-
41. Data: 2006-10-20 22:46:24
Temat: Re: pracownicy
Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>
Re to: RobertM [Fri, 20 Oct 2006 14:02:57 +0200]:
> A może wyjść z drugiej strony? - pokaż co potrafisz, że jesteś
> wart tego co oczekujesz a dostaniesz więcej.
A może - pokaż co oferujesz, to ludzie sami przyjdą jak uznają że
to fajne jest? ;) Widzisz, to działa w obie strony. A to, w którą
bardziej, zależy od tego czy szukasz specjalisty czy kogokolwiek.
> Czytając powyższe i poniższe wypowiedzi można zauważyć, że wymagania
> stawiane są bardzo wysokie natomiast gwarancji skuteczności i bycia
> dobrym pracownikiem nie ma.
Gwarancji bycia dobrym pracodawcą też nie ma. Reszta jak wyżej...
> Jeżeli po okresie "próbnym" nasz "nowy" okaże się leniem, nierobem
> (mimo dobrego wrażenia na rozmowach i zapewnianiu jaki to on nie
> jest super) to pracodawca jest w plecy 900x ilość miesięcy jaką ten
> człowiek pracował.
Jeśli po okresie próbnym pracodawca okaże się kanciarzem, wyskoczy
nagle niewypłacalność czy inne przyjemności w rodzaju mobbingu, to
pracownik jest w plecy ilość czasu jaką mu poświęcił plus zazwyczaj
kilka ofert lepszej pracy, które w tym czasie odrzucił
Ryzyk fizyk, dorośli jesteśmy. A etat na czas nieokreślony nie jest
obligatoryjnym sposobem rozpoczynania współpracy.
> Może warto pokazać co potraficie i udowodnić, że potraficie zarobić
> na swoje koszta, koszta firmy, jej właściciela a wtedy stawka 50PLN/h
> będzie osiągalna...
Widzisz, to jest tak... Robotnik zazwyczaj szczególnie się nie może
wykazać, bo po prostu ma do zrobienia konkretne coś, bez większej
filozofii usprawniania czy wykazywania się. Z drugiej strony, ja ci
mogę bardzo ładnie rozpisać - oczywiście po podpisaniu umowy, która
uniemożliwi ci wykorzystanie tego bez mojej zgody - że zwiększę ci
obroty o 50% w ciągu 3 miesięcy; ale jak mi zaproponujesz żebym to
'udowodniła' za 900 brutto / miesiąc, to się szczególnie nie zdziw
jak podziękuję za przednią rozrywkę i się pożegnam.
Twoje rady są fajne dla absolwentów bez doświadczenia, którzy mają
konieczność pokazania że coś praktycznego potrafią. Nie sprawdzą się
natomiast kompletnie u ludzi z większym doświadczeniem i wiedzą.
Mała też szansa, żeby dały coś pracownikowi najniższego szczebla.
> Większość pracodawców daje podstawę + prowizję, dzięki której
> są szanse na zarobki nieograniczonej kasy - ale komu by się chciało
> pracować ->lepiej mieć od razu dużo..
Ja chętnie. Poproszę 400 netto (faktura) miesięcznie, ale plus
prowizja 20% od różnicy w obrocie, umowa z góry na 5 lat, oraz
klauzula odszkodowania w kwocie 7.500 za każdy stracony miesiąc
jeżeli wcześniej rozwiążesz umowę. Reflektowałbyś na taki układ?
> pomyślcie nad tym a z pewnością znajdziecie to czego szukacie
> w Polsce bez konieczności wyjazdu za obcą walutą
W Polsce też się daje zarabiać w obcej walucie. Tylko potem dość
wkurzające jest jej wymienianie w celu użycia...
Kira
--
/(o\ http://kira.kameleon.net.pl :: http://cyber-girl.net
\o)/ :: GG 1565217 :: I am what I am, I do what I want ::
-
42. Data: 2006-10-20 22:51:05
Temat: Re: pracownicy
Od: Kira <c...@e...wytnij.pl>
Re to: Jotte [Fri, 20 Oct 2006 21:15:59 +0200]:
>> Większość pracodawców daje podstawę + prowizję,
> Komu? Kasjerowi? Magazynierowi? Ksiegowej? Kierowcy?
A taka dygresja... W przypadku księgowego, nie byłoby to takie
głupie - premia prowizyjna od kwoty zaoszczędzonego podatku...
Bo dobrych księgowych to akurat szczątkowe ilości są, większość
- zwłaszcza tych od drobnicy PPHU Gwoździe i Młotki, robiących
im "księgowość" za 150zł/miesiąc - klienta ma tak naprawdę dość
głęboko w nosie. Owszem, rozliczy zgodnie z przepisami, ale że
powinien np. poprzesuwać faktury na grudzień albo co powinien
robić żeby ograniczyć koszta skarbowe - nie powie...
Przy prowizji może tym wszystkim paniom Basiom po ekonomiku
zachciałoby się jednak pomyśleć o kliencie.
Kira
--
/(o\ http://kira.kameleon.net.pl :: http://cyber-girl.net
\o)/ :: GG 1565217 :: I am what I am, I do what I want ::
-
43. Data: 2006-10-21 08:07:27
Temat: Re: pracownicy
Od: robbi <r...@n...frompoznan.com>
Carrie napisał(a):
> Prawdopodobnie pomógłby dobrze opracowany system motywacyjny, ale
> obawiam się, że wielu pracodawców uważa to za zbędny wysiłek i
> ogranicza się do "podwyżki nie będzie, a jak ci się nie podoba, to mam
> dwudziestu chętnych na twoje miejsce!" ;>
A potem pisza na pl.praca.dyskusje posty p.t. "jak ciezko znalezc
dobrego pracownika" ;>
--
pzdr
robbi
-
44. Data: 2006-10-21 08:21:46
Temat: Re: pracownicy
Od: robbi <r...@n...frompoznan.com>
jacek01g napisał(a):
> Często też można usłyszeć "u nas można zarobić w zależności od umiejętności
> i od tego co pracownik jest w stanie z siebie dać". Jak nie jest w stanie z
> siebie dać bo ma mało doświadczenia to oczywiście oferowana jest praca na
> czarno, bo "som wysokie koszty pracy" i "nie płacimy dużo osobom bez
> doświadczenia". Jak ktoś ma doświadczenie to na ogół pada stwierdzenie że
> "pańskie doświadczenie nie jest nam potrzebne wiec płacimy tak jakby
> pan/pani go nie miał/miała" czyli mało. Jak już ktoś ma pożądane
> doświadczenie i umiejętności i nie ma wyjscia wtedy okazuje się że jest za
> drogi, za stary, gnoi się go bo "źle wysłał fax" i "cokolwiek nie zrobi jest
> do d...py" albo następuje syndrom starego mebla czyli tylko zawadza i nie
> wiadomo po co jest skoro wszystko się samo kręci a tak w ogóle to "najlepiej
> przyjąć kogoś młodego i tańszego na miejsce X bo młodzi to teraz tyle
> umieją" [cytat jednej laski z mojej byłej firmy z której chciała aby mnie
> wywalono hehehe] albo dorzuca się osiołkowi tyle obowiązków i ciężarów aż
> osiołek się rozkracza i wtedy wszystko lezy a wtedy oskarża się do o
> nieudolność i tworzy presję aby się zwolnił albo zwolnić go samego bo jest
> stary/zmęczony/zurzyty/wypalony itp.
Ja bym do tego dorzucil b. popularna wsrod polskich pracodawcow
"pieczarkowa metode zarzadzania"
Termin ten uslyszalem po raz pierwszy od kumpla z pracy jakies 6 lat
temu (tak wiec jest to metoda z tradycjami;>) - na szczescie w firmie w
ktorej pracowalismy nie dane nam bylo empirycznie jej doswiadczyc.
Na czym ona polega?
Otoz przepis jest bardzo prosty:
- bierzesz pracownikow
- zasypujesz ich gn...jem
- jak tylko ktorys z nich wystawi łepek ponad - ucinasz.
Sad but true.
--
pzdr
robbi
-
45. Data: 2006-10-21 09:39:25
Temat: Re: pracownicy
Od: "Rico" <r...@a...pl>
robbi napisał(a):
> jacek01g napisał(a):
>
> > Często też można usłyszeć "u nas można zarobić w zależności od umiejętności
> > i od tego co pracownik jest w stanie z siebie dać". Jak nie jest w stanie z
> > siebie dać bo ma mało doświadczenia to oczywiście oferowana jest praca na
> > czarno, bo "som wysokie koszty pracy" i "nie płacimy dużo osobom bez
> > doświadczenia". Jak ktoś ma doświadczenie to na ogół pada stwierdzenie że
> > "pańskie doświadczenie nie jest nam potrzebne wiec płacimy tak jakby
> > pan/pani go nie miał/miała" czyli mało. Jak już ktoś ma pożądane
> > doświadczenie i umiejętności i nie ma wyjscia wtedy okazuje się że jest za
> > drogi, za stary, gnoi się go bo "źle wysłał fax" i "cokolwiek nie zrobi jest
> > do d...py" albo następuje syndrom starego mebla czyli tylko zawadza i nie
> > wiadomo po co jest skoro wszystko się samo kręci a tak w ogóle to "najlepiej
> > przyjąć kogoś młodego i tańszego na miejsce X bo młodzi to teraz tyle
> > umieją" [cytat jednej laski z mojej byłej firmy z której chciała aby mnie
> > wywalono hehehe] albo dorzuca się osiołkowi tyle obowiązków i ciężarów aż
> > osiołek się rozkracza i wtedy wszystko lezy a wtedy oskarża się do o
> > nieudolność i tworzy presję aby się zwolnił albo zwolnić go samego bo jest
> > stary/zmęczony/zurzyty/wypalony itp.
>
> Ja bym do tego dorzucil b. popularna wsrod polskich pracodawcow
> "pieczarkowa metode zarzadzania"
>
> Termin ten uslyszalem po raz pierwszy od kumpla z pracy jakies 6 lat
> temu (tak wiec jest to metoda z tradycjami;>) - na szczescie w firmie w
> ktorej pracowalismy nie dane nam bylo empirycznie jej doswiadczyc.
>
> Na czym ona polega?
> Otoz przepis jest bardzo prosty:
> - bierzesz pracownikow
> - zasypujesz ich gn...jem
Dobranoc, smierdzielu
> - jak tylko ktorys z nich wystawi łepek ponad - ucinasz.
>
>
> Sad but true.
>
> --
> pzdr
> robbi
-
46. Data: 2006-10-21 13:50:46
Temat: Re: pracownicy
Od: "Nixe" <n...@f...pl>
X-No-Archive:yes
W wiadomości <news:ehasfe$r48$1@atlantis.news.tpi.pl>
kantor <k...@a...com.pl> pisze:
> Bredzisz kolego. Nawt jeżeli nowy pracownik nie jest początkowo cholernie
> wydajny -
> to i tak jakąś pracę dla firmy wykonuje (i nie są to zadania "do
> szuflady").
I co z tego, że "jakąś" pracę wykonuje? Ważne jest to, ile ta jego "jakaś"
praca przyniesie zysku - w sposób pośredni lub bezpośredni, a nie to, że się
namacha, namęczy, napoci, nagłówkuje i ... nic z tego nie będzie. Żadna
firma nie jest insytuacją charytatywną ani nie niesie pomocy społecznej.
Każdy przedsiębiorca, który ma choć trochę oleju w głowie nie zapłaci nikomu
za samą obecność w pracy, znajomość Excela, podstaw angielskiego, dyplom na
szóstkę i pięć tysięcy bezproduktywnych kliknięć w klawiaturę.
> Ty,czasem ty przedstawiasz sytuację tak - jakbys
> pracownika zamiast mieć u siebie to przez kilka miesięcy trzymał go
> na jakichś kursach/szkołach gdzie w niego łożysz kasę a ten nie
> pracuje produktywnie ani godziny.
Bo tak to w BARDZO wielu przypadkach wygląda, gdy do pracy przychodzi
kompletnie zielony absolwent szkół/studiów/kursów. Zazwyczaj zanim zacznie
pracować produktywnie, wymaga po prostu przeszkolenia, obycia, nabrania
doświadczenia, nabycia umiejętności unikania podstawowych błędów,
konstruktywnego myślenia, przewidywania, strategii rozmów z klientami i
tysięcy innych rzeczy, których mało kto uczy się na studiach, a jeszcze
rzadziej - rodzi się z takim talentem.
I to niestety prawda - do niemal każdego młodego pracownika na początku się
dokłada. Czasem sporo. Oczywiście często to bardzo udana inwestycja, ale
często bywa też tak, że niestety w ogóle i nigdy się nie zwraca. Tyle tylko,
że z pozycji pracowników nie widzi się takiego stanu rzeczy.
> Nie spotkałem w polsce tak naiwnej firmy - więc sądzę że poprostu
> przeinaczasz fakty.
W jakim sensie naiwnej?
--
Nixe
-
47. Data: 2006-10-21 13:55:17
Temat: Re: pracownicy
Od: "Nixe" <n...@f...pl>
X-No-Archive:yes
W wiadomości <news:pan.2006.10.20.20.58.02.438436@microsoft.com>
michał sałaban <i...@m...com> pisze:
> oczekujesz poswięcenia i pracowitości za 650zł miesięcznie?
> no to szukaj dalej pracowników. powodzenia :)
To zamień sobie tę kwotę na 2650 zł miesięcznie.
Co to zmieni w sytuacji, gdy nowy pracownik jest nadal tym samym leniem,
nierobem albo nawet i niewyuczalnym debilem? Zmieni jedynie to, że straty
pracodawcy będą większe.
--
Nixe
-
48. Data: 2006-10-21 15:00:55
Temat: Re: pracownicy
Od: "jacek01g" <j...@i...pl>
> > oczekujesz poswięcenia i pracowitości za 650zł miesięcznie?
> > no to szukaj dalej pracowników. powodzenia :)
>
> To zamień sobie tę kwotę na 2650 zł miesięcznie.
> Co to zmieni w sytuacji, gdy nowy pracownik jest nadal tym samym leniem,
> nierobem albo nawet i niewyuczalnym debilem? Zmieni jedynie to, że straty
> pracodawcy będą większe.
Oczywiście że ktoś kto jest leniem pozostanie nim nadal nawet jak będzie się
mu płaciło większe pieniadze.
Za 2650 możesz sobie znaleść/podkupić pracownika innej firmie i jeśli
płacisz o 100% wiecej niż średnia na danym terenie - możesz stawiac warunki.
I spokojnie znajdziesz pracownika który będzie Ci pracował z oddaniem jeśli
w poprzedniej firmie zarabiał 1200zł. No nie mów że tak nie będzie???
Płacisz więcej i masz nieco wyższe wymagania. Płacisz więcej znaczy że cię
stać, zginą te firmy których nie będzie na to stać. Trudno, ale taki jest
rynek.
Problem polega na zależności którą pracodawcy nie rozumieją. Oferują 650zł
na reke i oczekują motywacji i zaangażowania jakby płacili 2650. Motywacja i
zaangażowanie nie jest paliwem niewyczerpalnym i nie da sie w długiej
perspektywie mamić ludzi że teraz zarabiają mało ale jak tylko firma "siem
podniesie" albo "w perspektywie 15 lat płace w Polsce zrównają się ze
średnią UE" jak dziś przeczytałem w GW. Musisz pamiętać że współczesna
gospodarka zajmuje się wyłącznie tworzeniem potrzeb a nie ich
zaspakajaniemm, które dane jest tylko nielicznym. Ci nieliczni mogą po
prostu przestać wierzyć że po pensji 650zł czeka ich coś lepszego wiec
angażują się w takim stopniu w jakim dostają pieneiądze. Mało dostają i mało
oczekują. Zminimalizowani swoje oczekiwania od życia i chwytaja się tego co
mają. Stąd ludzie wolą trzymać się minimalnych zasiłków lub pracy na czarno
która jest niż ryzykować jakąś pracę za 650zł za 12 godz pracy przez 6 dni w
tyg. skoro pracując mniej połowę w tamtej zarabiają 400zł.
Wiara jak każda wiara jest łaską. Nie jest dana każdemu. Inie każdy musi się
angażować jeśli dostaje tylko 650zł. Może ale wcale nie musi.
Panują tu 2 reguły:
- dostajesz to za co zapłaciłeś; płacisz mało to w zamian też dostajesz
mało;
- regułą samosprawdzajacej sie przepowiedni - skoro ludzie nie angażaują się
za 650 zł to w przypadku podwyżek albo możliwych awansów są pomijani bo się
nie angażują i tak to się napędza.
Rynek to ZAUFANIE. A to zaufanie od kilkunastu lat było co jakiś czas
naruszane głownie przez ekonomicznych guru pokroju Bochniarz lub
Balcerowicza którzy mówili że pracodawcy maja same przywileje bo karmią
miliony a sobie od ust odejmuja a prosty ciemny lud ma same obowiązki. Więc
slowa Bochniarz zostały zamienione na czyny czyli teksty "na wasze miejsca
są tysiące' albo "bezrobotny = leń i nierób wiec trzeba go ukarac odebraniem
zasiłków" Wiec ludzie przestali ufac że po pracy za 800zł czeka ich cos
lepszego. Do tego dochodzi nasz neofeudalny stosunek przełożonych do
szeregowych pracowników który jest powszechny nie tylko wśród elity byznesu
ale głównie wśród młodych/gniewnych/prężnych/dynamicznych którzy weszli na
rynek pracy po 1990r. Czyli zero szacunku dla pracy i umiejętnosci bo ważny
jest status czyli wyższośc sączenia kawusi w biurze od pracy fizolskiej.
Teraz to się mści, bo brakuje owych prymitywnych fizoli a za to w
kandydatach do pracy biurowej pracodawcy mogą nadal przebierać. hehe
Po wejściu do UE okazało się że prosty i ciemny lud nie jest skazany na nasz
przenno-buraczany bulboński system gospodarczy jaki nam zafundowli
eksPZPRowcy ktorzy nagle przemianowali sie na lyberałów. I teraz to
pracodawcy maja problem....
pzdr serdecznie
-
49. Data: 2006-10-21 15:21:39
Temat: Re: pracownicy
Od: "jacek01g" <j...@i...pl>
> I co z tego, że "jakąś" pracę wykonuje? Ważne jest to, ile ta jego "jakaś"
> praca przyniesie zysku - w sposób pośredni lub bezpośredni, a nie to, że
się
> namacha, namęczy, napoci, nagłówkuje i ... nic z tego nie będzie. Żadna
> firma nie jest insytuacją charytatywną ani nie niesie pomocy społecznej.
> Każdy przedsiębiorca, który ma choć trochę oleju w głowie nie zapłaci
nikomu
> za samą obecność w pracy, znajomość Excela, podstaw angielskiego, dyplom
na
> szóstkę i pięć tysięcy bezproduktywnych kliknięć w klawiaturę.
Nie rozumiem... chcesz scedować na szeregowych pracowników myślenie o
zyskach, kosztach, o kierowaniu firmą lub organizowaniu całego procesu jej
funkcjonowania? Rozumiem że szeregowy pracownik ma myśleć za prezesów i
dyrektorów?
Koleś! od tego są prezesi i dyrektorzy bo oni biora kasę nie po to aby się
chwalić wizytówkami albo macać sekretarkę na kolacji tylko biorą kasę za to
żeby firma przynosiła zyski, to nalezy do ich zafajdanych psich obowiązków i
z tego sa rozliczani. Jak tego nie rozumieją to moga oddać swoje pensje i
posady innym którzy będą się do tego nadawać. Nie ma ludzi niezastąpiopnych,
nie ma obowiązku bycia prezesem i dyrektorem.
Jednym z problemów naszej bulbońskiej gospodarki jest sytuacja w której
pracownicy mają obowiązek ponoszenia wszelkich kosztów i fauli
przedsiębiorstwa bez udziału w zyskach i profitach i bez wpływu na
generowanie owych strat. Jak są "za wysokie koszty pracy" to firma zwalnia i
zatrudnia na czarno albo przez agencje pracy czasowej, jak firma ma zyski a
spora część firmy ma gigantyczne zyski to "nie może płacić większych pensji
bo musi inwestować aby sprtostać konkurencji na trudnym rynku" a jak nie
inwestuje "to się waha bo państwo nie stwarza mu odpowiednich warunków".
Wszelkie kiiksy typu np. problemy z płatnościami powodowały że ludziom
płacono z opóźnieniem pensje bo "firma ma straty i nie zarabia". Skoro
straty firma scedowała na pracowników to nie scedowała podejmowania decyzji
tak żeby firma nie przynosiła strat. Od myślenia o stratach nie są spawacze,
szwaczki lub robotnicy tylko dyr. ds. finansowych, zarząd ew. finansiści.
A pracowałem kiedys w firmie w ktorej 1 nieodpowiedzialna decyzja dyr.
finansowego doprowadziła do 3 mln strat. Oczywiście potem się powiedziało
handlowcom że "firma ma straty nie stać nas na wysokie premie które wam
obiecaliśmy"!
> Bo tak to w BARDZO wielu przypadkach wygląda, gdy do pracy przychodzi
> kompletnie zielony absolwent szkół/studiów/kursów. Zazwyczaj zanim zacznie
> pracować produktywnie, wymaga po prostu przeszkolenia, obycia, nabrania
> doświadczenia, nabycia umiejętności unikania podstawowych błędów,
> konstruktywnego myślenia, przewidywania, strategii rozmów z klientami i
> tysięcy innych rzeczy, których mało kto uczy się na studiach, a jeszcze
> rzadziej - rodzi się z takim talentem.
Ale ci przeszkoleni, niezieloni,.doświadczeni jakos nie dostają wielkich
kokosów na rynku więc nie wiem co to za porównanie? Ludziom płaci się mało
niezaleznie od tego czy nie mają żadnego doświadczenia czy mają spore.
> I to niestety prawda - do niemal każdego młodego pracownika na początku
się
> dokłada. Czasem sporo. Oczywiście często to bardzo udana inwestycja, ale
> często bywa też tak, że niestety w ogóle i nigdy się nie zwraca. Tyle
tylko,
> że z pozycji pracowników nie widzi się takiego stanu rzeczy.
Od tego jest kontrola działu personalnego i finansowego aby takie rzeczy
sprawdzać i trzymać na tym łapkę. No ale kto za to odpowiada i kto za to
bierze pieniadze aby o tym myśleć.. no kto? zgadniesz? >:))
Ludzi do pracy nie ma bo mamy niż demograficzny, na emerytury wybiera się
powojenny wyż demograficzny, mamy konkurencje na rynku pracy i część ludzi
wyjechała do pracy na zachód. Teraz to wy przedsiębiorcy macie problem.
Płaczcie i płaćcie. Jak to mówił mój były szef "masz ch... to kombinuj za to
bierzezsz pieniądze"
pzdr serdecznie
-
50. Data: 2006-10-21 18:01:39
Temat: Re: pracownicy
Od: "Nixe" <n...@f...pl>
X-No-Archive:yes
W wiadomości <news:b1d20$453a3b4c$540a49d2$27910@news.chello.pl>
jacek01g <j...@i...pl> pisze:
> Nie rozumiem... chcesz scedować na szeregowych pracowników myślenie o
> zyskach, kosztach, o kierowaniu firmą lub organizowaniu całego
> procesu jej funkcjonowania?
Skąd takie wnioski? Przeczytaj dokładnie jeszcze raz to, co napisałam.
Pracownik ma pracować tak, by przynosić zyski firmie (a tym samym móc
zarobić na siebie), a nie pracować dla samego pracowania, czyli
bezefektywnie.
To tak jak w szkole:
- Jasiu, nie nauczyłeś się wiersza.
- Ale ja naprawdę się go uczyłem. Całe pięć godzin.
- Możliwe, ale co z tego, jeśli nie umiesz go powiedzieć.
> Koleś! od tego są prezesi i dyrektorzy bo oni biora kasę nie po to
> aby się chwalić wizytówkami albo macać sekretarkę na kolacji tylko
> biorą kasę za to żeby firma przynosiła zyski, to nalezy do ich
> zafajdanych psich obowiązków i z tego sa rozliczani.
Im dalej Cię czytam, tym większe mam wrażenie, że kompletnie nie zrozumiałeś
o czym pisałam.
I nie jestem kolesiem :)
> Jednym z problemów naszej bulbońskiej gospodarki jest sytuacja w
> której pracownicy mają obowiązek ponoszenia wszelkich kosztów i fauli
> przedsiębiorstwa bez udziału w zyskach i profitach i bez wpływu na
> generowanie owych strat.
Jak wyżej - o czym Ty w ogóle piszesz?
Do reszty się nawet nie odniosę, bo nie wiedzieć w jakim celu zupełnie
odbiegłeś od tematu.
> Ale ci przeszkoleni, niezieloni,.doświadczeni jakos nie dostają
> wielkich kokosów na rynku więc nie wiem co to za porównanie?
Kto i gdzie nie dostaje? Ja cały czas piszę ze swojego punktu widzenia. W
mojej firmie owi przeszkoleni, niezieloni, doświadczeni zarabiają na tyle
dobrze, że konkurencja nie jest w stanie ich kupić i nikt nawet nie myśli
zmianie pracy czy wyjeździe za granicę. Natomiast zielone koniczynki zaraz
po szkołach odpowiednio zarabiają mało. Choć wymagania mają na poziomie tych
pierwszych, a jakże. I podobnie jak Ty, nie rozumieją, że ci pierwsi dzięki
swojej efektywnej pracy zarabiają na firmę KROCIE, a oni sami nie dość, że
nie zarabiają, to niejednokrotnie przynoszą straty. Właśnie przez brak
doświadczenia, błędy, których nie potrafią (jeszcze) przewidzieć i uniknąć,
przez głupie, nieprzemyślane decyzje i tak dalej.
> Ludziom płaci się mało niezaleznie od tego czy nie mają żadnego
> doświadczenia
> czy mają spore.
Wszędzie?
Nie sądzę, więc nie generalizuj.
>> I to niestety prawda - do niemal każdego młodego pracownika na
>> początku się dokłada. Czasem sporo. Oczywiście często to bardzo
>> udana inwestycja, ale często bywa też tak, że niestety w ogóle i
>> nigdy się nie zwraca. Tyle tylko, że z pozycji pracowników nie widzi
>> się takiego stanu rzeczy.
> Od tego jest kontrola działu personalnego i finansowego aby takie
> rzeczy sprawdzać i trzymać na tym łapkę.
Od czego konkretnie? Bo znów się chyba pogubiłeś. To nie dział personalny i
finansowy ocenia przydatność danego pracownika i efekty jego pracy.
--
Nixe