-
81. Data: 2005-04-11 09:29:16
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Piotr" <p...@W...gazeta.pl>
vertret\(at\)op.pl <vertret @ op.pl> napisał(a):
> Praca na "etacie" jaką znamy narodziła sie chyba wraz z rewolucja
> przemysłową, gdy właściciele fabryk zatrudniali masy wieśniaków, które
> przeszkolono w obsłudze maszyny. Aby ich przywiązać bardziej do miejsca
> pracy i nie tracić kasy na szkolenie nowych, pobudowano też osiedla
> robotnicze.
[..]
> Co o tym sądzicie?
Coś w tym jest, zwłaszcza w obecnej sytuacji w Polsce być pracownikiem
etatowym to mniej więcej tak jak chłopem pańszczyźnianym w dawniejszych czasach.
pozdrawiam
Piotr
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
82. Data: 2005-04-11 09:40:55
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "regent..." <r...@o...TOTEZ.pl>
Jan Kowalski wrote:
> związanie jest dość proste, w dodatku mogące w dość istotny
> sposób pomóc w ograniczeniu bezrobocia
> 1. "składki" ZUS naliczane podobnie jak podatki dochodowe - procentowo
> od faktycznych dochodów, aż do uzyskania dochodu "granicznego",
> powyżej jakiego zaczynają obowiązywać składki stałe.
bardziej radykalne, jako że jest to ubezpieczenie "własnego tyłka", więc
i każdy powinien się o niego martwić sam -> pełna dobrowolność
Musiałaby
> wystąpić dodatkowo równoległa modyfikacja "ryczałtów" i "kart" lub
> (lepiej) takie uproszczenie podstawowej księgowości (przepisów
> związanych z podatkami na poziomie KPiR), aby zlikwidować instytucję
> ryczałtowo-kartową.
instytucję rycz-kar. można zlikwidować i od zaraz, kpir nie jest
skomplikowanym systemem (bardziej popieprzone jest bycie vatowcem i
zakaz odliczania vatu, vide samochody i paliwo)
I raczej kierunek płacenia składek uproszczonych
> (niech składniki obliczają kwalifikowani pracownicy ZUS) oraz podatków
> albo w całości przez zlecającego w imieniu wykonującego pracę zleconą,
> albo przez samego wykonującego.
jednak obliczenie podatku nie powinno przekraczać umiejętności
freelancera (chyba, że piszemy o sprzątaniu)
> 2. Modyfikacja zasadnicza Kodeksu Pracy, zwłaszcza znaczne
> rozszerzenie (lub ograniczenie restrykcyjności) pojęcia umowy zlecenia
> oraz umowy o dzieło. Lub wręcz nowe pojęcie przez połączenie tych
> obecnych, gdzie możliwe byłoby płacenie za wykonaną pracę jak za
> dzieło różnież wtedy, jak praca nie jest dziełem. Coś jak umowa
> agencyjna bez konieczności zakładania DG.
albo zniesieni zapisu o trzeciej umowie jako na czas nieokreślony.
obecne zapisy nie pomagają w znalezieniu pracy...
>
> Takie zmiany powinny nastąpić natychmiast, bo do tej pory nasi
> posłowie pod pretekstem obrony praw pracowniczych tylko przyczyniają
> się do "obrony" bezrobocia i "obrony" rynku przed rozwojem zasilanym
> najdrobniejszym kapitałem.
coś muszą robić :(:(
>
> J.K.
(j.k. :)
--
regent...
(...)
-
83. Data: 2005-04-11 09:46:52
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "regent..." <r...@o...TOTEZ.pl>
Immona wrote:
>
> Przyrost spada IMHO z innych powodow niz bezrobocie (bo spada tez w krajach
> Europy Zach. gdzie takiego bezrobocia nie ma, a poziom zycia jest znacznie
> wyzszy niz u nas). Aktywnosc zawodowa kobiet, mala odpowiedzialnosc mezczyzn
> wskutek szerzenia sie popularnych wzorcow kulturowych,
mam złudzenie, że odpowiedzialność na przestrzeni wieków jednak rośnie...
dostepnosc antykoncepcji,
więcej w rękach kobiet...
rozpad tradycyjnego modelu rodziny(tej wielopokoleniowej -
> gdzie opieke nad dziecmi dzielily z rodzicami babcie, ciocie itd.).
i to jest tragedia, ale to cena za bycie "na swoim", samodzielność i
jednocześnie ucieczka przed odpowiedzialnością za starsze pokolenia
(kiedy powstały domy starców???)
> I.
--
regent...
(...)
-
84. Data: 2005-04-11 09:48:24
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "regent..." <r...@o...TOTEZ.pl>
Marek wrote:
> Immona <c...@W...zpds.com.pl> napisał(a):
> Polscy najbiedniejsi nie mnożą się tak jak kiedyś, a odsetek niedojadajacych
> powiększa się na skutek antyrodzinnej polityki kolejnych ekip rządzących.
^^^^^^^^^^^^
ta polityka nikomu nie służy, oprócz politykom
> Marek
>
>
--
regent...
(...)
-
85. Data: 2005-04-11 10:00:49
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik " Marek" <m...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:d3cc19$fo1$1@inews.gazeta.pl...
> Tak sobie myślę, że jednym z polskich problemów są ludzie, którym przyszło
> kończyć edukację w ostatnich 15-stu latach. Nie wszyscy rzecz jasna
stanowią
> problem, ale bez wątpienia problem społeczny stanowią bezkrytyczni
> wychowankowie profesorów, którym nagle zaczęło być wolno mówić wszystko
bez
> cenzury. Profesorów, którzy pijani tą wolnością zaczęli bredzić bzdury,
snuć
> fantasmagorie i pluć na przeszłość, dzięki której są kimś, bo inaczej
byliby
> najczęściej nikim.
> Profesorów, którzy zapomnieli, że sami są na etacie i biorą pieniądze z
> budżetu, a wykształcenie zdobyli dzięki opluwanemu socjalowi, bezpłatnej
> nauce i bezpłatnej służbie zdrowia. Wychowankowie tych orłów którym
"komuna
> stale podcinała skrzydła", mają prawdopodobnie nieodwracalnie spaczone
> charaktery i spaczone pojęcie o rzeczywistości. Powrót do rzeczywistości
mogą
Nie bardzo wiem, o czym mowisz.
Ukonczylam Akademie Ekonomiczna (podczas tych ostatnich 15 lat, o ktorych
mowisz), uczono mnie tam cyferek finansowych i ksiegowych, zarzadzania,
gieldy, praw rynku, teorii makroekonomicznych, prawa gospodarczego, ale
przedsiebiorczosci mnie nie uczono. Jesli juz sie pojawiala ideologia, to
dominowal umiarkowany keynesizm. (ilu trzeba keynesistow, zeby wkrecic
zarowke? Wszystkich, bo wtedy spadnie bezrobocie, wzrosnie
produkcja...itd...), przyprowadzenie praktyka na zajecia zdarzalo sie
rzadko, a profesorowie po prostu wykladali w wiekszosci neutralne
ideologicznie przedmioty takie jak statystyka, badania operacyjne czy
rachunkowosc zarzadcza. Moze na oslawionym SGH panuje jakis kult wolnego
rynku, ale u nas we Wroclawiu pchania w to ideologii nie bylo - choc moze
patrze przez pryzmat scislej specjalizacji, humanisci z drugiego wydzialu
mieli jakies przedmioty typu historia mysli ekonomicznej...
Postawy wynioslam z rodziny, w ktorej po upadku komuny jedno z rodzicow
zostalo PH i przez 1,5 roku zarobilo wiecej niz przez cale dotychczasowe
zycie i zalozylo firme, drugie obok etatu prowadzilo tez firme, wsrod wujkow
i cioc jest jedna firma budowlana, jedna turystyczna i jeden tlumacz na DG.
Wszystko small biznesy budowane od podstaw. To z ich obserwowania i
przebywania z nimi mam poglady, jakie mam.
> działań są aż nadto widoczne. Jażeli Bruksela nie wymusi na polskich
> decydentach określonych zachowań i postępowania, to etaty się będą
kurczyć,
> a bezrobocie rosnąć.
A co wg Ciebie by miala konkretnie wymusic?
I.
-
86. Data: 2005-04-11 10:11:53
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Immona" <c...@W...zpds.com.pl>
Użytkownik "regent..." <r...@o...TOTEZ.pl> napisał w wiadomości
news:d3dh2a$96f$11@213-238-102-52.adsl.inetia.pl...
> Immona wrote:
>
> >
> > Przyrost spada IMHO z innych powodow niz bezrobocie (bo spada tez w
krajach
> > Europy Zach. gdzie takiego bezrobocia nie ma, a poziom zycia jest
znacznie
> > wyzszy niz u nas). Aktywnosc zawodowa kobiet, mala odpowiedzialnosc
mezczyzn
> > wskutek szerzenia sie popularnych wzorcow kulturowych,
>
> mam złudzenie, że odpowiedzialność na przestrzeni wieków jednak rośnie...
Poczytaj sobie "Wielki wstrzas" Fukuyamy. Robi tam logiczny wywod poparty
badaniami i danymi statystycznymi na temat tego, jak antykoncepcja zmienila
kalkulacje ryzyka przy nawiazywaniu kontaktow erotycznych i zdjela z
mezczyzny odpowiedzialnosc za splodzone dziecko, "bo to kobieta mogla
zadbac, zeby go nie bylo". W dawniejszych czasach bylo nie do pomyslenia (z
wyjatkiem przypadkow duzej roznicy spolecznej) zeby "zrobiwszy" pannie
dziecko facet nie czul sie zobowiazany z nia ozenic. Bylo to prorodzinne, bo
wpadka nie oznaczala takiego wstrzasu ekonomicznego, jakim jest zostanie
samotna matka nie mogaca pracowac. Dzis, jak kobieta sie zabezpiecza, to w
80% przypadkow nie dlatego, ze robi kariere i nie chce dziecka, tylko
dlatego, ze ma uzasadnione obawy, ze facet moze sie swojej odpowiedzialnosci
wyprzec, teraz albo za np. 3 lata.
> rozpad tradycyjnego modelu rodziny(tej wielopokoleniowej -
> > gdzie opieke nad dziecmi dzielily z rodzicami babcie, ciocie itd.).
>
> i to jest tragedia, ale to cena za bycie "na swoim", samodzielność i
Rodzina wielopokoleniowa nie oznacza mieszkania u tesciow ani finansowej
zaleznosci od rodzicow. Wspolczesna rodzina wielopokoleniowa czesto mieszka
w osobnych domkach czy mieszkaniach w tej samej okolicy, czesto sie spotyka
i wspiera, ale nikt nikomu w prywatnosc nie wlazi na co dzien.
I.
-
87. Data: 2005-04-11 10:44:38
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:opso13b0ak4iukdk@krzysztofc krzysztofsf
<k...@p...gazeta.pl> pisze:
> Jedynym kryterium jest wysokosc bezrobocia. Im nizsze, tym bardziej
> pracodawcom oplaca sie zaklepywac prace pracownikow, zawierajac z nimi
> dlugoterminowe umowy i dajac rozne gwarancje i bonusy. Problem jest zus
> oraz kodeks pracy. Kodeks broni juz pracujacych, jednoczesnie
> odstraszajac pracodawce od zawarcia umowy na zasadach kodeksowych z
> nowym pracownikiem.
Kodeks pracy (wraz z wieloma innymi aktami prawnymi) jest politycznym
osiągnięciem zorganizowanych pracowniczych grup nacisku, które w sposób
legalny na drodze ustawodawczej wywalczyły odpowiadający im (przynajmniej
częściowo) stan prawny regulujący kwestie zatrudnienia. Jak każda ustawa czy
rozporządzenie może być zmieniona na tej samej drodze, jak powstała. Niech
więc przedstawiciele przeciwnych poglądów zorganizują się i spróbują uczynić
to samo. Na razie nie najlepiej im wychodzi. Może są kiepscy? Ścieranie się
interesów jest w polityce zjawiskiem normalnym. Liczą się efekty. Na razie
te efekty to prawo pracy w obecnym kształcie, związki zawodowe o sporych
uprawnieniach i możliwościach, sądy pracy, ZUS jak nowotwór, popieprzony
system podatkowy i... bezrobocie.
> Nawet przymus wyplaty comiesiecznej, a nie np. co
> tydzien lub co dwa tygodnie (polaczonej z mozliwoscia blyskawicznego
> obustronnego zwolnienia z pracy), dziala na niekorzysc pracownika i
> pracodawcy Ilu ludzi pracuje u oszustow i naciagaczy poniewaz boja sie
> utraty miesiecznych zarobkow - przy tygodniowce presja bylaby mniejsza
> i gdyby jeden z drugim zastal w poniedzialek pusty zaklad, to inaczej
> podszedlby do rzetelnosci wyplacania.
To tylko teoria. Taki mechanizm mógłby może zadziałać w idealnej sytuacji
równowagi podaży i popytu na pracę. Nawet niewielkie (np. lokalne)
zachwianie tej równowagi sprawi, że efekt będzie całkiem odmienny.
Krótko mówiąc: tak sie nie da.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
88. Data: 2005-04-11 11:03:02
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: Krzysztofsf <k...@p...gazeta.pl>
Dnia Mon, 11 Apr 2005 12:44:38 +0200, Jotte <t...@W...pl> napisał:
> Krótko mówiąc: tak sie nie da
W USA sie dalo.
--
Używam programu pocztowego wbudowanego w Operę: http://www.opera.com/m2/
-
89. Data: 2005-04-11 11:20:19
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: n...@g...pl
MC wrote:
>
> Bzdury pleciesz. Wymyślanie odkrywcze, a wprowadzenie do produkcji nowego
> modelu samochodu to dwie rózne rzeczy. Nikt siłą woli samochodu na linie
> produkcyjne nie wprowadził. A po drugie akurat w tym czasie w FSO wiele się
> działo. Klepali nowe modele, które nie wchodziły do produkcji, brali udział
> w rajdach, chociaż nie musieli bo byli na na etatach i na dodatek rekord
> świata pobili, co prawda w niezbyt poważneij konkurencji, ale to jest też
> dowód, że wychodzili poza zakres swoich obowiązków.
Normalnie jak skauci. Ach ten romantyzm pracy. :->
Inni w tym czasie brali 5 dni urlopu rocznie, zarywali nocki,
przescigali sie w pomyslach usprawnien, skracaniu terminow itp. A to
tylko po to by nie wyrzucili ich na zbity pysk jak kumpla z dzialu co
teraz kombinuje jak splacic kredyt na mieszkanie.
> To wszystko na gwarantowanych posadkach. Więc pleciesz byle co z lekceważeniem dla
faktów.
> Z mojej strony to EOT.
Fakty sa takie, ze po FSO "jeno wiatr hula" a tamci jakos sobie radza.
Nawet fabryki "nam" buduja. I jeszcze naucza nas w nich pracowac.
-
90. Data: 2005-04-11 11:22:31
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "regent..." <r...@o...TOTEZ.pl>
Immona wrote:
> Użytkownik "regent..." <r...@o...TOTEZ.pl> napisał w wiadomości
> news:d3dh2a$96f$11@213-238-102-52.adsl.inetia.pl...
>
>>Immona wrote:
>>
>>
>>>Przyrost spada IMHO z innych powodow niz bezrobocie (bo spada tez w
>
> krajach
>
>>>Europy Zach. gdzie takiego bezrobocia nie ma, a poziom zycia jest
>
> znacznie
>
>>>wyzszy niz u nas). Aktywnosc zawodowa kobiet, mala odpowiedzialnosc
>
> mezczyzn
>
>>>wskutek szerzenia sie popularnych wzorcow kulturowych,
>>
>>mam złudzenie, że odpowiedzialność na przestrzeni wieków jednak rośnie...
>
>
> Poczytaj sobie "Wielki wstrzas" Fukuyamy. Robi tam logiczny wywod poparty
> badaniami i danymi statystycznymi na temat tego, jak antykoncepcja zmienila
> kalkulacje ryzyka przy nawiazywaniu kontaktow erotycznych i zdjela z
> mezczyzny odpowiedzialnosc za splodzone dziecko, "bo to kobieta mogla
> zadbac, zeby go nie bylo".
mam zaległości, przyznaję...
osobną sprawą jest, czy dałbym się przekonać (nie o tym mowa)
ale taką kalkulację też może przeprowadzić kobieta, nic nie stoi na
przeszkodzie, cały czas jestem zwolennikiem odpowiedzialności OBOJGA,
bez przerzucania winy...
W dawniejszych czasach bylo nie do pomyslenia (z
> wyjatkiem przypadkow duzej roznicy spolecznej) zeby "zrobiwszy" pannie
> dziecko facet nie czul sie zobowiazany z nia ozenic. Bylo to prorodzinne, bo
> wpadka nie oznaczala takiego wstrzasu ekonomicznego, jakim jest zostanie
> samotna matka nie mogaca pracowac.
przepraszam, ale nie sprowadzam odpowiedzialności (OBOJGA) do ożenku,
może to było prorodzinne (więcej małżeństw), ale świat wybrał inną
drogę..., "mogę mieć dziecko, ale żenić się???"
Dzis, jak kobieta sie zabezpiecza, to w
> 80% przypadkow nie dlatego, ze robi kariere i nie chce dziecka, tylko
> dlatego, ze ma uzasadnione obawy, ze facet moze sie swojej odpowiedzialnosci
> wyprzec, teraz albo za np. 3 lata.
ponownie, czy jesteś pewna, że 80% kobiet nie chce dzieci, bo mają obawy
wobec partnera????
>>rozpad tradycyjnego modelu rodziny(tej wielopokoleniowej -
>>
>>>gdzie opieke nad dziecmi dzielily z rodzicami babcie, ciocie itd.).
>>
>>i to jest tragedia, ale to cena za bycie "na swoim", samodzielność i
>
>
> Rodzina wielopokoleniowa nie oznacza mieszkania u tesciow
oznacza, chyba, choć rodzice i dzieci to też wiele pokoleń...
> ani finansowej
> zaleznosci od rodzicow.
tego nie oznacza...
Wspolczesna rodzina wielopokoleniowa czesto mieszka
> w osobnych domkach czy mieszkaniach w tej samej okolicy, czesto sie spotyka
> i wspiera, ale nikt nikomu w prywatnosc nie wlazi na co dzien.
rozróżniam włażenie w sprawy "małżeńskie" od spraw prywatnych,
najpierw chciałem się nie zgodzić, ale muszę przemyśleć ten wątek...
>
> I.
--
regent...
(radykalny tradycjonalista...)