-
151. Data: 2007-10-04 15:34:47
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> Lukasz Sczygiel wrote:
>
> > No to dlaczego nie mamy obecnie na scenie politycznej zadnej innej prawicy ponad
> > LPR (ktory wlasciwie nie jest normalna prawica)? Czy te 40-60% ktore nie glosuje
> > to nie warte zagospodarowania? Moze prawica woli trzepac kasiore zatrudniajac
> > szarych ludzi?
>
> LPR gospodarczo jest bardzo lewicowe.
Glosowali za ulga prorodzinna. Za becikowym tez ale ulga jest bardziej prawa niz
lewa :)
> W Polsce jest ten problem, ze
> podzial na lewice i prawice odbywa sie wedlug kryteriow ideologicznych,
> takich jak stosunek do Kosciola, aborcji, agentow itp., a nie
> gospodarczych.
A to prawda.
> Moich pogladow gospodarczych nie musze powtarzac,
> natomiast jesli chodzi o kwestie moralno-ideologiczne, to uwazam, ze
> panstwo tez nie powinno sie w to pchac.
Tak.
> Niech kazdy zyje jak chce nie
> krzywdzac innych
Tak.
> i nie obchodzi mnie na przyklad, czy ktos ma tradycyjna
> rodzine wielodzietna,
Ano.
> czy zyje w zwiazku homoseksualnym z adoptowanymi
> dziecmi.
No wlasnie zezwolenie na adopcje dzieci przez taki zwiazek jest pchaniem sie
panstwa.
Standardowo mamy sytuacje kiedy dziecko moze adoptowac kazdy kto mu zapewni
odpowiednie warunki. Tutaj nie trzeba explicite rozszerzania uprawnien na geja.
A ze wiekszosc urzednikow panstwowych nie jest zdania ze mozna dac dziecko
gejowi to naturalne. IMHO geje powinni wypracowac uczciwie sobie szacunek jako
grupy i wyedy adopcja bedzie naturalnym nastepstwem. Odwracanie tego procesu
jest moim zdaniem bez sensu. Spowoduje wiecej uraz niz to warte.
> UPR, jesli idzie do wyborow z lewicowym gospodarczo
> LPRem,
Idzie z LPR zeby sie wogole dostac. Nie maja podpisanych (jak narazie o tym nie
wiem) zadnych zobowiazan do popierania LPR w czymkolwiek.
> tez uznaje kwestie ideolo za wazniejsze od kwestii gospodarczych
Uznaje szanse na wejscie, to chyba bardzo "realne" myslenie :)
> i moje poparcie, ktore bylo z mocnymi zastrzezeniami, traci bezpowrotnie.
A szkoda. Ty jako emigrantka bedziesz miala mozliwosc glosowania na okreg
warszawski. Wiec Popiela dostal by twoj glos. Nie JKM a wlasnie Popiela.
> Co do nie glosujacych, to obracajac sie sporo wsrod nie upolitycznionych
> ludzi o wolnorynkowych pogladach (drobni przedsiebiorcy, z ktorymi
> mialam duzo kontaktu pracujac w projektach unijnych oraz mlode, glodne
> sukcesu yuppie) wiem, ze w wiekszosci chodzi wlasnie o to: zajmowanie
> sie przez partie w nadmiarze rzeczami, ktore ich nie obchodza.
A ja mialem inne wrazenie. Ze kiedy politycy gadaja o dupie maryni to nie
mieszaja w gospodarce, podatkach.
> Jeden z
> przedsiebiorcow, ktorych znalam ujal to dosc mocno mowiac, ze d..a i
> oltarz go nie obchodza, a wszyscy politycy tylko o d..ie i oltarzu. BTW
> ten facet obyczajowo byl dosc konserwatywny, ale po prostu o
> wymienionych tematach nie chcialo mu sie gadac. Jesli chodzi o Korwina,
> to zrazil sobie olbrzymia czesc potencjalnego elektoratu poprzez ataki
> na feminizm i mniejszosci seksualne oraz swoje sympatie monarchistyczne
Ale tak konkretnie jakie ataki?
Bo ja widzialem tylko tyle ze denerwuja go zadania specjalnych praw dla tych grup.
> - i to nie dlatego, aby "praktykujacy" wolnorynkowcy byli w wiekszosci
> przeciw jego pogladom w tych kwestiach, ale dlatego, ze bardzo wielu z
> nich to nie obchodzi i na kogos, kto gada o tym na okraglo, patrza jak
> na oszoloma.
A to troche prawda. Jak stara zasada pierwszego czy ostatniego wrazenia.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
152. Data: 2007-10-04 20:34:19
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:63cc.000000bc.470503e1@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
<p...@p...onet.pl> pisze:
>>> martwi mnie tendencja wyreczania jednostek
>>> odgornymi zakazami/nakazami. I gdyby byly one ustalane przez ekspertow
>>> to pewnie byly by te standardy szeroko akceptowane. Jednak takich ludzi
>>> nie mamy.
>> Skoro nie mamy, to trzeba by się o nich postarać.
> no staramy sie od 45-tego roku i jakos poprawy nie widac. Ba! po 89-tym
> nawet pogorszenie mozna zauwazyc.
Chyba sie jednak nie staramy.
Albo źle sie staramy.
Albo staramy się o rzeczy nierealne.
>>> Nic nowego. Lewacy tak argumentuja w 95% wypadkow. Czesto maja racje.
>> To i tak nieźle. Prawacy zamiast argumentować i przewidywać - uprawiaja
>> krytykanctwo (nie krytykę) i prorokują, zaś racji nie mają z definicji.
> Podaj definicje.
Prawak - osobnik o poglądach całkowicie pozbawionych racji i sensu.
Przypadkiem szczególnym jest prawak prezentujący poglądy, które mogłyby mieć
jakiś niewielki sens, gdyby nie prezentował ich prawak. Zjawisko to nosi
nazwę rekurencji prawackiej lub prawactwa wsobnego. ;)
>> [cut] Zresztą - zobaczymy za miesiąc.
> Ano zobaczymy.
Możemy potem poadać kto miał rację i na ile.
> Mlodzi sa mobilni, latwo im przychodzi podejmowanie
> ryzyka, sa zdrowi. Niech ich nie obowiazuja takie same zasady jak starych.
Taaa, to nie są nowe pomysły...
Dla młodych ale chorych też masz pewnie jakieś inne zasady i pewnie też nie
nowe...
> Niech sobie wybiora ksztalt zycia (socjal/wyzwania).
> O nic innego ciagle nie prosze. Tylko o mozliwosc wyboru.
Mają wybór. Wystarczający.
> Odpowiedzialnosci. Zapieprzyles sprawe to plac. Wtedy kazdy mial by w
> swoim interesie zrobienie badan zeby sie upewnic ze zdrowie mu pozwala
> na wykonywanie danej pracy.
Sorry, ale to bzdury.
Po pierwsze należy ograniczyć samą _możliwość_ spowodowania wypadku przez
niezdolnego do wykonywania pracy. Bo co śmiertelnej ofierze takiego
incydentu po tym, że sprawca płaci jego rodzinie? A jak ofiara nie ma rosziy
w ogóle, ani nawet spadkobierców. A jak jedyny żywiciel zostaje kaleką, a ze
sprawcy nie ma co ściągnąć? A jak zginęli obydwaj (a nie musiał nikt)?
Porównaj sobie z OC i wtedy powinieneś zrozumieć nonsensowność twojego
pomysłu.
>>> Niech pracuje na renty czy odszkodowania.
>> Stary, czy ty w ogóle trybisz co napisałeś!? Komu niech płaci? Wdowie i
>> sierotom, pobocznym ofiarom jego błędu, który miał okazję popełnić bo
>> nie musiał się poddać badaniom??
> A czemu nie?
Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy ty prowokujesz, czy naprawdę jesteś jakiś
spaczony.
Temu nie, że należy zapobiegać jak się da aby nie trzeba było nikomu płacić.
Temu nie, że nikt nie powinien ginąć. Temu nie, że żadna kasa nie zwróci
nikomu życia, matce i ojcu syna, żonie męża, dzieciom ojca.
Coś ty człowieku z sobą zrobił???
>> Znaczy - do ustawy o ZZ zajrzeć się nie chciało?
> http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_zawodowy
> Pokrywa sie co do zamyslu z:
> http://www.poland.gov.pl/Zwiazki,zawodowe,125.html
> A ze u nas ZZ moze wetknac paluchy wlascicielowi firmy do taleza z zupa
> to inna sprawa.
Sugeruję jednak zapoznać się z ustawą i aktami okolicznymi. Choćby dla
nadania wypowiedzi pozorów merytoryczności. Na razie nie widzę sensu wymiany
opinii w tej części zagadnienia.
>> Grupowe zwolnienie - owszem, jest możliwe i bywa skuteczne (patrz
>> lekarze), ale znowu - ty nic nie określasz co należy, co nie należy.
>> To robią pracownicy.
> No i dokladnie o to mi chodzi. Niech ludzie sami decyduja.
Mam tu jedno, dwa albo trzy pytania.
1. Czy należy wszystko (literalnie wszysto) pozostawić w gestii
indywidualnych decyzji ludzi?
Jeśli tak - to stop, bo to się leczy, a nie o tym dyskutuje.
Jeśli nie - to:
2. Czy czujesz sie kompetentny aby określić co można/należy pozostawić w
gestii indywidualnych decyzji ludzi, a co nie?
Jeśli nie - to, to kto jest kompetentny i dlaczego (dowód)?
Jeśli tak - to stop, bo to też się leczy.
>> Sorry, ale czy ty zadałeś sobie trud zapoznania się z ustawą o
>> rozwiązywaniu sporów zbiorowych i aktami okolicznymi? Bo ja coraz
>> bardziej ulegam wrażeniu, ze rozprawiasz o czymś, o czym nie masz
>> zielonego pojęcia.
> Nie jestem prawnikiem.
Nigdy tego nie podejrzewałem. Ale akty prawne może czytać każdy.
> Czy pokazana przeze mnie droga jest rowniez
> skuteczna w takiej sytuacji?
To znaczy jaka droga?
>>> ZZ sa dobre jako organizacja poszczegolnych jednostek. Jednak nie
>>> powinny miec mocy dezorganizacji firmy.
>> Niby dlaczego? Uświadom sobie, że "firma" nie jest żadną świętością.
>> To coś, co istnieje tylko dzięki pracownikom (może z wyjątkiem "firm"
>> jednoosobowych, które pracowników nie mają).
> Jest wlasnoscia wlasciciela lub udzialowcow. Kropka.
Guzik tam, nie żadna kropka.
Firma tak, ludzie - nie. A i firma działa w określonych realiach. Nie ma
przymusu posiadania firmy. Chce ktoś mieć - niech ma i ma się stosować do
obowiazującego prawa.
Jak już ma, to nie musi zatrudniać pracowników. Jak zatrudnia to masię
liczyć, że mu związek założą i prawa swoje wyegzekwują.
Wszystko jego wola.
Teraz może być kropka.
>> Jeśli dochodzi do sporu zbiorowego i firma nie umie rozwiązać go
>> drogą negocjacji, to ma strajk. Czyli ma go z własnej winy, ergo -
>> sama się zdezorganizowała.
> Nie sama. Bral w tym udzial pracownik czy ZZ. W tej sytuacji
> odpowiedzialnosc sie rozmywa. Tego nalezy unikac.
Nic się nie rozmywa, prawo jest w tej materii dość jednoznaczne.
Stary, weź się doucz się wreszcie, a do tego czasu nie poruszaj tematów, o
których nic nie wiesz. Przecież ja ci nawet nazwę ustawy podałem.
>> Teraz z innej beczki.
>> Przed paroma słowami sugerowałeś grupowe zwolnienie. To poważniej i
>> skuteczniej niż strajk może zdezorganizować firmę.
> Niech sie wlasciciel z tym liczy. Jesli jemu to wyjdzie ze strajk lepszy
> niech w umowie o prace czy regulaminie taka klauzule zawrze.
Ależ co ty wygadujesz!
Strajk jest uprawnieniem _ustawowym_ .
Jako takie nie może być ograniczone aktem niższego rzędu. Jakiekolwiek
ustalenia regulaminów, umów itp. mniej korzystne dla pracownika niż zapisy
prawa pracy są z mocy prawa NIEWAŻNE.
Przepraszam ale nie mam już naprawdę cierpliwości do takiej indolencji.
>> Jeśli bowiem nastąpi
>> ugoda, to pracownicy natychmiast powrócą do pracy. Jeśli się zwolnią, to
>> pracodawca nie znajdzie pełnej obsady natychmiast (nie wszyscy będą mieć
>> długie okresy wypowiedzenia), a kiedy już to zrobi to potrzeba czasu,
>> żeby nowi pracownicy pracowali z wydajnością i jakością starych.
> W zwiazku ztym co napisalem powyzej to _nic_ nie zmienia. Nie
> uszczesliwiaj pracodawcy na sile.
Nie uszczęśliwiaj na siłę pracowników. Ani nikogo.
Nie gadaj, że chcesz dać komuś wolność wyboru.
Jak będą chcieli, to sobie sami wezmą - przy urnie.
>>> Fajnie ze jest ZZ jesli pracownicy chca podwyzki i ZZ pomaga
>>> przedstawic kolektywne oczekiwania.
>> Fajnie to jest pracownikom, bo maja reprezentację i wsparcie pracodawcy
>> pewnie mniej tyle, że to ich zmartwienie. W końcu nie ma przymusu bycia
>> pracodawcą, a jak ktoś chce, to musi się liczyć z obowiązującymi
>> realiami prawnymi i gospodarczymi.
> Ktore to prawne realia sa czesto sztywne i upolitycznione.
Pożądaną cechą realiów prawnych jest stabilność i przewidywalność. W latach
90-tych, szczególnie w pierwszej połowie siermiężni, przaśni polscy
przedsiębiorcy jęczeli, że co rusz zmieniają się przepisy, w tym podatkowe.
I w zasadzie mieli rację, choć nie rozumieli, że system prawny nie rodzi się
w tydzień. Ty twierdzisz, że jest on dziś sztywny.
A ja ci powiem tak - byznesmenkom wszelkiej wielkości, maści, kształtu i
rodzaju chodzi tylko o jedno - żeby system był dla nich korzystny. Przede
wszystkim dla nich.
No to niech spadają. Do urny. Niech sobie wybiorą kogoś, kto im to zapewni.
> Co do realiow
> gospodarczych to na szczescie jako taki wolny rynek mamy ale wolnosc na
> nim tez nie jest taka jak powinna byc:
> (ustosunkuj sie do listu na koncu strony jesli mozesz to napisz jaki to
> spoleczny interes powoduje ze sklepu nie mozna uruchomic szybko).
> http://wojciech-popiela.blog.onet.pl/2,ID256572251,i
ndex.html
Ustosunkowuję się.
Nie jestem w stanie zweryfikować autentyczności ani samego listu, ani faktów
(bardzo ogólnikowych zresztą) w nim zawartych, zaś strona i jej autor
bynajmniej nie zachęcają do zaufania.
Przyjmę zatem na moment, że nie jest to mistyfikacja, ściema itp.
Oto moje zdanie: należy naprawić przepisy.
>>>> Dlaczego UPR łączy się z czymś takim?
>>> Aby przekroczyc prog. I dostac sie do parlamentu.
>> Ja wiem, w podanym przez ciebie linku Korwin to nawet jasno napisał.
>> Ale - za wszelką cenę? IMO to szmaciarstwo.
> A LiD? Podobne.
Trochę. Dziadostwo, chociaż nie aż takie.
> A L.Miller w samoobronie?
Raczej z Samoobroną.
Degrengolada.
> A TVPiS wycinajaca (osmieszajacego sie wg Ciebie) Korwnia to nie
> szmaciarstwo?
Z tego powodu to akurat w niewielkim stopniu, ale - szmaciarstwo.
> Wez pod uwage ze UPR sam sie finansuje wiec jesli uprawia
> "szmaciarstwo" to za swoje.
Niech sobie uprawia.
> Psinco ci do krytykowania.
Psinco ci do zabraniania.
Krytykuję co zechcę, za co zechcę i jak zechcę.
>> Zresztą - ilu ich tam ma teoretyczną szansę wpełznąć? 2? 3?
>> To co będą mogli zdziałać poza wygłupami z mównicy?
> Na pocztaek beda w mediach.
Przecież już byli. Korwin nieraz błaznował z mównicy sejmowej i nie tylko,
sam widziałem.
Był kiepski, to go społeczeństwo wykopało.
>>> Tak sie sklada ze UPR i LPR sa eurosceptyczne (UPR jest goracym
>>> zwolennikiem wolnego handlu i protokolu z Schengen). Sa konserwatywne,
>>> pro rodzinne (w troche inny sposob ale jednak). I pare innych podobnych.
>> Szczerze mówiąc nie dostrzegałem (poza oszołomstwem) doktrynalnych
>> podobieństw między tymi kanapami. No, ale skoro twierdzisz, że to prawie
>> bracia w obłędzie, to ci wierzę.
> Gdzie przeczytales o obledzie?
No przecież sam wskazujesz, że UPR ma wiele wspólnego z LPR (przynajmniej
tak zrozumiałem).
> Czym kierujesz sie przy glosowaniu?
Szacunkiem do siebie.
Jak we wszystkim.
>>> Moze wlasnie widzimy zaczatek takiego czegos?
>> Jaja sobie robisz, czy kiepsko prowokujesz?
>> Nieobciachowa hybryda Korwina z Giertychem, Orzechowskim, Wierzejskim,
>> Bosakiem...?
> A kto ci powiedzial ze wszyscy tacy beda.
Już są.
> Akurat z UPR wymieniles jednego. A jak sam zaprorokowales bedzie 3.
Niczego nie prorokowałem. Zresztą to jest koalicja 3 przegrańców: LPR, UPR i
PR.
> Poza
> tym jesli czytales uwaznie to tam pisalo ze ta hybryda nie musi isc
> razem cala kadencje.
Pewnie, że nie. Szczególnie jak mandatów będzie mniej niż koalicjantów.
Ale to chyba czcze rozważania - pewnie w ogóle nie będzie mandatów
>> No bo obsesjonaci zawsze wszędzie wietrzą spiski. To ich napędza,
> Nie zrozumiales. To co zauwazylem, zauwazyl rowniez JKM.
Noooo, to powalający argument... ;))))
Korwin zauważył - ROTFL ;)
>> usprawiedliwia ich istnienie i daje temat do ciągłego ujadania. Swoista
>> schizofrenia, syndrom oblężonej twierdzy. Nie tylko Korwin na to
>> choruje, spójrz na Kaczorów, rydzykowych moherów, obłąkanego
>> Maciarewicza, Sobecką. To fajna choroba, chory się dobrze czuje, nie
>> widzi czego nie chce widzieć, jeśli widzi coś co mu niewygodne, to ma
>> gotowe wytłumaczenie czemu tak jest, a jak rośnie poczucie własnej
>> waleczności i bohaterstwa to już książki pisać.
> O tym widzeniu i nie widzeniu to mozna zastosowac takze do Ciebie, wiesz?
Pewnie. To jest uniwersalne, jak grypa - zachorować może każdy.
Ale nie musi.
>> Co do demokratów.pl - myślałeś, że wystarczy się nazwać demokraci i to
>> będą demokraci? ;))
> Oczywiscie ze nie.
> I dlatego czekam czy UPR bedzie uprawial polityke realna.
> np:
> Idol szmajdzinski robi z siebie idiote:
> http://pl.youtube.com/watch?v=zxQa-o5sC30
To na tym polega polityka realna???
> Jesli UPR mnie zawiedzie to
> glosu na nich juz wiecej nie oddam.
Ale to jest bez sensu, zrozum. Oni cię nie zawiodą, bo nie będą mieli szansy
zawieść.
> http://arch.rzeczpospolita.pl/a/rz/2002/02/20020222/
200202220055.html
> [cytat]
> Myśli pan o Irlandii?
> O Irlandii i Holandii. I w jednym, i w drugim kraju w efekcie
> porozumienia ze związkami zawodowymi udało się to osiągnąć. Związki
> zawodowe, pod presją bezrobocia, zgodziły się ograniczyć żądania płacowe
> - to był klucz do sukcesu - a w zamian np. w Irlandii, na początku lat
> 90. rząd zmniejszył podatki. [cytat]
No i co?
Po pierwsze to tylko opinia jednego osobnika,w dodatku z uwagi na stanowisko
z góry naznaczona piętnem jednostronności, by nie rzec nieobiektywności, a
nawet tendencyjności.
Ma wartość niesprawdzonej teorii.
Po drugie - to w końcu dobrze, że te ZZ są czy nie? Jakby ich nie było, to z
kim by się w tej Irlandii czy Holandii porozumiano?
>> A wpisz sobie w googla "strajki w wielkiej brytanii", "strajki w
>> irlandii". Nie przegap w otrzymanych linkach fraz o związkach zawodowych.
> A ty sie przynajmniej przyznaj do brakow w wiedzy.
Najpierw zrób co napisałem.
Zresztą - czemu nie - mam braki w wiedzy, jak każdy, choc nie takie same i
nie tej samej wielkości jak każdy. Cóż to za wstyd?
Ale niektórzy mają nie braki w wiedzy, tylko brak wiedzy.
I teraz ty się przyznaj, jeśli masz odwagę
> W UK bylo podobnie.
> Przyjal do wiadomosci?
Kto?
> Jako ze nie mam potrzeby ewangelizacji (jestes pierwszy ktory pyta o
> konkrety)
Widocznie masz nieciekawe towarzystwo.
> to nie trzymam sobie linkow do spraw ktore juz kiedys
> przezulem i uznalem za jasne.
Dlatego nie masz wiarygodnych argumentów.
> Dlatego szukanie zrodel (czesto juz
> zamknietych w archiwach platnych) jest utrudnione.
Toteż jesteś niewiarygodny. Co komu po cudzych twierdzeniach, których
twierdziciel nawet nie potrafi podeprzeć zewnętrznymi źródłami?
--
Jotte
-
153. Data: 2007-10-04 23:32:50
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:63cc.000000ad.4704f24c@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
<p...@p...onet.pl> pisze:
> To co EOD?
Tak.
Naklepałem się próbując odpowiadać na twoje sążniste wywody, ale jak
dojechałem do tego miejsca, to dałem sobie spokój i wszystko skasowałem.
Zostało to, co wyżej i to posyłam.
--
Jotte
-
154. Data: 2007-10-05 08:33:56
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Jotte wrote:
> W wiadomości news:63cc.000000bc.470503e1@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
> <p...@p...onet.pl> pisze:
>
>
> Pożądaną cechą realiów prawnych jest stabilność i przewidywalność. W
> latach 90-tych, szczególnie w pierwszej połowie siermiężni, przaśni
> polscy przedsiębiorcy jęczeli, że co rusz zmieniają się przepisy, w tym
> podatkowe. I w zasadzie mieli rację, choć nie rozumieli, że system
> prawny nie rodzi się w tydzień. Ty twierdzisz, że jest on dziś sztywny.
IMHO problemem polskiego systemu prawnego jest niespojnosc. Nie mam na
mysli doslownie sprzecznych przepisow, bo takich raczej nie ma, ale
istnienie mieszanki przepisow tworzonych przez ludzi o zupelnie roznych
celach i dazace do ksztaltowania swiata w roznych kierunkach. W Polsce
mamy przepisy bardzo wolnorynkowe i bardzo socjalistyczne i ich
wspolistnienie prowadzi czasem do wzajemnego neutralizowania efektow.
I.
--
http://nz.pasnik.pl - Nowa Zelandia
http://blog.pasnik.pl
-
155. Data: 2007-10-09 17:48:14
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> W wiadomości news:63cc.000000bc.470503e1@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
> <p...@p...onet.pl> pisze:
>
> >>> martwi mnie tendencja wyreczania jednostek
> >>> odgornymi zakazami/nakazami. I gdyby byly one ustalane przez ekspertow
> >>> to pewnie byly by te standardy szeroko akceptowane. Jednak takich ludzi
> >>> nie mamy.
> >> Skoro nie mamy, to trzeba by się o nich postarać.
> > no staramy sie od 45-tego roku i jakos poprawy nie widac. Ba! po 89-tym
> > nawet pogorszenie mozna zauwazyc.
> Chyba sie jednak nie staramy.
Staramy sie. Jednak wiekszosc spoleczenstwa sie stara (np. wychodzi co rano do
pracy).
> Albo źle sie staramy.
Do tego sie przychylam. Jednak w przeciwienstwie do ciebie widze ze to zle
staranie jest wszedzie. I wsrod obijajacych sie pracownikow i wsrod
krwiopijczych pracodawcow i wsrod durnowatych ustawodawcow i wsrod kiepskich
policjantow i wsrod sedziow i prokuratorow ktorzy tak a nie inaczej zarobili na
swoja reputacje.
> Albo staramy się o rzeczy nierealne.
W usa sie da, w niemczech sie dalo, w irlandii sie dalo.
> >>> Nic nowego. Lewacy tak argumentuja w 95% wypadkow. Czesto maja racje.
> >> To i tak nieźle. Prawacy zamiast argumentować i przewidywać - uprawiaja
> >> krytykanctwo (nie krytykę) i prorokują, zaś racji nie mają z definicji.
> > Podaj definicje.
> Prawak - osobnik o poglądach całkowicie pozbawionych racji i sensu.
> Przypadkiem szczególnym jest prawak prezentujący poglądy, które mogłyby mieć
> jakiś niewielki sens, gdyby nie prezentował ich prawak. Zjawisko to nosi
> nazwę rekurencji prawackiej lub prawactwa wsobnego. ;)
Szkoda ze tak to widzisz. Ja to widze inaczej.
Poza tym umiejetnie wycinasz istotne dla danego kawalka dyskusji fragmenty
manipulujac tym na co odpowiadasz. Nieladnie.
Ten kawalek jest nadal istotny.
"
> A ja je jednak porównam. Oprócz "tylko" obowiązkowości (dla potrzeb naszej
> dyskusji ta cecha jest fundamentalna i wystarczająca), łączy je jej powód. A
> powodem tym jest ochrona i to działająca w obie strony - chroniąc interes
> jednostki oraz jej otoczenia. Stosując twoje argumenty można by rzec: znowu
> mała grupka sądzi, że wie lepiej od ludzi i narzuca im swoja wolę poprzez
> uregulowania centralne.
Nic nowego. Lewacy tak argumentuja w 95% wypadkow. Czesto maja racje. Jednak
wyglada to tak jakby miec stajnie pena koni wszelkich odmian, araby, angliki,
perszerony. I wszystkie zapinamy do pluga. I potencjal anglikow, arabow jest
zmarnowany. Czy tak jest ok?
"
> >> [cut] Zresztą - zobaczymy za miesiąc.
> > Ano zobaczymy.
> Możemy potem poadać kto miał rację i na ile.
Oczywiscie.
Do tego mozna za pare lat tutaj wrocic i zobaczyc czy lewica zmadrzala, czy
prawica przepchnela jakies pozyteczne ustawy itp.
Nawiasem piszac to miedzy innymi giertych z tego znienawidzonego przez
niektorych LPR glosowal nad ulga prorodzinna. Taki socjalista a nie chce
redystrybucji zasobow przez panstwo. :)
> > Mlodzi sa mobilni, latwo im przychodzi podejmowanie
> > ryzyka, sa zdrowi. Niech ich nie obowiazuja takie same zasady jak starych.
> Taaa, to nie są nowe pomysły...
> Dla młodych ale chorych też masz pewnie jakieś inne zasady i pewnie też nie
> nowe...
Probujesz cos sugerowac ponad to co napisalem? Jakies duchy ci przez monitor cos
podpowiadaja? Przeczytaj ponownie przyklad o koniach. Albo nie, lepiej wszyscy
badzmy pianistami, bedzie tak pieknie.
> > Niech sobie wybiora ksztalt zycia (socjal/wyzwania).
> > O nic innego ciagle nie prosze. Tylko o mozliwosc wyboru.
> Mają wybór. Wystarczający.
No fajny wybor. Albo etat albo umowy zlecenia albo jdg. Ale wszedzie ten sam zus
i fundusz zdrowia...
> > Odpowiedzialnosci. Zapieprzyles sprawe to plac. Wtedy kazdy mial by w
> > swoim interesie zrobienie badan zeby sie upewnic ze zdrowie mu pozwala
> > na wykonywanie danej pracy.
> Sorry, ale to bzdury.
Zadne bzdury tylko normalny, podkreslam normalny swiat.
> Po pierwsze należy ograniczyć samą _możliwość_ spowodowania wypadku przez
> niezdolnego do wykonywania pracy.
Alez oczywiscie.
> Bo co śmiertelnej ofierze takiego
> incydentu po tym, że sprawca płaci jego rodzinie?
> A jak jedyny żywiciel zostaje kaleką, a ze
> sprawcy nie ma co ściągnąć? A jak zginęli obydwaj (a nie musiał nikt)?
A co jak spadnie bomba A? A co jak meteoryt spadnie? A co jak....
Tak daleko nie zajdziesz. Zycie wiaze sie z ryzykiem. To co probujesz forsowac
to rozsadna ale jednak u nas przesadna inicjatywa.
> Porównaj sobie z OC i wtedy powinieneś zrozumieć nonsensowność twojego
> pomysłu.
No zajebioza. Napisz mi ze OC przez swoje istnienie powoduje ze matol po pijaku
bez prawka nie oplacajac OC nie wyjedzie na ulice.
Zamysl OC znam. Jest to czesciowo skuteczne rozwiazanie. Aby bylo skuteczne
trzeba aby _kazdy_ placil OC od _wszystkiego_ co moze w zyciu robic i aby
_kazdy_ skrzywdzony w wypadku spowodowanym przez innych (takze nie wprost)
dostal automatycznie rente (czesciowa lub pelna). Widzisz szanse na taki system?
> >>> Niech pracuje na renty czy odszkodowania.
> >> Stary, czy ty w ogóle trybisz co napisałeś!? Komu niech płaci? Wdowie i
> >> sierotom, pobocznym ofiarom jego błędu, który miał okazję popełnić bo
> >> nie musiał się poddać badaniom??
> > A czemu nie?
> Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy ty prowokujesz, czy naprawdę jesteś jakiś
> spaczony.
Moze jednak zyjesz w innym swiecie niz ja?
> Temu nie, że należy zapobiegać jak się da aby nie trzeba było nikomu płacić.
Zapobiegac mozna nie tylko w jedne wg Ciebie sluszny sposob.
> Temu nie, że nikt nie powinien ginąć.
Ale beda ginac. Zapytaj jakiegos psychologa jak ksztaltuje sie podejmowanie
ryzyka w zaleznosci od ponoszonych konsekwencji. Potem pomysl chwile. Tym razem
nie bede ci pisal jak krowie na miedzy.
> Temu nie, że żadna kasa nie zwróci
> nikomu życia, matce i ojcu syna, żonie męża, dzieciom ojca.
> Coś ty człowieku z sobą zrobił???
Czy zarysowanie Tobie rzeczywistego swiata tak bardzo cie szokuje ze musisz
zadawac pytania w rodzaju ostatniego?
Ty mi napisz ile u nas wyplaca sie odszkodowan za popelnione bledy lekarskie.
Tamci ludzie nie maja tych "matce i ojcu syna, żonie męża, dzieciom ojca" i kasy
tez nie. Fajnie.
> >> Grupowe zwolnienie - owszem, jest możliwe i bywa skuteczne (patrz
> >> lekarze), ale znowu - ty nic nie określasz co należy, co nie należy.
> >> To robią pracownicy.
> > No i dokladnie o to mi chodzi. Niech ludzie sami decyduja.
> Mam tu jedno, dwa albo trzy pytania.
> 1. Czy należy wszystko (literalnie wszysto) pozostawić w gestii
> indywidualnych decyzji ludzi?
> Jeśli tak - to stop, bo to się leczy, a nie o tym dyskutuje.
> Jeśli nie - to:
Nie, bo to oznacza anarchie.
> 2. Czy czujesz sie kompetentny aby określić co można/należy pozostawić w
> gestii indywidualnych decyzji ludzi, a co nie?
> Jeśli nie - to, to kto jest kompetentny i dlaczego (dowód)?
Eksperci ktorych Twoj kochany system system nie potrafi wydalic z siebie.
W efekcie tacy jak ja czy ty sa obslugiwani prawnie/urzedowo/chronieni przez
glupich poslow/urzedasow/policjalntow z nadania politycznego czy innego
przypadkowego.
Bronisz systemu ktory jest niewydolny. Ja sugeruje kilka prostych zmian z
ktorych mozna sie wycofac jesli nie zdadza egzaminu. Ty wtedy wyciagasz mi przed
oczy te masy wyimaginowanych ofiar. Tyle ze Twoj system na co dzien, na
sniadanie pozera kolejne ofiary nie mniej radykalnie jak moje "wypaczone idee".
> >> Sorry, ale czy ty zadałeś sobie trud zapoznania się z ustawą o
> >> rozwiązywaniu sporów zbiorowych i aktami okolicznymi? Bo ja coraz
> >> bardziej ulegam wrażeniu, ze rozprawiasz o czymś, o czym nie masz
> >> zielonego pojęcia.
> > Nie jestem prawnikiem.
> Nigdy tego nie podejrzewałem. Ale akty prawne może czytać każdy.
Moze. Jednak czas potrzeby aby przez wszystko przebrnac
i ewentualnosc jakichs niezgodnosci pomiedzy ustawami/kodeksami powoduje ze jest
to raczej strata czasu dla szarego czlowieka.
> > Czy pokazana przeze mnie droga jest rowniez
> > skuteczna w takiej sytuacji?
> To znaczy jaka droga?
Odpowiedzialnosci. Nabroiles? Plac.
> >>> ZZ sa dobre jako organizacja poszczegolnych jednostek. Jednak nie
> >>> powinny miec mocy dezorganizacji firmy.
> >> Niby dlaczego? Uświadom sobie, że "firma" nie jest żadną świętością.
> >> To coś, co istnieje tylko dzięki pracownikom (może z wyjątkiem "firm"
> >> jednoosobowych, które pracowników nie mają).
> > Jest wlasnoscia wlasciciela lub udzialowcow. Kropka.
> Guzik tam, nie żadna kropka.
> Firma tak, ludzie - nie.
Ano nie. Nie chca pracowac moga odejsc.
> A i firma działa w określonych realiach. Nie ma
> przymusu posiadania firmy.
nie ma przymusu pracy w firmie.
> Chce ktoś mieć - niech ma i ma się stosować do
> obowiazującego prawa.
Chce ktos zarabiac, niech pracuje.
> Jak już ma, to nie musi zatrudniać pracowników.
Jak juz pracuje nie musi byc produktywny.
> Jak zatrudnia to masię
> liczyć, że mu związek założą i prawa swoje wyegzekwują.
Jak juz pracuje i mu sie nie podoba to niech sie zwolni.
W tym miejscu symetria zostaje zlamana. Od egzekwowania prawa jest policja, sady
i prokurator. ZZ tu nie potrzeba.
> Wszystko jego wola.
Pod warunkiem ze stosuje sie do woli lewakow. :)
> Teraz może być kropka.
No i tak to i ja sie zgodze na kropke.
> >> Jeśli dochodzi do sporu zbiorowego i firma nie umie rozwiązać go
> >> drogą negocjacji, to ma strajk. Czyli ma go z własnej winy, ergo -
> >> sama się zdezorganizowała.
> > Nie sama. Bral w tym udzial pracownik czy ZZ. W tej sytuacji
> > odpowiedzialnosc sie rozmywa. Tego nalezy unikac.
> Nic się nie rozmywa, prawo jest w tej materii dość jednoznaczne.
Rozmywa. Bo ty twierdzisz ze winnym strajku jest pracodawca. A strajk rozpoczeli
pracownicy czy ZZ.
> Stary, weź się doucz się wreszcie, a do tego czasu nie poruszaj tematów, o
> których nic nie wiesz. Przecież ja ci nawet nazwę ustawy podałem.
O ja biedny. tyle lat zyje, tyle zrobilem i nawet ustaw nie umiem czytac. Az
dziw ze tak ignorancko mozna zyc.
Zrozum ze ustawy sa dla ludzi a nie odwrotnie. Jesli rynek wymaga aby ustawy
zmienic to trzeba to zrobic a nie czekac az swiat sie ustawi w rzadku pod
dyktando ustawy.
> >> Teraz z innej beczki.
> >> Przed paroma słowami sugerowałeś grupowe zwolnienie. To poważniej i
> >> skuteczniej niż strajk może zdezorganizować firmę.
> > Niech sie wlasciciel z tym liczy. Jesli jemu to wyjdzie ze strajk lepszy
> > niech w umowie o prace czy regulaminie taka klauzule zawrze.
> Ależ co ty wygadujesz!
> Strajk jest uprawnieniem _ustawowym_ .
No, no. Tym gorzej dla swiata ze Ci do ustawy nie pasuje.
Zaproponowalem inne rozwiazanie. Uwazam ze rownie skuteczne.
> Jako takie nie może być ograniczone aktem niższego rzędu. Jakiekolwiek
> ustalenia regulaminów, umów itp. mniej korzystne dla pracownika niż zapisy
> prawa pracy są z mocy prawa NIEWAŻNE.
Ustalmy prace minimalna na poziomie 4k zl netto. A kto tyle nie zaplaci to do
wiezienia! To podobna retoryka.
> Przepraszam ale nie mam już naprawdę cierpliwości do takiej indolencji.
Utwierdzasz mnie w przekonaniu ze jestes beton ideologiczny. Dziwi mnie ze nie
dolaczyles do jakiejs komuny albo nie oddajesz dobrowolnie swoich oszczednosci
na "wyrownywanie szans w spoleczenstwie".
> >> Jeśli bowiem nastąpi
> >> ugoda, to pracownicy natychmiast powrócą do pracy. Jeśli się zwolnią, to
> >> pracodawca nie znajdzie pełnej obsady natychmiast (nie wszyscy będą mieć
> >> długie okresy wypowiedzenia), a kiedy już to zrobi to potrzeba czasu,
> >> żeby nowi pracownicy pracowali z wydajnością i jakością starych.
> > W zwiazku ztym co napisalem powyzej to _nic_ nie zmienia. Nie
> > uszczesliwiaj pracodawcy na sile.
> Nie uszczęśliwiaj na siłę pracowników. Ani nikogo.
Hehehe! Na sile! Napisal mi to obronca placy minimalnej, zusu i ubezp. zdrowotnego.
> Nie gadaj, że chcesz dać komuś wolność wyboru.
Zabraniasz mi?
> Jak będą chcieli, to sobie sami wezmą - przy urnie.
Ano wezma. Ale w takiej ordynacji wyborczej i przy takich elitach w sadach i
urzedach to dostana tylko to co dla nich najlepsze a nie to po co siegaja.
40% frekwencja jest dosyc dobrym dowodem na to ze nie ma miedzy kim wybierac
albo na to ze jest tak dobrze i nie trzeba wybierac.
> >>> Fajnie ze jest ZZ jesli pracownicy chca podwyzki i ZZ pomaga
> >>> przedstawic kolektywne oczekiwania.
> >> Fajnie to jest pracownikom, bo maja reprezentację i wsparcie pracodawcy
> >> pewnie mniej tyle, że to ich zmartwienie. W końcu nie ma przymusu bycia
> >> pracodawcą, a jak ktoś chce, to musi się liczyć z obowiązującymi
> >> realiami prawnymi i gospodarczymi.
> > Ktore to prawne realia sa czesto sztywne i upolitycznione.
> Pożądaną cechą realiów prawnych jest stabilność i przewidywalność. W latach
> 90-tych, szczególnie w pierwszej połowie siermiężni, przaśni polscy
> przedsiębiorcy jęczeli, że co rusz zmieniają się przepisy, w tym podatkowe.
> I w zasadzie mieli rację, choć nie rozumieli, że system prawny nie rodzi się
> w tydzień. Ty twierdzisz, że jest on dziś sztywny.
OK. Zle slowo. Przez sztywny rozumiem brak mozliwosci dopasowania szablonow
ktore oferuje system do roznorodnosci tego z czym sie ludzie u nas w kraju
spotykaja. To ze powinien byc stabilny jest oczywiscie zaleta.
> A ja ci powiem tak - byznesmenkom wszelkiej wielkości, maści, kształtu i
> rodzaju chodzi tylko o jedno - żeby system był dla nich korzystny. Przede
> wszystkim dla nich.
I co? Zle? To oni wzieli w lapy przyszlosc i rozwoj.
Jesli system ulatwi bycie takim "byznesmenkiem" to kazdy bedzie mogl zakosztowac
tego chleba. Dobry system powinien takze ulatwiac takze zmiane w jedna jak i w
druga strone.
> No to niech spadają. Do urny. Niech sobie wybiorą kogoś, kto im to zapewni.
No i spadli. Do IE i UK. 2mln glosow. To jakies 10% glosujacych.
> Oto moje zdanie: należy naprawić przepisy.
I tu sie zgadzamy.
Nie mam zamiaru przewracac wszystkiego do gory nogami mimo ze takie wrazenie
sprawiam. Ale niektore rozwiazania sa po prostu nieskuteczne u nas. Nie warto
trzymac czegos co nie dziala trzeba to zmienic. Najlepiej metoda malych krokow.
> >>> Tak sie sklada ze UPR i LPR sa eurosceptyczne (UPR jest goracym
> >>> zwolennikiem wolnego handlu i protokolu z Schengen). Sa konserwatywne,
> >>> pro rodzinne (w troche inny sposob ale jednak). I pare innych podobnych.
> >> Szczerze mówiąc nie dostrzegałem (poza oszołomstwem) doktrynalnych
> >> podobieństw między tymi kanapami. No, ale skoro twierdzisz, że to prawie
> >> bracia w obłędzie, to ci wierzę.
> > Gdzie przeczytales o obledzie?
> No przecież sam wskazujesz, że UPR ma wiele wspólnego z LPR (przynajmniej
> tak zrozumiałem).
Brak umiejetnosci cztania ze zrozumieniem. Wymienilem 3 cechy glowne i pare w
domysle. Ty dolozyles liczebik "wiele" ktory oznacza ilosc duza. Obledu nie
wyjasniles. Czy w pracy tez tak sobie lekko podchodzisz do slowa pisanego?
> >>> Moze wlasnie widzimy zaczatek takiego czegos?
> >> Jaja sobie robisz, czy kiepsko prowokujesz?
> >> Nieobciachowa hybryda Korwina z Giertychem, Orzechowskim, Wierzejskim,
> >> Bosakiem...?
> > A kto ci powiedzial ze wszyscy tacy beda.
> Już są.
O! Jestes w stanie wymienic wszystkich z list LPR i stwierdzic jacy sa?
> >> Co do demokratów.pl - myślałeś, że wystarczy się nazwać demokraci i to
> >> będą demokraci? ;))
> > Oczywiscie ze nie.
> > I dlatego czekam czy UPR bedzie uprawial polityke realna.
> > np:
> > Idol szmajdzinski robi z siebie idiote:
> > http://pl.youtube.com/watch?v=zxQa-o5sC30
> To na tym polega polityka realna???
Tak. Miedzy innymi na tym aby to wlasciciel decydowal o swoim dobytku. Ale ty
tego nie zrozumiesz.
> > Jesli UPR mnie zawiedzie to
> > glosu na nich juz wiecej nie oddam.
> Ale to jest bez sensu, zrozum. Oni cię nie zawiodą, bo nie będą mieli szansy
> zawieść.
Dlatego nie bede marnowal glosu i zaglosuje na nich.
Bede caly czas szczesliwy ze glosowalem na porzadnych ludzi (bo mnie nie
zawiedli z tej czy innej przyczyny).
> > http://arch.rzeczpospolita.pl/a/rz/2002/02/20020222/
200202220055.html
> > [cytat]
> > Myśli pan o Irlandii?
> > O Irlandii i Holandii. I w jednym, i w drugim kraju w efekcie
> > porozumienia ze związkami zawodowymi udało się to osiągnąć. Związki
> > zawodowe, pod presją bezrobocia, zgodziły się ograniczyć żądania płacowe
> > - to był klucz do sukcesu - a w zamian np. w Irlandii, na początku lat
> > 90. rząd zmniejszył podatki. [cytat]
> No i co?
psinco. Brak umiejetnosci czytania ze zrozumieniem.
Podany zostal fakt o ktory prosiles.
> Po pierwsze to tylko opinia jednego osobnika,
To nie opinia. To fakt.
> w dodatku z uwagi na stanowisko
> z góry naznaczona piętnem jednostronności, by nie rzec nieobiektywności, a
> nawet tendencyjności.
No napisz jeszcze ze to prawak byl i wogole kosmita...
> Ma wartość niesprawdzonej teorii.
Aha.
> Po drugie - to w końcu dobrze, że te ZZ są czy nie? Jakby ich nie było, to z
> kim by się w tej Irlandii czy Holandii porozumiano?
Moze bez nich nie bylo by potrzeby porozumienia bo bylo by lepiej?
> >> A wpisz sobie w googla "strajki w wielkiej brytanii", "strajki w
> >> irlandii". Nie przegap w otrzymanych linkach fraz o związkach zawodowych.
> > A ty sie przynajmniej przyznaj do brakow w wiedzy.
> Najpierw zrób co napisałem.
Zrobilem i wyszlo ze to nie ZZ poprawily sytuacje a pewne ustepstwa przez nie
poczynione.
> Zresztą - czemu nie - mam braki w wiedzy, jak każdy, choc nie takie same i
> nie tej samej wielkości jak każdy. Cóż to za wstyd?
> Ale niektórzy mają nie braki w wiedzy, tylko brak wiedzy.
> I teraz ty się przyznaj, jeśli masz odwagę
Do czego?
> > W UK bylo podobnie.
> > Przyjal do wiadomosci?
> Kto?
Ty.
> > Jako ze nie mam potrzeby ewangelizacji (jestes pierwszy ktory pyta o
> > konkrety)
> Widocznie masz nieciekawe towarzystwo.
Nie, po prostu reszta ze spotykanych osob z ktorymi na taki temat rozmawiam
rozumie podstawy. Ty podstaw nie chcesz zrozumiec mimo ze brak ekspertow w
naszym systemie potwierdziles.
> > Dlatego szukanie zrodel (czesto juz
> > zamknietych w archiwach platnych) jest utrudnione.
> Toteż jesteś niewiarygodny. Co komu po cudzych twierdzeniach, których
> twierdziciel nawet nie potrafi podeprzeć zewnętrznymi źródłami?
Ano. Tyle ze podstawowych tez nie trzeba popierac zewnetrzymi zrodlami. Ludzie
potwierdzaja je sobie na okraglo co dziennie po prostu zyjac.
--
Lukasz Sczygiel
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
156. Data: 2007-10-09 17:51:13
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> W wiadomości news:63cc.000000ad.4704f24c@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
> <p...@p...onet.pl> pisze:
>
> > To co EOD?
> Tak.
> Naklepałem się próbując odpowiadać na twoje sążniste wywody, ale jak
> dojechałem do tego miejsca, to dałem sobie spokój i wszystko skasowałem.
> Zostało to, co wyżej i to posyłam.
>
OK. To EOD.
Zanim dojechalem tutaj to odpisalem na druga odnoge watka wiec mozesz ja zignorowac.
--
Lukasz Sczygiel
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
157. Data: 2007-10-09 18:02:47
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:5286.000000f6.470bbf90@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
<p...@p...onet.pl> pisze:
>>> To co EOD?
>> Tak.
>> Naklepałem się próbując odpowiadać na twoje sążniste wywody, ale jak
>> dojechałem do tego miejsca, to dałem sobie spokój i wszystko skasowałem.
>> Zostało to, co wyżej i to posyłam.
> OK. To EOD.
> Zanim dojechalem tutaj to odpisalem na druga odnoge watka wiec mozesz ja
> zignorowac.
Ależ ja to wiem - mogę zignorować co mi się spodoba, odpowiedziedzieć na co
mi się spodoba i jak mi się spodoba.
Skorzystam z tego i tam odpowiem.
Tylko poczekaj, bo to są dłuższe wypowiedzi a nie chcę pisać na odwal.
--
Jotte
-
158. Data: 2007-10-10 20:26:52
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:5286.000000f4.470bbedd@newsgate.onet.pl Lukasz Sczygiel
<p...@p...onet.pl> pisze:
>>> Podaj definicje.
>> Prawak - osobnik o poglądach całkowicie pozbawionych racji i sensu.
>> Przypadkiem szczególnym jest prawak prezentujący poglądy, które
>> mogłyby mieć jakiś niewielki sens, gdyby nie prezentował ich prawak.
>> Zjawisko to nosi nazwę rekurencji prawackiej lub prawactwa wsobnego. ;)
> Szkoda ze tak to widzisz. Ja to widze inaczej.
Ja tam nie żałuję. Ludzie się różnią, także w poglądach.
> Poza tym umiejetnie wycinasz istotne dla danego kawalka dyskusji fragmenty
> manipulujac tym na co odpowiadasz. Nieladnie.
Eee tam nieładnie. Korzystam po prostu z prawa do odnoszenia się do tego, do
czego uznam, iż warto i chcę się odnieść oraz prawo do usunięcia
nieistotnych wg mnie elementów.
Wywaliłem pierdoły i tyle.
>>>> Zresztą - zobaczymy za miesiąc.
>>> Ano zobaczymy.
>> Możemy potem poadać kto miał rację i na ile.
Możemy, ale cóż tu znaczy racja?
Gdzieś w potralu Gazety Prawnej czytałem takie opracowanie ekspertów
ekonomicznych tej gazety jakie rozwiązania wyborów byłyby dla Polski
najkorzystniejsze. Były tam 4 kolejne pozycje, ne pamiętam dobrze jakie i w
jakiej kolejności - samodzielne rządy PO, PO+LiD, PiS samodzielnie, PiS+coś
(PO?). W ogóle nie brano pod uwagę obecności w sejmie jakichś wybryków w
rodzaju Samoobrony, LPR czy nawet PSL.
Mieli rację?
> Nawiasem piszac to miedzy innymi giertych z tego znienawidzonego przez
> niektorych LPR glosowal nad ulga prorodzinna. Taki socjalista a nie chce
> redystrybucji zasobow przez panstwo. :)
Nie bądźmy naiwni. Jemu (jak i wszystkim innym) zależy tylko na jednym - na
głosach.
>>> Mlodzi sa mobilni, latwo im przychodzi podejmowanie
>>> ryzyka, sa zdrowi. Niech ich nie obowiazuja takie same zasady jak
>>> starych.
>> Taaa, to nie są nowe pomysły...
>> Dla młodych ale chorych też masz pewnie jakieś inne zasady i pewnie
>> też nie nowe...
> Probujesz cos sugerowac ponad to co napisalem?
Coś mi dzwoni w pewnym kościele, gdzieś już takie teorie czytałem...
>>> Niech sobie wybiora ksztalt zycia (socjal/wyzwania).
>>> O nic innego ciagle nie prosze. Tylko o mozliwosc wyboru.
>> Mają wybór. Wystarczający.
> No fajny wybor. Albo etat albo umowy zlecenia albo jdg. Ale wszedzie ten
> sam zus i fundusz zdrowia...
Jest jeszcze możliwość płacenia tych należności w innym państwie.
Oraz prawem przewidziane możliwości zmiany istniejących warunków na miejscu.
Całkiem wystarczający wybór.
>>> Odpowiedzialnosci. Zapieprzyles sprawe to plac. Wtedy kazdy mial by w
>>> swoim interesie zrobienie badan zeby sie upewnic ze zdrowie mu pozwala
>>> na wykonywanie danej pracy.
>> Sorry, ale to bzdury.
> Zadne bzdury tylko normalny, podkreslam normalny swiat.
Nie, on ci się tylko wydaje normalny.
Normalny, a w każdym razie znacznie normalniejszy świat masz za oknem. Poza
tym jest rzeczywisty, nie wyimaginowany.
>> Bo co śmiertelnej ofierze takiego
>> incydentu po tym, że sprawca płaci jego rodzinie?
>> A jak jedyny żywiciel zostaje kaleką, a ze
>> sprawcy nie ma co ściągnąć? A jak zginęli obydwaj (a nie musiał nikt)?
> A co jak spadnie bomba A? A co jak meteoryt spadnie? A co jak....
> Tak daleko nie zajdziesz. Zycie wiaze sie z ryzykiem.
No tak, bomby lecą u nas jak grad, deszcz meteorytów co drugi dzień, co za
różnica czy dodatkowo autobus pełen ludzi poprowadzi epileptyk.
Jak w nim będziesz, to z pewnością daleko zajedziesz.
Wiecz co - ryzykuj na własny rachunek i nie uszczęśliwiaj innych swoimi
pomysłami na siłę.
> To co probujesz
> forsowac to rozsadna ale jednak u nas przesadna inicjatywa.
Forsować? Przecież to obowiązuje, co tu forsować?
To ty zdajesz się forsować jakąś dzicz, od której normalne, podkreślam -
normalne, kraje dawno odeszły albo nigdy nie stosowały.
>> Porównaj sobie z OC i wtedy powinieneś zrozumieć nonsensowność twojego
>> pomysłu.
> No zajebioza. Napisz mi ze OC przez swoje istnienie powoduje ze matol po
> pijaku bez prawka nie oplacajac OC nie wyjedzie na ulice.
Kompletnie bez związku. Od tego to jest KW i KK.
> Zamysl OC znam. Jest to czesciowo skuteczne rozwiazanie. Aby bylo
> skuteczne trzeba aby _kazdy_ placil OC od _wszystkiego_ co moze w zyciu
> robic i aby _kazdy_ skrzywdzony w wypadku spowodowanym przez innych
> (takze nie wprost) dostal automatycznie rente (czesciowa lub pelna).
> Widzisz szanse na taki system?
A wyobrażasz sobie wysokość składki?
Obecny stan prawny obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych także nie jest
IMO prawidłowy. Np. rowerzyści nie płacą w ogóle składki, a są "niby"
pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego (nie muszą także mieć żadnych
uprawnień, nikt nie sprawdza ich umiejętności i zdolności do poruszania po
drogach, ich pojazdy nie muszą mieć badń technicznych).
>>>>> Niech pracuje na renty czy odszkodowania.
>>>> Stary, czy ty w ogóle trybisz co napisałeś!? Komu niech płaci? Wdowie i
>>>> sierotom, pobocznym ofiarom jego błędu, który miał okazję popełnić bo
>>>> nie musiał się poddać badaniom??
>>> A czemu nie?
>> Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy ty prowokujesz, czy naprawdę jesteś
>> jakiś spaczony.
> Moze jednak zyjesz w innym swiecie niz ja?
Fizycznie na pewno żyjemy w tym samym. Kwestia postrzegania, które może być
osobniczo z różnych przyczyn zaburzone.
>> Temu nie, że należy zapobiegać jak się da aby nie trzeba było nikomu
>> płacić.
> Zapobiegac mozna nie tylko w jedne wg Ciebie sluszny sposob.
Nie wiem, czy on jest jedynie słuszny, pewnie można go ulepszyć.
To tak, jak z demokracją - ustrój do bani, ale lepszego jak dotąd nie
wymyślono.
Ty zaś nie postulujesz rozwiązania "lepszego", lecz dziwaczne pomysły
zwiększajace ryzyko wypadków, cierpienia, kalectwa, śmierci.
>> Temu nie, że nikt nie powinien ginąć.
> Ale beda ginac. Zapytaj jakiegos psychologa jak ksztaltuje sie
> podejmowanie ryzyka w zaleznosci od ponoszonych konsekwencji. Potem
> pomysl chwile. Tym razem nie bede ci pisal jak krowie na miedzy.
Również doradzam kontakt z psychologiem.
Mnie guzik obchodzi, czy ktoś będzie ryzykował mniej czy bardziej, byle na
własny rachunek. Interesuje mnie, żeby zminimalizować ryzyko zewnętrzne na
ile się da lub wykluczyć - jeśli się da.
Badania zapobiegające dopuszczeniu do określonych zawodów i rodzajów prac
osób z przeciwwskazaniami lub wręcz nie posiadających do ich wykonywania
niezbędnych predyspozycji to ryzyko zmniejszają.
>> Temu nie, że żadna kasa nie zwróci
>> nikomu życia, matce i ojcu syna, żonie męża, dzieciom ojca.
>> Coś ty człowieku z sobą zrobił???
> Czy zarysowanie Tobie rzeczywistego swiata tak bardzo cie szokuje ze
> musisz zadawac pytania w rodzaju ostatniego?
To jeszcze nie jest szok. Ja wiem, że ludzie mają różne odpały i rozmaite
rojenia - to także część rzeczywistego świata.
Jestem tylko zaskoczony, że można tak otwarcie wypisywać takie bzdury i
jeszcze uważać, że to jest normalne.
Chociaż może nie i powinienem być zaskoczony, sam zobacz:
http://wiadomosci.onet.pl/wybory2007/1620885,news.ht
ml
> Ty mi napisz ile u nas wyplaca sie odszkodowan za popelnione bledy
> lekarskie. Tamci ludzie nie maja tych "matce i ojcu syna, żonie męża,
> dzieciom ojca" i kasy tez nie. Fajnie.
Nie bardzo fajnie. Tryśniesz jakimś wspaniałym pomysłem?
>> Mam tu jedno, dwa albo trzy pytania.
>> 1. Czy należy wszystko (literalnie wszysto) pozostawić w gestii
>> indywidualnych decyzji ludzi?
>> Jeśli tak - to stop, bo to się leczy, a nie o tym dyskutuje.
>> Jeśli nie - to:
> Nie, bo to oznacza anarchie.
No, to już coś.
>> 2. Czy czujesz sie kompetentny aby określić co można/należy pozostawić w
>> gestii indywidualnych decyzji ludzi, a co nie?
>> Jeśli nie - to, to kto jest kompetentny i dlaczego (dowód)?
> Eksperci ktorych Twoj kochany system system nie potrafi wydalic z siebie.
Jak to nie - to Korwin i jego paru kumpli tworzących UPR nie są
ekspertami???
A jeśli są, to jaki system ich wydalił, skoro propagowanego przez nich
systemu nie ma i nie było?
I co to jest ten "mój kochany system"?
> W efekcie tacy jak ja czy ty sa obslugiwani prawnie/urzedowo/chronieni
> przez glupich poslow/urzedasow/policjalntow z nadania politycznego czy
> innego przypadkowego.
> Bronisz systemu ktory jest niewydolny. Ja sugeruje kilka prostych zmian z
> ktorych mozna sie wycofac jesli nie zdadza egzaminu. Ty wtedy wyciagasz
> mi przed oczy te masy wyimaginowanych ofiar. Tyle ze Twoj system na co
> dzien, na sniadanie pozera kolejne ofiary nie mniej radykalnie jak moje
> "wypaczone idee".
To już trąci tanią demagogią.
Ale OK, zawsze można sugerować zmiany. W zależności od ich zasięgu i wagi
decyzje zapadają na odpowiednim szczeblu. W przypadku systemu, który sobie
wymysliłeś (czy raczej wymyślono go za ciebie) wprowadzenie tych rzekomo
"prostych" zmian wymaga działań prawodawczych na najwyższych szczeblach, bo
potrzebne byłyby ustawy, akty wykonawcze itp. regulacje. Trzeba pamiętać, że
system powinien być spójny, wprowadzanie gruntownych zmian w jednej
dziedzinie pociąga za sobą konieczność zmian w innych sektorach organizmu
państwowego.
Niemniej pomysł - powiedzmy - jest i teraz trzeba go przedstawić
społeczeństwu.
Nazywa się to programem, najczęściej wyborczym. I wyborcy po zapoznaniu się
z nim, po ocenie wiarygodności jego twórców podejmą przy urnie decyzję.
Wprawdzie ty nie przedstawiłeś tutaj żadnego programu, a jedynie jakieś
wyrywkowe hasła, tezy bez kontekstu, być może jednak taki program, choćby w
karykaturalnej postaci istnieje, tylko jego autorom nie udaje się go
przedstawić ogółowi wyborców (co już samo w sobie o jakości jego twórców
świadczy).
Tak czy inaczej społeczeństwo odpowie wam na wasze propozycje już za półtora
tygodnia,
cierpliwości.
Ja zaproponowałbym tylko eksperymentowanie na sobie, nie na innych. Ze zmian
można się wycofać owszem, nawet naprawić niektóre szkody, ale jeśli chcesz
sprawdzić czy ludzie umieja latać drogą eksperymentu - wyskakując z 10
piętra, to eksperymentuj na sobie i skacz sam.
Normalny człowiek dawno wie, że homo sapiens nie fruwa bez przeprowadzania
takich doświadczeń.
>>> Nie jestem prawnikiem.
>> Nigdy tego nie podejrzewałem. Ale akty prawne może czytać każdy.
> Moze. Jednak czas potrzeby aby przez wszystko przebrnac
> i ewentualnosc jakichs niezgodnosci pomiedzy ustawami/kodeksami powoduje
> ze jest to raczej strata czasu dla szarego czlowieka.
A nie szkoda ci czasu na wypowiadaniu się w kwestiach, o których masz nikłe
albo żadne pojecie? Ja rozumiem, że w Polsce wszyscy znają się na polityce,
medycynie i informatyce, oraz że gdzie 2 Polaków tam 3 zdania, tylko czy to
ma sens?
Poza tym nieznajomość prawa szkodzi.
>>> Czy pokazana przeze mnie droga jest rowniez
>>> skuteczna w takiej sytuacji?
>> To znaczy jaka droga?
> Odpowiedzialnosci. Nabroiles? Plac.
W pewnych zastosowaniach może to być słuszne i dość skuteczne.
W innych takie rozwiązanie jest dalece niewystarczające.
>> Firma tak, ludzie - nie.
> Ano nie. Nie chca pracowac moga odejsc.
Mogą wybrać takie rozwiązanie.
Mało tego - jak nie chcą pracować to mogą się nawet nie zatrudniać.
I w drugą stronę - pracodawca nie chce przestrzegać praw pracowniczych, może
nie zatrudniać nikogo i działać jednoosobowo.
>> A i firma działa w określonych realiach. Nie ma
>> przymusu posiadania firmy.
> nie ma przymusu pracy w firmie.
Nie ma.
>> Chce ktoś mieć - niech ma i ma się stosować do
>> obowiazującego prawa.
> Chce ktos zarabiac, niech pracuje.
Oczywiście. Na warunkach określonych prawem, w tym prawem pracy.
>> Jak już ma, to nie musi zatrudniać pracowników.
> Jak juz pracuje nie musi byc produktywny.
KP przewiduje odpowiednie działania na różne sytuacje.
>> Jak zatrudnia to masię
>> liczyć, że mu związek założą i prawa swoje wyegzekwują.
> Jak juz pracuje i mu sie nie podoba to niech sie zwolni.
A niby jakie ty masz prawo wybierać za kogoś co ma zrobić?
On sam sobie wybierze, zwolenniku wyboru, i będzie egzekwował swoje prawa
indywidualnie, jak trzeba to przed sądem, albo grupowo, stowarzyszając się,
wchodząc w spór zbiorowy, a w ostateczności używając broni strajkowej.
> W tym miejscu symetria zostaje zlamana. Od egzekwowania prawa jest
> policja, sady i prokurator.
Policja i prokurator od egzekwowania prawa pracy? Interesujące teorie, sam
wymyśliłeś?
> ZZ tu nie potrzeba.
O tym decydują pracownicy, nie ty.
Analogicznie - jak komuś państwo nie odpowiada, to niech pakuje walizki i
wyjeżdża.
Ale na szczęście ustrój stwarza możliwość podjęcia legalnych działań
zmierzających do przekształceń stosunków społecznych i gospodarczych.
Podobnie w układzie pracodawca-pracownicy wiele spraw załatwianych jest na
tym poziomie, bez angażowania aparatu prawnego.
O żadnym "zachwianiu symetrii" nie ma rzecz jasna mowy, w każdym nowoczesnym
kraju istnieje swoboda zrzeszania się, komunizmem ci się odbija czy jakąś
inną tyranią?
>> Wszystko jego wola.
> Pod warunkiem ze stosuje sie do woli lewakow. :)
W każdym razie lepszy i skuteczniejszy lewak od prawaka, skoro to prawak
musi się do woli lewaka stosować.
A serio - ma się stosować do prawa, albo usiłować je zmienić.
>>>> Jeśli dochodzi do sporu zbiorowego i firma nie umie rozwiązać go
>>>> drogą negocjacji, to ma strajk. Czyli ma go z własnej winy, ergo -
>>>> sama się zdezorganizowała.
>>> Nie sama. Bral w tym udzial pracownik czy ZZ. W tej sytuacji
>>> odpowiedzialnosc sie rozmywa. Tego nalezy unikac.
>> Nic się nie rozmywa, prawo jest w tej materii dość jednoznaczne.
> Rozmywa. Bo ty twierdzisz ze winnym strajku jest pracodawca. A strajk
> rozpoczeli pracownicy czy ZZ.
Pogadamy, jak sie zapoznasz z uregulowaniami prawnymi w materii o jakiej
rozprawiasz. Inaczej nie ma sensu dyskutować.
Podsunę tylko, że strajk mogą organizować nie tylko ZZ oraz, że strajk jest
bronią ostateczną i musi być spełnionych sporo warunków aby był legalny.
>> Stary, weź się doucz się wreszcie, a do tego czasu nie poruszaj
>> tematów, o których nic nie wiesz. Przecież ja ci nawet nazwę ustawy
>> podałem.
> O ja biedny. tyle lat zyje, tyle zrobilem i nawet ustaw nie umiem
> czytac. Az dziw ze tak ignorancko mozna zyc.
Pewnie, że można. Można też gadać ignorancko, pewnie, że można.
Mamy tu żywy tego dowód w twej szanownej osobie.
> Zrozum ze ustawy sa dla ludzi a nie odwrotnie. Jesli rynek wymaga aby
> ustawy zmienic to trzeba to zrobic a nie czekac az swiat sie ustawi w
> rzadku pod dyktando ustawy.
Zrozum, że to rynek jest dla ludzi, a nie odwrotnie.
Ustaw nie zmienia się ot, tak. Nasza scieżka legislacyjna pozwala na
sztuczne opóźnianie wdrażania aktów prawnych, ale jak by bardzo chcieć, to
można ją stosować całkiem sprawnie (ostatnio mieliśmy okazję to
zaobserwować, choć akurat na kiepskich przykładach).
>>>> Teraz z innej beczki.
>>>> Przed paroma słowami sugerowałeś grupowe zwolnienie. To poważniej i
>>>> skuteczniej niż strajk może zdezorganizować firmę.
>>> Niech sie wlasciciel z tym liczy. Jesli jemu to wyjdzie ze strajk lepszy
>>> niech w umowie o prace czy regulaminie taka klauzule zawrze.
>> Ależ co ty wygadujesz!
>> Strajk jest uprawnieniem _ustawowym_ .
> No, no. Tym gorzej dla swiata ze Ci do ustawy nie pasuje.
> Zaproponowalem inne rozwiazanie. Uwazam ze rownie skuteczne.
A uważaj sobie, twoja sprawa. Ja uważam je za bezmyślne i świadczące o
kompletnej nieznajomości podstawowych zasad rządzących stosunkiem pracy oraz
historii świata pracy, łącznie z historią najnowszą i dziejącą sie na
naszych oczach.
Możliwość strajku stanowiona klauzulą w umowie o pracę - jak się rodzą takie
wykwity?
Ten pracownik ma prawo do strajku, a tamci dwaj nie...
>> Jako takie nie może być ograniczone aktem niższego rzędu. Jakiekolwiek
>> ustalenia regulaminów, umów itp. mniej korzystne dla pracownika niż
>> zapisy prawa pracy są z mocy prawa NIEWAŻNE.
> Ustalmy prace minimalna na poziomie 4k zl netto. A kto tyle nie zaplaci
> to do wiezienia! To podobna retoryka.
Tylko twoim zdaniem.
Na szczęście.
>> Przepraszam ale nie mam już naprawdę cierpliwości do takiej indolencji.
> Utwierdzasz mnie w przekonaniu ze jestes beton ideologiczny. Dziwi mnie
> ze nie dolaczyles do jakiejs komuny albo nie oddajesz dobrowolnie swoich
> oszczednosci na "wyrownywanie szans w spoleczenstwie".
Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że dyskusja ta ma coraz niklejszy sens.
Przywodzi mi bowiem na myśl dysputę z sekciarzem, który nie myśli, nie
analizuje, lecz - "wie".
>> Nie uszczęśliwiaj na siłę pracowników. Ani nikogo.
> Hehehe! Na sile! Napisal mi to obronca placy minimalnej, zusu i ubezp.
> zdrowotnego.
Rodzaj metafory, tylko ci nie wyszło zrozumieć. Tak się czasem mówi,
przecież wiem że reprezentanci podobnych twoim poglądów istnieją w śladowej
ilości i siły nie mają żadnej.
>> Nie gadaj, że chcesz dać komuś wolność wyboru.
> Zabraniasz mi?
Nie. Doradzam abyś nie łgał.
>> A ja ci powiem tak - byznesmenkom wszelkiej wielkości, maści, kształtu i
>> rodzaju chodzi tylko o jedno - żeby system był dla nich korzystny.
>> Przede wszystkim dla nich.
> I co? Zle?
Każdy ciągnie w swoją stronę. To normalne i tylko głupiec wierzy, że ktoś
coś robi bezinteresownie i wyłącznie pro publico bono. Ale bezczelnie
twierdzić, że ma się takie intencje to już zwykłe sqr***ństwo.
> To oni wzieli w lapy przyszlosc i rozwoj.
Swoją przyszłość i swój rozwój.
Ludzie przy urnie biorą w łapy swoją przyszłość i swój rozwój.
> Jesli system ulatwi bycie takim "byznesmenkiem" to kazdy bedzie mogl
> zakosztowac tego chleba.
> Dobry system powinien takze ulatwiac takze
> zmiane w jedna jak i w druga strone.
Biurokracja jest zmorą w każdej dziedzinie.
>> No to niech spadają. Do urny. Niech sobie wybiorą kogoś, kto im to
>> zapewni.
> No i spadli. Do IE i UK. 2mln glosow. To jakies 10% glosujacych.
No i krzyżyk na drogę, baba z wozu koniom lżej.
Tyle, że ci ludzie często opuścili (byc może na zawsze) swoje rodziny -
rodziców, żony, mężów, dzieci. Nie zawsze tylko z własnej woli. Ich sprawa,
ale i ten aspekt trzeba dostrzec.
Ty sobie lepiej poczytaj jak część z nich żyje tam godnie, jakie prace
wykonuje większość, jak są postrzegani jako zbiorowość itp.
>> Oto moje zdanie: należy naprawić przepisy.
> I tu sie zgadzamy.
> Nie mam zamiaru przewracac wszystkiego do gory nogami mimo ze takie
> wrazenie sprawiam.
Mylisz się, nie takie wrażenie sprawiasz.
Zresztą nawet gdyby - miej zamiary jakie chcesz, przecież to wolny kraj, w
końcu i tak nic nie możesz.
> Ale niektore rozwiazania sa po prostu nieskuteczne u
> nas. Nie warto trzymac czegos co nie dziala trzeba to zmienic. Najlepiej
> metoda malych krokow.
Po pierwsze kwestia oceny - nie jest powiedziane, że jeśli ktoś uważa coś za
nieskuteczne to tak jest w istocie. To zależy od puktu widzenia, a także od
wiedzy i znajomości rzeczy przez oceniającego.
Po drugie - zmieniając należy przede wszystkim uważać, aby nie zmienić na
gorsze.
Po trzecie - metoda małych kroków przy pewnych rzeczach się sprawdzi, przy
innych nie. Czasem trzeba szybko przeciąć wrzód.
>> No przecież sam wskazujesz, że UPR ma wiele wspólnego z LPR
>> (przynajmniej tak zrozumiałem).
> Brak umiejetnosci cztania ze zrozumieniem. Wymienilem 3 cechy glowne i
> pare w domysle. Ty dolozyles liczebik "wiele" ktory oznacza ilosc duza.
No dobrze, takie wyrażenie, gonisz juz w pietkę i czepiasz sie czego tylko
możesz.
Poprawię: UPR i LPR łączą wskazane przez ciebie zasadnicze elementy
ideologiczne.
> Obledu nie wyjasniles.
Żartujesz? Co tu jest do wyjaśniania??
>>>>> Moze wlasnie widzimy zaczatek takiego czegos?
>>>> Jaja sobie robisz, czy kiepsko prowokujesz?
>>>> Nieobciachowa hybryda Korwina z Giertychem, Orzechowskim, Wierzejskim,
>>>> Bosakiem...?
>>> A kto ci powiedzial ze wszyscy tacy beda.
>> Już są.
> O! Jestes w stanie wymienic wszystkich z list LPR i stwierdzic jacy sa?
A po co? Sama przynależność do LPR czy UPR wystarcza.
Zważ, że ta przynależność nie jest przymusowa, to się robi z własnej woli.
No więc albo się ten obłęd podziela (co jeszcze pół biedy - każdy może być
kopnięty), albo go udaje z jakichś powodów (wówczas to już dno kompletne).
Takie jest moje zdanie i ja je lubię.
>> To na tym polega polityka realna???
> Tak. Miedzy innymi na tym aby to wlasciciel decydowal o swoim dobytku.
> Ale ty tego nie zrozumiesz.
To ty nie rozumiesz, nie tylko tego zresztą.
Decydowanie o swojej własności ograniczone jest zasadami współżycia
społecznego.
Tak jest zawsze, wszędzie i w każdej społeczności.
>>> Jesli UPR mnie zawiedzie to
>>> glosu na nich juz wiecej nie oddam.
>> Ale to jest bez sensu, zrozum. Oni cię nie zawiodą, bo nie będą mieli
>> szansy zawieść.
> Dlatego nie bede marnowal glosu i zaglosuje na nich.
Twój głos, twoja sprawa. Wiele z twoich poglądów uważam za porąbane, ale
jestem za tym abyś mógł je głosić i na innych ich wyznawców głosować, a
nawet sam kandydować.
>> No i co?
> psinco. Brak umiejetnosci czytania ze zrozumieniem.
Być może, ale u ciebie.
>> Po pierwsze to tylko opinia jednego osobnika,
> To nie opinia. To fakt.
Ledwo napisałem, że masz brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, a ty mi
już podrzucasz dowód.
Nie odróżniasz opinii o fakcie od samego faktu.
>> Po drugie - to w końcu dobrze, że te ZZ są czy nie? Jakby ich nie
>> było, to z kim by się w tej Irlandii czy Holandii porozumiano?
> Moze bez nich nie bylo by potrzeby porozumienia bo bylo by lepiej?
Chcesz, to sobie gdybaj w wolnej chwili.
>>>> A wpisz sobie w googla "strajki w wielkiej brytanii", "strajki w
>>>> irlandii". Nie przegap w otrzymanych linkach fraz o związkach
>>>> zawodowych.
>>> A ty sie przynajmniej przyznaj do brakow w wiedzy.
>> Najpierw zrób co napisałem.
> Zrobilem i wyszlo ze to nie ZZ poprawily sytuacje a pewne ustepstwa
> przez nie poczynione.
Taa, ustępstwa same wszystko zrobiły.
No i widzisz jak ty mało wiesz i rozumiesz? Przecież to podstawa
negocjacji - żądać wiele, czasem absurdalnie dużo, aby ustąpić, dać drugiej
stronie poczucie że też coś osiągnęła, a samemu mieć to, czego się chciało.
Przykładem choćby nasi lekarze - ile żądali, a za ile wrócili do pracy?
Dużo, naprawdę dużo musisz się jeszcze uczyć i nabierać doświadczenia w
rozumieniu otaczających zjawisk i procesów.
>> Zresztą - czemu nie - mam braki w wiedzy, jak każdy, choc nie takie
>> same i nie tej samej wielkości jak każdy. Cóż to za wstyd?
>> Ale niektórzy mają nie braki w wiedzy, tylko brak wiedzy.
>> I teraz ty się przyznaj, jeśli masz odwagę
> Do czego?
Do braku wiedzy.
>>> W UK bylo podobnie.
>>> Przyjal do wiadomosci?
>> Kto?
> Ty.
To niech pisze jak należy.
>>> Jako ze nie mam potrzeby ewangelizacji (jestes pierwszy ktory pyta o
>>> konkrety)
>> Widocznie masz nieciekawe towarzystwo.
> Nie, po prostu reszta ze spotykanych osob z ktorymi na taki temat
> rozmawiam rozumie podstawy.
Kapuję - spotykasz się w gronie podobnych tobie indolentów, braci w
niewiedzy i absurdzie.
Razem tworzycie hermetyczną grupę upewniającą się wzajemnie, że
"rozumiecie".
Nie czytających i nie znających prawa, tłumaczących otaczające fakty na swój
sposób, mających swojego guru, który ma rację.
To się nazywa sekciarstwo.
> Ty podstaw nie chcesz zrozumiec mimo ze brak
> ekspertow w naszym systemie potwierdziles.
Odnoszę wrażenie, że skoro ty "podstawy" rozumiesz, to uważasz się za...
eksperta???
Chłopie, ty mi nie mów co ja rozumiem, a czego nie. Przecież ty nawet nie
rozumiesz (albo wypierasz tę wiedzę), czemu UPR jest na politycznym aucie i
poparcie w granicach błędu statystycznego.
--
Jotte
-
159. Data: 2007-10-31 00:47:17
Temat: Re: placa minimalna a budzet panstwa
Od: <m...@g...com>
> co ma płaca minimalna wspólnego z obciążeniem budżetu państwa? bo wzrost
> tej pierwszej, ma jakoby wg przeciwników podwyżki obciążyć budżet
> państwa. Od kiedy to państwo tworzy miejsca pracy? Wiadomo, że jest
> budżetówka, ale tam chyba nie zarabia się minimalnej
Państwo różne rzeczy ma zlinkowane do płacy minimalnej - a to
świadczenie X wynosi pół minimalnego wynagrodzenia, a Y dwukrotność.
Chyba każdy poseł boi się policzyć wszystko, co wzrośnie, bo to
porozsiewane po ustawach.