eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjekorporacyjne zwyczaje...
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 37

  • 11. Data: 2011-08-07 21:24:15
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: Yakhub <y...@g...pl>

    Witam!

    W liście datowanym 7 sierpnia 2011 (23:12:54) napisano:

    > W dniu 2011-08-07 22:25, Yakhub pisze:

    >> Pracownik (by default) nie jest kretynem, tylko dorosłym i
    >> odpowiedzialnym za swoje życie człowiekiem, zaś umowa o pracę jest
    >> względnie łatwa do rozwiązania.
    >>

    > Czyli mówiąc krótko: "jak ci się nie podoba u nas to sp*...".
    > Tylko, że takie podejście nie rozwiązuje problemu.

    Dlaczego nie?


    --
    Pozdrowienia,
    Yakhub


  • 12. Data: 2011-08-08 07:51:15
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: "Jackare" <1...@1...tralala.com>

    Użytkownik "Yakhub" <y...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:1373823052.20110807232415@gazeta.pl...

    > Czyli mówiąc krótko: "jak ci się nie podoba u nas to sp*...".
    > Tylko, że takie podejście nie rozwiązuje problemu.

    Dlaczego nie?


    No właśnie. Dlaczego nie? Proponuję zrozumieć kluczowe słowa "u nas".
    Pracownik jest na mocy umowy o pracę "u kgoś" - na jego terenie, wśród i
    pośród jego własności, pośród zasad i uregulowań dotyczących uzywania tejże
    czyjejś własności. Więcej. Pracownik na mocy umowy o pracę zgadza się być w
    ramach czasu pracy "czyimś zasobem" nie specjalnie innym niż wiertarka,
    biurko czy zasób środków pieniężnych. Innym o tyle że zazwyczaj bardziej
    zawodnym i wadliwym a jeszcze posiadającym roszczenia.
    I właśnie w momencie gdy okazuje się że się nie podoba lub nie potrafi sie
    odnaleźć lub dopasować, może lub powinien odejść a nie robić hucpę i
    uszcześliwiać innych na siłę wg własnego widzimisię.
    --
    Jackare


  • 13. Data: 2011-08-08 07:55:03
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: "Jackare" <1...@1...tralala.com>

    Użytkownik "Yakhub" <y...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:1373823052.20110807232415@gazeta.pl...

    > Czyli mówiąc krótko: "jak ci się nie podoba u nas to sp*...".
    > Tylko, że takie podejście nie rozwiązuje problemu.

    Dlaczego nie?


    No właśnie. Dlaczego nie? Proponuję zrozumieć kluczowe słowa "u nas".
    Pracownik jest na mocy umowy o pracę "u kgoś" - na jego terenie, wśród i
    pośród jego własności, pośród zasad i uregulowań dotyczących uzywania tejże
    czyjejś własności. Więcej. Pracownik na mocy umowy o pracę zgadza się być w
    ramach czasu pracy "czyimś zasobem" nie specjalnie innym niż wiertarka,
    biurko czy zasób środków pieniężnych. Innym o tyle że zazwyczaj bardziej
    zawodnym i wadliwym a jeszcze posiadającym roszczenia.
    I właśnie w momencie gdy okazuje się że się nie podoba lub nie potrafi sie
    odnaleźć lub dopasować, może lub powinien odejść a nie robić hucpę i
    uszcześliwiać innych na siłę wg własnego widzimisię.


    Prosta rada:
    Jeżeli pracownik jest na urlopie to nie jest w pracy. Jeżeli nie jest w
    pracy to po cholerę ma przy sobie należący do pracodawcy telefon, komputer,
    samochód czy co tam jeszcze. Ano ma bo sie przyzwyczaił, ma bo uważa że mu
    sie należy, ma bo ma za darmo i bez podatku, ma bo.......
    Niech zdeponuje u pracodawcy przed urlopem wszystkie te gadżety-smycze i
    już. Co za problem w dzisiejszych czasach mieć własny telefon, komputer,
    samochód, cokolwiek.

    --
    Jackare


  • 14. Data: 2011-08-08 09:59:35
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: "yamma" <y...@w...pl>

    Jackare wrote:

    > No właśnie. Dlaczego nie? Proponuję zrozumieć kluczowe słowa "u nas".
    > Pracownik jest na mocy umowy o pracę "u kgoś" - na jego terenie,
    > wśród i pośród jego własności, pośród zasad i uregulowań dotyczących
    > uzywania tejże czyjejś własności. Więcej. Pracownik na mocy umowy o
    > pracę zgadza się być w ramach czasu pracy "czyimś zasobem" nie
    > specjalnie innym niż wiertarka, biurko czy zasób środków pieniężnych.
    > Innym o tyle że zazwyczaj bardziej zawodnym i wadliwym a jeszcze
    > posiadającym roszczenia.

    Kiedy wy korwiniści w końcu zrozumiecie, że przedmiotowe traktowanie
    pracowników z reguły kończy się dla pracodawcy bardzo źle?
    yamma


  • 15. Data: 2011-08-08 10:10:17
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: Piotr <...@...com>

    W dniu 2011-08-08 11:59, yamma pisze:
    > Jackare wrote:
    >
    >> No właśnie. Dlaczego nie? Proponuję zrozumieć kluczowe słowa "u nas".
    >> Pracownik jest na mocy umowy o pracę "u kgoś" - na jego terenie,
    >> wśród i pośród jego własności, pośród zasad i uregulowań dotyczących
    >> uzywania tejże czyjejś własności. Więcej. Pracownik na mocy umowy o
    >> pracę zgadza się być w ramach czasu pracy "czyimś zasobem" nie
    >> specjalnie innym niż wiertarka, biurko czy zasób środków pieniężnych.
    >> Innym o tyle że zazwyczaj bardziej zawodnym i wadliwym a jeszcze
    >> posiadającym roszczenia.
    >
    > Kiedy wy korwiniści w końcu zrozumiecie, że przedmiotowe traktowanie
    > pracowników z reguły kończy się dla pracodawcy bardzo źle?
    > yamma

    Martwisz się o pracodawce czy pracownika?


  • 16. Data: 2011-08-08 11:27:10
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: "Jackare" <1...@1...tralala.com>

    Użytkownik "yamma" <y...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:j1oc2b$e04$1@inews.gazeta.pl...

    > Kiedy wy korwiniści w końcu zrozumiecie, że przedmiotowe traktowanie
    > pracowników z reguły kończy się dla pracodawcy bardzo źle?
    > yamma

    Nie jestem korwinistą, nie jestem zwolennikiem ani obecnych ani przyszłych
    ani byłych rządów. Mam ich gdzieś. Dbam o swój interes i swój portfel i
    żaden rząd nigdy mi w tym nie pomógł i nie wierzę żeby w ogóle znalazł się
    taki który by mi pomógł. Jeżeli mnie coś się zmienia w funkcji zmian na
    szczytach władzy, to z reguły na gorsze. Głosuję przeciw wszystkim i
    wszystkiemu bo w chaosie łatwiej funkcjonować.

    Pracownik jest zasobem przedsiębiorstwa i koniec. Należy dbać o niego w
    takim samym stopniu jak o inne zasoby ( uwzględniając odmienny charakter)
    dopóki te dbanie jest ekonomicznie uzasadnione i służy osiąganiu celu.
    Wspólnemu osiąganiu ale przede wszystkim mojemu. Czasem ma to wyraz w
    odpowiednim wynagradzaniu czasem w osadzaniu na stołkach jednych kolesiów
    przez drugich Jeżeli ktoś myśli w inny sposób to najzwyczajniej w świecie
    sam siebie oszukuje lub nie pojął zasad funkcjonowania na rynku i na dodatek
    nie czerpie żadnej nauki ani z historii ani z własnego doświadczenia. Jeżeli
    nie będziesz nikomu potrzebny, nikt nie będzie Cię wynagradzać bo i za co,
    po co i w jakim celu.

    Ciekawe jest to co piszesz. W jaki sposób źle się może skończyć dla
    przedsiębiorcy tzw przedmiotowe traktowanie pracowników? Odejdą od niego?
    Znajdą się inni. Zastrajkują i położą firmę ? To się spółkę zlikwiduje,
    jeszcze na tym zarobi i się otworzy inną. Wystawią złą cenzurę w internecie?
    Nie rozśmieszaj mnie. Zobacz ile ludzi pracuje w firmach które mają tak
    fatalne opinie wystwiane przez pracowników że gorzej się chyba nie da. A z
    tych opinii bije tylko frustracja i to nie bynajmniej przedsiębiorców, więc
    to raczej nie przedsiębiorca się źle czuje z tymi opiniami. Wygra jedna
    osoba z drugą jakąś sprawę w sądzie? No to co? Ile osób ma wyroki w kieszeni
    przyznające im to i owo a i tak nie ma możliwości wyegzekwowania nawet
    złotówki.
    Niech każdy dba o _własny_ interes tak jak dbają przedsiębiorcy to nikomu
    nie będzie źle.
    --
    Jackare


  • 17. Data: 2011-08-08 17:20:07
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Sun, 07 Aug 2011 23:12:54 +0200, Zenek1234 napisał(a):

    >> Pracownik (by default) nie jest kretynem, tylko dorosłym i
    >> odpowiedzialnym za swoje życie człowiekiem, zaś umowa o pracę jest
    >> względnie łatwa do rozwiązania.
    >
    > Czyli mówiąc krótko: "jak ci się nie podoba u nas to sp*...".
    > Tylko, że takie podejście nie rozwiązuje problemu.

    Problemu pracodawcynie, ale problem pracownika tak. Praciownik znajduje
    lepsza pracę,a ex-pracodawca jest w dupie.

    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 18. Data: 2011-08-09 07:13:01
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: "yamma" <y...@w...pl>

    Jackare wrote:
    > Użytkownik "yamma" <y...@w...pl> napisał w wiadomości
    > news:j1oc2b$e04$1@inews.gazeta.pl...
    >
    >> Kiedy wy korwiniści w końcu zrozumiecie, że przedmiotowe traktowanie
    >> pracowników z reguły kończy się dla pracodawcy bardzo źle?
    >> yamma

    > Ciekawe jest to co piszesz. W jaki sposób źle się może skończyć dla
    > przedsiębiorcy tzw przedmiotowe traktowanie pracowników?

    Będą olewać i partaczyć robotę, będą niegrzeczni i opryskliwi wobec klientów
    co z reguły ma bardzo negatywny wpływ na wizerunek firmy i jej dochody. W
    przypadku dużych firm bezwładność jest dość duża i nie działa to tak szybko
    ale w przypadku małych sklepów osiedlowych czy jakichś tam kilkuosobowych
    firm remontowych działa to błyskawicznie. Pracownik identyfikujący się z
    firmą jest dla niej prawdziwym skarbem. Niestety, wiele osób zakłada sobie
    firmy głównie po to aby móc sobie porządzić innymi ludźmi i leczyć swoje
    kompleksy.
    yamma


  • 19. Data: 2011-08-09 08:03:14
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: "Jackare" <1...@1...tralala.com>

    Użytkownik "yamma" <y...@w...pl> napisał w wiadomości
    news:j1qmmd$2lr$1@inews.gazeta.pl...

    > Będą olewać i partaczyć robotę, będą niegrzeczni i opryskliwi wobec
    > klientów co z reguły ma bardzo negatywny wpływ na wizerunek firmy i jej
    > dochody. W przypadku dużych firm bezwładność jest dość duża i nie działa
    > to tak szybko ale w przypadku małych sklepów osiedlowych czy jakichś tam
    > kilkuosobowych firm remontowych działa to błyskawicznie.

    Uważam jednak że się mylisz i że opisana sytuacja jest wysoce teoretyczna.
    Sam napisałeś- w małej firmie właściciel zareaguje natychmiast. Zmieni lub
    "wyprostuje" pracownika, klient dostanie kilka gratisów i ostatecznie opinia
    będzie głosić że firma staje na wysokości zadania i nie olewa klientów.
    W dużej firmie jeżeli nie zadziała żaden mechanizm oceny znaczy to że
    kierownictwo jest do niczego i jest także jasnym konkretnym sygnałem dla
    właściciela że trzeba coś albo kogoś zmienić. Udowadniając pracownikowi
    partactwo, brakoróbstwo udowadnia się działanie na szkodę firmy i tu
    przedsiębiorca ma już szereg instrumentów którymi może się posłużyć: od
    porządkowych po sankcje prawne.
    Po wszystkim pozostaje jeszcze zawsze opinia o pracowniku. Coś o co bardzo
    czesto jeden przedsiębiorca pyta drugiego nim zdecyduje się pracownika
    zatrudnić. O tym piszę z autopsji i uwierz mi że jest to jeden z najlepszych
    mechanizmów weryfikujących choć ostateczna decyzja zawsze jest po stronie
    zatrudniającego. Wystarczy spojrzeć w cv - jeżeli wysokiej klasy fachowiec
    zmienia często pracę to jest to sygnał że coś jest nie tak - chwyta się
    wtedy za telefon i dzwoni tu i tam. Kilka razy druga strona miała tyle do
    powiedzenia że trzeba się było umówić na osobiste spotkanie.

    > Pracownik identyfikujący się z firmą jest dla niej prawdziwym skarbem.
    To zarówno prawda jak i często nierozumiany przez piszących takie słowa
    komunał.
    Jak powinien identyfikować się z pracodawcą stróż nocny, sprzątaczka czy
    robotnik na linii produkcyjnej wytwarzającej gwoździe? Jak pracownik call
    centre? Jak kierownik liniowy a jak dyrektor oddziału?

    > Niestety, wiele osób zakłada sobie firmy głównie po to aby móc sobie
    > porządzić innymi ludźmi i leczyć swoje kompleksy.

    Nie znam osobiście takich co nie oznacza że ich nie ma. Natomiast znam całe
    mnóstwo takich osób które zakładają swoje przedsiębiorstwa po to bo zarabiać
    i stać się niezależnym. W większości przypadków wiąże się to z
    koniecznością "porządzenia sobie" ludźmi ale nigdy bym nie sądził ze jest to
    główny cel założenia i istnienia przedsiebiorstwa. Gdy ktoś chce sobie
    porządzć to raczej "idzie do polityki". Zawsze jest ktoś kto "rządzi" i ktoś
    kto "jest rządzony" i znowu myślę sobie że raczej nie ci co rządzą mają
    kompleksy. Jeżeli ktoś nie chce "być rządzonym" może to zmienić i stać się
    rządzącym. Jeżeli tego nie robi oznacza to że albo nie chce albo jeszcze nie
    umie, albo ma świadomość że się nie nadaje co nadal nie stanowi o jego
    "gorszości". Po prostu ma inne preferencje i inne umiejętności.
    Moim zdaniem z Twoich słów biją kompleksy. Zaszufladkowałeś od razu
    przedsiębiorców i kierownictwo do jednego wora osób zakompleksionych i
    pozbawionych umiejętności, tymczasem "rządzenie" to wielka sztuka i jeszcze
    większa odpowiedzialność. Sztuka bo nierzadko "rządzący" sami nic
    rzeczywiście nie potrafią, ale potrafią sprawić że zawsze znajdą się tacy
    którzy powiozą ich na swoich plecach i pozwolą zbierać lwią część plonów ich
    własnej pracy. Ile jest osób którzy są naprawdę wysokiej klasy specjalistami
    w swych dziedzinach ale bez swoich pracodawców nie osiągnęliby niczego. Ile
    jest przedsiębiorców któzy ledwo podstawówkę ukończyli, nie potrafią sami
    gwoździa wbić w ścianę a dają pracę setkom osób, przewodzą organizacjom
    (państwom też) i potrafią sprawić że tysiące ruszą za nimi.
    --
    Jackare


  • 20. Data: 2011-08-09 11:38:03
    Temat: Re: korporacyjne zwyczaje...
    Od: z <z...@g...pl>

    Jackare pisze:

    > Po wszystkim pozostaje jeszcze zawsze opinia o pracowniku. Coś o co
    > bardzo czesto jeden przedsiębiorca pyta drugiego nim zdecyduje się
    > pracownika zatrudnić. O tym piszę z autopsji i uwierz mi że jest to
    > jeden z najlepszych mechanizmów weryfikujących choć ostateczna decyzja
    > zawsze jest po stronie zatrudniającego. Wystarczy spojrzeć w cv - jeżeli
    > wysokiej klasy fachowiec zmienia często pracę to jest to sygnał że coś
    > jest nie tak - chwyta się wtedy za telefon i dzwoni tu i tam. Kilka razy
    > druga strona miała tyle do powiedzenia że trzeba się było umówić na
    > osobiste spotkanie.
    Wszystko zależy od punktu siedzenia. :-)
    Dobry fachowiec zmienia prace bo może (bo ma wybór) a to że później taki
    opuszczony pracodawca psioczy za plecami... to już pozostaje tylko
    współczuć.
    Masz rację opinia jest najważniejsza. Jeśli ludzie w firmie nie potrafią
    zagrzać miejsca na dłużej to znaczy że ten stołek atrakcyjny nie jest.
    Wiele też można się dowiedzieć obdzwaniając kilku znajomych. Oj wiele :-)
    Wyobraź sobie że są takie "rynki" na których pracodawcy muszą się
    ubiegać o pracownika i wcale nie trzeba być wybitnym umysłem z
    nadprzeciętnymi zdolnościami, wyrabiać masy nadgodzin. Wystarczy być
    dokładnym, sumiennym i mieć doświadczenie w tym co się robi.
    Dziwne nie :-)

    z

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1