-
11. Data: 2006-10-04 20:22:04
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Wed, 4 Oct 2006 20:43:39 +0200, "Nikiel ;-\)"
<n...@p...fm> zakodował:
>pl.soc.prawo.podatki. Może nie wrzucać tego w koszty -> ale co to za
>interes dla pracodawcy.
>A to, że ktoś to ozusuje i opodatkuje - to czym się różni to od zwykłej
>premii danej pracownikowi?
Tym, że jest dana niepracownikowi - nie ma urlopów, zwolnień, odpraw i
całego KP
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
12. Data: 2006-10-04 20:24:19
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Wed, 4 Oct 2006 20:59:55 +0200, "Nixe" <n...@f...pl>
zakodował:
>Niech zgadnę - UKS? ;-)
UKS może co najwyżej zakwestionować wliczenie w koszty - a kto wymaga, żeby to było
wliczone w koszty? Chciaż jakby Kubicy Orlen "co" zasponsorował, to pewnie nie
miałby problemu z zaliczeniem w koszty podatkowe i wykazaniem, że to lepsze niż
kupowanie powierzchni reklamowych "na miecie".
>Acha, już to widzę ;-) W jaki sposób koszt samochodu kupionego dla
>kompletnie obcej osoby miałby stanowić koszt reprezentacji firmy?
Bo jeździ teraz po mieście z wielką puszką RedBulla na dachu.
Bo był nagrodą w konkursie rozreklamowanym w mediach (choćby działka
na księżycu w RMFce).
Bo... tu pole do popisu mają prawnicy i marketingowcy.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
13. Data: 2006-10-05 07:12:27
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: "fotech" <w...@p...onet.pl>
> > Co do legalnej dotacji na prawo jazdy - ja osobiscie nie widze takiej
opcji,
> > nawet jesli byłbys bezrobotnym.
> Hmm, a nie może to funkcjonować jako jakieś szkolenie, podnoszenie
> kwalifikacji pracownika?
Są urzedy pracy, które w ramach programu wysyłają swoich długotrwałych
bezrobotnych na kurs C, ale to są wyjatkowe przypadki. Ogólnie US kurs moze
pokryc dowolnego egzotycznego typu, o ile uprawdopodobni sie, ze po jego
odbyciu ktos Cie zatrudni, jednak w przypadku takiej prostej i powszechnej
umiejetności łatwiej by było wziac z zasobow danego UP inna osobę,
posiadającą takie skomplikowane "kwalifikacje".
Poza tym, zeby pracodawca zaplacił za prawo jazdy pracownika, to musiałby
chyba byc jakiejs wyjatkowej jakosci unikalny ktos ... tak mi sie wydaje,
jeszcze sie nie spotkalem z kims, kto aplikuje do pracy, a jeszcze nie ma
prawa jazdy ... chyba jednak zycie i osobisty rozwój powinien isc po kolei, a
nie na skróty. Ale moze sie mylę.
Wojtek
-
14. Data: 2006-10-05 07:31:54
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: "BQB" <a...@a...spamowy.com.invalid>
Użytkownik "BQB" <a...@a...spamowy.com.invalid> napisał w wiadomości
news:4523acb9$1@news.home.net.pl...
> Sytuacja wygląda tak, zmieniam pracę, właśnie złożyłem wypowiedzenie,
> obowiązuje mnie 2 tygodniowy okres wypowiedzenia czyli do 20
> października będę w pracy, przysługuje mi 2 dni urlopu płatnego na
> poszukiwanie pracy i chcę to wykorzystać pod koniec okresu
> wypowiedzenia. W nowej firmie pracę zaczynam 23 października, muszę
> również jak najszybciej zrobić prawo jazdy. Chciałbym za to jak
> najmniej zapłacić i chciałem się dowiedzieć, czy możliwe są
> dofinansowania na ten cel? Może jest jakiś sposób dofinansowania u
> nowego pracodawcy, aby ten nie musiał dokładać do tego i wszystko
> byłoby zgodne z prawem?
> Mógłbym liczyć na jakieś wasze pomysły?
Więc, żeby rozwiać wątpliwości, najpierw będę zatrudniony jako serwisant
komputerowy, a gdy zrobię prawo jazdy, moje stanowisko się zmieni (a
wątpię, żebym zdążył rozpocząć kurs przed zatrudnieniem). A odnośnie
przyszłego pracodawcy, posiadam doświadczenie, na którym mu zależy i
zostało ono zweryfikowane podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Z UP nie chce
się mieszać, bo przyszłemu pracodawcy i mi zależy na czasie. Ogólnie, to
chodzi mi o pomysł - chciałbym go podsunąć pracodawcy, żeby on nie
musiał dokładać, a ja mógłbym mniej zapłacić za prawko. Może można to
zrobić w formie odliczeń od podatku?
--
bqb znaczek wiadomo jaki bqb.pl
Uwaga adres w nagłówku jest antyspamowy !!!
-
15. Data: 2006-10-05 08:09:20
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
"Kaizen" <x...@c...sz> napisał
> UKS może co najwyżej zakwestionować wliczenie w koszty - a kto wymaga,
żeby to było wliczone > w koszty?
Jeśli nie wrzucasz w koszty, to płacisz ze swoich prywatnych pieniędzy -
jaki to ma wtedy sens?
> Bo jeździ teraz po mieście z wielką puszką RedBulla na dachu.
> Bo był nagrodą w konkursie rozreklamowanym w mediach (choćby działka
> na księżycu w RMFce).
> Bo... tu pole do popisu mają prawnicy i marketingowcy.
Tyle tylko, że urząd skarbowy też ma swoich fachowców i prawników, a
ponieważ jego interesy są totalnie sprzeczne z interesami pracodawców i
właścicieli firm, to zazwyczaj pomysły, o których piszesz, często pozostają
jedynie pomysłami. Gdyby to wszystko było tak proste, to ludzie
kombinowaliby na lewo i prawo (np. cała rodzina właściciela firmy jeździłaby
samochodami, których zakup wrzucono by w koszty reprezentacji firmy - no żyć
nie umierać, nie dość, że rodzina usatysfakcjonowana, to jeszcze zwiększone
koszty uzyskania przychodu ;-)
N.
-
16. Data: 2006-10-05 14:48:06
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Thu, 5 Oct 2006 10:09:20 +0200, "Nixe" <n...@f...peel>
zakodował:
>Jeśli nie wrzucasz w koszty, to płacisz ze swoich prywatnych pieniędzy -
>jaki to ma wtedy sens?
Taki, że płacisz Ty, a nie druga strona. I nie tyle z własnej
kieszeni, co z firmowej.
>Tyle tylko, że urząd skarbowy też ma swoich fachowców i prawników, a
Praktykantów i najniższych lotów "speców". Przecież za takie pieniądze
nikt sensowny nie chce pracować - ma dużo lepszych ofert.
>ponieważ jego interesy są totalnie sprzeczne z interesami pracodawców
Mylisz się. To tylko polskie chore zboczenie. Interes jest zgodny -
rozwój gospodarki. W cywilizowanych krajach urzędnicy bardziej są
podobni do adwokatów, którzy pomagają przedsiębiorcom. U nas są
bardziej podobni do prokuratorów - utrudniają, szykanują, przyjmują za
pewnik, że złamałeś prawo.
Interes jest jeden - rozwój gospodarczy. Wtedy mniejszy procent
podatku spowoduje wzrost dochodów fiskusa (ale też przedsiębiorcy
zostanie więcej). A te pieniądze, które zostaną u przedsiębiorcy
zostaną wydane znacznie ekonomiczniej, niż przez urzędasów - nie
wylądują w skarpecie. Przedsiębiorca coś za to kupi (z dużym
prawdopodobieństwiem przy większych kwotach będą to inwestycje) - a
tym samym nakręci biznes innego przedsiębiorcy.
>jedynie pomysłami. Gdyby to wszystko było tak proste, to ludzie
>kombinowaliby na lewo i prawo (np. cała rodzina właściciela firmy jeździłaby
>samochodami, których zakup wrzucono by w koszty reprezentacji firmy - no żyć
>nie umierać, nie dość, że rodzina usatysfakcjonowana, to jeszcze zwiększone
>koszty uzyskania przychodu ;-)
Przecież tak jest. Znajomi mają restauracyjkę - kupili MiniMorrisa
żeby nie płacić podatku (bo im wchodziło za dużo VATu i CITu).
I co w tym złego? Zarobili, to czemu mają oddawać to niewydolnej
machinie biurokratycznej, która część odda w nieekonomiczny sposób, a
część przep*#^$?
Złe jest to, że mogli odliczyć tylko część VATu.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
17. Data: 2006-10-05 14:48:58
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Thu, 5 Oct 2006 09:12:27 +0200, "fotech"
<w...@p...onet.pl> zakodował:
>chyba byc jakiejs wyjatkowej jakosci unikalny ktos ...
Każdy jest wyjątkowy i unikalny
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
18. Data: 2006-10-05 16:59:30
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: "Nixe" <n...@f...pl>
W wiadomości <news:a36ai2dcndaoh9o57964il67mrpph1v940@4ax.com>
Kaizen <x...@c...sz> pisze:
> Taki, że płacisz Ty, a nie druga strona.
No ok, ale co_Tobie_daje taka operacja?
> I nie tyle z własnej kieszeni, co z firmowej.
Jeśli firma jest spółką, to nie mogę zapłacić z kieszeni firmowej.
>> Tyle tylko, że urząd skarbowy też ma swoich fachowców i prawników, a
> Praktykantów i najniższych lotów "speców". Przecież za takie pieniądze
> nikt sensowny nie chce pracować - ma dużo lepszych ofert.
Możliwe. Nie zmienia to jednak faktu, że z UKS'em rzadko kiedy można wygrać,
nawet jeśli ma się za sobą dobrych prawników i całą opinię publiczną (vide
przykład piekarza ze Śląska)
>> ponieważ jego interesy są totalnie sprzeczne z interesami pracodawców
> Mylisz się. To tylko polskie chore zboczenie.
No właśnie, piszę jak to u nas wygląda, a więc nijak się nie mylę :)
> W cywilizowanych krajach urzędnicy bardziej są
> podobni do adwokatów, którzy pomagają przedsiębiorcom. U nas są
> bardziej podobni do prokuratorów - utrudniają, szykanują, przyjmują za
> pewnik, że złamałeś prawo.
Ale tak to właśnie w Polsce wygląda i nie zmienisz tego jednym pstryknięciem
palców.
Za dużo jest i było u nas kombinatorów i cwaniaczków. Stąd takie, a nie inne
przepisy podatkowe.
>> jedynie pomysłami. Gdyby to wszystko było tak proste, to ludzie
>> kombinowaliby na lewo i prawo (np. cała rodzina właściciela firmy
>> jeździłaby samochodami, których zakup wrzucono by w koszty
>> reprezentacji firmy - no żyć nie umierać, nie dość, że rodzina
>> usatysfakcjonowana, to jeszcze zwiększone koszty uzyskania przychodu
>> ;-)
> Przecież tak jest.
Nie sądzę. Zbyt duże ryzyko.
Uwierz mi - miałam dwie kontrole UKS (chodziło o zwrot VAT w związku z
bardzo dużym wydatkiem) i czepiali się najmniejszych_gówien_. Takich
pierdół, że chwilami myślałam, że kogoś zabiję ;-)
Nie sądzę, by przy przekręcie typu "samochód dla tatusia" nie zatrzymali się
nad tym na dłużej, a tym bardziej, by przymknęli oko. Jeśli chodzi o kwestie
okołoVATowe i okołoCITowe, to skarbowe urzędasy potrafią być wybitnie
namolne.
> Znajomi mają restauracyjkę - kupili MiniMorrisa
> żeby nie płacić podatku (bo im wchodziło za dużo VATu i CITu).
> I co w tym złego?
Nic. Nie pisałam o przypadku, gdy kupuje się coś, co generalnie w firmie
służy do uzyskiwania przychodu (bo rozumiem, że chcąc wrzucić zakup w koszty
nie kupowali go jako samochód prywatny, lecz służbowy), lecz o prezentach
kupowanych dla obcych ludzi, a potem wrzucanych w koszty firmy.
Reasumując - sorki, to nie ja wymyśliłam prawo podatkowe. Ja jedynie piszę
tak, jak to u nas wygląda i jak należy się do tego stosować, aby nie dostać
po karku od UKS. Bo jeżeli chodzi o moje wyobrażenia, jak to powinno
wyglądać, to jestem absolutnie po Twojej stronie.
--
Nixe
-
19. Data: 2006-10-06 04:15:29
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: Kaizen <x...@c...sz>
Pięknego dnia Thu, 5 Oct 2006 18:59:30 +0200, "Nixe" <n...@f...pl>
zakodował:
>> Taki, że płacisz Ty, a nie druga strona.
>
>No ok, ale co_Tobie_daje taka operacja?
Zadowolonego pracownika/kontrahenta/sportowca z reklamą mojej firmy
>> I nie tyle z własnej kieszeni, co z firmowej.
>
>Jeśli firma jest spółką, to nie mogę zapłacić z kieszeni firmowej.
Jak to nie? A z czyjej? Jaki przepis zabrania?
>Możliwe. Nie zmienia to jednak faktu, że z UKS'em rzadko kiedy można wygrać,
>nawet jeśli ma się za sobą dobrych prawników i całą opinię publiczną (vide
>przykład piekarza ze Śląska)
Bo piekarz nie miał prawników - a jeżeli tak, to mu głupio doradzili.
Prawo stało po stronie fiskusa.
Lepszym przykładem jest Kluska.
>Za dużo jest i było u nas kombinatorów i cwaniaczków. Stąd takie, a nie inne
>przepisy podatkowe.
I co to szkodzi?
>> Przecież tak jest.
>
>Nie sądzę. Zbyt duże ryzyko.
Ty nie sądzisz, a ja wiem. I ryzyka to nie zmienia - patrz znowu
przykład Kluski. On akurat przetrzymał - ale nie jednego uczciwego
przedsiębiorcę numery fiskusa doprowadziły do plajty.
>Nie sądzę, by przy przekręcie typu "samochód dla tatusia" nie zatrzymali się
>nad tym na dłużej, a tym bardziej, by przymknęli oko.
Przymknęli oko na co? Że tatuś ma nazwisko Kubica, samochód kosztuje
kilkanaście milionków i jeździ po torach całego świata z logo mojej
firmy.
>nie kupowali go jako samochód prywatny, lecz służbowy), lecz o prezentach
>kupowanych dla obcych ludzi, a potem wrzucanych w koszty firmy.
Przecież to normalna praktyka - notebook dla kontrahenta, kalendarz,
auto jako nagroda w konkursie itp.
>Reasumując - sorki, to nie ja wymyśliłam prawo podatkowe. Ja jedynie piszę
>tak, jak to u nas wygląda i jak należy się do tego stosować, aby nie dostać
>po karku od UKS.
A, to bardzo ciekawe. Napisz co zrobić, żeby nie dostać po karku. Bo
ja na to znam tylko jedną, i to nie do końca skuteczną (znowu przykład
Kluski) metodę - mieć dobrych prawników którzy będą sprawdzać na
każdym kroku, czy są w stanie dane działenie obronić przed
fiskusem/sądem.
--
Pozdrawiam,
Kaizen x...@c...sz zanim zapytasz odwiedź www.google.com
GG 2122; ICQ#: 64457775 e-mail Rot13 coded
If you cannot make sth good, make it looking good. - Bill Gates
-
20. Data: 2006-10-06 06:43:35
Temat: Re: prawo jazdy i zmiana pracy
Od: "Nixe" <n...@f...pl>
W wiadomości <news:l8lbi2pqogtqka7fdtic35djj6kto1psmi@4ax.com>
Kaizen <x...@c...sz> pisze:
>>> Taki, że płacisz Ty, a nie druga strona.
>> No ok, ale co_Tobie_daje taka operacja?
> Zadowolonego pracownika/kontrahenta/sportowca z reklamą mojej firmy.
A jaka byłaby różnica, gdybyś kupił ten samochód za własne pieniądze?
>> Jeśli firma jest spółką, to nie mogę zapłacić z kieszeni firmowej.
> Jak to nie? A z czyjej? Jaki przepis zabrania?
Jeśli podejmę jakieś pieniądze z konta firmowego albo z kasy firmowej, to
muszę je rozliczyć księgowo - zaksięgować fakturę (jeśli to zakup kosztów
lub towarów) lub ozusować/opodatkować (jeśli to wypłaty, premie, dywidendy,
odsetki od pożyczki, cokolwiek innego poza zakupem). Nie mogę sobie ot tak
po prostu wyjąć 100 000 zł i włożyć do własnej kieszeni, bo to nie są
pieniądze prywatne. W ten sposób może robić DG'owiec (tak sądzę, ale
pewności nie mam). Ma pod tym względem lepiej. A ja, chcąc podjąć cokolwiek
z konta firmowego (choćbym nawet była jedynym właścicielem spółki) muszę się
z tego odpowiednio rozliczyć.
> Bo piekarz nie miał prawników - a jeżeli tak, to mu głupio doradzili.
> Prawo stało po stronie fiskusa.
Dokładnie. Ergo - fiskus też ma swoich_dobrych_prawników.
>> Za dużo jest i było u nas kombinatorów i cwaniaczków. Stąd takie, a
>> nie inne przepisy podatkowe.
> I co to szkodzi?
Co szkodzi kombinowanie i cwaniactwo?
Chyba nie pytasz poważnie.
>>> Przecież tak jest.
>> Nie sądzę. Zbyt duże ryzyko.
> Ty nie sądzisz, a ja wiem. I ryzyka to nie zmienia - patrz znowu
> przykład Kluski.
Nie bardzo się orientuję, o jaką sprawę chodzi. Mógłbyś przybliżyć?
> On akurat przetrzymał - ale nie jednego uczciwego
> przedsiębiorcę numery fiskusa doprowadziły do plajty.
Ale to nie są numery fiskusa, tylko obowiązujące prawo.
Co z tego, że chwilami debilnie sformułowane? Ubolewam nad tym, ale to
niczego nie zmienia.
Jeśli prawo dotyczy pana Iksińskiego i pani Igrekowskiej, którzy uczciwie go
przestrzegają, to powinno dotyczyć całej reszty społeczeństwa. Nie może być
tak, że jedni idą do pierdla za niewiedzę, a innym udaje się umknąć, bo są w
stanie pięknie posmarować tam, gdzie trzeba.
Jedynym uczciwym wyjściem jest dążenie do zmian na etapie ustawodawstwa.
Wszystkie inne ruchy i pójście na skróty będą po prostu przekrętem. Takie są
fakty.
>> Nie sądzę, by przy przekręcie typu "samochód dla tatusia" nie
>> zatrzymali się nad tym na dłużej, a tym bardziej, by przymknęli oko.
> Przymknęli oko na co? Że tatuś ma nazwisko Kubica, samochód kosztuje
> kilkanaście milionków i jeździ po torach całego świata z logo mojej
> firmy.
A co Ty ciągle z tym Kubicą? ;-)
Mówię o zwykłym tatusiu właściciela firmy, któremu syn kupił samochód,
mieszkanie, zafundował wycieczkę (wszystko na cele prywatne) i zakup wrzucił
w koszty. O ile jesteś w stanie rzetelnie udokumentować, że istotnie zakupy
te służą uzyskaniu przychodu firmy, to dobrze. Jeśli nie potrafisz, to
przegrywasz z marszu. Co więcej - za tego typu przekręt od razu dostajesz
się pod lupę.
> Przecież to normalna praktyka - notebook dla kontrahenta
Ale nie dla tatusia czy znajomego prawda?
No chyba, że jesteś w stanie udowodnić, że są Twoimi kontrahentami.
> kalendarz, auto jako nagroda w konkursie itp.
I dziwnym trafem auto dostaje z góry ustalony "zwycięzca"?
Naprawdę sądzisz, że urzędnicy są tak naiwni?
> A, to bardzo ciekawe. Napisz co zrobić, żeby nie dostać po karku. Bo
> ja na to znam tylko jedną, i to nie do końca skuteczną (znowu przykład
> Kluski) metodę - mieć dobrych prawników którzy będą sprawdzać na
> każdym kroku, czy są w stanie dane działenie obronić przed
> fiskusem/sądem.
Mam dobrego prawnika. Jest dokładnie tego samego zdania, co ja. Co robić,
żeby nie dostać po karku? Nie kombinować. Po prostu. Co nie znaczy - nie
korzystać z luk prawnych i możliwości.
Ale w nawiązaniu do naszej rozmowy, kupienie mojemu znajomemu (nie
kontrahentowi) samochodu za firmowe pieniądze byłoby kombinatorstwem, a nie
korzystaniem ze swoich praw. Księgowa chyba by mnie zabiła śmiechem za samą
taką myśl. A ja jej ufam - komuś w końcu trzeba :-)
--
Nixe