-
11. Data: 2004-05-05 18:11:38
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Kania" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7auin$etv$1@news.onet.pl...
> Witajcie...
>
> Jakis czas temu zamiescilam swoje CV na roznych portalach posrednictwa
pracy
> (jobpilot, cvonline itp).
>
[...]
> Czy to juz zawsze tak bedzie?
>
Nie warto się przejmować. Są ważniejsze rzeczy niż zmartwienie
niemożliwością podjęcia pracy w wymarzonej dzisiaj firmie.
--
pozdrawiam
Jarosław Wiechecki
-
12. Data: 2004-05-05 18:16:02
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: "Agnieszka" <a...@b...wroc.pl>
> > tez znam takie przyklady i ... jakos dobrze to sie nie konczy ....
>
> To zależy od ludzi. Jedna z par moich znajomych zaczęła tak już parę
> miesięcy po ślubie. Minęło parę lat i są nadal dobrym małżeństwem (IMHO)
zgadzam sie, duzo zalezy tutaj od ludzi, jak zreszta w kazdej sytuacji
>
> Zdarzają się też niestety przypadki paskudne ale jak już napisałem to
> zależy od ludzi. Trzeba po prostu się zastanowić czy związek przetrwa
> takie coś. IMHO jeśli nie to właściwie co to za związek...
wiesz, zeby budowac, rozwijac zwiazek potrzeba czasu, na dodatek wspolnie
spedzanego czasu, a w ukladzie "malzenstwo weekendowe" ten warunek nie jest
spelniony, wiec bardzo trudno jest stworzyc COS trwalego ... no ale to juz
dyskusja na inna grupe ;-)
pozdrawiam
Agnieszka
/-
-
13. Data: 2004-05-05 20:17:17
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
Użytkownik <g...@s...tpi.pl> napisał w wiadomości
news:gophi.4163@news.gophi.net...
> Kania <k...@p...onet.pl> wrote:
>
> >> > Czy to juz zawsze tak bedzie?
> >>
> >> Tak już jest w życiu że każda decyzja niesie za sobą jakieś
konsekwencje.
> >
> > Zycie jest bolesne... :(
>
> Zawsze możesz zrezygnować z przeprowadzki. To się nazywa "koszt
alternatywy".
Nie moge... powody wyjasnilam wyzej...
No coz, podejrzewam, ze moja wymarzona prace dostanie ktos inny...
Kania
-
14. Data: 2004-05-05 20:18:40
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
Użytkownik "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7b8ov$2t6$4@news.onet.pl...
> > Jakis czas temu zamiescilam swoje CV na roznych portalach posrednictwa
> pracy
> > (jobpilot, cvonline itp).
> >
> [...]
> > Czy to juz zawsze tak bedzie?
> >
>
> Nie warto się przejmować. Są ważniejsze rzeczy niż zmartwienie
> niemożliwością podjęcia pracy w wymarzonej dzisiaj firmie.
Chcialabym umiec tak podejsc do sprawy... ale w momencie, gdy mam wreszcie
szanse wyjsc z programowania i wejsc na wyzszy pulap, czyli analiza,
projektowanie i zarzadzanie projektami, to cos mnie sciska w srodku, ze mi
szansa umyka sprzed nosa...
Kania
-
15. Data: 2004-05-05 23:09:51
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: g...@s...tpi.pl
Kania <k...@p...onet.pl> wrote:
> No coz, podejrzewam, ze moja wymarzona prace dostanie ktos inny...
No cóż... Czasami tak już jest. W każdym razie zamiast się zamartwiać
ciesz się tym co masz, tak jest lepiej / wydajniej / w ogóle.
--
Adam Wysocki * www.gophi.net * alt.pl.comp.os.hacking: www.apcoh.org
GG 1234 * GSM +48888456927 * g...@l...net.pl * g...@g...pl
W razie wątpliwości opróżnij magazynek. (C) Jakub Krajewski amd3dnow
-
16. Data: 2004-05-06 07:42:04
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: "KrzysztofM" <k...@w...dvdinfo.prv.pl>
Użytkownik "Kania" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7bi4n$49$1@news.onet.pl...
>
>>
> Chcialabym umiec tak podejsc do sprawy... ale w momencie, gdy mam wreszcie
> szanse wyjsc z programowania i wejsc na wyzszy pulap, czyli analiza,
> projektowanie i zarzadzanie projektami, to cos mnie sciska w srodku, ze mi
> szansa umyka sprzed nosa...
>
> Kania
>
pociesz się tym, iż może to niby super praca, wyższy poziom, ale np. okaże
się że atmosfera nie do wytrzymania!!!
pozdr
Krzysiek
-
17. Data: 2004-05-06 07:44:09
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: "Infi" <p...@h...com>
> Ano cudze doświadczenia są takie (nie moje osobiście ale znam kilka
> takich małżeństw)...
>
> On jedzie Ty zostajesz. Widujecie się w weekendy i robicie karierę :)
>
W pelni sie zgadzam. Sam podjalem sporo trudnych decyzji w zyciu i cos o tym
wiem. Pomysl tylko jak sie bedziesz czuc gdy Twoj TZ w pewnym momencie sie
rozmysli i Cie rzuci? Chyba nigdy bys sobie nie wybaczyla swojej decyzji
odnosnie pracy.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
18. Data: 2004-05-06 21:35:29
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Dnia Wed, 5 May 2004 22:18:40 +0200, "Kania"
<k...@p...onet.pl> napisał(a):
>Chcialabym umiec tak podejsc do sprawy... ale w momencie, gdy mam wreszcie
>szanse wyjsc z programowania i wejsc na wyzszy pulap, czyli analiza,
>projektowanie i zarzadzanie projektami, to cos mnie sciska w srodku, ze mi
>szansa umyka sprzed nosa...
No to zostań na okres próbny. Po paru tygodniach będziesz wiedziała,
jak się z tym czujesz, czy rozstanie z mężem nie jest dla Ciebie
przykre, czy ta praca istotnie okazała się tak fantastyczna... I
podejmiesz decyzję, co dalej.
Trudno gdybać, jeśli nie ma się doświadczeń w takiej kwestii.
Pozdrawiam, Carrie
--
[...] iloraz inteligencji tłumu równy jest IQ najgłupszego jego przedstawiciela
podzielonemu przez liczbę uczestników.
T. Pratchett, "Maskarada"
-
20. Data: 2004-05-06 21:35:29
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Dnia Wed, 5 May 2004 22:17:17 +0200, "Kania"
<k...@p...onet.pl> napisał(a):
>> Zawsze możesz zrezygnować z przeprowadzki. To się nazywa "koszt
>alternatywy".
>
>Nie moge... powody wyjasnilam wyzej...
Pociesz się, że masz wybór. Wiele osób nie ma i pewnie Ci teraz
zazdroszczą...
>No coz, podejrzewam, ze moja wymarzona prace dostanie ktos inny...
Coś kosztem czegoś innego. Inaczej za dobrze by było ;)
A tam, dokąd jedziesz, nie możesz znaleźć takiej pracy?
Pozdrawiam, Carrie
--
[...] iloraz inteligencji tłumu równy jest IQ najgłupszego jego przedstawiciela
podzielonemu przez liczbę uczestników.
T. Pratchett, "Maskarada"
-
19. Data: 2004-05-06 21:35:29
Temat: Re: zlosliwosc losu
Od: Carrie <c...@w...pf.pl>
Dnia Wed, 05 May 2004 19:43:31 +0200, "Pe.Ka" <c...@t...cy>
napisał(a):
>Dnia 2004-05-05 19:19, osoba przedstawiająca się jako "Agnieszka"
>napisała co następuje:
>
>> tez znam takie przyklady i ... jakos dobrze to sie nie konczy ....
>
>To zależy od ludzi. Jedna z par moich znajomych zaczęła tak już parę
>miesięcy po ślubie. Minęło parę lat i są nadal dobrym małżeństwem (IMHO)
>
>Zdarzają się też niestety przypadki paskudne ale jak już napisałem to
>zależy od ludzi. Trzeba po prostu się zastanowić czy związek przetrwa
>takie coś. IMHO jeśli nie to właściwie co to za związek...
Myślę, że to jest wykonalne, jeśli się z góry ustanowi jakąś granicę -
np. rok. Przynajmniej człowiek wie, że to się skończy za parę miesięcy
i będzie mógł mieć prawdziwą rodzinę, a nie "na godziny" ;)
O pracę trudno, fakt. Ale są jeszcze ludzie, dla których ważniejsze
jest stworzenie sobie ciepłego domu, którzy wolą wrócić wieczorem do
męża czy żony, a nie do pustego, wynajmowanego pokoju.
Dla mnie moja praca jest ważna, ale nie ważniejsza niż przyszła
rodzina :) O ile nie będę w potwornych kłopotach finansowych, które
coś takiego wymuszą, to nie zamierzam stać się weekendową żoną.
Na miejscu Kani zadałabym sobie kilka pytań:
- wolisz spędzać 5 dni w tygodniu żyjąc tylko pracą, czy widując męża?
- czy kariera w tej właśnie firmie jest dla Ciebie czymś
najistotniejszym, czy może zadowoli Cię praca w innym mieście, w innej
firmie, ale będziesz blisko kochanego człowieka?
- czy finansowo możesz sobie pozwolić na odrzucenie tej oferty?
- czy masz możliwość spróbowania przez kilka tygodni, jak by to było,
gdybyś została, czy musisz podjąć decyzję długoterminową?
- macie dzieci? ;)
Po znalezieniu pracy wyjechałam z rodzinnego miasta. I chociaż nie
jest mi tu źle, to jednak o wiele bardziej wolałabym mieszkać w moim
domu, z rodzicami, niż tułać się po wynajmowanych pokojach. No, ale od
rodziców i tak bym się kiedyś wyprowadziła, więc to niby naturalne,
ale nie bardzo sobie wyobrażam sytuację, kiedy mój mąż [przyszły ;)]
pracowałby w innym mieście i widywalibyśmy się tylko w weekendy i
święta. Można to przeżyć, na pewno, ale w końcu chyba nie po to się
ludzie wiążą, żeby ze sobą nie przebywać? ;)
Pozdrawiam, Carrie
--
[...] iloraz inteligencji tłumu równy jest IQ najgłupszego jego przedstawiciela
podzielonemu przez liczbę uczestników.
T. Pratchett, "Maskarada"