-
1. Data: 2003-11-26 12:57:55
Temat: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "Kamil" <b...@g...pl>
Co jakis czas mam stycznosc z cala rzesza mlodych ludzi tuz po studiach,
albo jeszcze studiujacych, ktorzy zaczynają poszukiwac pracy. Ostatnio z
moimi wspolpracownikami i znajomymi wyciagnelismy wnioski. Niestety nie w
moim przekonaniu nie zostawiaja nie stawiaja one szkol wyzszych i produktu,
ktory oferuja. Ciekawi mnie czy jestesci tego samego zdania. Sam zreszta
pamietam swoje studia i juz wtedy bylem o nich kiepskiego zdania, mimo ze na
najlepszej uczelni w Polsce i takim tez wydziale w swojej kategorii (srry za
ewentualna nieskromnosc).
Glowne zarzuty:
- studia ucza biernosci i bezmyslnosci, automatyzmu i odruchu ZZZ
- studia dokladnie tepia umijetnosc wyszukiwania potrzebnych rzeczy i
informacji w otoczeniu i wycigania poprawnych wnioskow
- programy nauczana (zwlaszcza na kierunkach technicznych i biznesowych) sa
przestarzale, czasem prowadzacy nie wiedzą o czym mowią i te ez niewiedze
krzewia dalej
- zajecia (z prawie wszystkiego) obywaja sie wedlug schematu: rys
historyczny/powstanie -rozwoj, krytyka, rewizja. Nikt nie mysli i nie uczy
mlodych zastanowic sie, co z tego wynika
- zajecia paktyczne: brak, ewentualne zastosowanie wykutych na pamiec teori:
brak
- arbitralnosc ocen, mala elastycznosc i mozliwosc wyboru zajec, ktore
moglyby ludziom pomoc w starcie do kariery
- nie ucza tez umiejetnosci wyglaszania wlasnego zdania popartego
argumentami (a nie w stylu "tak, bo tak") i prob merytorycznej jego obrony
- nie ucza wspolpracy zespolowej
Niestety ogomna wikszosc studntw sama w sobie nie wyksztalca brakujcych
umijetnosci zy zachowan jesli nie musi (A moze nie wie ze wogole trzeba)
Dziwna kolejnościa rzeczy najpierw kladzie sie nacisk na "ogolny rozwoj".
Nie wiem co to znaczy, bo jest to tak ogolne, ze w praktyce wyglada nie
wnosi nic (cos o wszystkim czyli nic o czyms). Natomias schema to mnostwo
roznych teori, rysow historycznych, wstepów i wprowadzen, ktore zostają
Zakute, Zdane, Zapomniane, a na koniec studiow proba specjalizacji (w mniej
lub bardzej udanym stopniu, bo nie zawsze nowe specjalizacje sa albo jesli
sa, to traktuja o rzeczach nowych i poszukiwanych i sa przy tym w
wystarczajacej liczbie miejsc). Na zdrowy rozsadek powinno byc chyba
odwrotnie - najpierw nauka zawodu, aspektow stosowanych dysypliny a potem,
kiedy juz czlowiek wie co go w tej nauce zainteresowal, daje mu sie szanse
ogolnego rozwoju w tym kierunku (nawet jesli rozwoj bedzie juz sprofilowany,
to napewno bardziej poglebony)
Nie w spomne juz o dostepie do kadry naukowej, bo to jest posrednia
przyczyna "kiepskosci", a i ta kadra nie zawsze sie przydaje na nowe czasy.
Jaki jest wasze zdani na ten temat????. Ja w duzej mierze w tym upatruje
niecheci praodawcow do zatrudniania mlodych. Zwlaszcza, jesli nie stac ich
na kosztowne "przysposobienie do zycia w biznesie"
-
2. Data: 2003-11-26 13:42:30
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "MarcinP" <b...@p...onet.pl>
> Nie w spomne juz o dostepie do kadry naukowej, bo to jest posrednia
> przyczyna "kiepskosci", a i ta kadra nie zawsze sie przydaje na nowe
czasy.
Odniose sie tylko do tego fragmentu. Skonczylem uczelnie (polibuda)
przed 4 laty.
Czesc z mojego roku, zostala na uczelni, kontynuujac nauke
(doktoranckie)
lub poki co zostala asystentami. Uogolniajac moge tych ludzi podzielic
na
dwie grupy:
1) niezli fachowcy, ktorzy niejeden DUZY problem potrafia rozwiazac,
ale
kontaktu z drugim czlowiekiem nie nawiaza -> takie zyciowi
nieudacznicy
2) goscie ktorzy wogole dyplomu technicznej uczelni nie powinni
zdobyc,
ale jakims cudem im sie to udalo i O DZIWO "ciagna swoja kariere
dalej"
(nie chce wdawac sie w dyskusje, czy stalo sie to dziki ich uporowi
czy tez dzieki koneksjom).
Dla studentow pozytek z jednej jak i z drugiej grupy nieduzy.
pozdr
MarcinP
-
3. Data: 2003-11-26 13:42:46
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "Mir" <m...@p...onet.pl>
Sam kończyłem dobrych kilka lat temu studia i dorzucę swoje 3 grosze.
Najpierw to z czym się nie zgadzam:
> Glowne zarzuty:
> - studia ucza biernosci i bezmyslnosci, automatyzmu i odruchu ZZZ
> - studia dokladnie tepia umijetnosc wyszukiwania potrzebnych rzeczy i
> informacji w otoczeniu i wycigania poprawnych wnioskow
Wydaje mi się, że studia nauczyły mnie przede wszystkim tego, gdzie zajrzeć i
gdzie po co sięgnąć a także pewien poziom ogólnej wiedzy.
Zgadzam się natomiast z tym, że studia niestety realizuja program nauczania i
to ich głowny cel. Mam pewien żal, nie tyle do uczelni co do systemu, że nie
przygotowała mnie do życia zawodowego tak, że otrzymuję konkretny zawód,
konkretne umiejętności, poparte określonymi "papierkami" do takiego stopnia, ze
dalsze dokształcanie powinno służyć tylko ambicjom naukowym dla chętnych.
Dla przykładu:
kończąc na studiach (obojętnie jakich) język obcy powinno to być tożsame z
uzyskaniem ogólnie uznawanego europejskiego certyfikatu CEA czy Instytutu
Goethego, nie że musze potem zdobywać certyfikat, żeby ktoś uwierzył mi, że
znam język - skończyłem studia = język znam na poziomie = certyfikatowi x
Kończąc studia powinienem mieć konkretny zawód umiejętność - np. kończąc
ekonomię, cóz to jest za zawód "ekonomista". Kazdy mgr ekonomii powinien mieć
zawód np księgowy lub inny (może do wyboru), co świadczy o umiejętności np.
księgowania. Jakoś na rachunkowości nikt mnie księgowania nie uczył. Po co?
Żeby w razie czego móc szukac pracy księgowego i kończąc takie studia = gość
umie księgować (znajomość odpowiednich programów).
Nie muszę robić studiów podyplomowych z dziedziny, którą studiowałem - w końcu
kończyłem studia.
I na koniec studia powinny mnie nauczyć a nie ukształtować do tego abym się
dalej uczył. Po studiach powinienem pracować. I nie chodzi o to aby przedmiotów
było jak najwięcej - postuluję mniej, ale konkretniej, dłużej, z konkretnymi
zastosowaniami. Mniej wykładów, więcej ćwiczeń.
Nasuwa mi się jednak pytanie, czy to aby nie celowe działanie kogoś na górze,
aby człowiek kończąc studia czuł się niedouczony? Zobaczcie ile szkól, firm,
ofert edukacyjnych spotyka nas dookoła.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
4. Data: 2003-11-26 14:28:00
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "KCH" <k...@w...pl>
Użytkownik "Kamil" <b...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bq2829$97j$1@inews.gazeta.pl...
> Niestety nie w
> moim przekonaniu nie zostawiaja nie stawiaja one szkol wyzszych i
produktu,
> ktory oferuja.
?
> - arbitralnosc ocen, mala elastycznosc i mozliwosc wyboru zajec, ktore
> moglyby ludziom pomoc w starcie do kariery
To zależy od uczelni, kierunku. Ja w praktyce układam własny plan od zera.
Moim zdaniem wszystko zależy od predyspozycji przypisanych danej osobie, a
przede wszystkim trzeba umieć myśleć/obserwować.
-
5. Data: 2003-11-26 18:09:49
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: d0o0b <d...@g...pl>
Dnia Wed, 26 Nov 2003 13:57:55 +0100, Kamil <b...@g...pl> napisał:
> Jaki jest wasze zdani na ten temat????. Ja w duzej mierze w tym upatruje
> niecheci praodawcow do zatrudniania mlodych. Zwlaszcza, jesli nie stac
> ich
> na kosztowne "przysposobienie do zycia w biznesie"
Ja osobiście uczę się na PW. Od 3 roku pracuje. Od roku na pełen etat.
Staram się badać rynek pracy. ostatnio bylem na rozmowie w pewnej firmie i
mając tylko wiedze ze studiów błysnąłem :) ... nie mam kompleksów
,aczkolwiek żałuje iż musze szkołe dzielić z pracą i wiele ciekawych zajęć
mnie omija i na wiele ciekawych rzeczy nie mogę poświęcić tyle czasu ile
bym chciał. Studiuję automatykę. Szkoła to bzdura dla ludzi którzy nie
mają samodyscypliny i nie dążą do upragnionych celów. A pracodawcy i tak
patrzą na zysk - interesują ich osoby ,które im ten zysk wygenerują.
d0o0b pozdrawia
-
6. Data: 2003-11-27 00:13:24
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "Peter 'Mikolaj' Mikolajski" <m...@c...spamers.are.stupid>
Ke'dem guerfel "Kamil" <b...@g...pl> ihn
news:bq2829$97j$1@inews.gazeta.pl: takh oblivyn ihn aa'kua
pl.praca.dyskusje
> Glowne zarzuty:
> - studia ucza biernosci i bezmyslnosci, automatyzmu i odruchu
> ZZZ
Bo tak najłatwiej. Pan profesor nie musi się dokształcać, a i pan
magister prowadzący ćwiczenia też nie będzie musiał co roku prochu
wymyślać - skorzysta ze swoich notatek sprzed roku, ewentualnie
skorzysta z notatek kolegi, jeżeli ich tak rzucają od przedmiotu
do przedmiotu. Lekko, łatwo i przyjemnie...
> - studia dokladnie tepia umijetnosc wyszukiwania potrzebnych
> rzeczy i informacji w otoczeniu i wycigania poprawnych wnioskow
Słusznie tępią. W końcu na cholerę prowadzącemu zajęcia pyskujący
student? Kłopot z nim, bo program wyprzedza, a i wiadomości ma za
dużo i jeszcze prowazdącego zakasuje. Trzeba ich zwalniać z zajęć
już na początku semestru, niech nie przychodzą i nie zawyżają
poziomu nauczania...
> - programy nauczana (zwlaszcza na kierunkach technicznych i
> biznesowych) sa przestarzale, czasem prowadzacy nie wiedzą o
> czym mowią i te ez niewiedze krzewia dalej
Nie wiem, jak na technicznych, bom humanista. Muszę przyznać, że
sporo w tym racji nawet na studiach humanistycznych, gdzie często
dyskutuje się o rzeczach, o których wiadomo, że będą zmienione już
niebawem i zawracanie sobie nimi głowy to głupota.
> - zajecia (z prawie wszystkiego) obywaja sie wedlug schematu:
> rys historyczny/powstanie -rozwoj, krytyka, rewizja. Nikt nie
> mysli i nie uczy mlodych zastanowic sie, co z tego wynika
Bo młody ma się nauczyć, a nie rozmyślać. Myślenie niepopularne
jest i pewnie jeszcze długo będzie, bo wymaga zaangażowania od
kadry, a z tym bywa róznie. W czasie moich studiów tylko jeden
wykładowca powiedział wyraźnie, że jeżeli przyjdzie ktoś do niego
z wiedzą wykutą, ale bez zrozumienia, to nie zaliczy - był to
wstęp do filozfii na pierwszym roku...
> - zajecia paktyczne: brak, ewentualne zastosowanie wykutych na
> pamiec teori: brak
Tutaj na przeszkodzie czasem stoi nędzne wyposażenie pracowni czy
całej uczelni, ale wiem również, że często sprzęt leży odłogiem,
bo nie ma komu zadecydować o udostępnieniu go studentom. W końcu
ktoś musi ich pilnować i trzeba za to zapłacić tych 500 PLN więcej
co miesiąc. Ponieważ pieniędzy nie ma, to łatwiej salę zamknąć.
> - arbitralnosc ocen, mala elastycznosc i mozliwosc wyboru zajec,
> ktore moglyby ludziom pomoc w starcie do kariery
To po części jest pochodna innych wymienionych tutaj rzeczy. Mała
elastyczność i mały wybór zajęć spowodowany jest brakiem dobrej
kadry. Dobrej kadry nie będzie, bo najlepsi uciekają z uczelni i
trzeba podpierać się słabszymi. Słabsi często są osobnikami ZZZ,
więc nie chce im się rozwijać w jakiejś nowej specjalności...
> - nie ucza tez umiejetnosci wyglaszania wlasnego zdania
> popartego argumentami (a nie w stylu "tak, bo tak") i prob
> merytorycznej jego obrony - nie ucza wspolpracy zespolowej
A tutaj to ja się kadrze nie dziwię. Nie ma nic gorszego, niż
współpracujący ze sobą studenci, którzy na dodatek potrafią
uzasadnić swoje zdanie - oni są niebezpieczni i trzeba ich
uziemić jak najszybciej dla własnego bezpieczeństwa.
--
Peter 'Mikolaj' Mikolajski <> ICQ: 55031994 / GG: 2259986
"I find your lack of faith disturbing" (LV @ ANH)
"Prawdziwa sztuka obroni się sama... ale nie przede mną"
(kabaret Potem - Wiosenna pieśń radości)
-
7. Data: 2003-11-27 08:10:47
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "KrzysztofM" <k...@n...dvdinfo.prv.pl>
Użytkownik "Mir" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:5c7d.000001a7.3fc4add5@newsgate.onet.pl...
> Sam kończyłem dobrych kilka lat temu studia i dorzucę swoje 3 grosze.
> Najpierw to z czym się nie zgadzam:
>
> > Glowne zarzuty:
> > - studia ucza biernosci i bezmyslnosci, automatyzmu i odruchu ZZZ
> > - studia dokladnie tepia umijetnosc wyszukiwania potrzebnych rzeczy i
> > informacji w otoczeniu i wycigania poprawnych wnioskow
>
> Wydaje mi się, że studia nauczyły mnie przede wszystkim tego, gdzie
zajrzeć i
> gdzie po co sięgnąć a także pewien poziom ogólnej wiedzy.
To fakt - i to jest m .in główny cel studiowania - rozszerzyć horyzonty i
otworzyć umysł;
> Zgadzam się natomiast z tym, że studia niestety realizuja program
nauczania i
> to ich głowny cel. Mam pewien żal, nie tyle do uczelni co do systemu, że
nie
> przygotowała mnie do życia zawodowego tak, że otrzymuję konkretny zawód,
> konkretne umiejętności, poparte określonymi "papierkami" do takiego
stopnia, ze
> dalsze dokształcanie powinno służyć tylko ambicjom naukowym dla chętnych.
> Kończąc studia powinienem mieć konkretny zawód umiejętność - np. kończąc
> ekonomię, cóz to jest za zawód "ekonomista". Kazdy mgr ekonomii powinien
mieć
> zawód np księgowy lub inny (może do wyboru), co świadczy o umiejętności
np.
> księgowania. Jakoś na rachunkowości nikt mnie księgowania nie uczył. Po
co?
> Żeby w razie czego móc szukac pracy księgowego i kończąc takie studia =
gość
> umie księgować (znajomość odpowiednich programów).
> Nie muszę robić studiów podyplomowych z dziedziny, którą studiowałem - w
końcu
> kończyłem studia.
To nie jest tak - studia i tytuł magistra to tytuł naukowy, kończąc
ekonomię nie "dostajesz" automatycznie zawodu księgowego czy analityka
finansowego.
Masz po prostu umieć zastosować swoją wiedzę w różnych sytuacjach, a jeśli
czegoś nie wiesz masz wiedzieć gdzie tego szukać.
Mozesz zostać księgowym, analitykiem, konsultantem biznesowym czy
wdrożeniowcem ERP - to już zależy od Ciebie - do czego masz lepsze
predyspozycje i zainteresowania.
To jak na informatyce - gdzie nie powinno się kłaść nacisku na znajomość
konkretnej odmiany języka programowania i jego środowiska (Visual C++,
Borland Delphi itp), a powinno się kłaść np. na tworzenie algorytmów
(technologia może się szybko zmienić, algorytmy postępowania pozostają te
same - dopóki ktoś nie wymyśli czegoś nowego:).
pozdr
Krzysiek
-
8. Data: 2003-11-27 08:17:31
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "Pawel A." <a...@w...pl>
(...ciach....)
Zmienę trochę kolejności bo tak mi będize łatwiej odpowiadać.
(...ciach i fragment z końca....)
> Dziwna kolejnościa rzeczy najpierw kladzie sie nacisk na "ogolny rozwoj".
(....ciach....)
>Na zdrowy rozsadek powinno byc chyba
> odwrotnie - najpierw nauka zawodu, aspektow stosowanych dysypliny a potem,
> kiedy juz czlowiek wie co go w tej nauce zainteresowal,
Zależy od kierunku studiów. Ale moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie niż
sugeruje to twój zdrowy rozsądek. Różica między studiami - zwłaszcza
uniwersyteckimi - a zawodówką, polega nie na tym że uczysz sie wykonywać
bardziej skomplikowaną robotę z zastosowaniem nowocześniejszych narzędzi,
ale
na zdobywaniu bardziej uniwersalnych umiejętności.
Wyobraź sobie, że np na informatyce położono nacisk na praktyczne pisanie
programów w Fortranie czy Pascalu uznając, że np. teroie optymalizacji,
logika matematyczna czy inne tego typu informacje są zbyt ogólne i jak kogoś
to
interesuje to proszę bardzo niech sie w tym specjalizuje.
Kształcony w ten sposób student na dłuższą metę nie ma startu do faceta z
rzetelną podstawą dla którego języki programowania to tylko narzędzie.
Podobnie jest w innych dziedzinach. Lekarza też nie możesz uczyć na zasadzie
opanowania algorytmu
kaszel --> syrop ---> nie pomaga ---> biseptol ---> nie pmaga ---->
antybiotyk ....
Bo wtedy dyplom dostanie konował pomocnik grabarza....
Studia powinny kształcić specjalistów _rozumiejących_zajwiska_, którymi_się
_zajmują_ - wtedy dopiero będą mogli je wykorzystywać.
A teraz do konkretnych zarzutów
(....ciach.....)
> - studia dokladnie tepia umijetnosc wyszukiwania potrzebnych rzeczy i
> informacji w otoczeniu i wycigania poprawnych wnioskow
Na wyrażne życzenie studentów. Moja żona (pracuje na uczelni) próbowała
niedawno wprowadzić system ćwiczeń polegajcy na tym, że studenci piszą (w
grupach) mini eseje na zadany temat, a potem się je omawia i uzupełnia
informacje o to do czego nie dotarli.. Niestety natychmiast studenci pognali
do dziekana ze skargą, że dr A. chce na ćwiczeniach sprawdzać wiedzę z tego
co jeszcze nie zostałowyłżone. Oni owszem mogą coś napisać ale niech nie
podaje im samego tematu ale 1 - 2 pozycje litereatury, z informacją które
strony należy przeczytać i streścić
(...ciach...)
> - zajecia paktyczne: brak, ewentualne zastosowanie wykutych na pamiec
>teori: brak
Zależy gdzie. Często zaliczenie ćwiczeń polega właśnie na rozwiązywaniu
konkretnego problemu w oparciu o to co mowiło sie z teorii - wiem że tak
jest np. na Budownictwie Lądowyn PK czy ochronie środowiska w Tarnowskiej
PWSZ.
> - arbitralnosc ocen, mala elastycznosc i mozliwosc wyboru zajec, ktore
> moglyby ludziom pomoc w starcie do kariery
UJ już na początku lat dziewiećdziesiątych na większości kierunków
wprowadził system punktowy. Polega on na tym, że każdy przdmiot jest
wyceniony na jakaś liczbe punktów i w ciągu roku/semestru trzeba zebrać ich
odpowiednią liczbę. Istenieje też pewna liczba przedmiotów obowiązkowych,
ale to
student sam decyduje kiedy je wybrać i jak sobie ustawić. Przy czym suma
punktów przedmiotów obowiązkowych to mniejniż połowa tego co trzeba
> - nie ucza tez umiejetnosci wyglaszania wlasnego zdania popartego
> argumentami (a nie w stylu "tak, bo tak") i prob merytorycznej jego
>obrony
Czowieku, gdzie ty i twoi znajmi studiowaliście (studiujecie)????
Na kierunkach humanistycznych przecież głownie na tym polegają ćwiczenia
> - nie ucza wspolpracy zespolowej
A wymienianie sie notatkami? Wspolne pisanie sprawozdań z laborek? Co to
jest jak nie praca zespołowa?
> Nie w spomne juz o dostepie do kadry naukowej, bo to jest posrednia
> przyczyna "kiepskosci", a i ta kadra nie zawsze sie przydaje na nowe
>czasy.
Sprawa jest nieco bardziej skąplikowany.
Pracowniek naukowy uczelni musi podzielić swój czas pomiędzy dydaktykę i
własny rozwój naukowy. Rozwój naukowy to tak naprawdę jest to co większość
ludi interesuje ale jest finansowo bardziej opłaca sie nabrać dodatkowych
zajęć dydaktycznych - najlepiej z zaocznycm (za opublikowanie kilku
"impactowych" artykułów można sie spodziewać najwyżej 1,5 - 2 tys nafgrody
pod koniec roku akademickiego a dydaktyka to pewne regularne dochody). Wtedy
pojawia się jednak problem zorganizowania soebie czasu i niestety okazuje
się, że najłatwiej odpuścić sobie jakość dydaktyki. Głownie dlatego, że
władz uczelini ani studenctów tak naprawdę niespecjalnie obchodzi poziom
nauczania. To zaś jest prosym rezultatem faktu, że przy poszukiwaniu pracy
mało "renomowana" uczelnia nie daje dodatkowych punktów. W rezultacie lepiej
studiować tam gdzie mało wymagają bo to daje więcej czasu na pracę, a
pracuje większość studentów często na czarno lub jako wolontariusze. Z tego
powodu uczelnie boją się, że "dokręcenie śruby" spowoduje odwrót studentów,
a tym samym mniejsze odpływ pieniędzy wiec zgadzają sie na "równanie w dół".
To zkolei powoduje, że nie ma wiekszej różnicy pomiedzy poziomem studentów z
róznych uczelni więc to gdzie człowiek studioował przestaje nie ma znaczenia
dla pracodawcy i koło sie zamyka.
Mówiąc o problemie kadry nie można też pominąc postępującego od paru lat
"wysypu" dotorantów.
Jak kończyłem studia to z mojego roku (~60 osób) na uczelni zostało 5 -
dwoje na etatach i trójka na studiach doktoranckich. Niedługo potem
wprowadzono finansowanie studiów doktoranckich wg. stawek "od łeba". Liczba
doktorantów natychmiast skoczyła do prawie 20 osob (przy podobnej liczbności
roczników). Teraz przepis ten zdaje sie zniesiono, ale z kolei można być na
studiach doktoranckich "bez stypendium" co jednak daje ubezpieczenia, a więc
pozwala przeczekać trudny absolwencki okres. Rezultat jest oczywisty -
wydziały mają kupe doktorantów, którym nie są w stanie zapewnić
odpowiednioch warunków do pracy naukowej. Status dużej części z nich jest
nieco kuriozalny. Z jednaj strony trudno ich nie są już studentami z drugiej
jednak trudno nazwać ich naukowcami. W efekcie nawet na renomowanych
uczelniach typu UJ doktoraty bronią ludzie, któych dorobek ogranicza sie do
wspólautorstwa (jako np jeden z 6 autorów) w dwu pracach naukowych (minimum
wymagane przez CKK) opublikowanych w jakichś kuriozalnych czasopismach nie
wychodzących poza zasięg uczelni....
Doktoranci za to stanowią wybawienie dla profesorów, docentów czy adiunktów
bo można nimi wypełnić dydakykę - pal sześć poziom...
Pozdrowienia
Paweł
-
9. Data: 2003-11-27 08:26:32
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "Pawel A." <a...@w...pl>
(....ciach....)
> To nie jest tak - studia i tytuł magistra to tytuł naukowy,
W kwesti formalnej.
Nie ma czegoś takiego jak "tytuł magistra".
W Rzeczpospolitej Polskiej JEDYNYM uznawanym tytułem przypisanym do osoby
jest profesor zwyczajny. Natomiast "mgr","dr" i "dr hab." to "stopnie
naukowe" zaś "lek." inż.", itp - to stopnie zawodowe....
Kiedys - zdaje sie w trójce - był nawet kiedyś materiał, z którego wynikało,
że gdyby stosować surowy legalizm prawny to z przyczyn formalnych większość
dyplomów ukończenia studiów jest w Polsce w zasadzie nieważna właśnie ze
względu na ów "tytuł magistra".
Pozdrowienia
Paweł
-
10. Data: 2003-11-27 09:03:41
Temat: Re: ksztalcenie wyzsze w Polsce (dluge)
Od: "Kamil" <b...@g...pl>
> To fakt - i to jest m .in główny cel studiowania - rozszerzyć horyzonty i
> otworzyć umysł;
Cel, celem, ale czy tak jest, czy moze poszezanie horyzontow rzadko sie sie
udaje. Ay poszerzyc horyzonty, trzeba nauczyc sie szukac infomacji (obecni
ma to fome do tych zajec przeczytajie str 5-19 i 43-55 czegos tam). trzeba
tez nauczyc sie rozumiec i akceptowac mnostwo odmiennych pogladow i postaw,
a przynajmniej z nimi polemizowa (czyli wiedzic o co w nich chodzi)
> To nie jest tak - studia i tytuł magistra to tytuł naukowy, kończąc
> ekonomię nie "dostajesz" automatycznie zawodu księgowego czy analityka
> finansowego.
> Masz po prostu umieć zastosować swoją wiedzę w różnych sytuacjach, a jeśli
> czegoś nie wiesz masz wiedzieć gdzie tego szukać.
> Mozesz zostać księgowym, analitykiem, konsultantem biznesowym czy
> wdrożeniowcem ERP - to już zależy od Ciebie - do czego masz lepsze
> predyspozycje i zainteresowania.
Chyba nie bardzo mozesz, bo patrzac na wskaznic bezrobocia, studia w tej
formie nie sprzyjaja zostawaniu kimolwiek pzez wikszosc absolwent.
Jak dla mnie, czyli czowieka zorientowanego biznesowo i dobrze sobie w tej
materii radzacemu, mlodym ludziom brakuje czegos takiego. A skoro pracodawcy
mowia, ze brakuje, to jst znak, ze cos w szkolach wyzszych mozna by zmienic
Na zachodzie najczesciej jest najpierw licencjat, a dopiero pozniej
odpoednk naszego magistra. I wlasie licenjat jest tam w duzej mierze nauka
sosowanyh aspektow danej dysypliny (oczywisci w graniah rozsadku). Dopiero
potem czlowiek wie i umie rozszezyc swoje horyzony. U nas licencjat dopiero
staj sie powszechnym podzielenem studiow, a i tak jeszcze wyglada na to ze
kos z licencjatem jest "niedoukiem". Moze dlatego z czesto licencjat mimo,
ze z zalozenia jest wyzszym wyksztalnim zawodowym (TAK!), to nawet na
najlepszych uczelniach potrafi minac tylko na nauce "rysow histoycznych"
> To jak na informatyce - gdzie nie powinno się kłaść nacisku na znajomość
> konkretnej odmiany języka programowania i jego środowiska (Visual C++,
> Borland Delphi itp), a powinno się kłaść np. na tworzenie algorytmów
> (technologia może się szybko zmienić, algorytmy postępowania pozostają te
> same - dopóki ktoś nie wymyśli czegoś nowego:).
>
> pozdr
> Krzysiek
>
>