W sprawie "papierka" wyjaśniam - pani kierowniczka nie wymagała tego
wprost, takie pytanie padło jednak na rozmowie, pracy nie dostałem, z
czego wniosek że musiało to mieć znaczenie.

Dziś mnie naszedł inny problem. Otóż rozmawiałem z pewną osobą, która
pokazała mi ogłoszenie w Wyborczej pewnej firmy, która poszukiwała
pracownika do działu personalnego. Padła sugestia "złóż tam ofertę",
mimo że wyraźnie pod spodem napisali, że wymagają roku doświadczenia
na takim samym stanowisku. Na moje protesty, że nie mam zamiaru tak
bezczelnie kłamać, usłyszałem "inaczej nigdy nie znajdziesz pracy".

Możliwe są dwa wnioski: albo ta osoba to kompletny kretyn, albo nie
opłaca się dzisiaj być uczciwym. Zakładając, że to drugie, można
przecież pójść dalej. Po co kłamać, że się pracowało w dziale takim
czy siakim, najlepiej od razu zmyślić sobie cały życiorys, łącznie ze
stażami zagranicznymi.

Czy ja już kompletnie zwariowałem?

silvermane