-
171. Data: 2005-10-14 10:27:00
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: Sebastian Rusek <z...@e...pl>
Dnia Fri, 14 Oct 2005 10:08:42 +0200, fabio napisał(a):
> Dalej sie nie bede juz rozpisywal, bo przykladow moglbym wymienic wiele.
> Najwazniejsze jest to, ze nie mialem zadnych znajomosci, zadnych
> ukladow, a w firmie rozpoczynalem prawie od zera. I do prezesa nie
> mowilem 'tato,' ani nikomu w dupe nie wchodzilem, jak sugerujesz.
>
No właśnie w tym problem - pracujesz dużo i jaknajlepiej to dla wielu
znaczy, że 'podlizujesz' się szefowi żeby mieć z tego jakieś profity. Tyle,
że w normalnych społecznościach to jest naturalne, ze człowiek się stara
aby być uważanym za Kogoś a w nienormalnych to jest 'podlizywanie się' i
'dupowłastwo' (och, cóż za piękny neologizm;).
Tutaj mamy starcie dwóch niezależnych idei - człowiek, który uważa, że
wszyscy są równi i dlatego nalezy mu się to co Ty masz i Człowiek, który
pracuje na to aby należało mu się więcej - czyli Ty. Ot taka mentalność.
Własciwie nie ma co dyskutować, bo (jak mówi stare porzekadło) 'ktoś może
nie zauważyć różnicy'
MSPANC...
>> ze dzisiejszy swiat pracy to uklady i wchodzenie w tylek, a nie awanse w
>> nagrode za wlozony wysilek.
Tak jak pisałem - 'wchodzenie w tyłek' to nieodpowiedni termin określający
ciężką i dobrą pracę...
--
Sebastian Rusek
-
172. Data: 2005-10-14 10:34:50
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: "Bronek Kozicki" <b...@r...pl>
macko42 <m...@g...pl> wrote:
> 60k to nie malo. I takie oferty tez widzialem (i lepsze).
> To jednak mniejszosc i pytanie czy to jest do dostania na starcie w
> UK? Przyzwoita oferta wg moich obserwacji na interesujace mnie
to co jest do dostania "na starcie" zależy tylko od Twoich umiejętności.
Nie przesądzaj sprawy na podstawie statystyk.
B.
-
173. Data: 2005-10-14 10:40:49
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: Sebastian Rusek <z...@e...pl>
Dnia Fri, 14 Oct 2005 08:55:25 +0000 (UTC), Marek napisał(a):
> Czytałem o rankingu uczelni pod względem ilości absolwentów znajdujących
> szybko pracę. Biorąc pod uwagę sygnalizowaną zewsząd nadprodukcję
> na niektórych kierunkach, widać nie wszystkim zależy na wysokim miejscu
> na tej liście.
Taaaa a uczelnia, która w okolicy ma niby być najlepsza wg tego rankingu w
NewsWeeku jest akurat jedną z najgorszych uczelni pod względem
merytorycznym i kadrowym;)
IMHO jest tak wysoko, dlatego że na niej 'studjują' ludzie, którzy już mają
pracę, perspektywy, ułożone jakoś życie a dyplom potrzebują tylko po to, że
'wypadałoby' mieć inż przed nazwiskiem ;)
--
Sebastian Rusek
-
174. Data: 2005-10-14 10:45:38
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: "Aleksander Galicki" <c...@p...fm>
> > W takim razie musisz mi uwierzyc na slowo - takie rzeczy jak
> > nauka konkretnych jezykow programowania, administracji siecia,
> > i ogolnie - poslugiwanie sie narzedziami - nie powinno byc
> > w gestii uczelni i w planie studiow.
>
> No dobra, ale ja mało wierząca jestem, ogólnie, więc lubię mieć
> jakieś uzasadnienie... Pofatygowałbyś się parę zdań napisać?
> Bom ciekawa...
Nauka narzedzi na uczelnianych kursach to strata czasu - Twojego i wykladowcow.
Twojego, bo tego samego narzedzia nauczysz sie szybciej i lepiej z ksiazek
(specyfikacji) i z wlasnej praktyki. A wykladowca zamiast kursu "HTML dla
dyplomowanych idiotow" bedzie mogl poprowadzic ciekawszy i trudniejszy kurs,
ktory juz bez pomocy wykladowcy bedzie trudniejszy do opanowania przez
studentow.
Sila rzeczy narzedzia beda sie przewijac na roznego rodzaju laborkach,
projektach et cetera. Student wiec tych czy innych narzedzi bedzie sie musial
nauczyc "w tle". Na jednym z kursow bedzie sie musial nauczyc assemblera, na
innym - jakis jezyk funkcyjny, na algorytmach rownoleglych - jakis jezyk
wspierajacy konstrukcje rownolegle, na kursie dotyczacym paradygmatu
obiektowego - Jave, smalltalk, C++,Eiffel czy cokolwiek co wymysli prowadzacy.
Ale nie ma zadnego powodu by z np. nauki C++ czynic kurs uczelniany (no moze po
to by powiedziec studentom co konkretnie spier..lil Stroustrup).
A.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
175. Data: 2005-10-14 10:56:00
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: "Aleksander Galicki" <c...@p...fm>
> > A PHP na uczelni? Porazka, prosze Pana. PHP to nonsens technologiczny.
>
> Ale swoją niszę znalazło.
>
Rozne rzeczy w IT znajduja swoja nisze. Technologiczne meritum nie wyczerpuje
sprawy - dlatego tez pisalem, ze PHP to _technologiczny_ nonsens.
(Chyba Richard P. Gabriel ze swoim "worse is better" zaczal sie pierwszy
zastanawiac nad tym fenomenem )
A.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
176. Data: 2005-10-14 10:57:31
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: Paweł 'Styx' Chuchmała <s...@t...ds.pwr.wroc.pl>
Sebastian Rusek napisał(a):
>>> ze dzisiejszy swiat pracy to uklady i wchodzenie w tylek, a nie awanse w
>>> nagrode za wlozony wysilek.
> Tak jak pisałem - 'wchodzenie w tyłek' to nieodpowiedni termin określający
> ciężką i dobrą pracę...
E tam. Czasem 'wchodzenie w tyłek' to wchodzenie w tyłek.
Pozdr,
--
Paweł 'Styx' Chuchmała
styx at irc pl
-
177. Data: 2005-10-14 11:02:19
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: Sebastian Rusek <z...@e...pl>
Dnia Fri, 14 Oct 2005 12:57:31 +0200, Paweł 'Styx' Chuchmała napisał(a):
>> Tak jak pisałem - 'wchodzenie w tyłek' to nieodpowiedni termin określający
>> ciężką i dobrą pracę...
>
> E tam. Czasem 'wchodzenie w tyłek' to wchodzenie w tyłek.
no tak - czasem tak :)
--
Sebastian Rusek
-
178. Data: 2005-10-14 11:06:31
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: Przemysław Maciuszko <s...@h...pl>
macko42 <m...@g...pl> wrote:
> 60k to nie malo. I takie oferty tez widzialem (i lepsze).
No to sie zdecyduj. Albo piszesz o 'niezlej tamtejszej pensji' albo o jakiejs
srednia, ktora sam ustaliles lub ktos zrobil to za Ciebie. Dla mnie niezla
tamtejsza pensja, to jest wlasnie 60k, ale to tez jeszcze zalezy za co.
> To jednak mniejszosc i pytanie czy to jest do dostania na starcie w UK?
Oczywiscie. To tylko do Ciebie, a konkretnie od Twojej wiedzy i doswiadczenia,
zalezy ile dostaniest 'na starcie'.
> Przyzwoita oferta wg moich obserwacji na interesujace mnie stanowisko, to ok.
> 35k. Co jest IMO malo na utrzymanie rodziny w Londynie.
Coz. Za 35k, to bym nawet sie na interview nie zdecydowal (Londyn, majac
rodzine). Po co tracic czas? To jest wlasnie cos na poziomie '3k brutto',
o ktorych pisalem wczesniej.
> Odpowiednia oferta w Polsce to ok. 4-5 tys. netto/mc.
Odpowiednik 35k? Nie zgodze sie. 4-5k netto w Polsce to wbrew pozorom bardzo
duzo pieniedzy i relatywnie sporo wiecej niz 35k w UK (biorac pod uwage koszty
zycia, rodzine itp.)
Bronek - a jak Ty to widzisz?
--
Przemysław Maciuszko
-
179. Data: 2005-10-14 11:27:14
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: "vertret" <vertret@@@op.pl>
Użytkownik "Bronek Kozicki" <b...@r...pl> napisał w wiadomości
news:eafaa$434f87bd$53f487c2$12213@nfa1.news-service
.com...
> To są wspaniali klienci państwa opiekuńczego, których socjaliści
> specjalnie będą utrzymywać w bierności i biedzie, aby stale czuli
> potrzebę opieki ze strony państwa i na tychże socjalistów wiernie
> głosowali.
Dodatkowo to uzaleznienie od rzucanym ich ochłapów w postaci najmniejszej
krajowej lub zasiłku nazywają "godnym życiem" i współczują tym, którzy mają
w dupie "pochylające się z troską państwo".
vertret
-
180. Data: 2005-10-14 11:29:38
Temat: Re: to moze byc prawda
Od: fabio <b...@e...pl>
In article <4agk6z218ikg$.10veduye4dz66.dlg@40tude.net>, z...@e...pl
says...
> No wlasnie w tym problem - pracujesz duzo i jaknajlepiej to dla wielu
> znaczy, ze 'podlizujesz' sie szefowi zeby miec z tego jakies profity. Tyle,
> ze w normalnych spolecznosciach to jest naturalne, ze czlowiek sie stara
> aby byc uwazanym za Kogos a w nienormalnych to jest 'podlizywanie sie' i
> 'dupowlastwo' (och, cóz za piekny neologizm;).
Byc moze. Jednak nie zamierzam nikomu wchodzic w tylek, bo znaczyloby to
tylko tyle, ze sam nie jestem pewien swojej wartosci i bylbym od razu na
stratnej pozycji w jakichkolwiek sytuacjach, w ktorych negocjowalbym cos
z pracodawca.
Wchodzenie w tylek to po prostu brak pewnosci siebie. Brak pewnosci, ze
to, co sie robi ma sens i przynosi korzysci. Brak pewnosci, ze
wykonywana praca przyczynia sie do wzrostu firmy, w ktorej sie pracuje.
Dlatego tez nigdy nie mialem zamiaru komukolwiek sie podlizywac albo
stawac na glowie jak piesek. Ani pracodawcy, ani tym bardziej klientom z
ktorymi rozmawiam. Tym bardziej, ze podczas swojej pracy dokonuje tez
potencjalnym klientom sprzedazy uslug swojego Dzialu. I ciesze sie, ze
nie mam zadnych presji budzetowych na swoja sprzedaz, a tylko bonus.
Wychodze wiec z zalozenia, ze mam do zaoferowania dobry produkt, jak
ktos chce, to bedziemy wspolpracowac, a jak nie, to i tak mamy inne
zajecia. Wiec tez nie mam powodu do wchodzenia komukolwiek w
jakiekolwiek czesci ciala ;)
> Tak jak pisalem - 'wchodzenie w tylek' to nieodpowiedni termin okreslajacy
> ciezka i dobra prace...
U nas zawsze to bylo kojarzone z wychylaniem sie i zawyzaniem norm.
Niestety komunizm sporo naplatal w ludzkich umyslach. Dobra praca to
poswiecenie sie temu, co sie lubi, srodek na urozmaicone zycie i
zarabianie pieniedzy, ktore mozna przeznaczyc na wlasne utrzymanie oraz
zapewnienie sobie stabilizacji i komfortu na przyszlosc.
..:: fabio