>>Chyba mnie nie zrozumiałaś. Potrzebę transformacji naszego systemu
>>>emerytalnego widzę. Tym niemniej mam awersję do hurraoptymistycznych
>>>pomysłów pod tytułem "zlikwidować ZUS i będzie dobrze". :)
>>
>>co wiec proponujesz?
>
>
> Zostawić to komuś, kto ma o tym pojęcie i się na tym zna, a nie wygłasza
> popularne hasełka.

Tyle, ze tu naprawde nie ma jakiegos genialnego, nie odkrytego
rozwiazania. Jedynym jest uciecie gromadzenia zobowiazan (cos sie nalezy
tylko za skladki wplacone do tej pory) i przerzucenie finansowania
realizacji dotychczas zaciagnietych zobowiazan na cos innego niz
skladki, ktore z powodow demograficznych przestana wystarczac w pewnym
momencie, gdy beda zbierane na dotychczasowych zasadach. Nieruchomosci
ZUSu czy prywatyzacja nie sa w stanie zapewnic dostatecznych srodkow,
wiec musi to przejsc na podatki od osob fizycznych i/lub firm.

I tu jest problem. W obecnej sytuacji gospodarczej PL podwyzszanie
podatkow moze miec zly wplyw na caloksztalt gospodarki i wplywy moga sie
zmniejszyc. Akceptacja wysokich (nominalnie) podatkow zalezy od tego,
czy po ich zaplaceniu i tak wystarcza na wszytko z dalszym rozwojem
wlacznie - czyli - jaka jest sila nabywcza pieniadza.

Jesli PL czeka piekny rozwoj gospodarczy dzieki UE, powrotom emigrantow
i przesylanej przez nich kasie itp., to ten pomysl da sie wprowadzic w
miare bezbolesnie. Ci, ktorzy obecnie nic nie robia z ZUSem, doskonale
to wiedza i czekaja na wlasciwy moment.

Jesli rozwoju nie bedzie, a wlasciwy moment nie nadejdzie, czeka nas
czarny scenariusz, ktorego skutkow mozna uniknac wylacznie nie wierzac w
panstwowa emeryture i gromadzac srodki na nia samodzielnie.

I.

--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :)