-
21. Data: 2008-02-16 22:06:05
Temat: Re: oferta pracy - kodeks pracy czy handlowy
Od: Wieslaw Bicz <W...@o...pl>
pampalini pisze:
>
>
>> Ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników nie jest ofertą, a zaproszeniem do
>> składania ofert. Jest porównywalne z sytuacją, kiedy firma szuka
>> wykonawcy jakichś robót, dostawcę usług, itd.
>>
>> Zmuszanie do podawania cen w takich przypadkach byłoby - moim zdaniem -
>> ostrą przesadą. Doświadczenie uczy, że ma to sens w momencie, kiedy
>> chodzi o standardowe usługi, prace, itd. Ja bym to zostawił do
>> uregulowania na drodze zwyczaju.
>>
>> W. Bicz
>>
> Drogi Wiesławie,
> Oczywiscie ze mogloby to pozostac na drodze zwyczaju jezeli byłyby to dobre
> zwyczaje, czyli takie, jakie są w Unii do której mamy juz przyjemnosc nalezec.
>
Nie we wszystkich krajach Unii przyjęte jest podawanie stawek w
ogłoszeniach, przykładem mogą być Niemcy - największy kraj Unii, gdzie
jest to rzadko spotykane. Zwyczajowo zwraca się tam jednak koszty
dojazdu na rozmowę kwalifikacyjną (nie sądzę, żeby regulował to jakiś
przepis).
> Nie poruszam tu kwestii obowiązku (choc mógłby być) podawania zakresów stawek w
> ogłoszeniach ale o podawanie ich na rozmowie czesto oddalonej o spory kawalek
> drogi.
>
To chyba zawsze musi nastąpić na ostatnim etapie.
> Jesli juz pracodawca organizuje przetarg i oczekuje propozycji ze strony
> pracownika to musi wtedy podac dokladnie warunki pracy/czas/koszty itp
> itd.Niestety z tym bywa róznie.
>
Wydaje mi się, że to ma sens, kiedy dochodzi do konkretnych rokowań.
Patrzę na to z pozycji pracodawcy, ale moje spostrzeżenie jest następujące:
Polski rynek jest ciągle jeszcze dość specyficznie nieustabilizowany, bo
zarówno płace na niby podobnych stanowiskach mogą się dramatycznie
różnić w zależności od regionu i firmy, jak też i umiejętności
pracowników. Istnieje też spora rozbieżność pomiędzy oczekiwaniami i
wyobrażeniami szukających pracy a ich faktycznymi umiejętnościami. Moje
wrażenie jest takie, że dużo ludzi szukających pracy i narzekających na
trudności z jej znalezieniem lub niski zarobki po prostu niewiele
potrafi, a dużo chce. Ci, którzy potrafią naprawdę dużo z reguły nie
mają takich trudności. Dość szybko trafiają na pracodawców, którzy
potrafią wyczuć ich możliwości, ewentualnie są już na tyle znani w
środowisku, że to ich pracodawcy szukają.
> Inaczej pracownik zmuszony do wyceny wynajęcia go przez firme na okreslony czas
> za zryczałtowaną stawkę gdzie moze (choc nie musi) niewiele sie dowiedziec o
> tychze warunkach tylko zdawkowe informacje, to wyceniając siebie, gdzie
> kryterium bedzie po prostu stawka za robienie co(/kiedy/jak) i jakim kosztem
> szef mu kaze w przyszłosci, bedzie kalkulowal siebie z pozycji prostytutki.
>
>
>
To zwykłe bajdurzenie. Każdy, kto szuka pracy powinien we własnym
interesie włożyć trochę starań w zorientowanie się, co mniej więcej może
otrzymać. Mimo wszystko są to informacje dostępne.
Nawet, jeśli stawki są gdzieś podawane w ogłoszeniach, to nie są one w
każdym przypadku zobowiązaniem (chyba tylko na standardowych
stanowiskach, typu kasjerka w Biedronce, magazynier w Tesco, itd.), a
jedynie jakimś odniesieniem. Jeśli potencjalny pracodawca jest naprawdę
zainteresowany pracownikiem, a pracownik chce u niego pracować, to
dogadanie się odnośnie stawki jest zawsze możliwe. W uczciwych
stosunkach międzyludzkich nie ma tu miejsca na oszukiwanie się, bo nie
ma to żadnego sensu. Jeśli rynek pracy pozwala pracodawcy lub
pracownikowi na uzyskanie szczególnie korzystnych dla siebie warunków,
to z reguły obaj sobie z tego zdają sprawę - o ile zebrali trochę
informacji na ten temat. A powinni, bo leży to w ich interesie.
W. Bicz
-
22. Data: 2008-02-24 04:34:28
Temat: Re: oferta pracy - kodeks pracy czy handlowy
Od: "pampalini" <t...@p...onet.pl>
> >
> To zwykłe bajdurzenie. Każdy, kto szuka pracy powinien we własnym
> interesie włożyć trochę starań w zorientowanie się, co mniej więcej może
> otrzymać. Mimo wszystko są to informacje dostępne.
>
> W. Bicz
>
Wiesiek albo nie zrozumiałeś mnie albo pomijasz bardzo istotną sprawę, która
często występuje w procesach rekrutacji.
Powtarzam.
Trudno oczekiwac od kazdego pracownika zeby robił wywiad gospodarczy w kazdej
firmie, której ofertę pracy znalazł na internecie.
Jest wiele firm, które istnieją i jedyna informacja na ich temat to www i/lub
budynek w którym sie znajduje.
Rodzaj pracy moze byc na rozmowie podany ale czesto bywa przedstawiony zdawkowo
na wzór kontraktu managera tyle ze za minimum krajowe - o ile wogóle bo czesto
i tego nie wiadomo do samego konca.
Jesli pracodawca powie dziewczynie : bedzie pani pracowac w biurze i byc moze
jezdzic do klientów i byc moze prowadzic ewidencje na exelu i byc moze bedzie
trzeba pojechac do dostawcy -własnym autem -byc moze i byc moze zostac 10
godzin dłuzej albo pracowac w niedziele i byc moze byc moze to jak w takich
warunkach wykalkulowac czy taka praca jest dla pracownika opłacalna i ile za
nią zawołac.
Wynajęcie osoby na niewiadomych warunkach przy zastrzezeniu wykonywania polecen
kogokolwiek jest odmianą prostytucji.
Zaden ksiegowy nie wyliczy ile za prace przedstawioną w taki sposób można
zarządac.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
23. Data: 2008-02-24 05:04:47
Temat: Re: oferta pracy - kodeks pracy czy handlowy
Od: "pampalini" <t...@p...onet.pl>
sory ze na 2 posty,
> Nie we wszystkich krajach Unii przyjęte jest podawanie stawek w
> ogłoszeniach, przykładem mogą być Niemcy - największy kraj Unii, gdzie
> jest to rzadko spotykane. Zwyczajowo zwraca się tam jednak koszty
> dojazdu na rozmowę kwalifikacyjną (nie sądzę, żeby regulował to jakiś
> przepis).
ale przyjete jest podawanie stawek na rozmowach a u nas niestety bywa ze nie i
to nas sprowadza do punktu 2 gdzie zwyczajowo nie zwraca sie nigdy kosztów
dojazdu do firmy gdzie zmarnowalo sie czas ,paliwo,telefony itp.
>
> Wydaje mi się, że to ma sens, kiedy dochodzi do konkretnych rokowań.
> Patrzę na to z pozycji pracodawcy, ale moje spostrzeżenie jest następujące:
> Polski rynek jest ciągle jeszcze dość specyficznie nieustabilizowany, bo
> zarówno płace na niby podobnych stanowiskach mogą się dramatycznie
> różnić w zależności od regionu i firmy, jak też i umiejętności
> pracowników. Istnieje też spora rozbieżność pomiędzy oczekiwaniami i
> wyobrażeniami szukających pracy a ich faktycznymi umiejętnościami. Moje
> wrażenie jest takie, że dużo ludzi szukających pracy i narzekających na
> trudności z jej znalezieniem lub niski zarobki po prostu niewiele
> potrafi, a dużo chce. Ci, którzy potrafią naprawdę dużo z reguły nie
> mają takich trudności. Dość szybko trafiają na pracodawców, którzy
> potrafią wyczuć ich możliwości, ewentualnie są już na tyle znani w
> środowisku, że to ich pracodawcy szukają.
napisales nie na temat.
Problem nie był w tym, ze ktos ma problem w znalezieniu pracy tylko ze czesto
nie moze otrzymac informacji na tyle dokladnych aby mógł wycenic swój czas i
inne srodki.
Czesto firmy same nie wiedza czego od kogos chcą albo nie chca po prostu
powiedziec, wiec nie dziwota ze ktos zawyzyl swoje kwalifikacje nie znając
szczegółów.Jesli znasz stawke na rozmowie czy na ogloszeniu obojętne to mozesz
podac zakres swoich usług jesli znasz zakres-mozesz podac stawkę.
Jesli gówno wiesz to gówno mozesz załatwić chyba ze jest sie prostytutką ale i
one okreslają czego nie robią i zazwyczaj słono sobie liczą.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl