-
51. Data: 2010-08-03 19:14:26
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "Krzysztof" <k...@l...pl>
"entroper" <entroper-pocztaonetpeel> napisał
> Chodzi o mentalną przemianę powodującą, że normalny w sumie
> człowiek, znajomy ze szkoły chociażby, powoli staje się pozbawionym
> skrupułów chamem, z obłędem w oku, z którym nawet zwykła rozmowa
> przestaje
> się kleić, gdyż wszystko kręci się już wokół budowania własnego imperium
> (nawet jak ma ono 4 osoby) i inne sprawy właściwie przestają istnieć. A
> przede wszystkim chodzi o to, że nic tej przemiany nie usprawiedliwia -
> po
> prostu człowiek chce się taki stać i taki się staje.
To w takim razie źle Cię zrozumiałem.
Ja szczerze mówiąc takich osób nie znam.
Tzn. do tego stopnia spaczonych, że nawet podczas prywatnej rozmowy nie są
w stanie zmienić tematu.
> tak jak każdy musi się koniecznie sparzyć, ciężko zachorować, musi go
> prąd
> kopnąć, mieć wypadek samochodowy, rozwód, spaść z dachu, muszą go okraść
> itp. Bez sensu.
Nie MUSI. Chodzi o to, że człowiek, który czegoś sam nie przeżył, nigdy nie
będzie miał takiej samej, kompletnej wiedzy na dany temat, jak człowiek
doświadczony przez jakąś okoliczność.
> Mam styczność z wystarczającą ilością spraw i informacji,
> by wyrobić sobie jakiś pogląd.
Pogląd jak najbardziej. Ale pogląd to nie to samo, co własne doświadczenie.
Ja też mam swój pogląd na temat bólu porodowego, tylko co z tego? ;-)
A poważnie - dopóki sam pracowałem na etatach, dopóty też mi się wydawało,
że pracodawcy to cwaniacy, burżuje i wyzyskiwacze (choć akurat nie miałem
osobiście wielu przykrych doświadczeń).
Tak samo, dopóki nie miałem dzieci, uważałem, że ich "posiadanie" to
pryszcz i każdy bez problemu jest w stanie temu sprostać.
> A ponieważ nie mam ambicji budowania
> własnego królestwa, za to mam rodzinę i dobry fach w ręku, pozostanę na
> razie na swojej pozycji :)
Ależ nikt Ci tego nie broni :) Ja tylko uważam, że nie ma sensu rozprawiać
o tym, jak to jest po tej drugiej stronie, jeśli się tego samemu naprawdę
nie przeżyło. Bo jakaś tam wiedza, jakieś poglądy to jedno. A drugie to
rzeczywistość, jaką przeżywa się na własnej skórze.
Swoją drogą nie bardzo rozumiem, co kryje się pod pojęciem "ambicja
budowania własnego królestwa". Dlaczego uważasz, że to tylko ambicja, a nie
po prostu sposób na zarabianie na siebie i swoją rodzinę? Ty wybrałeś taki,
a ktoś wybrał inny.
> BTW, zastanawiałem się, który apostoł będzie pierwszy z odpowiedzią i jak
> szybko. Nie zawiodłem się :)
Jeśli pisałeś tylko sobie a muzom, to trzeba było zamieścić to wszystko na
prywatnym blogu ;-)
Tu "niestety" zawsze istnieje ryzyko pojawienia się czyjejś odpowiedzi.
Pozdrawiam
K.
-
52. Data: 2010-08-03 19:53:19
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "entroper" <entroper-pocztaonetpeel>
Użytkownik "Krzysztof" <k...@l...pl> napisał w wiadomości
news:i39pqr$h4c$1@news.onet.pl...
> > tak jak każdy musi się koniecznie sparzyć, ciężko zachorować, musi go
> > prąd
> > kopnąć, mieć wypadek samochodowy, rozwód, spaść z dachu, muszą go
okraść
> > itp. Bez sensu.
>
> Nie MUSI. Chodzi o to, że człowiek, który czegoś sam nie przeżył, nigdy
nie
> będzie miał takiej samej, kompletnej wiedzy na dany temat, jak człowiek
> doświadczony przez jakąś okoliczność.
naprawdę uważasz, że potrzebna mi aż tak kompletna wiedza i że bez niej
nigdy nie załapię o co chodzi? Ochłoń, to tylko działalność gospodarcza,
tu nie chodzi o to, by wytłumaczyć komuś jak jest na księżycu albo w
stacji kosmicznej... No chyba, że wg. Ciebie cały myk polega na tym, że to
nie jest tylko działalność gospodarcza... czyli co - mistyczne
doświadczenie pełnej władzy nad swoim losem? Cóż, w takim razie tylko
potwierdzasz hipotezę o mentalnej przemianie, tyle że jesteś w
początkowej, ewangelizacyjnej, fazie nawrócenia :)
> > Mam styczność z wystarczającą ilością spraw i informacji,
> > by wyrobić sobie jakiś pogląd.
>
> Pogląd jak najbardziej. Ale pogląd to nie to samo, co własne
doświadczenie.
j.w.
> A poważnie - dopóki sam pracowałem na etatach, dopóty też mi się
wydawało,
> że pracodawcy to cwaniacy, burżuje i wyzyskiwacze (choć akurat nie
miałem
> osobiście wielu przykrych doświadczeń).
ja akurat mam nieco twardsze dane niż "wydawało mi się", aczkolwiek
osobiście nieźle sobie radzę - ale to akurat wynika ze względnej równowagi
sił. Natomiast widziałem "z bliska" przypadki, gdy tej równowagi
brakowało.
> Tak samo, dopóki nie miałem dzieci, uważałem, że ich "posiadanie" to
> pryszcz i każdy bez problemu jest w stanie temu sprostać.
cóż, nie rozumiem, czemu tak uważałeś :)
> > A ponieważ nie mam ambicji budowania
> > własnego królestwa, za to mam rodzinę i dobry fach w ręku, pozostanę
na
> > razie na swojej pozycji :)
>
> Ależ nikt Ci tego nie broni :) Ja tylko uważam, że nie ma sensu
rozprawiać
> o tym, jak to jest po tej drugiej stronie, jeśli się tego samemu
naprawdę
> nie przeżyło. Bo jakaś tam wiedza, jakieś poglądy to jedno. A drugie to
> rzeczywistość, jaką przeżywa się na własnej skórze.
Zasadniczo odpowiedź masz wyżej. Mam jednak takie wrażenie, że nie
doceniasz moich doświadczeń. Przykładowo, część "smaczków" pochodzi z
bezpośrednich wypowiedzi właścicieli firm, czemu miałbym im nie wierzyć?
Już nie pamiętam, kto się tutaj tak rzucał z tym "wywalaniem na pysk", w
każdym razie uważam, że było to autentyczne. Rozmawiałem z takimi ludźmi i
słyszałem identyczne teksty. Jeśli uważasz, że (m.in.) to są nic niewarte
informacje, bo muszę sam założyć firmę, żeby się samemu przekonać to cóż,
pozostańmy po prostu przy swoim.
> Swoją drogą nie bardzo rozumiem, co kryje się pod pojęciem "ambicja
> budowania własnego królestwa". Dlaczego uważasz, że to tylko ambicja, a
nie
> po prostu sposób na zarabianie na siebie i swoją rodzinę?
Gdyby to było tylko zarabianie na siebie to nie byłoby problemu i pewnie w
ogóle tej grupy by nie było. Myk polega na tym, że w tym zarabianiu można
się zapędzić... wiesz, symptomatyczne, wielu złodziei tłumaczy się w słowo
w słowo identyczny sposób, wręcz ze złością, że oni MUSZĄ jakoś zarabiać w
tych ciężkich czasach - uwagi, że to nielegalne, kwitują tylko
skrzywieniem.
> > BTW, zastanawiałem się, który apostoł będzie pierwszy z odpowiedzią i
jak
> > szybko. Nie zawiodłem się :)
>
> Jeśli pisałeś tylko sobie a muzom, to trzeba było zamieścić to wszystko
na
> prywatnym blogu ;-)
co to jest prywatny blog? Nowa nazwa na pamiętnik?
e.
-
53. Data: 2010-08-03 20:11:20
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "Krzysztof" <k...@l...pl>
Użytkownik "entroper" <entroper-pocztaonetpeel> napisał
> naprawdę uważasz, że potrzebna mi aż tak kompletna wiedza i że bez niej
> nigdy nie załapię o co chodzi? Ochłoń, to tylko działalność gospodarcza,
A posiadanie dzieci to_tylko_posiadanie dzieci :)
Wybacz, ale chyba nie załapałeś, o co mi chodziło.
No chyba, że ja nie załapałem, o co chodzi Tobie, bo może piszesz po prostu
o jakimś "freelancerstwie" czy innej jednoosobowej DG, które do prowadzenia
większej firmy mają się jak pięść do nosa.
> Cóż, w takim razie tylko
> potwierdzasz hipotezę o mentalnej przemianie, tyle że jesteś w
> początkowej, ewangelizacyjnej, fazie nawrócenia :)
Chyba nie bardzo początkowej, bo firmę prowadzę od ponad 10 lat ;-)
>> Tak samo, dopóki nie miałem dzieci, uważałem, że ich "posiadanie" to
>> pryszcz i każdy bez problemu jest w stanie temu sprostać.
>
> cóż, nie rozumiem, czemu tak uważałeś :)
Tak, jak ja nie rozumiem, dlaczego uważasz, że prowadzenie firmy to "tylko"
prowadzenie firmy :)
> Zasadniczo odpowiedź masz wyżej. Mam jednak takie wrażenie, że nie
> doceniasz moich doświadczeń.
Możliwe. Odnoszę się jedynie do tego, co sam tutaj napisałeś.
> Przykładowo, część "smaczków" pochodzi z
> bezpośrednich wypowiedzi właścicieli firm, czemu miałbym im nie wierzyć?
Np. jakich smaczków?
> Już nie pamiętam, kto się tutaj tak rzucał z tym "wywalaniem na pysk", w
> każdym razie uważam, że było to autentyczne.
Chodziło Ci o "wylatywanie z hukiem"? To ja napisałem.
Co jest w tym określeniu takiego niestosownego, jeśli jest adekwatne do
danej sytuacji?
Czy wg Ciebie w przypadku pracodawcy bez skrupułów można użyć przeróżnych
mało wybrednych epitetów, a w stosunku do pracownika zawsze i niezależnie
od okoliczości obowiązuje poprawność polityczna?
> Rozmawiałem z takimi ludźmi i
> słyszałem identyczne teksty.
Ale jakie? Mówili o sobie "jestem pozbawionym skrupułów chamem"? :)
> Jeśli uważasz, że (m.in.) to są nic niewarte
> informacje, bo muszę sam założyć firmę, żeby się samemu przekonać to cóż,
> pozostańmy po prostu przy swoim.
Nie wiem, o jakich informacjach piszesz, bo wcześniej nic o nich nie
wspominałeś.
Pisałeś jedynie o swoich obserwacjach dotyczących przemian znajomych w
"pozbawionych skrupułów chamów" nie zastanawiając się nawet z czego takie
przemiany mogą wynikać. Nie zastanawiając się, a tym samym nie mając o tym
bladego pojęcia. O tym właśnie pisałem.
> Gdyby to było tylko zarabianie na siebie to nie byłoby problemu i pewnie
> w
> ogóle tej grupy by nie było. Myk polega na tym, że w tym zarabianiu można
> się zapędzić...
Gdzie się zapędzić?
> oni MUSZĄ jakoś zarabiać w
> tych ciężkich czasach - uwagi, że to nielegalne, kwitują tylko
> skrzywieniem.
A Ty jesteś w 100% legalny? Zawsze i wszędzie?
Nie tylko jako pracownik.
> co to jest prywatny blog?
Hmmm... którego słowa nie rozumiesz? :)
Pozdrawiam
K.
-
54. Data: 2010-08-03 23:23:37
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "entroper" <entroper-pocztaonetpeel>
Użytkownik "Krzysztof" <k...@l...pl> napisał w wiadomości
news:i39t5g$s45$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "entroper" <entroper-pocztaonetpeel> napisał
>
> > naprawdę uważasz, że potrzebna mi aż tak kompletna wiedza i że bez
niej
> > nigdy nie załapię o co chodzi? Ochłoń, to tylko działalność
gospodarcza,
>
> A posiadanie dzieci to_tylko_posiadanie dzieci :)
> Wybacz, ale chyba nie załapałeś, o co mi chodziło.
> No chyba, że ja nie załapałem, o co chodzi Tobie, bo może piszesz po
prostu
> o jakimś "freelancerstwie" czy innej jednoosobowej DG, które do
prowadzenia
> większej firmy mają się jak pięść do nosa.
Jak najbardziej miałem na myśli również firmy średnie i duże. W każdym
razie przyjąłem do wiadomości, że muszę zostać szefem 500-osobowej firmy,
by zrozumieć, czemu jej szef jest burakiem. OK.
> Tak, jak ja nie rozumiem, dlaczego uważasz, że prowadzenie firmy to
"tylko"
> prowadzenie firmy :)
Bo prowadzenie firmy to prowadzenie firmy. "Tylko", czy "aż", mniejsza o
to. Wcale nie bagatelizuję trudności zadania, nie nie. Natomiast z
technicznego punktu widzenia jest i powinno to tym właśnie być. Nie
"misją", nie "dawaniem pracy", nie "pionierstwem", nie "najistotniejszym
wkładem w gospodarkę" itp. Od takich tekstów się zaczyna i nawet nie
wiesz, kiedy zaczynasz się unosić pół metra nad chodnikiem...
> > Zasadniczo odpowiedź masz wyżej. Mam jednak takie wrażenie, że nie
> > doceniasz moich doświadczeń.
>
> Możliwe. Odnoszę się jedynie do tego, co sam tutaj napisałeś.
>
> > Przykładowo, część "smaczków" pochodzi z
> > bezpośrednich wypowiedzi właścicieli firm, czemu miałbym im nie
wierzyć?
>
> Np. jakich smaczków?
zdaje się, że chodziło akurat o (nadużywane) "wywalanie na pysk", ale w
tej grupie są różne odchyły. Materiał badawczy mam spory, jeśli nie było
to dotąd oczywiste.
> > Już nie pamiętam, kto się tutaj tak rzucał z tym "wywalaniem na pysk",
w
> > każdym razie uważam, że było to autentyczne.
>
> Chodziło Ci o "wylatywanie z hukiem"? To ja napisałem.
> Co jest w tym określeniu takiego niestosownego, jeśli jest adekwatne do
> danej sytuacji?
Literalnie, a zapewne teraz tak chcesz do tego podejść, nie ma w tym
oczywiście nic niestosownego. Natomiast pewnego ducha oddaje. No i
przypomina mi paru takich, więc się też troszkę śmieję :)
> Czy wg Ciebie w przypadku pracodawcy bez skrupułów można użyć
przeróżnych
> mało wybrednych epitetów, a w stosunku do pracownika zawsze i
niezależnie
> od okoliczości obowiązuje poprawność polityczna?
To jest zarzut do mnie? Skrytykowałem pracodawców zgodnie ze swoim
przekonaniem - to chyba nie jest zgodne z definicją poprawności
politycznej, prawda? Że nie skrytykowałem natychmiast i symetrycznie
pracowników to chyba też nie jest przejaw poprawności politycznej, prawda?
A już najciekawsze jest, że skrytykowałem (że kradną, bo kradną, niektórzy
na potęgę) ale nie zauważyłeś :)
> > Rozmawiałem z takimi ludźmi i
> > słyszałem identyczne teksty.
>
> Ale jakie? Mówili o sobie "jestem pozbawionym skrupułów chamem"? :)
tak, tak dokładnie mówili :) Nie sprowadzaj tematu do absurdu.
> > Jeśli uważasz, że (m.in.) to są nic niewarte
> > informacje, bo muszę sam założyć firmę, żeby się samemu przekonać to
cóż,
> > pozostańmy po prostu przy swoim.
>
> Nie wiem, o jakich informacjach piszesz, bo wcześniej nic o nich nie
> wspominałeś.
> Pisałeś jedynie o swoich obserwacjach dotyczących przemian znajomych w
> "pozbawionych skrupułów chamów" nie zastanawiając się nawet z czego
takie
> przemiany mogą wynikać. Nie zastanawiając się, a tym samym nie mając o
tym
> bladego pojęcia. O tym właśnie pisałem.
Wyjaśnienie częściowo wyżej, natomiast bardzo ciekawie w sumie
potwierdzasz, że jakaś przemiana następuje, tylko ja się nad nią
dostatecznie głęboko nie zastanawiam :) Mam pewne podejrzenia, skąd się to
bierze :)
> > Gdyby to było tylko zarabianie na siebie to nie byłoby problemu i
pewnie
> > w
> > ogóle tej grupy by nie było. Myk polega na tym, że w tym zarabianiu
można
> > się zapędzić...
>
> Gdzie się zapędzić?
>
> > oni MUSZĄ jakoś zarabiać w
> > tych ciężkich czasach - uwagi, że to nielegalne, kwitują tylko
> > skrzywieniem.
>
> A Ty jesteś w 100% legalny? Zawsze i wszędzie?
> Nie tylko jako pracownik.
No, gdzie się zapędzić? I czemu tak nerwowo odbiłeś piłeczkę? Czemu
przeciąłeś wypowiedź na pół? Doskonale wiesz, gdzie się można zapędzić,
musiałeś to już przerabiać...
A jeśli pytasz o moją uczciwość: tak, zawsze jestem uczciwy wobec ludzi.
Nie nadaję się na pracodawcę. Jeśli pytałeś również o to, czy łamię
przepisy ruchu drogowego, to odpowiedź brzmi: tak, oczywiście że łamię.
Teraz zbuduj z tego misterną konstrukcję myślową, która usprawiedliwi
skurwysyństwo niektórych pracodawców (nie sugeruję, że chodzi o Ciebie).
> > co to jest prywatny blog?
>
> Hmmm... którego słowa nie rozumiesz? :)
zestawienia ich w parę :)
e.
-
55. Data: 2010-08-04 07:34:04
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "jcm" <j...@1...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
news:i39m5i$st8$1@news.dialog.net.pl...
> W wiadomości news:i39ltf$2hfb$1@news.mm.pl jcm <j...@1...pl> pisze:
>>> Również miałem okazję zaobserwować jak zmienia się z pozoru normalny
>>> człowiek w bezwstydnego łajdaka, bo otworzył "firmę"sprzątającą biura,
>>> jak zaczął kantować, jak inaczej zachowywać.
>> Pracowałeś u niego i okantował cię?
> Czemu pytasz?
Aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
A do tego, być okantowanym przez dobrego znajomego, kolegę, przyjaciela, (który
to niby poda pomocną dłoń, oferując pracę u siebie), boli chyba najbardziej.
j.
-
56. Data: 2010-08-04 08:04:12
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "Krzysztof" <k...@l...pl>
"entroper" <entroper-pocztaonetpeel> napisał
> Jak najbardziej miałem na myśli również firmy średnie i duże. W każdym
> razie przyjąłem do wiadomości, że muszę zostać szefem 500-osobowej firmy,
> by zrozumieć, czemu jej szef jest burakiem. OK.
A nie wziąłeś pod uwagę, że może tylko Tobie się wydaje, że ktoś tam jest
burakiem? Bo przykładasz wszystko do swojej miary, bo nie masz innego
punktu odniesienia? Że inni mogą mieć na ten temat zgoła odmienne wnioski?
Nie wiesz, czy dokładnie takim samym "burakiem" w oczach innych nie stałbyś
się nagle, mimo woli tylko i wyłącznie z powodu założenia swojej firmy.
> Bo prowadzenie firmy to prowadzenie firmy. "Tylko", czy "aż", mniejsza o
> to.
Właśnie o to chodzi, że nie mniejsza. To tylko Tobie się "coś" wydaje.
Oczywiście masz pełne prawo do swoich wniosków, ale to tylko Twoje,
niepoparte żadnym osobistym doświadczeniem, wnioski. I wybacz, ale za owo
doświadczenie nie uważam rozmów ze znajomymi.
> Wcale nie bagatelizuję trudności zadania, nie nie. Natomiast z
> technicznego punktu widzenia jest i powinno to tym właśnie być. Nie
> "misją", nie "dawaniem pracy", nie "pionierstwem", nie "najistotniejszym
> wkładem w gospodarkę" itp. Od takich tekstów się zaczyna i nawet nie
> wiesz, kiedy zaczynasz się unosić pół metra nad chodnikiem...
To pogadaj sobie ze świeżo upieczonym tatusiem. Bywa znacznie gorzej :)
Tylko CO Z TEGO? Boli Cię to w jakiś sposób?
> zdaje się, że chodziło akurat o (nadużywane) "wywalanie na pysk", ale w
> tej grupie są różne odchyły. Materiał badawczy mam spory, jeśli nie było
> to dotąd oczywiste.
No i świetnie.
Za to pracownicy nadużywają określeń "szef-chuj", "byznesmenik w białych
skarpetach", "wyzyskiwacz" czy innych, nie mniej wyszukanych.
I czego to wszystko miałoby dowodzić?
> Literalnie, a zapewne teraz tak chcesz do tego podejść, nie ma w tym
> oczywiście nic niestosownego. Natomiast pewnego ducha oddaje.
Jak wyżej. A jakiego w takim razie ducha oddaje lekceważący stosunek do
"szefa-chuja"?
> No i przypomina mi paru takich, więc się też troszkę śmieję :)
Śmiej się, śmiech to zdrowie.
Ja niestety jedynie patrzę z politowaniem :)
>> Czy wg Ciebie w przypadku pracodawcy bez skrupułów można użyć
>> przeróżnych
>> mało wybrednych epitetów, a w stosunku do pracownika zawsze i
> niezależnie
>> od okoliczości obowiązuje poprawność polityczna?
> To jest zarzut do mnie?
Nie, to jest pytanie.
> Skrytykowałem pracodawców zgodnie ze swoim
> przekonaniem - to chyba nie jest zgodne z definicją poprawności
> politycznej, prawda?
Skrytykowałeś w jakiś sposób np. mnie, nie znając (i prawdopodobnie nie
chcąc poznać, bo przecież Ty i tak wiesz ;-) powodów, dla których mogłem
użyć takiego, a nie innego określenia. Dla Ciebie to jedynie "smaczek
oddający ducha i wywołujący uśmieszek". Tylko dlatego, że TOBIE się coś tam
wydaje?
>> > Rozmawiałem z takimi ludźmi i
>> > słyszałem identyczne teksty.
>> Ale jakie? Mówili o sobie "jestem pozbawionym skrupułów chamem"? :)
> tak, tak dokładnie mówili :) Nie sprowadzaj tematu do absurdu.
No więc jakie to teksty? Tylko ten o wywalaniu na pysk?
> Wyjaśnienie częściowo wyżej, natomiast bardzo ciekawie w sumie
> potwierdzasz, że jakaś przemiana następuje, tylko ja się nad nią
> dostatecznie głęboko nie zastanawiam :) Mam pewne podejrzenia, skąd się
> to
> bierze :)
Koniecznie się nimi podziel. Ja też chciałbym się trochę pośmiać :)
>> > oni MUSZĄ jakoś zarabiać w
>> > tych ciężkich czasach - uwagi, że to nielegalne, kwitują tylko
>> > skrzywieniem.
>>
>> A Ty jesteś w 100% legalny? Zawsze i wszędzie?
>> Nie tylko jako pracownik.
> No, gdzie się zapędzić? I czemu tak nerwowo odbiłeś piłeczkę? Czemu
> przeciąłeś wypowiedź na pół?
Przecież to Ty ją urwałeś trzykropkiem.
Niczego więc nie przerywałem, a jedynie prosiłem o dopowiedzenie.
> Doskonale wiesz, gdzie się można zapędzić,
> musiałeś to już przerabiać...
Nie, właśnie nie wiem, dlatego pytam. Można się zapędzić w wiele miejsc i
sytuacji, więc chciałbym wiedzieć, co dokładnie miałeś na myśli.
A jeśli Tobie na myśl przychodzi tylko i wyłącznie oszustwo, to świadczy to
raczej o Tobie, a nie o mnie, niestety.
> A jeśli pytasz o moją uczciwość: tak, zawsze jestem uczciwy wobec ludzi.
Wszystkich i zawsze? To bardzo szlachetne. I równie mało wiarygodne.
> Nie nadaję się na pracodawcę. Jeśli pytałeś również o to, czy łamię
> przepisy ruchu drogowego, to odpowiedź brzmi: tak, oczywiście że łamię.
> Teraz zbuduj z tego misterną konstrukcję myślową, która usprawiedliwi
> skurwysyństwo niektórych pracodawców (nie sugeruję, że chodzi o Ciebie).
Ech, ale po co tak nerwowo? :)
Podsumowując całość - rozmowa powoli zaczyna przypominać rozmowę ze ślepcem
krytykującym obraz.
W dodatku z dość rozgoryczonym ślepcem, który jednak mimo to dzielnie
twierdzi, że wszystko jest OK ;-)
Takie są moje przemyślenia po tej dyskusji. Ty jak najbardziej pozostań
przy swoich, że podobnie, jak wielu Twoich znajomych, jestem prawdopodobnie
zwykłym burakiem, chamem, prostakiem, oszustem, złodziejem i co tam jeszcze
zaobserwowałeś w swoim życiu. Każdy ma prawo do swoich wniosków.
Pozdrawiam
K.
a prywatny blog, to po prostu blog, tyle, że prywatny
-
57. Data: 2010-08-04 08:31:05
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "jcm" <j...@1...pl>
Użytkownik "Krzysztof" <k...@l...pl> napisał w wiadomości news:i3b6u8
>> Bo prowadzenie firmy to prowadzenie firmy. "Tylko", czy "aż", mniejsza o
>> to.
> Właśnie o to chodzi, że nie mniejsza. To tylko Tobie się "coś" wydaje.
> Oczywiście masz pełne prawo do swoich wniosków, ale to tylko Twoje, niepoparte
> żadnym osobistym doświadczeniem, wnioski. I wybacz, ale za owo doświadczenie
> nie uważam rozmów ze znajomymi.
Ale czy osobiste doświadczenie prowadzenia *mojej* firmy i bycie pracodawcą,
upoważnia do wyciągania takich, a nie innych wniosków?
Wszystko względne.
-
58. Data: 2010-08-04 11:47:50
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:i3b592$mp6$1@news.mm.pl jcm <j...@1...pl> pisze:
>>>> Również miałem okazję zaobserwować jak zmienia się z pozoru normalny
>>>> człowiek w bezwstydnego łajdaka, bo otworzył "firmę"sprzątającą biura,
>>>> jak zaczął kantować, jak inaczej zachowywać.
>>> Pracowałeś u niego i okantował cię?
>> Czemu pytasz?
> Aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
No to nie wyszło.
To był w naszym towarzystwie taki kumpel od stolika (brydżowego). Wydawało
się fajny gość.
Założył jakąś gównianą firemkę najpierw zajmującą się myciem witryn
sklepowych, okiem na stacjach benzynowych itp. Potem doszło sprzątanie biur.
No i zatrudniał parę osób do ściery i odkurzacza. Jak popilim przy kartach
to się chwalił co i jak wyczynia, co to on może, jaki to on byznesmen. Potem
to się potwierdziło z 3 strony. Że bufon, kanciarz, cham i łajdak. Nie
zapraszaliśmy go więcej.
Ale i więcej podobnych frajerów w życiu widziałem.
> A do tego, być okantowanym przez dobrego znajomego, kolegę, przyjaciela,
> (który to niby poda pomocną dłoń, oferując pracę u siebie), boli chyba
> najbardziej.
To prawda.
--
Jotte
-
59. Data: 2010-08-04 12:33:28
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "jcm" <j...@1...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
> Jak popilim przy kartach to się chwalił co i jak wyczynia, co to on może,
> jaki to
> on byznesmen. Potem to się potwierdziło z 3 strony. Że bufon, kanciarz,
> cham i łajdak. Nie zapraszaliśmy go więcej.
> Ale i więcej podobnych frajerów w życiu widziałem.
A kto rozsądny, przy alkoholu, w towarzystwie takie sekrety zdradza?
Inna sprawa, że wielu z takich "wynurzeń" nie należy brać na poważnie.
Ludzie lubią się chwalić, zwłaszcza po spożyciu.
Tego typu frajerów widuję na codzień, bywają moimi klientami, ale robię swoje,
wystawiam fakturę, a co zaobserwuję, zachowuję dla siebie. ;)
Gorzej, jeśli z takim kimś przyjdzie mi współpracować od jesieni...
Doskonałym testem jest zaproszenie takiego gościa do kawiarni/restauracji i
uważna obserwacja (w stanie trzeźwości). Nic, jeśli w stosunku do Ciebie będzie
miły i uprzejmy. Nie dajmy się zwieść. Wystarczy zaobserwować, jak jegomość
zachowuje się w stosunku do obsługi, kelnerów, barmana...i będzie wiadomo, z kim
tak naprawdę mamy do czynienia.
j.
-
60. Data: 2010-08-04 12:49:16
Temat: Re: wybór: "wymówienie" czy "za porozumieniem stron"
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:i3bmqg$1g6i$1@news.mm.pl jcm <j...@1...pl> pisze:
> Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
>> Jak popilim przy kartach to się chwalił co i jak wyczynia, co to on
>> może, jaki to
>> on byznesmen. Potem to się potwierdziło z 3 strony. Że bufon, kanciarz,
>> cham i łajdak. Nie zapraszaliśmy go więcej.
>> Ale i więcej podobnych frajerów w życiu widziałem.
> A kto rozsądny, przy alkoholu, w towarzystwie takie sekrety zdradza?
> Inna sprawa, że wielu z takich "wynurzeń" nie należy brać na poważnie.
> Ludzie lubią się chwalić, zwłaszcza po spożyciu.
> Tego typu frajerów widuję na codzień, bywają moimi klientami, ale robię
> swoje, wystawiam fakturę, a co zaobserwuję, zachowuję dla siebie. ;)
> Gorzej, jeśli z takim kimś przyjdzie mi współpracować od jesieni...
> Doskonałym testem jest zaproszenie takiego gościa do
> kawiarni/restauracji i uważna obserwacja (w stanie trzeźwości). Nic,
> jeśli w stosunku do Ciebie będzie miły i uprzejmy. Nie dajmy się
> zwieść. Wystarczy zaobserwować, jak jegomość zachowuje się w stosunku
> do obsługi, kelnerów, barmana...i będzie wiadomo, z kim tak naprawdę
> mamy do czynienia.
Czy ja wiem z kim? Może z maskującym się chamem, czasowo w białych
rękawiczkach?
Istnieją przecież dobrze wychowane chamy i prostaki.
A i szorstkość obejścia także nie jest równoznaczna, że ten i ów nie jest
porządnym człowiekiem.
Wg mego zdania niełatwo szybko i trafnie ocenić człeka. Ja nie umiem.
--
Jotte