-
31. Data: 2007-02-17 16:28:04
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: Stanislaw Chmielarz <s...@u...com.PL>
Any User wrote:
>>> Dziwi mnie takie niezrozumienie realiów biznesowych przez
>>> osoby "techniczne".
>>
>> Osoby techniczne maja znacznie szerszy horyzont niz "biznesowi
>> szefowie", ktorzy maja raczej "konski horyzont" i dzieki temu
>> czesci zaawansowanych technologii nigdy nie wdrozono lub umarly
>> na skutek dominacji siermeznych tanich metod.
>
> Ale to właśnie oni decydują o być albo nie być osób i
> technologii, oraz o ewentualnych podwyżkach, awansach i
> wszystkim innym.
Bardzo mi to przeszkadza.
>> Ktos na grupie motoryzacyjnej napisal, ze samochody zaczynaja
>> produkowac ksiegowi i to juz widac w wielu modelach.
>
> Eee nie bardzo rozumiem - proszę o wyjaśnienie...
Oszczednosci w produkcji, ktore sie potem mszcza na uzytkownikach.
--
Pozdrowienia!!StaCH
Sieci,systemy,serwis PC,alarmy,kamery,domofony,sterowniki PLC.
http://www.uniprojekt.com mobile:wap.uniprojekt.com
-
32. Data: 2007-02-17 17:55:59
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: "Wojciech Czaplinski" <t...@o...pl>
> Dowiedziałem, się, że skoro nic się nie psuło od miesięcy to nie ma sensu
> utrzymywać administratora. Bez komentarza.
>
Trochę z innej beczki - są geniusze uważający że testerzy są niepotrzebni:
http://realtester.blox.pl
Tarantoga
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
33. Data: 2007-02-17 18:34:59
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: Stanislaw Chmielarz <s...@u...com.PL>
Wojciech Czaplinski wrote:
>> Dowiedziałem, się, że skoro nic się nie psuło od miesięcy to
>> nie ma sensu utrzymywać administratora. Bez komentarza.
>>
>
> Trochę z innej beczki - są geniusze uważający że testerzy są
> niepotrzebni: http://realtester.blox.pl
Dodaje do tego kontrole jakosci w produkcji. Klient kupi i
sprawdzi czy dziala, jak nie to mu wymienimy na nastepny.
--
Pozdrowienia!!StaCH
Sieci,systemy,serwis PC,alarmy,kamery,domofony,sterowniki PLC.
http://www.uniprojekt.com mobile:wap.uniprojekt.com
-
34. Data: 2007-02-17 22:45:57
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: Sławomir Szyszło <s...@p...onet.pl>
Dnia Sat, 17 Feb 2007 15:41:25 +0100, Any User <z...@u...pl>
wklepał(-a):
>Nie. Sugeruję natomiast, że przydatny firmie jest ten, kto jest
>*uważany* za przydatnego przez osoby decyzyjne, a nie ten, kto jest
>obiektywnie przydatny (jeśli w ogóle obiektywna ocena jest tu możliwa).
Czytając twoje teksty sugeruję, że nie powinno się ciebie wpuszczać do
MediaMarktu.
--
Sławomir Szyszło mailto:s...@p...onet.pl
FAQ pl.comp.bazy-danych http://www.dbf.pl/faq/
FAQ pl.comp.www.nowe-strony http://www.faq-nowe-strony.prv.pl/
-
35. Data: 2007-02-18 08:53:12
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: futszaK <f...@g...com>
On Sat, 17 Feb 2007 23:45:57 +0100, Sławomir Szyszło wrote:
>>Nie. Sugeruję natomiast, że przydatny firmie jest ten, kto jest
>>*uważany* za przydatnego przez osoby decyzyjne, a nie ten, kto jest
>>obiektywnie przydatny (jeśli w ogóle obiektywna ocena jest tu możliwa).
> Czytając twoje teksty sugeruję, że nie powinno się ciebie wpuszczać do
> MediaMarktu.
niestety mimo dosyć skrajnych opinii jakie reprezentuje Twój przedmówca ma
on w tym wypadku niestety racje :(
Jak się technikowi nie podoba działanie osob decyzyjnych to niech założy
własną firme, stanie się właścicielem i osobą decyzyjną w jednym i wtedy
będzie mógł robić co sam bedzie uważał za słuszne i stosowne.
--
futszaK
0601061867
Nie przeszkadza mi ze ktos mnie myli z kobieta,
chyba ze ta ostatnia jest Renata Beger :>
-
36. Data: 2007-02-18 11:57:37
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: "jolz" <B...@i...pl>
> niestety mimo dosyć skrajnych opinii jakie reprezentuje Twój przedmówca ma
> on w tym wypadku niestety racje :(
Akurat w tym watku to zupelnie nie widze jak cokolwiek z tych
wypowiedzi mozna uznac za rozsadne. Jak na razie napisal ze:
- osoba ktora bierze nadgodziny ( to znaczy generuje koszty ) tylko po
to "aby uzyskać wydajność reszty zespołu" jest przydatniejsza od osoby
ktora robi dokladnie to samo (juz pomijamam fakt ze lepiej, zalozmy
bezsensownie ze jakosc jest nieistotna) w krotszym czasie nie
narazajac firmy na koszty,
- "przydatny firmie jest ten, kto jest *uważany* za przydatnego przez
osoby decyzyjne" - w takiej sytuacji najlepszym rozwiazaniem jest
zwolnic wszystkie nieprzydatne osoby (czyli jak rozumiem te ktore
wykonuja rzetelnie swoja prace a nie sa zauwazane) - to chyba rozsadne
nie doplacac do osob ktore sa w firmie nieprzydatne, prawda? Ale jak
zostana w firmie jedynie osoby potrafiace tylko robic wtrazenie
zapracowanych to kto bedzie gernerowal przychod dla firmy ?
Wyglaszajac teorie narazajace firme na koszty bez perspektywy zyskow
tlumaczy realiami biznesowymi.
Zauwaz ze te poglady sa wypowiadane przez osobe, ktora juz nie raz
pisala ze jako programista nie potrafi programowac. A do tego odnosze
wrazenie ze jest dumny z tego ze jego niewiedza tylko raz zatrzymala
jego prace do tego stopnia ze musial zaplacic studentowi za
wykonywanie swoich obowiazkow. Dla kogos takiego po prostu wygodne
jest wyglaszanie takich pogladow - inaczej musialby swiadomie przyznac
sie przed soba ze jest niewiele wart na rynku pracy.
-
37. Data: 2007-02-18 12:04:55
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: Any User <z...@u...pl>
> - osoba ktora bierze nadgodziny ( to znaczy generuje koszty ) tylko po
> to "aby uzyskać wydajność reszty zespołu" jest przydatniejsza od osoby
> ktora robi dokladnie to samo (juz pomijamam fakt ze lepiej, zalozmy
> bezsensownie ze jakosc jest nieistotna) w krotszym czasie nie
> narazajac firmy na koszty,
Widzisz, ale jeśli Twój przełożony nie dysponuje żadną metodą oceny
Twojej pracy, poza ilością branych przez Ciebie nadgodzin, które z kolei
postrzega za pozytywne, to jaki z tego wniosek?
> nie doplacac do osob ktore sa w firmie nieprzydatne, prawda? Ale jak
> zostana w firmie jedynie osoby potrafiace tylko robic wtrazenie
> zapracowanych to kto bedzie gernerowal przychod dla firmy ?
A to jest inna sprawa. Dopóki jednak jest tak, jak jest, to zgodzisz się
chyba, że mam rację, prawda?
> Zauwaz ze te poglady sa wypowiadane przez osobe, ktora juz nie raz
> pisala ze jako programista nie potrafi programowac. A do tego odnosze
> wrazenie ze jest dumny z tego ze jego niewiedza tylko raz zatrzymala
> jego prace do tego stopnia ze musial zaplacic studentowi za
> wykonywanie swoich obowiazkow. Dla kogos takiego po prostu wygodne
> jest wyglaszanie takich pogladow - inaczej musialby swiadomie przyznac
> sie przed soba ze jest niewiele wart na rynku pracy.
Ależ mnie nic nie zatrzymało. Ja w pewnym momencie całkiem świadomie i z
góry zaplanowałem, czego zrobić nie będę potrafił.
Swoją droga, nasze Politechniki stawiają sobie za cel wyprodukowanie
wszystkowiedzących geniuszy. Takie podejście jest bez sensu, gdyż nie ma
osób znających się dobrze na wszystkim - jest to mrzonka. Osobiście
jestem zwolennikiem nie karmienia się mrzonkami (karmienia natomiast
nimi innych, jak najbardziej) i uczciwego podejścia: każdy powinien mieć
jakąś specjalizację i, jeśli nie jest to konieczne, poza nią nie wychodzić.
--
Więcej na ten temat przeczytasz w moim blogu:
http://pracownik.blogspot.com
-
38. Data: 2007-02-18 12:55:38
Temat: Re: Dobry admin to zły admin
Od: Stanislaw Chmielarz <s...@u...com.PL>
Any User wrote:
> Swoją droga, nasze Politechniki stawiają sobie za cel
> wyprodukowanie wszystkowiedzących geniuszy. Takie podejście jest
> bez sensu, gdyż nie ma osób znających się dobrze na wszystkim -
> jest to mrzonka. Osobiście jestem zwolennikiem nie karmienia się
> mrzonkami (karmienia natomiast nimi innych, jak najbardziej) i
> uczciwego podejścia: każdy powinien mieć jakąś specjalizację i,
> jeśli nie jest to konieczne, poza nią nie wychodzić.
A kto bedzie rozwiazywal problemy interdyscyplinarne?
Politechniki ucza jak sie uczyc i dlatego po kilku miesiacach
stalem sie "ekspertem od temperowania czekolady":-)))
--
Pozdrowienia!!StaCH
Sieci,systemy,serwis PC,alarmy,kamery,domofony,sterowniki PLC.
http://www.uniprojekt.com mobile:wap.uniprojekt.com
-
39. Data: 2007-02-18 14:39:31
Temat: W DUR jest podobnie
Od: Gienek <g...@s...pl>
Tomasz Motyliński wrote:
> Dowiedziałem, się, że skoro nic się nie psuło od miesięcy to nie ma sensu
> utrzymywać administratora. Bez komentarza.
>
Nie przejmuj się. W dziale utrzymania ruchu jest podobnie. Pracowałem w
dużej firmie, fabryce traktorów na podlasiu, która zatrudnia ponad 1000
osób. Byłem zatrudniony na stanowisku elektronik. W praktyce zajmowałem się
wszystkim. Zaczynając od zwykłej elektryki poprzez elektronikę na
automatyce przemysłowej kończąc.
Oczywiście starałem się dać wszystko z siebie w pracy i jak najlepiej
spełniać swoje obowiązki. Na początku każdego dnia nasz kierownik spotykał
się z nami pytając każdego co ma do zrobienia i przekazać informacje o
nowych zadaniach które należy wykonać. Starałem się wtedy zaproponować nowe
rozwiązania które zmniejszyłyby awaryjność maszyn a co za tym idzie
zmniejszyłyby przestoje i związane z tym straty. Starsi pracownicy i
kierownik patrzyli na mnie z drwiną w oczach jakby chcieli powiedzieć co
ten gość "pieprzy". Zauważyłem też że wszyscy chodzą i obijają się przez
cały dzień. Dopiero zaczynają brać się do pracy o godzinie 15 jak już był
czas iść do domu. Ja robiłem dokładnie na odwrót. Prawie zawsze wyrabiałem
się w normalnych godzinach pracy z powierzonymi mi zadaniami. Oczywiście
budziło to oburzenie wszystkich do o koła łącznie z kierownikiem. Jak to
możliwe. Wszyscy nie wyrabiają się z pracą a ten tu przyszedł i wyrabia
się. Coś z nim jest chyba nie tak. Pewnego dnia kierownik wezwał mnie do
siebie i powiedział "Od dziś pracujesz po 12 godzin łącznie z sobotami"
Powiedziałem Nie ma sprawy, ale co ja mam robić przez tyle czasu?
Usłyszałem. Kurw... nie masz co robić to zwalniaj się z pracy bo inaczej ja
ciebie zwolnię. Od tamtej pory zacząłem pracować po 12 h dziennie. Żeby nie
nudziło się w pracy to zainstalowałem na służbowym notebooku taką gierkę
heroes III. Zajmowała ona dużo czasu i pomagała spędzić długie wieczory.
Zauważyłem że wszyscy są zadowoleni łącznie z kierownikiem bo było dużo
napraw bo gierka zajmowała dużo czasu i nie było czasu żeby zajmować się
obowiązkami no i siedziałem w pracy po 12 h. Trwało to kilka miesięcy. Nie
wytrzymałem. Postanowiłem poszukać nowej pracy w normalnej firmie. Nie
zajęło mi to dużo czasu. W nowej pracy miałem robić dokładnie to samo.
Czyli zapewnić funkcjonalność maszyn od strony elektrycznej. Oczywiście do
pracy przystąpiłem z bardzo dużym zapałem. Wymieniłem wszystkie awaryjne
podzespoły na ich odpowiedniki renomowanych firm. Ruszyło wiele maszyn
których nie potrafił nikt przede mną naprawić. Wszystko zaczęło działać i
awarie zdarzały się bardzo rzadko. Prawdę powiedziawszy nie miałem prawie
nic do roboty. Systematycznie przeprowadzałem przeglądy i usuwałem wszelkie
zauważone defekty zanim jeszcze doprowadziły one do awarii i przestoju
maszyny. Awarie zdarzały się coraz rzadziej. Zauważyłem że szef zaczyna
przywalać się do mnie. Coraz częściej mówił. Tak dobrze jak ty to chyba
nikt nie ma w pracy. Przecież ty nic nie robisz a kosztujesz mnie masę
pieniędzy.
Na szczęście na czas zauważyłem swój błąd i już nie przeprowadzam tak
sumiennie przeglądów. Do napraw też używam mniej niezawodnych elementów.
Awarie zdarzają się o wiele częściej niż przedtem i mam sporo pracy. Szef
też patrzy na mnie bardziej przychylnie bo przecież płaci dla kogoś kto ma
masę pracy i nie przesiaduje przed komputerem za jego pieniądze.
W czasie swojej kariery zawodowej doszedłem do wniosku że nikt nie doceni
tego że starasz się, firma dzięki tobie zaoszczędza bardzo dużo kasy, nikt
nie doceni też tego, że usuwasz awarie zanim jeszcze wystąpią gwarantując
ciągłość produkcji.
Prawdziwe jest staropolskie przysłowie: "Jak cię widzą tak cię piszą" Muszą
wszyscy widzieć że krzątasz się tu i tam i że coś robisz. Będziesz
doceniany gdy zatrzyma się cała produkcja po godzinach gdy ciebie nie ma w
pracy i szef będzie czekał z utęsknieniem aż łaskawie pojawisz się i
usuniesz usterkę. Dla lepszego efektu wskazane jest gdy będziesz w czasie
naprawy głośno wzdychał i cmokał. Wtedy wszyscy myślą że to poważne a ty
wielki fachowiec uratowałeś byt firmy.
Straszne ale prawdziwe.
Pozdrawiam
-
40. Data: 2007-02-18 14:56:39
Temat: Re: W DUR jest podobnie
Od: Any User <z...@u...pl>
> Nie przejmuj się. W dziale utrzymania ruchu jest podobnie. Pracowałem w
> dużej firmie, fabryce traktorów na podlasiu, która zatrudnia ponad 1000
> osób. Byłem zatrudniony na stanowisku elektronik. W praktyce zajmowałem się
> wszystkim. Zaczynając od zwykłej elektryki poprzez elektronikę na
> automatyce przemysłowej kończąc.
> Oczywiście starałem się dać wszystko z siebie w pracy i jak najlepiej
> spełniać swoje obowiązki. Na początku każdego dnia nasz kierownik spotykał
> się z nami pytając każdego co ma do zrobienia i przekazać informacje o
> nowych zadaniach które należy wykonać. Starałem się wtedy zaproponować nowe
> rozwiązania które zmniejszyłyby awaryjność maszyn a co za tym idzie
> zmniejszyłyby przestoje i związane z tym straty. Starsi pracownicy i
> kierownik patrzyli na mnie z drwiną w oczach jakby chcieli powiedzieć co
> ten gość "pieprzy". Zauważyłem też że wszyscy chodzą i obijają się przez
> cały dzień. Dopiero zaczynają brać się do pracy o godzinie 15 jak już był
> czas iść do domu. Ja robiłem dokładnie na odwrót. Prawie zawsze wyrabiałem
> się w normalnych godzinach pracy z powierzonymi mi zadaniami. Oczywiście
> budziło to oburzenie wszystkich do o koła łącznie z kierownikiem. Jak to
> możliwe. Wszyscy nie wyrabiają się z pracą a ten tu przyszedł i wyrabia
> się. Coś z nim jest chyba nie tak. Pewnego dnia kierownik wezwał mnie do
> siebie i powiedział "Od dziś pracujesz po 12 godzin łącznie z sobotami"
> Powiedziałem Nie ma sprawy, ale co ja mam robić przez tyle czasu?
> Usłyszałem. Kurw... nie masz co robić to zwalniaj się z pracy bo inaczej ja
> ciebie zwolnię. Od tamtej pory zacząłem pracować po 12 h dziennie. Żeby nie
> nudziło się w pracy to zainstalowałem na służbowym notebooku taką gierkę
> heroes III. Zajmowała ona dużo czasu i pomagała spędzić długie wieczory.
> Zauważyłem że wszyscy są zadowoleni łącznie z kierownikiem bo było dużo
> napraw bo gierka zajmowała dużo czasu i nie było czasu żeby zajmować się
> obowiązkami no i siedziałem w pracy po 12 h. Trwało to kilka miesięcy. Nie
> wytrzymałem. Postanowiłem poszukać nowej pracy w normalnej firmie. Nie
> zajęło mi to dużo czasu. W nowej pracy miałem robić dokładnie to samo.
> Czyli zapewnić funkcjonalność maszyn od strony elektrycznej. Oczywiście do
> pracy przystąpiłem z bardzo dużym zapałem. Wymieniłem wszystkie awaryjne
> podzespoły na ich odpowiedniki renomowanych firm. Ruszyło wiele maszyn
> których nie potrafił nikt przede mną naprawić. Wszystko zaczęło działać i
> awarie zdarzały się bardzo rzadko. Prawdę powiedziawszy nie miałem prawie
> nic do roboty. Systematycznie przeprowadzałem przeglądy i usuwałem wszelkie
> zauważone defekty zanim jeszcze doprowadziły one do awarii i przestoju
> maszyny. Awarie zdarzały się coraz rzadziej. Zauważyłem że szef zaczyna
> przywalać się do mnie. Coraz częściej mówił. Tak dobrze jak ty to chyba
> nikt nie ma w pracy. Przecież ty nic nie robisz a kosztujesz mnie masę
> pieniędzy.
> Na szczęście na czas zauważyłem swój błąd i już nie przeprowadzam tak
> sumiennie przeglądów. Do napraw też używam mniej niezawodnych elementów.
> Awarie zdarzają się o wiele częściej niż przedtem i mam sporo pracy. Szef
> też patrzy na mnie bardziej przychylnie bo przecież płaci dla kogoś kto ma
> masę pracy i nie przesiaduje przed komputerem za jego pieniądze.
>
> W czasie swojej kariery zawodowej doszedłem do wniosku że nikt nie doceni
> tego że starasz się, firma dzięki tobie zaoszczędza bardzo dużo kasy, nikt
> nie doceni też tego, że usuwasz awarie zanim jeszcze wystąpią gwarantując
> ciągłość produkcji.
>
> Prawdziwe jest staropolskie przysłowie: "Jak cię widzą tak cię piszą" Muszą
> wszyscy widzieć że krzątasz się tu i tam i że coś robisz. Będziesz
> doceniany gdy zatrzyma się cała produkcja po godzinach gdy ciebie nie ma w
> pracy i szef będzie czekał z utęsknieniem aż łaskawie pojawisz się i
> usuniesz usterkę. Dla lepszego efektu wskazane jest gdy będziesz w czasie
> naprawy głośno wzdychał i cmokał. Wtedy wszyscy myślą że to poważne a ty
> wielki fachowiec uratowałeś byt firmy.
>
> Straszne ale prawdziwe.
Wcale nie straszne, tylko całkowicie normalne i prawidłowe. W końcu ten
szef to nie robot z wbudowanymi różnymi miernikami jakości pracy, tylko
zwykły człowiek, który w dodatku wcale nie zostawał szefem po to, aby
pracować więcej, tylko wprost odwrotnie.
Ale jak wcześniej napisałem, że tak jest, to nie chcieli wierzyć...
--
Więcej na ten temat przeczytasz w moim blogu:
http://pracownik.blogspot.com