-
21. Data: 2006-10-25 17:25:28
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: "blondi" <m...@g...com>
Any User napisał(a):
> > Taa, pani do przekładania papierów z jednej półki na drugą, ale
> > stanowisko.
>
> Raczej rzadko rozmowy przeprowadzają panie do przekładania papierków. Np.
> mnie w obecnej firmie rekrutował dyrektor pionu, wówczas 4. (pozycją) osoba
> w firmie.
A jednak.
Informatyk napisal emaila do headhuntera, z wyjasnieniem, ze nie bedzie
bral udzialu w obecnej rekrutacji, ale jest otwarty na ewentualna
wspolprace w przyszlosci. Po krotce wyjasnil ropwniez dlaczego
zrezygnowal.
Pol godziny pozniej headhunter zadzwonil z przeprosinami w imieniu
firmy i prosba, zeby nie rezygnowal, bo firmie zalezy na spotkaniu,
ktore bez zadnych problemow odbedzie sie w godzinach popoludniowych.
Szczerze mowiac mnie zatkalo. Raczej spodziewalam sie, ze informatyka
spuszcza po brzytwie i w firmie i u headhuntera... Czyli moze jednak
cos sie zmienia? Moze jednak pani Henia, ktora pracuje w godzinach 8-16
nie jest tutaj osoba decydujaca :)
Blondi
-
22. Data: 2006-10-25 17:29:28
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: "blondi" <m...@g...com>
> Patrzysz jak najbardziej poprawnie. Finałem tej sprawy powinnien być
> kontakt z headhunterem i zaznaczenie, że skoro już przedstawił ofertę to
> niech następnym razem się upewni, że firma jest poważna i rzeczywiście
> poszukuje kandydatów a nie ... i tu krótki opis zaistniałej sytuacji. Bo
> ten sposób postępowania to marnotrawstwo czasu nie tylko kandydata ale i
> rzeczonego headhuntera i to przede wszystkim w jego interesie leży, aby
> takie sytuacje w przyszłości nie zaistniały i on tu powinien dalej
> zadziałać - o ile jest choć trochę profesjonalistą.
Informatyk zadzialal w sposob opisany przez Ciebie - ale to opisalam
wyzej :)
Blondi
-
23. Data: 2006-10-25 17:37:54
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: Adam <d...@t...pl>
Dnia 25 Oct 2006 10:29:28 -0700, blondi napisał(a):
>> Patrzysz jak najbardziej poprawnie. Finałem tej sprawy powinnien być
>> kontakt z headhunterem i zaznaczenie, że skoro już przedstawił ofertę to
>> niech następnym razem się upewni, że firma jest poważna i rzeczywiście
>> poszukuje kandydatów a nie ... i tu krótki opis zaistniałej sytuacji. Bo
>> ten sposób postępowania to marnotrawstwo czasu nie tylko kandydata ale i
>> rzeczonego headhuntera i to przede wszystkim w jego interesie leży, aby
>> takie sytuacje w przyszłości nie zaistniały i on tu powinien dalej
>> zadziałać - o ile jest choć trochę profesjonalistą.
>
> Informatyk zadzialal w sposob opisany przez Ciebie - ale to opisalam
> wyzej :)
>
> Blondi
Widzę, właśnie przeczytałem, jak pisałem posta to jeszcze tej odpowiedzi
nie było. Ale cieszy mnie, że mamy kolejny dowód na to, iż nasz rynek pracy
się cywilizuje, zarówno jeśli chodzi o pracodawców jak i "łowców głów" ;-)
Adam
-
24. Data: 2006-10-25 18:06:11
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: "Any User" <a...@m...com>
> Jeśli pani kadrowa nie chce się poświęcić dla pracownika i zostać po
> godzinach z tak błachego powodu to czyz nie oznacza że firma nie poświęci
> się dla pracownika jak będzie miał prawdziwy problem ot chocby tfu!
> pogrzeb
> rodziców, nagła choroba własna albo dziecka? I co wtedy? Znów zostanie
> zaserwowany odgrzewany bigos pt "są tysiące na pańskie miejsce"?
Takiego tekstu ja osobiście nikomu jeszcze nie zaserwowałem. Raczej staram
się posługiwać mottem, że dziecko sobie można mieć, ale _po_ pracy. Podobnie
z pogrzebami (obie sytuacje niestety są uregulowane prawnie na niekorzyść
pracodawcy, dlatego zawsze trzeba mieć na pracownika materiały umożliwiające
jego przywołanie do porządku oficjalnie z innego powodu). Nagra choroba
własna, to jednak co innego.
Napisałem kiedyś o poświęceniu wobec pracodawcy. Wydaje mi się, że niektórzy
przeinaczają nieco moje stwierdzenia, że niby to poświęcenie pracownika
wobec pracodawcy wyraża się konkretnie przez poświęcenie wobec innych
pracowników, lub kandydatów na pracowników. To niezupełnie tak - w zdrowej
sytuacji powinno się to wyrażać przez poświęcenie wobec swojego
bezpośredniego przełożonego (a on wyżej itd.), natomiast poświęcenie wobec
pracowników równorzędnych lub kandydatów na równorzędnych/niższych jest
niewskazane, gdyż pracownik poświęcający się, zwyczajnie traci energię,
którą mógłby spożytkować na generowanie kolejnego przychodu swemu
pracodawcy.
I na koniec pytanie: a z jakiego to powodu firma ma się poświęcać wobec
pracownika? To już jest w ogóle jakieś opaczne...
-
25. Data: 2006-10-25 18:55:38
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia 25 Oct 2006 10:25:28 -0700, blondi <m...@g...com>
w <1...@h...googlegroups.co
m> napisał:
> A jednak.
>
> Informatyk napisal emaila do headhuntera, z wyjasnieniem, ze nie bedzie
> bral udzialu w obecnej rekrutacji, ale jest otwarty na ewentualna
> wspolprace w przyszlosci. Po krotce wyjasnil ropwniez dlaczego
> zrezygnowal.
>
> Pol godziny pozniej headhunter zadzwonil z przeprosinami w imieniu
> firmy i prosba, zeby nie rezygnowal, bo firmie zalezy na spotkaniu,
> ktore bez zadnych problemow odbedzie sie w godzinach popoludniowych.
>
> Szczerze mowiac mnie zatkalo. Raczej spodziewalam sie, ze informatyka
Mnie też. Piekna historia :))
> spuszcza po brzytwie i w firmie i u headhuntera... Czyli moze jednak
[ ... ]
> Blondi
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.
-
26. Data: 2006-10-25 19:05:52
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia Wed, 25 Oct 2006 20:06:11 +0200, Any User <a...@m...com>
w <eho92l$691$1@news2.ipartners.pl> napisał:
>> Jeśli pani kadrowa nie chce się poświęcić dla pracownika i zostać po
>> godzinach z tak błachego powodu to czyz nie oznacza że firma nie poświęci
>> się dla pracownika jak będzie miał prawdziwy problem ot chocby tfu!
>> pogrzeb
>> rodziców, nagła choroba własna albo dziecka? I co wtedy? Znów zostanie
>> zaserwowany odgrzewany bigos pt "są tysiące na pańskie miejsce"?
>
> Takiego tekstu ja osobiście nikomu jeszcze nie zaserwowałem. Raczej staram
> się posługiwać mottem, że dziecko sobie można mieć, ale _po_ pracy. Podobnie
Pracę to się ma w przerwach od dziecka.
> z pogrzebami (obie sytuacje niestety są uregulowane prawnie na niekorzyść
> pracodawcy, dlatego zawsze trzeba mieć na pracownika materiały umożliwiające
> jego przywołanie do porządku oficjalnie z innego powodu). Nagra choroba
> własna, to jednak co innego.
I co, uważasz, że jak nie puścisz pracownika na urlop okolicznościowy
(szansa dość mała żeby szedł), i wywalisz go z pracy, to nie spotkasz
się z nim w sądzie?
Tak bym cię przeciągnął, że byś się nie pozbierał, bo pokazać dziwną
zbieżność czasu urlopu okolicznościowego i art 52 nie jest szczególnie
trudno.
> Napisałem kiedyś o poświęceniu wobec pracodawcy. Wydaje mi się, że niektórzy
Coś takiego nie istnieje. Pracodawca się przyzwyczaja i wymaga na
codzień.
[ ... ]
> pracowników, lub kandydatów na pracowników. To niezupełnie tak - w zdrowej
> sytuacji powinno się to wyrażać przez poświęcenie wobec swojego
Zdrowej? Feudalizm?
> bezpośredniego przełożonego (a on wyżej itd.), natomiast poświęcenie wobec
Przełożony jest po to, aby przekazywać na dół żądania swoich
przełożonych, wymagać ich realizacji i jednocześnie bronić swoich
podwładnych przed nierealistycznymi żądaniami.
Przełożonemu mogę zrobić grzeczność.
> pracowników równorzędnych lub kandydatów na równorzędnych/niższych jest
> niewskazane, gdyż pracownik poświęcający się, zwyczajnie traci energię,
Akurat jest najbardziej wskazane. Przełożony jest jeden, a kolegów
wielu, i nigdy nie wiadomo, kiedy coś od nich będzie się potrzebowało.
Ale żeby się poświęcać, to też lekka przesada.
> którą mógłby spożytkować na generowanie kolejnego przychodu swemu
> pracodawcy.
>
> I na koniec pytanie: a z jakiego to powodu firma ma się poświęcać wobec
> pracownika? To już jest w ogóle jakieś opaczne...
Ponieważ pracownik może jej przynieść zysk.
Policzmy - dajmu na to 2 godziny nadliczbowe dla przeprowadzenia rozmowy
z kandydatem na programistę. Ile może za godzinę brać taki manago który
go porozmawia? 100 pln?
No koszt że proszę siadać: 200 pln za pracownika, któremu i tak będzie
się płaciło lekko licząc 15x tyle, a sądząc z podejścia headhuntera to
30x tyle.
Dodajmy d otego stanowisko pracy dla pana, i okres wdrożenia, tak z
miesiąc.
No potworne poświęcenie firmy, gardło sobie podrzyna.
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.
-
27. Data: 2006-10-25 19:13:04
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: "Any User" <a...@m...com>
> I co, uważasz, że jak nie puścisz pracownika na urlop okolicznościowy
> (szansa dość mała żeby szedł), i wywalisz go z pracy, to nie spotkasz
> się z nim w sądzie?
Po prostu masz zbyt duże kwalifikacje, masz zbyt dobrą pracę i nie jesteś w
stanie wczuć się w sytuację życiową zwykłego pracownika fizycznego.
-
28. Data: 2006-10-25 19:26:20
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: "blondi" <m...@g...com>
Any User napisał(a):
> > I co, uważasz, że jak nie puścisz pracownika na urlop okolicznościowy
> > (szansa dość mała żeby szedł), i wywalisz go z pracy, to nie spotkasz
> > się z nim w sądzie?
>
> Po prostu masz zbyt duże kwalifikacje, masz zbyt dobrą pracę i nie jesteś w
> stanie wczuć się w sytuację życiową zwykłego pracownika fizycznego.
Nie wiem, czy zauwazyles, ale watek dotyczy takiej wlasnie osoby...
wiec w czym problem??
Blondi
-
29. Data: 2006-10-25 19:31:53
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: "Any User" <a...@m...com>
> > Po prostu masz zbyt duże kwalifikacje, masz zbyt dobrą pracę i nie
> > jesteś w
> > stanie wczuć się w sytuację życiową zwykłego pracownika fizycznego.
>
> Nie wiem, czy zauwazyles, ale watek dotyczy takiej wlasnie osoby...
> wiec w czym problem??
Masz rację - odniosłem jednak wrażenie, że JL stara się generalizować. A
należy wyraźnie podkreslić, że całkiem inaczej traktuje się pracownika
"podstawowego" (niekoniecznie fizycznego), a inaczej kogoś, kto coś znaczy.
I tego "znaczenia" też jest kilka poziomów.
-
30. Data: 2006-10-25 19:52:41
Temat: Re: maniery kadrowcow i rekruterow
Od: Jakub Lisowski <j...@S...kofeina.net>
Dnia Wed, 25 Oct 2006 21:31:53 +0200, Any User <a...@m...com>
w <ehoe3b$96i$1@news2.ipartners.pl> napisał:
>> > Po prostu masz zbyt duże kwalifikacje, masz zbyt dobrą pracę i nie
>> > jesteś w
>> > stanie wczuć się w sytuację życiową zwykłego pracownika fizycznego.
>>
>> Nie wiem, czy zauwazyles, ale watek dotyczy takiej wlasnie osoby...
>> wiec w czym problem??
>
> Masz rację - odniosłem jednak wrażenie, że JL stara się generalizować. A
> należy wyraźnie podkreslić, że całkiem inaczej traktuje się pracownika
Może u ciebie. Pracownik to pracownik.
Znaczenie pracownika się podkreśla dozując nagrosy (podwyżki na przykład,
premie), a nie zmniejszając kary.
A to co opisujesz to żerowanie na zastraszeniu i nieznajomości praw
pracownika.
Ja też nie znałem praw pracownika, do momentu, gdy pracodawca zaczął
stosować coś podobnego do tego, co opisałeś.
Bardzo szybko okazało się, że prośba o potwierdzenie pisemne polecenia
działa cuda.
ja czyli jakub
--
Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik
Revoke.