-
141. Data: 2005-04-12 10:17:57
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:opso3ydqoq4iukdk@krzysztofc krzysztofsf
<k...@p...gazeta.pl> pisze:
>> No widzisz - każdy coś tam miał. USA bogactwa naturalne, Indian do
>> wymordowania i Murzynów do wykorzystania, Niemcy (i nie tylko!) plan
>> Marshalla, a Polska Układ Warszawski. Więc nie ma co sie do nich
>> schematycznie porównywać i naśladowczo stosować ich rozwiązań.
> Nic nie widze.
No tak... ;)
> Pamietam rade, jaka kiedys dawal Polsce jeden
> z amerykanskich ekonomistow - zebysmy zastosowali takie rozwiazania
> prawne jak europa zachodnia - ale nie obecne, a z poczatku lat 60-ych,
> czyli okresu gdy budowali swoje gospodarki i byli na porownywalnym do
> naszego etapie rozwoju. jak wtedy wygladal u nich KP ?
Może spytać tego amerykańskiego ekonomistę?
--
Pozdrawiam
Jotte
-
142. Data: 2005-04-12 10:39:34
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: Krzysztofsf <k...@p...gazeta.pl>
Dnia Tue, 12 Apr 2005 12:17:57 +0200, Jotte <t...@W...pl> napisał:
> W wiadomości news:opso3ydqoq4iukdk@krzysztofc krzysztofsf
> <k...@p...gazeta.pl> pisze:
>
>>> No widzisz - każdy coś tam miał. USA bogactwa naturalne, Indian do
>>> wymordowania i Murzynów do wykorzystania, Niemcy (i nie tylko!) plan
>>> Marshalla, a Polska Układ Warszawski. Więc nie ma co sie do nich
>>> schematycznie porównywać i naśladowczo stosować ich rozwiązań.
>> Nic nie widze.
> No tak... ;)
>
>> Pamietam rade, jaka kiedys dawal Polsce jeden
>> z amerykanskich ekonomistow - zebysmy zastosowali takie rozwiazania
>> prawne jak europa zachodnia - ale nie obecne, a z poczatku lat 60-ych,
>> czyli okresu gdy budowali swoje gospodarki i byli na porownywalnym do
>> naszego etapie rozwoju. jak wtedy wygladal u nich KP ?
> Może spytać tego amerykańskiego ekonomistę?
>
Po co pytac? Jako kadrowiec miales chyba historie prawa pracy na studiach.
Siegnij do notatek.
--
Używam programu pocztowego wbudowanego w Operę: http://www.opera.com/m2/
-
143. Data: 2005-04-12 10:52:23
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:opso37v8iw5g9cba@localhost.localdomain Krzysztofsf
<k...@p...gazeta.pl> pisze:
> Po co pytac? Jako kadrowiec miales chyba historie prawa pracy na studiach.
> Siegnij do notatek.
Pomyliłeś mnie z kimś innym.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
144. Data: 2005-04-12 11:12:18
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: Krzysztofsf <k...@p...gazeta.pl>
Dnia Tue, 12 Apr 2005 12:52:23 +0200, Jotte <t...@W...pl> napisał:
> W wiadomości news:opso37v8iw5g9cba@localhost.localdomain Krzysztofsf
> <k...@p...gazeta.pl> pisze:
>
>> Po co pytac? Jako kadrowiec miales chyba historie prawa pracy na
>> studiach.
>> Siegnij do notatek.
> Pomyliłeś mnie z kimś innym.
>
Pardon. Zwiazkowiec.
--
Używam programu pocztowego wbudowanego w Operę: http://www.opera.com/m2/
-
145. Data: 2005-04-12 12:53:32
Temat: Re: przyszłośc etatu (przesadziłem z długością postu) - ja też
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
>> Nikogo nie zmuszam. I o to właśnie mi chodzi, żeby nikt nikogo nie
>> zmuszał.
>To nie musi być "ktoś". To najczęściej jest "coś". I nazywa się czynsz,
>rachunki, jedzenie itd. słowem - przymus ekonomiczny.
Dlatego uważam, że człowiek powinien ruszyć tyłek i poszukać sobie
pracy (o przydatności urzędu bezrobocia w tym przypadku już się
przekonałem), a nie siedzieć na dupie i twierdzić że się nie opłaca
pracować za 2zł/godz. na krwiopijców.
Koszt wynajęcia mieszkania można zmniejszyć ruszając dupę i szukając
tańszej oferty, koszt jedzenia można też zminimalizować (np. chodząc
po sklepach po pracy (czy też po zakończeniu poszukiwania pracy w
danym dniu), lub pytając się np. znajomych/obrotnej sąsiadki o
najtańsze oferty).
>Państwo (jako instytucja), nie decyduje ile kto ma zarabiać, tylko ile
>najmniej można zapłacić pełnozatrudnionemu.
No i po co to? A jeśli ktoś chciałby zarabiać mniej to co? Nie ma
takiej możliwości, bo "państwo" postanowiło że musi zarabiać więcej.
>Jest to słuszne, gdyż u podłoża
>takiej regulacji leżą nie tylko względy ekonomiczne lecz także społeczne.
>Tych ostatnich ekonomiści-hobbyści w ogóle nie biorą pod uwagę i dlatego są
>sfrustrowani.
Niektórzy biorą je pod uwagę i dlatego postulują zniesienie
niektórych/wszystkich zapisów w kodeksie pracy lub wprowadzenie innych
form zatrudnienia. Dzięki temu ludzie, którzy mają małe szanse na
znalezienie zatrudnienia mogliby skorzystać z tymczasowych form
zarobkowania.
>Swoją drogą nie rozumiem czemu nikogo nie dziwi, że np. do kierowania autem
>trzeba mieć prawo jazdy, a podczas jazdy obowiązują zakazy i nakazy,
>natomiast za nieznośne ograniczenie uważają zakazy i nakazy związane z
>zatrudnianiem _ludzi_ i korzystaniem z efektów ich pracy. Przecież do tego
>nie potrzeba nawet żadnych uprawnień, które można by stracić. ;)
>A może oszołomstwo nie tylko KP i ZZ, ale PoRD, policję, państwo i diabli
>wiedzą co jeszcze ma na liście do likwidacji? ;))
To już blisko anarchii. Ja jestem zwolennikiem jak najmniejszego
udziału państwa (przepisów) w państwie. Tam gdzie regulacje nie są
potrzebne po co je wprowadzać? Nie wiem dlaczego chcąc zostać
notariuszem/adwokatem trzeba pytać się związku zawodowego o zgodę? Gdy
kogoś nie stać na skorzystanie z usługi prawnej to co ma zrobić? Pójść
do wszechobecnej konkurencji?
Tak samo jest z KP - nie powoduje on zwiększenia konkurencyjności
firmy, czemu te przepisy służą? Może związkom zawodowym?
Nie neguję możliwości istnienia związków zawodowych (każdy powinien
mieć prawo sobie nawet dwuosobowy (jeśli ma rozdwojenie jaźni to nawet
jednoosobowy) ZZ założyć). Tylko dlaczego jako członek/prezesZZ
miałby mieć inne prawa niż człowiek przychodzący z ulicy do pracy?
Jeśli prezes ZZ wynegocjował sobie z firmą dożywotni etat to proszę
bardzo, ale jeśli nie negocjował, to dlaczego ktoś (państwo) zmusza
firmę do trzymania etatowca, którego chcą zwolnić?
>Do negocjacji potrzebne są mniej więcej równe siły. Tak nigdy nie jest -
>pracodawca jest w sposób naturalny stroną silniejszą.
Możesz to rozwinąć? Dlaczego tak uważasz?
>A w obecnej sytuacji w
>kraju to już w ogóle tragedia - ponad 20% bezrobocie (jedź na ścianę
>wschodnią, a zobaczysz miejscowości o bezrobociu rzędu 60%)
Niedawno stamtąd wróciłem. I jakie wnioski? Jeśli trzeba ruszyć dupę
do większej miejscowości w poszukiwaniu pracy to nie ma na bilet.
Jeśli zaś trzeba się "odhaczyć" w urzędzie bezrobocia to pieniądze na
bilet się znajdują. Można spędzić kilka godzin na drodze (pozostałości
po tzw. "mleku" - parę lat temu ludzi szli z bańkami i czekali na
samochód firmy odbierającej mleko) dyskutując z sąsiadami.
Nie opłaca się hodować kurczaków (wiesz ile kosztuje żarcie? Ile to
trzeba się nachodzić przy tym? A za 2zł można kupić od prywaciarza!).
Na pytanie dlaczego w kurniku są dwie kury i pies odpowiedź jest
oczywista - Bo na więcej kur nie ma pieniędzy, a pies jest po to żeby
w nocy kuna nie zadusiła kur (te kuropodobne stworzenia pochodzące z
fermy mają łyse dupy i niosą się raz na ruski rok).
Krów, cieląt, świń nie opłaca się hodować, bo to tyle żre co koń. W
stajni stoi dwudziestoparoletnia kobyła, bo na więcej koni nie ma
pieniędzy.
W zeszłym roku nie opłacało się dorwać mapek potrzebnych do
wypełnienia wniosków o unijne dopłaty (ja miałem je wypełnić), bo:
1) nie wiem skąd, a łunia i tak nie da
2) aha, ale ja nie mam czym dojechać, a łunia i tak nie da
3) rowerem? Rower jest popsuty (od roku), a łunia i tak nie da
4) naprawić? Nie wiem jak, a łunia i tak nie da
5) pożyczyć? Nie mam od kogo, a łunia i tak nie da
6) znaczy jak? Ja mam podać twój numer konta, ty pojedziesz po mapki i
wypiszesz wszystko, a ja mam się tylko podpisać? -> mapa ewidencyjna
całej wsi leżała przed moim nosem jakieś 5 godz. później - a jednak
się dało.
Nie opłaca się pracować w tartaku za 3zł za godzinę.
Te książki są niedobre, bo zamokły, bierz te suche, bo inaczej nie
rozpalisz ognia.
Kuzyn mieszka w tej samej miejscowości. Pięć dni w tygodniu dojeżdża
kilkadziesiąt kilometrów do pracy (rowerem do stacji kolejowej, dalej
pociągiem). Pracuje w restauracji. W domu stoi tv, odtwarzacz CD,
komputer ze stałym dostępem do internetu, co jakiś czas kupuje książki
(w bibliotece nie ma nowości). Czasami pomaga finansowo siostrze i
rodzicom. Jak się chce to można.
>- pracodawca
>staje się panem i władcą bez względu na kodeksy, ustawy itp.
>Dlatego czasem ludzie sie organizują i negocjują zbiorowo (niekoniecznie
>jako ZZ). Mają wtedy silny argument przetargowy - strajk. Ale i tak z reguły
>są słabsi.
Strajk? Czyli porzucenie pracy. Jak ktoś nie chce pracować to nie
musi, przynajmniej ja nikogo nie zmuszam. Tylko niech się ludzie nie
dziwią, że jak nie pracują to nie zarabiają pieniędzy.
(...)
>Dopóki jesteś sam, można żyć taką nadzieją. Czy uznasz ją za wystarczającą
>chcąc założyć lub już mając rodzinę?
Ja nie opieram się w życiu wyłącznie na nadziei.
> I czy rodzina podzieli ten pogląd, czy
>też wolałaby stały dochód zapeniający bezpieczeństwo?
Stały dochód? Tzn. w KP powinien znaleźć się zapis gwarantujący
dożywotni etat? Wszyscy siedzieliby na etatch - jeśli nie można by
było ich zwolnić to nie byłoby bezrobocia!
Mimo wszystko nie uważam, że taki zapis sprawiłby, że bezrobocie
spadłoby do 0%.
>Dość często wśród przyczyn trudności ze znalezieniem zatrudnienia wymienia
>się tzw. "brak mobilności" bezrobotnych. Nie ma pracy tu gdzie mieszkasz?
>Kopnij się 400 dalej tam, gdzie być może jest.
>W większości jest to nonsens w kontekście kosztów wynajmu lokalu, pracy dla
>współmałżonka, o zerwaniu z rodziną i środowiskiem nie wspomniawszy.
Jak się chce to można jakoś to zorganizować.
>Ale przyjmując na moment ten "argument" mam niezły pomysł dla niezadowolonych
>pracodawców. Po co narzekać na KP, podatki. ZUS-y, kombinować, jęczeć i
>pyskować na newsach? Wystarczy znaleźć kraj, w którym jest lepiej i "być
>mobilnym", goodbye. ;))
I sądzisz, że tak się nie dzieje? W styczniu rozmawiałem z byłym już
wówczas właścicielem firmy, któremu znudził już się ten kraj. Rozmowa
trwała kilka godzin i zorientowałem się, że prawdopodobieństwo tego,
że mówi prawdę jest bardzo duże.
Wcześniej jeszcze rozmawiałem z gościem, który prowadził DG, ale
zwiększające się koszty i zmniejszające przychody sprawiły że
wyemigrował. Rodzinę z Polski już ściągnął.
Inny przykład. Przynajmniej raz do roku część ekipy z liceum spotyka
się na piwie. Większość najambitniejszych i najbardziej obrotnych
siedzi na zachodzie (potencjalni przedsiębiorcy), jeśli dla kogoś ma
to znaczenie to ludzie ci kończyli liceum z bardzo dobrymi notami.
Większość z nich jest studentami (wzięli dziekanki), ciekawe czy
wrócą? Z jednym z nich zastanawialiśmy się nad rozpoczęciem DG, ze
względu na możliwość wystawiania faktur. Po wyliczeniu kosztów daliśmy
sobie spokój.
>> Jeśli chodzi o wypadki
>> losowe to staram się obecnie jakoś zminimalizować ewentualne (tfu)
>> efekty zagrożeń (po to opłacam te składki na ubezp., oprócz tego mam
>> dwie polisy ubezp., trochę oszczędności (mało)).
>Też tak robię, ale do tego trzeba zarabiać trochę więcej niż 2 zł/h. Marne
>rowiązanie dla tych, co to "od 1-ego do 1-go", albo wręcz żywność "na
>zeszyt" kupują.
Bezrobotni niech zaczną pracować (niekoniecznie na etacie). Pracujący
niech zaczną szukać lepszej pracy lub zdobywać dodatkowe umiejętności.
>> Jestem świadomy, że
>> te spadochrony mogą zawieść, nie kryję że wówczas zwróciłbym się o
>> pomoc do rodziny,
>Co mają zrobić nie mający rodzin oraz ci, których rodziny są w podobnej
>sytuacji?
Wziąć się do roboty i zacząć szyć spadochrony?
>Nie da rady, bo w międzyczasie niektórzy użytkownicy tej grupy mający
>poglądy, hmm, skrajne, sprywatyzowali "wszystko"
>(news:d261ot$sal$1@news.onet.pl), więc instytucji państwowych nie ma.
Eee, chyba tylko sprywatyzowali państwowe firmy (tak wynika z
kontekstu, może źle zrozumiałem).
>Istnieją tylko firmy, a firmy są po to by przynosić zyski
>(news:d397at$pua$1@news.onet.pl), więc nie ma także instytucji
>charytatywnych. ;))
Ależ są, bo jest wolność i swoboda i nikt nie broni prowadzić
organizacji charytatywnych.
>Przepraszam za obfitą wypowiedź.
A co ja mam powiedzieć? ;-)
--
pozdrawiam
Bremse
-
146. Data: 2005-04-12 21:13:30
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: Jan Kowalski <J...@n...pisz.tu>
>> Ale już samego rozliczania produkcji i sprzdaży, obsługi kadrowej,
>> kasowej, technologicznej czy marketingowej nie chciałbym oddać w
>> "obce" ręce.
> Dlaczego? Boisz sie o wyciek strategicznych informacji, czy nie wierzysz w
> skutecznośc takiego rozwiązania.
To drugie. Jak mam być lepszy od konkurencji i mieć pełne rozeznanie,
to co-nieco muszę zrobić sam. Zaznaczam, że jestem zwolennikiem
outsourcingu i sam się tym zajmuję w odniesieniu do sprzedaży.
J.K.
--
====== kilka ofert zatrudnienia: www.zapraszam.pl/praca/ ======
1 września o 12.00 Warszawa, Meissnera 5 - otwarcie jubileuszowej
wystawy artysty Bronisława Tomeckiego: www.zapraszam.pl/exlibris/
-
147. Data: 2005-04-12 22:31:40
Temat: Re: przyszłośc etatu (przesadziłem z długością postu) - ja też
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:9tcn5199ngpn8nelhb3fipaakirngq68la@4ax.com Bremse
<bremse{usun.to}@wp.pl> pisze:
Cóż, trzeba się dostosować do norm i ograniczyć choć trochę objętość postu.
Wiekszość aspektów została przedyskutowana(?) - bez sukcesów w przekonywaniu
adwersarzy zresztą. Toteż odniosę sie tylko do najciekawszych IMO detali z
Twego postu.
> No i po co to? A jeśli ktoś chciałby zarabiać mniej to co? Nie ma
> takiej możliwości, bo "państwo" postanowiło że musi zarabiać więcej.
Ma. Pół etatu, umowa zlecenie, o dzieło. A jak już mu mimo starań zapłacą za
dużo, to niech odda na cel charytatywny, da bezrobotnemu, żebrakowi czy
innemu potrzebującemu (jest ich masa) albo wyrzuci.
> Niektórzy biorą je pod uwagę i dlatego postulują zniesienie
> niektórych/wszystkich zapisów w kodeksie pracy lub wprowadzenie innych
> form zatrudnienia. Dzięki temu ludzie, którzy mają małe szanse na
> znalezienie zatrudnienia mogliby skorzystać z tymczasowych form
> zarobkowania.
To nie wymaga likwidacji ŻADNYCH z istniejących obecnie zapisów KP.
Ewentualnie przydałoby się kilka nowych, tę właśnie kwestię precyzujących.
> To już blisko anarchii. Ja jestem zwolennikiem jak najmniejszego
> udziału państwa (przepisów) w państwie.
Wtedy dopiero byłaby anarchia.
> Nie wiem dlaczego chcąc zostać
> notariuszem/adwokatem trzeba pytać się związku zawodowego o zgodę?
Co ty wygadujesz?! Jakiego zwiazku zawodowego?
> Tak samo jest z KP - nie powoduje on zwiększenia konkurencyjności
> firmy, czemu te przepisy służą? Może związkom zawodowym?
No, takie pytania nie powinny paść, bo nasuwaja podejrzenie całkowitego
braku rozeznania w tej części prawodawstwa. Ale mimo to odpowiem.
KP określa wzajemne prawa i obowiązki pracodawcy i pracownika.
Uprawnienia organizacji związkowych określa ustawa o związkach zawodowych.
> Nie neguję możliwości istnienia związków zawodowych (każdy powinien
> mieć prawo sobie nawet dwuosobowy (jeśli ma rozdwojenie jaźni to nawet
> jednoosobowy) ZZ założyć). Tylko dlaczego jako członek/prezesZZ
> miałby mieć inne prawa niż człowiek przychodzący z ulicy do pracy?
> Jeśli prezes ZZ wynegocjował sobie z firmą dożywotni etat to proszę
> bardzo, ale jeśli nie negocjował, to dlaczego ktoś (państwo) zmusza
> firmę do trzymania etatowca, którego chcą zwolnić?
Przecież to proste. Jest to rodzaj immunitetu, aby ograniczyć pracodawcy
możliwość nieformalnego nacisku czy nawet gróźb (łatwych w sytuacji
zależności służbowej) na pracownika działającego na rzecz członków związku.
To uprawnienie zostało wywalczone na legalnej, parlamentarnej drodze
ustawowej i na takiej może zostać zmienione.
> >Do negocjacji potrzebne są mniej więcej równe siły. Tak nigdy nie jest -
> >pracodawca jest w sposób naturalny stroną silniejszą.
> Możesz to rozwinąć? Dlaczego tak uważasz?
Naprawdę muszę? Takie oczywistości...
> >- pracodawca
> >staje się panem i władcą bez względu na kodeksy, ustawy itp.
> >Dlatego czasem ludzie sie organizują i negocjują zbiorowo (niekoniecznie
> >jako ZZ). Mają wtedy silny argument przetargowy - strajk. Ale i tak z
> reguły są słabsi.
> Strajk? Czyli porzucenie pracy.
Nie. Strajk to nie porzucenie pracy, ale powstrzymanie sie od pracy, bądź
ogranizenie jej świadczenia. Są zresztą różne rodzaje _dozwolonych_prawem_
akcji strajkowych.
>> I czy rodzina podzieli ten pogląd, czy
> >też wolałaby stały dochód zapeniający bezpieczeństwo?
> Stały dochód? Tzn. w KP powinien znaleźć się zapis gwarantujący
> dożywotni etat?
Skąd taki wniosek??? Przecież to kompletna bzdura!
> >Nie da rady, bo w międzyczasie niektórzy użytkownicy tej grupy mający
> >poglądy, hmm, skrajne, sprywatyzowali "wszystko"
> >(news:d261ot$sal$1@news.onet.pl), więc instytucji państwowych nie ma.
> Eee, chyba tylko sprywatyzowali państwowe firmy (tak wynika z
> kontekstu, może źle zrozumiałem).
Tu właśnie tkwi jedno z ograniczeń horyzontów myślowych wielu dyskutantów
tej grupy. Nie jest to dziwne, jako że reprezentuja oni w większości pewną
określoną kategorię uczestników rynku pracy. Dla nich słowo "firma" jest jak
zaklęcie, jest synonimem wszelkiej działalności. To oczywista bzdura. Otóż
gospodarka składa sie nie tylko z "firm", ale z sieci _instytucji_ i
_organów_, nie wytwarzających konkretnego dochodu (chyba, że za takowy
uznamy np. US, w końcu przynosi kasę do budżetu, nie? ;)). Za to umożliwiają
one (a przynajmniej - powinny) prawidłowe funkcjonowanie organizmu
państwowego.
Poczytaj zresztą dalej wątek z którego pochodzi linkowany post.
> >Istnieją tylko firmy, a firmy są po to by przynosić zyski
> >(news:d397at$pua$1@news.onet.pl), więc nie ma także instytucji
> >charytatywnych. ;))
> Ależ są, bo jest wolność i swoboda i nikt nie broni prowadzić
> organizacji charytatywnych.
Nie, bo istnieją tylko firmy istniejące aby przynosić zyski. Organizacje
charytatywne nie przynosza zysków (chyba, że swoim frontmanom, ale to
niejawne), więc nie istnieją.
> >Przepraszam za obfitą wypowiedź.
> A co ja mam powiedzieć? ;-)
Bo ja wiem?
Spróbuj to samo. ;)
--
Pozdrawiam
Jotte
-
148. Data: 2005-04-14 09:14:12
Temat: Re: przyszłośc etatu
Od: "MC" <m...@g...pl>
Użytkownik "Immona" <c...@W...zpds.com.pl> napisał w wiadomości
news:d3et8b$g0h$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Inni gracze tez maja swoich fachowcow. Fachowiec plus popularny poglad
> zwykle daje lepsze efekty niz fachowiec i niepopularny poglad. A wyborcy
Nie przyjmuje do wiadomości takiego wyjaśnienia. Przecież poglądy
włąścicieli firm mogą być wspierane finansowo w znacznie większym stopniu od
konkurencyjnych. A za tym mogą iść dużo lepsi fachowcy i dużo większe
budzety. Chyba, że ta strona i środowisko reklamowe w całosci nie potrafi
rożróznić lepszych od gorszych, co w skrytości ducha podejrzewam. Zresztą
zdrowa demokracja właśnie opiera się na rzeszy właścicieli, co prawda
drobnych, ale zawsze.
> pogladow. Przekonywanie jest powolne. Mysle, ze dzieje sie duzo
pozytecznej
> pracy u podstaw - ale fajerwerk w postaci zdobycie nagle 50% spoleczenstwa
> dla pogladu zywionego przez 10% i dotyczacego spraw zasadniczych to sprawa
Myślę, że nic pozytywnego się nie dzieje, wręcz przeciwnie w siłę rosną
skrajności.
> niewykonalna w krotkim horyzoncie czasowym nawet dla najlepszych fachowcow
z
> duzym budzetem. Ze srodkami tez sa problemy - bogaci dotuja kampanie
roznych
> partii, ale patrzac na swoj interes sa bardziej sklonni dotowac tych,
> ktorych dojscie do wladzy jest bardziej prawdopodobne, bo zyski dla nich
czy
No właśnie, obstawiają wszystkie opcje w istocie rzeczy eliminując swój
wpływ. To bardzo defensywna, kunktatorska i w efekcie nieefektywna koncepcja
niegodna elity.
-
149. Data: 2005-04-15 08:56:04
Temat: Re: przyszłośc etatu (p rzesadziłem z długo ścią postu) - ja te ż
Od: Shrek <l...@w...wywal._to.pl>
Dnia 12 kwi 2005, Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl> zapodal(a):
> Dlatego uważam, że człowiek powinien ruszyć tyłek i poszukać sobie
> pracy (o przydatności urzędu bezrobocia w tym przypadku już się
> przekonałem), a nie siedzieć na dupie i twierdzić że się nie
> opłaca
> pracować za 2zł/godz. na krwiopijców.
> Koszt wynajęcia mieszkania można zmniejszyć ruszając dupę i
> szukając
> tańszej oferty, koszt jedzenia można też zminimalizować (np.
> chodząc
> po sklepach po pracy (czy też po zakończeniu poszukiwania pracy w
> danym dniu), lub pytając się np. znajomych/obrotnej sąsiadki o
> najtańsze oferty).
Stary przestan za przeproszeniem pier.... 2 PLN za godzine razy 200 to
jest 400 PLN. Co ty chcesz tanszego za to wynając? Karton na peronie? A i
jeszcze po pracy pochodzic po sklepach i za pozostale 30 PLN czyli
zlotowke dziennie kupic zarcie z promocji? Puk puk... tu Ziemia.
> No i po co to? A jeśli ktoś chciałby zarabiać mniej to co? Nie ma
> takiej możliwości, bo "państwo" postanowiło że musi zarabiać
> więcej.
Paradoksalnie zlikwidowanie płacy minimalnej mogloby ja IMHO podniesc ale
twoje argumenty sa jak narazie hm... niepowazne.
>
> Kuzyn mieszka w tej samej miejscowości. Pięć dni w tygodniu
> dojeżdża
> kilkadziesiąt kilometrów do pracy (rowerem do stacji kolejowej, dalej
> pociągiem). Pracuje w restauracji. W domu stoi tv, odtwarzacz CD,
> komputer ze stałym dostępem do internetu, co jakiś czas kupuje
> książki
> (w bibliotece nie ma nowości). Czasami pomaga finansowo siostrze i
> rodzicom. Jak się chce to można.
No i co? Zarabia 2 PLN/h?
>>- pracodawca
>>staje się panem i władcą bez względu na kodeksy, ustawy itp.
>>Dlatego czasem ludzie sie organizują i negocjują zbiorowo
>>(niekoniecznie jako ZZ). Mają wtedy silny argument przetargowy -
>>strajk. Ale i tak z reguły są słabsi.
>
> Strajk? Czyli porzucenie pracy. Jak ktoś nie chce pracować to nie
> musi, przynajmniej ja nikogo nie zmuszam. Tylko niech się ludzie nie
> dziwią, że jak nie pracują to nie zarabiają pieniędzy.
No chyba przepisy mowia troszke co innego, ale nie jestem pewny wiec
spierac sie nie bede.
>>> Jeśli chodzi o wypadki
>>> losowe to staram się obecnie jakoś zminimalizować ewentualne (tfu)
>>> efekty zagrożeń (po to opłacam te składki na ubezp., oprócz tego
>>> mam dwie polisy ubezp., trochę oszczędności (mało)).
>>Też tak robię, ale do tego trzeba zarabiać trochę więcej niż 2 zł/h.
>>Marne rowiązanie dla tych, co to "od 1-ego do 1-go", albo wręcz
>>żywność "na zeszyt" kupują.
>
> Bezrobotni niech zaczną pracować (niekoniecznie na etacie).
> Pracujący
> niech zaczną szukać lepszej pracy lub zdobywać dodatkowe
> umiejętności.
Wiesz ze dobrymi checiami to pieklo...:)
Ogólnie masz troche racji, ale z tymi 2 PLN to zes po calosci pojechal:)
No i ostatni akapit... Troszke jak zalozenia komunizmu:)
Pozdr. Shrek.
-
150. Data: 2005-04-15 21:20:29
Temat: Re: przyszłośc etatu (p rzesadziłem z długo ścią postu) - ja te ż
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
>Stary przestan za przeproszeniem pier.... 2 PLN za godzine razy 200 to
>jest 400 PLN. Co ty chcesz tanszego za to wynając? Karton na peronie? A i
>jeszcze po pracy pochodzic po sklepach i za pozostale 30 PLN czyli
>zlotowke dziennie kupic zarcie z promocji? Puk puk... tu Ziemia.
Wyobraz sobie, ze nie masz co do gara wlozyc. Dostajesz propozycje
roznoszenia ulotek za 2zl/godz. przez kilka dni. Co robisz?
Ja jesli nie mialbym innej mozliwosci pracowalbym za 2zl/godz. i w
miedzyczasie szukal lepiej platnego zajecia. Co robi czesc
bezrobotnych? Idzie do urzedu bezrobocia i zasilkowni - kuniec.
Poza tym wiesz jakiego kopa na rozped w ... tylna czesc ciala daje
praca za niskie stawki, gdy wokol inni zarabiaja wiecej?
>Paradoksalnie zlikwidowanie płacy minimalnej mogloby ja IMHO podniesc ale
>twoje argumenty sa jak narazie hm... niepowazne.
Eee tam. Kazdy moze argumentowac sobie jak chce na tym polega wolnosc.
Wlasnie o zniesienie ograniczen mi chodzi.
>No i co? Zarabia 2 PLN/h?
Nie.
>> Strajk? Czyli porzucenie pracy. Jak ktoś nie chce pracować to nie
>> musi, przynajmniej ja nikogo nie zmuszam. Tylko niech się ludzie nie
>> dziwią, że jak nie pracują to nie zarabiają pieniędzy.
>
>No chyba przepisy mowia troszke co innego,
No wlasnie.
> ale nie jestem pewny wiec
>spierac sie nie bede.
>> Bezrobotni niech zaczną pracować (niekoniecznie na etacie).
>> Pracujący
>> niech zaczną szukać lepszej pracy lub zdobywać dodatkowe
>> umiejętności.
>
>Wiesz ze dobrymi checiami to pieklo...:)
W takim razie zyjemy w niebie.
>Ogólnie masz troche racji, ale z tymi 2 PLN to zes po calosci pojechal:)
>No i ostatni akapit... Troszke jak zalozenia komunizmu:)
Samodzielnosc jednostki, bogacenie sie i zaprzestanie wsadzania
paluchow w czyjs tylek (robienia komus dobrze(?) swoja praca
(podatkami))?
--
pozdrawiam
Bremse