-
41. Data: 2003-12-14 22:49:26
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "MC" <m...@g...pl>
Użytkownik "Mateusz Wójcik" <b...@R...student.uci.agh.edu.pl> napisał
w wiadomości news:bribm1$8b2$1@news.onet.pl...
>
> No coz... Ja osobiscie jestem przeciw jakiemukolwiek "roznouprawnieniu",
> ale akurat kobiety czesto same pod soba dolki kopia. Dla przykladu -
> niedawno (okolo miesiaca temu) w firmie, gdzie pracuje kolezanka doszlo
> do nastepujacej sytuacji:
>
> Dziewczyna od okolo 3 miesiecy naciskala na szefa aby podpisal z nia
> umowe o prace (dotychczas pracowala na zlecenie). W koncu sie zgodzil
> (dziewczyna wynegocjowala jeszcze podwyzke etc... ale to juz mniej
> wazne). I tydzien po podpisaniu tej umowy oznajmila szefowi, ze jest w
> ciazy (pierwsze miesiace - jeszcze nie widac) i niedlugo idzie na
> macierzynski, bo costam. No i facet juz dobrze sie zastanowi zanim
> zatrudni kobiete...
>
Nie wiem dlaczego obciążasz tą sytuacja kobietę. Chłop tez sie inteligencja
nie popisał.
-
42. Data: 2003-12-15 13:36:50
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "mangha" <m...@c...pl>
Krzyki na temat męskiego szowinizmu niestety pojawiają się jako
kontrargument zwykle tylko po męskiej stronie. Szczerze mówiąc, nie
spotkałam kobiety, która miałaby do zarzucenia mężczyznom szowinizm.
Chyba, że był to wyraźny żart.
Co do faworyzowania kobiet przez prawo pracy - ja tak tego nie widzę.
Owszem, jest zapis o niemożności zwolnienia kobiety w ciąży. Moim
zdaniem jest to zapis błędny i powinien dotyczyć tylko takiego
przypadku, kiedy kobieta jest zwolniona tylko ze względu na fakt
ciąży. To by wystarczająco ją chroniło. Nie mam innego faworyzowania
kobiety przez prawo. W kodeksie pracy nie ma rozróżnienia przepisów ze
względu na płeć.
Wszelkie zasiłki dla kobiet w ciąży i po urodzeniu są wypłacane z
ZUS-u, a nie z kieszeni pracodawcy. Urlop wychowaczy może być
przydzielony zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie. W sytuacji, gdy młoda
matka zarabia więcej niż ojciec dziecka, zwykle to on idzie na
wychowawczy. Osobiście też znam takie przypadki.
Poza tym w tych czasach kobiety, które na to stać, wynajmują opiekunki
i pracują, jeśli w ogóle mają pracę. W wielu przypadkach teściowa
zastępuje niańkę. Urlop wychowawczy nie jest problemem pracodawcy -
młode kobiety zdają sobie sprawę, jak traktowana jest przez obecnych i
potencjanych pracodawców "przerwa w życiorysie" i często z tego
względu decydują się pracować (a także ze względu na śmieszną wysokość
zasiłku wychowawczego), dziecko powierzyć opiece innym. Co więcej,
mówi się, że takie zachowanie w Polsce urasta do problemu społecznego
(dzieckko prawie że od urodzenia praktycznie nie jest wychowywane
przez matkę).
Ustawy o równouprawnieniu nadal nie ma. Chociaż "wisi" w sejmie od
wielu lat. W zeszłym roku w końcu wzięto ją pod obraty, sejm odrzucił
w niejasnych okolicznościach.
Czy ta ustawa jest potrzebna? Tak, ponieważ, jak pokazują statystyki,
istnieje problem dyskryminacji płci. W szczególności dotyczy on kobiet
na rynku pracy.
Po co ta ustawa jest potrzebna? Nie po, żeby wyróżniać jedną ze płci,
ale po to, żeby w przypadku dyskryminacji np. kobiety, np. w miejscy
pracy czy w szkole, istniały paragrafy prawne, które umożliwiłyby
tejże kobiecie pociągnięcie sprawcy do odpowiedzialności.
Chodzi tu o jawne przypadki dyskryminacji.
Komu zaszkodzi ta ustawa? To poważne pytanie. Bo oczywiście nie
zaszkodzi nikomu. Natomiast pomoże osobom dyskryminowanym ze względu
na płeć w uzyskaniu narzędzi w walce z tą dyskryminacją.
Czasami zastanawiam się Nina, czy Ty w ogóle czytasz te posty, na
które odpowiadasz...
--
mangha
....................................................
........
Might as well go for a soda, done with your bones so done with the
knives
It's a good old time if you don't mind the smell and don't mind the
flies!
-
43. Data: 2003-12-15 15:40:41
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: mnie tu nie ma <m...@p...com.pl>
mangha wrote:
> Co do faworyzowania kobiet przez prawo pracy - ja tak tego nie widzę.
> Owszem, jest zapis o niemożności zwolnienia kobiety w ciąży. Moim
> zdaniem jest to zapis błędny i powinien dotyczyć tylko takiego
> przypadku, kiedy kobieta jest zwolniona tylko ze względu na fakt
> ciąży. To by wystarczająco ją chroniło. Nie mam innego faworyzowania
> kobiety przez prawo.
biologia nas rozroznila, zadne przepisy ani regulacje tego nie zmienia!
co z tego, ze zus czy ktolowiek przejmie od pracodawcy te obciazenia,
jezeli po prostu kobieta ma o jeden powod wiecej zeby na bardzo dlugo
zniknac z firmy? dla malych firm utrata 1 pracownika na 3 miesiace to
katastrofa.
wiesz, gdyby zus na ten czas przysylal do firmy innego pracownika o
identycznych kwalifikacjach, WTEDY byloby ok. ale to jest niemozliwe,
niestety...
mnietuniema
-
44. Data: 2003-12-15 15:46:37
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "Brodek" <b...@W...gazeta.pl>
mangha <m...@c...pl> napisał(a):
> Co do faworyzowania kobiet przez prawo pracy - ja tak tego nie widzę.
Załóż firmę...
> Owszem, jest zapis o niemożności zwolnienia kobiety w ciąży. Moim
> zdaniem jest to zapis błędny i powinien dotyczyć tylko takiego
> przypadku, kiedy kobieta jest zwolniona tylko ze względu na fakt
> ciąży. To by wystarczająco ją chroniło. Nie mam innego faworyzowania
A kto salomonowym wyrokiem byto rozsądzał. Twój postulat jest nierealny.
> kobiety przez prawo. W kodeksie pracy nie ma rozróżnienia przepisów ze
> względu na płeć.
Tak, ale to kobieta zachodzi w ciąże i obecnie w bardzo, bardzo wielu
przypadkach oznacza to niestety 35 dni zwolnienia z kieszeni pracodawcy. Ja
wiem, że często tragedią dla nich jest, że one muszą iść na zwolnienie, ale
nie zmienia to faktu, że ja za to płacę.
Nawet jeśli wszystko jest w porządku to jak już napisałem w jednym z postów
nie posadzę dziewczyny w ciąży na cały dzień przed komputerem, bo -
niezależnie od przepisów - nie chcę mieć na sumieniu ani jej ani jej dziecka.
A nie ma u mnie pracy dla ludzi, którzy nie siedzą za komputerem. Na 3-5 dni
porządkowania papierów by się znalazło, ale nie dłużej. Znów więc jestem
zmuszony płacić dziewczynie, która nie wykonuje _żadnej_ przynoszącej firmie
przychód pracy.
> Wszelkie zasiłki dla kobiet w ciąży i po urodzeniu są wypłacane z
> ZUS-u, a nie z kieszeni pracodawcy. Urlop wychowaczy może być
J.w.
> przydzielony zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie. W sytuacji, gdy młoda
> matka zarabia więcej niż ojciec dziecka, zwykle to on idzie na
> wychowawczy. Osobiście też znam takie przypadki.
Ja też znam. Ale to wyjątki.
> Poza tym w tych czasach kobiety, które na to stać, wynajmują opiekunki
<ciach>
> przez matkę).
Wiem, że tak może być. Tak było z moim własnym synem. Siedział z opiekunką od
trzeciego miesiąca.
Ale skąd ja mogę wiedzieć przyjmując dziewczynę do pracy jak ona się zachowa
po urodzeniu dziecka?!! Nie wolno mi o to pytać a nawet gdybym tozrobił, to
przecież odpowiedź jej później do niczego nie zobowiązuje.
Zwróć uwagę, że dla mnie dziewczyna wracająca po 8-10 miesiącach nieobecności
też jest problemem, bo ja _musiałem_ już kogoś na jej miejsce przyjąć. A więc
przychodzi i dostaje na dzień dobry wypowiedzenie. I znów płacę jej przez
okres wypowiedzenia a jeśli jeszcze odwoła się do sądu pracy to być może i
dłużej...
Formalnie więc może i kodeks nie rozróżnia kobiet i mężczyzn, ale niestety w
praktyce przy obecnym podejściu wielu kobiet traktujących pracodawcę jak
dojną krowę (zachęcam do poczytania postów na tej grupie: panienka już
planuje ciążę tak, by zdążyć w okresie czasowego zatrudnienia, najpierw
doprowadza do zmiany umowy ze zlecenia na umowę o pracę a tydzień później
informuje o ciąży...) ta różnica jest..
> Ustawy o równouprawnieniu nadal nie ma. Chociaż "wisi" w sejmie od
> wielu lat. W zeszłym roku w końcu wzięto ją pod obraty, sejm odrzucił
> w niejasnych okolicznościach.
Obawiam się, że problem nie leży w ustawach a w roszczeniowej postawie wielu
kobiet. A tracą na tym wszystkie...
> Czy ta ustawa jest potrzebna? Tak, ponieważ, jak pokazują statystyki,
> istnieje problem dyskryminacji płci. W szczególności dotyczy on kobiet
> na rynku pracy.
Śmiem twierdzić, że w wielu przypadkach kobiety (jako grupa) same sobie są
winne. Jeden numer wykręcony przez przedstawicielkę płci pięknej kosztujący
pracodawcę trochę grosza i od razu na inne patrzy podejrzliwie.
> Po co ta ustawa jest potrzebna? Nie po, żeby wyróżniać jedną ze płci,
> ale po to, żeby w przypadku dyskryminacji np. kobiety, np. w miejscy
> pracy czy w szkole, istniały paragrafy prawne, które umożliwiłyby
> tejże kobiecie pociągnięcie sprawcy do odpowiedzialności.
> Chodzi tu o jawne przypadki dyskryminacji.
Słońce moje najdroższe,
(przepraszam, że poufale, ale aż mnie tą wiarą w paragrafy rozbawiłaś)
Czy myślisz, że sk...owi, który w rejonie bezrobocia wyrywa sobie co dzień
jakąś inną panienkę "z hali", by się z nią "zabawić" na zapleczu taka ustawa
w czymś przeszkodzi?.. Czy myślisz, że pracodawca, który nie będzie chciał
zatrudnić kobiety będzie się przejmował ustawą? Zawsze znajdzie
wytłumaczenie. Najwyżej się więcej napisze, że to niby faceci byli lepsi. A
może zadekretują, że trzeba mieć w firmie po 50% kobiet i mężczyzn?!! Za 15
złotych od sztuki będzie można kupować oświadczenia kobiet, które "odmówiły"
pracy na oferowanym stanowisku..
> Komu zaszkodzi ta ustawa? To poważne pytanie. Bo oczywiście nie
> zaszkodzi nikomu. Natomiast pomoże osobom dyskryminowanym ze względu
> na płeć w uzyskaniu narzędzi w walce z tą dyskryminacją.
Ustawa "antydyskryminacyjna" zaszkodzi kobietom.
Jeśli przyjmując kobietę poza wyżej wymienionymi zagrożeniami związanymi np.
z ciążą i dziećmi będę jeszcze ryzykował, że za rok, czy dwa oskarży mnie ona
o dyskryminację, bo jej kolega dostaje wyższe wynagrodzenie lub też wydaje
jej się, że jej kolega dostaje wyższe wynagrodzenie to jaka jest z mojego
punktu widzenia najbardziej racjonalna strategia?
Tak, zgadza się, nie przyjmować jej. Bo wtedy prawdopodobieństwo, że będzie
się skarżyć zaraz nieudanej dla niej rekrutacji jest najmniejsze..
> Czasami zastanawiam się Nina, czy Ty w ogóle czytasz te posty, na
> które odpowiadasz...
Tak, czytam.
Jednak poza ogólnikami nie widzę w nich żadnych konkretów.
Znam za to dokładnie sprawę z własnego podwórka, bo 2/3 pracowników u mnie to
kobiety przy średniej wieku ca 24-26 lat (dokładnie nie liczyłem). Akurat
taka specyfika, że kobiety się generalnie lepiej sprawdzają. Wiem więc
również, ile będzie mnie kosztowała ewentualna ciąża każdej z nich. W pewnym
sensie będę im nawet pomagał, bo wszystkie mają opłaconą opiekę przedporodową
w Medicover a część (ta dla mnie istotniejsza) również poród i opiekę
położniczą tamże. Na pewno będzie to opieka na bardzo dobrym poziomie.
Co nie zmienia postaci rzeczy - dla mnie każda ciąża to koszt i jeśli
przyjmuję nowego pracownika to wybierając dziewczynę muszę mieć pewność, że
jest na tyle lepsza od ewentualnego kandydata, by tę różnicę pokryć.
Pzdr
Brodek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
45. Data: 2003-12-15 17:08:41
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "Teq" <z...@p...onet.pl>
"Brodek" <b...@W...gazeta.pl> wrote in message
news:brkl0t$aab$1@inews.gazeta.pl...
> > Czasami zastanawiam się Nina, czy Ty w ogóle czytasz te posty, na
^^^^^^
> Tak, czytam.
Rozdwojenie jazni jakies czy co ? ;PP
Teq
-
46. Data: 2003-12-15 18:34:36
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "mangha" <m...@c...pl>
Użytkownik "Brodek" <b...@W...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:brkl0t$aab$1@inews.gazeta.pl...
Masz rację - jest tak, jak napisałeś, tak właśnie wygląda praktyka.
Niedobra praktyka.
Jednak nie możemy odmawiać kobietom i mężczyznom prawa (PRAWA - czyli
także ustawy) do równouprawnienia tylko ze względu na "cele
praktyczne". Często właśnie takich argumentów używają reżimy tłumacząc
brak ochrony praw człowieka...
--
mangha
....................................................
........
Do what thou wilt shall be the whole of the Law.
-
47. Data: 2003-12-15 19:14:17
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: Piotr Hosowicz <n...@i...domain.net>
mangha wrote:
> I to jest właśnie dyskryminacja. Mam nadzieję, że w przyszłości w
> Polsce nie będzie dyskryminacji kobiet ze względu na płeć. Stany są
> doskonałym przykładem, że jest to możliwe.
Jaka cholerna dyskryminacja ? Jest wolność umów, a przynajmniej powinna
być, do tego się powinno zmierzać. Pretensje - jak chcesz - to możesz
mieć do losu, że się urodziłaś kobietą. Albo się wysterylizuj i obnoś
się na interview z zaświadczeniem. Pracodawca płaci, więc formułuje
wymagania - jak dla mnie jest to naturalne. I tyle. Uwierz, to nie jest
żaden spisek :-) - to naturalny porządek rzeczy. On się oczywiście
wybitnie nie podoba różnej maści lewakom, feminazistkom i kondomiarzom,
oni by chcieli dyktować odgórnie wszystkim jakie umowy i na jakich
warunkach mają zawierać - w imię jakiś tam bredni (to oficjalnie), a tak
naprawdę dlatego że mają dwie lewe ręce albo tłuką na tym kasę (to w
rzeczywistości).
Aha, i żeby było jasne o czym mówię : to lewaki wymyuśliły system, w
ramach którego Panie spotykają się z niezbyt taktownymi pytaniami o
plany małżeńskie, macierzyńskie etc. Gdyby była wolność umów to po
prostu pracodawca powiedział by Ci - "OK, ma Pani tę pracę, tu jest
klauzula do umowy, która głosi, że w razie zajścia w ciążę firma wymaga
od Pani kwoty równej rocznym zarobkom. Pod to - wekselek.". I ciao. I
jest już na Twojej głowie, żebyś nie zaszła w ciążę. Zamiast tego
czerwone debile wymyśliły kodeksy pracy, opełnomocników d/s
"równouprawnienia" - i w efekcie jest, jak jest.
No, to w następnych wyborach już będziesz wiedziałą, żeby nie głosować
na LSD. Bo oni mają właśnie takie bolszewickie pomysły.
I nie wykręcaj kota ogonem : nie jest to różnicowanie (rzekomą
"dyskryminację" już omówiliśmy) ze względu na płeć, bo pracodawcę w
dużej części możliwych zawodów guzik obchodzi Twoja płeć. Ważne jest po
prostu ryzyko związane z zatrudnieniem.
--
Pozdrawiam,
Piotr Hosowicz
Dariusz Szpakowski : "Zawodniczka ma dużą swobodę w kroku."
-
48. Data: 2003-12-16 00:56:18
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>
On Mon, 15 Dec 2003 14:36:50 +0100
"mangha" <m...@c...pl> wrote:
[...]
> Czasami zastanawiam się Nina, czy Ty w ogóle czytasz te posty, na
> które odpowiadasz...
czytam. ale rowniez mam oczy otwarte i widze, co sie dzieje w
rzeczywistosci.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net.usun
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
49. Data: 2003-12-16 01:02:36
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun>
On Mon, 15 Dec 2003 19:34:36 +0100
"mangha" <m...@c...pl> wrote:
> Jednak nie możemy odmawiać kobietom i mężczyznom prawa (PRAWA - czyli
> także ustawy) do równouprawnienia tylko ze względu na "cele
> praktyczne". Często właśnie takich argumentów używają reżimy tłumacząc
> brak ochrony praw człowieka...
"prawo" do "rownouprawnienia" nalezy zaczac od.. skasowania przywilejow
jakichkolwiek grup.
juz pisalam i napisze raz jeszcze: gdyby w USA byl taki kodeks pracy jak
w Polsce (a tu w ogole nie ma zadnego kodeksu, sa tylko rozne prawa
federalne, reszta zawiera sie w indywidualnej umowie z pracodawca), to i
dziesiec ustaw antydyskryminacyjnych by nie pomoglo.
Polska ma w tej chwili kodeks pracy odziedziczony po slodkich czasach
socjalizmu no i niestety to wylazi na kazdym kroku.
co z tego ze jakis paragraf mowi cos-tam, jesli nie ma mozliwosci tego
wyegzekwowac?
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net.usun
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
50. Data: 2003-12-16 06:25:13
Temat: Re: jak to z tym rownouprawnieniem kobiet na rynku pracy w Polsce jest
Od: "Brodek" <B...@r...NIE.ODPOWIADAM.pl>
Użytkownik "mangha" <m...@c...pl> napisał w wiadomości
news:brkv0a$kug$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Masz rację - jest tak, jak napisałeś, tak właśnie wygląda praktyka.
> Niedobra praktyka.
Dlaczego niedobra?
Niedobrą praktyką jest nakładanie na pracodawcę dodatkowych obowiązków lub
dokładanie mu zagrożeń. Bo oznacza to tylko tyle, że on będzie tak szukał,
by te obciążenia zmniejszyć.
Czytałaś post?
Spróbuj napisać jak przyjmująć do pracy mogę nie rozróżniać kobiet i
mężczyzn jeśli wynik ekenomiczny w obu przypadkach jest dla mnie różny.
Poproszę nie o piekne deklaracje o równości ale o trzeźwą i realny przepis
praktyczny.
> Jednak nie możemy odmawiać kobietom i mężczyznom prawa (PRAWA - czyli
> także ustawy) do równouprawnienia tylko ze względu na "cele
> praktyczne". Często właśnie takich argumentów używają reżimy tłumacząc
> brak ochrony praw człowieka...
Masz w konstytucji prawo do pracy.
I co z tego przychodzi bezrobotnym?..
Nie ma sensu zapisywać w prawie paragrafów, które się kłócą z
rzeczywistością. Bo to są wtedy tylko puste slogany a nie prawo.
Zwróć też uwagę, że z ekonomicznego punktu widzenia to ja traktuję równo
kobiety i mężczyzn: kupuję ich pracę, ich czas i wybieram tę osobę, która za
określoną stawkę będzie dla mnie pracować najwięcej.
Tak jak Ty w sklepie pośród towarów o podobnej cenie wybierasz najlepszy lub
pośród tych o porównywalnej jakości - najtańszy.
Ty wymagasz, bym w przypadku kobiet za tę samą stawkę wymagał od nich mniej.
To Ty więc wymagasz dyskryminacji jednej płci...
Pzdr
Brodek