-
11. Data: 2003-01-23 14:28:44
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "Vetch" <p...@w...pl>
Hej !
Użytkownik "M" <mraf[nospam]@tlen.pl> napisał
> [...]
> Mam nadzieję, że sam będziesz kiedyś tak naiwny (czytaj: bez pracy,, bez
> kasy), że z własnej woli zaplączesz się w równie śmieszną i żałosną
> historię...
Dzięki, ale niestety twoje żale nic nie pomogą na brak najmniejszych
ilości roztropności. Sam ewidentnie jesteś sobie winien, więc
wyciągnij wnioski, zamiast użalać się nad sobą.
...
-
12. Data: 2003-01-23 16:33:01
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "M" <mraf[nospam]@tlen.pl>
Tonący brzytwy, a nie roztropności się chwyta.
-
13. Data: 2003-01-23 21:07:11
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "TS" <f...@o...pl>
>
> jak dla mnie, ta cała historia jest śmieszna i żałosna.
> Jak można być tak naiwnym i zamiast w siedzibie
> firmy, umawiać się na spotkanie "na mieście" ?
>
No nie masz racji.
Kiedyś szukaliśmy osoby do prowadzenia biura w mieście, w którym nie
mieliśmy jeszcze swojej placówki.
Z kandydatami umawialiśmy się w knajpce w tym mieście. Przyznasz, że lepsze
takie rozwiązanie, niż kazać kandydatom przyjeżdżać do nas.
--
______________________
Pozdrawiam
TS
-
14. Data: 2003-01-24 00:27:40
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: Robert Drozd <r...@y...iqNOSPAMPLEASE.pl>
Stało się to Thu, 23 Jan 2003 08:35:37 +0100, gdy "Vetch"
<p...@w...pl> napisał:
>Hej !
>
>Użytkownik "M" <mraf[nospam]@tlen.pl> napisał
>> [...]
>
>jak dla mnie, ta cała historia jest śmieszna i żałosna.
>Jak można być tak naiwnym i zamiast w siedzibie
>firmy, umawiać się na spotkanie "na mieście" ?
W samej propozycji spotkania na mieście nie widzę nic dziwnego.
Może w firmie nie było miejsca, może godziny nierobocze, może po prostu
zaproponowano 'neutralny' grunt.
Robert
-
15. Data: 2003-01-24 05:08:01
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: n...@p...ninka.net (Nina M. Miller)
"M" <mraf[nospam]@tlen.pl> writes:
> Firma Centum Usług Edukacyjnych "Omega" (z siedzibą w Warszawie, zaś
> świadczącą usługi edukacyjne w innych miastach) odpowiedziała na moje
> ogłoszenie i zaproponowała pracę, jak mi się wydawało z opisu, metodyka. Na
> pierwszym spotkaniu, w knajpie na mieście, okazało się, że jest to raczej
> praca dyrektora ds. dydaktycznych. Na drugim spotkaniu, również na mieście
> poznałem szczegóły i umówieni byliśmy na trzecie, w siedzibie firmy, na
> rozmowę z zarządem.
>
> Termin trzeciego spotkania najpierw przesunięto o dzień, potem o następny i
> zaproponowano mi ponowne spotkanie na mieście "w celu wyjaśnienia
> ewentualnych wątpliwości". Wyraziłem lekkie zdziwienie zmianą planów i
> powiedziałem, że na wszelkie pytania odpowiem chętnie mailem lub
> telefonicznie.
>
> I tu najlepsze. Natychmiast po rozmowie otrzymałem kilka SMSów z inwektywami
> (niesamowite, nie?) oraz komunikatem, że na tym skończyliśmy współpracę.
>
> Jestem w szoku. Konia z rzędem temu, kto wyjaśni mi zachowanie mojego
> niedoszłego pracodawcy.
pewnie sie zdenerwowal, ze nie naciagnal nasgtepnego naiwnego na
jakies cuda-niewidy w postaci "najpierw sie zgadzasz i placisz za kursy
a potem my ci powiemy, co to za praca" czy cos w tym guscie.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
16. Data: 2003-01-24 08:10:27
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "Vetch" <p...@w...pl>
Hej !
Użytkownik "TS" <f...@o...pl> napisał
> > jak dla mnie, ta cała historia jest śmieszna i żałosna.
> > Jak można być tak naiwnym i zamiast w siedzibie
> > firmy, umawiać się na spotkanie "na mieście" ?
>
> No nie masz racji.
to Twoje subiektywne stwierdzenie
> Kiedyś szukaliśmy osoby do prowadzenia biura w mieście, w którym nie
> mieliśmy jeszcze swojej placówki.
> Z kandydatami umawialiśmy się w knajpce w tym mieście. Przyznasz, że
lepsze
> takie rozwiązanie, niż kazać kandydatom przyjeżdżać do nas.
Tego typu sytuacja to ewenement.
Wykonywanie pracy raczej musi być związane z miejscem
wykonywania tej pracy.
A nasz bohater, wyraźnie zasugerował, że firma ma siedzibę.
Dlatego dla mnie taka sprawa byłaby wybitnie śmierdząca.
Po prostu nalegałbym na spotkanie w firmie, a jak nie, to pa,pa.
Lepiej nie pracować wogóle, niż pracować u oszustów
i potem sądzić się przez 5 lat o zaległe wynagrodzenia.
Po co tracić czas, i pogrążać się jeszcze bardziej w beznadziei ?
Uważam że trzeba szukać pracy i jednocześnie wierzyć w siebie,
znać swoją wartość. Inaczej nikt takiego kogoś, kto idzie
ciągle na kompromisy, nie potraktuje poważnie, a potencjalni oszuści,
których niestety jest pełno, jedynie go wykorzystają.
...
-
17. Data: 2003-01-24 08:14:34
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "Vetch" <p...@w...pl>
Hej !
Użytkownik "Robert Drozd" <r...@y...iqNOSPAMPLEASE.pl> napisał
> [...]
> W samej propozycji spotkania na mieście nie widzę nic dziwnego.
ŻADNA POWAŻNA firma nie organizuje rozmów kwalifikacyjnych
w jakichś knajpach.
> Może w firmie nie było miejsca,
bzdura
> może godziny nierobocze,
następna bzdura
> może po prostu zaproponowano 'neutralny' grunt.
i dlatego właśnie to wygląda podejrzanie.
To by np. mogło oznaczać, że rekrutujący kombinuje coś na własną rękę,
podszywając się pod szyld firmy.
Jakby nie patrzeć, ja osobiście podziękowałbym takiemu frajerowi,
który mając firmę, chciałby umówić się ze mną na mieście.
To świadczy nie tylko o różnych podejrzanych uwarunkowaniach
zewnętrznych, ale przede wszystkim o braku elementarnych zasad kultury i
szacunku wobec przyszłego pracownika.
...
-
18. Data: 2003-01-24 08:20:52
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "Vetch" <p...@w...pl>
Hej
Użytkownik "M" <mraf[nospam]@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:b0p5fl$gqs$1@news.tpi.pl...
> Tonący brzytwy, a nie roztropności się chwyta.
To chyba złe porównanie.
Zakładasz, że nie ma już innych wyjść, a patrząc w ten sposób
nigdy niczego w życiu się nie osiągnie. Nie można tracić nadziei,
ani głowy dla jakiejś pseudo-okazji, tym bardziej.
...
-
19. Data: 2003-01-24 10:15:30
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "CLARIS" <c...@w...pl>
Użytkownik "Vetch" <p...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b0qsln$hes$1@news.tpi.pl...
> ŻADNA POWAŻNA firma nie organizuje rozmów kwalifikacyjnych
> w jakichś knajpach.
Witam,
Owszem - rekrutacje poza firma sa praktykowane - wlasnie w knajpach roznego
rodzaju. Z tym tylko, ze takie rozmowy dotycza z reguly stanowisk bardzo
wysokich - taki top management. I jest to jedna z koncowych faz rozmow,
kiedy na polu bitwy zostaje 2-3 kandydatow. Ma to na celu sprawdzenie jak
kandydat zachowuje sie w roznych okolicznosciach. Np. co zrobi gdy na takiej
rozmowie zaproponuje mu sie kieliszek "czegos mocniejszego", co mowi, gdy
jest bardziej wyluzowany, a nawet czy umie sie zachowac w roznych miejscach
(w koncu przyjdzie mu reperezentowac firme nie tylko na oficjalnych ale i na
mniej oficjalnych eventach)...
Poza tym firmy head hunterskie czesto korzystaja z takiego neutralnego
gruntu gdy chca jakiegos wybitnego specjaliste "zwerbowac".
Pisanie zatem ze takich rozmow poza firma sie nie prowadzi jest calkowita
nieprawda!!
[nie odnosze sie tu do konkretnego przypadku przedstawionego na liscie, ale
ogolnie]
Pozdrawiam,
--
CLARIS /ona/
---------------------------------------------
c...@w...pl
-
20. Data: 2003-01-24 13:08:59
Temat: Re: niesamowita historia ku pokrzepieniu serc
Od: "Vetch" <p...@w...pl>
Hej !
Użytkownik "CLARIS" <c...@w...pl> napisał
> [...]
> > ŻADNA POWAŻNA firma nie organizuje rozmów kwalifikacyjnych
> > w jakichś knajpach.
> [...]
> Pisanie zatem ze takich rozmow poza firma sie nie prowadzi jest calkowita
> nieprawda!!
Podajesz jakiś dziwny wyjątek, poza tym sama piszesz, że są
to stanowiska "wysokie", a fazy rozmów "końcowe".
Na takie rozmowy nie przychodzą ludzie, którzy nic nie wiedzą
o przyszłej firmie. Przeciwnie, taki manager musi wiedzieć o
tej firmie wszystko.
> [nie odnosze sie tu do konkretnego przypadku przedstawionego na liscie,
ale
> ogolnie]
Twoja argumentacja mnie jednak nie dotyczy, bo managerem
nie jestem, nigdy z taką sytuacją się nie spotkałem i zapewne
nie spotkam. Moja praca wymaga pracodawcy z siedzibą :-) i
konkretnym stałym stanowiskiem.
Pozdrówka
...