-
21. Data: 2005-04-25 10:12:35
Temat: Re: refleksje
Od: Tym <t...@3...pl>
Dominik napisał(a):
> Witam,
> chciałbym się podzielić pewna moją refleksją na temat rynku pracy.
W zasadzie ja również, ale z drugiej strony biurka.
> Pracuję jako kierownik (menadżer) w grupie finansowej. Do moich zadań należy m.
> in. szkolenie, wdrożenie i REKRUTACJA. Pal sześć rynek potencjalnych
> przedstawicieli, nie o tym będę pisał. Zastanawia mnie jednak fakt, że z około
> 30 osób przesłuchanych w ciągu 2 miesięcy jako potencjalnych kandydatów na
> MENADŻERA (czyli dokładnie to samo stanowisko które ja zajmuję) - połowa
> zupełnie się do tego nie nadawała, druga zaś nie wyraziła chęci współpracy.
Ostatnionie pracowałem - zajmowałem się wysyłaniem swoich cefałeczek pod
wszelkie możliwe adresy związane w moim wyksztalceniem i doświadczeniem.
Pal sześć oferty, na które wysyłałem aplikacje tylko dla satysfakcji
mojej drugiej połowy, o tym nie będę pisał. Zastanawia mnie fakt, że z
kilkunastu rozsyłanych tygodniowo, tylko na dwie, w porywach trzy
otrzymywalem jakąkolwiek odpowiedź, jakiekolwiek potwierdzenie
informujące o przyjęciu podania / aplikacji - nota bene tylko 2 (słownie
dwie) były pisane ręcznie, nie z automatu.
> Jako menadżer po roku pracy mogę zrekrutować, wyszkolić i wdrożyć do pracy
> kierownika .... i w ciągu 2 miesięcy takiego nie znalazłem. Zaznaczam że nie
> mam dużych wymagań ---> chcę dać szansę (prawdziwą szansę) osobie młodej, bez
> znaczenia kobiecie czy mężczyźnie, aktywnie pracującej od kilku lat (np. w ciągu
> studiów - z leserami nie chcę mieć nic do czynienia),
no rzeczywiście, chcemy pracujących studentów, bynajmniej nie "leserów",
ale:
1) co to była za praca, skoro 6 do 8 godzin dziennie trzeba spędzić na
uczelni / zajęciach / przy projektach uczelnianych? na pewno nie "aktywna";
2) fajnie, że pracował na 1,5 etatu (warunek "aktywny" spełniony), ale
"zaoczne studia to nie studia";
3) po co zatrudniasz studenta itp skoro chcesz "zrekrutować, wyszkolić
i wdrożyć"? Aktywny wtedy wystarczy.
> zdającej sobie sprawę że
> ciężką pracą można dojść do sukcesu i zadowolenia (także finansowego) W CAŁYM
> KRAKOWIE NIE MA TAKIEJ OSOBY która za rok zarabiałaby netto (!!) minimum (!!)
> 3500 złotych. Nie chce wyjść na głąba więc piszę tylko 3,5 tys.
Młodzi ludzie, szczególnie ci po studiach i z doświadczeniem podczas
nabytym, ci wiedzący że chcą pracowac ciężko na własny sukces -
zapracowali chyba na więcej niż głodowa pensja przez rok, a potem...
3,5tys. "na gębę" być może, jak się postarasz, jak wyjdzie, jeśli dobrze
pójdzie - to nieco za mało.
Pytanie zasadnicze - czy ci ludzie już wiedzą, że nie chcesz z nimi
współpracować? Odpowiedź "no chyba po miesiącu bez kontaktu każdy by się
zorientował" jest najgorszą z możliwych, jednak najbardziej popularną w
Polsce.
> wszyscy chcieliby już, teraz, za biureczkiem, z kawką, ciasteczkiem i conajmniej
> 1500 netto
Powiem to w ten sposób: nie mieszkam w drogiej dzielnicy, nie mieszkam w
luksusie, nie mieszkam sam, nie utrzymuję więcej niż jednej osoby, nie
mam specjalnie wygórowanych wymagań co do standardu życia, ba - nie mam
nawet samochodu. Ale od 1500 rzeczywiście startowałem. Kawy i ciasteczka
nie wpisywałem w kontrakt i nie wymagam, ale byłoby miło. Nota bene, nie
zaczynałem od pracy za biurkiem, kilka lat temu byłem zwykłym "fizolem"
- podczas pracy zacząłem studia.
> Jeżeli znacie kogoś, kto chciałby spróbować lub uważacie że plotę głupoty
> (pewnie będzie pół na pół) to napiszcie - bo już nie wiem co mam zrobić :)
Nie znam kogoś takiego, mi już się trafił ktoś wychodzący z założenia
innego niż "a ten to wie więcej niż ja, to nie, bo jeszcze wygryźć
będzie z fotela chciał".
Nie pleciesz głupot (przynajmniej nie w 100%), ale uważam, że kandydaci
szanuja Ciebie tak samo jak Ty ich.
> PS. wiecie jakie padają najczęściej pytania od kandydatów ??
> 1. czy dostaną samochód służbowy ?
> 2. czy dostaną służbową komórę (pewnie najchętniej bez limitu) ?
> 3. (w takiej kolejności) czy to jest umowa o pracę i na jak długo ?
> 4. czy za nadgodziny przysługuje dzień wolny od pracy ?
A wiesz jakie zdanie najczęściej słychać na sam koniec rozmowy
kwalifikacyjnej od osoby rekrutującej? Nie, nie jest to "dziękuję".
Najczęściej "jak się zdecydujemy kiedyś, to _może_ damy panu znać".
Podkreślam - może. Ale skoro już zostalem zaproszony do firmy, to chyba
mogę oczekiwać emaila z *jakąkolwiek* odpowiedzią?
> SZAŁU MOŻNA DOSTAĆ !!
Tu się zgodzę w 100% :)
> Przypomina mi się jak moja mama zawsze powtarza: "Tylko
> oszczędnością i pracą ludzie się bogacą"
Ja myślę też o tym, że skoro mam do kogoś sprawę, to go informuje o
swojej decyzji - szczególnie tej odmownej. To wbrew pozorom fajna
sprawa. Powiedzenie: "Zakończyliśmy proces rekrutacyjny i niestety nie
zatrudnimy Pana/Pani" wyjaśnia wiele wątpliwości i reguluje kilka spraw.
> pozdrawiam
> Dominik
Pozdrawiam,
Tymoteusz
P.S.
A wiesz, że pierwsza firma w której powiedziano mi o tym, że dostanę
jakikolwiek znak od nich i to za 3 dni (sic!) o ich decyzji - zatrudniła
mnie? Oferując lepiej niż moje "wygórowane" warunki. Pal sześć bonusy,
najbardziej zaimponował mi fakt, że informują o odmowie i o każdym innym
stopniu procesu rekrutacji. Smutne to, ale żaden - dosłownie żaden -
polski pracodawca, nawet po obiecującej rozmowie, nie zadał sobie
takiego trudu.
P.P.S.
Pozdrawiam szczególnie rekrutujących znających "tajniki poczty
elektronicznej".
-
22. Data: 2005-04-25 10:39:42
Temat: Re: refleksje
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Tym" <t...@3...pl> napisał w wiadomości
news:d4ig3g$7ap$1@nemesis.news.tpi.pl...
> mojej drugiej połowy, o tym nie będę pisał. Zastanawia mnie fakt, że z
> kilkunastu rozsyłanych tygodniowo, tylko na dwie, w porywach trzy
> otrzymywalem jakąkolwiek odpowiedź, jakiekolwiek potwierdzenie informujące
> o przyjęciu podania / aplikacji - nota bene tylko 2 (słownie dwie) były
> pisane ręcznie, nie z automatu.
To prawda, ze jest z tym zle, ale nie wiesz, jakie ilosci aplikacji
przychodza na niektore ogloszenia. Trudno wymagac pisania 200
spersonalizowanych listow i autoresponder akurat mozna wybaczyc - zgadzam
sie, ze powinien byc. Ale juz w przypadku aplikacji nadsylanych poczta
tradycyjna, znow, koszty odpowiedzi ta droga (finansowe i czasowe) troche za
duze by byly, jesli to nie jest korporacja, ktora dla PR moze w to
zainwestowac.
> ale:
> 1) co to była za praca, skoro 6 do 8 godzin dziennie trzeba spędzić na
> uczelni / zajęciach / przy projektach uczelnianych? na pewno nie
> "aktywna";
Czemu? Np. tlumaczenia, programowanie zdalnie, sklad materialow reklamowych,
prace weekendowe np. na targach, siedzenie wieczorami w recepcji i uczenie
sie tam w chwilach, gdy nie ma gosci do obslugi, prace wakacyjne typu
wychowawca kolonii czy pilot wycieczek, prace przedstawiciela handlowego,
dla ktorych wieczor jest tym odpowiednim czasem, np. objezdzanie pubow czy
innych lokali, sprzatanie biura w godzinach 5-6 rano, przed zajeciami,
sciaganie na maila wieczorem listow klientow i odpowiadanie na nie w imieniu
firmy... mnostwo jest prac, ktorymi mozna zapelnic cala strone CV-ki
jednoczesnie studiujac dziennie. Dodatkowo, uczy to pracy grupowej - na
studiach. U mnie na studiach bylo takie spontaniczne kolko samopomocowe osob
aktywnych, ktore chwytaly sie roznych prac i mialy nierowny czas. Wiekszosc
projektow to byla praca grupowa i czesto zdarzalo sie, ze dwie osoby
odwalaly robote za 4, a potem te inne dwie za wszystkich przy innym
referacie. I to - w przeciwienstwie oczywiscie do pisania przez kogos innego
pracy, ktora ma byc zaprezentowana jako dzielo indywidualne - jest bardzo
dobra praktyka: grupa dostaje zadanie, grupa ma je dostarczyc, jak sie
dogada w srodku miedzy soba do podzialu obowiazkow, to sprawa grupy.
> 3) po co zatrudniasz studenta itp skoro chcesz "zrekrutować, wyszkolić i
> wdrożyć"? Aktywny wtedy wystarczy.
Student roku wyzszego niz I/II udowodnil, ze umie sie uczyc - zmniejsza sie
ryzyko, ze zainwestuje sie czas w osobe, ktora nie bedzie w stanie dobrze
opanowac wymaganych umiejetnosci i wiedzy.
> A wiesz, że pierwsza firma w której powiedziano mi o tym, że dostanę
> jakikolwiek znak od nich i to za 3 dni (sic!) o ich decyzji - zatrudniła
> mnie? Oferując lepiej niż moje "wygórowane" warunki. Pal sześć bonusy,
> najbardziej zaimponował mi fakt, że informują o odmowie i o każdym innym
> stopniu procesu rekrutacji. Smutne to, ale żaden - dosłownie żaden -
> polski pracodawca, nawet po obiecującej rozmowie, nie zadał sobie takiego
> trudu.
Fakt, ze zagraniczni tu wypadaja lepiej. Ja sie tylko raz spotkalam z takim
podejsciem w firmie rdzennie polskiej, ale byla prowadzona przez osobe,
ktora miala za soba kilkuletnie "wychowanie" w duzej firmie zagranicznej.
I.
-
23. Data: 2005-04-25 10:58:21
Temat: Re: refleksje
Od: "pawelw" <p...@n...pl>
>Wiekszosc projektow to byla praca grupowa i czesto zdarzalo sie, ze dwie
>osoby odwalaly robote za 4, a potem te inne dwie za wszystkich przy innym
>referacie. I to - w przeciwienstwie oczywiscie do pisania przez kogos
>innego pracy, ktora ma byc zaprezentowana jako dzielo indywidualne - jest
>bardzo dobra praktyka: grupa dostaje zadanie, grupa ma je dostarczyc, jak
>sie dogada w srodku miedzy soba do podzialu obowiazkow, to sprawa grupy.
Nieprawda, praca grupowa polega na tym iz kazdy wywiazuje sie z wlasnego
"sub-zadania" (przynajmniej tak powinno byc) :). Sytuacja gdy dwie osoby
odwalaja robote za innych jest wysoce niepoprawna, szczegolnie w dluzszej
perspektywie.
Pozdrawiam
Pawel W.
-
24. Data: 2005-04-25 11:12:28
Temat: Re: refleksje
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "pawelw" <p...@n...pl> napisał w wiadomości
news:d4ij50$2ml$1@nemesis.news.tpi.pl...
> >Wiekszosc projektow to byla praca grupowa i czesto zdarzalo sie, ze dwie
> >osoby odwalaly robote za 4, a potem te inne dwie za wszystkich przy innym
> >referacie. I to - w przeciwienstwie oczywiscie do pisania przez kogos
> >innego pracy, ktora ma byc zaprezentowana jako dzielo indywidualne - jest
> >bardzo dobra praktyka: grupa dostaje zadanie, grupa ma je dostarczyc, jak
> >sie dogada w srodku miedzy soba do podzialu obowiazkow, to sprawa grupy.
>
> Nieprawda, praca grupowa polega na tym iz kazdy wywiazuje sie z wlasnego
> "sub-zadania" (przynajmniej tak powinno byc) :). Sytuacja gdy dwie osoby
> odwalaja robote za innych jest wysoce niepoprawna, szczegolnie w dluzszej
> perspektywie.
>
Gdy w dluzszej perspektywie ilosc pracy wnoszona przez wszystkich jest
wyrownana, to jest ok - a wlasnie tak bylo.
I.
-
25. Data: 2005-04-25 11:34:08
Temat: Re: refleksje
Od: Jonasz <j...@p...onet.pl>
Użytkownik Dominik napisał:
> Pracuję jako kierownik (menadżer) w grupie finansowej. Do moich zadań należy m.
> in. szkolenie, wdrożenie i REKRUTACJA.
Nie wiem, jaka to grupa finansowa, ale starałem się
kiedyś o zatrudnienie w pewnej firmie ubezpieczeniowej.
Było to już po boomie na drugi filar.
Kiedy wczytałem się w dokumenty, to stwierdziłem,
że przez pierwsze miesiące będę musiał do pracy
dopłacać, a jak już ubezpieczę wszystkich w rodzinie
i w okolicy, to stracę wydajność i moje prowizje,
które przy rekrutacji podaje się jako świetlaną
perspektywę, przejmie kierownik/czka.
Człowiek szuka pracy, by zarobić na życie i te 1500zł
zagwarantowane umową to jest dobra kwota. Można sobie
poszaleć obiecując niesamowite wpływy, gdy uda się
sprzedać produkt, z którego połowa wpłaty idzie na
zakup obligacji dla klienta, a resztę dzieli na siebie
firma. Może jakiś student na chłonnym rynku pójdzie
na układ, gdzie podstawa to 300 zł - rodzice go
utrzymują, ma dużo kontaktów, klienci sami dzwonią...
> kierownika .... i w ciągu 2 miesięcy takiego nie znalazłem. Zaznaczam że nie
> mam dużych wymagań ---> chcę dać szansę (prawdziwą szansę) osobie młodej, bez
> znaczenia kobiecie czy mężczyźnie, aktywnie pracującej od kilku lat (np. w ciągu
> studiów - z leserami nie chcę mieć nic do czynienia), zdającej sobie sprawę że
> ciężką pracą można dojść do sukcesu i zadowolenia (także finansowego) W CAŁYM
> KRAKOWIE NIE MA TAKIEJ OSOBY która za rok zarabiałaby netto (!!) minimum (!!)
> 3500 złotych. Nie chce wyjść na głąba więc piszę tylko 3,5 tys.
Za rok 3500, to za miesiąc 300 zł? Jeśli to pomyłka, to
daj mnie tę szansę. Mam niecałe 40 lat, to chyba jestem
młody ;-) A co to za różnica zresztą?
> Jeżeli znacie kogoś, kto chciałby spróbować lub uważacie że plotę głupoty
> (pewnie będzie pół na pół) to napiszcie - bo już nie wiem co mam zrobić :)
> PS. wiecie jakie padają najczęściej pytania od kandydatów ??
>
> 1. czy dostaną samochód służbowy ?
> 2. czy dostaną służbową komórę (pewnie najchętniej bez limitu) ?
> 3. (w takiej kolejności) czy to jest umowa o pracę i na jak długo ?
Bardzo ważne pytanie. Czy to jest umowa o pracę?
Bo może to jakieś zlecenie obwarowane warunkiem,
że w kwietniu nie spadnie śnieg, a jak spadnie,
to nici z wynagrodzenia?
> 4. czy za nadgodziny przysługuje dzień wolny od pracy ?
:-) Nie przewidujesz nadgodzin, prawda? Wszystko ma być
wykonane w czasie pracy, jak w Biedronce ;-)
> SZAŁU MOŻNA DOSTAĆ !! Przypomina mi się jak moja mama zawsze powtarza: "Tylko
> oszczędnością i pracą ludzie się bogacą"
Można szału dostać, jak widzisz ciągle naciągaczy,
którzy akwizytorom nadają wciąż różne tytuły
"specjalista", "menadżer", "strategiczny przedstawiciel"
itd., a ciągle szukają jelenia, żeby cały dzień
wydzwaniał do niezainteresowanych ludzi, żeby jeździł
tysiące kilometrów i żeby cieszył się, że PRACUJE.
Miejsce pracy to nie jest głupi wynalazek. Organizujesz
sobie przestrzeń aby wygodnie wytwarzać te swoje
dobra, produkty itd. Warsztat w postaci swojego telefonu
i swojego samochodu każe myśleć o własnych kosztach
takiego działania. Rachunek 100 zł za telefon przy
niewielu rozmowach, gdy zacznę wydzwaniać dla chleba,
mogę zapłacić pięć razy tyle.
-
26. Data: 2005-04-25 11:37:22
Temat: Re: refleksje
Od: "Maciej Ślużyński" <m...@A...pl>
Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w wiadomości
news:d4i991$ddu$1@nemesis.news.tpi.pl...
To chyba jest do mnie :-)))
> Maciek, moze jako fachowiec mi poradzisz, bo zawsze mialam zgryza z tym
> tematem - slownictwem opisujacym poziom znajomosci jezyka obcego. Teraz
mnie
> wprawdzie czeka za kilka miesiecy szukanie pracy za granica, a nie w
Polsce
> i przynajmniej tego problemu w CV nie bede miec, ale dla zaspokojenia
> "ciekawosci wstecznej" zapytam: jak rozumiane jest okreslenie
> "komunikatywnie"?
W powszechnym rozumieniu ("język potoczny" - choć nie znoszę tego
określenia) "komunikatywność" oznacza "umiejętność porozumienia się na
poziomie podstawowym", czyli na przykład zrobienie zakupów, zarezerwowanie
hotelu, zamówienie obiadu w restauracji, itp.
W wersji uproszczonej oznacza, że mniej więcej rozumiesz, co się do Ciebie w
danym języku mówi...
> Umieszczalam je w CV, bo wydawalo mi sie na zdrowy rozum,
> ze jesli w dwoch obcych jezykach potrafie poprowadzic przyjemna rozmowe na
> temat aktualnych wydarzen politycznych i gospodarczych, wyjasnic
stanowisko
> w negocjacjach i okazac chlod lub uprzejmosc doborem slow, to jestem
wlasnie > komunikatywna.
Z Twojego opisu wynika, że jesteś raczej "komunikatywna ponadnormatywnie"
:-)))
> "Bardzo dobrze" by bylo, jakbym umiala dyskutowac w danym
> jezyku o Heglu czy pisac eseje dajace czytajacemu przyjemnosc estetyczna
> dzieki warstwie jezykowej.
To byłoby "nad wyraz biegle". POdam przykład - nie wydaje mi się, aby więcej
niż 3% polskiego społeczeństwa było w stanie PO POLSKU dyskutować o Heglu
czy pisać eseje...
> "Dobrze" to z kolei bylo dla mnie troche mniej
> niz komunikatywnie, taka czworka z minusem.
Nie. "Dobrze" to jest nieco lepiej niż "komunikatywnie" :-)
> A potem sie zorientowalam, ze niektorzy rozumieja "komunikatywnie" jako
> umiejetnosc wydukania kilku fraz, ktorymi sie od biedy porozumieja w
> standardowych zyciowych sytuacjach.
Sama widzisz...
> Ale znalazlam takich, ktorzy rozumieja
> to okreslenie tak jak ja. Jakie rozumienie jest powszechne wsrod osob
> rekrutujacych?
Chyba mniej więcej takie, jak opisałem.
A tak a propos - ja w swojej ankiecie personalnej napisałem kiedyś w rubryce
"znajomość języków": "język polski biegle w mowie i w piśmie" :-)))
--
Pozdrawiam serdecznie i świątecznie
Maciej Ślużyński
www.sluzynski.webtime.pl
Naucz się pisać i czytać!
-
27. Data: 2005-04-25 11:40:47
Temat: Re: refleksje
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "Maciej Ślużyński" <m...@A...pl> napisał w
wiadomości news:d4ikoc$lap$1@opal.icpnet.pl...
> Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w
> wiadomości
> news:d4i991$ddu$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> To chyba jest do mnie :-)))
Do Macieja Sobczyka bylo, ktory pracuje w firmie HRowskiej - ale im wiecej
wnoszacych cos odpowiedzi, tym lepiej, wiec nie krepuj sie :)
>
> Nie. "Dobrze" to jest nieco lepiej niż "komunikatywnie" :-)
>
No wlasnie - rozumienie tych terminow sie bardzo rozni u roznych ludzi. Moze
dlatego, ze maja rozne definicje komunikatywnosci. Obawiam sie, ze
slownikowa definicja, ktora przytoczyles, malo przejmuje ludzi, z ktorych
wiekszosc i tak sie nie przejmuje slownikowymi definicjami wyrazow.
I.
-
28. Data: 2005-04-25 11:45:10
Temat: Re: refleksje
Od: "Maciej Ślużyński" <m...@A...pl>
> Nieprawda, praca grupowa polega na tym iz kazdy wywiazuje sie z wlasnego
> "sub-zadania" (przynajmniej tak powinno byc) :). Sytuacja gdy dwie osoby
> odwalaja robote za innych jest wysoce niepoprawna, szczegolnie w dluzszej
> perspektywie.
Nieprawda. W grupie każdy pełni określone funkcje, więc nie możesz wymagać
od osoby odpowiedzialnej za krytykę poczynań, aby codziennie przedstawiała
nowe pomysły. Podobnie jak od zespołowego inspiratora nie możesz wymagać,
aby jednocześnie był koordynatorem poczynań.
Specyfiką pracy w grupie nie jest to, że wszyscy robią tyle samo, tylko że
każdy robi swoje. A tych zadań nie można w żaden sposób porównywać, bo co
jest "bardziej pracochłonne" - wpaść na pomysł po wypowiedzi jednego z
uczestników spotkania, czy zaplanować i skoordynować działania dla ośmiu
osób?
--
Pozdrawiam serdecznie i świątecznie
Maciej Ślużyński
www.sluzynski.webtime.pl
Naucz się pisać i czytać!
-
29. Data: 2005-04-25 11:47:29
Temat: Re: refleksje
Od: "tukan" <thomczest44_tnij@p_oczta.onet.pl>
Użytkownik "Maciej Sobczyk" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d4i7b4$e4p$1@inews.gazeta.pl...
[ciach]
> I teraz też fakty:
Powiedz mi dla równowagi, jeśli tyle osób się nie stawia
na spotkania to ilu osobom firmy rekrutujące odpowiadają
łaskawie: "Przykro nam nie akceptujemy Pana(i) kandydatury",
a ilu "zlewają" i później łaskawie nieraz się odzywają.
Już nie mówiąc o powodach (wiem, były tu na grupie różne
głosy ntt. - niekiedy lepiej powiedzieć "Nie" i tyle).
Ktoś pisał o Motoroli i to jest chlubny wyjątek.
Jeśli od kogoś wymagasz profesjonalizmu sam taki bądź. Proste.
Jeśli Cię nie stać na porządnie przeprowadzoną rekrutację
po prostu jest nie rób. Wszystko.
> I tak się to toczy - od jednego żenującego kandydata do następnego
> żenującego. Od wybujałych roszczeń względem pracy do kolejnych - jeszcze
> bardziej wybujałych. Etc. etc. ...
To jest _Twój_ punkt widzenia, wyłącznie. Mógłybym napisać, że
i po stronie rekrutujących nie ma samych profesjonalistów,
bo tak w rzeczy samej jest. Przykładów można szukać na tej grupie.
-
30. Data: 2005-04-25 11:52:10
Temat: Re: refleksje
Od: "pawelw" <p...@n...pl>
>Gdy w dluzszej perspektywie ilosc pracy wnoszona przez wszystkich jest
>wyrownana, to jest ok - a wlasnie tak bylo.
A jak wygladalo zaliczanie tych projektow u prowadzacego zajecia ? Pewnie
grupa udawala ze wszyscy pilnie pracowali nad projektem, tym samym tylko od
dociekliwosci prowadzacego zalezalo czy wykryl iz niektorzy Autorzy
opracowania slabiutko sie w nim orietowali.
Wg. mnie szczegolnie na kierunkach technicznych kazdy projekt jest wazny,
tym samym wspomniane metody postepowania nie sa godne pochwaly :)
Pawel W.