-
11. Data: 2010-05-26 07:38:15
Temat: Re: realny test na rozmowie kwalifikacyjnej
Od: "jcm" <j...@1...pl>
Użytkownik "Jackare" <j...@i...pl> napisał w wiadomości news:htep92
> Kiedy przyjmowałem do pracy np absolwentów średnich szkół elektronicznych
> którzy nazywali siebie elektronikami czy też technikami elektronikami robiłem
> bardzo prosty test: brałem schemat urządzenia i płytę pcb
> obsadzoną elementami i pytałem o elementy. Najpierw schemat i
> rozpoznawanie elementów na schemacie, potem urządzenie i rozpoznawanie
Wystarczyło o prawo Ohma zapytać, bo prawa Kirchhoffa już mogłyby wydać się za
trudne, nie do przejścia. Nie ten poziom. To nie byli przecież absolwenci
wyższych uczelni.:-D
> Hitem testu był zawsze rezonator kwarcowy (kwarc). 95% nie rozpoznawało
> na schemacie symbolu kwarcu, podobnie na płycie. Była też spora liczba
> osób które nie rozpoznawały kwarcu na schemacie ale rozpoznawały go na
> płytce. Pytania czy "rozmowa" na temat ukierunkowania zainteresowań w
> dziedzinie elektroniki to już była aboslutna abstrakcja. Ze 150 - 200
> osób składających dokumnety jako-takie pojęcie miało i nadawało się do
> pracy KILKA osób: cztery do ośmiu i one były zatrudniane. Pozostałe
> osoby to była jedna wielka ściema. Aż dziw bierze że nauczycielom nie
> wstyd firmować swymi nazwiskami taki poziom wiedzy i dawać dyplomy
> zawodowe ludziom którzy wydają się nie mieć z wyuczonym zawodem
> obsolutnie nic wspólnego.
Ale tak jest wszędzie, we wszystkich zawodach.
Kilka procent to "perełki" - ludzie wybitni i twórczy pasjonaci,
kolejne 20-30% to przeciętni, ale solidni rzemieślnicy,
a reszta- miernota, ludzie, którzy nie mają żadnego mentalnego związku z tym,
czego się uczą, bądź wykonują. Nie, żeby byli jakoś mało zdolni, ale
powiedziałbym, że nie mają powołania ku temu, a motywacja kształcenia w danym
kierunku była inna niż pogłębianie wiedzy i zainteresowań (albo z początku im
się tak wydawało, potem zmienili zdanie).
A nauczyciele, cóż, "ciągną delikwenta za uszy", nie zawsze bezinteresownie.
> Zdarzało mi się prowadzić w firmie praktykantów - studnetów keirunków HR
> którzy wykonywali w ramach praktyk i zbierania materiałów do prac
> dyplomowych/magisterskich różne badania, np badanie satysfakcji z pracy wśród
> pracowników firmy. Robili ankiety, zbierali dane, opracowywali materiał w dość
> dziwaczno-debilny sposób: rysowali wykres i pisali tyle procent odpowiedziało
> tak, tyle tak a tyle siak, czyli pisali słowami to
> co bylo widać na wykresie i w tabeli. I co dalej? I nic dalej.
> Absolutnie nie potrafili wyciągnąć podstawowych wniosków z wykonanych
> badań. Naprawdę po takich badaniach otrzymywaliśmy świetny materiał na
> temat nastrojów w firmie i odczuć pracowników a co za tym idzie
> potencjalnych zamiarów, zaś osoby tworzące ten materiał absolutnie nie
> potrafiły go zinterpretować nie mówiąc o tym ze na pytanie jak uzyć
> tego materiału w warunkach prawdziwej istaniejącej firmy nie potrafiły
> zrozumieć po co ktoś chciałby użyć tego materiału w celu innym niz
> napisanie pracy końcowej na studiach. Nie widziały zastosowania. Moze
> dla tego że to były dziewczyny i nikt im nie powiedział że mozna taki
> materiał wykorzystać do czego innego niż napisanie pracy dyplomowej czy
> magisterskiej....
Ludziom od podstawówki wtłacza się pokłady encyklopedycznej wiedzy, nie ucząc
przy tym analitycznego myślenia, co skutkuje kwiatkami takimi, jak przytoczony
przez Ciebie.
> Oczywiście miałem przyjemność i okazję pracować z ludźmi wybitnymi i
> nieprzeciętnie zdolnymi co poczytuję sobie za zaszczyt bo wiele się od
> nich nauczyłem i to nie tylko na płaszczyźnie zawodowej. Oczywiście
> trafiały się także takie osoby w czasie róznych rekrutacji, praktyk
> staży. Byli także ludzie o normalnym przeciętnym poziomie umiejętności
> czy wiedzy ale za to niesłychanie solidni, pracowici i wykonujący swą
> pracę na wysokim poziomie jakościowym, nie przepuszczjący niedoróbek i
> przewidujący skutki potensjalnych błędów - świetni jako ludzie,
> wartościowi jako pracownicy. Niestety podczas rekrutacji większość
> stanowiły osoby o cechach jak w dwóch pierwszy akapitach tego opisu.
> Nie jestem i nie byłem HRowcem.
Ja też nie, ale moje spostrzeżenia są podobne do Twoich.
j.
--- news://freenews.netfront.net/ - complaints: n...@n...net ---
-
12. Data: 2010-05-28 13:04:59
Temat: Re: realny test na rozmowie kwalifikacyjnej
Od: Ja-Gaar <v...@g...com>
>
> Ludziom od podstawówki wtłacza się pokłady encyklopedycznej wiedzy, nie ucząc
> przy tym analitycznego myślenia, co skutkuje kwiatkami takimi, jak przytoczony
> przez Ciebie.
>
Blednie zakladasz, ze analitycznego, logiczne myslenia da sie nauczyc.
To jest cecha wrodzona (lub nie).
-
13. Data: 2010-05-28 13:09:31
Temat: Re: realny test na rozmowie kwalifikacyjnej
Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>
Ja-Gaar pisze:
>> Ludziom od podstawówki wtłacza się pokłady encyklopedycznej wiedzy, nie ucząc
>> przy tym analitycznego myślenia, co skutkuje kwiatkami takimi, jak przytoczony
>> przez Ciebie.
>>
>
> Blednie zakladasz, ze analitycznego, logiczne myslenia da sie nauczyc.
> To jest cecha wrodzona (lub nie).
Nie wiem, czy można nauczyć, ale wiem, że można je skutecznie
wyłączyć... W czasach studenckich udzielałem korepetycji i zdarzyło się
kilka osób, które przez błędy nauczyciela nie myślały. Trzeba było ich
tego nauczyć.... Całe szczęście było to jeszcze na poziomie szkoły
podstawowej (obecnie to już chyba byłoby gimnazjum), ale się udało.
--
Kaczus
http://kaczus.republika.pl