-
21. Data: 2004-12-14 16:09:42
Temat: Re: robić co się lubi
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Jerry w news:cplg1i$fa7$1@nemesis.news.tpi.pl napisał(a):
>> była nauczycielką, która potrafiła wziąść wolne, wsiąść
>> w pociąg i szukać po Polsce ucznia, który z powodu
>> problemów w domu ruszył w świat.
> Zaiste to jest Siłaczka!
Czuję sarkazm... Czyli uważasz, że taka postawa jest godna potępienia, a
przynajmniej śmieszna? No cóż, masz do tego prawo. Ja mam nadzieję, że moje
dzieci trafią na takich właśnie "śmiesznych" nauczycieli.
>> Są ludzie, którzy mają powołanie do tej pracy i ona jest
>> właśnie takim człowiekiem.
> Ale nie pracuje w tym zawodzie? Jaka szkoda...
> Co też ją mogło oderwać od tej krainy szczęśliwości?
Napisałem - sprawy prywatne. Powodów znać nie musisz. Nie chodziło w każdym
bądź razie o zarobki i o to, że nerwowo już nie wyrabiała, bo dawała sobię
radę świetnie.
pozdrawiam
Greg
-
22. Data: 2004-12-14 21:38:03
Temat: Re: robić co się lubi
Od: "off limits" <o...@w...pl>
Poprosiłam Cię żebyś uzasadnił dlaczego myślisz, że wina (przynajmniej
poniekąd, jak napisałeś) tego, że uczniowie "wchodza na glowe
nauczycielowi" leży po stronie nauczycieli.
Ty mi, natomiast, podajesz przykłady kilku postaw (oczywiście!)
niepoprawnych, karygodnych, oburzających wręcz. Czy taka generalizacja
jest usprawiedliwiona? Narysowałeś tu obraz nauczyciela
imprezowicza-tchórza-nudziarza, który jest niesprawiedliwy i lekceważy
swoich uczniów. Jasne, są i tacy. Zresztą tak samo jak i trafiają się źli
policjanci, prawnicy, księża. W każdym zawodzie takich znajdziesz. Tylko
dlaczego na podstawie tych - jak słusznie piszesz - "patologicznych"
przypadków aż tak uogólniasz?
Z mojej strony wyglądało to tak:
- w temacie jedynek: wystawiasz uczniowi jedynkę, ewidentną, zasłużoną =>
wzywa dyrektor i-w-rezultacie-okazuje-się że nie miałeś wcale racji i albo
jesteś zmuszony do zmiany oceny, albo się upierasz i organizuje się
egzamin sprawdzający wiedzę, który z góry wiadomo jak wypada. Na idiotę
wychodzisz ty, bo ci udowadniają, że wcale twoje sprawiedliwe ocenianie
nie musi prowadzic do sprawiedliwej oceny,
- monotonne lekcje? jak ktoś prowadzi monotonnie, to owszem jest
monotonnie, ale jak ciągle się dokształca, robi dodatkowe kursy, biega na
warsztaty metodyczne to wcale tak nie jest, a to że są nudni
nauczyciele... - sama takich pamiętam - tylko, że nie powinieneś pisać Wy
jesteście winni, bo Wy jesteście monotonni, kto jest, to jest,
- złe oceny dla złych uczniów? każdy sprawedzian możesz oglądnąć, nawet
dobrze by było gdyby się ktoś nim zainteresował jak poszedł źle i wdedy
widać jaka ocena za co, nauczyciel ma obowiązek na początku roku
poinformować jaka jest skala ocen i kryteria na poszczególen oceny, ten
system JEST przejrzysty. Wiem, z odpowiedziami gorzej, bo niestety jest to
subiektywna ocena, ja stosowałam punkty za wszystko i nie było problemów,
- wyścig szczurów? chłopie, tu to już Cię kompletnie nie rozumiem, może
myślimy o różnych szkołach... no bo tak: już zawitał do szkół niż
demograficzny, moi uczniowie mówili wprost "trójka mi wystarczy, bo z
trójką mnie z pocałowaniem ręki przyjmą"; a wiesz z jakimi średnimi
przyjmuje się ludzi do liceum? Ledwo trzy wystarczy...
Pasja - owszem.
-
23. Data: 2004-12-14 22:55:09
Temat: Re: robić co się lubi
Od: Jerry <j...@g...pl>
Greg wrote:
>>>była nauczycielką, która potrafiła wziąść wolne, wsiąść
>>>w pociąg i szukać po Polsce ucznia, który z powodu
>>>problemów w domu ruszył w świat.
>>Zaiste to jest Siłaczka!
> Czuję sarkazm... Czyli uważasz, że taka postawa jest godna potępienia, a
> przynajmniej śmieszna? No cóż, masz do tego prawo. Ja mam nadzieję, że moje
> dzieci trafią na takich właśnie "śmiesznych" nauczycieli.
>>>Są ludzie, którzy mają powołanie do tej pracy i ona jest
>>>właśnie takim człowiekiem.
Do każdego zawodu można mieć powołanie. Wyobraź sobie policjantów,
którzy po godzinach pracy patrolują ciemne zaułki, tramwajarzy
dopieszczających swoje pojazdy i rozwożących późną nocą pasażerów
nie mogąc spać, lekarzy pozostających po godzinach pracy i bez
wytchnienia odwiedzających cierpiących pacjentów, urzędników magistratu
załatwiających sprawy petentów nie bacząc na płaczące w domu dzieci
i tęskniące małżonki. Wyobraź sobie setki tysięcy wolontariuszy
żywiących się powołaniem i wykonujących pracę, do której są zatrudnieni
odpowiedni ludzie: policja, kuratorzy, opieka społeczna, wychowawcy
świetlic środowiskowych. Wyobraź sobie Polskę, gdzie sieci komputerowe
montują wolontariusze, artykuły do gazet piszą bezinteresowni
dziennikarze z powołania, programy dla telewizji tworzą za darmo
ochotnicy, bezrobotni dla rozrywki nalewają paliwo na stacjach
benzynowych, zaś bezrobotni piekarze pieką chleb nocami dla dobra
konsumentów.
Każdy zatrudniony ma wypisany zakres obowiązków, za których dostaje
zapłatę i to właśnie powinien robić. Jak robi coś ponad, to fajnie
ale _to_nie_jest_obowiązek_.
Nie masz prawa żądać od normalnych ludzi, aby wzorem maniaków, którzy
nie mają życia prywatnego, poświęcali całe swoje życie pracy. Twoja
Siłaczka też założy rodzinę albo poczuje się zmęczona, może pojawią
się jakieś problemy zdrowotne (struny głosowe, pylica, nerwica)
i lekarz zaleci jej np. wędkarstwo albo uprawę zielska na działce.
To, że mogła przez ileś-tam miesięcy funkcjonować na 150% nie znaczy,
że taka jest norma.
Jurek
-
24. Data: 2004-12-15 08:46:55
Temat: Re: robić co się lubi
Od: "mhl999 " <m...@g...SKASUJ-TO.pl>
off limits <o...@w...pl> napisał(a):
> Czy taka generalizacja jest usprawiedliwiona?
tak, jest. to nauczyciele tworza i kreuja wlasne srodowisko nikt inny
> Narysowałeś tu obraz nauczyciela imprezowicza-tchórza-nudziarza, który jest
> niesprawiedliwy i lekceważy swoich uczniów. Jasne, są i tacy.
uczniowie (mlode pokolenie) to buntownicy i bardziej imponuja im zachowania
negatywne niz pozytywne. a z tej postawy juz niedaleko do arogancji z jaka
odnosza sie do nauczycieli. niektorzy akceptuja takie postawy inni nie.
> dlaczego na podstawie tych - jak słusznie piszesz - "patologicznych"
> przypadków aż tak uogólniasz?
moje uogolnienie bylo proba pokazania ci jak "funkcjonuja" uczniowie
i jaki jest ich tok rozumowania
> - w temacie jedynek: wystawiasz uczniowi jedynkę, ewidentną, zasłużoną =>
> wzywa dyrektor i-w-rezultacie-okazuje-się że nie miałeś wcale racji i albo
> jesteś zmuszony do zmiany oceny, albo się upierasz i organizuje się
> egzamin sprawdzający wiedzę, który z góry wiadomo jak wypada. Na idiotę
> wychodzisz ty, bo ci udowadniają, że wcale twoje sprawiedliwe ocenianie
> nie musi prowadzic do sprawiedliwej oceny,
wole wyjsc na idiote i miec wlasne zdanie niz poddawac sie ideologii z gory
upatrzonej "wiadomo jak wypada egzamin"
to wy jako nauczyciele stworzyliscie sobie taki system. kazdy egzamin
z gory zapowiedziany jest fikcja. tylko to juz nie moja wina i nie wina
ucznia.
> - monotonne lekcje? jak ktoś prowadzi monotonnie, to owszem jest
> monotonnie, ale [...]
to moze podaj autorowi posta sposob jak zwalczyc monotonie to moze zmieni
zdanie o wymiarze szkolnictwa.
> - złe oceny dla złych uczniów? każdy sprawedzian możesz oglądnąć [...]
wybacz nie o tym mowilem. mowilem, ze kiedy zly uczen sie nauczy i ma prawo
dostac ocene bdb to nie dostaje jej. bo nizsza a jednoczesnie wyzsza od
dotychczasowych tez sie zadowoli. argument, ze to ma go motywowac jest
jednym slowem do bani:)
> nawet dobrze by było gdyby się ktoś nim zainteresował jak poszedł źle i
> wdedy widać jaka ocena za co
wybacz, ale dlaczego dwie identyczne prace z polskiego nauczyciel jest
w stanie ocenic skrajnie - bdb kontra ndst. druga praca absolutnie nie na
temat i cala tego typu zbedna argumentacja, a temat pracy jest ten sam.
> nauczyciel ma obowiązek na początku roku poinformować jaka jest skala ocen
a czy informuje czy ogranicza sie do informacji jest wywieszone "tu i tam"?
> Wiem, z odpowiedziami gorzej, bo niestety jest to
> subiektywna ocena, ja stosowałam punkty za wszystko i nie było problemów
a punkty za aktywnosc i pozniej ocenianie ucznia za to, ze nie byl aktywny
na lekcjach jest sluszne czy nie twoim zdaniem?
> - wyścig szczurów? chłopie, tu to już Cię kompletnie nie rozumiem, może
> myślimy o różnych szkołach... no bo tak: już zawitał do szkół niż
> demograficzny, moi uczniowie mówili wprost "trójka mi wystarczy, bo z
> trójką mnie z pocałowaniem ręki przyjmą"; a wiesz z jakimi średnimi
> przyjmuje się ludzi do liceum? Ledwo trzy wystarczy...
oceny nie sa adekwatne do rzeczywistej wiedzy i umiejetnosci
nie sadze, ze uczen ze srednia 'trzy' nie ma byc przyjety. jak najbardziej
powinien. powinno sie jednak wymagac od niego, jesli nie sprosta wymaganiom
niech zmieni szkole, a nie przepuszcza sie go z klasy do klasy.
temat rzeka jednym slowem.
> Pasja - owszem.
:)
pozdrawiam
mhl999
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
25. Data: 2004-12-15 21:25:48
Temat: Re: robić co się lubi
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Jerry w news:cpnr7o$rj1$1@nemesis.news.tpi.pl napisał(a):
>
>>>> Są ludzie, którzy mają powołanie do tej pracy i ona jest
>>>> właśnie takim człowiekiem.
> Do każdego zawodu można mieć powołanie. Wyobraź sobie
> policjantów, którzy po godzinach pracy patrolują ciemne zaułki,
Ciekawy jest Twój tok myślenia. Nie sądzisz, że bardziej adekwatnym
porównaniem byłoby takie:
- Policjant wracając po pracy do domu widzi jak grupa wyrostków wyszarpuje
staruszce torebkę. Oczywiście rzuca się jej na ratunek.
Mało tego - nakręcasz się coraz bardziej. Dla przykładu piekarz nie daje
chleba który nie zszedł tym, którzy chętnie by go zjedli, ale ich nie stać
na zakup. On w ogóle piecze za darmochę. Koleżanka nie pracowała w szkole
jako wolontariuszka i nie codziennie po kraju szukała uciekinierów, którzy
mieli perspektywy, ale warunki nie pozwalały im się rozwinąć. Zresztą jak
często nauczyciel staje w obliczu takiej sytuacji? Jej się zdarzyło raz.
Napisałem o tym aby unaocznić Ci do czego była zdolna. Na codzień
wystarczyło, że w szkole była bardzo dobrą nauczycielką, która przykładała
się do swojej pracy. Gdybyś więc już idealnie chciał porównać to musiałbyś
napisać:
"Do każdego zawodu można mieć powołanie. Wyobraź sobie policjantów, którzy
przykładają się do ścigania przestępców, zamiast w tym czasie wlepiać mandat
przechodzącej przez jezdnie staruszce, bo nie poszukała pasów, tramwajarzy
którzy nie zamykają przed nosem drzwi i przyjeżdzają na przystanek o czasie,
lekarzy leczących bez łapówki i zbędnej zwłoki, potrafiących zostać dłużej
gdy ktoś jeszcze potrzebuje ich pomocy, urzędników magistratu załatwiających
sprawy petentów bez narzekania, że kawa stygnie, a petenci nie kłaniają się
im w pas. Wyobraź sobie setki tysięcy ludzi, po których widać, że pracują
nie za karę, ale dlatego, że tego chcą."
> Jak robi coś ponad, to fajnie ale _to_nie_jest_obowiązek_.
A nie pomyślałeś, że to co robisz możesz robić lepiej, a co za tym idzie -
łatwiej, przyjemniej i skuteczniej? Dwóch nauczycieli - obaj mają nauczyć
uczniów tematu. Jeden przedstawi go tak, że wzbudzi ich zainteresowanie.
Drugi zaś tak, że uczniowie w tym samym czasie będą myśleć co tutaj na
wieczór zaplanować, albo jak nauczyciela wykiwać. Który z nich wywiązał się
ze swoich obowiązków? Któremu jest łatwiej?
> Nie masz prawa żądać od normalnych ludzi, aby wzorem maniaków,
> którzy nie mają życia prywatnego, poświęcali całe swoje życie pracy.
Widzisz to co chcesz widzieć. Mam nadzieję, że znajdziesz inną pracę i to
jak najszybciej.
> To, że mogła przez ileś-tam miesięcy funkcjonować na 150%
> nie znaczy, że taka jest norma.
Ona - 5 lat. Ale znam nauczycieli, którzy z dzieciakami czy młodzieżą mają
rewelacyjny kontakt znacznie dłużej. Jedna z takich osób niedługo już idzie
na emeryturę.
pozdrawiam
Greg
-
26. Data: 2004-12-16 02:10:53
Temat: Re: robić co się lubi
Od: Jerry <j...@g...pl>
Greg wrote:
> Ciekawy jest Twój tok myślenia. Nie sądzisz, że bardziej adekwatnym
> porównaniem byłoby takie:
> - Policjant wracając po pracy do domu widzi jak grupa wyrostków wyszarpuje
> staruszce torebkę. Oczywiście rzuca się jej na ratunek.
Nie. Nie sądzę.
> Koleżanka nie pracowała w szkole
> jako wolontariuszka i nie codziennie po kraju szukała uciekinierów,
Ale jak już, to wzięła wolne, prawda? Nieważne te 100, czy 200 złotych
za dzień-dwa roboty, przecież powołaniem płaciła za obiady i mieszkanie.
Otóż, wychowawca nie ma za zadanie szukać uciekinierów - ani
w normalnej szkole, ani w poprawczaku. To robią inni. Nie odbierajmy
im chleba.
> "Do każdego zawodu można mieć powołanie. Wyobraź sobie policjantów, którzy
> przykładają się do ścigania przestępców, zamiast w tym czasie wlepiać mandat
> przechodzącej przez jezdnie staruszce, bo nie poszukała pasów, tramwajarzy
co za bzdury z tą staruszką?
> którzy nie zamykają przed nosem drzwi i przyjeżdzają na przystanek o czasie,
> lekarzy leczących bez łapówki i zbędnej zwłoki, potrafiących zostać dłużej
nie daję łapówek lekarzom, a jednak leczą mnie wg. swojej wiedzy
i możliwości
> gdy ktoś jeszcze potrzebuje ich pomocy, urzędników magistratu załatwiających
> sprawy petentów bez narzekania, że kawa stygnie, a petenci nie kłaniają się
z tymi urzędnikami też się zmieniło - dają petentom ankiety
do podpisania, odbierałem niedawno prawo jazdy - żadnych kolejek
> im w pas. Wyobraź sobie setki tysięcy ludzi, po których widać, że pracują
> nie za karę, ale dlatego, że tego chcą."
Widzę ludzi którzy pracują obowiązkowo i systematycznie,
bez "zarzynania" się niepotrzebnym wysiłkiem. Nie chcę,
żeby normą stała się praca ponad normę. Znam nauczycieli
pracujących równocześnie w 3 szkołach, wyrabiających podwójny
etat - to jest złe, owszem.
>>Jak robi coś ponad, to fajnie ale _to_nie_jest_obowiązek_.
> A nie pomyślałeś, że to co robisz możesz robić lepiej, a co za tym idzie -
> łatwiej, przyjemniej i skuteczniej? Dwóch nauczycieli - obaj mają nauczyć
> uczniów tematu. Jeden przedstawi go tak, że wzbudzi ich zainteresowanie.
> Drugi zaś tak, że uczniowie w tym samym czasie będą myśleć co tutaj na
> wieczór zaplanować, albo jak nauczyciela wykiwać. Który z nich wywiązał się
> ze swoich obowiązków? Któremu jest łatwiej?
Wiem, wiem - znasz się na nauczaniu znakomicie, jak jakiś kurator
oświaty co najmniej. W Polszcze od wieków taka tradycja jest,
że się wszyscy znają na leczeniu i uczeniu. To już Stańczyk
stwierdził doświadczalnie.
>>Nie masz prawa żądać od normalnych ludzi, aby wzorem maniaków,
>>którzy nie mają życia prywatnego, poświęcali całe swoje życie pracy.
> Widzisz to co chcesz widzieć.
A Ty wszędzie węszysz nauczycieli niedouczonych, niekompetentnych,
leniwych, niegodnych szacunku itd. Jest takie stare przysłowie,
"jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim wygodził".
Klasy liczą po 30 uczniów (i więcej) - trudno jednemu nauczycielowi
dopasować się do każdego z osobna. Prawda? Przy tym rodzice nieraz
mają zupełnie inne zdanie na temat nauczania i wychowania, niż ich
dzieci, więc _nigdy_ nie będą wszyscy zadowoleni. Dlatego my po prostu
robimy swoje, bez szaleństw i zrywów, ale solidnie i systematycznie.
Mam nadzieję, że znajdziesz inną pracę i to
> jak najszybciej.
Ja też :-)
Dziękuję.
>>To, że mogła przez ileś-tam miesięcy funkcjonować na 150%
>>nie znaczy, że taka jest norma.
> Ona - 5 lat. Ale znam nauczycieli, którzy z dzieciakami czy młodzieżą mają
> rewelacyjny kontakt znacznie dłużej.
A więc uważasz, że to po prostu kwestia "kontaktu z młodzieżą"?
Na to się przekłada wg. ciebie powołanie?
Jurek
-
27. Data: 2004-12-16 15:53:39
Temat: Re: robić co się lubi
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>
Jerry w news:cpqqsi$bqa$1@atlantis.news.tpi.pl napisał(a):
>
>> Koleżanka nie pracowała w szkole jako wolontariuszka
>> i nie codziennie po kraju szukała uciekinierów,
> Ale jak już, to wzięła wolne, prawda? Nieważne te 100,
> czy 200 złotych za dzień-dwa roboty, przecież powołaniem
> płaciła za obiady i mieszkanie.
Po raz kolejny - ile razy statystycznie nauczyciel staje w obliczu takiej
sytuacji? Wiadomo, że są środowiska gdzie zdarza się coś takiego częściej. W
jej przypadku podobna sytuacja miała miejsce jeden raz. I uważasz, że ten
jeden raz miał tak duży wpływ na opłacenie mieszkania i obiadów?
>> urzędników magistratu załatwiających sprawy petentów
>> bez narzekania, że kawa stygnie, a petenci nie kłaniają się
> z tymi urzędnikami też się zmieniło - dają petentom ankiety
> do podpisania, odbierałem niedawno prawo jazdy - żadnych kolejek
Nie opisywałem utopii. Cały czas piszę o rzetelnym wykonywaniu swoich
obowiązków (Ty takich ludzi określasz jako Siłaczy), a nie takim na
przysłowiowy odpieprz. Do urzędu przychodzą różni ludzie - nie wszyscy mają
uśmiech od ucha do ucha. Do obowiązków urzędnika należy sprawna obsługa
klienta (od słowa petent się odchodzi, przynajmniej w urzędzie, w mojej
miejscowości), nie zaś sprawna obsługa klienta przyjaźnie nastawionego. No
chyba, że któryś z załatwiających przegina tak, że się go obsłużyć nie da
(podobnie koleżanka postępowała z uczniami, którzy nie potrafili zastosować
się do jej zasad).
Przypomnę Ci co napisałeś: "robić co się lubi". Już sam temat wskazuje, że
coś jest nie tak. Można jednak jeszcze przymknąć oko. Nie jest niezwykłą
sytuacja, w której pracownik co prawda nie pała dużą sympatią do tego co
robi, ale stara się to wykonywać jak najlepiej ze zwykłej przyzwoitości.
Mimo to uważam, że będzie mniej efektywny niż ktoś, kto lubi to co robi. Ale
dalej piszesz, że Ci już to bokiem wychodzi. Wybacz, jednak mój sceptycyzm
nakazuje mi wątpić w rzetelność wykonywania obowiązków przez pracownika,
któremu to co robi wychodzi bokiem (a Ty w moim odczuciu takie właśnie
podejście traktujesz jako coś naturalnego). W takiej sytuacji człowiek idzie
po najmniejszej linii oporu, a z tego wspaniałych efektów raczej nie będzie.
Dalej pamięcią wracasz do początków swojej pracy, kiedy była dyscyplina.
Tutaj też mamy odmienne zdanie. Ja uważam, że nie ma co liczyć na
dyscyplinę, która spada z nieba (zwłaszcza w przypadku nauczania
obowiązkowego). Dyscyplinę powinien wprowadzić nauczyciel. I uwaga -
wprowadzić dyscyplinę można bez tzw. zamordyzmu.
> Widzę ludzi którzy pracują obowiązkowo i systematycznie,
> bez "zarzynania" się niepotrzebnym wysiłkiem. Nie chcę,
> żeby normą stała się praca ponad normę.
Nie pracuję ponad normę aby mieć dobry kontakt z klientem. Wystarcza mi
pamięć, że to ja jestem dla niego, a nie on dla mnie.
> Wiem, wiem - znasz się na nauczaniu znakomicie, jak jakiś
> kurator oświaty co najmniej.
Dziwny argument z Twojej strony.
Uczę się już bardzo długo, zdarzało się również, że to ja prowadziłem
zajęcia. Od wielu lat interesuję się relacjami pomiędzy ludźmi. Może trudno
Ci w to uwierzyć, ale już w podstawówce obserwowałem zachowania nauczycieli
oraz ich podopiecznych i zastanawiałem się dlaczego kontakty pomiędzy nimi
układają się tak a nie inaczej. Obecnie pod lupę wziąłem zachowania
studentów i wykładowców. Dlaczego na jednym wykładzie jest pełna sala
(chociaż obecność nie jest sprawdzana, a na koniec nie ma egzaminu), a po
jego zkończaniu wykładowca otrzymuje gromkie brawa, natomiast na drugim ta
garstka która się zjawiła to tylko dlatego aby przeczekać w cieple na
autobus, albo pouczyć się wspólnie do kolokwium z innego przedmiotu?
Oczywiście ten pierwszy wykładowca na koniec semestru podaje do siebie numer
telefonu, zapowiada że można śmiało dzwonić o każdej porze dnia i nocy aby
umówić się na wpis. Podaje adres domowy i godzinę po której jest uchwytny.
Jednak dyscyplina na jego wykładach była już wcześniej, nim zrobił coś czego
nikt od niego nie wymagał. Normalnie cud nad Wisłą.
> A Ty wszędzie węszysz nauczycieli niedouczonych, niekompetentnych,
> leniwych, niegodnych szacunku itd.
Skąd to wytrzasnąłeś? Ja jedynie oponuję przeciwko podejściu jakie
zaprezentowałeś. Napisałem, że znam nauczycieli (i to nie mało), którym w
obecnych czasach pracuje się całkiem przyjemnie. A Ty z tego wyciągnąłeś
wniosek jak powyżej. No zaiste ciekawe.
> Klasy liczą po 30 uczniów (i więcej) - trudno jednemu nauczycielowi
> dopasować się do każdego z osobna. Prawda?
W podstawówce moja klasa liczyła 31 osób. W LO było to 30 osób. Resztę
doświadczeń pominę, bo to już były mniej liczebne grupy. Przy tych samych
grupach zdarzało się, że jakaś nauczycielka wychodziła z płaczem, druga zaś
na koniec żegnała się z klasą, z ciężkim sercem (a klasa z nią). Tak więc
ilość osób w grupie ma znaczenie, ale o niczym nie przesądza.
> Przy tym rodzice nieraz mają zupełnie inne zdanie na temat nauczania
> i wychowania, niż ich dzieci,
Nauczyciel jest przede wszystkim dla ucznia, a nie dla rodzica.
>> Ona - 5 lat. Ale znam nauczycieli, którzy z dzieciakami czy
>> młodzieżą mają rewelacyjny kontakt znacznie dłużej.
> A więc uważasz, że to po prostu kwestia "kontaktu z młodzieżą"?
> Na to się przekłada wg. ciebie powołanie?
W ogólnej definicji (przynajmniej tej ze strony
http://portalwiedzy.onet.pl/polszczyzna.html ) powołanie to zamiłowanie do
czegoś. Uważam, że to za mało. Powołanie wg mojej definicji to zamiłowanie
oraz inne predyspozycje do wykonywania określonego zadania.
pozdrawiam
Greg
-
28. Data: 2004-12-17 10:11:04
Temat: Re: robić co się lubi
Od: "mhl999 " <m...@g...SKASUJ-TO.pl>
Jerry <j...@g...pl> napisał(a):
> A więc uważasz, że to po prostu kwestia "kontaktu z młodzieżą"?
> Na to się przekłada wg. ciebie powołanie?
>
w twoim wypadku powolaniem powinna byc chec do pracy bez marudzenia,
ze sie nie da, ze to nie tak, a dlaczego to ja musze przeciez inni moga itd
mozna to tez nazwac prosciej - brakuje ci optymizmu:)
pozdrawiam
mhl999
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/