-
91. Data: 2007-01-18 22:15:27
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
Od: "Stokrotka" <o...@a...pl>
Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.
Doczytałam się w nim, że
!!!!!!!!!!!!!!!
Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006
!!!!!!!!!!!!!!!!!
Faktycznie wypuszczono mnie prawie dobę później.
Jest wielu świadków tego jak mnie wypuszczano,
a w celi nie byłam sama.
Jak tylko wyślę skargę do Strasburga wskanuję to pismo i udostępnie.
Przez dobę policjanci z komisariatu na Grenadierów przetrzymywali
mnie całkiem nielegalnie, bandycko, było to zwyczajne porwanie z
uwięzieniem , którego celem było zabójstwo.
Moja reakcja , skargi po przypadkowych ludzi uratowały mi życie.
Kierował tym policjant o imieniu Wojciech ,
który mnie przesłuchiwał w dniu następnym
i prawdopodobnie ma na nazwisko Więckowski (z decyzji = braku decyzji) sądu.
A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
92. Data: 2007-01-19 16:58:51
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUfantastyka.com.pl>
Stokrotka napisał(a):
> Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
> przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.
Przeczytałaś 3 tygodnie (słownie: trzy tygodnie) po zatrzymaniu!?
> Doczytałam się w nim, że
> !!!!!!!!!!!!!!!
> Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006
> !!!!!!!!!!!!!!!!!
> Faktycznie wypuszczono mnie prawie dobę później.
Już wiem dlaczego. Zaczęłaś czytać w 2006 roku, a skończyłaś 19.01.2007
r. Pewnie ci "stara ortografia" utrudnia czytanie w normalnym tempie. W
dodatku nie rozumiesz tego co czytasz (to pewnie też wina "starej"
ortografii).
Masz napisane wyraźnie: "Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006 "
Czyli zakończono _czynność_zatrzymania_ , a nie czynność zatrzymania i
zwolnienia.
<cytat
http://www.podlaska.policja.gov.pl/PP/data/kr/zatrzy
manie/side_2.html>
Zatrzymanie ustaje w momencie:
1. zwolnienia zatrzymanego, które powinno nastąpić wraz z ustaniem
przyczyn zatrzymania, przy czym za godzinę zwolnienia przyjmuje się
godzinę wymienioną w rubryce "3" nakazu zwolnienia lub godzinę
wystawienia nakazu, jeżeli w rubryce "3" figuruje adnotacja: "zwolnić
natychmiast",
</cytat>
Czyli wypuszczono cię dobę później na podstawie _nakazu_zwolnienia_, a
nie na podstawie protokołu z zatrzymania.
> Przez dobę policjanci z komisariatu na Grenadierów przetrzymywali
> mnie całkiem nielegalnie, bandycko, było to zwyczajne porwanie z
> uwięzieniem , którego celem było zabójstwo.
To poważny zarzut. Ale w świetle tego, że nawet nie chciało ci się
napisać zażalenia (bo byłaś zmęczona, jak wynika z dkokumentu
http://img465.imageshack.us/my.php?image=decyzjacbkx
9.png, osobiście
przez ciebie zeskanowanego
<cytat stoktotka>
Powiedziano mi, że na złożenie zażalenia mam 7 dni, więc powiedziałam, że
napiszę w ciągu 7 dni na pewno, a oni napisali, ze skoro nie napisałam
zażalenia na zatrzymanie, to mam siedzieć.
</cytat stokrotka>)
to chyba tak strasznie nie było...
i w zarządzeniu jest to wyjaśnione: chęć złożenia zażalenia to nie jest
zażalenie.
<cytat ze strony podanej wyżej>
Jeżeli osoba zatrzymana oświadczyła, że chce wnieść zażalenie na
zatrzymanie, należy niezwłocznie udostępnić jej papier i środek piszący
oraz zapewnić warunki umożliwiające ułożenie zażalenia. Zażalenie
powinno zawierać czas jego sporządzenia (datę i godzinę) oraz podpis
osoby zatrzymanej, o czym należy tę osobę pouczyć. W razie zignorowania
tego polecenia datę i godzinę sporządzenia zażalenia odnotowuje
policjanci poniżej sporządzonej przez osobę zatrzymaną treści.
</cytat>
>
>
> A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.
no, skoro "hroni" to faktycznie trzeba się bać
pozdr.
Piotr
-
93. Data: 2007-01-20 14:53:48
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
Od: "Stokrotka" <o...@a...pl>
> Stokrotka napisał(a):
> > Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
> > przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.
>
> Przeczytałaś 3 tygodnie (słownie: trzy tygodnie) po zatrzymaniu!?
TAK.
Mimo otrzymania go 30 grudnia 2006.
Bardzo chciałam go przeczytać wcześniej, w celi wielokrotnie dopominałam się o
ten dokument. Ktoś kto siedział ze mną miał taki dokument, mi zas nie dali.
I wtedy bardzo chciałam ten dokument przeczytać.
A jak mnie już wypuścili, to nie czytałam tego, byłam niewyobrażalnie głodna.
>
> > Doczytałam się w nim, że
> > !!!!!!!!!!!!!!!
> > Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006
> > !!!!!!!!!!!!!!!!!
> > Faktycznie wypuszczono mnie prawie dobę później.
>
> Już wiem dlaczego. Zaczęłaś czytać w 2006 roku, a skończyłaś 19.01.2007
> r. Pewnie ci "stara ortografia" utrudnia czytanie w normalnym tempie. W
> dodatku nie rozumiesz tego co czytasz (to pewnie też wina "starej"
> ortografii).
>
> Masz napisane wyraźnie: "Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006 "
> Czyli zakończono _czynność_zatrzymania_ , a nie czynność zatrzymania i
> zwolnienia.
Znaczy że zwalniano mnie przez prawie dobę ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
>
> <cytat
> http://www.podlaska.policja.gov.pl/PP/data/kr/zatrzy
manie/side_2.html>
> Zatrzymanie ustaje w momencie:
> 1. zwolnienia zatrzymanego, które powinno nastąpić wraz z ustaniem
> przyczyn zatrzymania, przy czym za godzinę zwolnienia przyjmuje się
> godzinę wymienioną w rubryce "3" nakazu zwolnienia lub godzinę
> wystawienia nakazu, jeżeli w rubryce "3" figuruje adnotacja: "zwolnić
> natychmiast",
> </cytat>
Dzięki może się przyda.
>
> Czyli wypuszczono cię dobę później na podstawie _nakazu_zwolnienia_, a
> nie na podstawie protokołu z zatrzymania.
Mnie nie chodzi o to na podstawie jakiego dokumentu mnie zwolniono.
Mnie chodzi o to, że skoro zatrzymanie zakończono o 14:40 w piątek,
(pozostałe 2 rubryki dotyczące prokuratury i sądu są puste),
To od tego momentu,do soboty około 13, byłam trzymana przez bandytów na równi z
porwaniem i uwięzieniem. Nie wiem tylko czy od kogoś rządali okupu.
> <cytat stoktotka>
> Powiedziano mi, że na złożenie zażalenia mam 7 dni, więc powiedziałam, że
> napiszę w ciągu 7 dni na pewno, a oni napisali, ze skoro nie napisałam
> zażalenia na zatrzymanie, to mam siedzieć.
> </cytat stokrotka>)
> to chyba tak strasznie nie było...
Było.
> i w zarządzeniu jest to wyjaśnione: chęć złożenia zażalenia to nie jest
> zażalenie.
Postępowałąm zgodnie z ____przeczytanym____ pouczeniem z którego wynikało, ze
mam na to 7 dni.
Nie moja wina , że policjant celowo podsunął mi nieprawdziwe (stare,
nieaktualne) pouczenie. Odmówiono mi pokazania w ustawie paragrafó na ten temat.
> > A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.
>
> no, skoro "hroni" to faktycznie trzeba się bać
>
> pozdr.
> Piotr
Ołdak ?
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
94. Data: 2007-01-20 17:54:58
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
Od: "szomiz" <s...@k...dostawac.reklamy.przez.net>
Użytkownik "Stokrotka" <o...@a...pl> napisał w
wiadomości news:2ed2.00000064.45b22cfb@newsgate.onet.pl...
>> Stokrotka napisał(a):
>> > Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
>> > przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.
>>
>> Przeczytałaś 3 tygodnie (słownie: trzy tygodnie) po zatrzymaniu!?
> TAK.
> Mimo otrzymania go 30 grudnia 2006.
> Bardzo chciałam go przeczytać wcześniej, w celi wielokrotnie dopominałam
> się o
> ten dokument. Ktoś kto siedział ze mną miał taki dokument, mi zas nie
> dali.
> I wtedy bardzo chciałam ten dokument przeczytać.
> A jak mnie już wypuścili, to nie czytałam tego, byłam niewyobrażalnie
> głodna.
Przez trzy tygodnie glodna?
Moze jednak problem ma inne podloze niz mysli wiekszosc...
sz.
-
95. Data: 2007-01-20 18:51:43
Temat: Re: zaaresztowali mnie, protokół zwol, druga str, godz i data zwolnienia
Od: "Stokrotka" <o...@a...pl>
Obiecany wcześniej protokół zatrzymanie, a raczej tylko strona druga,
gdzie można przeczytać o zatrzymaniu, że
!!!!czynność zakończono o 14:40 29-12-2006 !!!!!
czyli w dniu zatrzymania, w piątek.
Faktycznie przetrzymywano mnie prawie dobę dłużej,
bo wypuszczono mnie w sobotę 30-12-2006.
Przetrzymywano mnie w bardzo złych warunkach bez obiadu i w piątek i w sobotę.
Wynika z tego między innymi, od godziny 14:40 w piątek do około 13 w sobotę,
byłam uwięziona całkowicie poza prawem, a więc policjanci przekazali mnie
bandytom, którzy przetrzymywali mnie jeszcze przez prawie dobę,
na zasadzie równej z porwaniem.
Rozmiar pliku około 100KB, format .pdf:
http://reforma.ortografi.w.interia.pl/publiczny/2007
-01-20protzatrzodwrcbbd.pdf
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
96. Data: 2007-01-20 22:08:54
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
Od: m...@t...pl
Stokrotka napisał(a):
> > pozdr.
> > Piotr
> Ołdak ?
Czyżby znowu inwigilacja?
-
97. Data: 2007-01-21 10:40:17
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUfantastyka.com.pl>
Stokrotka napisał(a):
>> Masz napisane wyraźnie: "Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006 "
>> Czyli zakończono _czynność_zatrzymania_ , a nie czynność zatrzymania i
>> zwolnienia.
> Znaczy że zwalniano mnie przez prawie dobę ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Masz poważne kłopoty z czytaniem i zrozumieniem.
> Mnie nie chodzi o to na podstawie jakiego dokumentu mnie zwolniono.
> Mnie chodzi o to, że skoro zatrzymanie zakończono o 14:40 w piątek,
> (pozostałe 2 rubryki dotyczące prokuratury i sądu są puste),
> To od tego momentu,do soboty około 13, byłam trzymana przez bandytów na równi z
> porwaniem i uwięzieniem. Nie wiem tylko czy od kogoś rządali okupu.
No to w końcu porwali cię dla okupu czy zwyczajnie chcieli cię zabić? Bo
się pogubiłem...
>> i w zarządzeniu jest to wyjaśnione: chęć złożenia zażalenia to nie jest
>> zażalenie.
> Postępowałąm zgodnie z ____przeczytanym____ pouczeniem z którego wynikało, ze
> mam na to 7 dni.
> Nie moja wina , że policjant celowo podsunął mi nieprawdziwe (stare,
> nieaktualne) pouczenie. Odmówiono mi pokazania w ustawie paragrafó na ten temat.
Pewnie dlatego bo byłaś zmęczona i nie chcieli dodatkowo cię męczyć.
Bali się, że dołożysz jeszcze zarzut o znęcanie i tortury. I ze strachu
pomyliły im się pouczenia.
>>> A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.
>> no, skoro "hroni" to faktycznie trzeba się bać
>>
>> pozdr.
>> Piotr
> Ołdak ?
W słowniku nie znalazłem takiego słowa.
Wikipedia zaś, podaje jakiegoś szlachcica Macieja h.Rawicz z XV wieku
więc zastanawiam się co rodzina drobnego szlachcica z epoki Gutenberga
ma wspólnego z sądem pracy i procedurami policji.
pozdr.
Piotr
-
98. Data: 2007-01-21 16:44:10
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, formularza, punkty I, II zatrzymanie
Od: " Stokrotka" <s...@W...gazeta.pl>
Formularz skargi do Europejskiegi Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu
jest trudny do wypełnienia (proszę nie brać ze mnie przykładu, bo ja żadnej
sprawy w Straburgu nie wygrałam i nie jestem prawnikiem).
Pierwsza strona jest prosta, wystarczy wpisać numer, podany w piśmie.
Dalej należy wypełniać kolejne punkty:
I to moje dane
i strona przeciwko składam skargę : POLSKA;
II to "OŚWIADCZENIE DOTYCZĄCE STANU FAKTYCZNEGO":
Wpisałam tam następującą treść (tu pewne fragmenty zastąpione przez "xxxxxx")
Ze względu na późniejszą "obróbkę" może się różnić od wysłanego.
14 - ta liczba szczegółową punktacje w formularzu.
14. Opis zdarzeń w dniu 29 grudnia i w dniu następnym.
W dniu 29 grudnia 2006 (piątek) w Sądzie Pracy w Warszawie
przy Terespolskiej, wypełniłam wniosek o skserowanie 2 kartek
z akt mojej sprawy w Sądzie Pracy (6P1025/06 stary numer tej
sprawy XP475/01) przeciw wołomińskiej firmie PAJ-COM
o ostatnie wynagrodzenie ciągnącej już bardzo wiele lat
(opis dalej) pozew złożony był xxxxxxxxxx 2001,
sprawa zaczęła się xxxxxxxxxxx, gdy pracodawca próbował
wymusić ode mnie rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron).
Z akt sprawy obecnie 3 tomowych, zginęły dokumenty
(np. wysłane przeze mnie listem poleconym pismo z ważnymi
załącznikami). O nieprawidłowościach informowałam wiele
urzędów już od xxxxxxx 2004 roku: Ministerstwo, Prezesa Sądu,
Rzecznika Praw Obywatelskich i inne. Sprawa była niezwykle
prosta, inspektor pracy nakazał wypłatę pieniędzy. W sądzie
pracy są, a raczej na pewno były, wszystkie potrzebne
dokumenty do wydania wyroku: świadectwo pracy, ZUSowskie druki
RMUA, wymówienie z powodu likwidacji stanowiska pracy, pismo
z Państwowej Inspekcji Pracy by wypłacić pieniądze, listy płac i inne.
Urzędniczka sekretariatu wzięła mój wniosek i przyniosła z
powrotem z odmową sędziego wykonania ksero. Sędzia odmówił
zgody na wykonania ksero tych stron. W tej sprawie w sądzie
pracy wielokrotnie utrudniano mi dostęp do akt i wielokrotnie
odmówiono mi wykonania kserokopii poszczególnych stron.
Jestem stroną w tej jawnej sprawie w Sądzie Pracy- byłym
pracownikiem firmy PAJ-COMP i mam prawo do kserokopii.
Wniosek o kserokopię był mój, był moją własnością, tym
bardziej, że decyzja była odmowna, a jak Sąd chciał sobie
zrobić kopię tego wniosku, to mógł to zrobić na własny koszt,bo koszty sprawy
tymczasowo ponosi skarb państwa.
!!!!!!!!!!! W piątek 29 grudnia 2006 około godziny 11 rano
(nie miałam zegarka, ale mam bilet autobusowy skasowany po
drodze o 10:19, jechałam nim raczej krócej niż 20 min),
gdy odmowny wniosek miałam w ręce, policja komisariatu-posterunku
w sądzie zatrzymała mnie z użyciem siły pod pretekstem
kradzieży tego odmownego wniosku o wykonanie ksero.
Zwolniono mnie po ponad 24 godzinach, w sobotę 30 grudnia 2006
około 13 godziny po południu. !!!!!!!!!!
Policjanci Mariusz Należyty nr 625621 i Piotr Ołdak nr 903453,
siłą wyrwali mi z ręki wniosek o skserowanie 2 stron akt,
jednak wniosek oprócz zmięcia nie uległ uszkodzeniu ani
naddarciu. Wniosek był moją własnością, tym bardziej, że był
odmowny - wniosek ten stanowił dowód obciążający
skorumpowanego sędziego. W tej chwili nie pamiętam czy mnie
bili, ale po powrocie do domu miałam bardzo wiele siniaków
na rękach i prawym ramieniu, a lewą rękę miałam spuchniętą.
Założyli mi kajdanki, zaraz potem przyznając, że zabrany
wniosek jest mój. Nie wypuścili mnie jednak, ani nie zwrócili
dokumentu. Ich bezczelność przekraczała wyobraźnię normalnego człowieka.
Do dnia dzisiejszego nie otrzymałam ani zatwierdzenia przez
prokuraturę zabrania tej rzeczy – wniosku, ani nie otrzymałam
tego wniosku z powrotem. Dostałam jedynie od policji w trakcie
zwalniania mnie z aresztu dokument potwierdzający zabranie
wniosku, ale w bardzo złym stanie (bardzo nieczytelna kopia
na papierze przebitkowym), ręcznie przepisałam na kartkę część
treści oryginału. Kserokopia tej strony, którą prawdopodobnie
otrzymałabym pocztą była mi potrzebna dlatego, że ksero akt
zawiera numer strony akt, a numeru tego nie ma na dokumentach
przesyłanych pocztą. W aktach tej sprawy było wiele
nieprawidłowości, były zszywane i rozszywane, doszyto pewne
dokumenty w środek i usunięto inne, dlatego znajomość numeru
strony akt była ważna i była po to, by utrudniać matactwa.
Kserokopii tych stron nie dostałam do dziś. Jedną z tych stron,
tak jak przypuszczałam dostałam pocztą, ale bez numeru stron akt.
Drugiej nie mam i prawdopodobnie nigdy nie dostanę mimo
odsiedzenia w areszcie ponad 24 godzin.
Urzędniczka dodatkowo pomówiła mnie, że ten wniosek wyrwałam
z akt sprawy co jest nieprawdą, bo był wypełniony przeze mnie
chwilę wcześniej i w ogóle nie był wszyty w akta.
Policjanci przeszukali moje rzeczy: plecak i kurtkę. Przy
okazji jeden z nich chciał mi zabrać długopis, ale po moim
sprzeciwie, oddał.
Następnie policjantka Barbara Owczarek nr 910575, wykonywała
osobiste niezgodne z prawem przeszukanie, bez pouczenia,
bez obecności osoby dodatkowej. Nie wyraziłam zgody na to
przeszukanie, wtedy policjanci powiedzieli, że przeszukanie
zostanie dokonane siłą, a nieumundurowany człowiek, podał
numer 156469, niezwykle chamski straszył, że sam dokona
osobistego intymnego przeszukania. Wtedy zgodziłam się na
przeszukanie. Baba kazała mi się rozebrać do naga i zaczęła
mnie przeszukiwać brudnymi łapami, ale odmówiłam
i okazało się, że znalazły się rękawice jednorazowe.
Następnie zmuszała mnie do podpisania nieprawdziwego
protokołu z przeszukania. Kopii protokołu z przeszukania
nie otrzymałam także po zwolnieniu. Protokołu nie podpisałam.
Nie miałam przy sobie niedozwolonych przedmiotów,
ani narkotyków, ani alkoholu. Zresztą wydarzenie miało
miejsce przy opuszczaniu sądu, a każdy wchodzący do sądu
jest przy wejściu badany bramką, a plecak był prześwietlany
przy wejściu maszyną. Tak więc jedynym celem osobistego
przeszukania było poniżenie mnie i w ten sposób znęcanie się nade mną.
Następnie zmuszano mnie do podpisania nieprawdziwego
protokołu z zatrzymania. Od razu miałam co najmniej
następujące zastrzeżenia: kazano mi podpisać, że nie mam
zastrzeżeń co do zatrzymania, a miałam zastrzeżenia; kazano
mi podpisać, że byłam pouczona, a nie byłam, prosiłam
o pokazanie paragrafów, które były wymienione w formularzu,
ale odmówiono mi pokazania ich treści w kodeksie
postępowania karnego lub w kodeksie karnym lub ustawie.
Odmówiono mi dania kopii protokołu, uzasadniając to tym,że go nie
podpisałam.
Dokument podsunięty przez tych policjantów różnił się
istotnie od takiego dokumentu, który otrzymałam przy
zwolnieniu. Pierwotny miał inny rozmiar i zawierał pouczenie
o tym, że mogę złożyć zażalenie w ciągu 7 dni, którego
to pouczenia nie ma w danym mi dokumencie. Jak rozumiem
obecnie, policjant celowo, bezczelnie podsunął mi wypełniony
stary nieaktualny formularz, tak bym nie mogła się
prawomocnie bronić. Być może policjant miał też inne przestępcze motywy, ale
nie znam ich.
W dokumencie podsuniętym przez policjantów była też
nieprawdziwa godzina zatrzymania 11:55. Nie miałam zegarka,
ale kamery sądowe powinny to zdarzenie zarejestrować. Być
może faktyczną godziną była 10:55. Na otrzymanym przy
zwalnianiu dokumencie, innym od pierwotnego jest godzina
zatrzymania 11:05.
Ponadto w otrzymany przy zwalnianiu protokóle zatrzymania
jest moment zwolnienia 14:40 dnia 29 grudnia 2006 (dzień
zatrzymania), jednak w tym momencie i jeszcze przez prawie
dobę byłam nadal więziona, czyli od tego momentu byłam
przetrzymywana przez bandytów, którzy mnie porwali.
Następnie w zatrzymaniu brali udział: policjant
umundurowany w czarny kombinezon bez numeru, policjant bardzo
brutalny, chwalący się tym, że leczy się psychologicznie,
konsekwentnie odmawiał podania numeru służbowego. Znajomość
tego numeru jest jednym z podstawowych moich praw. Nie znam
tego numeru, ale policjanta jednoznacznie identyfikuje
charakterystyczny rysopis: wąskie oczy - jakby opuchnięte
powieki, lub brwi, oraz identyfikuje go numer rejestracyjny radiowozu, którym
mnie wożono: HPZA271.
Identycznie umundurowana kobieta, stanowiąca parę z tym
brutalnym policjantem, także konsekwentnie odmówiła podania
numeru i nie znam tego numeru, ale była jedyną kobietą wśród
policjantów jaką widziałam na komisariacie na Grenadierów,
ją również identyfikuje wymieniony wyżej radiowóz.
Nie pamiętam kiedy zdjęto mi kajdanki.
Ci właśnie policjanci wielokrotnie wozili mnie po ciemku z
jednego miejsca w drugie, nie mówiąc gdzie mnie wiozą,
kręcąc się ulicami i wracając w to samo miejsce - na
komisariat, do którego podjeżdżali z różnych stron (innym
wjazdem, do wejścia z przeciwnej strony budynku).
Kierujący policjant bardzo przekraczał prędkość, a w
radiowozie nie było pasów bezpieczeństwa, a nie wolno mu było
przekraczać prędkości, bo nie był na sygnale. Wydaje mi się,
że przekraczał też inne przepisy, ale mało mnie to
interesowało, ważniejsze dla mnie było gdzie jedzie. Wydawało
mi się, że jadą za mną inne samochody i celem jest zgubienie
ich. Myślę, że jak mnie zatrzymywali był hałas i rumor i
przypadkowi ludzie z boku być może zareagowali, byli ciekawi
co się dzieje, a policjant chciał ich właśnie zgubić.
Domagałam się jedzenia i picia. Odmówiono mi, a chamski
policjant ostentacyjnie jadł przy mnie kanapki.
Wielokrotnie, zarówno na posterunku sądowym, jak i na
komisariacie na Grenadierów domagałam się też przyjęcia
doniesienia o przestępstwie, jakim jest nie wyrażenie zgody
na ksero 2 stron akt i jakim jest pomówienie mnie przez
urzędniczkę o wyrwanie z akt sprawy wniosku o kserowanie,
wniosek nigdy nie był wszyty, więc nie mógł być wyrwany.
Odmówiono mi przyjęcia zgłoszenia, ale twierdzono, że moja
kartka będzie doszyta do akt sprawy. Odmówiono mi jednak
kopii z potwierdzeniem przyjęcia dokumentu. Przypuszczam, że
w aktach sprawy o moim zatrzymaniu nie ma mojego dokumentu.
Wieczorem, zawieziono mnie (policjant i policjantka, którzy
nie podali numeru) z powrotem do budynku sądu przy
Terspolskiej. Sąd był już prawie pusty. Bałam się, że celem
jest zabicie mnie, gdy sąd będzie całkiem pusty. Motywem
mogło być tuszowanie nadużyć policji, matactw w sądzie pracy,
być może motyw mógł być jeszcze inny, ale go nie znam. Byłam
na 6 piętrze. Zaczęłam zaczepiać ludzi, np. sprzątaczy, z
prośbą by zawiadomili jakikolwiek organ nadrzędny o tym co
się dzieje. Między innymi weszłam do pokoju z tabliczką
"pokój sędziów", tam rozmawiałam z Małgorzatą
Mateńską-sugerowała, że nie jest sędzią, gdy przy niej
żądałam podania numeru służbowego policjanta i on
konsekwentnie odmówił, wtedy ona odmówiła zawiadomienia
kogokolwiek o przestępstwie, mimo, że takie zachowanie
policjanta JEST przestępstwem. Uważam, że zachowanie tej kobiety było także
przestępcze.
Policjant był wściekły i wyprowadził mnie na parter, tam
wychodzili jeszcze ostatni pracownicy i im też mówiłam o tej
sytuacji. On mi to utrudniał i nie pozwolił rozmawiać z
ochroną budynku. Policjant wielokrotnie, agresywnie zabraniał
mi się też położyć na pustej sądowej ławce w holu. W pewnym
momencie policjant wszedł do pomieszczenia
posterunku-komisariatu policji na terenie sądu, a wyszedł
stamtąd nieumundurowany człowiek. On mnie pilnował przez
kilka chwil i też nie pozwolił mi wyjść na zewnątrz budynku.Dodatkowo drzwi
sądu pilnowała ochrona.
Otrzymałam pierwszy dokument w tej sprawie: pismo, decyzję
sądu (a raczej brak tej decyzji) o moim zatrzymaniu wydaną
przez Michała Bukiewicza, nr KW12697/06. Jak zrozumiałam
podstawowym zarzutem mi stawianym jest to, że nie podpisałam
protokołu zatrzymania, a nie podpisałam, bo był nieprawdziwy.
Nieprawdziwy był między innymi dlatego, że miałam
zastrzeżenia co do zatrzymania, a zmuszano mnie do
podpisania, że nie mam. Powiedziano mi, że na złożenie
zażalenia mam 7 dni gdy przeczytałam to pouczenie
nieprawdziwego protokołu z zatrzymania, więc powiedziałam, że
napiszę w ciągu 7 dni na pewno, a oni napisali, że skoro
nie napisałam zażalenia na zatrzymanie, to mam siedzieć.
Przynajmniej tak zrozumiałam to niezwykle dziwne pismo.
Tę decyzję sądu rozumiem jako zmuszanie mnie przez sąd do
podpisywania fałszywych zeznań.
Uważam, że od momentu otrzymania tej decyzji przez policję
( nie byłam na żadnej rozprawie czy posiedzeniu tego sądu,
policja dostała ten dokument wcześniej ode mnie, ja zaś
dostałam dokument od policji) byłam więziona przez badytów
wmunduracg świadomie, bezprawnie, ale na koszt podatników.
Późnym wieczorem, może już w nocy, zwieziono mnie do aresztu,
tak bym nie wiedziała gdzie jestem, a na budynku nie było
tabliczki. Po drodze widziałam gdzieś niedaleko tabliczkę
z nazwą ulicy prawdopodobnie Umińskiego, tam traktowano mnie
bardzo źle. Człowiek, który zabierał mi wszystkie rzeczy,
zabrał nawet okulary choć miały plastikowe szkła, a ja mam
dużą wadę wzroku (- 4,5 dioptrii), spisując protokół,
pomylił się od razu na wstępie w liczeniu pieniędzy o 100zł
na moją niekorzyść. Wielokrotnie pytałam się młodego
pilnującego mnie strażnika czy powiadomiona została rodzina.
Powiedział, że tak, co mnie dziwiło, bo telefon podałam
policjantowi na terenie sądu, a nie w tym miejscu, dopiero
moje uporczywe żądania spowodowały, że rodzinę powiadomiono
po 22 wieczorem. Warunki były bardzo złe. Wieczorem dostałam
w sumie około 0,6 litra wody (od rana nie dano mi nic do
picia i jedzenia). Jestem alergikiem, po zawale, mam chory
układ pokarmowy, i jedzenie nie nadawało się dla mnie. Obiadu
w tym dniu w ogóle nie dostałam. Byłam głodna i wycieńczona.
Strażnik odmówił kontaktu z lekarzem. Starszy strażnik
powiedział, że on jest lekarzem, ale odmówił wykonania EKG.
Zboczony strażnik przyniósł mi do celi gazetkę czysto
pornograficzną. Wcześniej kazał mi się w celi rozebrać
ze spodni, sweterka, oraz butów. Już wcześniej zabrano mi
stanik, sznurówki. Stary strażnik odmówił mi wyjścia do
toalety wieczorem i rano. Potrzeby fizjologiczne załatwiłam
w celi do 2 styropianowych kubeczków po wodzie i do talerza
po kanapkach, podpaskę – bo miałam okres - zostawiłam w celi.
Smród pogarszał jeszcze warunki w celi. Pościel: tylko
prześcieradło i poszewka na poduszkę, nie robiły wrażenia
czystych. W nocy nie spałam ani przez moment. Rano, w dniu
następnym, w sobotę, dostałam bardzo mocną, niepijalną
herbatę lub kawę, odmówiono dania mi wody, dostałam wodę
dopiero dużo później od innego strażnika, prawie 0,2 l.
Znowu zawieziono mnie na komisariat przy Grenadierów. Tam
przesłuchano mnie, także próbowano i prawdopodobnie naruszano
dalsze moje prawa, ale nie znam dokładnie swoich praw i byłam
zbyt zmęczona i wycieńczona by tych praw pilnować. Także moja
orientacja była już bardzo zaburzona, i trudno mi jest
dokładnie określić gdzie byłam choć układ korytarzy tego
budynku jest prymitywnie prosty. Zrobiono mi zdjęcia i
zabrano odciski palców, spisano rysopis, zmuszono też do
podpisania wielu dokumentów, których kopii nie dostałam,
jednoznacznie odmówiono mi dania kopii dokumentów, ale
starałam się jednak nie podpisywać nieprawdy.
Wypuszczono mnie dopiero około 13, ale obiadu w tym dniu
także nie dostałam. Głodząc mnie znęcano się nade mną
fizycznie. Policjant prowadzący czynności o imieniu Wojciech,
jakby złośliwie, szczególnie na końcu przeciągał czynności.
Nie wyraziłam dobrowolnej zgody na wzięcie odcisków palców,
ani na wykonanie zdjęć jak przestępcy, ani na spisanie
rysopisu, uprzedziłam policjanta, żeby przestrzegał prawa w
tym względzie. Nie wiem jakie są moje prawa w tym względzie,
i nie stawiałam oporu przy tych czynnościach tylko dlatego, że chciałam
szybko
wyjść na wolność.
W opisie nie ma wielu istotnych szczegółów, które częściowo
świadomie wypieram, bo chcę te wydarzenia jak najszybciej
zapomnieć, dlatego proszę też o jak najszybsze rozpatrzenie
sprawy.
Opis zdarzeń późniejszych
Kilka dni później, xxxxxxxx i xxxxxxx
rano wysłałam mejla do Ministerstwa Sprawiedliwości i do
MSWiA (do Ziobry i Dorna) z żądaniem natychmiastowego podania
mi numerów służbowych policjantów, którzy tego nie zrobili.
Znajomość tych numerów jest jednym z moich podstawowych praw.
Nie uzyskałam odpowiedzi do dziś. Krycie policjantów
ewidentnie naruszających prawo jest przestępstwem.
Uważam, że policjanci i urzędnicy, także najwyżsi, naruszali
wiele razy moje prawa tylko po to by świadomie i celowo
naruszać je by pokazać swoją władzę, pogardę dla
obowiązującego w Polsce prawa i pogardę dla mnie.
xxxxxxxxxx wysłałam pocztą poleconą i mejlem skargę
podobną do tej, ale krótszą, do Prokuratora Generalnego,
Premiera, Prezydenta, i do Sekretariatu Prymasa.
Nie uzyskałam odpowiedzi, ale z kancelarii premiera,
otrzymałam mejlem potwierdzenie otrzymania, a z kancelarii
prezydenta 2 pisma informujące o przesłaniu skargi do
Ministerstwa Sprawiedliwości i do Komendy Głównej Policji.
Moja poprzednia skarga w Strasbourgu (26121/03) dotyczyła
zasadniczo 2 spraw: przewlekłości postępowania i nielegalnego
najścia policji i przeszukania w mieszkaniu w przed dzień
pierwszej rozprawy w sądzie pracy (wciąż tej samej sprawy).
Celem tamtego najścia policji było zastraszanie mnie byłm
nie dopominała się należności za pracę. Niestety tamta skarga
została odrzucona, proszę o przyjęcie tej skargi, bo moje
podstawowe prawa człowieka zostały naruszone.
Uważam jestem nadal inwigilowana.
Dodatkowo, w dniu xxxxxxx, xxxxxxxxxxxxxxx,
około godziny 13:30 miało miejsce następujące zdarzenie
niezwiązane bezpośrednio z policją, ale wskazujące na inwigilację mnie:
Robiłam w supermarkecie zakupy, przy kasie gdy przechodziłam
przez bramkę, bramka zapiszczała. Przeszłam jeszcze 2 razy
przez bramkę, bramka raz zapiszczała, raz nie. Zapłaciłam za
zakupy i zaczęłam je pakować. Zorientowałam się, że sygnał
dźwiękowy prawdopodobnie włącza ochroniarz, i powiedziałam,
że to robi ochroniarz, przeszłam jeszcze 2 razy przez bramkę
i bramka nie zawyła już ani razu. Ochroniarze zaczęli mnie
straszyć przeszukaniem i policją. Złowrogie spojrzenia ludzi
oczekujących w kolejce do kasy uratowały mnie. Wyszłam
zapominając mąki, kasjerka zawołała mnie, wzięłam mąkę i
szczęśliwie dotarłam do domu.
W konsekwencji tych zdarzeń boję się wychodzić z domu.
Proszę o pomoc i przyjęcie skargi.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
99. Data: 2007-01-21 16:45:30
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, formularz punkt II przewlekłość
Od: " Stokrotka" <s...@W...gazeta.pl>
(proszę nie brać ze mnie przykładu, bo ja żadnej sprawy
w Straburgu nie wygrałam i nie jestem prawnikiem).
Opis zdarzeń związanych z ciągnącą się wiele lat sprawą w Sądzie Pracy
Pozew o ostatnie wynagrodzenie, złożyłam w biurze podawczym
Sądu Pracy w dniu xxxxxxxxx2001 roku, gdy tylko zrozumiałam,
że były pracodawca nie chce mi zapłacić, choć wie, że
pieniądze mi się należą, tj mniej niż miesiąc po zakończeniu
stosunku pracy (pracowałam do xxxxxxxxxxxx 2001).
Sprawie nadano numer XP475/01. Sprawa ciągnie się do dziś. W
aktach sprawy istniały wszystkie dokumenty potrzebne do
wydania wyroku: umowa o pracę, wypowiedzenie z powodu
likwidacji stanowiska pracy, świadectwo pracy, listy płac,
ZUSowskie druki RMUA potwierdzające kwotę wynagrodzenia,
pismo z Państwowej Inspekcji Pracy nakazujące wypłacić pieniądze i wiele
innych
dokumentów.
Strona przeciwna, były pracodawca wielokrotnie nie stawiał
się na rozprawy, zresztą zwykle wyznaczane bardzo rzadko.
Ostatnie posiedzenie było w dniu 4 maja 2006, następne
nie jest jeszcze wyznaczone.
Do dnia XX stycznia 2005 przychodziłam na każde wezwanie
sądu, tracąc bardzo wiele czasu nerwów i zdrowia. W tym dniu
automat EKG wykrył u mnie zawał. Nie byłam w tym dniu na posiedzeniu sadu.
W trakcie trwania sprawy zmienił się sąd rejonowy i numer
sprawy na obecny 6P1025/01, zmienił się budynek sądu, sprawę
prowadzi 7 sędzia. Dopiero po wielu latach przydzielono mi
pełnomocnika z urzędu, o którego wnioskowałam w 2001 roku.
Sprawę prowadziło 4 pełnomocników z urzędu, i 3 z nich
działało na moją szkodę, a jeden wymówił mi pełnomocnictwo
jeszcze przed pierwszym posiedzeniem z jego udziałem,
przypuszczam, że uznając sprawę za nie do wygrania z powodu
korupcji w sądzie. Obecnie sąd odebrał mi pełnomocnika.
Napisałam odwołanie od tej decyzji, więc powinien je
rozpatrywać sąd okręgowy, jednak moje odwołanie nigdy tam
nie trafiło, i ponownie negatywnie, niezgodnie z prawem zostało rozpatrzone
przez sąd rejonowy.
W trakcie trwania sprawy pisma np. strony przeciwnej
nie przychodziły do mnie wcale, lub przychodziły z
kilkuletnim opóźnieniem.W trakcie trwania sprawy wielokrotnie
utrudniano i uniemożliwiano mi dostęp do akt sprawy.
Uniemożliwienie polegało na tym, że mimo pojechania do sądu w
środku godzin urzędowania nie udostępniono mi akt w ogóle,
bez powodu. Wielokrotnie też nie udostępniono mi akt w ogóle
uzasadniając to tym, że akta są w sądzie okręgowym, często
bez podania przyczyny dlaczego akta tam są. Podejrzewam, że
mataczenie w aktach dokonywane było także w sądzie okręgowym.
Utrudnianie zaś polegało na tym, że dawano mi tylko część
akt, np. bez załączników, albo że akta były częściowo w
różnych sądach i musiałam ich szukać w całym gmachu,
utrudniano mi też dostęp w ten sposób, że musiałam na
nie czekać bardzo długo. Wielokrotnie odmówiono mi
skserowania poszczególnych stron akt, zwłaszcza wszelkich decyzji sędziego.
Akta sprawy obecnie trzytomowe, miały ślady wielokrotnego
zszywania i rozszywania, a wiele dokumentów fruwało luzem.
Powiadamiałam o tym wiele instytucji. Sąd rejonowy już
xxxxxxxxx 2004 roku (pismo złożone w biurze podawczym), potem
także między innymi: xxxxxxxx 2004, xxxxxxx 2005, sąd
okręgowy xxxxxxxx 2004 i później, a Rzecznika Praw
Obywatelskich xxxxxxxx 2005 i później. O sprawie
powiadomiłam też xxxxxxxxx 2005 Ministerstwo
Sprawiedliwości, które odpowiedziało, że „zarzuty co do
przewlekłości i prawidłowości postępowania sądowego w części
okazały się zasadne”, niestety ja nie zauważyłam praktycznych
efektów działania ministerstwa. W moim mniemaniu sprawa miała się coraz
gorzej,
podobnie było ze stanem akt.
Ze względu na grubość akt nie rozumiałam po co i dlaczego
akta były rozszywane. Dopiero niedawno miałam pewność, że w
aktach brakuje konkretnych pism, i przy kolejnej bytności w
sądzie sprawdziłam jedynie strona po stronie, czy zgadza się
numeracja stron (więcej nie byłam w stanie sprawdzić ze względu na grubość
akt).
Numeracja stron nie zgadzała się. Brakowało mojego pisma z
dnia xxxxxxxxxxxxx i brakuje załączników do tego pisma. Do akt
były doszyte strony bez numeru (z roku xxxx), których
wcześniej nie otrzymałam. W wielu miejscach były też doszyte
wielokrotnie te same strony, w różnych miejscach akt, jakby
po to by ukryć braki innych stron.Powiadomiłam o
niezgodnościach xx grudnia 2006 Rzecznika Praw Obywatelskich,
a xxxxxxxxx Rzecznika Praw Obywatelskich i Sąd Okręgowy,
jednak żadna z tych instytucji nie zareagowała, więcej,
uważam że Sąd Okręgowy mataczył w sprawie, przesyłając moje
pismo, bez powiadomienia mnie, z powrotem do sądu rejonowego.
Sędzia 29 grudnia 2006 odmówił mi dania kopii tego właśnie
pisma z Sądu Okręgowego przesyłającego moje pismo, i zaraz
potem zaaresztowano mnie, po wypełnieniu przeze mnie wniosku
o skserowanie między innymi tego nie wszytego jeszcze pisma z
sądu okręgowego. Na wypełnionym przeze mnie wniosku była
odmowna decyzja sędziego, dowodząca korupcji. Do dziś, mimo
odsiedzenia ponad 24 godzin w areszcie nie dostałam tego dokumentu.
W trakcie trwania sprawy sąd wielokrotnie naruszał moje
podstawowe prawa i świadomie i celowo naruszał obowiązujące w
Polsce prawo np. kazał mi bezprawnie zapłacić 100zł , która
to kwotę zwrócił mi po interwencji Rzecznika Praw
Obywatelskich, jednak bez odsetek, opłat manipulacyjnych i z
dużym opóźnieniem. Sąd na tym naruszeniu mojego prawa
ewidentnie zyskał, i pewnie dlatego ponownie kazał mi znów
bezprawnie zapłacić 30 zł, ale tego już nie wykonałam.
Sędziowie byli w stosunku do mnie bezczelni, odrzucono mój
wniosek o nagrywanie posiedzenia, sędzina zabroniła mi też
nagrywania na własnym dyktafonie. W trakcie jednego z
posiedzeń (xxxxxxx 2005), inna sędzina po udzieleniu mi
głosu, przerywała moją wypowiedź, tuż po zabraniu przeze mnie
głosu. Nie zaczynałam zdania od żadnych brzydkich słów ani
przekleństw, nie obrażałam nikogo, a moja wypowiedź była
ściśle związana ze sprawą i na temat. Sędzina mówiła, mówiła
i mówiła. Po kilku minutach jej bardzo długiego monologu
spojrzałam na zegarek, ponieważ sędzina powtarzała te same
zwroty, i nie wnosiła nic nowego. Zdjęłam zegarek i zaczęłam
mierzyć dalszy czas wypowiedzi sędziny. Wypowiedź trwała
jeszcze ponad 3 minuty. Sędzina wcześniej pouczyła mnie, że
jak jej przerwę, to wyrzuci mnie z sali rozpraw. Proces
toczy się od lutego 2001, do końca 2004 roku byłam w sądzie
na każde wezwanie sędziów, co dezorganizowała mi życie. Tym
bardziej dziwi mnie fakt straszenia mnie wyrzuceniem z sali,
gdyż moja obecność na tej sali była wymuszona przez sędzinę,
ponieważ na wezwaniu było napisane, że stawiennictwo jest
obowiązkowe. Uważam, że celem tego zachowania było pokazanie
władzy polegającej na tym, że ona może mówić, a ja nie, oraz
na tym, że może kiedy chce wymuszać moją obecność w sądzie,
wtedy od ponad 4 lat. Drugim celem sędziny było by nerwami niszczyć mi
zdrowie.
Podobnych zachowań sędziów było w trakcie tej sprawy niezwykle wiele.
Wcześniej w trakcie trwania sprawy zwracałam o uznanie
przewlekłości postępowania, jednak xxxxxxxx 2005 otrzymałam z
Sąd Okręgowy oddalenie mojej skargi na naruszenia prawa do
rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki. Po każdym
kolejnym „numerze” strony przeciwnej i sądu rozszerzałam
swoje roszczenia (np. o godziny nadliczbowe, albo o koszty postępowania).
Nie jestem w stanie przesłać akt sprawy. Boję się o
nie upomnieć w sądzie, bo za to wsadzono mnie do więzienia.
Wiem, że akta w sądzie są niekompletne, i że mogą istnieć
dwie różne wersje akt, ponieważ wielokrotnie sąd zmuszał mnie
pismami do dawania kilka razy kopii tych samych pism (np.
zawiadomienie sądu z dnia xxxxxxxx). Nie wiem jak
rozwiązać ten problem dostarczenia akt, tak, by te akta były wiarygodne.
Strona przeciwna powiązana korupcyjnie z aparatem
sprawiedliwości, czeka bym umarła, lub by postępowaniem
doprowadzić mnie do ciężkiej choroby, tak by nie tylko mi
nie zapłacić, ale by mnie zniszczyć i zabić, bo tej sprawy
nie da się przegrać w normalny sposób, zgodnie z prawem.
Korupcji dowodzi też fakt dokonania u mnie w domu bezprawnego
przeszukania w dniu xxxxxxx 2001, w przededniu
pierwszej rozprawy w Sądzie Pracy w tej sprawie.
CELEM PRZESZUKANIA BYŁO ZASTRASZENIE MNIE PRZED PIERWSZĄ
ROZPRAWĄ W SĄDZIE PRACY, bym nie dopominała się o należne mi
pieniądze. 4 uzbrojonych policjantów dokonało u mnie
przeszukania. Powodem było fałszywe oskarżenie mnie, przez
właścicielkę firmy PAJ-COMP, o kradzież prawdopodobnie
ćwiczeń (których byłam autorką) i bazy danych kursantów.
Moja praca polegała bowiem na prowadzeniu kursów
komputerowych. Jednak dotąd nie przedstawiono mi oficjalnych zarzutów.
Policjanci nie pokazali nakazu przeszukania od prokuratury.
Policjant potwierdził przy świadkach sąsiadach, że nie ma
nakazu od prokuratury. Przy przeszukaniu byli obecni xxxxxxxxxx
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx, których poprosiłam do domu po
przyjściu policjantów.
Policjanci mieli jedynie nakaz od zastępcy komendanta
wołomińskiej policji, jednak całkiem nieprawomocny, gdyż
został przekroczony 5 dniowy termin zawity z paragrafu
308 kpk. Termin został przekroczony o ponad xxx miesięcy
– licząc od momentu, gdy po raz ostatni byłam w firmie
PAJ-COMP (xxxxx), i miesiąc – licząc od momentu
zgłoszenia sprawy na policję przez właścicielkę firmy
PAJ-COMP (xxxxxx 2001, z pisma policji do mnie).
Tak więc zastępca komendanta nie miał prawa podpisać nakazu
przeszukania w tym przypadku. Policjanci nie mieli prawa
wejść do mojego domu, czyli naruszyli mir domowy.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
100. Data: 2007-01-21 16:46:52
Temat: Re: Zaaresztowali mnie, formularz punkt III
Od: " Stokrotka" <s...@g...pl>
(proszę nie brać ze mnie przykładu, bo ja żadnej sprawy
w Straburgu nie wygrałam i nie jestem prawnikiem,
nie wiem czy klasyfikacja jest poprawna).
III.
OŚWIADCZENIE O DOMNIEMANYCH NARUSZENIACH KONWENCJI
I/LUB PROTOKÓŁÓW WRAZ Z UZASADNIENIEM
15.
1. Więzienie przez policję bez decyzji sądu całkowicie poza
prawem, sąd na piśmie odmówił decyzji, i nawet na dokumencie
zatrzymania policja nie chce się do tego przyznać. Dokument
stwierdza, że wypuszczono mnie w dniu zatrzymania o godzinie
14:40 - faktycznie więziona byłam prawie dobę dłużej.
Zatrzymania na ponad dobę dowodzą dokumenty z aresztu,
data otrzymania dokumentu, przy uwalnianiu mnie na
komisariacie byli rodzice i brat, w celi w nocy nie byłam
sama. Artykuł 5 - Prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego.
2. Nieuzasadnione użycie siły; niczym nie uzasadnione
przeszukanie; zmuszanie mnie do rozebrania się włącznie z
bielizną (majtki z podpaską, stanik), którego jedynym celem
było poniżenie mnie i znęcanie się nade mną; znęcanie się
nade mną przez straszenie intymnym osobistym przeszukaniem,
które miało być przeprowadzone przez obleśnego mężczyznę
(człowiek nieumundurowany, który podał numer); znęcanie się
nade mną przez całkiem nieuzasadnione wożenie radiowozem;
znęcanie się nade mną psychiczne lub planowanie zabójstwa
na terenie prawie pustego sądu wieczorem i później, przez
policjantów, którzy nie podali numerów i cywila, których to
ludzi chronią ministrowie Ziobro z Dornem, chronią poprzez
nie podawanie ich numerów; głodzenie, nie dawanie
dostatecznej ilości picia, uniemożliwienie skorzystania z
ubikacji. Artukuł - 17 Zakaz nadużycia praw,
Artykuł 3 - zakaz tortur (nieludzkie, poniżające traktowanie).
3. Bezprawne zebranie moich odcisków, zdjęcia i rysopisu.
Artukuł - 17 Zakaz nadużycia praw.
4. Zabranie mi i nie oddanie do dziś mojego wniosku o
skserowanie 2 stron z akt sprawy z odmowną decyzją sędziego;
zabranie mi wielu rzeczy w trakcie zatrzymania, ale oddanie
później. Artykuł 1 - Ochrona własności (Protokół dodatkowy do
konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności).
5. Brak wolnego dostępu do akt mojej sprawy w sądzie pracy;
nie otrzymywanie wielu stron akt wcześniej; nie otrzymywanie
wnioskowanych kopii stron; bardzo długi czas trwania bardzo
prostego procesu; brak wyznaczenia dotąd terminu następnego
posiedzenia sądu (ostatnie było 4 maja 2006); odebranie mi
pełnomocnika z urzędu, brak rzetelnego pełnomocnika z urzędu.
Artykuł 6 - Prawo do rzetelnego procesu sądowego.
6. Brak rozpatrzenia odwołań przez sąd wyższej instancji.
Artykuł 13 - Prawo do skutecznego środka odwoławczego,
Artykuł 6 - Prawo do rzetelnego procesu sądowego.
7. Gazetka pornograficzna w areszcie.
Artykuł 9 - Wolność myśli, sumienia i wyznania.
8. Zmuszanie do podpisanie nieprawdziwego protokołu przez
policję i sąd. Artukuł - 17 Zakaz nadużycia praw,
Artykuł 9 - Wolność myśli, sumienia i wyznania,
Artykuł 3 - zakaz tortur, nieludzkie, poniżające traktowanie,
Artykuł 6 - Prawo do rzetelnego procesu sądowego.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/