-
11. Data: 2004-07-05 19:19:59
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: Tasior <r...@-...pl>
Newsy wrote:
>
> Użytkownik "Kicek" <h...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:ccb05b$8dq$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>
>> Użytkownik "Tasior" <r...@-...pl> napisał w wiadomości
>> news:ccaapu$jiq$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> > witam serdecznie.
>> >
>> > mam 22 lata, kończe studia, bardzo, może aż za bardzo pewny siebie i
> swej
>> > wartości "świadomy że hej" :p
>> > dotychczas miałęm możliwość podejmować kilka prac, zwykle na czarno, za
>>
>> ...coby dużo nie pi.....lić,
>> masz zawsze możliwosc zostać pracodawcą..............!
>> i zobacz jak to fajnie:))
>> jesteś po prostu małolat i to wszystko, a ciesz się że nie
>> masz rodziny, noża na gardle i nie trafiłeś na prwawdziwego
>> s-syna, który w taki wtorek po poniedziałku powiedziałby ci
>> wy---aj i nie myslałby że masz do 10 zapłacić za światło i czynsz :),
>> jak wpieprzysz się tak kiedyś to
>> wtedy dopiero zadaj sobie pytanie -- praca czy godność:)
>> miłego dnia pracy!
>>
>> I jeszcze jedna wazna sprawa, ZA CZYJA KASE JEST NAPELNIANA TWOJA
>> MISECZKA
> W DOMU ???? - pozdro K....
>>
z MOJEJ i niczyjej innej kieszeni, nie mam kasy, często pożyczam, ale daje
rade, czasem jak każdy potrzebuje wspracia, nigdy nie kradne aby przeżyć...
--
Tasior gg#3227497
registered linux user: #358444
mail: r...@-...pl
-
12. Data: 2004-07-05 19:20:36
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: Tasior <r...@-...pl>
Przemek Kotowski wrote:
>> chciałem zapytać o Wasze, szanowni grupowicze zdanie na ten temat: dać
>> sie gnoić i poniewierać milcząc, czy stracić prace?
>
> Zależy od tego ile masz do stracenia
>
pracując na czarno za 600-800 chyba niewiele...
--
Tasior gg#3227497
registered linux user: #358444
mail: r...@-...pl
-
13. Data: 2004-07-05 19:23:02
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: Tasior <r...@-...pl>
Pawel A. wrote:
> Witam
>
>> mam 22 lata, kończe studia, bardzo, może aż za bardzo pewny siebie i swej
>> wartości "świadomy że hej" :p
>> dotychczas miałęm możliwość podejmować kilka prac, zwykle na czarno, za
>> słabą kase.
>> zwykle praca kończyła sie po jakiejś awanturze z szefostwem wywołanej
>> oczywiście moją osobą. (może przykłady trzy: pracowałem s sklepie
>> komputerowym, nowo otwartym, miałem dwóch szefów - ojca i syna, obaj są
>> OK ale ze starszym za cholernie nie mogłem sie dogadać, ciagle mi sie
>> wcinał, ustawiał i dokazywał,
>
> Widzisz, jak ktoś wkłada w interes pieniądze i płaci za twoją pracę to ma
> też prawo "wcinanie się" i "ustawiania" pracowników. Oczywiście powinien
> to robić kulturalnie, ale sam piszesz, że jest OK.
>
>> zwolnienia dyscypliunarnego - oczywiście olałem szefa i świetnie sie
>> bawiłem, w poniediałek oczywiście nie zdąrzyłem wrócić i bumelka -
>> zwolnienie.
>
> Olanie soboty - można zrozumieć i sądzę, że z szefem byś to jakoś
> załatwił, ale jak po tym zarywasz jeszcze poniedziałek, to chyba każdy by
> się wkurzył
>
> (....ciach....)
>
>> rozmawiałEm dziś z moim dobrym kolegą, który powiedział, że ja nie
>> szanuje pracy, rzeczywiście tak jest, dodał, że jemu to zależy na pracy i
>> dałby
> sie
>> gnoić i szmacić, odpowiediałem, że nikt nie kupił mnie sobie na włąsność
> za
>> tysiac miesięcznie... - no tak ale to twój szef... kurka ale nie
>> włąściciel!
>
> Oczywiście, że nie właściciel, ale jedanak ma prawo do dysponowania twoim
> czasem na warunkach określonych w umowie (czy to pisemnej, czy też "na
> gębę"). Z podanych przez Ciebie przypadków tylko trzeci (podrywający szef)
> jest moim zdaniem, rzeczywiście wyborem między pracą a godnością. Dwa
> pierwsze to dla mnie raczej przykłady totalnej arogancji pracownika.
>
>> chciałem zapytać o Wasze, szanowni grupowicze zdanie na ten temat: dać
>> sie gnoić i poniewierać milcząc, czy stracić prace?
>
> Zależy co rozumiesz pod pojęciem "gnojenia". W każdej pracy- częciej lub
> rzadziej- zdarzają sie sytuacje niemile dla naszego ego - ale to
> normalka, jak w życiu. Jednak chyba jeszcze gorsze dla osobistej godności,
> jest
> dłuższe pozostawanie bez środków do życia. Nie wspominam już o
> skrajnościach w rodzaju ludzi grzebiących w śmietnikach czy klienteli
> opieki społecznej. Ale gdybyś parę mieszięcy był bez pracy, oszczeności na
> koncie znikały błyskawicznie, a ty zastanaiałbyś się, czy starczy ci na
> rachunki za nastepny miesiąc to sądzę, że nieco zrweidowałbyś swoje
> poczucie godności. Jestem niemal pewnien, że potem nie miał byś
> wątpliwości, że przyjście do pracy jest jednak ważniejsze od oddechu po
> imprezie.
> Pozdrowienia
> Paweł
swoją krytykę ująłeś w słowa możliwe do przyjęcia, masz racje, podoba mi sie
twoja wypowiedź :)
--
Tasior gg#3227497
registered linux user: #358444
mail: r...@-...pl
-
14. Data: 2004-07-05 22:47:22
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: "tomaso" <t...@p...onet.pl>
Tasior. Dobrze, ze nie podpisujesz tego wszystkiego nazwiskiem, bo u kazdego
kto to przeczytal bylbys spalony jako pracobiorca.
Praca to nie jest miejsce sluzace pracownikowi do udowadniania sobie i innym
jaki to on jest wazny i godny. Pierdolnac wszystko i nie przyjsc wiecej do
roboty to oczywiscie najlatwiej, tyle ze wtedy jest sie tym przegranym.
Looserem, ktory nie wart jest szacunku.
Na szcunek pracodawcy trzeba sobie zapracowac, nieraz zaciskajac zeby a nie
kozaczyc za kazdym razem jak ci cos nie pasuje. Tak moga robic ci ktorzy
maja jakas pozycje lub sa trudno zastepowalnymi specjalistami a nie kolesie
od tachania skrzynek z rybami.
-
15. Data: 2004-07-06 05:07:29
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: "Przemek Kotowski" <g...@p...onet.pl>
Tak trzymaj chłopie ;) Umowa o pracę na gębe to nie umowa (brak ZUSów i
innych składek), a w d* włazić przez całę życie to żenada. A na emeryturce
pod kościołem stać? Też się spotkałem z pracodawcami dla których to
zatrudnienie kogoś to wielka łaska z ich strony i powinienem im oddać cały
swój wolny czas. Niestety wielu nie zdaje sobie sprawy, że pracownik to
ktoś, kto zarabia dla swoich szefów na chleb biorąc jedynie część z obrotów.
To nie tak, że pracodawca płaci za pracownika tylko pracownik zarabia na
pracodawce. Tak samo sobie nie zdają sprawy z tego, że pracuje się dla
lepszego bytu w życiu prywatnym a nie żyje po to aby oddać im prywatność.
Pozdrawiam
Przemek
-
16. Data: 2004-07-06 05:08:42
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: Tasior <r...@-...pl>
tomaso wrote:
> Tasior. Dobrze, ze nie podpisujesz tego wszystkiego nazwiskiem, bo u
> kazdego kto to przeczytal bylbys spalony jako pracobiorca.
> Praca to nie jest miejsce sluzace pracownikowi do udowadniania sobie i
> innym jaki to on jest wazny i godny. Pierdolnac wszystko i nie przyjsc
> wiecej do roboty to oczywiscie najlatwiej, tyle ze wtedy jest sie tym
> przegranym. Looserem, ktory nie wart jest szacunku.
> Na szcunek pracodawcy trzeba sobie zapracowac, nieraz zaciskajac zeby a
> nie kozaczyc za kazdym razem jak ci cos nie pasuje. Tak moga robic ci
> ktorzy maja jakas pozycje lub sa trudno zastepowalnymi specjalistami a nie
> kolesie od tachania skrzynek z rybami.
zgadza sie, dzieki za opinie..:)
--
Tasior gg#3227497
registered linux user: #358444
mail: r...@-...pl
-
17. Data: 2004-07-06 05:43:45
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: "andrzej" <v...@o...pl>
Użytkownik "Przemek Kotowski" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ccdc7f$ouj$1@nemesis.news.tpi.pl...
>Tak samo sobie nie zdają sprawy z tego, że pracuje się dla
> lepszego bytu w życiu prywatnym a nie żyje po to aby oddać im prywatność.
Pracodawcy to tylko jedna ze stron wolnego (prawie) rynku i tak samo dbają o
swoje interesy jak ty idąc do sklepu.
Walka na rynku (także pracy) można porównać do wiszenia na drucie nad
przepaścią. Jak się nie utrzymasz i spadniesz to będzie jasne, że cię sępy
rozdziobią, ale czy to będzie ich wina, że jesteś cienki w rękach?
Wytłumacz tym sępom zanim spadniesz, że nie przesiadywałeś do wieczora na
siłowni, bo chciałeś mieć życie prywatne.
andrzej
-
18. Data: 2004-07-06 06:23:21
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: "Przemek Kotowski" <g...@p...onet.pl>
> Walka na rynku (także pracy) można porównać do wiszenia na drucie nad
> przepaścią. Jak się nie utrzymasz i spadniesz to będzie jasne, że cię sępy
> rozdziobią, ale czy to będzie ich wina, że jesteś cienki w rękach?
> Wytłumacz tym sępom zanim spadniesz, że nie przesiadywałeś do wieczora na
> siłowni, bo chciałeś mieć życie prywatne.
Praca bez umowy, składek itp. itd. to spadanie ;)
Pozdrawiam
Przemek
-
19. Data: 2004-07-06 07:10:03
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: "andrzej" <v...@o...pl>
Użytkownik "Przemek Kotowski" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ccdglo$8h2$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Praca bez umowy, składek itp. itd. to spadanie ;)
Zgadza się, ale co to za pocieszenie z jakiego powodu spadasz.
Po prostu lajf był i będzie zawsze brutal i trzeba cały dzień mysleć o
odżywianiu sie i ćwiczeniu a nie łudzić się, że socjalistycznna ojczyzna
zapewni miękki upadek i pozwoli się znowu wspiąć na góre.
Ci co na to liczą wcześniej czy później skończą jako odchody sępów.
Inną sprawą jest, że wielu ludziom to odpowiada, bo to ciepło jest, razem w
kupie i nic nie trzeba robić tylko się leży.
andrzej
-
20. Data: 2004-07-06 09:57:16
Temat: Re: praca czy godność...?
Od: "Przemek Kotowski" <g...@p...onet.pl>
> Inną sprawą jest, że wielu ludziom to odpowiada, bo to ciepło jest, razem
w
> kupie i nic nie trzeba robić tylko się leży.
Tu nie o to chodzi... chodzi o to, aby obie strony gray fair play. A jak kto
Pozdrawiam
Przemek