-
31. Data: 2006-08-10 05:54:26
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Marek Barbaszyński wrote:
> No to jeżeli można coś zasugerować: doktoratu nie ukrywać, bo nie ma
> się czego wstydzić, ale też i nie akcentować nadmiernie - lepiej
> pracodawcy zaprezentować konkretne umiejętności lub chociaż
> dziedzinę, którą się zna, mówiąc czym się do tej pory zajmowało.
> Podkreślanie stopnia naukowego zamiast konkretnej wiedzy
> sprawia wrażenie, ze poza stopniem delikwent sobą nic nie
> reprezentuje.
>
Zasadniczo doktorat jest wstepem do dzialalnosci stricte naukowej. Na
rynku pracy, ludzi z doktoratami kochaja np. placowki badawcze firm.
W Polsce mialam wsrod znajomych sporo dr (raczej siedzacych na uczelni)
i teza o robieniu doktoratu dla hobby mnie nie przekonuje - hobby moze
byc dziedzina nauki, ktora sie czlowiek zajmuje, ale nie samo robienie
doktoratu. Publikacje, recenzje, niskie stypendium, atmosfera na
uczelni... Przez to sie nie przechodzi dla hobby, jest to poswiecenie i
inwestycja dla jakiegos celu. Tym celem albo moze byc realizowanie
powolania w postaci wyboru zawodu naukowca/wykladowcy, albo osiagniecie
wysokiego poziomu kompetencji zawodowej w dziedzinach, gdzie sie to
oplaca - biotechnologia etc.
Jesli ktos nie pasuje do ktoregos z tych sensownych scenariuszy, to
zrozumiale jest, ze czlowiek sie moze zaczac podejrzliwie zastanawiac,
skad sie ten osobnik urwal.
Ja niedawno mialam podobna sytuacje ze swoim mgr. Tu, gdzie jestem,
profesor to tytul zawodowy, PhD to najwyzszy przypisany do czlowieka, a
nie do stanowiska stopien naukowy, odpowiednikiem mgr jest Master, a
licencjata Bachelor. Odpowiednikiem naszego mgr, czyli tytulu "masowego"
i traktowanego jak ukierunkowana na dzialalnosc komercyjna kompetencja w
danej dziedzinie jest Bachelor, natomiast Master to wstep do
dzialalnosci naukowej. W swietle stanowisk, na ktore aplikowalam, moj
mgr byl dziwny pewnie na tyle, co w Polsce doktorat u kogos chcacego
zostac sekretarka. Pytano sie o to oczywiscie. A wtedy ja mowilam:
"Jestem z Polski, a w Polsce system edukacji i cała sytuacja wyglada
inaczej niz tu" i szczegolowo wyjasnialam niepelnowartosciowosc
licencjata na polskim rynku pracy, konkurencje doprowadzajaca do żądania
wyzszego wyksztalcenia na srednie i nizsze stanowiska biurowe,
bezplatnosc studiow i cala reszte oraz sensownosc mojej decyzji
studiowania w warunkach polskich.
Reakcja byla "aha, ok." Przestawalo przeszkadzac.
Jak sie ma dr, to trzeba umiec na rozmowie kwalifikacyjnej w firmie,
ktore nie żąda dr, umiec to wyjasnic tak, zeby przedstawic, ze jest to
czescia sensownego i spojnego planu na zycie. Hobby to zdecydowanie za
slabe wyjasnienie.
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :)
-
32. Data: 2006-08-10 07:04:51
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: "doktorynka" <nic z tego@bez.adressu.pl>
A jak mezczyzna to co?
Pewnie nie ma powodzenia u kobiet <:
Czyli doktorat jako wynik nudy u kobiet i bycia nieatrakcyjnym - u
mezczyzn.Ciekawa teoria.
Ja spotykam sie z tym, ze ludzie albo faktycznie sa naukowcami, albo nie
maja pracy/kasy i licza na stypendia, co zreszta jest pulapka na mniej
"dochodowych" kierunkach. Albo jedno i drugie.
Ale moze Wy macie inne doswiadczenia :-)
-
33. Data: 2006-08-10 07:42:38
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: kondi <k...@g...pl>
Nixe napisał(a):
> "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl> napisał
>
>> a przeciętne studia zajmują mało?
>
> Zależy jak na to patrzeć. 4-6 lat to nie jest wieczność.
> Nie jest też to w końcu okres "bezinwestycyjny" (jak np. niegdysiejsza
> 2-letnia służba wojskowa).
> Poza tym studiować można zaocznie :)
>
>> nie robiłem doktoratu więc nie wiem, ale w czasie moich studiów nie dało
> się
>> normalnie pracować.
>
> W trakcie dziennych zapewne się nie da (na etat), ale zawsze można studiować
> zaocznie.
> Co do doktoratu - są studia doktoranckie - wtedy dostaje się stypendium (za
> moich czasów wcale nie takie małe).
>
na moim roku stypendia dostaja 2 osoby na 20 :) zajecia na ktorych
musimy byc sa zwykle w srodku dnia i powoduja, ze nikt nie chce cie
zatrudnic, jedna zaleta to taka, ze sa calkowicie za darmo i nie trzeba
za nie placic jak za zaoczne3, choc calkowitya oplata wnoszona jest
dopiero po otwarciu przewodu i wynosi kolo 8 tysiecy wiec teoretycznie
nie jest to jakas niewiarygodna kwota
-
34. Data: 2006-08-10 08:04:22
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: badzio <b...@n...skreslic.epf.pl>
Patrze, patrze a tu Nixe porozsypywal nastepujace haczki:
> Pewnie to zależy od uczelni. Na PG na studium doktoranckim (chemia) wszyscy
> doktoranci defaultowo otrzymywali tzw. stypendium doktoranckie.
> (połowa lat 90)
W polowie lat 90tych bylo inaczej. Wszystko zmienilo sie w ciagu
ostatnich 4-5 lat
--
badzio
-
35. Data: 2006-08-10 08:22:42
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: Tomasz Kaczanowski <k...@p...onet.pl>
Immona wrote:
> Marek Barbaszyński wrote:
>
>
>> No to jeżeli można coś zasugerować: doktoratu nie ukrywać, bo nie ma
>> się czego wstydzić, ale też i nie akcentować nadmiernie - lepiej
>> pracodawcy zaprezentować konkretne umiejętności lub chociaż
>> dziedzinę, którą się zna, mówiąc czym się do tej pory zajmowało.
>> Podkreślanie stopnia naukowego zamiast konkretnej wiedzy
>> sprawia wrażenie, ze poza stopniem delikwent sobą nic nie
>> reprezentuje.
>>
>
> Zasadniczo doktorat jest wstepem do dzialalnosci stricte naukowej. Na
> rynku pracy, ludzi z doktoratami kochaja np. placowki badawcze firm.
>
> W Polsce mialam wsrod znajomych sporo dr (raczej siedzacych na uczelni)
> i teza o robieniu doktoratu dla hobby mnie nie przekonuje - hobby moze
> byc dziedzina nauki, ktora sie czlowiek zajmuje, ale nie samo robienie
> doktoratu. Publikacje, recenzje, niskie stypendium, atmosfera na
> uczelni... Przez to sie nie przechodzi dla hobby, jest to poswiecenie i
> inwestycja dla jakiegos celu. Tym celem albo moze byc realizowanie
> powolania w postaci wyboru zawodu naukowca/wykladowcy, albo osiagniecie
> wysokiego poziomu kompetencji zawodowej w dziedzinach, gdzie sie to
> oplaca - biotechnologia etc.
Niekoniecznie - ja znam kilka osob, ktore zrobily /badz tez przymierzaja
sie zrobic doktorat ot tak dla siebie, bo to fajne wyzwanie, bo
interesuja sie tym itd. Wiec powodow moze byc wiecej, hobby tez :)
--
Kaczus/Pegasos User
http://kaczus.republika.pl
-
36. Data: 2006-08-11 17:50:22
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: Marcin Ciesielski <m...@o...nospam.pl>
Tomek wrote:
> takowa osoba ma około 30l zero praktyki zawodowej ( tak naprawdę na
Ostatnio prawie wszyscy fetyszyzują coś, co nazywają doświadczeniem. Dzięki
temu coraz młodsi ludzie mają coraz większe "doświadczenie" (w CV), a
jednocześnie coraz mniej potrafią.
Było już trochę dyskusji na ten temat na grupach informatycznych.
> pracy a przychodzi magister 24 letni świeży nie wypalony otwarty na
> nowości - jak myślisz kogo zatrudni pracodawca ? Tak więc jak ktoś nie
A może człowiek z doświadczeniem naukowym jest jeszcze bardziej otwarty na
nowości (abstrahując od polskich warunków, niestety)?
-
37. Data: 2006-08-11 17:56:18
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: Marcin Ciesielski <m...@o...nospam.pl>
Nixe wrote:
> uczelnia to tylko wstęp do wiedzy. Kolejną - tę bardziej cenioną - nabywa
> się w pracy, w praktyce. I że nikt nie zapłaci komuś takiemu tyle, ile
Są i tacy, którzy w tym czasie cofają się w rozwoju intelektualnym - zależy
od pracy. Nie dotyczy to raczej ludzi pracujących w branżach związanych z
technologią - ale ci nie stanowią 100%.
-
38. Data: 2006-08-21 16:48:12
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: k...@p...onet.pl
> Stypednium dostaje jakis procent doktorantow,
> u mnie bylo to 40%, a byl rok, ze nie dostal nikt
A u mnie w tym roku stypendiow bylo wiecej niz chetnych. Wiec to jednak mocno
zalezy od miejsca (tutaj: bardzo dobry wydzial na bardzo dobrym uniwerku,
najlepsi wyjezdzaja na doktorat za granice).
> Nie ma asystentury, skasowano ja w latach 90. Albo jestes doktorantem,
> albo masz etat (co na wiekszosci kierunkow graniczy z cudem)
Hmm, a moi znajomi jakos jeszcze jako studenci V roku dostali etaty asystenckie
(bo brakowalo cwiczeniowcow). Wiec znowu pudlo.
> Zaoczny doktorat (eksternistyczny) to pare tysiecy rocznie - takie sa
> stawki.
Nie znam nikogo takiego, ale przeciez mozesz robic studia doktoranckie bez
stypendium i wtedy nie prowadzisz zajec, wiec masz zajety ~1 dzien w tygodniu
(znajoma wlasnie zaczyna, bala sie, ze nie dostanie stypendium i sie o nie nie
starala - dostalaby na pewno).
> Ale masz racje, wszystkoz alezy od dziedziny
Jak widac bardzo.
Kasia
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
39. Data: 2006-08-22 10:01:30
Temat: Re: doktor - stop dyskryminacji
Od: badzio <b...@n...skreslic.epf.pl>
Patrze, patrze a tu k...@p...onet.pl porozsypywal nastepujace
haczki:
> Nie znam nikogo takiego, ale przeciez mozesz robic studia doktoranckie bez
> stypendium i wtedy nie prowadzisz zajec, wiec masz zajety ~1 dzien w tygodniu
Jasne. Zwlaszcza w momencie jesli robisz doktorat np z chemii i musisz
wykonac iles doswiadczen. Przeciez kazdy ma w domu akcelerator, bombe
kalorymetryczna, hplc itp :)
>> Ale masz racje, wszystkoz alezy od dziedziny
> Jak widac bardzo.
A nawet jeszcze bardziej.
Nawet biorac pod uwage taka chemie - mozna robic obliczeniowke, praca
polega na pisaniu/przerabianiu programow a to spokojnie mozna robic
wieczorami, w weekendy, w domu itp. A mozna robic prace doswiadczalna i
pewnych rzeczy sie nie przeskoczy, czasem doswiadzcenie musi trwac i
lipa - 4 dni w tygodniu zajete i nie ma szans tego zmienic (bo np na
jedno doswiadczenie sklada sie seria kilku mniejszych, ktore musza isc
dzien po dniu)
--
badzio