eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjegodziny nadliczbowe w upale
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 240

  • 21. Data: 2010-07-12 21:06:07
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "entroper" <entroper-pocztaonetpeel>

    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:i1fv4s$7f0$1@news.dialog.net.pl...

    > > Twoją automatyczną reakcją (pracodawcy, rozumiem?) jest
    > > takiego "stawiającego" się pracownika/ów rozgnieść jak karalucha
    (nawet
    > > jeśli per saldo to się nie opłaci)
    > Wtrącę pytanie - jakiego rodzaju "opłacalność" masz na myśli?

    chodzi o to, że łączny koszt wymiany pracownika może przewyższyć
    roszczenia tego wymienionego, ale ważniejsze jest samopoczucie szefa,
    który z definicji nie negocjuje. Potocznie nazywamy to buractwem.

    BTW, to się przewijało tutaj i nie tylko tutaj w różnych dyskusjach -
    podtrzymuję swoją tezę, że emocjonalne podejście Polaków do biznesu jest
    jedną z przyczyn tego ogólnego dziadostwa. Sam znam wiele przykładów
    takich bezsensownych działań, z których nic dobrego nie wynikło.

    e.


  • 22. Data: 2010-07-12 21:20:44
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1fvmm$l4c$2@inews.gazeta.pl grom@x
    <gromax@_USUN_.interia.pl> pisze:

    >> Może on jest w ciąży?
    > a jottemu nie może przyjść do głowy że ktoś jest zupełnie inny niż on sam.
    > zazdrościsz mi tych mozliwości?
    Jakich możliwości?
    Pisać bzdury też mogę.

    --
    Jotte


  • 23. Data: 2010-07-12 21:22:13
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:i1fvig$l4c$1@inews.gazeta.pl grom@x
    <gromax@_USUN_.interia.pl> pisze:

    > mistrzu ciętej riposty, kazdy ma swój sposób na zycie.
    Niezwykłe odkrycie...

    > Jedni się naginaja do przepisów, inni robia tak jak w ich mniemaniu jest
    > najlepiej.
    > Dla mnie sprawa jest prosta - skoro ktoś chce czegoś dodatkowego to musi
    > dodatkowo zapłacić.
    > Ze mnie nikt niewolnika robić nie będzie. A tym samym zmuszać do
    > czegokolwiek.
    Ty nie jesteś pępkiem świata, jeśli tego jeszcze nie pojąłeś.
    Chłopie - twój schemat myślenia nie tyle jest mi bliski, co w jakiejś mierze
    pokrewny.
    Ale ten twój jest zbyt jednostronny w swym radykalizmie. Zmuszą cię do czego
    zechcą dwa gnoje, które dorwą cię w bramie, przyłożą kosę do grdyki.
    Zmuszenie groźbą odebrania środków do życia to dla wielu tylko inna forma
    tego samego mechanizmu.
    Ja mam rezerwy finansowe pozwalające na przeżycie bez pracy ładnych kilku
    lat. Ale zadbałem o to wcześniej, nie robiłem bachorów, nie zadłużałem się
    kredytami. Toteż mogę każdego pracodawcę kopnąć w dupę, odesłać na drzewo,
    ośmieszyć przy ludziach, walnąć wypowiedzenie i iść na zwolnienie do jego
    końca.
    Ale są tacy, którzy nie byli życiowo mądrzy i/lub nie mieli szczęścia.
    Niekoniecznie przestali być przez to ludźmi.
    Nie udzielaj fałszywych informacji.

    > I tak samo z tymi tzw. nadgodzinami. Zostaniesz dłużej? nie ma sprawy, za
    > X zł albo pół dnia wolnego i płatnego w przyszłym tygodniu jak będzie
    > mniej pracy.
    To jest grupa traktująca o zagadnieniach prawnych. W świetle obowiązującego
    prawa gadasz bzdury i dlatego poleciłem ci lekturę KP.

    > PS.Dureń? następnym razem się lepiej wysil
    I weź tu komuś z dobrego serca szczerze poradź...

    --
    Jotte


  • 24. Data: 2010-07-12 21:35:49
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>

    W wiadomości news:4c3b83cd$0$2600$65785112@news.neostrada.pl entroper
    <entroper-pocztaonetpeel> pisze:

    >>> Twoją automatyczną reakcją (pracodawcy, rozumiem?) jest
    >>> takiego "stawiającego" się pracownika/ów rozgnieść jak karalucha
    >>> (nawet jeśli per saldo to się nie opłaci)
    >> Wtrącę pytanie - jakiego rodzaju "opłacalność" masz na myśli?
    > chodzi o to, że łączny koszt wymiany pracownika może przewyższyć
    > roszczenia tego wymienionego, ale ważniejsze jest samopoczucie szefa,
    > który z definicji nie negocjuje.
    Właśnie dlatego spytałem. Opłacalność można różnie pojmować, niekoniecznie
    kwotowo. Np. wywalenie pracownika i koszty finansowe z tym związane mogą być
    wkalkulowane w utworzenie w zespole pracowników opinii, że postawienie się
    "szefowi" skutkuje wylotem, o czym natychmiast dowiedzą się pocztą
    pantoflową pozostali i przyszli pracownicy.

    > Potocznie nazywamy to buractwem.
    Bo tym jest.
    Ale niektórzy na to mówią: zarządzanie zasobami ludzkimi.
    I nawet są w tym zakresie "szkolenia". Takie, wiesz, nawożenie... :)

    --
    Jotte



  • 25. Data: 2010-07-13 05:40:37
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jackare" <j...@i...pl>

    Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
    news:i1g1pt$90m$1@news.dialog.net.pl...
    >W wiadomości news:4c3b83cd$0$2600$65785112@news.neostrada.pl entroper
    > <entroper-pocztaonetpeel> pisze:
    >
    >>>> Twoją automatyczną reakcją (pracodawcy, rozumiem?) jest
    >>>> takiego "stawiającego" się pracownika/ów rozgnieść jak karalucha
    >>>> (nawet jeśli per saldo to się nie opłaci)
    >>> Wtrącę pytanie - jakiego rodzaju "opłacalność" masz na myśli?
    >> chodzi o to, że łączny koszt wymiany pracownika może przewyższyć
    >> roszczenia tego wymienionego, ale ważniejsze jest samopoczucie szefa,
    >> który z definicji nie negocjuje.

    Pracownicy coś rzadko ostatnio widzą związek pomiędzy ich własną pracą a
    kondycją lub istnieniem firmy. To może zbyt wielka zależność w kontekście
    jednego pracownika ale praca całej załogi ma niewątpliwy wływ na firmę jako
    taką. Niestety szef musi to widzieć i wiedzieć oraz reagować nawet na
    poziomie pojedynczego pracownika.
    Osoby jątrzące i podburzające zespół należy eliminować bo mają negatywny
    wpływ na jego pracę. "Gwiazdy" roztaczające wokół siebie nimb tajemniczości
    i niezastąpioności też należy eliminować jeżeli ich działanie jest
    niekorzystne dla pracy zespołu lub uzależnia osiągane przez cały zespół
    wyniki od jednej osoby.
    I nie ma w tym żadnych emocji. Emocje są tylko po stronie pracownika który
    buduje w sobie jakieś tam poczucie osobistej krzywdy itp.

    Nawet jeżeli krótkookresowo rozstanie się z pracownikiem może wydawać się
    "nieopłacalne" bo pracownik wystąpi z jakimiś roszczeniami i zdarzy się że
    je uzyska, to i tak w dłuższym okresie takie decyzje są dla firmy korzystne.
    Oczywiście pracownik nie musi tego wiedzieć i znów reaguje emocjonalnym
    poczuciem krzywdy.
    Jest też czasami tak że decyzja o rozstaniu z pracownikiem jest związana z
    potrzebą zdyscyplinowania pozostałych pracowników i "pokazania kto tu
    rządzi". Wierzcie mi jednak że emocje w takiej rozgrywce znów są przede
    wszystkim po stronie pracownika. Wg niego znów jego dotyka nieuzuasdniona
    niczym krzywda. Szef lub pracodawca zazwycaaj po prostu podejmuje taką
    decyzję, potem przechodzi nad nią do porządku dziennego, na drugio czy
    trzeci dzień o tym zapomina. Pracownik zaś potrafi w sobie pielęgnować
    poczucie krzywdy latami, jatrząc swe wyimaginowane rany. Więc tak naprawdę
    gdzie tu emocje?


    >> Potocznie nazywamy to buractwem.
    > Bo tym jest.
    Pracownicy nazywają to na wiele różnych sposobów, ale niezależnie jak jest
    to nazywane, jest to dbaniem o interes firmy czy to dużej czy dwuosobowej.
    Kto ma o to dbac jeżeli pracownicy tego raczej na pewno nie robią zajmując
    się jątrzeniem, stawianiem oporu, kombinowaniem zamiast po prostu pracować ?
    --
    Jackare


  • 26. Data: 2010-07-13 06:15:06
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: zly <b...@N...fm>

    Dnia Mon, 12 Jul 2010 22:38:30 +0200, Jotte napisał(a):

    >> § 2. Udzielenie czasu wolnego w zamian za czas przepracowany w godzinach
    >> nadliczbowych może nastąpić także bez wniosku pracownika. W takim
    >> przypadku pracodawca udziela czasu wolnego od pracy, najpóźniej do końca
    >> okresu rozliczeniowego, w wymiarze o połowę wyższym niż liczba
    >> przepracowanych godzin nadliczbowych, jednakże nie może to spowodować
    >> obniżenia wynagrodzenia należnego pracownikowi za pełny miesięczny
    >> wymiar czasu pracy.

    >> § 3. W przypadkach określonych w § 1 i 2 pracownikowi nie przysługuje
    >> dodatek za pracę w godzinach nadliczbowych.
    > O, czytający!
    > Ładnie, tylko ze zrozumieniem gorzej.
    > §1 - pracownik nie występuje o wolne = dodatkowa kasa. Występuje = jego
    > sprawa, równie dobrze mógłby jak ostatni dureń walnąć to na tacę.

    zgadza się

    > §2 - wymiar o połowę wyższy = dodatkowa kasa, bo +50% bez pracy.

    Czyli pracodawca decyduje, że nie wypłaca kasy tylko daje o połowę więcej
    wolnego. I tyle. Oczywiście można liczyć to w ten sposób, że dostaje wtedy
    kasę za nie przepracowane, ale większość osób raczej rozważa to w kategorii
    dodatkowego wolnego, a nie gratisowej kasy. Czyli kasy ma tyle samo co by
    dostał normalnie, po prostu mniej za to pracuje. Ja bym tego nie traktował
    jako dodatkowej kasy. Tak samo jak nie traktuję urlopu, czy chorobowego
    jako dodatkowej kasy (mimo, że płacą mi za nic nierobienie)


    --
    marcin


  • 27. Data: 2010-07-13 06:39:29
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: Tomasz Kaczanowski <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl>

    Jackare pisze:
    > Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w
    > wiadomości news:i1g1pt$90m$1@news.dialog.net.pl...
    >> W wiadomości news:4c3b83cd$0$2600$65785112@news.neostrada.pl entroper
    >> <entroper-pocztaonetpeel> pisze:
    >>
    >>>>> Twoją automatyczną reakcją (pracodawcy, rozumiem?) jest
    >>>>> takiego "stawiającego" się pracownika/ów rozgnieść jak karalucha
    >>>>> (nawet jeśli per saldo to się nie opłaci)
    >>>> Wtrącę pytanie - jakiego rodzaju "opłacalność" masz na myśli?
    >>> chodzi o to, że łączny koszt wymiany pracownika może przewyższyć
    >>> roszczenia tego wymienionego, ale ważniejsze jest samopoczucie szefa,
    >>> który z definicji nie negocjuje.
    >
    > Pracownicy coś rzadko ostatnio widzą związek pomiędzy ich własną pracą a
    > kondycją lub istnieniem firmy. To może zbyt wielka zależność w
    > kontekście jednego pracownika ale praca całej załogi ma niewątpliwy wływ
    > na firmę jako taką. Niestety szef musi to widzieć i wiedzieć oraz
    > reagować nawet na poziomie pojedynczego pracownika.
    > Osoby jątrzące i podburzające zespół należy eliminować bo mają negatywny
    > wpływ na jego pracę. "Gwiazdy" roztaczające wokół siebie nimb
    > tajemniczości i niezastąpioności też należy eliminować jeżeli ich
    > działanie jest niekorzystne dla pracy zespołu lub uzależnia osiągane
    > przez cały zespół wyniki od jednej osoby.
    > I nie ma w tym żadnych emocji. Emocje są tylko po stronie pracownika
    > który buduje w sobie jakieś tam poczucie osobistej krzywdy itp.
    >
    > Nawet jeżeli krótkookresowo rozstanie się z pracownikiem może wydawać
    > się "nieopłacalne" bo pracownik wystąpi z jakimiś roszczeniami i zdarzy
    > się że je uzyska, to i tak w dłuższym okresie takie decyzje są dla firmy
    > korzystne. Oczywiście pracownik nie musi tego wiedzieć i znów reaguje
    > emocjonalnym poczuciem krzywdy.
    > Jest też czasami tak że decyzja o rozstaniu z pracownikiem jest związana
    > z potrzebą zdyscyplinowania pozostałych pracowników i "pokazania kto tu
    > rządzi". Wierzcie mi jednak że emocje w takiej rozgrywce znów są przede
    > wszystkim po stronie pracownika. Wg niego znów jego dotyka
    > nieuzuasdniona niczym krzywda. Szef lub pracodawca zazwycaaj po prostu
    > podejmuje taką decyzję, potem przechodzi nad nią do porządku dziennego,
    > na drugio czy trzeci dzień o tym zapomina. Pracownik zaś potrafi w sobie
    > pielęgnować poczucie krzywdy latami, jatrząc swe wyimaginowane rany.
    > Więc tak naprawdę gdzie tu emocje?

    Widzę, że system działania Biedronki zaimponował.... No ale nawet tam
    się zaczęło zmieniać (przynajmniej od strony wizerunku). Powyższy wywód
    z tych samych książek, co to w nich jest napisane, że wystarczy zadać
    pytanie na rozmowie kwalifikacyjnej i z odpowiedzi wywnioskujemy milion
    informacji o pracowniku...


    >>> Potocznie nazywamy to buractwem.
    >> Bo tym jest.
    > Pracownicy nazywają to na wiele różnych sposobów, ale niezależnie jak
    > jest to nazywane, jest to dbaniem o interes firmy czy to dużej czy
    > dwuosobowej. Kto ma o to dbac jeżeli pracownicy tego raczej na pewno nie
    > robią zajmując się jątrzeniem, stawianiem oporu, kombinowaniem zamiast
    > po prostu pracować ?

    Widzisz. Pracowałem w wielu firmach i w działach, gdzie były układy
    partnerskie wydajność była dużo lepsza (i zyskownośc takiego działu
    również), niż tam, gdzie burak dowartościowywał się, że może wydać
    polecenie...


    --
    Kaczus
    http://kaczus.republika.pl


  • 28. Data: 2010-07-13 07:21:30
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jackare" <j...@i...pl>

    Użytkownik "Tomasz Kaczanowski" <kaczus@dowyciecia_poczta.onet.pl> napisał w
    wiadomości news:i1h1nf$svd$1@news.onet.pl...

    > Widzisz. Pracowałem w wielu firmach i w działach, gdzie były układy
    > partnerskie wydajność była dużo lepsza (i zyskownośc takiego działu
    > również)
    Widzisz. To oczywiste. Ja też tak pracowałem - na szczęście- przez większą
    część mojej tzw kariery zawodowej, ale chyba nie w tą stronę poszedł wątek
    tej dyskusji. Poza tym nikt chyba (może z wyjątkiem Jotte) nie kwestionuje
    wyższości układu partnerskiego w pracy nad układem silnie sformalizowanym.
    Do układu partnerskiego jednakże muszą być partnerzy. Po obydwu stronach.
    Zdarza się jednak że po jednej ze stron nie ma partnerstwa tylko buractwo i
    nie ma znaczenia czy burakiem jest przełożony lub pracodawca czy pracownik.
    Jeżeli któraś ze stron nie chce być partnerem, to partnerstwa nie będzie.
    Przełożonemu łatwiej jest stworzyć warunki do układu partnerskiego przez
    eliminowanie osób które nie pasują do takiego układu niż pracownikowi
    zmienić układ w którym to przełożony nie chce być partnerem.

    , niż tam, gdzie burak dowartościowywał się, że może wydać
    > polecenie...
    >
    Za stary jestem aby branzlować się poczuciem władzy wyunikającym z
    możliwości wydawania poleceń pracownikom. Zdecydowanie bardziej wolę inne
    techniki budowania relacji. Nie zawsze jednak są możiwości szybkiego
    zbudowania korzystnych relacji. Czasem muszą być wykonane ruchy w wyniku
    których jedni bedą się czuć ofiarami systemu a innym przypnie się łatkę
    tyrana-buraka. Jeżeli dzieje się tak w imię ineteresu firmy i poprawy
    warunków dla tych którzy w firmie pozostają - jest to dla mnie uzasadnione
    bo na tym właśnie polega wspólny interes firmy i jej pracowników. Gdy firmie
    jest dobrze to i pracownikom jest dobrze.
    --
    Jackare


  • 29. Data: 2010-07-13 07:21:57
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "niusy.pl" <f...@o...pl.invalid>


    Użytkownik "Jackare" <j...@i...pl>


    >>>>> Twoją automatyczną reakcją (pracodawcy, rozumiem?) jest
    >>>>> takiego "stawiającego" się pracownika/ów rozgnieść jak karalucha
    >>>>> (nawet jeśli per saldo to się nie opłaci)
    >>>> Wtrącę pytanie - jakiego rodzaju "opłacalność" masz na myśli?
    >>> chodzi o to, że łączny koszt wymiany pracownika może przewyższyć
    >>> roszczenia tego wymienionego, ale ważniejsze jest samopoczucie szefa,
    >>> który z definicji nie negocjuje.
    >
    > Pracownicy coś rzadko ostatnio widzą związek pomiędzy ich własną pracą a
    > kondycją lub istnieniem firmy.

    Szeregowy pracownik nie ma powodu przejmować się firmą bardziej niż
    pieniędzmi jakie mu firma płaci bo nie jest ani jej udziałowcem ani nią nie
    zarządza.

    >..
    >>> Potocznie nazywamy to buractwem.
    >> Bo tym jest.
    > Pracownicy nazywają to na wiele różnych sposobów, ale niezależnie jak jest
    > to nazywane, jest to dbaniem o interes firmy czy to dużej czy dwuosobowej.
    > Kto ma o to dbac jeżeli pracownicy tego raczej na pewno nie robią zajmując
    > się jątrzeniem, stawianiem oporu, kombinowaniem zamiast po prostu pracować
    > ?

    Jak komuś upały nie przeszkadzają w pracy to może "po prostu" pracować.


  • 30. Data: 2010-07-13 07:31:37
    Temat: Re: godziny nadliczbowe w upale
    Od: "Jackare" <j...@i...pl>

    Użytkownik "niusy.pl" <f...@o...pl.invalid> napisał w wiadomości
    news:i1h46m$sv9$1@news.net.icm.edu.pl...
    >
    > Użytkownik "Jackare" <j...@i...pl>
    >
    >
    >>>>>> Twoją automatyczną reakcją (pracodawcy, rozumiem?) jest
    >>>>>> takiego "stawiającego" się pracownika/ów rozgnieść jak karalucha
    >>>>>> (nawet jeśli per saldo to się nie opłaci)
    >>>>> Wtrącę pytanie - jakiego rodzaju "opłacalność" masz na myśli?
    >>>> chodzi o to, że łączny koszt wymiany pracownika może przewyższyć
    >>>> roszczenia tego wymienionego, ale ważniejsze jest samopoczucie szefa,
    >>>> który z definicji nie negocjuje.
    >>
    >> Pracownicy coś rzadko ostatnio widzą związek pomiędzy ich własną pracą a
    >> kondycją lub istnieniem firmy.
    >
    > Szeregowy pracownik nie ma powodu przejmować się firmą bardziej niż
    > pieniędzmi jakie mu firma płaci bo nie jest ani jej udziałowcem ani nią
    > nie zarządza.
    >
    I nie ma się co dziwić że przy takim podejściu "firma" nie ma się co
    przejmować szeregowym pracownik bardziej niż kazdym innym
    wymienialno-zużywalnym zasobem.
    Przy takich relacjach firma traktuje pracownika jak kazdy iny zasób którego
    używa do realizacji swoich celów. Jeżeli wydajność pracownika (jego wyniki
    lub zaangazowanie) spadnie - wymienia się go na innego.
    Jeżeli tzw szeregowy pracownik dba o swoje wyniki w pracy (na szeregowym
    stanowisku to jest najlepsza miara zaangażowania i identyfikacji pracownika
    z firmą) i jest zawsze pozytywnie oceniany w systemie ocen pracowniczych to
    raczej nie musi się obawiac o swój los w tej czy każdej innej firmie.
    --
    Jackare

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 20 ... 24


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1