-
31. Data: 2007-05-10 23:13:59
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: adasiek <p...@p...wp.pl>
MarcinF <m...@i...pl> wrote in news:464245ED.341529B9@interia.pl:
[...]
> nawet wskazane jest "wyciecie numeru", ale takiego by nowego
> pracownika zaznajomic z atmosfera w firmie i troche wyluzowac, nie mam
wiem jak wyluzowac! mozna oderwac sie od swoich codziennych zajec i
poswiecic troche czasu na spokojne wytlumaczenie nowej osobie zasad
organizacyjnych, ktore obowiazuja w Waszym swiecie;
tymczasem, borem, lasem: czy mozesz wytlumaczyc, w jaki sposob niby to
"wyciecie numeru" (tj. zrobienie czegos nietypowego i bedacego w calkowitej
sprzecznosci z codziennym stylem bycia) ma "zaznajomic z atmosfera"? bo
moim zdaniem, to moze co najwyzej pokazac "tak u nas nie jest";
adas;
-
32. Data: 2007-05-10 23:28:35
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: adasiek <p...@p...wp.pl>
u...@o...pl (Wwieslaw) wrote in news:f1tm22$9j2$1@news.onet.pl:
[...]
> nic wspolnego z tym psychologicznym wywodem. Jak przyjdzie "nowy" to pan
> od BHP go przeszkoli - myslisz, ze dlatego, ze wynika to z
> obowiazujaceog prawa? On juz nawet nie pamieta gdzie tych przepisow
glupis - i jeszcze do tego nie doceniasz czyjejs pracy; "jak idziesz, do
lekarza - to myslisz wystawia diagnoze na podstawie wiedzy medycznej?
gdzie tam - on nawet nie pamieta czy kiedykolwiek zdobyl ta wiedze",
> szukac. Zawsze szkolil nowych. Pan na PKP tez od zawsze ostukuje kola
> pociagow, chociaz nie pamieta po co. Nowi koledzy wytna numer koledze -
[...]
widzisz, jakie to jest cudowne! mamy w spoleczenstwie specjalizacje!
pracownik PKP sprawdza mlotkiem, czy pociag prawidlowo hamuje - jakby
tego zrobil i okazaloby sie, ze hamulce nie dzialaja prawidlowo,
moglbys zginac w katastrofie - ale nie musisz sie tym martwic; kiedy
wsiadasz do pociagu, nie musisz sam sprawdzac poprawnosci hamowania,
bo ktos sie tym zajmuje zawodowo;
rozejrzyj sie naokolo - jakie to wszystko cudowne! motorniczy w tramwaju
siedzi sobie przez 6 godzin na krzeselku - i to jeszcze sam - podczas gdy
cala reszta podrozuje w wielkim scisku; ten to ma dopiero zycie! caly
dzien siedzi sobie na krzeselku, jedzie tym tramwajem i jedyne co robi,
to pozdrawia sie z innymi motorniczymi - cudownie!
a nauczyciel? no - nauczyciel to ma zajebiscie - caly dzien tylko sobie
gada i gada; tu se strzeli jakas dluzsza wypowiedz, tu se podyskutuje z
uczniami, tu se costam naopowiada, pousmiecha sie - cudownie!
tey ale no przedstawiciel handlowy, to jest dopiero cos; pojezdzi se po
calej Polsce samochodem (na koszt pracodawcy!), wchodzi sobie taki do
sklepiku, wymieni ze sprzedca uwagi na temat wczorajszego meczu, czasem
podrzuci jakas paczuszke z zupkami czy zgrzewke napoju, dostanie autograf
na jakims papierku, czasami kase przyjmie; cudownie!
adas;
-
33. Data: 2007-05-11 05:15:57
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: czarny <m...@f...art.lp>
Etanol napisał(a):
> I niech się wdzieje w lateksowy kubraczek + pejczyk :)
koniecznie w stringi z lajkry
--
czarny
.:: www.czarnobiale.pl ::.
-
34. Data: 2007-05-11 06:50:38
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: Tomek <t...@v...pl>
robbi pisze:
> Zaproscie AnyUser'a zeby odegral role szefa esesmana ;>
No ja mówiłem o ludzkim dowcipie a nie o krwawej jadce :D
-
35. Data: 2007-05-11 07:28:25
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: Herakles <h...@b...pl>
Tomek wrote:
> robbi pisze:
>
>> Zaproscie AnyUser'a zeby odegral role szefa esesmana ;>
>
> No ja mówiłem o ludzkim dowcipie a nie o krwawej jadce :D
Jak chcecie kogoś miło przyjąć, to po pracy wyjmijcie dużą flaszkę, tak po
polskiemu, a nie jakieś głupie dziecinne kawały wymyślacie.....
-
36. Data: 2007-05-11 09:34:41
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>
Re to: LukaszS [Wed, 9 May 2007 21:57:53 +0200]:
[ciap]
Do wszystkich, którzy "pojechali" po pomyśle...
Nie przesadzacie trochę? Jeśli zespół jest zgrany i ma podobne
poczucie humoru, to takie wyskoki są całkowicie naturalne. I ten
nowy też się wkręci, o ile dobrany był nie tylko pod kątem
twardych umiejętności.
U nas zawsze było to na porządku dziennym i nowe nabytki jakoś
tak nie umierały na zawał, tylko ubaw miały tak samo jak i my.
Raz np. pierwszego dnia pracy nowej dziewczyny wszyscy jak jeden
założyliśmy niebieskie dżinsy na lewą stronę i czarne koszulki,
też na lewą stronę. Poza tym wszystko było całkowicie normalnie,
praca, przydzielanie zadań, wprowadzenie nowej, rozmowy, wsio.
Na drugi dzień z kolei wszyscy ubraliśmy się normalnie, a ona
siłą persfazji - przyszła w dżinsach i koszulce na lewą stronę ;)
Nie wiem czy dziwniej się nam przyglądała pierwszego dnia czy
drugiego, ale rzecz jasna tego drugiego dnia wszystko jej szybko
wyjaśniliśmy, a przełożenie ciuchów na prawą stronę nie było
dla niej jakimś szczególnym utrudnieniem więc i stres niewielki.
Innym razem z kolei zrobiliśmy na start dnia "ognisko" w salce
konferencyjnej: kumpel wpadł z gitarą, wszyscy sobie założyli
opaski z piórkiem ;) i odśpiewaliśmy pieśń pochwalną na cześć
firmy - specjalnie zresztą na tą okazję ułożoną. Po tym nastąpiła
"mowa", której uwieńczeniem był "wykład" na temat tego, że nowe
osoby w firmie... niekoniecznie powinny brać wszystko poważnie ;)
Przy innej z kolei okazji, środek lata i upał że japierniczę,
na wejściu wyjaśniliśmy że dzisiaj pracujemy "w terenie". Akurat
nieszczególnie mieliśmy jakąś konkretną pracę, głównie trzeba
było parę rzeczy omówić. Młody został doprowadzony do szafki,
gdzie mógł sobie wybrać kąpielówki i ręcznik (kupione na tą okazję
dzień wcześniej), po czym zwinęliśmy się hurtem nad jezioro do
takiego jednego zaprzyjaźnionego ośrodka. W w/w czekał prezes,
który na tą okazję robił za straszliwego formalistę i zaczął od
ochrzanienia nas CO MY TU DO CHOLERY ROBIMY?? - BEZ NAPOJÓW
A ŻAGLÓWKĘ MAMY TYLKO DO 15 I NIE MA CZASU LATAĆ I KUPOWAĆ??
Mina młodego po drugiej częsci opierniczu - bezcenna ;) Ale to
trzeba było słyszeć, bo w piśmie się tego nie odda...
Wszystkie wycięte nowym numery zawsze spotykały się z bardzo
dobrym przyjęciem, a przy okazji niwelowały dystans, który
na początku zawsze występuje. Nikt nie latał po nich do psychiatry,
nikt nie zszedł na zawał, nikomu nie zdarzyło się dostać z nerwów
rozwolnienia, nikt nikogo do sądu nie pozywał. Nie wiem co wam
odbiło z tym formalizowaniem wszystkiego... W pracy spędza się
sporą część życia i imo lepiej, jeśli atmosfera jest luźniejsza
a ludzie nie boją się wyrazić swojego zdania 'bo to szef'.
A do DigTela - mnie też w szkole 'odkocili' i nie pamiętam
żeby wiązała się z tym jakaś trauma...
Ogólnie - zlujcie trochę... Zwłaszcza że pora roku akurat temu
mocno służy ;)
--
_ _ ____ _______________________________________
| ' /| |_ http://www.Cyber-Girl.NET ~ GG 1565217 |
|_|_\|_| ~ I am what I am - I do what I want ~ _|
-
37. Data: 2007-05-11 09:54:04
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: Bartek Sobczak <k...@b...pl>
Kira napisał(a):
> Re to: LukaszS [Wed, 9 May 2007 21:57:53 +0200]:
>
>
> [ciap]
> Do wszystkich, którzy "pojechali" po pomyśle...
>
> Nie przesadzacie trochę? Jeśli zespół jest zgrany i ma podobne
> poczucie humoru, to takie wyskoki są całkowicie naturalne. I ten
> nowy też się wkręci, o ile dobrany był nie tylko pod kątem
> twardych umiejętności.
>
> U nas zawsze było to na porządku dziennym i nowe nabytki jakoś
> tak nie umierały na zawał, tylko ubaw miały tak samo jak i my.
> Raz np. pierwszego dnia pracy nowej dziewczyny wszyscy jak jeden
> założyliśmy niebieskie dżinsy na lewą stronę i czarne koszulki,
> też na lewą stronę. Poza tym wszystko było całkowicie normalnie,
> praca, przydzielanie zadań, wprowadzenie nowej, rozmowy, wsio.
> Na drugi dzień z kolei wszyscy ubraliśmy się normalnie, a ona
> siłą persfazji - przyszła w dżinsach i koszulce na lewą stronę ;)
> Nie wiem czy dziwniej się nam przyglądała pierwszego dnia czy
> drugiego, ale rzecz jasna tego drugiego dnia wszystko jej szybko
> wyjaśniliśmy, a przełożenie ciuchów na prawą stronę nie było
> dla niej jakimś szczególnym utrudnieniem więc i stres niewielki.
> Innym razem z kolei zrobiliśmy na start dnia "ognisko" w salce
> konferencyjnej: kumpel wpadł z gitarą, wszyscy sobie założyli
> opaski z piórkiem ;) i odśpiewaliśmy pieśń pochwalną na cześć
> firmy - specjalnie zresztą na tą okazję ułożoną. Po tym nastąpiła
> "mowa", której uwieńczeniem był "wykład" na temat tego, że nowe
> osoby w firmie... niekoniecznie powinny brać wszystko poważnie ;)
> Przy innej z kolei okazji, środek lata i upał że japierniczę,
> na wejściu wyjaśniliśmy że dzisiaj pracujemy "w terenie". Akurat
> nieszczególnie mieliśmy jakąś konkretną pracę, głównie trzeba
> było parę rzeczy omówić. Młody został doprowadzony do szafki,
> gdzie mógł sobie wybrać kąpielówki i ręcznik (kupione na tą okazję
> dzień wcześniej), po czym zwinęliśmy się hurtem nad jezioro do
> takiego jednego zaprzyjaźnionego ośrodka. W w/w czekał prezes,
> który na tą okazję robił za straszliwego formalistę i zaczął od
> ochrzanienia nas CO MY TU DO CHOLERY ROBIMY?? - BEZ NAPOJÓW
> A ŻAGLÓWKĘ MAMY TYLKO DO 15 I NIE MA CZASU LATAĆ I KUPOWAĆ??
> Mina młodego po drugiej częsci opierniczu - bezcenna ;) Ale to
> trzeba było słyszeć, bo w piśmie się tego nie odda...
A co to za firma co sobie jezdzi nad jeziorko w ciagu dnia? Ja tez tak
chce;)
pzdr
-
38. Data: 2007-05-11 12:29:39
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: czarny <m...@f...art.lp>
Kira napisał(a):
> U nas zawsze było to na porządku dziennym i nowe nabytki jakoś
> tak nie umierały na zawał, tylko ubaw miały tak samo jak i my.
róznica pomiędzy szukanym pomysłem autora wątku a pomysłami
przytoczonymi przez Ciebie polega na tym, że
Wy robiliście błaznów z siebie, a on chce zrobić błazna z "nowego".
I tyle.
--
czarny
.:: www.czarnobiale.pl ::.
-
39. Data: 2007-05-12 19:03:45
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: jerry <...@i...pl>
ja dodam tylko, żeś jesteś żałosny...
-
40. Data: 2007-05-14 09:34:27
Temat: Re: Nowy człowiek w pracy. Wytniemy mu numer!
Od: "Marcin P." <l...@o...pl>
U nas nowy dostawał do tłumaczenia "Lorem ipsum".
Po dwóch dniach czytał na głos w dziale produkcji, wołaliśmy handlowców,
żeby ocenili, czy tłumaczenie dokłądne jest.
Po tem sikaliśmy ze śmiechu.
Serdeczne pozdrowienia
--
Marcin