-
11. Data: 2005-12-30 18:52:02
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: Wojciech Bańcer <p...@p...pl>
Michał napisał(a):
>> Całkiem. Tylko bez określenia formy zatrudnienia nie przejdzie. :)
> a Ty byś spać wcześniej chodził, trzeba dbać o siebie ;)
Oj tam. Po nocach się najlepiej soft pisze. ;-)
--
Wojciech 'Proteus' Bańcer
p...@p...pl
-
12. Data: 2005-12-30 21:53:28
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: Michał <m...@s...net>
Immona wrote:
> (teraz widze, ze bylam malo obudzona. stylistycznie, to to moje
> tlumaczenie to wstyd.)
A prawo poranka? Immona, bez toalety, śniadania i kawy nie włączamy
komputera ;)
> U nas pokutuje takie falszywe przekonanie o profesjonalizmie, ze rowna
> sie on smiertelnej powadze, wynioslosci i chlodowi. Firmy sie boja
[cut]
> rzeczywiscie zwiazanych z biznesem) co ze wzgledu na styl. Ludzie
> skomentowali, ze "to nie wyglada powaznie". Jak widac, jest takie
> nastawienie i firmy sie raczej boja tego, niz nie maja zasobow do
> stworzenia fajnego ogloszenia.
To generalnie jest szerszy problem. Nasza narodowa mentalność, polactwo
to nasze z butów wychodzące, nie przepada za sukcesami innych, potępia
właścicieli biznesów, ceni łatwe i szybkie rozwiązania, przedkłada
zakombinowanie nad pracę u podstaw, bezkrytycznie zachłystuje się obcymi
wzorcami i podręcznikową, ostygłą wiedzą. I nie chodzi nawet o to, że
gdyby Reserved nazywał się Zaklepane czy Sunset Suits nosiłoby nazwisko
właściciela, to pewnie trudniej promowałoby się te marki mimo, że
przygotowane były na rodzimy rynek. Takie zawężenie horyzontów przejawia
się wszędzie: obawa przed podejmowaniem nawet najprostszych negocjacji,
unikanie udziału w konkstruktywnych dyskusjach i okazywania własnego
zdania w otoczeniu osób o większym doświadczeniu/statusie, zupełna
niechęć do przejmowania inicjatywy w sprawach zawodowych, równanie w dół.
Innowacyjne rozwiązania to dla PL nie dość, że chyba jedyna, ale też w
gruncie rzeczy najprostsza droga do spokojnych snów o PKB. A przecież
nie jest tak, że organicznie nie potrafimy. Mamy niezłe know-how, mamy
specjalistów gotowych zarabiać mniej niż na zachodzie pracując w kraju,
ale nad ciekawymi projektami, mamy pomysły. Ale nie radzimy sobie w
prezentowaniu własnej osoby czy pomysłu, nie potrafimy wyłonić
autorytetu w grupie, obawiamy się też jak ognia ryzyka, które
nieodłącznie związane jest z nowymi przedsięwzięciami. Łatwiej doceniamy
sukcesy "amerykańskich naukowców" i "amerykańskich milionerów" niż
naszych własnych, bo przecież "w tej Hameryce to lepiej, łatwiej i
mądrzej", poza tym tewałeny czy inne polsaty bezkrytycznie publikują
niusy CNN czy NBC. Ręka do góry ten, kto nie inwestuje w akcje, a
kojarzy Bioton... I niestety wolimy psioczyć na milionowe zarobki
prezesów dużych firm "uciskających klasą robotniczę" niż wziąć się w
garść, pozbierać od rodziny kasę na ZUS na najbliższy rok i zabrać się
za realizację planów.
Podsumowując te dwa akapity: lubujemy zamykać się w ograniczeniach i
kontrolować ich przestrzeganie przez innych. To głupie bardzo.
> PL to strasznie sztywna i smutna kultura w stosunkach miedzyludzkich,
> choc sami Polacy uwazaja sie za spontanicznych. Ciekawostka, Polacy
> bardzo dobrze dogaduja sie z Japonczykami i na odwrot, nawet w
> sytuacjach bez uprzedniego treningu miedzykulturowego. Jak mi drugi z
> rzedu Japonczyk powiedzial, ze Polacy sa the best jako ludzie, to
> zaczelam sie powaznie zastanawiac, o co chodzi. Potem doszlam do
> wniosku, nie wiem, na ile slusznego, ze elementem wspolnym jest waga
> przypisywana "zachowaniu twarzy".
"Zachowanie twarzy" w kulturze japońskiej wiąże się chyba bardziej z
honorem, a u nas - czy ja wiem... ;). A nasze zamiłowanie do smutku,
szarości, powagi i ociężałości na tle innych nacji widać wyraźnie.
> Powiedzmy to szczerze :) tak naprawde, czesto nie chodzi o same soft
> skills, ale o cos, co ladnie nazywa sie elastycznoscia, a co brutalnie
> mozna opisac jako wyrazanie pozytywnych uczuc pod adresem osob, wobec
> ktorych sie tych uczuc nie zywi.
Nie mogę się nie zgodzić :). Poza tym zdolność do empatii bywa
przydatna, a ITowcom nie tak często się przytrafia ;).
> przychodzi z trudem. Niechec wielu znanych mi ITowcow do FMCG czy
> konsultingu nie ma zwiazku z ich brakiem soft skills, bo wielu z nich je
> posiada, ale z niechecia wobec koniecznosci bycia milym dla ludzi,
> ktorzy na to nie zasluguja. A te branze akurat potrafia doprowadzic te
> koniecznosc do rozmiarow nawet dla mnie niestrawnych.
Takie firmy mają jeszcze jedną dziwną dla wielu komputerowców własność -
namolnie promują rekrutację pionową w ścieżce managerskiej. I, choć nie
jest to akurat mój pomysł na życie, to rozumiem świetnie ludzi z dużym
doświadczeniem developerskim, którzy wolą niezmiennie kierować ideami, a
nie zespołem.
pozdrawiam,
--
mgl
-
13. Data: 2005-12-31 00:49:33
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: Michał <m...@s...net>
Immona wrote:
> (teraz widze, ze bylam malo obudzona. stylistycznie, to to moje
> tlumaczenie to wstyd.)
A Prawo Poranka? Immona, bez toalety, śniadania i kawy nie włączamy
komputera ;)
> U nas pokutuje takie falszywe przekonanie o profesjonalizmie, ze rowna
> sie on smiertelnej powadze, wynioslosci i chlodowi. Firmy sie boja
[cut]
> rzeczywiscie zwiazanych z biznesem) co ze wzgledu na styl. Ludzie
> skomentowali, ze "to nie wyglada powaznie". Jak widac, jest takie
> nastawienie i firmy sie raczej boja tego, niz nie maja zasobow do
> stworzenia fajnego ogloszenia.
To generalnie jest szerszy problem. Nasza narodowa mentalność, polactwo
to nasze z butów wystające, nie przepada za sukcesami innych, potępia
właścicieli biznesów, ceni łatwe i szybkie rozwiązania, przedkłada
zakombinowanie nad pracę u podstaw, bezkrytycznie zachłystuje się obcymi
wzorcami i podręcznikową, ostygłą wiedzą. I nie chodzi nawet o to, że
gdyby Reserved nazywał się Zaklepane czy Sunset Suits nosiłoby nazwisko
właściciela, to pewnie trudniej promowałoby się te marki mimo, że
przygotowane były na rodzimy rynek. Takie zawężenie horyzontów przejawia
się wszędzie: obawa przed podejmowaniem nawet najprostszych negocjacji,
unikanie udziału w konkstruktywnych dyskusjach i okazywania własnego
zdania w otoczeniu osób o większym doświadczeniu/statusie, zupełna
niechęć do przejmowania inicjatywy w sprawach zawodowych, równanie w dół.
Innowacyjne rozwiązania to dla PL nie dość, że chyba jedyna, ale też w
gruncie rzeczy najprostsza droga do spokojnych snów o PKB. A przecież
nie jest tak, że organicznie nie potrafimy. Mamy niezłe know-how, mamy
specjalistów gotowych zarabiać mniej niż na zachodzie pracując w kraju,
ale nad ciekawymi projektami, mamy pomysły. Ale nie radzimy sobie w
prezentowaniu własnej osoby czy pomysłu, nie potrafimy wyłonić
autorytetu w grupie, obawiamy się też jak ognia ryzyka, które
nieodłącznie związane jest z nowymi przedsięwzięciami. Łatwiej doceniamy
sukcesy "amerykańskich naukowców" i "amerykańskich milionerów" niż
naszych własnych, bo przecież "w tej Hameryce to lepiej, łatwiej i
mądrzej", poza tym tefałeny czy inne polsaty bezkrytycznie publikują
niusy CNN czy NBC. Ręka do góry ten, kto nie inwestuje w akcje, a
kojarzy Bioton... I niestety wolimy psioczyć na milionowe zarobki
prezesów dużych firm "uciskających klasą robotniczę" niż wziąć się w
garść, pozbierać od rodziny kasę na ZUS na najbliższy rok i zabrać się
za realizację planów.
Podsumowując te dwa akapity: lubujemy zamykać się w ograniczeniach i
kontrolować ich przestrzeganie przez innych. To głupie bardzo.
> PL to strasznie sztywna i smutna kultura w stosunkach miedzyludzkich,
> choc sami Polacy uwazaja sie za spontanicznych. Ciekawostka, Polacy
> bardzo dobrze dogaduja sie z Japonczykami i na odwrot, nawet w
> sytuacjach bez uprzedniego treningu miedzykulturowego. Jak mi drugi z
> rzedu Japonczyk powiedzial, ze Polacy sa the best jako ludzie, to
> zaczelam sie powaznie zastanawiac, o co chodzi. Potem doszlam do
> wniosku, nie wiem, na ile slusznego, ze elementem wspolnym jest waga
> przypisywana "zachowaniu twarzy".
"Zachowanie twarzy" w kulturze japońskiej wiąże się chyba bardziej z
honorem, a u nas - czy ja wiem... ;). A nasze zamiłowanie do smutku,
szarości i powagi tam, gdzie nie trzeba, na tle innych nacji widać zbyt
wyraźnie.
> Powiedzmy to szczerze :) tak naprawde, czesto nie chodzi o same soft
> skills, ale o cos, co ladnie nazywa sie elastycznoscia, a co brutalnie
> mozna opisac jako wyrazanie pozytywnych uczuc pod adresem osob, wobec
> ktorych sie tych uczuc nie zywi.
Nie mogę się nie zgodzić :). Poza tym zdolność do empatii bywa
przydatna, a ITowcom nie tak często się przytrafia ;).
> przychodzi z trudem. Niechec wielu znanych mi ITowcow do FMCG czy
> konsultingu nie ma zwiazku z ich brakiem soft skills, bo wielu z nich je
> posiada, ale z niechecia wobec koniecznosci bycia milym dla ludzi,
> ktorzy na to nie zasluguja. A te branze akurat potrafia doprowadzic te
> koniecznosc do rozmiarow nawet dla mnie niestrawnych.
Takie firmy mają jeszcze jedną dziwną dla wielu komputerowców własność -
namolnie promują rekrutację pionową w ścieżce managerskiej. I, choć nie
jest to akurat mój pomysł na życie, to rozumiem świetnie ludzi z dużym
doświadczeniem developerskim, którzy wolą niezmiennie kierować ideami, a
nie zespołem.
pozdrawiam,
--
mgl
-
14. Data: 2005-12-31 00:53:10
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: Michał <m...@s...net>
Immona wrote:
> (teraz widze, ze bylam malo obudzona. stylistycznie, to to moje
> tlumaczenie to wstyd.)
Immona, bez toalety, śniadania i kawy nie włączamy komputera ;)
> U nas pokutuje takie falszywe przekonanie o profesjonalizmie, ze rowna
> sie on smiertelnej powadze, wynioslosci i chlodowi. Firmy sie boja
[cut]
> rzeczywiscie zwiazanych z biznesem) co ze wzgledu na styl. Ludzie
> skomentowali, ze "to nie wyglada powaznie". Jak widac, jest takie
> nastawienie i firmy sie raczej boja tego, niz nie maja zasobow do
> stworzenia fajnego ogloszenia.
To generalnie jest szerszy problem. Nasza narodowa mentalność, polactwo
to nasze z butów wystające, nie przepada za sukcesami innych, potępia
właścicieli biznesów, ceni łatwe i szybkie rozwiązania, przedkłada
zakombinowanie nad pracę u podstaw, bezkrytycznie zachłystuje się obcymi
wzorcami i podręcznikową, ostygłą wiedzą. I nie chodzi nawet o to, że
gdyby Reserved nazywał się Zaklepane czy Sunset Suits nosiłoby nazwisko
właściciela, to pewnie trudniej promowałoby się te marki mimo, że
przygotowane były na rodzimy rynek. Takie zawężenie horyzontów przejawia
się wszędzie: obawa przed podejmowaniem nawet najprostszych negocjacji,
unikanie udziału w konkstruktywnych dyskusjach i okazywania własnego
zdania w otoczeniu osób o większym doświadczeniu/statusie, zupełna
niechęć do przejmowania inicjatywy w sprawach zawodowych, równanie w dół.
Innowacyjne rozwiązania to dla PL nie dość, że chyba jedyna, ale też w
gruncie rzeczy najprostsza droga do spokojnych snów o PKB. A przecież
nie jest tak, że organicznie nie potrafimy. Mamy niezłe know-how, mamy
specjalistów gotowych zarabiać mniej niż na zachodzie pracując w kraju,
ale nad ciekawymi projektami, mamy pomysły. Ale nie radzimy sobie w
prezentowaniu własnej osoby czy pomysłu, nie potrafimy wyłonić
autorytetu w grupie, obawiamy się też jak ognia ryzyka, które
nieodłącznie związane jest z nowymi przedsięwzięciami. Łatwiej doceniamy
sukcesy "amerykańskich naukowców" i "amerykańskich milionerów" niż
naszych własnych, bo przecież "w tej Hameryce to lepiej, łatwiej i
mądrzej", poza tym tefałeny czy inne polsaty bezkrytycznie publikują
niusy CNN czy NBC. Ręka do góry ten, kto nie inwestuje w akcje, a
kojarzy Bioton... I niestety wolimy psioczyć na milionowe zarobki
prezesów dużych firm "uciskających klasę robotniczę" niż wziąć się w
garść, pozbierać od rodziny kasę na ZUS na najbliższy rok i zabrać się
za realizację planów.
Podsumowując te dwa akapity: lubujemy zamykać się w ograniczeniach i
kontrolować ich przestrzeganie przez innych. To głupie bardzo.
> PL to strasznie sztywna i smutna kultura w stosunkach miedzyludzkich,
> choc sami Polacy uwazaja sie za spontanicznych. Ciekawostka, Polacy
> bardzo dobrze dogaduja sie z Japonczykami i na odwrot, nawet w
> sytuacjach bez uprzedniego treningu miedzykulturowego. Jak mi drugi z
> rzedu Japonczyk powiedzial, ze Polacy sa the best jako ludzie, to
> zaczelam sie powaznie zastanawiac, o co chodzi. Potem doszlam do
> wniosku, nie wiem, na ile slusznego, ze elementem wspolnym jest waga
> przypisywana "zachowaniu twarzy".
"Zachowanie twarzy" w kulturze japońskiej wiąże się chyba bardziej z
honorem, a u nas - czy ja wiem... ;). A nasze zamiłowanie do smutku,
szarości i powagi tam, gdzie nie trzeba, na tle innych nacji widać
niestety zbyt wyraźnie.
> Powiedzmy to szczerze :) tak naprawde, czesto nie chodzi o same soft
> skills, ale o cos, co ladnie nazywa sie elastycznoscia, a co brutalnie
> mozna opisac jako wyrazanie pozytywnych uczuc pod adresem osob, wobec
> ktorych sie tych uczuc nie zywi.
Nie mogę się nie zgodzić :). Poza tym zdolność do empatii bywa
przydatna, a ITowcom nie tak często się przytrafia ;).
> przychodzi z trudem. Niechec wielu znanych mi ITowcow do FMCG czy
> konsultingu nie ma zwiazku z ich brakiem soft skills, bo wielu z nich je
> posiada, ale z niechecia wobec koniecznosci bycia milym dla ludzi,
> ktorzy na to nie zasluguja. A te branze akurat potrafia doprowadzic te
> koniecznosc do rozmiarow nawet dla mnie niestrawnych.
Takie firmy mają jeszcze jedną dziwną dla wielu komputerowców własność -
namolnie promują rekrutację pionową w ścieżce managerskiej. I, choć nie
jest to akurat mój pomysł na życie, to rozumiem świetnie ludzi z dużym
doświadczeniem developerskim, którzy wolą niezmiennie kierować ideami, a
nie zespołem.
pozdrawiam,
--
mgl
-
15. Data: 2006-01-02 11:21:57
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: "xcom24" <x...@w...pl>
Czasami lepiej nie wdawac sie w dyskusje o byle czym, lecz poznizsze az
prosi sie o komentarz:
"Michał" <m...@s...net> wrote in message
news:dp2amo$loj$1@news.dialog.net.pl...
> > Dynamicznie rozwijajaca amerykanska firma StaySystems, LLC poszerzajac
swoj
> > zespol projektowy poszukuje osoby na stanowisko:
> > Mlodszy Programista (J2EE)
> [cut]
>
> > Wymagania:
> > - znajomosc narzedzi RAD (Visual Studio, Borland C++ Builder),
> +
> > - znajomosc metodologii modelowania systemów,
> = "Mlodszy Programista (J2EE)"??
>
Dlaczego ma to miec lub nie miec zwiazku z programowaniem w J2EE?
Programowanie to jednak szersza dziedzina niz sama znajomosc J2EE. Czy
przerabianie czesci kodu z Visual Studio (gdzie korzysta sie wlasnie z VS)
na J2EE nie ma zwiazku z J2EE? Btw w niektorych narzedziach RAD (np.
PowerBuilder) mozna pisac aplikacje J2EE (kod Java) - no ale oczywiscie o
tym to wiedziec nie trzeba lub mozna to przemilczec...
:P
> Poza tym "metodologia modelowania systemów" to nauka o badaniu i
> rozwijaniu metod modelowania - doktorat z inżynierii oprogramowania
> byłby zdecydowanie na miejscu ;).
Osoba, ktora pisze takie "farmazony" chyba zupelnie nie zdaje sobie sprawy,
co oznacza modelowanie systemow inf. Uprzedzajac pytanie odpowiem: to
rowniez znajomosc UML (czytanie i analiza gotowych diagramow), umiejetnosc
zastosowania w praktyce (programujac) modelu/modeli systemow. To takze
znajomosc narzedzi sluzacych do modelowania (np. Oracle Designer, Rational
Rose, Sybase PowerDesigner).
Kazdy student 3-4 roku informatyki powinien posiadac juz takie
umiejetnosci - coz nie wszyscy uwazali na wykladach lub nie wszyscy
skonczyli opowiednie studia...
>
> > Opis zadan:
> > - tworzenie modulów aplikacji Web-owej w srodowisku Enterprise
Application
> > Server,
>
> wtf? Sybase EAServer??
> a pewnie po prostu jakiś tam serwer aplikacyjny...
Po co pisac o czyms, o czym sie nie ma zielonego pojecia? :)
> Kolejność wymagań w oryginalnym ogłoszeniu też arcychaotyczna - najpierw
> "technologia XML" (btw, co to jest konkretnie "technologia XML" z punktu
> widzenia programisty J2EE?), potem VS i C++ Builder (?!), ...,
> umiejętność pracy w zespole, dobra organizacja pracy, ..., JSP (dopiero
> teraz), JS/HTML/CSS.
A moze doszukajmy sie jakiegos sensu:
- na poczatku podajemy zawsze oczekiwania dotyczace wyksztalcenia
- podajmy pozniej przydatne umiejetnosci: XML, RAD (PowerBuilder jako np.
narzedzie wytwarzania), SQL, modelowanie systemow,
- umiejetnosci miekkie
- i na koncu - najwazniejsze umiejetnosci z punktu widzenia stanowiska
Poza tym znow chyba brak wiedzy lub totalne ignoranctwo:
Czy znajomosc XML ogranicza sie tylko do rozszyfrowania skrotu (no i znow
kazdy powie przeciez ze zna XML)? A co z XSL, optymalizacja XML pod katem
przesylania danych, WebServices, XMLHttpRequest, i innymi?
>
> W ostatnim czasie na ppd sporo było dyskusji o tym, jak sklecić czytelne
> i atrakcyjne CV. Może przydałby się wątek, jak czytelnie i atrakcyjnie
> sformułować ofertę pracy?
>
> Bo, na ten przykład, po kiego kija wymagać w ogłoszeniu pracy dla
> programisty "umiejętności pracy w zespole" i "dobrej organizacji pracy",
> skoro te cechy są bardzo trudne do określenia w swoim własnym przypadku,
> a każdy (programista w szczególności) i tak jest pewien, że je posiada?
>
Widocznie osoba, ktora pisze takie bzdury nie nadaje sie do pracy w zespole
a o organizacji pracy to nie wie chyba nic... Rzeczywiscie - piszmy programy
w jednym wierszu, zapomnijmy o komentarzach i mamy chyba wzorzec lansowany
przez uzytkownika "Michal".
Nie ma juz osob, ktore szukaja pracy, gdzie nie beda musialy "meczyc sie"
wspolpraca w jakims zespole? Wedlug mnie tacy jeszcze istnieja...
> I ten "dynamiczny rozwój", ech...
>
> pozdrawiam,
> --
> mgl
Refleksja na koniec: minely juz czasy gdy programista nazywalo sie jedynie
osobe piszaca programy w Assemblerze. Czasy sie zmieniaja i nawet od
programistow wymaga sie juz nieco wiecej i oczekuje sie nieco szerszego
spojrzenia na wytwarzane oprogramowanie...
Generalnie po co komentowac czyjes wymagania, jak nie ma sie zielonego
pojecia jakie one w rzeczywistosci sa? Rozne sa stanowiska i zadania do nich
dopisane, wiec smieszne sa takie dyskusje.
Czasami wspolczuje niektorym firmom, ze maja takich pracownikow jak...
Wedlug mnie mamy pierwszego kandydata do odstrzalu :)
Pozdrawiam
xcom
-
16. Data: 2006-01-02 14:40:11
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: Michał <m...@s...net>
xcom24 wrote:
> Widocznie osoba, ktora pisze takie bzdury nie nadaje sie do pracy w zespole
> a o organizacji pracy to nie wie chyba nic... Rzeczywiscie - piszmy programy
> w jednym wierszu, zapomnijmy o komentarzach i mamy chyba wzorzec lansowany
> przez uzytkownika "Michal".
Nie wiem, skąd tyle goryczy w komentarzu, ale te osobiste wycieczki to
bardzo "słaby" pomysł. To Ty jesteś autorem tego ogłoszenia?
Coś tam o studiach wspominałeś... na pewno wiesz, co znaczy słowo
"metodologia" i czym się różni od słowa "metodyka"?
Generalnie to wiesz... życzę szczęścia w Nowym Roku ;)
pozdrawiam,
--
mgl
-
17. Data: 2006-01-02 15:14:36
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: januszek <j...@p...irc.pl>
Michał napisał(a):
[...]
> Coś tam o studiach wspominałeś... na pewno wiesz, co znaczy słowo
> "metodologia" i czym się różni od słowa "metodyka"?
Być może kończył "metalurgie" ;P
j.
-
18. Data: 2006-01-02 15:19:00
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: Michał <m...@s...net>
Michał wrote:
> To Ty jesteś autorem tego ogłoszenia?
Zaciekawiło mnie to i... wygląda na to, że bingo!
Łukasz aka xcom24, no ja widzę, że się zdenerwowałeś. Ale to nie powód,
żeby być niegrzecznym tylko dlatego, że siedzisz sobie przed monitorem.
A irytując się i mało merytorycznie odbijając piłeczkę nie zwróciłeś
uwagi na to, że być może sformułowane przez Ciebie wymagania są
rzeczywiście tak zamglone, że wielu potencjalnych zainteresowanych
czytając taki chaos odpadnie w przedbiegach. Może nie warto kopiować bez
zmian fragmentów starych ogłoszeń, ale powstrzymać złośliwości i
spokojnie posłuchać uwag?
btw, a ten EAServer to rzeczywiście prawda, OMG! ;P
pozdrawiam,
--
mgl
-
19. Data: 2006-01-02 15:55:32
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: "xcom24" <x...@w...pl>
Niestety nie autorem, a osoba majaca zwiazek z tym ogloszeniem... Daltego
tez pokusze sie o dalszy komentarz.
"Michał" <m...@s...net> wrote in message
news:dpbg8h$sl1$1@news.dialog.net.pl...
> Michał wrote:
> > To Ty jesteś autorem tego ogłoszenia?
>
> Zaciekawiło mnie to i... wygląda na to, że bingo!
Niestety pudlo, ale bylo baardzo blisko :)
Czyz znajomosc metodologii nie oznacza znajomosci roznych podejsc do
wytwarzania systemow? Przeciez w ramach znajomosci metodologii wytwarzania
zawiera sie takze znajomosc dostepnych METODYK/metod modelowania...
Mowilismy o tym, ze uwagi powinny byc merytoryczne, wiec jakie ma znaczenie,
czy ktos ma znac "metodologie wytwarzania", czy "metodyke wytwarzania"? Jaka
wiedze praktyczna zwiazana z wytwarzaniem ma student? Wlasnie niewielka -
jego wiedza pochodzi glownie z niewielkich projektow podczas studiow oraz z
wykladod. To wlasnie znajomosc metodologii...
>
> Łukasz aka xcom24, no ja widzę, że się zdenerwowałeś. Ale to nie powód,
> żeby być niegrzecznym tylko dlatego, że siedzisz sobie przed monitorem.
> A irytując się i mało merytorycznie odbijając piłeczkę nie zwróciłeś
> uwagi na to, że być może sformułowane przez Ciebie wymagania są
> rzeczywiście tak zamglone, że wielu potencjalnych zainteresowanych
> czytając taki chaos odpadnie w przedbiegach. Może nie warto kopiować bez
> zmian fragmentów starych ogłoszeń, ale powstrzymać złośliwości i
> spokojnie posłuchać uwag?
Nie wydaje mi sie, zeby moje uwagi byly pozbawione sensu merytorycznego
(oczywiscie to najprostszy zarzut - jak nie jestesmy w stanie nic
powiedziec, to lepiej stwierdzic, ze ktos odbija pileczke malo
merytorycznie).
Wlasnie poprzedni komentarz byl raczej malo merytoryczny/nieprezycyjny, co
jak uwazam wykazalem. Komentujac cos miejmy o tym pojecie (mowie o
konkretnej sytuacji - ogloszeniu), a nie medrkujmy niepotrzebnie...
Osobiste wycieczki oczywiscie nie sa na miejscu - urazonych przepraszam.
Jednoczesnie zakonczmy te bezsensowna dyskusje - dobra to umiejetnosc
powiedzenia dosc w chwili, gdy znacznie odbiegamy od meritum...
pozdrawiam i oczywiscie tego samego w Nowym Roku!
xcom24
-
20. Data: 2006-01-02 17:13:16
Temat: Re: cudne: Gdansk/Mlodszy programista (J2EE)
Od: Michał <m...@s...net>
xcom24 wrote:
> Wlasnie poprzedni komentarz byl raczej malo merytoryczny/nieprezycyjny, co
> jak uwazam wykazalem. Komentujac cos miejmy o tym pojecie (mowie o
> konkretnej sytuacji - ogloszeniu), a nie medrkujmy niepotrzebnie...
No to może bardziej wprost, bo się nie rozumiemy. Zajmuję się
projektowaniem systemów opartych na J2EE. Przeczytałem to ogłoszenie
tak, jak czytam co jakiś czas wszystkie - z ciekawości. Nie zrozumiałem,
jakie rzeczywiście wymagania wobec tego stanowiska ma pracodawca, tzn.
czym miałby zajmować się pracownik. Co więcej - pomyślałem sobie, że być
może nawet sam pracodawca niespecjalnie wie, o czym mówi, skoro nie
potrafi swoich oczekiwań sformułować w precyzyjny i bezbłędny (o
atrakcyjności nie wspominam) sposób. A praca w firmie, gdzie na
stanowiskach decyzyjnych obsadzeni są niekompetentni ludzie, na pewno
nie jest przyjemna. Nie kojarzę słabszego ogłoszenia "z branży",
poważnie mówię. Czujesz, o co chodzi?
I oczywiście, możesz odpowiedzieć, że jestem po prostu niewystarczająco
elastyczny czy tam domyślny. Ale bądź pewien, że nie tylko ja mam
problemy z bezproblemowym kojarzeniem takich pojęć, jak luźno rzucone
"Enterprise Application Server" z Sybase EAServer, "technologii XML" z
którymś z konkretnych jej przejawów w aplikacjach enterprisowych, czy
"narzedzi RAD (Visual Studio, Borland C++ Builder)" z, jak się okazuje,
tak naprawdę przede wszystkim PowerBuilderem.
Znamienna jest ta uwaga "Komentujac cos miejmy o tym pojecie (mowie o
konkretnej sytuacji - ogloszeniu), a nie medrkujmy niepotrzebnie..." -
jesteś pewien, że jeśli ogłoszenie jest zrozumiałe dla pracodawcy, to
automagicznie jest takie także dla potencjalnych kandydatów? I czy
akurat to kandydatów wina?
pozdrawiam,
--
mgl