eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjepytanie o opinię
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 20

  • 11. Data: 2005-08-05 14:46:16
    Temat: Re: pytanie o opini
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    >Jestem zatrudniony na umowę o pracę na czas nieokreślony w firmie X.
    (...)
    >Otrzymałem w ten
    >sposób ofertę pracy w firmie konkurencyjnej wobec firmy X
    (...)

    Baza danych klientów należy do firmy X. Chcesz dokonać kradzieży
    własności firmy X i ten towar sprzedać firmie konkurencyjnej
    (analogia: to że ktoś pracuje w zakładach mięsnych nie upoważnia go do
    wynoszenia 20kg kiełbasy dziennie bez zgody pracodawcy).

    >1) czy pracodawca miał prawo określać granice zachowania tajemnicy
    >dopiero po złożeniu przeze mnie wypowiedzenia?

    miał

    >2) czy mam obowiązek podpisania klauzuli lojalnościowej i jakie grożą
    >mi konsekwencje w przypadku odmowy?

    uważaj, żeby za jakieś głupoty dyscyplinarki nie dali

    >3) czy korzystanie z doświadczenia i nabytych kontaktów można traktować
    >jako działanie na szkodę firmy X?

    Kradzież wewnętrznych dokumentów i baz danych, jak również tajnych
    informacji dotyczących urządzeń (coś w rodzaju szpiegostwa
    przemysłowego) w celu nieuczciwej konkurencji? - hmm, no nie wiem...

    Moja rada - nic nie podpisuj, chyba że Ci się to opłaci np. dadzą
    jakieś odszkodowanie.
    Jak już przejdziesz do konkurencji i prawnikowi firmy X będzie chciało
    się Ciebie pozwać do sądu, to nie przyznawaj się do kradzieży baz
    danych klientów i statystyk awaryjności, oraz innych wewnętrznych
    dokumentów firmy X. Możesz wyjaśnić, że dane zacząłeś zbierać od zera
    na podstawie ogólnodostępnych informacji, lub kontakt do klientów
    firmy X przekazał nowy pracodawca. Uważaj tylko na klientów, którzy
    nie są firmami, a osobami fizycznymi nieprowadzącymi DG (ochrona
    danych osobowych).

    Poza tym, to trzeba być debilem, żeby bez lojalki dopuścić pracownika
    do strategicznych informacji, które pozwalają na rozłożenie firmy na
    łopatki. Nawet z lojalką byłoby to głupotą, takie rzeczy jak kontrakty
    i ich kopie to się w firmowym sejfie trzyma. Ale to tylko tak na
    marginesie.

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 12. Data: 2005-08-05 15:08:33
    Temat: Re: pytanie o opinię
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Blady w news:dcv8au$l46$1@opal.icpnet.pl napisał(a):
    >
    > Firma nakazuje

    Nakazywać to sobie mogą. Przedstawiają Ci pewne warunki.

    > podpisać mi lojalnościówkę dopiero w momencie trwania
    > okresu wypowiedzenia. I tutaj pytanie, czy ma prawo robić
    > coś takiego

    Mają prawo przedstawić Ci jakąś ofertę w dowolnym momencie.

    > i czy mam obowiązek ją podpisywać?

    Nie. Ale ja prawnikiem nie jestem ;-)



    pozdrawiam
    Greg


  • 13. Data: 2005-08-05 15:15:28
    Temat: Re: pytanie o opinię
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Obowiązki pracownika

    W artykule omówiono zasadnicze obowiązki pracownika wynikające z przepisów
    Kodeksu pracy, wskazując zwłaszcza na te z nich, które wymagają szczególnej
    dbałości ze strony wykonującego pracę.

    Pracownik, zgodnie z art. 100 K.p., jest obowiązany wykonywać pracę
    sumiennie i starannie oraz stosować się do poleceń przełożonych, które
    dotyczą pracy, jeżeli nie są one sprzeczne z przepisami prawa lub umową o
    pracę, a w szczególności:

    przestrzegać czasu pracy ustalonego w zakładzie pracy,
    przestrzegać regulaminu pracy i ustalonego w zakładzie pracy porządku,
    przestrzegać przepisów oraz zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, a także
    przepisów przeciwpożarowych,
    dbać o dobro zakładu pracy, chronić jego mienie oraz zachować w tajemnicy
    informacje, których ujawnienie mogłoby narazić pracodawcę na szkodę,
    przestrzegać tajemnicy określonej w odrębnych przepisach,
    przestrzegać w zakładzie pracy zasad współżycia społecznego.
    W ramach nowelizacji Kodeksu pracy w 1996 r. istotnie zmodyfikowano
    obowiązki pracownika nadając im bardziej zobowiązaniowy charakter. Pracownik
    obowiązany jest stosować się do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy,
    jeżeli te polecenia nie są sprzeczne z przepisami prawa lub umową o pracę.
    Odtąd dopuszczalne jest np. zamieszczenie w umowie o pracę warunku
    stwierdzającego, że pracodawca może zatrudnić pracownika w godzinach
    nadliczbowych w razie szczególnych potrzeb tylko za jego zgodą. Dopuszczalna
    byłaby także możliwość wyłączenia stosowania art. 42 § 4 K.p., pod
    warunkiem, że umowa o pracę wyraźnie zawiera takie postanowienie.

    Pracownik jest obowiązany dbać o dobro zakładu pracy, chronić jego mienie
    oraz zachować w tajemnicy informacje, których ujawnienie mogłoby narazić
    pracodawcę na szkodę. Każdy pracodawca, powinien w regulaminie pracy, a w
    razie jego braku w obwieszczeniu, sprecyzować informacje, które uznaje za
    objęte jego tajemnicą. Pracodawca, który tego warunku nie spełnił nie może
    skutecznie pociągać do odpowiedzialności pracownika za naruszenie tej
    tajemnicy.

    Sprzeczne nie tylko z art. 94 pkt 1 K.p. ale także z zasadami współżycia
    społecznego (art. 8 K.p.) byłoby wyciąganie konsekwencji z tytułu naruszenia
    tajemnicy pracodawcy, w sytuacji gdy tenże nie określił pracownikowi zakresu
    treści tajemnicy. Na wypadek sporu pracodawca jest zobowiązany udowodnić, że
    dana informacja należy do kręgu jego tajemnicy (art. 6 K.c. przez art. 300
    K.p.).

    (fragment z http://praca.onet.pl/5436,1201004,artykuly.html)



    pozdrawiam
    Greg


  • 14. Data: 2005-08-05 15:21:53
    Temat: Re: pytanie o opinię
    Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl>

    Może jeszcze to ;-)

    http://praca.onet.pl/5436,1201004,artykuly.html

    Zakaz konkurencji w kancelarii podatkowej. Ale są też odwołania do ogólnie
    obowiązujących przepisów.






    pozdrawiam
    Greg


  • 15. Data: 2005-08-05 20:53:50
    Temat: Re: pytanie o opini
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Bremse" <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał w wiadomości
    news:hos6f19f7v25lau99svchkjb29hvcmr36u@4ax.com...
    > >Jestem zatrudniony na umowę o pracę na czas nieokreślony w firmie X.
    > (...)
    >>Otrzymałem w ten
    >>sposób ofertę pracy w firmie konkurencyjnej wobec firmy X
    > (...)
    >
    > Baza danych klientów należy do firmy X. Chcesz dokonać kradzieży
    > własności firmy X i ten towar sprzedać firmie konkurencyjnej
    > (analogia: to że ktoś pracuje w zakładach mięsnych nie upoważnia go do
    > wynoszenia 20kg kiełbasy dziennie bez zgody pracodawcy).

    Nie przesadzasz aby troche z ta wlasnoscia klientow? Baza klientow, ktorych
    sie samemu nie zdobylo, to rzeczywiscie cudze dane, od ktorych trzeba sie
    trzymac z daleka, chyba ze sie przypadkiem ich od zera znajdzie na rynku
    normalnymi kanalami. Ale jesli handlowiec znalazl swoich klientow, zbudowal
    z nimi relacje, obslugiwal ich, to klienci jako tacy nie sa "wlasnoscia"
    firmy, bo to ludzie obdarzeni wolna wola, a nie zinwentaryzowany zasob, a
    kontakt do nich w sensie ich danych handlowiec posiada w takiej samej mierze
    jak firma i na rownych prawach z nia. Jesli po zmianie pracy zechce sie
    dalej kontaktowac z ludzmi, ktorych zna, czemu nie. To problem firmy, jesli
    jedynym, co powodowalo, ze klienci kupuja, byl fajny handlowiec, a nie
    obiektywna przewaga produktu. Bo jesli produkt jest fajny, a firma przysle
    szybko do nich nowego handlowca, ktory bedzie rownie fajny, to nie ma sie
    czego obawiac.

    Czesto jest tak, ze klienci migruja za handlowcami, bo handlowiec jest
    najwieksza "wartoscia dodana" towaru. To jeden z powodow, dla ktorych sie
    handlowcow sobie podkupuje :)

    I.


  • 16. Data: 2005-08-05 21:37:42
    Temat: Re: pytanie o opini
    Od: "gromax" <gromax@NOSPA_M.interia.pl>

    > To problem firmy, jesli
    > jedynym, co powodowalo, ze klienci kupuja, byl fajny handlowiec, a nie
    > obiektywna przewaga produktu. Bo jesli produkt jest fajny, a firma przysle
    > szybko do nich nowego handlowca, ktory bedzie rownie fajny, to nie ma sie
    > czego obawiac.
    >
    > Czesto jest tak, ze klienci migruja za handlowcami, bo handlowiec jest
    > najwieksza "wartoscia dodana" towaru. To jeden z powodow, dla ktorych sie
    > handlowcow sobie podkupuje :)

    znam przypadek (bynajmniej nie "z dolnej półki" zarówno w wielkości firm
    jak i kontraktów), że z pewnej firmy odszedł handlowiec. przeszedł do firmy
    konkurencyjnej na rynku. Miał klienta, który był niemalże jego osobistym
    klientem.
    firma z której odszedł wysłała do "jego" klienta nowego handlowca. zdaje się
    że nie dość że "nowego", to i jeszcze takiego mocno obytego z teorią w
    odróżnieniu od praktyki. Efekt był taki, że klient sam poszedł za "swoim"
    handlowcem.

    >
    > I.
    >

    gro


  • 17. Data: 2005-08-08 10:51:36
    Temat: Re: pytanie o opini
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    >Nie przesadzasz aby troche z ta wlasnoscia klientow?

    Chodziło mi tylko o fizyczne wyniesienie dokumentów firmowych (czy też
    bazy danych), a nie o "własność" klienta. Zauważ, że wszelkie
    opracowania, które Blady wykonał w czasie pracy dla firmy X, należą do
    tej firmy, a nie do niego (inna sprawa, że może je z łatwością
    odtworzyć). Poza tym zwróć uwagę, że nic nie wskazuje na to, że firma
    chce podpisać z nim umowę o zakazie konkurecji, a mimo to Blady pisze,
    iż podpisując dokument poświadczający zdanie wszelkich dokumentów może
    mieć problem z przejściem do nowej firmy. Wygląda to trochę dziwnie.

    >Baza klientow, ktorych
    >sie samemu nie zdobylo, to rzeczywiscie cudze dane, od ktorych trzeba sie
    >trzymac z daleka, chyba ze sie przypadkiem ich od zera znajdzie na rynku
    >normalnymi kanalami. Ale jesli handlowiec znalazl swoich klientow, zbudowal
    >z nimi relacje, obslugiwal ich, to klienci jako tacy nie sa "wlasnoscia"
    >firmy, bo to ludzie obdarzeni wolna wola, a nie zinwentaryzowany zasob, a
    >kontakt do nich w sensie ich danych handlowiec posiada w takiej samej mierze
    >jak firma i na rownych prawach z nia. Jesli po zmianie pracy zechce sie
    >dalej kontaktowac z ludzmi, ktorych zna, czemu nie. To problem firmy, jesli
    >jedynym, co powodowalo, ze klienci kupuja, byl fajny handlowiec, a nie
    >obiektywna przewaga produktu. Bo jesli produkt jest fajny, a firma przysle
    >szybko do nich nowego handlowca, ktory bedzie rownie fajny, to nie ma sie
    >czego obawiac.
    >
    >Czesto jest tak, ze klienci migruja za handlowcami, bo handlowiec jest
    >najwieksza "wartoscia dodana" towaru. To jeden z powodow, dla ktorych sie
    >handlowcow sobie podkupuje :)

    Zgadzam się :-) Tylko jest jeszcze problem wiarygodności tzn. do tej
    pory produkt firmy X był lepszy niż produkty innych firm. A po
    przejściu handlowca do firmy Y już taki nie jest ;-) Jak ci handlowcy
    sobie z tym radzą?

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 18. Data: 2005-08-08 15:19:33
    Temat: Re: pytanie o opini
    Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Bremse" <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał w wiadomości
    news:mhdef1h1pq321dvfpocuk2rttqfgbk3tv2@4ax.com...
    > >Nie przesadzasz aby troche z ta wlasnoscia klientow?
    >
    > Chodziło mi tylko o fizyczne wyniesienie dokumentów firmowych (czy też
    > bazy danych), a nie o "własność" klienta. Zauważ, że wszelkie
    > opracowania, które Blady wykonał w czasie pracy dla firmy X, należą do
    > tej firmy, a nie do niego (inna sprawa, że może je z łatwością
    > odtworzyć). Poza tym zwróć uwagę, że nic nie wskazuje na to, że firma
    > chce podpisać z nim umowę o zakazie konkurecji, a mimo to Blady pisze,
    > iż podpisując dokument poświadczający zdanie wszelkich dokumentów może
    > mieć problem z przejściem do nowej firmy. Wygląda to trochę dziwnie.

    Czesc żądan przez niego wymienionych, jak zdanie dokumentow, jest w pelni
    zrozumiala, ale zapis o zachowaniu w tajemnicy danych klientow firmy X jest
    imho troche ciezki do interpretacji, jesli nie byl uszczegolowiony, a Blady
    obawia sie, ze firma zechce to interpretowac tak, ze nie bedzie mogl zapukac
    do klienta, ktorego zdobyl dla X, zeby zaoferowac mu produkt firmy Y.
    Nalezaloby po prostu domagac sie od pracodawcy uszczegolowienia tego zapisu,
    tak, zeby nikt nie mogl go pociagnac do odpowiedzialnosci za skontaktowanie
    sie z klietem, z ktorym on utrzymywal kontakt lub za przypadkowe, podczas
    poszukiwania potencjalnych klientow, skontaktowanie sie z kims, kto akurat
    jest klientem X. Rynek zapewne jest w jakis sposob ograniczony i Y chce
    Bladego zatrudnic po to, zeby przeciagnal za soba czesc "swoich" klientow,
    dlatego jest to absolutnie zrozumiale, ze on nie chce podpisac czegos, co by
    mu zwiazalo rece w nowej pracy.

    Inna sprawa, czy musi cokolwiek podpisywac. Wg mnie nie - taka umowe mozna
    bylo dolaczyc do umowy o prace przy jej podpisywaniu i dac wybor, ze bez jej
    podpisania sie go nie zatrudni i wtedy bylby to "przymus" o tyle, o ile on
    by chcial te prace dostac i byl gotow sie zgodzic swiadomie na te warunki.
    Ewentualnie, pod jakimis sankcjami, w okresie trwania zatrudnienia, choc to
    juz by bylo trudniejsze. Ale teraz, jak Blady zlozyl wypowiedzenie, to i tak
    przestaje pracowac w tej firmie z okreslonym dniem i firma nie ma zadnego
    "srodka przymusu" w postaci grozby zwolnienia czy dlugotrwalego mobbingu.
    Nic mu nie zrobia, jesli nie podpisze.

    Potwierdza to jego teze o zlym zarzadzaniu w firmie X. Wszedzie, gdzie
    podpisywalam jakiekolwiek klauzule tajnosci czy zobowiazania zdania jakichs
    materialow i przedmiotow w okreslonych okolicznosciach (np. odejscie) to
    robilam to _na poczatku_ i bylo to warunkiem podpisania umowy. To jest
    naprawde smieszne, jesli firma dzialajaca w branzy podatnej na odniesienie
    szkody z nielojalnosci pracownika budzi sie z reka w nocniku po tym, jak
    pracownik sklada wypowiedzenie.

    >>
    >>Czesto jest tak, ze klienci migruja za handlowcami, bo handlowiec jest
    >>najwieksza "wartoscia dodana" towaru. To jeden z powodow, dla ktorych sie
    >>handlowcow sobie podkupuje :)
    >
    > Zgadzam się :-) Tylko jest jeszcze problem wiarygodności tzn. do tej
    > pory produkt firmy X był lepszy niż produkty innych firm. A po
    > przejściu handlowca do firmy Y już taki nie jest ;-) Jak ci handlowcy
    > sobie z tym radzą?
    >
    Masz na mysli to, jak w swojej psychice sobie z tym radza, czy jak sobie
    radza z przedstawieniem tego klientowi? :)
    Wewnetrznie u Bladego nie ma problemu - sam napisal, ze jakosc produktu
    pogorszyla sie i ze juz nie byl tym najlepszym i ze to przez to odczuwal
    dyskomfort psychiczny w starej firmie. Natomiast w innych przypadkach -
    uczciwy handlowiec nie ma jazdy na towar najlepszy wg jakichs tam oderwanych
    kryteriow, tylko pragnie sprzedac danemu klientowi to, co dobrze zaspokoi
    jego potrzeby. Nie gada sie o konkurencji, ze jest zla, tylko o swoim
    produkcie, ze jest dobry. Mnostwo produktow jest wytwarzanych przez roznych
    producentow i od kazdego sa dobre, roznice sa niewielkie, zdobywanie rynku
    polega na tym, kto najlepiej dotrze ze swoim rownie dobrym produktem do
    klientow.
    A klientowi mowi sie wlasnie to, co Blady powiedzial: ze dojrzal do
    ujrzenia, ze ten produkt jest lepszy i dlatego majac na celu przede
    wszystkim interes klienta poszedl sprzedawac to, co lepsze.

    I.


  • 19. Data: 2005-08-08 16:45:59
    Temat: Re: pytanie o opini
    Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>

    >Czesc żądan przez niego wymienionych, jak zdanie dokumentow, jest w pelni
    >zrozumiala, ale zapis o zachowaniu w tajemnicy danych klientow firmy X jest
    >imho troche ciezki do interpretacji, jesli nie byl uszczegolowiony,
    (...)

    Rzeczywiście, masz rację.

    >Masz na mysli to, jak w swojej psychice sobie z tym radza, czy jak sobie
    >radza z przedstawieniem tego klientowi? :)

    Z przedstawieniem tego klientowi.

    >Wewnetrznie u Bladego nie ma problemu - sam napisal, ze jakosc produktu
    >pogorszyla sie i ze juz nie byl tym najlepszym i ze to przez to odczuwal
    >dyskomfort psychiczny w starej firmie. Natomiast w innych przypadkach -
    >uczciwy handlowiec nie ma jazdy na towar najlepszy wg jakichs tam oderwanych
    >kryteriow, tylko pragnie sprzedac danemu klientowi to, co dobrze zaspokoi
    >jego potrzeby. Nie gada sie o konkurencji, ze jest zla, tylko o swoim
    >produkcie, ze jest dobry. Mnostwo produktow jest wytwarzanych przez roznych
    >producentow i od kazdego sa dobre, roznice sa niewielkie, zdobywanie rynku
    >polega na tym, kto najlepiej dotrze ze swoim rownie dobrym produktem do
    >klientow.

    Wiem, że chodzi o przekonanie klienta, że akurat produkt oferowany
    przez danego handlowca najbardziej ze wszystkich dostępnych obecnie na
    rynku spełnia wymagania klienta (a nie że jest najlepszy w każdym
    przypadku). Jednak po zmianie firmy rodzi się pewna niekonsekwencja:

    "To znaczy, że produkt wcześniej oferowny, mimo zapewnień, jednak nie
    spełnia moich potrzeb? Dlaczego tak jest skoro wcześniej spełniał?
    Dlaczego moje potrzeby zmieniły się akurat po przejściu handlowca do
    konkurencji?" ;-)

    >A klientowi mowi sie wlasnie to, co Blady powiedzial: ze dojrzal do
    >ujrzenia, ze ten produkt jest lepszy i dlatego majac na celu przede
    >wszystkim interes klienta poszedl sprzedawac to, co lepsze.

    Ale to trochę naciągane jest. "Jaka jest gwaracja, że znowu się nie
    myli? A jak inna firma za tydzień wypuści coś innego, lepiej
    spełniającego moje potrzeby, to wtedy też handlowiec w trosce o moje
    potrzeby zmieni miejsce zatrudnienia?"

    --
    pozdrawiam
    Bremse


  • 20. Data: 2005-08-08 18:52:13
    Temat: Re: pytanie o opini
    Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl>


    Użytkownik "Bremse" <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał w wiadomości
    news:9h1ff1h74sd0fvjvp40kv1ejfgebf94937@4ax.com...

    >>Masz na mysli to, jak w swojej psychice sobie z tym radza, czy jak sobie
    >>radza z przedstawieniem tego klientowi? :)
    >
    > Z przedstawieniem tego klientowi.
    >
    Zalezy od specyficznej sytuacji. Ale dobry handlowiec nawiazuje z klientem
    osobisty kontakt jako osoba dbajaca o zaspokajanie jego potrzeb w dziedzinie
    X. Klient ufa handlowcowi, bo to z nim ma kontakt i latwo da sobie "zmienic"
    produkt, jesli bedzie choc ciut lepszy i nie bedzie powodowal radykalnego
    wzrostu kosztow itd. w porownaniu do poprzedniej wersji. Jesli handlowiec
    nie tylko sprzedaje, ale opiekuje sie klientem, negocjuje dla niego cos od
    firmy (naprawde albo jako zagranie), "ponadprogramowo" rozwiazuje problemy
    klienta zwiazane z produktem, to uzaleznienie od osoby handlowca, a nie od
    firmy jest jeszcze bardziej prawdopodobne, bo dla klienta rownie wazne jak
    sam produkt staje sie posiadanie pod reka zyczliwej i zorientowanej osoby,
    ktora sprawnie pomaga w zaspokojeniu danej potrzeby.

    > Wiem, że chodzi o przekonanie klienta, że akurat produkt oferowany
    > przez danego handlowca najbardziej ze wszystkich dostępnych obecnie na
    > rynku spełnia wymagania klienta (a nie że jest najlepszy w każdym
    > przypadku). Jednak po zmianie firmy rodzi się pewna niekonsekwencja:
    >
    > "To znaczy, że produkt wcześniej oferowny, mimo zapewnień, jednak nie
    > spełnia moich potrzeb? Dlaczego tak jest skoro wcześniej spełniał?
    > Dlaczego moje potrzeby zmieniły się akurat po przejściu handlowca do
    > konkurencji?" ;-)

    Alez tamten produkt mogl spelniac. A nowy moze tez spelniac. W przypadku
    posiadania przywiazania klienta to jest czesto kwestia bonusa, jakiejs malej
    wartosci dodanej. Jesli nie jest nia sama opieka zaprzyjaznionego handlowca,
    to mozna dodac cos innego i przekonac, ze tamten produkt spelnial potrzeby i
    byl dobry, a ten tez je spelnia i tez jest dobry, a do tego dostaje sie
    gadzet, przez ktory calosc transakcji jest jeszcze lepsza. Np. handlowiec od
    wody zmienia firme i proponuje przerzucenie sie na nowa wode. Dawna byla ok.
    Kosztuje nowa i tez jest ok. Cena sie rozni minimalnie. Handlowiec mowi mi,
    ze jak zaczne kupowac te nowa, to firma dostanie komplet fajnych szklanek.
    Moge pic jedna z dwoch malo rozniacych sie dla mnie wod, ktore obie
    zapokajaja pragnienie i smakuja dobrze, a wybierajac jedna z nich dostaje
    jeszcze szklanki. Mowie: ok - i wcale nie mam zgrzytu, ze tamta stara woda
    byla jakas zla. Nowa zaoferowala lepsza transakcje, to wszystko.

    >>A klientowi mowi sie wlasnie to, co Blady powiedzial: ze dojrzal do
    >>ujrzenia, ze ten produkt jest lepszy i dlatego majac na celu przede
    >>wszystkim interes klienta poszedl sprzedawac to, co lepsze.
    >
    > Ale to trochę naciągane jest. "Jaka jest gwaracja, że znowu się nie
    > myli? A jak inna firma za tydzień wypuści coś innego, lepiej
    > spełniającego moje potrzeby, to wtedy też handlowiec w trosce o moje
    > potrzeby zmieni miejsce zatrudnienia?"
    >

    Wciaz myslisz kategoriami obiektywnej lepszosci, a tej na wiekszosci rynkow
    nie ma.

    I.

strony : 1 . [ 2 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1