-
21. Data: 2009-03-09 21:23:34
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:gp2mrl$cth$1@atlantis.news.neostrada.pl Jurek M
<m...@1...pl> pisze:
>>> Może - tak samo jak spotkanemu na ulicy w niedzielę albo takiemu,
>>> który właśnie przyszedł do kadr przynieść zwolnienie lekarskie.
>> Głupstwa gadasz.
>> Może mu jeszcze pod oknem w nocy wykrzyczy?
> Może wszystko. Wolno mu. Niech sobie krzyczy, pod warunkiem, że nie
> zakłóca ciszy nocnej... ;)
> Inna sprawa, w jaki sposób ustosunkuję się do tego.
Ja bym zadzwonił po straż miejską. :)
> Ale to już nie będzie miało formy polecenia służbowego, tylko prośby,
> którą mogę rozpatrzyć pozytywnie lub nie.
Nie, no oczywiście, że tak.
> Owszem, i mnie zdarzały się telefony od szefa (bardzo sporadycznie) np.
> o 21 wieczorem, czy mógłbym pojechać do klienta x, bo np. zawiesił się
> serwer obsługujący wagę, a kolega, który obsługuje tego klienta był
> właśnie na zwolnieniu lekarskim. I poprosił mnie. Gdybym nie zgodził
> się, pojechałby sam. Za nadgodziny i dojazd miałem zapłacone zgodnie z
> ustaleniami. I było ok.
Uczciwe reguły, nieprzekraczanie ich jednostronnie to komfort pracy, bardzo
cenny i chyba dość deficytowy.
> W innym przypadku, u innego pracodawcy (magazyn
> pracuje w godz 6-22), zdarzały się telefony o różnych porach. Zgodnie z
> umową byłem do dyspozycji pracodawcy w godz 8-16 pon-pią. A telefony,
> owszem dzwoniły po godzinach... I co? Z początku (pierwsze 3 mies.
> pracy na okresie próbnym) godziłem się, traktując to (naiwnie) jako
> inwestycję na przyszłość, podwyżki, premie... Moje prognozy okazały się
> nietrafione ;). Pierwszym krokiem było pozbycie się telefonu służbowego
> (miałem okazję przekazania tel. nowo zatrudnionemu pracownikowi),
> następnym było nieodbieranie tel. z firmy po godz. 16...
> Ostatnim krokiem było rozwiązanie umowy o pracę z tą firmą w momencie,
> kiedy mieli inwentaryzację połączoną z wdrażaniem nowego systemu
> erp...burdel mieli niesamowity ;).
Miałem kiedyś taką sytuację. W pracy dobry układ, miła atmosfera,
zwierzchnik właściwie kumpel, wymieniliśmy się komórami (znaczy numerami
prywatnymi , służbowych nie było). Nie nadużywał tego nigdy. Ale potem
musiał odejść, została jednak jego sekretarka mająca mój numer. Przyszedł za
to nowy zwierzchnik. No i się zaczęło. Sytuacje zupełenie kuriozalne, np.
sobota jestem w drodze na jakiś weekendowy wypad, a tu telefon, że coś
potrzeba extra na poniedziałek. Olewam, oczywiście. W poniedziałek jakieś
pretensje. Olewam. Ale to nie jeden raz. Poza tym telefony w czasie
prywatnym z głupimi pytaniami.
Nie mogłem zmienić numeru, bo sporo osób zamawiających u mnie różne usługi
go znało, często dzwoniono z czyjegoś polecenia więc nie mogłem (czyt. nie
opłacało mi się) także nie odbierać nieznanych numerów. Uwagi nie działały,
zawsze sytuacja była "bardzo strasznie ważna".
Musiałem to przerwać i poszedłem po całości - odbierałem telefony ale jak
tylko usłyszałem coś niechcianego to się natychmiast rozłączałem. Odbyła się
rozmowa w tym temacie w czasie której przekazałem informację, że po pracy
dla pracodawcy mnie nie ma, jego telefony są niepożądane, z moją własnością
(telefon) robię co chcę, kiedy chcę i naciskam co chcę. Tak samo moją
własnością jest czas poza godzinami pracy. Fochy, obraza, itp. Olałem.
A potem on też odszedł, sekretarce kazałem o mój nr zapomnieć, a następcy na
pytanie o telefon powiedziałem krótko, że nie jestem zainteresowany
udostępnieniem kontaktu.
No i spokój.
--
Jotte
-
22. Data: 2009-03-10 08:05:43
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Jurek M" <m...@1...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
>> się, pojechałby sam. Za nadgodziny i dojazd miałem zapłacone zgodnie z
>> ustaleniami. I było ok.
> Uczciwe reguły, nieprzekraczanie ich jednostronnie to komfort pracy, bardzo
> cenny i chyba dość deficytowy.
Na początku zatrudnienia zawsze występuje 'próba sił' m. pracownikiem, a jego
przełożonym.
Zarówno jeden jak i drugi, testują na ile jeden w stosunku do drugiego mogą
sobie pozwolić.
Ja np. testowałem, jak bardzo mogę się 'spóźniać' do pracy, bo lubię mieć czas
ruchomy (widełki), w zależności od potrzeb danego dnia. No cóż, umowa
przewidywała czas pracy w godz. 8-16.
W końcu stanęło na tym, że w określone dni mogłem przyjść do firmy na drugą
zmianę, po 14, co było korzystne również dla pracodawcy.
Pewnych zasad nie da się zapisać w umowie i dlatego niektóre ustalenia przyjmują
formę umowy ustnej. I to w porządku, pod warunkiem trzymania się ustalonych
reguł.
Trafisz na chama bez zasad, wtedy jest to nie możliwe. Mało tego, dobrze wówczas
rejestrować wszystkie kontakty z takim osobnikiem. ;)
> to nowy zwierzchnik. No i się zaczęło. Sytuacje zupełenie kuriozalne, np.
> sobota jestem w drodze na jakiś weekendowy wypad, a tu telefon, że coś
> potrzeba extra na poniedziałek. Olewam, oczywiście. W poniedziałek jakieś
> pretensje. Olewam. Ale to nie jeden raz. Poza tym telefony w czasie prywatnym
> z głupimi pytaniami.
W dużej mierze takie zachowanie (a właściwie brak zachowania) idzie w parze z
brakiem życia prywatnego (rodzinnego), innych zainteresowań, niezwiązanych z
pracą.
On tego po prostu nie czuł, że tak nie wypada, nie nalezy robić.
Przez moje życie zawodowe kilku takich typów się przewinęło, i to nie tylko w
relacji podwładny-przełożony, ale również klient-usługodawca.
Zdarzyło się raz, że klient wytrzasnął tel. stacjonarny i dzwoni po 22, bo
komórka nie odpowiadała, a on miał małe pytanko...hmmm...niby klient nasz Pan,
ale bez przesady. :)
> Nie mogłem zmienić numeru, bo sporo osób zamawiających u mnie różne usługi go
> znało, często dzwoniono z czyjegoś polecenia więc nie mogłem (czyt. nie
> opłacało mi się) także nie odbierać nieznanych numerów. Uwagi nie działały,
> zawsze sytuacja była "bardzo strasznie ważna".
Czy jest na to sposób? Może odpłacać upierdliwemu szefowi pięknym za nadobne? ;)
Dzwonić z byle pierdołą o różnych porach dnia i nocy...z tym, że on może nawet
nie zauważyć różnicy (skoro ma wyprany mózg...), bo cała doba to dla niego dzień
pracy. ;)
> własnością jest czas poza godzinami pracy. Fochy, obraza, itp. Olałem.
> A potem on też odszedł, sekretarce kazałem o mój nr zapomnieć, a następcy na
> pytanie o telefon powiedziałem krótko, że nie jestem zainteresowany
> udostępnieniem kontaktu.
Zastanawiające, że tacy goście 'rotują' tak szybko...
W sumie ten ostatni zapłacił za błędy poprzednika, bo mógł to być całkiem
przyzwoity człowiek.
Jurek M.
-
23. Data: 2009-03-10 17:07:57
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:gp57hp$1vv$1@nemesis.news.neostrada.pl Jurek M
<m...@1...pl> pisze:
>>> się, pojechałby sam. Za nadgodziny i dojazd miałem zapłacone zgodnie z
>>> ustaleniami. I było ok.
>> Uczciwe reguły, nieprzekraczanie ich jednostronnie to komfort pracy,
>> bardzo cenny i chyba dość deficytowy.
> Na początku zatrudnienia zawsze występuje 'próba sił' m. pracownikiem, a
> jego przełożonym.
> Zarówno jeden jak i drugi, testują na ile jeden w stosunku do drugiego
> mogą sobie pozwolić.
To się nazywa "rozpoznanie walką". ;)
A ja często wolę metodę na durnia.
Niech frajer nie wie ile ja wiem, niech się odsłoni, co i jak robi, a potem
w łeb go. :)
> Trafisz na chama bez zasad, wtedy jest to nie możliwe. Mało tego, dobrze
> wówczas rejestrować wszystkie kontakty z takim osobnikiem. ;)
To na pewno.
>> to nowy zwierzchnik. No i się zaczęło. Sytuacje zupełenie kuriozalne,
>> np. sobota jestem w drodze na jakiś weekendowy wypad, a tu telefon,
>> że coś potrzeba extra na poniedziałek. Olewam, oczywiście. W
>> poniedziałek jakieś pretensje. Olewam. Ale to nie jeden raz. Poza tym
>> telefony w czasie prywatnym z głupimi pytaniami.
> W dużej mierze takie zachowanie (a właściwie brak zachowania) idzie w
> parze z brakiem życia prywatnego (rodzinnego), innych zainteresowań,
> niezwiązanych z pracą.
> On tego po prostu nie czuł, że tak nie wypada, nie nalezy robić.
Chyba nie tylko. On myślał, że jemu tak wolno, że ma prawo i że to normalne.
Nie pojął nawet jak jasno powiedziałem, ze sobie nie życzę.
Tak bywa z kmiotstwem jak im jakąkolwiek włądzę czy namiastke władzy dać do
brudnych łap.
>> Nie mogłem zmienić numeru, bo sporo osób zamawiających u mnie różne
>> usługi go znało, często dzwoniono z czyjegoś polecenia więc nie
>> mogłem (czyt. nie opłacało mi się) także nie odbierać nieznanych
>> numerów. Uwagi nie działały, zawsze sytuacja była "bardzo strasznie
>> ważna".
> Czy jest na to sposób? Może odpłacać upierdliwemu szefowi pięknym za
> nadobne? ;) Dzwonić z byle pierdołą o różnych porach dnia i nocy...z
> tym, że on może nawet nie zauważyć różnicy (skoro ma wyprany mózg...),
> bo cała doba to dla niego dzień pracy. ;)
No ale to sam sobie zrobisz źle.
>> własnością jest czas poza godzinami pracy. Fochy, obraza, itp. Olałem.
>> A potem on też odszedł, sekretarce kazałem o mój nr zapomnieć, a
>> następcy na pytanie o telefon powiedziałem krótko, że nie jestem
>> zainteresowany udostępnieniem kontaktu.
> Zastanawiające, że tacy goście 'rotują' tak szybko...
> W sumie ten ostatni zapłacił za błędy poprzednika, bo mógł to być całkiem
> przyzwoity człowiek.
Nie wiem dokładnie dlaczego odszedł.
--
Jotte
-
24. Data: 2009-03-11 09:46:40
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: Herald <h...@o...eu>
Dnia Mon, 09 Mar 2009 08:26:11 +0000, grom@x napisał(a):
>>> Czy pracownikowi, który - jak twierdzisz - nie pozostaje w dyspozycji
>>> pracodawcy w czasie np. zakładania ubrania roboczego albo przemarszu z
>>> szatni do maszyny pracodawca może wydać polecenie służbowe?
>>
>> Może - tak samo jak spotkanemu na ulicy w niedzielę albo takiemu,
>> który właśnie przyszedł do kadr przynieść zwolnienie lekarskie.
>
> tak samo może chcieć wpaść na imprezę do teściów pracownika i zacząć
> opierdzielać za czegos zrobienie/niezrobienie itp.
> weź mnie nie rozśmieszaj.
Czy nie zauważyłeś podtekstu tego zwrotu Keizena w kierunku Jotte?
To ironiczne wyrażenie ze strony Keizena.
Gdybyś pomyślał przy czytaniu posta Keizena, zrozumiałbyś że wydawanie
poleceń pracownikowi przez przełożonego który przyszedł do kadr złożyć
"ZLA" ma taki sam skutek/efekt jak wydanie tego samego "polecenia" na ulicy
w niedzielę podczas wymijania się.
>> Chcesz podważyć - odwołaj się do Trybunału Europejskiego od takich orzeczeń SN
>>
> chyba czegoś nie rozumiem,
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Nie rozumiesz.
> jakie znowu orzeczenie sądu najwyzszego w sprawie wydawania poleceń slużbowych???
Przeczytaj jeszcze raz część posta Keizena, przed tym wyrwanym z kontekstu
fragmentem.
Zrozumiałaś już?
Jotte ma wedle tego albo zacząć sobie pisać na pręgi albo podważyć wyrok SN
w sprawie "czasu pracy od stawienia się na stanowisku pracy do jego
opuszczenia".
> mógłbyś to rozwinąć?
Kumasz bazę czy jesteś głupszy od Jottego?
Bo ten to tylko się pieni :))))
-
25. Data: 2009-03-11 11:15:11
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "grom@x" <gromax@_USUN_.interia.pl>
po pierwsze dowiedz się co znaczy słowo "ironia".
a po drugie spróbuj je zrozumieć.
Reszty nawet komentować mi się nie chce. Jeżeli chodzi o czytanie z
rozumieniem - polecam ci dokładnie się do tego zastosować.
A co do wyroku sądu - skoro ma taki byc podważony to znaczy że już jakiś
przynajmniej jeden istnieje. Więc co za problem podać go jako przykład?
Bo jak nie ma, to znaczy że mamy fałszywe przesłanki.
i niepotrzebnie bijesz pianę, wyluzuj
-
26. Data: 2009-03-11 18:43:14
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Jurek M" <m...@1...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> napisał w wiadomości
>> On tego po prostu nie czuł, że tak nie wypada, nie nalezy robić.
> Chyba nie tylko. On myślał, że jemu tak wolno, że ma prawo i że to normalne.
Skądś to jego przekonanie się wzięło. Przecież się z tym nie urodził. ;)
> Nie pojął nawet jak jasno powiedziałem, ze sobie nie życzę.
> Tak bywa z kmiotstwem jak im jakąkolwiek włądzę czy namiastke władzy dać do
> brudnych łap.
Prawdziwą władzę zawsze dzierży główna księgowa z informatykiem.
Oni najszybciej mogą powalić firmę, albo 'cudownie' poprawić jej kondycję :)))
Reszta to namiastka...
Jurek M.
-
27. Data: 2009-03-11 18:51:44
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Jurek M" <m...@1...pl>
Użytkownik "Tomasz Kaczanowski" <k...@n...poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości
>> No przecież jest gotowy i wykonuje polecenie "codziennie rano idz po klucz".
>> Przeciez sam sobie tego biegania nie wymyślił dla swojego widzimisię.
> No - chodzenie po klucz to juz praca, bo to przyotowanie stanowiska pracy,
> ktore powinno byc albo przygotowane przez pracodawce, albo przygotowanie
> takowego nalezy do obowiazkow pracownika, czyli jest juz praca.
Gdyby było inaczej, to gdyby szef w trakcie spaceru pracownika po klucz,
napotkał go i wydał mu polecenie, żeby jednak po ten klucz nie szedł, to on
miałby prawo zignorować polecenie i iść po klucz. ;)
Jurek M.
-
28. Data: 2009-03-11 21:14:09
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:gp86g7$11i$1@inews.gazeta.pl grom@x
<gromax@_USUN_.interia.pl> pisze:
> po pierwsze dowiedz się co znaczy słowo "ironia".
> a po drugie spróbuj je zrozumieć.
> Reszty nawet komentować mi się nie chce.
A ja niepotrzebnie straciłem czas.
Nie pierwszy raz...
> A co do wyroku sądu - skoro ma taki byc podważony to znaczy że już jakiś
> przynajmniej jeden istnieje. Więc co za problem podać go jako przykład?
Niektórym problem.
Niektórym problem napisać coś jasno, z sensem, bo mądrze to już faktycznie
za duże oczekiwania.
Głupie gadanie głupoty nie zamaskuje. Do maskowania głupoty bardzo dobrze
służy znane przysłowie: milcząc głupi ujdzie za mądrego.
--
Jotte
-
29. Data: 2009-03-12 07:30:47
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Noe Bat" <n...@o...pl>
Użytkownik "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
>> po pierwsze dowiedz się co znaczy słowo "ironia".
>> a po drugie spróbuj je zrozumieć.
>> Reszty nawet komentować mi się nie chce.
> A ja niepotrzebnie straciłem czas.
> Nie pierwszy raz...
>
>> A co do wyroku sądu - skoro ma taki byc podważony to znaczy że już jakiś
>> przynajmniej jeden istnieje. Więc co za problem podać go jako przykład?
> Niektórym problem.
> Niektórym problem napisać coś jasno, z sensem, bo mądrze to już faktycznie
> za duże oczekiwania.
> Głupie gadanie głupoty nie zamaskuje. Do maskowania głupoty bardzo dobrze
> służy znane przysłowie: milcząc głupi ujdzie za mądrego.
Długo tak jeszcze będziesz tutaj mędrkował ?
-
30. Data: 2009-03-12 13:37:38
Temat: Re: godzina rozpoczecia i zakonczenia pracy
Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska>
W wiadomości news:gpah0o$btb$1@achot.icm.edu.pl Noe Bat <n...@o...pl>
pisze:
> Długo tak jeszcze będziesz tutaj mędrkował ?
Zgaduj, masz 3 próby.
Podpowiem, że pewnie dłużej niż ty będziesz tu trollował.
--
Jotte