eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeZaaresztowali mnie, stokrotka
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 145

  • 91. Data: 2007-01-18 22:15:27
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
    Od: "Stokrotka" <o...@a...pl>

    Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
    przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.
    Doczytałam się w nim, że
    !!!!!!!!!!!!!!!
    Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006
    !!!!!!!!!!!!!!!!!
    Faktycznie wypuszczono mnie prawie dobę później.
    Jest wielu świadków tego jak mnie wypuszczano,
    a w celi nie byłam sama.
    Jak tylko wyślę skargę do Strasburga wskanuję to pismo i udostępnie.


    Przez dobę policjanci z komisariatu na Grenadierów przetrzymywali
    mnie całkiem nielegalnie, bandycko, było to zwyczajne porwanie z
    uwięzieniem , którego celem było zabójstwo.

    Moja reakcja , skargi po przypadkowych ludzi uratowały mi życie.
    Kierował tym policjant o imieniu Wojciech ,
    który mnie przesłuchiwał w dniu następnym
    i prawdopodobnie ma na nazwisko Więckowski (z decyzji = braku decyzji) sądu.

    A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 92. Data: 2007-01-19 16:58:51
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
    Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUfantastyka.com.pl>

    Stokrotka napisał(a):
    > Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
    > przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.

    Przeczytałaś 3 tygodnie (słownie: trzy tygodnie) po zatrzymaniu!?

    > Doczytałam się w nim, że
    > !!!!!!!!!!!!!!!
    > Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006
    > !!!!!!!!!!!!!!!!!
    > Faktycznie wypuszczono mnie prawie dobę później.

    Już wiem dlaczego. Zaczęłaś czytać w 2006 roku, a skończyłaś 19.01.2007
    r. Pewnie ci "stara ortografia" utrudnia czytanie w normalnym tempie. W
    dodatku nie rozumiesz tego co czytasz (to pewnie też wina "starej"
    ortografii).

    Masz napisane wyraźnie: "Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006 "
    Czyli zakończono _czynność_zatrzymania_ , a nie czynność zatrzymania i
    zwolnienia.

    <cytat
    http://www.podlaska.policja.gov.pl/PP/data/kr/zatrzy
    manie/side_2.html>
    Zatrzymanie ustaje w momencie:
    1. zwolnienia zatrzymanego, które powinno nastąpić wraz z ustaniem
    przyczyn zatrzymania, przy czym za godzinę zwolnienia przyjmuje się
    godzinę wymienioną w rubryce "3" nakazu zwolnienia lub godzinę
    wy­stawienia nakazu, jeżeli w rubryce "3" figuruje adnotacja: "zwolnić
    natychmiast",
    </cytat>

    Czyli wypuszczono cię dobę później na podstawie _nakazu_zwolnienia_, a
    nie na podstawie protokołu z zatrzymania.


    > Przez dobę policjanci z komisariatu na Grenadierów przetrzymywali
    > mnie całkiem nielegalnie, bandycko, było to zwyczajne porwanie z
    > uwięzieniem , którego celem było zabójstwo.

    To poważny zarzut. Ale w świetle tego, że nawet nie chciało ci się
    napisać zażalenia (bo byłaś zmęczona, jak wynika z dkokumentu
    http://img465.imageshack.us/my.php?image=decyzjacbkx
    9.png, osobiście
    przez ciebie zeskanowanego
    <cytat stoktotka>
    Powiedziano mi, że na złożenie zażalenia mam 7 dni, więc powiedziałam, że
    napiszę w ciągu 7 dni na pewno, a oni napisali, ze skoro nie napisałam
    zażalenia na zatrzymanie, to mam siedzieć.
    </cytat stokrotka>)
    to chyba tak strasznie nie było...
    i w zarządzeniu jest to wyjaśnione: chęć złożenia zażalenia to nie jest
    zażalenie.

    <cytat ze strony podanej wyżej>
    Jeżeli osoba zatrzymana oświadczyła, że chce wnieść zażalenie na
    zatrzymanie, należy niezwłocznie udostępnić jej papier i środek piszący
    oraz zapewnić warunki umożliwiające ułożenie zażalenia. Zażalenie
    powinno zawierać czas jego sporządzenia (datę i godzinę) oraz podpis
    osoby zatrzymanej, o czym należy tę osobę pouczyć. W razie zignorowania
    tego polecenia datę i godzinę sporządzenia zażalenia odnotowuje
    policjanci poniżej sporządzonej przez osobę zatrzymaną treści.
    </cytat>
    >
    >
    > A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.

    no, skoro "hroni" to faktycznie trzeba się bać

    pozdr.
    Piotr


  • 93. Data: 2007-01-20 14:53:48
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
    Od: "Stokrotka" <o...@a...pl>

    > Stokrotka napisał(a):
    > > Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
    > > przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.
    >
    > Przeczytałaś 3 tygodnie (słownie: trzy tygodnie) po zatrzymaniu!?
    TAK.
    Mimo otrzymania go 30 grudnia 2006.
    Bardzo chciałam go przeczytać wcześniej, w celi wielokrotnie dopominałam się o
    ten dokument. Ktoś kto siedział ze mną miał taki dokument, mi zas nie dali.
    I wtedy bardzo chciałam ten dokument przeczytać.
    A jak mnie już wypuścili, to nie czytałam tego, byłam niewyobrażalnie głodna.

    >
    > > Doczytałam się w nim, że
    > > !!!!!!!!!!!!!!!
    > > Czynnośc zakonczono  o 14:40 29-12-2006
    > > !!!!!!!!!!!!!!!!!
    > > Faktycznie wypuszczono mnie prawie dobę później.
    >
    > Już wiem dlaczego. Zaczęłaś czytać w 2006 roku, a skończyłaś 19.01.2007
    > r. Pewnie ci "stara ortografia" utrudnia czytanie w normalnym tempie. W
    > dodatku nie rozumiesz tego co czytasz (to pewnie też wina "starej"
    > ortografii).
    >
    > Masz napisane wyraźnie: "Czynnośc zakonczono  o 14:40 29-12-2006 "
    > Czyli zakończono _czynność_zatrzymania_ , a nie czynność zatrzymania i
    > zwolnienia.
    Znaczy że zwalniano mnie przez prawie dobę ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    >
    > <cytat
    > http://www.podlaska.policja.gov.pl/PP/data/kr/zatrzy
    manie/side_2.html>
    > Zatrzymanie ustaje w momencie:
    > 1. zwolnienia zatrzymanego, które powinno nastąpić wraz z ustaniem
    > przyczyn zatrzymania, przy czym za godzinę zwolnienia przyjmuje się
    > godzinę wymienioną w rubryce "3" nakazu zwolnienia lub godzinę
    > wy­stawienia nakazu, jeżeli w rubryce "3" figuruje adnotacja: "zwolnić
    > natychmiast",
    > </cytat>
    Dzięki może się przyda.

    >
    > Czyli wypuszczono cię dobę później na podstawie _nakazu_zwolnienia_, a
    > nie na podstawie protokołu z zatrzymania.
    Mnie nie chodzi o to na podstawie jakiego dokumentu mnie zwolniono.
    Mnie chodzi o to, że skoro zatrzymanie zakończono o 14:40 w piątek,
    (pozostałe 2 rubryki dotyczące prokuratury i sądu są puste),
    To od tego momentu,do soboty około 13, byłam trzymana przez bandytów na równi z
    porwaniem i uwięzieniem. Nie wiem tylko czy od kogoś rządali okupu.

    > <cytat stoktotka>
    > Powiedziano mi, że na złożenie zażalenia mam 7 dni, więc powiedziałam, że
    > napiszę w ciągu 7 dni na pewno, a oni napisali, ze skoro nie napisałam
    > zażalenia na zatrzymanie, to mam siedzieć.
    > </cytat stokrotka>)
    > to chyba tak strasznie nie było...
    Było.

    > i w zarządzeniu jest to wyjaśnione: chęć złożenia zażalenia to nie jest
    > zażalenie.
    Postępowałąm zgodnie z ____przeczytanym____ pouczeniem z którego wynikało, ze
    mam na to 7 dni.
    Nie moja wina , że policjant celowo podsunął mi nieprawdziwe (stare,
    nieaktualne) pouczenie. Odmówiono mi pokazania w ustawie paragrafó na ten temat.

    > > A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.
    >
    > no, skoro "hroni" to faktycznie trzeba się bać
    >
    > pozdr.
    > Piotr
    Ołdak ?


    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 94. Data: 2007-01-20 17:54:58
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
    Od: "szomiz" <s...@k...dostawac.reklamy.przez.net>

    Użytkownik "Stokrotka" <o...@a...pl> napisał w
    wiadomości news:2ed2.00000064.45b22cfb@newsgate.onet.pl...
    >> Stokrotka napisał(a):
    >> > Dziś wypełniając mozolnie formularz do Strasburga
    >> > przeczytałam pierwszy raz protokół z zatrzymania mnie.
    >>
    >> Przeczytałaś 3 tygodnie (słownie: trzy tygodnie) po zatrzymaniu!?
    > TAK.
    > Mimo otrzymania go 30 grudnia 2006.
    > Bardzo chciałam go przeczytać wcześniej, w celi wielokrotnie dopominałam
    > się o
    > ten dokument. Ktoś kto siedział ze mną miał taki dokument, mi zas nie
    > dali.
    > I wtedy bardzo chciałam ten dokument przeczytać.
    > A jak mnie już wypuścili, to nie czytałam tego, byłam niewyobrażalnie
    > głodna.

    Przez trzy tygodnie glodna?

    Moze jednak problem ma inne podloze niz mysli wiekszosc...

    sz.



  • 95. Data: 2007-01-20 18:51:43
    Temat: Re: zaaresztowali mnie, protokół zwol, druga str, godz i data zwolnienia
    Od: "Stokrotka" <o...@a...pl>

    Obiecany wcześniej protokół zatrzymanie, a raczej tylko strona druga,
    gdzie można przeczytać o zatrzymaniu, że
    !!!!czynność zakończono o 14:40 29-12-2006 !!!!!
    czyli w dniu zatrzymania, w piątek.
    Faktycznie przetrzymywano mnie prawie dobę dłużej,
    bo wypuszczono mnie w sobotę 30-12-2006.
    Przetrzymywano mnie w bardzo złych warunkach bez obiadu i w piątek i w sobotę.
    Wynika z tego między innymi, od godziny 14:40 w piątek do około 13 w sobotę,
    byłam uwięziona całkowicie poza prawem, a więc policjanci przekazali mnie
    bandytom, którzy przetrzymywali mnie jeszcze przez prawie dobę,
    na zasadzie równej z porwaniem.

    Rozmiar pliku około 100KB, format .pdf:
    http://reforma.ortografi.w.interia.pl/publiczny/2007
    -01-20protzatrzodwrcbbd.pdf

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 96. Data: 2007-01-20 22:08:54
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
    Od: m...@t...pl


    Stokrotka napisał(a):
    > > pozdr.
    > > Piotr
    > Ołdak ?

    Czyżby znowu inwigilacja?


  • 97. Data: 2007-01-21 10:40:17
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, stokrotka
    Od: Kviat <kviat@NIE_DLA_SPAMUfantastyka.com.pl>

    Stokrotka napisał(a):
    >> Masz napisane wyraźnie: "Czynnośc zakonczono o 14:40 29-12-2006 "
    >> Czyli zakończono _czynność_zatrzymania_ , a nie czynność zatrzymania i
    >> zwolnienia.
    > Znaczy że zwalniano mnie przez prawie dobę ?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Masz poważne kłopoty z czytaniem i zrozumieniem.

    > Mnie nie chodzi o to na podstawie jakiego dokumentu mnie zwolniono.
    > Mnie chodzi o to, że skoro zatrzymanie zakończono o 14:40 w piątek,
    > (pozostałe 2 rubryki dotyczące prokuratury i sądu są puste),
    > To od tego momentu,do soboty około 13, byłam trzymana przez bandytów na równi z
    > porwaniem i uwięzieniem. Nie wiem tylko czy od kogoś rządali okupu.

    No to w końcu porwali cię dla okupu czy zwyczajnie chcieli cię zabić? Bo
    się pogubiłem...

    >> i w zarządzeniu jest to wyjaśnione: chęć złożenia zażalenia to nie jest
    >> zażalenie.
    > Postępowałąm zgodnie z ____przeczytanym____ pouczeniem z którego wynikało, ze
    > mam na to 7 dni.
    > Nie moja wina , że policjant celowo podsunął mi nieprawdziwe (stare,
    > nieaktualne) pouczenie. Odmówiono mi pokazania w ustawie paragrafó na ten temat.

    Pewnie dlatego bo byłaś zmęczona i nie chcieli dodatkowo cię męczyć.
    Bali się, że dołożysz jeszcze zarzut o znęcanie i tortury. I ze strachu
    pomyliły im się pouczenia.

    >>> A Ziobro z Dornem tę mafię hroni.
    >> no, skoro "hroni" to faktycznie trzeba się bać
    >>
    >> pozdr.
    >> Piotr
    > Ołdak ?

    W słowniku nie znalazłem takiego słowa.
    Wikipedia zaś, podaje jakiegoś szlachcica Macieja h.Rawicz z XV wieku
    więc zastanawiam się co rodzina drobnego szlachcica z epoki Gutenberga
    ma wspólnego z sądem pracy i procedurami policji.

    pozdr.
    Piotr


  • 98. Data: 2007-01-21 16:44:10
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, formularza, punkty I, II zatrzymanie
    Od: " Stokrotka" <s...@W...gazeta.pl>

    Formularz skargi do Europejskiegi Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu
    jest trudny do wypełnienia (proszę nie brać ze mnie przykładu, bo ja żadnej
    sprawy w Straburgu nie wygrałam i nie jestem prawnikiem).
    Pierwsza strona jest prosta, wystarczy wpisać numer, podany w piśmie.
    Dalej należy wypełniać kolejne punkty:

    I to moje dane
    i strona przeciwko składam skargę : POLSKA;
    II to "OŚWIADCZENIE DOTYCZĄCE STANU FAKTYCZNEGO":
    Wpisałam tam następującą treść (tu pewne fragmenty zastąpione przez "xxxxxx")
    Ze względu na późniejszą "obróbkę" może się różnić od wysłanego.
    14 - ta liczba szczegółową punktacje w formularzu.

    14. Opis zdarzeń w dniu 29 grudnia i w dniu następnym.
    W dniu 29 grudnia 2006 (piątek) w Sądzie Pracy w Warszawie
    przy Terespolskiej, wypełniłam wniosek o skserowanie 2 kartek
    z akt mojej sprawy w Sądzie Pracy (6P1025/06 stary numer tej
    sprawy XP475/01) przeciw wołomińskiej firmie PAJ-COM
    o ostatnie wynagrodzenie ciągnącej już bardzo wiele lat
    (opis dalej) pozew złożony był xxxxxxxxxx 2001,
    sprawa zaczęła się xxxxxxxxxxx, gdy pracodawca próbował
    wymusić ode mnie rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron).
    Z akt sprawy obecnie 3 tomowych, zginęły dokumenty
    (np. wysłane przeze mnie listem poleconym pismo z ważnymi
    załącznikami). O nieprawidłowościach informowałam wiele
    urzędów już od xxxxxxx 2004 roku: Ministerstwo, Prezesa Sądu,
    Rzecznika Praw Obywatelskich i inne. Sprawa była niezwykle
    prosta, inspektor pracy nakazał wypłatę pieniędzy. W sądzie
    pracy są, a raczej na pewno były, wszystkie potrzebne
    dokumenty do wydania wyroku: świadectwo pracy, ZUSowskie druki
    RMUA, wymówienie z powodu likwidacji stanowiska pracy, pismo
    z Państwowej Inspekcji Pracy by wypłacić pieniądze, listy płac i inne.
    Urzędniczka sekretariatu wzięła mój wniosek i przyniosła z
    powrotem z odmową sędziego wykonania ksero. Sędzia odmówił
    zgody na wykonania ksero tych stron. W tej sprawie w sądzie
    pracy wielokrotnie utrudniano mi dostęp do akt i wielokrotnie
    odmówiono mi wykonania kserokopii poszczególnych stron.
    Jestem stroną w tej jawnej sprawie w Sądzie Pracy- byłym
    pracownikiem firmy PAJ-COMP i mam prawo do kserokopii.
    Wniosek o kserokopię był mój, był moją własnością, tym
    bardziej, że decyzja była odmowna, a jak Sąd chciał sobie
    zrobić kopię tego wniosku, to mógł to zrobić na własny koszt,bo koszty sprawy
    tymczasowo ponosi skarb państwa.
    !!!!!!!!!!! W piątek 29 grudnia 2006 około godziny 11 rano
    (nie miałam zegarka, ale mam bilet autobusowy skasowany po
    drodze o 10:19, jechałam nim raczej krócej niż 20 min),
    gdy odmowny wniosek miałam w ręce, policja komisariatu-posterunku
    w sądzie zatrzymała mnie z użyciem siły pod pretekstem
    kradzieży tego odmownego wniosku o wykonanie ksero.
    Zwolniono mnie po ponad 24 godzinach, w sobotę 30 grudnia 2006
    około 13 godziny po południu. !!!!!!!!!!
    Policjanci Mariusz Należyty nr 625621 i Piotr Ołdak nr 903453,
    siłą wyrwali mi z ręki wniosek o skserowanie 2 stron akt,
    jednak wniosek oprócz zmięcia nie uległ uszkodzeniu ani
    naddarciu. Wniosek był moją własnością, tym bardziej, że był
    odmowny - wniosek ten stanowił dowód obciążający
    skorumpowanego sędziego. W tej chwili nie pamiętam czy mnie
    bili, ale po powrocie do domu miałam bardzo wiele siniaków
    na rękach i prawym ramieniu, a lewą rękę miałam spuchniętą.
    Założyli mi kajdanki, zaraz potem przyznając, że zabrany
    wniosek jest mój. Nie wypuścili mnie jednak, ani nie zwrócili
    dokumentu. Ich bezczelność przekraczała wyobraźnię normalnego człowieka.
    Do dnia dzisiejszego nie otrzymałam ani zatwierdzenia przez
    prokuraturę zabrania tej rzeczy &#8211; wniosku, ani nie otrzymałam
    tego wniosku z powrotem. Dostałam jedynie od policji w trakcie
    zwalniania mnie z aresztu dokument potwierdzający zabranie
    wniosku, ale w bardzo złym stanie (bardzo nieczytelna kopia
    na papierze przebitkowym), ręcznie przepisałam na kartkę część
    treści oryginału. Kserokopia tej strony, którą prawdopodobnie
    otrzymałabym pocztą była mi potrzebna dlatego, że ksero akt
    zawiera numer strony akt, a numeru tego nie ma na dokumentach
    przesyłanych pocztą. W aktach tej sprawy było wiele
    nieprawidłowości, były zszywane i rozszywane, doszyto pewne
    dokumenty w środek i usunięto inne, dlatego znajomość numeru
    strony akt była ważna i była po to, by utrudniać matactwa.
    Kserokopii tych stron nie dostałam do dziś. Jedną z tych stron,
    tak jak przypuszczałam dostałam pocztą, ale bez numeru stron akt.
    Drugiej nie mam i prawdopodobnie nigdy nie dostanę mimo
    odsiedzenia w areszcie ponad 24 godzin.
    Urzędniczka dodatkowo pomówiła mnie, że ten wniosek wyrwałam
    z akt sprawy co jest nieprawdą, bo był wypełniony przeze mnie
    chwilę wcześniej i w ogóle nie był wszyty w akta.
    Policjanci przeszukali moje rzeczy: plecak i kurtkę. Przy
    okazji jeden z nich chciał mi zabrać długopis, ale po moim
    sprzeciwie, oddał.

    Następnie policjantka Barbara Owczarek nr 910575, wykonywała
    osobiste niezgodne z prawem przeszukanie, bez pouczenia,
    bez obecności osoby dodatkowej. Nie wyraziłam zgody na to
    przeszukanie, wtedy policjanci powiedzieli, że przeszukanie
    zostanie dokonane siłą, a nieumundurowany człowiek, podał
    numer 156469, niezwykle chamski straszył, że sam dokona
    osobistego intymnego przeszukania. Wtedy zgodziłam się na
    przeszukanie. Baba kazała mi się rozebrać do naga i zaczęła
    mnie przeszukiwać brudnymi łapami, ale odmówiłam
    i okazało się, że znalazły się rękawice jednorazowe.
    Następnie zmuszała mnie do podpisania nieprawdziwego
    protokołu z przeszukania. Kopii protokołu z przeszukania
    nie otrzymałam także po zwolnieniu. Protokołu nie podpisałam.
    Nie miałam przy sobie niedozwolonych przedmiotów,
    ani narkotyków, ani alkoholu. Zresztą wydarzenie miało
    miejsce przy opuszczaniu sądu, a każdy wchodzący do sądu
    jest przy wejściu badany bramką, a plecak był prześwietlany
    przy wejściu maszyną. Tak więc jedynym celem osobistego
    przeszukania było poniżenie mnie i w ten sposób znęcanie się nade mną.

    Następnie zmuszano mnie do podpisania nieprawdziwego
    protokołu z zatrzymania. Od razu miałam co najmniej
    następujące zastrzeżenia: kazano mi podpisać, że nie mam
    zastrzeżeń co do zatrzymania, a miałam zastrzeżenia; kazano
    mi podpisać, że byłam pouczona, a nie byłam, prosiłam
    o pokazanie paragrafów, które były wymienione w formularzu,
    ale odmówiono mi pokazania ich treści w kodeksie
    postępowania karnego lub w kodeksie karnym lub ustawie.
    Odmówiono mi dania kopii protokołu, uzasadniając to tym,że go nie
    podpisałam.
    Dokument podsunięty przez tych policjantów różnił się
    istotnie od takiego dokumentu, który otrzymałam przy
    zwolnieniu. Pierwotny miał inny rozmiar i zawierał pouczenie
    o tym, że mogę złożyć zażalenie w ciągu 7 dni, którego
    to pouczenia nie ma w danym mi dokumencie. Jak rozumiem
    obecnie, policjant celowo, bezczelnie podsunął mi wypełniony
    stary nieaktualny formularz, tak bym nie mogła się
    prawomocnie bronić. Być może policjant miał też inne przestępcze motywy, ale
    nie znam ich.
    W dokumencie podsuniętym przez policjantów była też
    nieprawdziwa godzina zatrzymania 11:55. Nie miałam zegarka,
    ale kamery sądowe powinny to zdarzenie zarejestrować. Być
    może faktyczną godziną była 10:55. Na otrzymanym przy
    zwalnianiu dokumencie, innym od pierwotnego jest godzina
    zatrzymania 11:05.
    Ponadto w otrzymany przy zwalnianiu protokóle zatrzymania
    jest moment zwolnienia 14:40 dnia 29 grudnia 2006 (dzień
    zatrzymania), jednak w tym momencie i jeszcze przez prawie
    dobę byłam nadal więziona, czyli od tego momentu byłam
    przetrzymywana przez bandytów, którzy mnie porwali.
    Następnie w zatrzymaniu brali udział: policjant
    umundurowany w czarny kombinezon bez numeru, policjant bardzo
    brutalny, chwalący się tym, że leczy się psychologicznie,
    konsekwentnie odmawiał podania numeru służbowego. Znajomość
    tego numeru jest jednym z podstawowych moich praw. Nie znam
    tego numeru, ale policjanta jednoznacznie identyfikuje
    charakterystyczny rysopis: wąskie oczy - jakby opuchnięte
    powieki, lub brwi, oraz identyfikuje go numer rejestracyjny radiowozu, którym
    mnie wożono: HPZA271.
    Identycznie umundurowana kobieta, stanowiąca parę z tym
    brutalnym policjantem, także konsekwentnie odmówiła podania
    numeru i nie znam tego numeru, ale była jedyną kobietą wśród
    policjantów jaką widziałam na komisariacie na Grenadierów,
    ją również identyfikuje wymieniony wyżej radiowóz.
    Nie pamiętam kiedy zdjęto mi kajdanki.
    Ci właśnie policjanci wielokrotnie wozili mnie po ciemku z
    jednego miejsca w drugie, nie mówiąc gdzie mnie wiozą,
    kręcąc się ulicami i wracając w to samo miejsce - na
    komisariat, do którego podjeżdżali z różnych stron (innym
    wjazdem, do wejścia z przeciwnej strony budynku).
    Kierujący policjant bardzo przekraczał prędkość, a w
    radiowozie nie było pasów bezpieczeństwa, a nie wolno mu było
    przekraczać prędkości, bo nie był na sygnale. Wydaje mi się,
    że przekraczał też inne przepisy, ale mało mnie to
    interesowało, ważniejsze dla mnie było gdzie jedzie. Wydawało
    mi się, że jadą za mną inne samochody i celem jest zgubienie
    ich. Myślę, że jak mnie zatrzymywali był hałas i rumor i
    przypadkowi ludzie z boku być może zareagowali, byli ciekawi
    co się dzieje, a policjant chciał ich właśnie zgubić.
    Domagałam się jedzenia i picia. Odmówiono mi, a chamski
    policjant ostentacyjnie jadł przy mnie kanapki.
    Wielokrotnie, zarówno na posterunku sądowym, jak i na
    komisariacie na Grenadierów domagałam się też przyjęcia
    doniesienia o przestępstwie, jakim jest nie wyrażenie zgody
    na ksero 2 stron akt i jakim jest pomówienie mnie przez
    urzędniczkę o wyrwanie z akt sprawy wniosku o kserowanie,
    wniosek nigdy nie był wszyty, więc nie mógł być wyrwany.
    Odmówiono mi przyjęcia zgłoszenia, ale twierdzono, że moja
    kartka będzie doszyta do akt sprawy. Odmówiono mi jednak
    kopii z potwierdzeniem przyjęcia dokumentu. Przypuszczam, że
    w aktach sprawy o moim zatrzymaniu nie ma mojego dokumentu.
    Wieczorem, zawieziono mnie (policjant i policjantka, którzy
    nie podali numeru) z powrotem do budynku sądu przy
    Terspolskiej. Sąd był już prawie pusty. Bałam się, że celem
    jest zabicie mnie, gdy sąd będzie całkiem pusty. Motywem
    mogło być tuszowanie nadużyć policji, matactw w sądzie pracy,
    być może motyw mógł być jeszcze inny, ale go nie znam. Byłam
    na 6 piętrze. Zaczęłam zaczepiać ludzi, np. sprzątaczy, z
    prośbą by zawiadomili jakikolwiek organ nadrzędny o tym co
    się dzieje. Między innymi weszłam do pokoju z tabliczką
    "pokój sędziów", tam rozmawiałam z Małgorzatą
    Mateńską-sugerowała, że nie jest sędzią, gdy przy niej
    żądałam podania numeru służbowego policjanta i on
    konsekwentnie odmówił, wtedy ona odmówiła zawiadomienia
    kogokolwiek o przestępstwie, mimo, że takie zachowanie
    policjanta JEST przestępstwem. Uważam, że zachowanie tej kobiety było także
    przestępcze.
    Policjant był wściekły i wyprowadził mnie na parter, tam
    wychodzili jeszcze ostatni pracownicy i im też mówiłam o tej
    sytuacji. On mi to utrudniał i nie pozwolił rozmawiać z
    ochroną budynku. Policjant wielokrotnie, agresywnie zabraniał
    mi się też położyć na pustej sądowej ławce w holu. W pewnym
    momencie policjant wszedł do pomieszczenia
    posterunku-komisariatu policji na terenie sądu, a wyszedł
    stamtąd nieumundurowany człowiek. On mnie pilnował przez
    kilka chwil i też nie pozwolił mi wyjść na zewnątrz budynku.Dodatkowo drzwi
    sądu pilnowała ochrona.

    Otrzymałam pierwszy dokument w tej sprawie: pismo, decyzję
    sądu (a raczej brak tej decyzji) o moim zatrzymaniu wydaną
    przez Michała Bukiewicza, nr KW12697/06. Jak zrozumiałam
    podstawowym zarzutem mi stawianym jest to, że nie podpisałam
    protokołu zatrzymania, a nie podpisałam, bo był nieprawdziwy.
    Nieprawdziwy był między innymi dlatego, że miałam
    zastrzeżenia co do zatrzymania, a zmuszano mnie do
    podpisania, że nie mam. Powiedziano mi, że na złożenie
    zażalenia mam 7 dni gdy przeczytałam to pouczenie
    nieprawdziwego protokołu z zatrzymania, więc powiedziałam, że
    napiszę w ciągu 7 dni na pewno, a oni napisali, że skoro
    nie napisałam zażalenia na zatrzymanie, to mam siedzieć.
    Przynajmniej tak zrozumiałam to niezwykle dziwne pismo.
    Tę decyzję sądu rozumiem jako zmuszanie mnie przez sąd do
    podpisywania fałszywych zeznań.

    Uważam, że od momentu otrzymania tej decyzji przez policję
    ( nie byłam na żadnej rozprawie czy posiedzeniu tego sądu,
    policja dostała ten dokument wcześniej ode mnie, ja zaś
    dostałam dokument od policji) byłam więziona przez badytów
    wmunduracg świadomie, bezprawnie, ale na koszt podatników.
    Późnym wieczorem, może już w nocy, zwieziono mnie do aresztu,
    tak bym nie wiedziała gdzie jestem, a na budynku nie było
    tabliczki. Po drodze widziałam gdzieś niedaleko tabliczkę
    z nazwą ulicy prawdopodobnie Umińskiego, tam traktowano mnie
    bardzo źle. Człowiek, który zabierał mi wszystkie rzeczy,
    zabrał nawet okulary choć miały plastikowe szkła, a ja mam
    dużą wadę wzroku (- 4,5 dioptrii), spisując protokół,
    pomylił się od razu na wstępie w liczeniu pieniędzy o 100zł
    na moją niekorzyść. Wielokrotnie pytałam się młodego
    pilnującego mnie strażnika czy powiadomiona została rodzina.
    Powiedział, że tak, co mnie dziwiło, bo telefon podałam
    policjantowi na terenie sądu, a nie w tym miejscu, dopiero
    moje uporczywe żądania spowodowały, że rodzinę powiadomiono
    po 22 wieczorem. Warunki były bardzo złe. Wieczorem dostałam
    w sumie około 0,6 litra wody (od rana nie dano mi nic do
    picia i jedzenia). Jestem alergikiem, po zawale, mam chory
    układ pokarmowy, i jedzenie nie nadawało się dla mnie. Obiadu
    w tym dniu w ogóle nie dostałam. Byłam głodna i wycieńczona.
    Strażnik odmówił kontaktu z lekarzem. Starszy strażnik
    powiedział, że on jest lekarzem, ale odmówił wykonania EKG.
    Zboczony strażnik przyniósł mi do celi gazetkę czysto
    pornograficzną. Wcześniej kazał mi się w celi rozebrać
    ze spodni, sweterka, oraz butów. Już wcześniej zabrano mi
    stanik, sznurówki. Stary strażnik odmówił mi wyjścia do
    toalety wieczorem i rano. Potrzeby fizjologiczne załatwiłam
    w celi do 2 styropianowych kubeczków po wodzie i do talerza
    po kanapkach, podpaskę &#8211; bo miałam okres - zostawiłam w celi.
    Smród pogarszał jeszcze warunki w celi. Pościel: tylko
    prześcieradło i poszewka na poduszkę, nie robiły wrażenia
    czystych. W nocy nie spałam ani przez moment. Rano, w dniu
    następnym, w sobotę, dostałam bardzo mocną, niepijalną
    herbatę lub kawę, odmówiono dania mi wody, dostałam wodę
    dopiero dużo później od innego strażnika, prawie 0,2 l.

    Znowu zawieziono mnie na komisariat przy Grenadierów. Tam
    przesłuchano mnie, także próbowano i prawdopodobnie naruszano
    dalsze moje prawa, ale nie znam dokładnie swoich praw i byłam
    zbyt zmęczona i wycieńczona by tych praw pilnować. Także moja
    orientacja była już bardzo zaburzona, i trudno mi jest
    dokładnie określić gdzie byłam choć układ korytarzy tego
    budynku jest prymitywnie prosty. Zrobiono mi zdjęcia i
    zabrano odciski palców, spisano rysopis, zmuszono też do
    podpisania wielu dokumentów, których kopii nie dostałam,
    jednoznacznie odmówiono mi dania kopii dokumentów, ale
    starałam się jednak nie podpisywać nieprawdy.

    Wypuszczono mnie dopiero około 13, ale obiadu w tym dniu
    także nie dostałam. Głodząc mnie znęcano się nade mną
    fizycznie. Policjant prowadzący czynności o imieniu Wojciech,
    jakby złośliwie, szczególnie na końcu przeciągał czynności.
    Nie wyraziłam dobrowolnej zgody na wzięcie odcisków palców,
    ani na wykonanie zdjęć jak przestępcy, ani na spisanie
    rysopisu, uprzedziłam policjanta, żeby przestrzegał prawa w
    tym względzie. Nie wiem jakie są moje prawa w tym względzie,
    i nie stawiałam oporu przy tych czynnościach tylko dlatego, że chciałam
    szybko
    wyjść na wolność.

    W opisie nie ma wielu istotnych szczegółów, które częściowo
    świadomie wypieram, bo chcę te wydarzenia jak najszybciej
    zapomnieć, dlatego proszę też o jak najszybsze rozpatrzenie
    sprawy.

    Opis zdarzeń późniejszych
    Kilka dni później, xxxxxxxx i xxxxxxx
    rano wysłałam mejla do Ministerstwa Sprawiedliwości i do
    MSWiA (do Ziobry i Dorna) z żądaniem natychmiastowego podania
    mi numerów służbowych policjantów, którzy tego nie zrobili.
    Znajomość tych numerów jest jednym z moich podstawowych praw.
    Nie uzyskałam odpowiedzi do dziś. Krycie policjantów
    ewidentnie naruszających prawo jest przestępstwem.
    Uważam, że policjanci i urzędnicy, także najwyżsi, naruszali
    wiele razy moje prawa tylko po to by świadomie i celowo
    naruszać je by pokazać swoją władzę, pogardę dla
    obowiązującego w Polsce prawa i pogardę dla mnie.
    xxxxxxxxxx wysłałam pocztą poleconą i mejlem skargę
    podobną do tej, ale krótszą, do Prokuratora Generalnego,
    Premiera, Prezydenta, i do Sekretariatu Prymasa.
    Nie uzyskałam odpowiedzi, ale z kancelarii premiera,
    otrzymałam mejlem potwierdzenie otrzymania, a z kancelarii
    prezydenta 2 pisma informujące o przesłaniu skargi do
    Ministerstwa Sprawiedliwości i do Komendy Głównej Policji.

    Moja poprzednia skarga w Strasbourgu (26121/03) dotyczyła
    zasadniczo 2 spraw: przewlekłości postępowania i nielegalnego
    najścia policji i przeszukania w mieszkaniu w przed dzień
    pierwszej rozprawy w sądzie pracy (wciąż tej samej sprawy).
    Celem tamtego najścia policji było zastraszanie mnie byłm
    nie dopominała się należności za pracę. Niestety tamta skarga
    została odrzucona, proszę o przyjęcie tej skargi, bo moje
    podstawowe prawa człowieka zostały naruszone.

    Uważam jestem nadal inwigilowana.
    Dodatkowo, w dniu xxxxxxx, xxxxxxxxxxxxxxx,
    około godziny 13:30 miało miejsce następujące zdarzenie
    niezwiązane bezpośrednio z policją, ale wskazujące na inwigilację mnie:
    Robiłam w supermarkecie zakupy, przy kasie gdy przechodziłam
    przez bramkę, bramka zapiszczała. Przeszłam jeszcze 2 razy
    przez bramkę, bramka raz zapiszczała, raz nie. Zapłaciłam za
    zakupy i zaczęłam je pakować. Zorientowałam się, że sygnał
    dźwiękowy prawdopodobnie włącza ochroniarz, i powiedziałam,
    że to robi ochroniarz, przeszłam jeszcze 2 razy przez bramkę
    i bramka nie zawyła już ani razu. Ochroniarze zaczęli mnie
    straszyć przeszukaniem i policją. Złowrogie spojrzenia ludzi
    oczekujących w kolejce do kasy uratowały mnie. Wyszłam
    zapominając mąki, kasjerka zawołała mnie, wzięłam mąkę i
    szczęśliwie dotarłam do domu.
    W konsekwencji tych zdarzeń boję się wychodzić z domu.

    Proszę o pomoc i przyjęcie skargi.


    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 99. Data: 2007-01-21 16:45:30
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, formularz punkt II przewlekłość
    Od: " Stokrotka" <s...@W...gazeta.pl>

    (proszę nie brać ze mnie przykładu, bo ja żadnej sprawy
    w Straburgu nie wygrałam i nie jestem prawnikiem).

    Opis zdarzeń związanych z ciągnącą się wiele lat sprawą w Sądzie Pracy
    Pozew o ostatnie wynagrodzenie, złożyłam w biurze podawczym
    Sądu Pracy w dniu xxxxxxxxx2001 roku, gdy tylko zrozumiałam,
    że były pracodawca nie chce mi zapłacić, choć wie, że
    pieniądze mi się należą, tj mniej niż miesiąc po zakończeniu
    stosunku pracy (pracowałam do xxxxxxxxxxxx 2001).
    Sprawie nadano numer XP475/01. Sprawa ciągnie się do dziś. W
    aktach sprawy istniały wszystkie dokumenty potrzebne do
    wydania wyroku: umowa o pracę, wypowiedzenie z powodu
    likwidacji stanowiska pracy, świadectwo pracy, listy płac,
    ZUSowskie druki RMUA potwierdzające kwotę wynagrodzenia,
    pismo z Państwowej Inspekcji Pracy nakazujące wypłacić pieniądze i wiele
    innych
    dokumentów.
    Strona przeciwna, były pracodawca wielokrotnie nie stawiał
    się na rozprawy, zresztą zwykle wyznaczane bardzo rzadko.
    Ostatnie posiedzenie było w dniu 4 maja 2006, następne
    nie jest jeszcze wyznaczone.
    Do dnia XX stycznia 2005 przychodziłam na każde wezwanie
    sądu, tracąc bardzo wiele czasu nerwów i zdrowia. W tym dniu
    automat EKG wykrył u mnie zawał. Nie byłam w tym dniu na posiedzeniu sadu.
    W trakcie trwania sprawy zmienił się sąd rejonowy i numer
    sprawy na obecny 6P1025/01, zmienił się budynek sądu, sprawę
    prowadzi 7 sędzia. Dopiero po wielu latach przydzielono mi
    pełnomocnika z urzędu, o którego wnioskowałam w 2001 roku.
    Sprawę prowadziło 4 pełnomocników z urzędu, i 3 z nich
    działało na moją szkodę, a jeden wymówił mi pełnomocnictwo
    jeszcze przed pierwszym posiedzeniem z jego udziałem,
    przypuszczam, że uznając sprawę za nie do wygrania z powodu
    korupcji w sądzie. Obecnie sąd odebrał mi pełnomocnika.
    Napisałam odwołanie od tej decyzji, więc powinien je
    rozpatrywać sąd okręgowy, jednak moje odwołanie nigdy tam
    nie trafiło, i ponownie negatywnie, niezgodnie z prawem zostało rozpatrzone
    przez sąd rejonowy.
    W trakcie trwania sprawy pisma np. strony przeciwnej
    nie przychodziły do mnie wcale, lub przychodziły z
    kilkuletnim opóźnieniem.W trakcie trwania sprawy wielokrotnie
    utrudniano i uniemożliwiano mi dostęp do akt sprawy.
    Uniemożliwienie polegało na tym, że mimo pojechania do sądu w
    środku godzin urzędowania nie udostępniono mi akt w ogóle,
    bez powodu. Wielokrotnie też nie udostępniono mi akt w ogóle
    uzasadniając to tym, że akta są w sądzie okręgowym, często
    bez podania przyczyny dlaczego akta tam są. Podejrzewam, że
    mataczenie w aktach dokonywane było także w sądzie okręgowym.
    Utrudnianie zaś polegało na tym, że dawano mi tylko część
    akt, np. bez załączników, albo że akta były częściowo w
    różnych sądach i musiałam ich szukać w całym gmachu,
    utrudniano mi też dostęp w ten sposób, że musiałam na
    nie czekać bardzo długo. Wielokrotnie odmówiono mi
    skserowania poszczególnych stron akt, zwłaszcza wszelkich decyzji sędziego.
    Akta sprawy obecnie trzytomowe, miały ślady wielokrotnego
    zszywania i rozszywania, a wiele dokumentów fruwało luzem.
    Powiadamiałam o tym wiele instytucji. Sąd rejonowy już
    xxxxxxxxx 2004 roku (pismo złożone w biurze podawczym), potem
    także między innymi: xxxxxxxx 2004, xxxxxxx 2005, sąd
    okręgowy xxxxxxxx 2004 i później, a Rzecznika Praw
    Obywatelskich xxxxxxxx 2005 i później. O sprawie
    powiadomiłam też xxxxxxxxx 2005 Ministerstwo
    Sprawiedliwości, które odpowiedziało, że &#8222;zarzuty co do
    przewlekłości i prawidłowości postępowania sądowego w części
    okazały się zasadne&#8221;, niestety ja nie zauważyłam praktycznych
    efektów działania ministerstwa. W moim mniemaniu sprawa miała się coraz
    gorzej,
    podobnie było ze stanem akt.
    Ze względu na grubość akt nie rozumiałam po co i dlaczego
    akta były rozszywane. Dopiero niedawno miałam pewność, że w
    aktach brakuje konkretnych pism, i przy kolejnej bytności w
    sądzie sprawdziłam jedynie strona po stronie, czy zgadza się
    numeracja stron (więcej nie byłam w stanie sprawdzić ze względu na grubość
    akt).
    Numeracja stron nie zgadzała się. Brakowało mojego pisma z
    dnia xxxxxxxxxxxxx i brakuje załączników do tego pisma. Do akt
    były doszyte strony bez numeru (z roku xxxx), których
    wcześniej nie otrzymałam. W wielu miejscach były też doszyte
    wielokrotnie te same strony, w różnych miejscach akt, jakby
    po to by ukryć braki innych stron.Powiadomiłam o
    niezgodnościach xx grudnia 2006 Rzecznika Praw Obywatelskich,
    a xxxxxxxxx Rzecznika Praw Obywatelskich i Sąd Okręgowy,
    jednak żadna z tych instytucji nie zareagowała, więcej,
    uważam że Sąd Okręgowy mataczył w sprawie, przesyłając moje
    pismo, bez powiadomienia mnie, z powrotem do sądu rejonowego.
    Sędzia 29 grudnia 2006 odmówił mi dania kopii tego właśnie
    pisma z Sądu Okręgowego przesyłającego moje pismo, i zaraz
    potem zaaresztowano mnie, po wypełnieniu przeze mnie wniosku
    o skserowanie między innymi tego nie wszytego jeszcze pisma z
    sądu okręgowego. Na wypełnionym przeze mnie wniosku była
    odmowna decyzja sędziego, dowodząca korupcji. Do dziś, mimo
    odsiedzenia ponad 24 godzin w areszcie nie dostałam tego dokumentu.
    W trakcie trwania sprawy sąd wielokrotnie naruszał moje
    podstawowe prawa i świadomie i celowo naruszał obowiązujące w
    Polsce prawo np. kazał mi bezprawnie zapłacić 100zł , która
    to kwotę zwrócił mi po interwencji Rzecznika Praw
    Obywatelskich, jednak bez odsetek, opłat manipulacyjnych i z
    dużym opóźnieniem. Sąd na tym naruszeniu mojego prawa
    ewidentnie zyskał, i pewnie dlatego ponownie kazał mi znów
    bezprawnie zapłacić 30 zł, ale tego już nie wykonałam.
    Sędziowie byli w stosunku do mnie bezczelni, odrzucono mój
    wniosek o nagrywanie posiedzenia, sędzina zabroniła mi też
    nagrywania na własnym dyktafonie. W trakcie jednego z
    posiedzeń (xxxxxxx 2005), inna sędzina po udzieleniu mi
    głosu, przerywała moją wypowiedź, tuż po zabraniu przeze mnie
    głosu. Nie zaczynałam zdania od żadnych brzydkich słów ani
    przekleństw, nie obrażałam nikogo, a moja wypowiedź była
    ściśle związana ze sprawą i na temat. Sędzina mówiła, mówiła
    i mówiła. Po kilku minutach jej bardzo długiego monologu
    spojrzałam na zegarek, ponieważ sędzina powtarzała te same
    zwroty, i nie wnosiła nic nowego. Zdjęłam zegarek i zaczęłam
    mierzyć dalszy czas wypowiedzi sędziny. Wypowiedź trwała
    jeszcze ponad 3 minuty. Sędzina wcześniej pouczyła mnie, że
    jak jej przerwę, to wyrzuci mnie z sali rozpraw. Proces
    toczy się od lutego 2001, do końca 2004 roku byłam w sądzie
    na każde wezwanie sędziów, co dezorganizowała mi życie. Tym
    bardziej dziwi mnie fakt straszenia mnie wyrzuceniem z sali,
    gdyż moja obecność na tej sali była wymuszona przez sędzinę,
    ponieważ na wezwaniu było napisane, że stawiennictwo jest
    obowiązkowe. Uważam, że celem tego zachowania było pokazanie
    władzy polegającej na tym, że ona może mówić, a ja nie, oraz
    na tym, że może kiedy chce wymuszać moją obecność w sądzie,
    wtedy od ponad 4 lat. Drugim celem sędziny było by nerwami niszczyć mi
    zdrowie.
    Podobnych zachowań sędziów było w trakcie tej sprawy niezwykle wiele.
    Wcześniej w trakcie trwania sprawy zwracałam o uznanie
    przewlekłości postępowania, jednak xxxxxxxx 2005 otrzymałam z
    Sąd Okręgowy oddalenie mojej skargi na naruszenia prawa do
    rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki. Po każdym
    kolejnym &#8222;numerze&#8221; strony przeciwnej i sądu rozszerzałam
    swoje roszczenia (np. o godziny nadliczbowe, albo o koszty postępowania).
    Nie jestem w stanie przesłać akt sprawy. Boję się o
    nie upomnieć w sądzie, bo za to wsadzono mnie do więzienia.
    Wiem, że akta w sądzie są niekompletne, i że mogą istnieć
    dwie różne wersje akt, ponieważ wielokrotnie sąd zmuszał mnie
    pismami do dawania kilka razy kopii tych samych pism (np.
    zawiadomienie sądu z dnia xxxxxxxx). Nie wiem jak
    rozwiązać ten problem dostarczenia akt, tak, by te akta były wiarygodne.
    Strona przeciwna powiązana korupcyjnie z aparatem
    sprawiedliwości, czeka bym umarła, lub by postępowaniem
    doprowadzić mnie do ciężkiej choroby, tak by nie tylko mi
    nie zapłacić, ale by mnie zniszczyć i zabić, bo tej sprawy
    nie da się przegrać w normalny sposób, zgodnie z prawem.

    Korupcji dowodzi też fakt dokonania u mnie w domu bezprawnego
    przeszukania w dniu xxxxxxx 2001, w przededniu
    pierwszej rozprawy w Sądzie Pracy w tej sprawie.
    CELEM PRZESZUKANIA BYŁO ZASTRASZENIE MNIE PRZED PIERWSZĄ
    ROZPRAWĄ W SĄDZIE PRACY, bym nie dopominała się o należne mi
    pieniądze. 4 uzbrojonych policjantów dokonało u mnie
    przeszukania. Powodem było fałszywe oskarżenie mnie, przez
    właścicielkę firmy PAJ-COMP, o kradzież prawdopodobnie
    ćwiczeń (których byłam autorką) i bazy danych kursantów.
    Moja praca polegała bowiem na prowadzeniu kursów
    komputerowych. Jednak dotąd nie przedstawiono mi oficjalnych zarzutów.
    Policjanci nie pokazali nakazu przeszukania od prokuratury.
    Policjant potwierdził przy świadkach sąsiadach, że nie ma
    nakazu od prokuratury. Przy przeszukaniu byli obecni xxxxxxxxxx
    xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx, których poprosiłam do domu po
    przyjściu policjantów.
    Policjanci mieli jedynie nakaz od zastępcy komendanta
    wołomińskiej policji, jednak całkiem nieprawomocny, gdyż
    został przekroczony 5 dniowy termin zawity z paragrafu
    308 kpk. Termin został przekroczony o ponad xxx miesięcy
    &#8211; licząc od momentu, gdy po raz ostatni byłam w firmie
    PAJ-COMP (xxxxx), i miesiąc &#8211; licząc od momentu
    zgłoszenia sprawy na policję przez właścicielkę firmy
    PAJ-COMP (xxxxxx 2001, z pisma policji do mnie).
    Tak więc zastępca komendanta nie miał prawa podpisać nakazu
    przeszukania w tym przypadku. Policjanci nie mieli prawa
    wejść do mojego domu, czyli naruszyli mir domowy.



    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 100. Data: 2007-01-21 16:46:52
    Temat: Re: Zaaresztowali mnie, formularz punkt III
    Od: " Stokrotka" <s...@g...pl>

    (proszę nie brać ze mnie przykładu, bo ja żadnej sprawy
    w Straburgu nie wygrałam i nie jestem prawnikiem,
    nie wiem czy klasyfikacja jest poprawna).

    III.
    OŚWIADCZENIE O DOMNIEMANYCH NARUSZENIACH KONWENCJI
    I/LUB PROTOKÓŁÓW WRAZ Z UZASADNIENIEM


    15.
    1. Więzienie przez policję bez decyzji sądu całkowicie poza
    prawem, sąd na piśmie odmówił decyzji, i nawet na dokumencie
    zatrzymania policja nie chce się do tego przyznać. Dokument
    stwierdza, że wypuszczono mnie w dniu zatrzymania o godzinie
    14:40 - faktycznie więziona byłam prawie dobę dłużej.
    Zatrzymania na ponad dobę dowodzą dokumenty z aresztu,
    data otrzymania dokumentu, przy uwalnianiu mnie na
    komisariacie byli rodzice i brat, w celi w nocy nie byłam
    sama. Artykuł 5 - Prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego.

    2. Nieuzasadnione użycie siły; niczym nie uzasadnione
    przeszukanie; zmuszanie mnie do rozebrania się włącznie z
    bielizną (majtki z podpaską, stanik), którego jedynym celem
    było poniżenie mnie i znęcanie się nade mną; znęcanie się
    nade mną przez straszenie intymnym osobistym przeszukaniem,
    które miało być przeprowadzone przez obleśnego mężczyznę
    (człowiek nieumundurowany, który podał numer); znęcanie się
    nade mną przez całkiem nieuzasadnione wożenie radiowozem;
    znęcanie się nade mną psychiczne lub planowanie zabójstwa
    na terenie prawie pustego sądu wieczorem i później, przez
    policjantów, którzy nie podali numerów i cywila, których to
    ludzi chronią ministrowie Ziobro z Dornem, chronią poprzez
    nie podawanie ich numerów; głodzenie, nie dawanie
    dostatecznej ilości picia, uniemożliwienie skorzystania z
    ubikacji. Artukuł - 17 Zakaz nadużycia praw,
    Artykuł 3 - zakaz tortur (nieludzkie, poniżające traktowanie).

    3. Bezprawne zebranie moich odcisków, zdjęcia i rysopisu.
    Artukuł - 17 Zakaz nadużycia praw.

    4. Zabranie mi i nie oddanie do dziś mojego wniosku o
    skserowanie 2 stron z akt sprawy z odmowną decyzją sędziego;
    zabranie mi wielu rzeczy w trakcie zatrzymania, ale oddanie
    później. Artykuł 1 - Ochrona własności (Protokół dodatkowy do
    konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności).

    5. Brak wolnego dostępu do akt mojej sprawy w sądzie pracy;
    nie otrzymywanie wielu stron akt wcześniej; nie otrzymywanie
    wnioskowanych kopii stron; bardzo długi czas trwania bardzo
    prostego procesu; brak wyznaczenia dotąd terminu następnego
    posiedzenia sądu (ostatnie było 4 maja 2006); odebranie mi
    pełnomocnika z urzędu, brak rzetelnego pełnomocnika z urzędu.
    Artykuł 6 - Prawo do rzetelnego procesu sądowego.

    6. Brak rozpatrzenia odwołań przez sąd wyższej instancji.
    Artykuł 13 - Prawo do skutecznego środka odwoławczego,
    Artykuł 6 - Prawo do rzetelnego procesu sądowego.

    7. Gazetka pornograficzna w areszcie.
    Artykuł 9 - Wolność myśli, sumienia i wyznania.

    8. Zmuszanie do podpisanie nieprawdziwego protokołu przez
    policję i sąd. Artukuł - 17 Zakaz nadużycia praw,
    Artykuł 9 - Wolność myśli, sumienia i wyznania,
    Artykuł 3 - zakaz tortur, nieludzkie, poniżające traktowanie,
    Artykuł 6 - Prawo do rzetelnego procesu sądowego.




    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 ... 9 . [ 10 ] . 11 ... 15


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1