-
11. Data: 2007-04-19 07:50:31
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: Sekstus Empiryk <a...@m...pl>
Dnia Thu, 19 Apr 2007 01:32:44 +0200, Jotte napisał(a):
>> Kończę właśnie studia, ale nie chcę iść do pracy.
> To nie idź. Nie ma przymusu.
Jest przymus spania i jedzenia, więc i - pośrednio - pracy.
>> Przynajmniej nie do takiej (nie)normalnej, że wstaje się w poniedziałek
>> rano, a wraca w piątek wieczorem.
>> Bo to w zasadzie 5/7 dorosłego życia jest. Ponad 70 procent.
> A cóż to za praca??
Z mojej perspektywy - praktycznie dowolna na pełny etat.
Jeżeli muszę wstać o 7 i wracam zmęczony o 17, to taki dzień jest dla mnie
stracony. Na życie zostają tylko weekendy.
>> Znacznie bardziej wolałbym w tym czasie chodzić na spacery i przeglądać
>> się w oczach Natalii.
> A kogo obchodzi co byś wolał?
Śmiem zuchwało podejrzewać, że wszystkich ludzi życzliwych. Im lepiej
poznają mnie, mój system wartości, tym ich rady i uwagi będą trafniejsze.
>> Analizując różne inne, mniej angażujące, sposoby zdobywania pieniędzy,
>> zdałem sobie sprawę, że odpowiada mi, niestety, bardzo niewiele z nich.
> To masz problem.
Powinieneś pracować w telefonie zaufania.
> Wątpię. Korki to niestabilne źródło dochodów. Dobre dla dorabiania i to na
> krótką metę.
> Zresztą jako student bez jakichkolwiek kwalifikacji jesteś bezwartościowy w
> porównaniu z doświadczonym nauczycielem robiącym to samo.
A tam niestabilne. Powiedziałbym raczej - zdywersyfikowane.
Poza tym już za dwa lata wraca obowiązkowa matma na maturze. Będzie taki
boom na korki, że nawet tak bezwartościowi studenci jak ja się obłowią.
>> 1.) Czy Urząd Skarbowy zacznie mnie jakoś intensywnie nękać, jeśli nie
>> będę składał PITów?
> Oczywiście. Ale czemu miałbyś ich nie składać?
A powinienem coś składać, jeżeli nie będę miał żadnych udokumentowanych
dochodów?
> Bez problemu, nawet kilkadziesiąt lat. Trochę na bezrobociu, trochę pracy,
> znów na bezrobociu i tak w kółko. Przynajmniej w obecnym stanie prawnym
> Natomiast być gównianym pasożytem bez przerwy możesz być tylko jako
> rencista.
O, to mam dla Ciebie rozdartą sosnę.
Czy Twoja odraza do mojej postawy jest dość wielka, by własnoręcznie
załatwić mi rentę?
>> Czy Urząd Pracy może skutecznie przymusić mnie do podjęcia jakiegoś
>> zatrudnienia?
> Nie.
A nie ma tak, że jak nie podejmę wskazanej mi pracy, to mogą mnie za karę
wyrejestrować na 3 miesiące?
> Przecież rozwiązanie jest proste - żyj z Natalii.
Niestety, nie mogę żyć z Natalii, jeżeli chcę żyć Natalią.
-
12. Data: 2007-04-19 08:14:32
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: Sekstus Empiryk <a...@m...pl>
Dnia Thu, 19 Apr 2007 08:02:40 +0200, Tomek napisał(a):
> o ja pier.... ty jakis troll jesteś czy tak poważnie?
Serio serio.
-
13. Data: 2007-04-19 08:21:15
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: "Jackare" <j...@i...pl>
> Natomiast być gównianym pasożytem bez przerwy możesz być tylko jako
> rencista.
>
Ja bym raczej sugerował aby autor wątku został kłującym innych w oczy
RENTIEREM na co w mojej ocenie ma w tym momencie szansę.
--
Jackare
-
14. Data: 2007-04-19 08:22:01
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: Sekstus Empiryk <a...@m...pl>
Dnia 19 Apr 2007 09:05:13 +0200, Wojciech Bańcer napisał(a):
>> Znasz kogoś kto zaczynał od zera, a teraz się z tego utrzymuje przy
>> niewielkim nakładzie pracy?
>
> Znam. Jakiś czas temu zaczynał coś z 5k kapitału początkowego.
> A ostatnio sobie kupił kawalerkę. ~100 m^2.
To ja bardzo ładnie poproszę o przekazanie jakichś platynowych rad dla
bardzo początkujących inwestorów.
Zakładając, że jestem zupełnie zielony - co naprawdę warto na ten temat
przeczytać?
-
15. Data: 2007-04-19 08:28:20
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: Tomek <t...@v...pl>
Jest dalciebie pewne rozwiązanie: wykup na własność mała wyspę, kawałek
czegokolwiek i spróbuj wypracować wszystki dobra jakich potrzebujesz - z
tego co piszesz to niewiele ich potrzebujesz i wtedy zobaczysz ile cie
to bedzie kosztowało pracy. Może akurat ci się spodoba takie życie. Bo
życie z bezrobotnego chodź by dla samego ubezpieczenia asd
-
16. Data: 2007-04-19 08:30:12
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: "Jackare" <j...@i...pl>
>
> Zakładając, że jestem zupełnie zielony - co naprawdę warto na ten temat
> przeczytać?
Na poczatek po prostu pogadaj z ludźmi którzy żyją z inwestowania pieniędzy.
Nie musisz nic czytac, chyba że o samym mechaniźmie generowania pieniędzy
przez inwestyucje, ale ten w skrócie Ci opisałem. Dobre w tym względzie na
początek są książki Roberta Kyosaki'ego choć są bardzo amerykańskie i
przedstawiane idee mogą niezafunkcjonować w Polsce. Na samiutki począteczek
polecam "Bogaty ojciec biedny ojciec"
Nie rzucaj się na zmienianie świata i wielkie inwestycje.
Jeżeli nie znajdziesz odpowieniego kontaktu, brak Ci wiedzy itd, znajdź bank
który ma fundusze inwestycyjne i nie stosuje restrykcji dotyczących
minimalnego czasu inwestycji, czyli podchodzi do tematu jako do inwestycji
a nie formy oszczędzania- lokaty.
Zawsze też możesz iść do jakiegokolwiek biura maklerskiego i pogadać z
doradcą lub maklerem.
--
Jackare
-
17. Data: 2007-04-19 08:30:32
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: Tomek <t...@v...pl>
Jest dla ciebie pewne rozwiązanie: wykup na własność mała wyspę, kawałek
czegokolwiek i spróbuj wypracować wszystkie dobra jakich potrzebujesz -
z tego co piszesz to niewiele ich potrzebujesz i wtedy zobaczysz ile cie
to będzie kosztowało pracy. Może akurat ci się spodoba takie życie. Bo
życie z bezrobotnego chodź by dla samego ubezpieczenia zdrowotnego to
jest żerowanie na innych.
-
18. Data: 2007-04-19 08:39:48
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: Sekstus Empiryk <a...@m...pl>
Dnia Thu, 19 Apr 2007 09:37:04 +0200, Jackare napisał(a):
> Przemyśl to bo być może jesteś teraz w najlepszym miejscu aby taki krok
> uczynić. Z perspektywy lat patrząc, ja bym tak zrobił.
Dziękuję serdecznie za wsparcie i wskazanie ciekawej drogi.
Poważnie się tym zainteresuję.
Jakie są najcenniejsze źródła informacji w tym temacie dla zupełnie
zielonych? Od czego najlepiej zacząć?
-
19. Data: 2007-04-19 09:24:17
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: "Jackare" <j...@i...pl>
Biorąc kredyt i kupując mieszkanie wpadasz w dwie niekorzystne sytuacje.
Masz mieszkanie które wymaga utrzymania, opłacania itp. Masz kredyt który
wymaga spłacania i pożera Twoje środki. Ani mieszkanie ani pieniądze z
kredytu nie są Twoje. Pieniądze są banku, mieskanie też bo ciąży na nim
zastaw hipoteczny. Jeżeli powinie Ci się w życiu noga to nie będziesz miał
srodków na spłatę kredytu i będziesz miał dług, a mieszkanie zajmie bank bo
należy do niego. Bankowi zależy na gotówce, więc sprzeda mieszkanie poniżej
wartości w licytacji a różnicę między kredytem a wartością mieszkania
będziesz musiał Ty spłacić.
Pamiętaj że mówimy tu o okresach 15-30 letnich. 15-30 lat zycia w psychozie
utraty pracy/środków co równa się stracie własnego kąta i wsyzstkiego czego
się dorobiłeś. Jesteś niewolnikime banku, jesteś niewolnikiem strachu.
Jeżeli Twoje/Wasze dochody nie dadzą wolnych środków na rezerwy - strach
będzie tym większy i tym dotkliwszy.
> Twoim zdaniem bardziej oplaca sie zyc skromnie (bez samochodu, wakacji),
> wynajmowac mieszkanie 1-2 pokoje ~800zl/mc (sam wynajem, Gdansk) i
> inwestowac kase, niz wziac kredyt (zalozmy mniej wiecej przy 200tys na
> 25lat -> rata ~1500/m-c)?
>
Tak. Z finansowego punktu widzenia to korzystniejsze a okres dojścia do
własnych rzeczywistych pieniędzy będzie krótszy i tańszy niż czas spłaty
kredytu. Poza tym masz coś bezcennego - niezależność i wolność decyzji.
Ty decydujesz w tym momencie co dla Ciebie ważniejsze i jaką ścieżką pójść.
Nie zamierzam Ciebie przekonywać bo nic mi do tego jaką ścieżką pójdziesz i
co wybierzesz :). To Twoje życie.
>
> Twoi znajomi o ktorych piszesz pracowali/pracuja? Bo skad mieli kase na
> inwestowanie? Moj jeden znajomy od jakiegos czasu odklada kase, a od
> niedawna zaczal bawic sie w inwestowanie, ale przez caly czas mieszka z
> rodzicami, dostaje alimenty, wiec i mial z czego odlozyc.
>
Żaden znich nie pracuje i nigdy nie pracował.
Jeden miał rentę rodzinną po zmarłym ojcu i inwestował "kieszonkowe" jakie
otrzymywał z tej renty.
Drugi nie miał nic. Po szkole poszedł do wojska, tam odkładał cały żołd
(wtedy było 18 miesięcy) dołożył do tego odprawę którą dostał wychodząc z
armii, kupił za to samochód, sprzedał z niewielkim zyskiem, powtórzył to
samo jeszcze raz po czym znudziło mu się to i włożył gotówkę w inwestycje.
Obaj zyli skromnie, z rodzicami (ten jeden z matką) bez szaleństw,
samochodów, wakacji na rivierze.
Dziś obaj mają własne mieszkania, bieżące środki na życie, jeden z nich nie
ma samochodu - nie jest mu potrzebny, drugi jeżeli kupuje to tylko po to aby
sprzedać z zyskiem lub kupuje samochód na jakiś czas ale tylko taki który
będzie w tym czasie zarabiać (dstawczy, limuzynę ślubną) potem sprzedaje.
Mają czas na własne życie, nie trapią się takimi tematami jak praca, "rozwój
zawodowy" konkurencja na rynku pracy, a pieniądze "same" im rosną bez
większego kiwania palcem w bucie.
W obydwu przypadkach okresy dojścia do jako takiej niezależności były
odpowiednio 5 i 7 letnie.
Zaczynali skromnie od żadnych tam 5 tysięcy na poczatku tylko właśnie od
systemeatycznie inwestowanych kwot 500 - 1000 złotowych
Ja pracuję blisko 10 lat i gdyby nie kilka szczęśliwych przypadków w życiu
które pozwoliły mi się stac właścicielem dwóch mieszkań, to z pracy nie
miałbym zbyt wiele. Co najwyżej może jakiś duzy kredyt do spłacenia :) i
wielkiego stracha że jak stracę pracę/zdrowie to popłynę....
--
Jackare
-
20. Data: 2007-04-19 09:30:05
Temat: Re: bez pracy nie ma kołaczy
Od: Any User <z...@u...pl>
> Proponuje, zebys zamiast kombinowac, jak zyc poza systemem, znalazl
Nie sądzę, aby on kombinował, jak żyć poza systemem. Moim zdaniem jest
to zwykły troll, bezczelnie usiłujący podenerwować uczciwie i ciężko
pracujących ludzi.
--
Zobacz, jak się pracuje w Google:
http://pracownik.blogspot.com