eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeParametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 113

  • 31. Data: 2007-06-14 10:36:53
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > 1. Uważa za konieczne o niej wspomnieć w kontekście "mimo tych
    > niesprzyjających okoliczności a jednak się udało".
    > 2. Pojawia się słowo "dobrobyt".
    >

    Co prawda nie jestem w stanie go zrozumiec dokladnie (moje neurony lustrzane
    odbijaja zbyt slabo jego zachowanie) ale troche go rozumiem.
    Rozumiem ze mogl wychowac sie w biedzie czy problemach. Rozumiem ze wyrwal sie z
    tego i teraz chce sobie zabezpieczyc przyszlosc. Sam dopiero niedawno
    zrozumialem ze jestem w stanie samodzielnie zapewnic byt sobie i rodzinie i nie
    jest to tylko chwilowe szczescie bo widze ze mimo zmian miejsc zamieszkania i
    pracy daje sobie rade. AU moze nie zdawac sobie sprawy ze nie musi w jednym
    pokoleniu zostac baronem aby bylo dobrze. Moze nie zdawac sobie sprawy ze jak
    nie tu, to gdzie indziej moze zyc godnie, bez kombinowania. Sam dopiero teraz
    odkrywam ze nie musze chomikowac "przydasiow", nie musze samodzielnie naprawiac
    zawiasa w szafce tylko moge kupic nowy za 5zl albo zamowic naprawiacza za 50...

    > >> Moim zdaniem to wciąż nie jest nieuczciwość tylko albo nieudolne
    > >> zarządzanie (kierownik nie potrafi połączyć poziomu motywacji ludzi z
    > >> czynnikami, które na nią wpływają) albo nieudolna rekrutacja -
    > >> przyjmowanie ludzi, dla których praca, bez względu na wszystko jest
    > >> zawsze złem koniecznym.
    > > Hmmm... Nie jestem tego pewny. Czy przez slowo "motywacja" masz na mysli chec do
    > > wykonywania tej konkretnej pracy ktora miala by byc mierzona? czy wogole
    > > motywacje do robienia czegos za pieniadze - pracowania?
    > Rozumiem jako pewien system wartości, w której wartości stanowią nie
    > tylko pieniądze i satysfakcja z pracy lecz także sama praca i uczciwość
    > względem osoby z która zawiera się umowę (np. o pracę).
    >

    Dosyc szeroko to traktujesz. Ale ok. Jesli tak to zdefiniujesz to tak, powyzej,
    masz racje. Jednak ja oddzielam motywacje od uczciwosci. I wtedy mozna byc
    uczciwym bez motywacji i byc zmotywowanym bez uczciwosci (jak Uriah Heep w
    Copperfieldzie :P).

    > > Tak czy siak jesli ktos pracuje na pol gwizdka a moglby na caly (bo jest w
    > > stanie tak fizycznym jak psychicznym to robic) to wydaje mi sie ze jest
    > > nieuczciwy. Musze sobie to przemyslec.
    > Samo "nie chcenie" jest wynikiem jakiegoś stanu psychicznego. IMO nie
    > można tego rozdzielić.
    >

    No tak, ale IMHO wszystko co robimy jest "wynikiem jakiegoś stanu psychicznego".
    Troche za bardzo uogolniles. Nadal wydaje mi sie ze "nie chcenie" nie musi byc
    spowodowane sama praca czy zyciem. Wystarczy nastawienie "don juana" u
    pracownika, ktory sam nie wie co chce i tak sie szwenda po firmach. Ale jest to
    jednak nieuczciwe, z tym ze nie wiem co myslec w takim wypadku o motywacji w
    scislym znaczeniu.

    > >>> Nie oszukujmy sie pracownik chce kase za jak najmniejsza ilosc pracy...
    > >> No właśnie nie potrafię i nawet nie chcę odnieść tego zdania do
    > >> większości ludzi.
    > > Tak, tez tak chcial bym myslec :)
    > A co Ci przeszkadza? :)
    >

    Rzeczywistosc:). Jednak czesciej widze ludzi ktorzy wiecej mysla jak
    zakombinowac i sie nie urobic niez jak zrobic dobrze. Smutne ale dla mnie
    widoczne. Ale jednoczesnie widze poprawe. Widze ze do naszych firm wkraczaja
    rozsadne metody zarzadzania i jednak jest widoczna poprawa.

    > >> Są tacy, których nic nie zmotywuje i są tacy, których
    > >> da się zmotywować.
    > > Ale niestety na tym swiecie ktory widze dookola mnie jednak wiekszosc ludzi
    > > pracuje bo musi a nie dlatego ze lubi.
    > Ja widzę głównie narzekających Polaków. Może nie jest tak źle? W dobrym
    > tonie jest twierdzić, że "stara bida", idzie źle, mogłoby być lepiej itd.
    >

    Ja widze poprawe. Jednak moje zdanie jest takie:
    Ludziom jest lepiej ale ludzie widza ze z ich praca mogla by przyniesc im wiecej
    pozytku gdyby nie bylo takich warunkow jakie sa.
    Juz tlumacze:
    W naszym kraju pojawia sie coraz wiecej samochodow, ludzie wiecej zarabiaja,
    wreszcie praca szuka ludzi. Jednak sposoby na osiagniecie tego efektu sa co
    najmniej g****ane. Samochody sa, ale uzywki z zachodu, praca szuka ludzi bo
    wielu sie wscieklo i sobie pojechalo, zarobki sa wieksze ale jednoczesnie
    mieszkania drozeja.
    Co prawda zyski sa wieksze niz straty i dzieki temu jest lepiej ale metoda jest
    iscie debilna.
    Ile placisz podatku? W procentach? Myslisz ze 19%+jakas tam czesc nastepnego
    progu itp? Mylisz sie.
    Policz inaczej, policz ile placi ci twoj pracodawca (jaki by nie byl) czyli ile
    mu na ciebie z kieszeni ubywa. Policz ile kosztowaly by produkty, uslugi ktore
    kupujesz gdyby nie byl od ich sprzedazy placony podatek (tutaj sie sprawa troche
    komplikuje ale w pierwszym przyblizeniu bedzie ok), policz zusy, renty, zdrowotne.
    Wyjdzie ci ze nie placisz "ok. 20%" podatku tylko wyjdzie ci ze zostaje ci 20%
    kasy jaka zarabiasz. Oczywiscie dla kazdego to inaczej sie ksztaltuje ale
    proprcje sa podobne.
    Takie liczenie pieniedzy jest troche inne niz zazwyczaj bo zazwyczaj liczy sie
    podatek od operacji a tutaj liczymy od "przystanku" na ktorym pieniadze sie
    zatrzymuja. Juz ostatnie zdanie udowadnie ze podatki sa 2x wyzsze niz myslimy.

    Dlatego mimo ze ludzie sobie tego nie uswiadamiaja, czuja ze moglo by im byc
    lzej i narzekaja ze jest kiepsko.
    >
    > >> Mimo tego uważam, że ocena powinna być jawna. Bo właśnie jawność nie
    > >> pozostawia miejsca na snucie często fałszywych domysłów. Jak powstaje
    > >> plotka i jakie ma konsekwencje - wiesz.
    > > Tez mi sie tak wydaje ale kiedy pomysle ze takie wyniki na tablicy zakladowej
    > > wisza a ja nie mam ich jak zweryfikowac to jednak wiara w takie podejscie we
    > > mnie slabnie.
    > Sęk w tym, że nie powinny wisieć. Kryteria oceny powinny być jawne dla
    > wszystkich a wyniki oceny tylko dla ocenianego pracownika.
    >

    Czyli jednak jawne dla pracownika ale nie publiczne. Ok. Tez sadze ze sprawilo
    by to wiecej problemow niz pozytku.

    > > Nie zawsze da sie zadbac aby pracownik odkladal swoja prace na
    > > kupke widoczna dla wszystkich. Wtedy nie ma watpliwosci, kazdy moze podejsc
    > > obejzec. Tak mozna np. u programistow, repozytorium jest widoczne dla
    > > wszystkich. A na tasmie?
    > Charakter pracy na taśmie chyba sam reguluje jawność. Jeśli ktoś nie
    > zdąży czegoś zrobić - kolejni pracownicy na taśmie to widzą. Mało taśm
    > widziałem, ale z tych które miałem okazję obejrzeć - każdy pracownik był
    > kolejnym "etapem" tego samego produktu.
    >

    Malo tasm widziales. Wyobraz sobie tasme gdzie wszyscy robia dokladnie to samo
    zabierajac z tasmy jakies "cos" pakujac to cos w pudelko brane ze stosu obok
    kazdego pracownika i odkladane spowrotem na tasme.
    To dosyc popularna forma tasmy i stosowana nie tylko do pakowania ale i
    obrabiania, sortowania. I tutaj dosyc dobrze widac kto jak pracuje. Stosik obok
    szybko maleje, na blacie roboczym zbiera sie ziemia, odpadki. A to jest dosyc
    ciasno powiazane z wydajnoscia. Wystarczy patrzec komu najszybciej przywiezli
    nowy stosik pudelek, kto na fajrant wyniosl najwiecej wiaderek smieci....

    PS. Tez wszystkich tasm nie widzialem:)

    > >> Wyniki nie muszą oczywiście pojawiać się na tablicy ogłoszeń, dostępne
    > >> dla wszystkich, ale pracownik powinien mieć wgląd do swoich ocen. Ba,
    > >> jego ocena powinna być przedmiotem rozmowy z przełożonym: jeśli jest
    > >> kiepska - gdzie leżą przyczyny. Jeśli wyróżniająca się - warto pochwalić.
    > > Tu juz sie zgodzilem pare postow wczesniej. Nadmienie ze warto aby to sam
    > > pracownik liczyl ile wykonal i raportowal to kerownikowi. Kerownik sumuje
    > > wszystkich i liczy czy odbiera prace od magazyniera/czy innego "zbieracza" i
    > > widzi czy sie zgadza. Jesli nie to ktos zle policzyl albo kombinuje.
    > I wówczas nie wiadomo kto kombinuje.

    Ale jak kombinuje to od razu widac i mozna na drugi dzien sprawdzic ile kto
    wpisal w raport. A z rozsadku wiem ze jesli kerownik se jawnie policzy robote na
    fajrant to nikt przy zdrowych zmyslach nie bedzie pisal glupot w raporcie bo wie
    ze to wyjdzie na jaw.

    > Dobrze by też było, gdyby pracownicy
    > oceniali przełożonego. To się rzadko zdarza a pokłosie takiego
    > jednostronnego systemu oceniania widziałem w paru firmach. W skrajnym
    > przypadku pracownik ocenił szefa, robiąc kupę na środku hali
    > produkcyjnej. :)
    >
    Ano i tak sie zdarza. Z ocenianiem przelozonego mialem male doswiadczenie. Nie
    wiem jak zrobic to tak zeby bylo dobrze...

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 32. Data: 2007-06-14 11:02:08
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    >
    > Z grubsza tak, ale projekt ma na celu stworzenie:
    >
    > - systemu potrafiącego monitorować wiele (setki, być może tysiące)
    > parametrów jednocześnie, dla każdego pracownika osobno, wiele razy
    > dziennie, codziennie, oraz potrafiącego z sensowną wydajnością i
    > skalowalnością zarządzać wynikami tych pomiarów
    >

    Da sie zrobić. Drogo ale sie da. Co do skutecznosci w uzyciu juz sie wypowiedzialem.

    > - systemu wnioskującego o obecnych i przyszłych parametrach pracownika -
    > z punktu widzenia użytkownika końcowego chodzi o wnioskowanie perspektyw
    > poszczególnych pracowników, czyli wydajność pracy, morale, ewentualne
    > zagrożenia zdrowotne (np. zawał), również w oparciu o symulację nacisków
    > zewnętrznych - przykładem zastosowania może tu być opracowanie (w pełni
    > automatycznie) maksymalnego sposobu wykorzystania pracownika (przy czym
    > chodzi o umiejętną maksymalizację, a nie dowalenie tyle roboty, ile się
    > da, co po miesiącu skończy się zgonem jeszcze przed rozwiązaniem umowy),
    > u którego zaczynamy (tj. automat zaczyna) dostrzegać symptomy wypalenia
    > zawodowego, albo wspomnianego zagrożenia zawałem, po czym automatyczne
    > powiadomienie odpowiednich osób o zaistniałych faktach,

    Widzisz do tad calosc jest ok. System mimo ze diaboliczny bylby tylko systemem
    zwracajacym wyniki.

    > konieczności
    > rozwiązania w porę umowy, konieczności zaplanowania rekrutacji itd.
    >

    A tu sobie strzelasz w jaja. Jesli potraktujesz w taki sposob system i
    pracownika to:
    -Na bank ludzie beda falszowac swoje wyniki i zachowanie. System nakarmiony
    bzdurami bedzie bezuzyteczny.
    -Do pracy przyjda tylko zdesperowani a nie ci ktorzy najlepiej pracuja.
    -O systemie sie na pewno dowiedza, kamery, czujniki, kabelki sa zawsze do
    zauwazenia. A podlaczenia kogos do ekg, eeg czymiernika jakisci wydychanego
    powietrza nie da sie ukryc.

    Taki system mialby racje bytu tylko jesli ludzie by mieli w nim interes czyli po
    pierwsze ze nie bylo by decyzji o zwolnieniu w oparciu o system a dane byly by
    przekazane lekarzowi ktory mogl by rozpoczac leczenie pracownika. Ewentualnie
    tak jak w japonii jesli pracownik nie nadaje sie juz do pracy na danym
    stanowisku to zostanie przeniesiony na inne, takie gdzie bedzie nadal pozyteczny.

    >
    > Ale ktoś to musi robić. Chodzi o to, aby pozbyć się wszystkich możliwych
    > pracowników, których pracę da się zautomatyzować,

    Mylisz sie. Taki system mogl by byc zastosowany tylko w specyficznych warunkach
    i nie moge w glowie znalezc takiego w europie...

    To co chcesz osiagnac jest nierealne. A nawet gdybys to wykonal i wdrozyl bedzie
    to drozsze niz normalne rozliczanie pracownika z wykonanej pracy. Taniej jest
    zorganizowac prace tak aby rozliczenie bylo malo uciazliwe lub wrecz
    automatyczne (byle fotokomorka czesto wystarczy, wraz z odpowienim ustawieniem
    stanowisk przy pasmie/w warsztacie). Poprostu tak jest taniej a zwykly podpis
    trudno sfalszowac.

    > co nawet przy dużych
    > kosztach niniejszego projektu, w ciągu choćby tylko kilkunastu lat się
    > opłaci.
    >
    Nie oplaci sie. Policz ile musisz zaplacic odprawy jesli chcesz sie pozbyc
    pracownika. Policz ilu ich chcesz sie pozbywac. Policz ile kosztuje support tak
    skomplikowanego systemu. Policz ile moze kosztowac gupi zel zeby elektrody komus
    podpiac (o ile sie zgodzi). Mylisz sie.

    I nie mysl ze to co napisalem to informacje ktore ci sie przydadza w realizacji
    projektu. Spraw o ktorych nie wiesz jest masa i kazda bedzie kosztowac....

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 33. Data: 2007-06-14 12:02:51
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Lukasz Sczygiel napisał(a):
    >> 1. Uważa za konieczne o niej wspomnieć w kontekście "mimo tych
    >> niesprzyjających okoliczności a jednak się udało".
    >> 2. Pojawia się słowo "dobrobyt".
    >>
    >
    > Co prawda nie jestem w stanie go zrozumiec dokladnie (moje neurony lustrzane
    > odbijaja zbyt slabo jego zachowanie) ale troche go rozumiem.
    Fajnie, że poruszasz temat neuronów lustrzanych :) Jak Ci się ogląda np.
    film akcji? Zauważasz u siebie zmiany oddechu albo inne?

    > Rozumiem ze mogl wychowac sie w biedzie czy problemach. Rozumiem ze wyrwal sie z
    > tego i teraz chce sobie zabezpieczyc przyszlosc.
    Też to rozumiem. To w gruncie rzeczy szczytny cel i duże osiągnięcie -
    wyrwać się z niesprzyjających warunków.
    Chodzi mi jednak o coś innego (co stanowi oczywiście tylko moje domysły)
    - zastanawiam się, jak wyglądało życie w tej rodzinie i w tym
    środowisku, że zaszczepiła ona AU takie a nie inne sposoby
    funkcjonowania z ludźmi. Zastanawiam się co oznacza ten czubek góry
    lodowej, którym jest manifestowana na grupie konieczność sprawowania
    kontroli, przedmiotowe podejście do pracownika, swoisty dualizm poglądów
    - "jesteś pracownikiem - kombinujesz, jesteś kierownikiem - zmieniasz
    się nie do poznania - dbasz o dobro pracodawcy". Przecież ten podział
    jest jak więzienna klasyfikacja - "ludzie" i "frajerzy". I pewnie w
    normalnym życiu tak samo łatwo jest się stać "frajerem", co w więzieniu,
    więc człowiek nie może odpocząć, nie może zaufać, musi stale się
    kontrolować.
    Zastanawiam się, ile tej góry lodowej kryje się pod spodem i co ona
    oznacza - trudności w budowaniu relacji, opartej zwyczajnie na
    poszanowaniu drugiego człowieka? trudności w relacjach z autorytetami?
    postrzeganie samego siebie tylko przez pryzmat własnych osiągnięć i
    wynikający z niego lęk przed porażką i okazaniem słabości? Traktowanie
    ludzi dwiema kategoriami - najpierw podziw a następnie niechęć do
    lepszych i poczucie bezpieczeństwa w relacjach z gorszymi?

    Czuję w tym głęboki narcyzm podszyty lękiem, że coś się nie uda, że
    lepiej nie okazywać ludzkich uczuć, bo jeszcze pojawi się w nich
    słabość, że trzeba stale się starać, bo każdy potencjalny człowiek
    stanowi zagrożenie, i być może czasami pojawia się ta chwila refleksji,
    że lepiej być szczęśliwym, niż stale udowadniać coś sobie i innym.
    Dlatego informacja o blogu - owszem, pojawia się w każdej wiadomości.
    Ba, pojawia się nawet imię i nazwisko (prawdziwe?). Ale nie pojawia się
    żadna informacja osobista - śmierć Grobelnego, przemyślenia o gospodarce
    owszem. O sobie nic - jeszcze ktoś by to wykorzystał, zauważył słabości,
    obnażył wewnętrzny lęk, potrzebę aprobaty i pustkę.

    A przecież ludzie są tylko zwierciadłami, w których można się przejrzeć.
    Jesli widać w zwierciadle aprobatę - jest ok. Jeśli nie widać - pojawia
    się lęk.

    I najłatwiej jest traktować ludzi przedmiotowo, bo przedmiot nie
    wyrządzi krzywdy.

    To wszystko moje domysły lecz jednego jestem pewien: kiedy i w jaki
    sposób objawi sobie patologię własnych relacji interpersonalnych? Jaki
    będzie początek końca tego zaprzeczania, że coś w tym życiu jest nie
    tak? Że istnieje jakiś powtarzalny mechanizm, męczący schemat i kierat.

    >>> Hmmm... Nie jestem tego pewny. Czy przez slowo "motywacja" masz na mysli chec do
    >>> wykonywania tej konkretnej pracy ktora miala by byc mierzona? czy wogole
    >>> motywacje do robienia czegos za pieniadze - pracowania?
    >> Rozumiem jako pewien system wartości, w której wartości stanowią nie
    >> tylko pieniądze i satysfakcja z pracy lecz także sama praca i uczciwość
    >> względem osoby z która zawiera się umowę (np. o pracę).
    > Dosyc szeroko to traktujesz. Ale ok. Jesli tak to zdefiniujesz to tak, powyzej,
    > masz racje. Jednak ja oddzielam motywacje od uczciwosci. I wtedy mozna byc
    > uczciwym bez motywacji i byc zmotywowanym bez uczciwosci (jak Uriah Heep w
    > Copperfieldzie :P).
    Niestety nie czytałem :(

    >>> Tak czy siak jesli ktos pracuje na pol gwizdka a moglby na caly (bo jest w
    >>> stanie tak fizycznym jak psychicznym to robic) to wydaje mi sie ze jest
    >>> nieuczciwy. Musze sobie to przemyslec.
    >> Samo "nie chcenie" jest wynikiem jakiegoś stanu psychicznego. IMO nie
    >> można tego rozdzielić.
    > No tak, ale IMHO wszystko co robimy jest "wynikiem jakiegoś stanu psychicznego".
    > Troche za bardzo uogolniles. Nadal wydaje mi sie ze "nie chcenie" nie musi byc
    > spowodowane sama praca czy zyciem. Wystarczy nastawienie "don juana" u
    > pracownika, ktory sam nie wie co chce i tak sie szwenda po firmach. Ale jest to
    > jednak nieuczciwe, z tym ze nie wiem co myslec w takim wypadku o motywacji w
    > scislym znaczeniu.
    I to właśnie jest błąd rekrutera, o którym wspominałem. Rekruter nie
    powinien zatrudniać "don juanów". To tak jak z fachowcem od ergonomii :)
    - jeśli stanowisko pracy jest niewygodne dla inwalidy to nie wina
    inwalidy, nie wina ergonomii tylko fachowca.

    > Ale jest to jednak nieuczciwe, z tym ze nie wiem co myslec w takim
    > wypadku o motywacji w scislym znaczeniu.
    W ścisłym znaczeniu motywacja oznacza zespół czynników pobudzających i
    nadających kierunek działaniu. Więc jakaś motywacja - zwichrowana
    (zwichrowana przynajmniej w społecznie akceptowanym wymiarze "bez pracy
    nie ma kołaczy") występuje :) W praktyce - owej motywacji nie ma.

    >>>>> Nie oszukujmy sie pracownik chce kase za jak najmniejsza ilosc pracy...
    >>>> No właśnie nie potrafię i nawet nie chcę odnieść tego zdania do
    >>>> większości ludzi.
    >>> Tak, tez tak chcial bym myslec :)
    >> A co Ci przeszkadza? :)
    > Rzeczywistosc:). Jednak czesciej widze ludzi ktorzy wiecej mysla jak
    > zakombinowac i sie nie urobic niez jak zrobic dobrze.
    Może to znów brak motywacji? :)

    >>>> Są tacy, których nic nie zmotywuje i są tacy, których
    >>>> da się zmotywować.
    >>> Ale niestety na tym swiecie ktory widze dookola mnie jednak wiekszosc ludzi
    >>> pracuje bo musi a nie dlatego ze lubi.
    >> Ja widzę głównie narzekających Polaków. Może nie jest tak źle? W dobrym
    >> tonie jest twierdzić, że "stara bida", idzie źle, mogłoby być lepiej itd.
    > Ja widze poprawe. Jednak moje zdanie jest takie:
    > Ludziom jest lepiej ale ludzie widza ze z ich praca mogla by przyniesc im wiecej
    > pozytku gdyby nie bylo takich warunkow jakie sa.
    > Juz tlumacze:
    > W naszym kraju pojawia sie coraz wiecej samochodow, ludzie wiecej zarabiaja,
    > wreszcie praca szuka ludzi. Jednak sposoby na osiagniecie tego efektu sa co
    > najmniej g****ane. Samochody sa, ale uzywki z zachodu, praca szuka ludzi bo
    > wielu sie wscieklo i sobie pojechalo, zarobki sa wieksze ale jednoczesnie
    > mieszkania drozeja.
    > Co prawda zyski sa wieksze niz straty i dzieki temu jest lepiej ale metoda jest
    > iscie debilna.
    > Ile placisz podatku? W procentach? Myslisz ze 19%+jakas tam czesc nastepnego
    > progu itp? Mylisz sie.
    > Policz inaczej, policz ile placi ci twoj pracodawca (jaki by nie byl) czyli ile
    > mu na ciebie z kieszeni ubywa. Policz ile kosztowaly by produkty, uslugi ktore
    > kupujesz gdyby nie byl od ich sprzedazy placony podatek (tutaj sie sprawa troche
    > komplikuje ale w pierwszym przyblizeniu bedzie ok), policz zusy, renty, zdrowotne.
    > Wyjdzie ci ze nie placisz "ok. 20%" podatku tylko wyjdzie ci ze zostaje ci 20%
    > kasy jaka zarabiasz. Oczywiscie dla kazdego to inaczej sie ksztaltuje ale
    > proprcje sa podobne.
    > Takie liczenie pieniedzy jest troche inne niz zazwyczaj bo zazwyczaj liczy sie
    > podatek od operacji a tutaj liczymy od "przystanku" na ktorym pieniadze sie
    > zatrzymuja. Juz ostatnie zdanie udowadnie ze podatki sa 2x wyzsze niz myslimy.
    >
    > Dlatego mimo ze ludzie sobie tego nie uswiadamiaja, czuja ze moglo by im byc
    > lzej i narzekaja ze jest kiepsko.
    Nie sprzeczam się, choć myślę, że przeciętnemu zjadaczowi chleba daleko
    do robienia tak skrupulatnego bilansu a jednak narzeka.

    >>> kiedy pomysle ze takie wyniki na tablicy zakladowej
    >>> wisza a ja nie mam ich jak zweryfikowac to jednak wiara w takie podejscie we
    >>> mnie slabnie.
    >> Kryteria oceny powinny być jawne dla
    >> wszystkich a wyniki oceny tylko dla ocenianego pracownika.
    > Czyli jednak jawne dla pracownika ale nie publiczne. Ok. Tez sadze ze sprawilo
    > by to wiecej problemow niz pozytku.
    Dlaczego?

    > Malo tasm widziales. Wyobraz sobie tasme gdzie wszyscy robia dokladnie to samo
    > zabierajac z tasmy jakies "cos" pakujac to cos w pudelko brane ze stosu obok
    > kazdego pracownika i odkladane spowrotem na tasme.
    > To dosyc popularna forma tasmy i stosowana nie tylko do pakowania ale i
    > obrabiania, sortowania. I tutaj dosyc dobrze widac kto jak pracuje. Stosik obok
    > szybko maleje, na blacie roboczym zbiera sie ziemia, odpadki. A to jest dosyc
    > ciasno powiazane z wydajnoscia. Wystarczy patrzec komu najszybciej przywiezli
    > nowy stosik pudelek, kto na fajrant wyniosl najwiecej wiaderek smieci....
    >
    > PS. Tez wszystkich tasm nie widzialem:)
    Ale zawsze więcej :)

    >> Dobrze by też było, gdyby pracownicy
    >> oceniali przełożonego. To się rzadko zdarza a pokłosie takiego
    >> jednostronnego systemu oceniania widziałem w paru firmach. W skrajnym
    >> przypadku pracownik ocenił szefa, robiąc kupę na środku hali
    >> produkcyjnej. :)
    >>
    > Ano i tak sie zdarza. Z ocenianiem przelozonego mialem male doswiadczenie. Nie
    > wiem jak zrobic to tak zeby bylo dobrze...
    Szczerze, w myśl zasady "mówimy o problemach a nie o ludziach a o
    problemach mówimy, by ich nie było" :)

    Pozdrawiam
    Maciek


    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 34. Data: 2007-06-14 12:21:08
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Any User" <t...@t...pl> napisał w wiadomości
    news:f4pu7j$105f$1@opal.icpnet.pl...

    > Co do tej montowni - nie znali widocznie sposobów naprawdę skutecznego
    > zmuszenia ludzi do pracy. Nie chwaląc się, ja takie sposoby znam i cały
    > czas staram się doskonalić.

    Moim skromnym zdaniem znali, ale sposoby nie poskutkowały :) Albo żółte
    sposoby nie sprawdzają się u nas (ale przecież większość zasad jest taka
    sama), albo (i to chyba bardziej prawdopodobne) ktoś tam był zbyt pazerny.
    Twoje sposoby też mogą być doskonałe, ale pewnego magicznego punktu nie
    przekroczysz. Tzn, Tobie się może wydawać, że przekroczyłeś, a tymczasem firma
    rozkłada się od wewnątrz (a jest to proces nie rzucający się w oczy) i za
    chwile pójdzie w rozsypkę. Módl się, żeby ktoś wyżej nie zidentyfikował
    odpowiedzialnej za to osoby :)

    > Niezależnie od tego, wolę się na kilka najbliższych lat poświęcić
    > projektowi

    odetchniemy :)

    > (jeśli znajdę ludzi i zostanie zatwierdzony), który (mam
    > nadzieję) zrewolucjonizuje układ pracodawca-pracownik,

    układ pracodawca-pracownik cały czas się rewolucjonizuje, ale jakby w drugą
    stronę, więc będziesz pracował nad czymś, czego być może nikt nie zastosuje

    > umożliwiając temu
    > pierwszemu zrzucenie 99% kontroli tego drugiego na komputery, którym nie
    > trzeba płacić pensji (w przeciwieństwie do kadry kierowniczej), a do
    > tego potrafią być znacznie dokładniejsze i nie mają sentymentów.

    Heh, i myślisz, że tym sposobem kadra kierownicza wyginie ? Albo ludzi od
    komputerów będzie potrzeba mniej ? Nic z tego :) To wszystko da się, jak wiele
    mądrych osób Ci tutaj tłumaczy, załatwić dużo prostszymi metodami, a poza tym
    już na etapie założeń ten projekt wygląda na totalny przerost formy nad
    treścią i jedynymi, którzy na nim zarobią, będą osoby robiące te badania.

    entrop3r



  • 35. Data: 2007-06-14 12:24:09
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "PioPio" <e...@g...pl>

    > Niezależnie od tego, wolę się na kilka najbliższych lat poświęcić
    > projektowi (jeśli znajdę ludzi i zostanie zatwierdzony), który (mam
    > nadzieję) zrewolucjonizuje układ pracodawca-pracownik, umożliwiając temu
    > pierwszemu zrzucenie 99% kontroli tego drugiego na komputery, którym nie
    > trzeba płacić pensji (w przeciwieństwie do kadry kierowniczej), a do
    > tego potrafią być znacznie dokładniejsze i nie mają sentymentów.

    Taki system już jest i działa o wielu lat. Działa o wiele skuteczniej niż
    potrafimy sobie wyobraźić a poza tym kontroluje nasze poczynania od małego
    dziecka aż do śmierci.
    nazywa się MATRIX.

    PioPio

    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 36. Data: 2007-06-14 12:47:47
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "::WireFree::" <spamerskie@robotydo devnull.pl>

    Jesli znajdziesz idiote ktory wylozy na ten chory projekt kasiore, dajac tym
    samym prace dla kikunastu osob jestem jak najbardziej za.




  • 37. Data: 2007-06-14 12:52:14
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "PioPio" <e...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:f4rc19$fdm$1@inews.gazeta.pl...

    > Taki system już jest i działa o wielu lat. Działa o wiele skuteczniej niż
    > potrafimy sobie wyobraźić a poza tym kontroluje nasze poczynania od małego
    > dziecka aż do śmierci.
    > nazywa się MATRIX.

    A my jesteśmy tylko duracellami :)

    e.


  • 38. Data: 2007-06-14 13:49:15
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel napisał(a):
    > > Co prawda nie jestem w stanie go zrozumiec dokladnie (moje neurony lustrzane
    > > odbijaja zbyt slabo jego zachowanie) ale troche go rozumiem.
    > Fajnie, że poruszasz temat neuronów lustrzanych :) Jak Ci się ogląda np.
    > film akcji? Zauważasz u siebie zmiany oddechu albo inne?
    >

    Ble. Filmy akcji rozumiane jako zwykla chale z usa mnie nudza bo umiem je
    opowiadac na 5-10 minut na przod. Sa tak przewidywalne ze nikt ze mna nie chce
    ich ogladac. Horrorow nie lubie, trillerow tez. Kiedys jak bylem maly to sie ich
    balem ale ogladalem do konca zeby wiedziec ze sie skonczylo:).
    Ogladac lubie filmy w stylu CSI, czy BSG lub babylon V. Bo tam przewidywanie
    bylo utrudnione przez to ze byly z natury "fantastyczne".
    Zastanowie sie czy zauwazam u siebie zmiany na jakichs filmach.

    > Chodzi mi jednak o coś innego (co stanowi oczywiście tylko moje domysły)
    > - zastanawiam się, jak wyglądało życie w tej rodzinie i w tym
    > środowisku, że zaszczepiła ona AU takie a nie inne sposoby
    > funkcjonowania z ludźmi. Zastanawiam się co oznacza ten czubek góry
    > lodowej, którym jest manifestowana na grupie konieczność sprawowania
    > kontroli, przedmiotowe podejście do pracownika, swoisty dualizm poglądów

    "Zwykla" pokrzywiona rodzina? Dookola zauwazam mniej lub bardziej pogiete
    rodziny, zdradzajace zony, mezow, zlodziejstwo, pijanstwo. Co prawda nie w
    pelnym zestawie per rodzina czy srodowisko ale jakos nietrudno mi sobie taka
    makabre wyobrazic. Ale moze mam bujna wyobraznie?

    > - "jesteś pracownikiem - kombinujesz, jesteś kierownikiem - zmieniasz
    > się nie do poznania - dbasz o dobro pracodawcy".

    Napisze ponownie: Uriah Heep. :)

    > Czuję w tym głęboki narcyzm podszyty lękiem, że coś się nie uda, że
    (...)
    > owszem. O sobie nic - jeszcze ktoś by to wykorzystał, zauważył słabości,
    > obnażył wewnętrzny lęk, potrzebę aprobaty i pustkę.
    >

    Nie probowalem analizowac AU. Sadze ze jest nieglupim ale pokreconym
    czlowiekiem. Co ciekawe przychodzi na grupe pytac wiec uwaza ze tu jest jakas
    madrosc. Z drugiej strony slabo reaguje na takie analizy wiec jego samoocena nie
    moze byc taka beznadziejna. Ciekawy jest. I tak jak Uriah, niebezpieczny.

    > I najłatwiej jest traktować ludzi przedmiotowo, bo przedmiot nie
    > wyrządzi krzywdy.
    >

    Wyrzadzi. Tylko tak sobie myslimy ze sam z siebie tego nie zrobi.

    > To wszystko moje domysły lecz jednego jestem pewien: kiedy i w jaki
    > sposób objawi sobie patologię własnych relacji interpersonalnych? Jaki
    > będzie początek końca tego zaprzeczania, że coś w tym życiu jest nie
    > tak? Że istnieje jakiś powtarzalny mechanizm, męczący schemat i kierat.
    >

    Tez sie zastanawiam czy dozyje sobie taki do smierci spokojnie czy zdazy sie cos
    "pierwszo-stronnicowego"

    > > uczciwym bez motywacji i byc zmotywowanym bez uczciwosci (jak Uriah Heep w
    > > Copperfieldzie :P).
    > Niestety nie czytałem :(
    >

    Znajdz sobie chociaz streszczenie. Tego jest 3 tomy i niekoniecznie sie latwo
    czyta. Uriah Heep (juraja hip - taki zespol byl daaaaawno temu) to taki gostek
    pracujacy w firmie (18 wieczna anglia), mily, usluzny, pokorny, kombinujacy caly
    czas jak innych oskubac. Udaje mu sie to ale jak w usa-nskim filmie na koniec
    sie wszystko dobrze konczy. Ofkorz po drodze jeszcze jest smierc zony
    copperfielda ale raczej czytelnik jej zalowac bardzo nie bedzie mimo ze jest
    bardzo pozytywna:)

    A teraz sprobuj sie oprzec przeczytaniu streszczenia! :P

    > > Troche za bardzo uogolniles. Nadal wydaje mi sie ze "nie chcenie" nie musi byc
    > > spowodowane sama praca czy zyciem. Wystarczy nastawienie "don juana" u
    > > pracownika, ktory sam nie wie co chce i tak sie szwenda po firmach. Ale jest to
    > > jednak nieuczciwe, z tym ze nie wiem co myslec w takim wypadku o motywacji w
    > > scislym znaczeniu.
    > I to właśnie jest błąd rekrutera, o którym wspominałem. Rekruter nie
    > powinien zatrudniać "don juanów". To tak jak z fachowcem od ergonomii :)
    > - jeśli stanowisko pracy jest niewygodne dla inwalidy to nie wina
    > inwalidy, nie wina ergonomii tylko fachowca.
    >

    No tak, jesli zalozymy ze jakikolwiek rekruter tam byl:) Bo czesto w takich
    firmach bierze sie lak leci i rezygnuje z kiepskich a zostawia dobrych. W tych
    co bylem to byl standard. I dzieki temu ze praca byla skodyfikowana i
    uprocedurowiona (nawet bez papierow) to wymiana jednego trybika byla bezbolesna.
    Nawet wymiana kilku naraz byla bezproblemowa jest ktos znal jak te rtybiki
    (pracownicy) dzialali w zakladzie.

    > >>>>> Nie oszukujmy sie pracownik chce kase za jak najmniejsza ilosc pracy...
    > >>>> No właśnie nie potrafię i nawet nie chcę odnieść tego zdania do
    > >>>> większości ludzi.
    > >>> Tak, tez tak chcial bym myslec :)
    > >> A co Ci przeszkadza? :)
    > > Rzeczywistosc:). Jednak czesciej widze ludzi ktorzy wiecej mysla jak
    > > zakombinowac i sie nie urobic niez jak zrobic dobrze.
    > Może to znów brak motywacji? :)
    Ale motywacji do czego?
    Do zarobienia pieniedzy czy do pracy?

    > > Dlatego mimo ze ludzie sobie tego nie uswiadamiaja, czuja ze moglo by im byc
    > > lzej i narzekaja ze jest kiepsko.
    > Nie sprzeczam się, choć myślę, że przeciętnemu zjadaczowi chleba daleko
    > do robienia tak skrupulatnego bilansu a jednak narzeka.
    >
    Rzecz w tym ze nie musi robic bilansu. Jesli widzi ze ktos pracuje lzej niz on,
    czy on pracujac lzej gdzies za granica niz tutaj, to nie potrzebuje bilansu zeby
    czuc ze cos jest nie tak. I stad to jeczenie. Ale zgadzam sie na zachodzie nasi
    rodacy tez jecza:). Ale jakby mniej, tak mi sie wydaje.

    > >>> kiedy pomysle ze takie wyniki na tablicy zakladowej
    > >>> wisza a ja nie mam ich jak zweryfikowac to jednak wiara w takie podejscie we
    > >>> mnie slabnie.
    > >> Kryteria oceny powinny być jawne dla
    > >> wszystkich a wyniki oceny tylko dla ocenianego pracownika.
    > > Czyli jednak jawne dla pracownika ale nie publiczne. Ok. Tez sadze ze sprawilo
    > > by to wiecej problemow niz pozytku.
    > Dlaczego?
    >
    Hehe jakbym gadal z moim synkiem:)
    Dlatego ze niektorzy maja chore ambicje i takie wyniki powodowaly by spiecia w
    zespole. Inne czynniki tez moge sobie wyobrazic ale w tej sprawie chodzilo mi
    raczej o to czy pozytywy z publicznosci wynikow sa wieksze od negatywow.

    > > Nie
    > > wiem jak zrobic to tak zeby bylo dobrze...
    > Szczerze, w myśl zasady "mówimy o problemach a nie o ludziach a o
    > problemach mówimy, by ich nie było" :)
    >
    Czyli zadna filozofia. Myslalem ze sa jakies kruczki czy tipy o jakich dobrze
    jest wiedziec.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 39. Data: 2007-06-14 13:51:07
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Jesli znajdziesz idiote ktory wylozy na ten chory projekt kasiore, dajac tym
    > samym prace dla kikunastu osob jestem jak najbardziej za.
    >
    :)
    Fajnie spointowales :)

    --
    Lukasz Sczygiel


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 40. Data: 2007-06-14 14:36:02
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Jacek5" <j...@i...pl>

    >>> Ale to mozna wykryc bez kombinowania z ekg czy falami mozgowymi.
    >>> Wystarczy
    >>> obserwowac i rozliczac pracownikow z ilosci wykonanej pracy.
    >>
    >> Ale ktoś to musi robić. Chodzi o to, aby pozbyć się wszystkich możliwych
    >> pracowników, których pracę da się zautomatyzować, co nawet przy dużych
    >> kosztach niniejszego projektu, w ciągu choćby tylko kilkunastu lat się
    >> opłaci.

    > Zastanwaiałęś się nad aspektami prawnymi takiego "monitoringu"? Myślę, że
    > dość szybko związki zawodowe wykończyły by firmę, która wprowadzi taki
    > system monitoringu procowników.

    Zalatuje eugeniką i dehumanizacją pracy.

    Proponuję zatrudnić więźniów z wszczepionymi implantami lub obrożą na szyi.


    > Jestem, też ciekawy w jaki sposób "na odległość" dokonywano by pomiarów...

    Technicznie nie byloby takie trudne przy obecnym rozwoju technologii...

    A w ogóle to...posuwacie się za daleko w swoich rozważaniach.
    (Zagadnienie nie tyle ambitne co chore...)





strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1