eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › na praktyki - przyjmę Warszawa
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 64

  • 51. Data: 2002-04-12 11:11:14
    Temat: Re: na praktyki - przyjmę Warszawa -zbiorczo
    Od: Łukasz Skorupka <l...@w...pl>


    Użytkownik <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:65ca.00000976.3cb6a98a@newsgate.onet.pl...

    > W każdej pracy są pracownicy "produkcyjni" i nie produkcyjni. W
    konkretnym
    > wypadku człowieka ze spedycji - pracownik produkcyjny - to spedytor,
    a
    > pracownik nie produkcyjny to ksiegowa i sekretarka (czy np.
    dyspozytor w tym
    > wypadku). Księgowa nie ma mozliwości zarobić na siebie, tzn.przynieść
    > dodatkowego dochodu do firmy (nie załatwi nowego klienta, nie obsłuży
    > transportu itd).

    Niby wiem o czym piszesz ale poprawka. Ksiegowa zarabia na siebie bo
    jakby nie on to firma nie przynoslaby zysku (w zasadzie to przynioslaby
    straty bo jak sie US skarbowy przyczepi to chyba po zabawie, swoja
    droga wsciekasz sie o podatki a oni mysla tak samo jak ty - niewazne
    czy ci sie podoba czy nie jestes po to k.. zeby placic i mozemy ci
    zrobic kuku bo jestesmy silniejsi..)

    > A podatki tak trzeba płacić i ZUS itd - to co z nieba spadną,
    pracodawca z
    > konta prywatnego wyjmie, dom sprzeda - bo Ciebie to nie obchodzi -
    KAŻDY musi
    > płacić-Intelektualnie to się nie wisiliłeś.

    tylko ze z tego co napisales pod spodem wynika ze spredytor musi
    zarobic na sicbie, sekretarke, pensje pracodawcy, czynsz i papier
    toaletowy orza podatki od pensji twqojwj sekretarki i VAT na cala
    reszte - jakie zyski on generuje miesiecznie????

    > Tak więc każdy pracownik musi zarobić na:
    > -pensję swoją do ręki
    > -pozostałe części swojej pensji
    > -czynsz
    > -telefony
    > -pracowników "nie produkcyjnych"
    > -zysk pracodawcy
    > -inne opłaty - jak np. ZUS pracodawcy, ubezpieczenie i polisy firmowe
    > -materiały biurowe
    > -faxy, drukarki, komputery, ksero + materiały eksploatacyjne
    > -oprogramowanie
    > -wasze błędy

    > A "wilczy kapitalizm" wszędzie zwycięża - zarówno Niemcy jak i
    Szwedzi, tylko
    > kombinują jak odejść od idei państwa opiekuńczego, bo ich gospodarka
    przegrywa
    > konkurencję, a firmy przenoszą się do innych krajów (w szczególności
    w ramach
    > UNI, albo w ogóle na Cypr).

    Znow niby racja ale najbardziej konkurencyjn to sa chyba Chiny. Dzieci
    ida do szkoly i petardy skladaja - jak szkola wyleci w powietrze to
    trudno znajda siew nowi uczniowie. A przeciwnicy systemu moga
    odpokutowac zarabiajac na niego w obozie. I co w zwiazku z tym ze to
    najskuteczniejsze to u nas tez wprowadzic???

    > Pieniądz żądzi światem od czasów Fenicjan i tę prawdę proponuje jak
    najszybciej
    > asymilować.
    >
    A prawo piesci jest starsze i czy z tego wynika ze nalezy sie do tego
    przystosowac i stosowac jak nam wygodnie bo mamy wieksza piesc.

    Zdaje sobie ze czesc argumentow jest zbyt mocnych ale czesci twoich
    argumentow nie da sie inaczej obalic bo niby wydaja sie sluszne ael czy
    chcialbys zyc w takim swiecie jak proponujesz, zwlasszcza jakby interes
    nie wypalil i trzeba by bylo pracy u kogos poszukac.

    Przy okazji takimi argumentami mimo ze nie mozna Ci czesci racji
    odmowic nie przekonasz pracownikow (kapitalizm jest dobry dzieki temu
    wasze wnuki beda mialy dobrze (ja juz teraz) a wy - szkoda mi was ale
    tak to juz jest - ico oczekujesz ze sie przyloza do pracy beda szanowac
    pracodawce i pracowac na dobro nastepnych pokolen za stawke minimalna)?

    Pozdr. Lukasz



  • 52. Data: 2002-04-12 12:17:58
    Temat: Re: Ile chcecie zarabiac? (bylo: na praktyki przyjm ę)
    Od: Michal Mokosa <m...@2...com.pl>


    >>> Automatyka budynkowa > 0 PLN.
    >>
    >> Czyli bulwersujace 800 zl na reka spelnia Twoje oczekiwania.

    > niestety nie:)
    >
    To jak to jest Panie Lukaszu? Wiesz, czy nie wiesz ile chcialbys zarabiac?
    Bo jezeli nie wiesz, to znaczy, ze zdajesz sie na propozycje pracodawcy. A
    jezeli jego propozycja nie spelnia Twoich oczekiwan, to znaczy, ze jednak
    wiesz ile Cie zadowoli.

    Swoja droga znamienne, ze na prosto postawione pytanie znalazla sie jedna
    osoba, ktora potrafila/chciala udzielic prostej odpowiedzi. Ciekawe jest
    rowniez to, ze zadna z osob zaciekle atakujacych pracodawcow nie
    wypowiedziala sie na ten temat (tzn nie okreslila wysokosci 'godnych'
    zarobkow). Moze wiec przy negocjowaniu warunkow pracy (i placy) rowniez
    brakuje im odwagi, by poruszyc ta kwestie? I moze potem odreagowuja swoje
    pretensje (niesluszne w takim razie) wypisujac ostre slowa pod adresem
    (swoich prawdopodobnie) pracodawcow?

    I np taki student konczacy nauke czytajac takie wypowiedzi tworzy sobie
    obraz rynku pracy na podstawie wypowiedzi sfrustrowanych nieudacznikow?

    Pzdr
    Michal



  • 53. Data: 2002-04-12 13:44:46
    Temat: Re: Ile chcecie zarabiac? (bylo: na praktyki przyjmę)
    Od: Łukasz Skorupka <l...@w...pl>


    Użytkownik "Michal Mokosa" <m...@2...com.pl> napisał w wiadomości
    news:B8DC9D15.BB8A%michal@2studio.com.pl...

    > >
    > To jak to jest Panie Lukaszu? Wiesz, czy nie wiesz ile chcialbys
    zarabiac?
    > Bo jezeli nie wiesz, to znaczy, ze zdajesz sie na propozycje
    pracodawcy. A
    > jezeli jego propozycja nie spelnia Twoich oczekiwan, to znaczy, ze
    jednak
    > wiesz ile Cie zadowoli.

    No coz zalezy od pracodawcy, jego wymagan, zakresu odpowiedzialnosci,
    wymagan co do dyspozycyjnosci itd. Ale 2000 tez spelnia nierownosc 2k >
    0. Ale jak mialbym odpowiadac za bezpieczenstwo duzego budynku to
    wiecej, jak skladac kable w domkach to duzo mniej choc musze przyznac
    ze nie bylbym z tego powodu szczesliwy. Duzo tez zalezy od atmosfery
    itd. Ale masz racje zdaje sie w duzej mieze na propozycje pracodawcy,
    bo moja praca jest tyle warta ile pracodawca moze za nia zaplacic (nie
    mylic z chce zaplacic bo zwykle chce jak najmniej:( )

    > Swoja droga znamienne, ze na prosto postawione pytanie znalazla sie
    jedna
    > osoba, ktora potrafila/chciala udzielic prostej odpowiedzi. Ciekawe
    jest
    > rowniez to, ze zadna z osob zaciekle atakujacych pracodawcow nie
    > wypowiedziala sie na ten temat (tzn nie okreslila wysokosci 'godnych'
    > zarobkow). Moze wiec przy negocjowaniu warunkow pracy (i placy)
    rowniez
    > brakuje im odwagi, by poruszyc ta kwestie? I moze potem odreagowuja
    swoje
    > pretensje (niesluszne w takim razie) wypisujac ostre slowa pod
    adresem
    > (swoich prawdopodobnie) pracodawcow?
    >
    Moze tak a moze negocjowali i nic nie uzyskali


    > I np taki student konczacy nauke czytajac takie wypowiedzi tworzy
    sobie
    > obraz rynku pracy na podstawie wypowiedzi sfrustrowanych
    nieudacznikow?
    >

    Kurcze wlasnie studia koncze:)

    > Pzdr
    > Michal
    >
    I na wzajem


  • 54. Data: 2002-04-12 15:25:28
    Temat: Re: Ile chcecie zarabiac? (bylo: na praktyki przyjmę)
    Od: "Needy" <n...@h...pl>


    >
    > Moim zdaniem ma duze znaczenie. Sa uczelnie o ktorych absolwentow
    > pracodawcy staraja sie juz w trakcie studiow, a sa takie, ktorych
    absolwenci
    > w wiekszosci nie znajduja pracy w zawodzie.
    >

    Ale nie w tym temacie.... Wiadomo AGH czy UW maja renome i absolwenci tych
    uczelni martwic sie nie powinni... W geodezji sa 4 wiesze liczace sie
    uczelnie. Mówi sie, ze "polibuda" stoi najlepiej, ale ostatnio powiedziano
    mi, ze UWM Olsztyn w zakresie GPS nie ma równych... Nie wiedzialem... Moim
    zdaniem uczelnie te sa na podobnym poziomie (powiedzialbym na podobnym,zlym
    poziomie). Dlatego nie widze wielkiej róznicy miedzy absolwentem geodezji
    (!) z Warszawy, Olsztyna czy Krakowa...


    > Nie znam branzy, ani rynku pracy w Olsztynie, ale znam kilku geodetow w
    > Warszawie (wlasciwie pod Warszawa). Ciekawa praca i ciekawe pieniadze.
    > Oczywiscie doszli do tego po jakims czasie pracy 'na urzedzie', ale
    finalnie
    > sa zadowoleni.
    > Natomiast pieniadze o ktorych piszesz nie wydaja mi sie szokujaco duze.
    Nie
    > wiem, czy mozna tyle dostac kopiujac mapy w Urzedzie Gminy, ale facet po
    > studiach powinien dostac jakies odpowiedzialniejsze stanowisko...
    >

    No wlasnie - powinien, ale wiekszosc pracodawców mysli o nas (absolwentach)
    raczej stereotypowo. Nie dzieje sie dobrze na polskich uczelniach, a
    pracodawcy generalnie "równaja w dól". U mnie na roku chyba ponad polowa
    studentów raczej slabo sie orientuje w tym co powinna robic. I gdy taki
    delikwent idzie do pracy i pokazuje, ze malo umie to pracodawca taka wlasnie
    sobie opinie wyrabia o wiekszosci absolwentów... Szkoda, bo sa i tacy,
    którzy z przyjemnoscia zdobywali nowe umiejetnosci i wiedze. Nie pozostaje
    nic innego jak motywowac ich do bardziej efektywnego szukania pracy. Tak mi
    sie wydaje, ale moze zle mi sie wydawac..

    > Podsumowujac - IMO, oczekiwania rozsadne.
    >

    Niby tak, ale coraz bardziej wydaja mi sie nierealne...

    > Pozdrawiam
    > Michal Mokosa
    >

    Bartek


  • 55. Data: 2002-04-12 15:46:58
    Temat: Re: na praktyki - przyjmę Warszawa -zbiorczo
    Od: <p...@p...onet.pl>


    > Niby wiem o czym piszesz ale poprawka. Ksiegowa zarabia na siebie (ciach)

    poprawka - nie zarabia. Bo gdyby nie było spedytora, nie byłoby transportów,
    nie byłoby faktur do księgowania. Czyli albo bedzie transport zrobiony przez
    spedytora albo nie i księgowa choćby najlepsza idzie na bruk.

    > tylko ze z tego co napisales pod spodem wynika ze spredytor musi
    > zarobic na sicbie, sekretarke, pensje pracodawcy, czynsz i papier
    > toaletowy orza podatki od pensji twqojwj sekretarki i VAT na cala
    > reszte - jakie zyski on generuje miesiecznie????

    1. myślę, że w firmie nie będzie jeden spedytor
    2. w małej firmie nie bedzie księgowej - tańsze będzie biuro księgowe
    3. z tego co pisze marko - on sam jest pracownik produkcyjny
    ALE ponad wszelką wątpliwość - spedytor musi zarobic na wszystkich -
    OCZYWIŚCIE pamiętamy, że sektretarka to nie tylko podaje kawę, ale pewnie
    odbiera i łączy telefony, może przygotowuje oferty, może zamawia matweriały
    biurowe itd itp, ale dopóki nie robi w "core business" poty niby spedytor
    musi na nią zarobić.


    > Znow niby racja ale najbardziej konkurencyjn to sa chyba Chiny.
    (ciach)
    Szanowny Panie Łukaszu - prosze bez demagogii i tanich chwytów.
    Na szczęście dla wszystkich ten etap rozwoju mamy już za sobą - i właśnie
    dlatego go bronię tego KAPITALIZMU (z którym jak do tej pory najdłużej łaczy się
    również pojęcie DEMOKRACJI)

    > chcialbys zyc w takim swiecie jak proponujesz, zwlasszcza jakby interes
    > nie wypalil i trzeba by bylo pracy u kogos poszukac.(ciach)

    A co do tego czy przyjdzie mi kiedyś pracować jako pracownik?
    Jestem do tej pory. A zaczynałem za komuny w kopalni -pod ziemią. Szkoły też
    pokończyłem trudne - dzienne i te dzisiejsze - łatwe zaoczne. Nie ma porównania.
    I uczę się każdego dnia i może dlatego nie boję się, ani pracodawców, ani
    pracowników.

    Nie propaguję ani krwiożerczego kapitalizmu ani chińskiego modelu. Ale wiem i
    widzę ile trudu trzeba włożyć w naukę nowego pracownika (który albo jest
    beznadziejny albo odejdzie do konkurencji) i nie ma znaczenia ile zarabia,
    zawsze jest ktoś kto da więcej lub udaje, że da więcej.
    I podejrzewam że zdecydowana większość sfrustrowanych pracowników przeliczyła
    się u nowego pracodawcy.
    Wydaje mi się, że jesli człowiek jasno pisze kogo chce, że nie szuka "z
    kontaktami i doswiadczeniem", to jest to dobra propozycja i nie ma powodu, żeby
    przypisywać mu chęć oszustwa i kombinacji.
    Bo jeśli tak, to byłyby już takie propozycje - już może druga, trzecia....
    A ja nie znalazłem. Więc wszelkie zarzuty są wyssane z palca i to mnie skłoniło
    do napisania moich postów.
    pozdrófka
    PRAWOmyslny

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 56. Data: 2002-04-12 16:20:00
    Temat: Re: na praktyki - przyjmę Warszawa -zbiorczo
    Od: <p...@p...onet.pl>


    > <JC
    > > NOSPAM@polbox.com> - pisze
    > Nie odpisuje na 'oferte' wspanialej firmy, bo mnie ani nikogo z moich
    > bliskich perspektywa pracy w tak wspanialej firmie za równie rewelacyjna
    > place nie interesuje - glównie z tego powodu ze pieniadze jakie oferuja
    > zwyklem wydawac na jedne zakupy w supermarkecie a zdarza mi sie je robic
    > czesciej niz raz w miesiacu. (ciach)

    i dlatego bogaty "czerwony" - biednego co na chleb nie ma nie zrozumie. Problem
    w tymm, że Ci młodzi (o ktorych piszesz poniżej) Ci uwierzą, a potem żadnej
    roboty nie znajdą.
    I nie ma znaczenia czy on dobry czy nie. Recesja silniejsza jest od wszystkich.


    Poza tym mentalnosc tego typu 'pracodawców'
    > mialem okazje poznac juz kilkanascie lat temu by wyrobic sobie o nich
    > odpowiednia opinie.

    Widocznie uwierzyłeś komuś, kto chciał Cię kupic. Poza tym opierania sie na
    twojej wiedzy sprzed kilkunastu lat, to trochę miałka podstawa dla tych
    młodych dla których to piszesz. Bo nawet wśród was są różni ludzie i naprawdę
    wiele różni Kwaśniewskiego od Millera. Więc nie wrzucaj do jednego garnka
    wszystkich pracodawców, bo Ty jeden biedny się sparzyłeś.

    > Jako stary 'komuch' skonczylem swoje szkoly i uczelnie w czasach mocno
    > nieslusznych nie wydajac na to ani grosza, pochodzac przy tym z niezbyt
    > zamoznej rodziny i tylko swoim zdolnosciom to zawdzieczam. Czy mialbym takie
    > mozliwosci dzis - odpowiedz sobie sam. (ciach)

    Ja też - no i co to wnosi do dyskusji, poza tym że teraz są gorsze szkoły.
    Czyli absolwenci słabsi. U mnie z grupy na trzeci rok z 22 osób - przeszedłem
    tylko ja. Obecnie na wykłady z 300 osób, chodzi 30. Wykład to 2 razy po 3
    godz., przy czym połowa to wprowadzenie i omówienie zasad zaliczenia.
    Gdzie tu wiedza, umiejętności i ćwiczenia.
    Jak sie popracuje 10 lat, to wszystko jest normalne. Ale nowy absolwent
    naprawdę nie widział faxu - i mam tego dowody cały czas.

    > O ile w szkolach i na uczelni przez kilka(nascie) lat czegos sie jeszcze
    > mozna bylo nauczyc, to smiem watpic ze w ciagu miesiaca w firmie Krzak s.c.
    > bedac pomagierem do wszystkiego i do niczego mozna zdobyc kwalifikacje
    > podnoszace wartosc delikwenta na rynku pracy.

    Zobaczysz przynajmniej czego nie umiesz. A w firma Krzak - będąc do
    wszystkiego nauczysz się więcej niż w MPiSP, gdzie też do niczego Cie nie
    dopuszczą. Tylko prestiż wiekszy, ale liczba miejsc ograniczona była i dla
    wszystkich chyba nie starczy. Poza tym dotyczy studentów, a o absolwentach nic
    nie było.



    > nie bronie bynajmniej starego systemu co mi sie zarzuca, ale czy przypadkiem
    > te X zl placonych przez 40 lat komuny nie wystarczyly na to by przynajmniej
    > nie zdechnac z glodu i czy dzisiaj 800 zl brutto (ciach)

    nie widziałem słowa "brutto"


    Nasz 'oferent' zas nie wspomina bynajmniej o
    czyms takim jak umowa i zakladam ze przy pierwszej wzmiance praktykanta na
    ten temat powie mu 'do widzenia'.

    A skąd znowu to przeświadczenie? Rozumiem, że znowu z przepastnych i
    niezmierzonych doświadczeń osobistych.

    > No a co mialoby byc ? Jesli sadziles ze wystrasze sie twojego krzyku lub
    > przekonasz mnie w ten sposób do czegokolwiek to musze cie rozczarowac.(ciach)
    >
    Nie nosiłem sie z zamiarem czegokolwiek, poza tym, żeby dać odpór twoim
    insynuacjom i inwetywom pod adresem człowieka, który musi walczyc z
    - nic nie umiejącymi pracownikami
    - konkurencją, zwłaszcza zagraniczną z duża kasą
    - US
    - ZUSem
    - i takimi poglądami jak twoje - czyli niczym nie poparte osobiste wynurzenia
    i brednie.

    PRAWOmyślny

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 57. Data: 2002-04-12 18:57:13
    Temat: Re: na praktyki - przyjmę Warszawa -zbiorczo
    Od: Łukasz Skorupka <l...@w...pl>


    Użytkownik <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:65ca.00000d4b.3cb70171@newsgate.onet.pl...


    > 1. myślę, że w firmie nie będzie jeden spedytor
    > 2. w małej firmie nie bedzie księgowej - tańsze będzie biuro księgowe
    > 3. z tego co pisze marko - on sam jest pracownik produkcyjny
    > ALE ponad wszelką wątpliwość - spedytor musi zarobic na wszystkich -
    > OCZYWIŚCIE pamiętamy, że sektretarka to nie tylko podaje kawę, ale
    pewnie
    > odbiera i łączy telefony, może przygotowuje oferty, może zamawia
    matweriały
    > biurowe itd itp, ale dopóki nie robi w "core business" poty niby
    spedytor
    > musi na nią zarobić.
    >
    Wiem co masz na mysli ale upieram sie ze tej firmie tak samo sie nie
    powiedzie bez ksiegowej jak i bez spedytorow. Ale twoje intencje
    rozumiem. Kwestia nazewnictwa.

    > > Znow niby racja ale najbardziej konkurencyjn to sa chyba Chiny.
    > (ciach)
    > Szanowny Panie Łukaszu - prosze bez demagogii i tanich chwytów.
    > Na szczęście dla wszystkich ten etap rozwoju mamy już za sobą - i
    właśnie
    > dlatego go bronię tego KAPITALIZMU (z którym jak do tej pory
    najdłużej łaczy się
    > również pojęcie DEMOKRACJI)
    >
    I dobrze tyle z4e jak ktos chce miec lojalnego pracownika to z
    podejsciem "masz k. robic bo od tego tu k.. jestes go raczej nie
    znajdzie. I nawet wynagrodzenie nie ma tu nic do rzeczy.

    > > chcialbys zyc w takim swiecie jak proponujesz, zwlasszcza jakby
    interes
    > > nie wypalil i trzeba by bylo pracy u kogos poszukac.(ciach)
    >
    > A co do tego czy przyjdzie mi kiedyś pracować jako pracownik?
    > Jestem do tej pory.

    Czy ty czasem HR nie pracujesz?

    > A zaczynałem za komuny w kopalni -pod ziemią. Szkoły też
    > pokończyłem trudne - dzienne i te dzisiejsze - łatwe zaoczne. Nie ma
    porównania.
    > I uczę się każdego dnia i może dlatego nie boję się, ani pracodawców,
    ani
    > pracowników.

    Szkoly sa takie jakie sa jak ktos chce to sie nauczy a jak nie to u
    mnie na PW nie ma wiekszych roblemow zeby sie przeslizgnac. Jednak
    zdaje sie ze to ci drudzy tworza opinie o reszcie a szkoda bo znam pare
    osob ktorym sie chce.

    > Nie propaguję ani krwiożerczego kapitalizmu ani chińskiego modelu.
    Ale wiem i
    > widzę ile trudu trzeba włożyć w naukę nowego pracownika (który albo
    jest
    > beznadziejny albo odejdzie do konkurencji) i nie ma znaczenia ile
    zarabia,
    > zawsze jest ktoś kto da więcej lub udaje, że da więcej.

    No coz jak dasz stawke minimalna to konkurencji nie bedzie trudno.

    > I podejrzewam że zdecydowana większość sfrustrowanych pracowników
    przeliczyła
    > się u nowego pracodawcy.
    > Wydaje mi się, że jesli człowiek jasno pisze kogo chce, że nie szuka
    "z
    > kontaktami i doswiadczeniem", to jest to dobra propozycja i nie ma
    powodu, żeby
    > przypisywać mu chęć oszustwa i kombinacji.

    A czy ja cos takiego powiedzialem. Ale przyznam szczerze ze raczej bym
    nie liczyl na dalsza prace u niego. Ale jakby firma byla ciekawa i z
    mojej branzy to kto wie moze bym poszedl.

    > Bo jeśli tak, to byłyby już takie propozycje - już może druga,
    trzecia....
    > A ja nie znalazłem. Więc wszelkie zarzuty są wyssane z palca i to
    mnie skłoniło
    > do napisania moich postów.

    Moim zdaniem nie wszystkie ale na tym polega urok dyskusji.

    > pozdrófka
    > PRAWOmyslny
    >
    pozrd. Lukasz




  • 58. Data: 2002-04-12 22:29:50
    Temat: Re: Ile chcecie zarabiac? (bylo: na praktyki przyjmę)
    Od: "Krzysztof Kosminski" <k...@n...credit.cards.offers.web.de>


    Użytkownik "Michal Mokosa" <m...@2...com.pl> napisał w
    wiadomości news:B8DC7C32.BB4D%michal@2studio.com.pl...

    > > W Polsce jakos to wyglada z reguly tak, ze to pracownik ma sie
    > > zaprezentowac pracodawcy, on ma przedstawic oferte,m on ma sie
    > > strarac. A pracodawca lezec do góry brzuchem i nic nie oferowac.
    Tak
    > > nie moze byc, pracodawca tez powiniene wlozyc jakis wysilek, tez
    > > powiniene sie zaprezentowac.
    >
    > Dziwi Cie, ze czlowiek szukajacy pracy ma sie starac? Ze ma sie
    dobrze
    > zaprezentowac, sprzedac? Czlowieku! W jakim Ty swiecie zyjesz? Nawet
    w
    > sytuacji gdy to pracodawca zwraca sie do Ciebie z propozycja pracy
    (np za
    > pomaca head huntera) to i tak musisz wlozyc duzo wysilku w
    przekonanie
    > pracodawcy, ze to Ty jestes osoba, ktorej potrzebuje! Jedynym
    wyjatkiem jaki
    > przychodzi mi do glowy jest akt podkupowania pracownika konkurencji.
    Wowczas
    > firma musi Cie przekonac, zebys do niej przeszedl. Ale zapewniam
    Cie, ze oni
    > juz wowczas wiedza o Tobie bardzo duzo. Bo sie do przygotowali.

    A gdzie ja napisałem, że mnie dziwi?????
    Gdzie napisałem, że nie powinien się starać?
    Napisałem, ze w Polsce pracownik musi się starać, a pracodawca nie.

    Widzisz różnicę?
    Jak ją dostrzeżesz, to możemy podyskutować dalej.

    Bo nie mam ochoty co chwila porównywać moich wypowiedzi z Twoją
    interpretacją.

    Nie napisałem, że przez telefon należy uzgadniać szczegóły finansowe,
    tylko, ze można zadzwonić. Przez telefon można też umówić się na
    rozmowę.

    Wmawiasz mi, że nie wiem, że należy przygotować się do rozmowy,
    oceniasz moje zarobki o których nie pisałem itd.

    > Powiem tak. Nie zycze Ci, zebys musial kiedys przeprowadzic
    rekrutacje.
    > Zapewniam Cie, ze Twoj wysilek wlozony w wyslanie oferty jest
    minimalny w
    > porownaniu z tym, jaki musi wlozyc nawet drobny pracodawca, zeby
    znalezc
    > pracownika. Nie dziw sie wiec, ze stara sie go minimalizowac, np
    poprzez nie
    > udzielanie wszystkim (czasem kilkuset) kandydatom odmownej
    odpowiedzi.

    Wiesz jak się czuje człowiek po 14 godzinach szeptanki?
    Miałem taki wyjazd, że mimo choroby zmiennika zdecydowałem się
    pracować. Nie życzę nikomu, ale nie narzekam, bo to ja podjąłem
    decyzję.
    Wiesz jak się czuje tłumacz po przetłumaczeniu 30 stron tekstu na
    cito? Też nie jest to łatwa praca. Ale skoro się na takie zlecenia
    decyduję (po uprzedzeniu zleceniodawcy, że jakość na tym ucierpi), nie
    narzekam. Gdyby mi się przestało podobać, to bym zmienił pracę.

    Za to Ci płacą. Jak Ci się nie podoba, to zmień zajęcie a nie wydalaj
    się na grupie, bo to żałosne.

    > PS. Wiem, ze odpowiadam z duzym opoznieniem, ale nic na to nie
    poradze -
    > praca ;-))

    A kto od Ciebie oczekuje, żebyś odpowiadał od razu?
    Dobrze, że dodałeś te ;-)) na końcu, bo jeszcze by ktoś uwierzył, że
    taki zapracowany.

    Aha - mam jeszcze nowa zabawę, bo widzę, że takie lubisz. Poślij po te
    ryzy papieru taksówkarza, będzie szybciej i przede wszystkim _d r o ż
    e j_.

    Mi takie zabawy nie odpowiadają, IMO są nieco prymitywne. I chociaż
    nie zarabiam 10.000 miesięcznie, wątpię, żeby zaczęły mnie bawić,
    gdybym 10.000 zarabiał. Jeżeli coś zamawiam przez internet, to dla
    tego, ze tak jest praktyczniej, albo dlatego, że czegoś nie można
    dostać w sklepie w Polsce (jak płyty Lacrimosy albo niektóre
    zagraniczne słowniki). A jakiejś szczególnej frajdy mi to nie sprawia.
    Zresztą nie bardzo rozumiem, co takie zamawianie ma wspólnego z
    zarobkami w wysokości 10.000złotych, których "nawet" (cytat) nigdy nie
    osiągnąłem. podobno przez internet jest z reguły taniej, przynajmniej
    tak słyszałem.

    Krzysztof Kośmiński



  • 59. Data: 2002-04-13 17:17:50
    Temat: Re: Ile chcecie zarabiac? (bylo: na praktyki przyjm ę)
    Od: spam@g_r_o_z_n_y_at_n_e_t_._w_i_z_j_a (Limfo)

    On Fri, 12 Apr 2002 12:03:13 +0200, Michal Mokosa
    <m...@2...com.pl> wrote:

    >
    >> Zwrocilbys chociaz za bilety, poza tym praktyka kiedys odbywala sie
    >> przy pracowniku, chcesz zeby twoje interesy w ten czy inny sposob
    >> zabezpieczal praktykant - nie za duzo zaufania do nieopierzonej osoby?
    >>
    >Moze juz jestem zmeczony (piatek ;-)) ale nie rozumiem... Za jakie bilety i
    >komu mam zwrocic? I chyba wyraznie bylo powiedziane, ze osoby zostana
    >podczas 'praktyki' przyuczone, a nie ze zostana rzucone na gleboka wode...
    Chodzi o to ze dalbys chociaz takiemu na bilet miesieczny zeby do
    ciebie mogl dojechac komunikacja miejska.
    Co do przyuczenia to obawiam sie ze to troche za malo, przydalyby sie
    jakies przyklady praktyczne. Nie na darmo w wiekach srednich kiedy
    ucznia przyjmowano na praktyki to mogl sie najwyzej miotly chwycic a
    nie dluta ("Zolta cizemka"). jedynie co mogl na poczatek robic to sie
    przygladac i najwyzej zadawac pytania. Pamietaj ze nawet postawa
    praktykanta bedzie rzutowac na opinie o twojej firmie.

    Pzdr
    Limfo


  • 60. Data: 2002-04-15 11:05:46
    Temat: Re: Ile chcecie zarabiac? (bylo: na praktyki przyjm ę)
    Od: Michal Mokosa <m...@2...com.pl>


    > Chodzi o to ze dalbys chociaz takiemu na bilet miesieczny zeby do
    > ciebie mogl dojechac komunikacja miejska.

    OKi, jasne ;-) Wiesz, co do biletu - mozemy sie dogadac. Jak juz mowilem
    (pisalem) w trakcie rekrutacji jest moment na negocjowanie warunkow ;-)

    > Co do przyuczenia to obawiam sie ze to troche za malo, przydalyby sie
    > jakies przyklady praktyczne.

    Wydaje mi sie, ze czasy terminowania juz dawno i bezpowrotnie minely. Nikogo
    nie stac na zatrudnianie pracownika i placenie mu pensji za to, ze drugi
    pracownik bedzie go uczyl. W czasach o ktorych piszesz, to czeladnik placil
    mistrzowi za prawo uczenia sie u niego fachu.

    MM


strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1