eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusje › absolwenci uczelni i pierwsza praca
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 27

  • 21. Data: 2005-07-01 13:03:59
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "Aleksander Galicki" <c...@p...fm>

    > 1. Czasami absolwent kończy darmową szkołę państwową zamiast renomowanej
    > prywatnej, bo na prywatną go nie stać. Nijak się to nie ma do jego
    > potencjału.

    Otoz wlasnie o tym pisze: nie istnieja w Polsce renomowane prywatne uczelnie
    techniczne/scisle. Wynika to z tego, ze uczelnie prywatne nie sa w stanie
    przyciagnac kadry naukowej, ani nie sa w stanie jej samodzielnie wyksztalcic.


    A.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 22. Data: 2005-07-01 13:18:20
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "Maciek Sobczyk" <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl>


    Użytkownik "Aleksander Galicki" <c...@p...fm> napisał w
    wiadomości news:663a.00001477.42c53f3e@newsgate.onet.pl...
    > > 1. Czasami absolwent kończy darmową szkołę państwową zamiast renomowanej
    > > prywatnej, bo na prywatną go nie stać. Nijak się to nie ma do jego
    > > potencjału.
    >
    > Otoz wlasnie o tym pisze: nie istnieja w Polsce renomowane prywatne
    uczelnie
    > techniczne/scisle. Wynika to z tego, ze uczelnie prywatne nie sa w stanie
    > przyciagnac kadry naukowej, ani nie sa w stanie jej samodzielnie
    wyksztalcic.

    Całkowicie się z Tobą w tej kwestii zgadzam i nawet mam przykład na
    poparcie. Szukaliśmy raz profesora :) To nie żart, pewna uczelnia z północy
    zwróciła się do nas z potrzebą zrekrutowania profesora. Head hunterzy
    dostali zadyszki, kiedy metodycznie, uczelnia po uczelni przeszukiwali całą
    Polskę. W momencie, gdy oparliśmy się o Śląsk daliśmy spokój. Dotarliśmy do
    kilkudziesięciu profesorów, ale żaden z nich nie chciał nawet słyszeć o
    porzuceniu etatu na państwowej uczelni i firmowania własnym nazwiskiem
    uczelni prywatnej.

    Co do renomy uczelni technicznych - ilekroć klienci życzą sobie absolwenta
    renomowanej uczelni, zapytani, które uczelnie określiliby mianem
    renomowanych, zawsze wymieniają państwowe. Najczęściej pada nazwa
    Politechniki.
    Śląskiej.

    pozdrawiam
    m.


  • 23. Data: 2005-07-01 13:40:28
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "macko42" <m...@N...gazeta.pl>

    Maciek Sobczyk <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> napisał(a):

    >
    > Użytkownik "Aleksander Galicki" <c...@p...fm> napisał w
    > wiadomości news:663a.00001454.42c537d2@newsgate.onet.pl...
    > [..]
    > > > > Gwoli przypomnienia : wbrew pozorom istnieja stanowiska wymagajace
    > wiedzy
    > > > > specjalistycznej.
    > > > ...które wymagają na ogół kilku lat doświadczenia w zawodzie. Wówczas
    > > > kwestia ukończonej uczelni (nie: typu i kierunku) schodzi na dalszy
    > plan.
    > >
    > > Ale mowa byla o absolwentach.
    > Rzadko zdarza się rekrutować absolwentów na specjalistyczne stanowiska.

    co rozumiesz przez "specjalistyczne stanowiska"?


    > Są jeszcze dwa czynniki b. ważne w naszych rozważaniach:
    >
    > 1. Czasami absolwent kończy darmową szkołę państwową zamiast renomowanej
    > prywatnej, bo na prywatną go nie stać. Nijak się to nie ma do jego
    > potencjału.
    >

    Jesli mowimy o kierunkach, o ktorych pisal A. G., to praktycznie
    nie ma (w Polsce) czegos takiego jak "renomowane prywatne".
    Poza tym czesto studiowanie na prywatnej jest tansze niz wyjazd do innego
    miasta i studiowania na panstwowej.

    > 2. Krytycznym błędem w pracy HRa jest spekulowanie na temat kandydata (np.
    > ukończył taką szkołę więc pewnie będzie do bani albo pewnie będzie super) i
    > uleganie stereotypom lepsze / gorsze.

    a ja mysle, ze spekulowanie, ze koles, ktory ukonczyl np. informatyke
    na UW jest lepszym kandydatem do pracy np. programisty niz absolwent
    informatyki na Wyzszej Szkolej Zarzadzania i Informatyki w Pierdyszowie
    Dolnym moze byc obarczone znaczniem mniejszym bledem niz wiekszosc testow
    robionych przez ludzi z HR.

    Uwazam tez, ze brak podstaw i luki w podstawowej wiedzy sa ciezkie do
    wyeliminowania z pracy zawodowej. Zwykle po prostu nie ma na to czasu (mowie
    o swoim zawodzie, moze inni maja wiekszy luz). Trzeba sie uczyc mnostwa
    nowych rzeczy, na cofanie sie do podstaw nie ma czasu i zwykle traktuje sie
    to 'po lebkach'.
    Na pewnym poziomie (literatura fachowa, szkolenia itp) nikt nie tlumaczy
    elementarnych rzeczy, jesli sie ich nie rozumie, to przyswajanie nowej wiedzy
    moze byc trudne.
    Takie braki potrafia wychodzic i przeszkadzac bardzo dlugo.
    Poza tym na porzadnych studiach nie tylko zdobywa sie wiedze, ktora ma potem
    praktyczne zastosowanie, ale tez uczy sie rzeczy, ktore rozwijaja, ucza
    specyficznego myslenia itd. Ja studiowalem informatyke, ale cenie sobie
    bardzo przedmioty matematyczne, zwlaszcza te gdzie byl dosyc wysoki "poziom
    abstrakcji". Konktetnego j. programowania, bazy danych czy technologii
    faktycznie moge sie nauczyc w pracy, ale takiej lekcji myslenia zadna firma
    przez swoje szkolenia nie zapewni.



    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 24. Data: 2005-07-01 14:14:39
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "Maciek Sobczyk" <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl>


    Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    news:da3h4c$3la$1@inews.gazeta.pl...
    > co rozumiesz przez "specjalistyczne stanowiska"?
    stanowiska min. wymagające specjalistycznych umiejętności zawodowych,
    społecznych lub innych.

    > Jesli mowimy o kierunkach, o ktorych pisal A. G., to praktycznie
    > nie ma (w Polsce) czegos takiego jak "renomowane prywatne".
    > Poza tym czesto studiowanie na prywatnej jest tansze niz wyjazd do innego
    > miasta i studiowania na panstwowej.
    news:da3fjm$p5d$1@inews.gazeta.pl

    > a ja mysle, ze spekulowanie, ze koles, ktory ukonczyl np. informatyke
    > na UW jest lepszym kandydatem do pracy np. programisty niz absolwent
    > informatyki na Wyzszej Szkolej Zarzadzania i Informatyki w Pierdyszowie
    > Dolnym moze byc obarczone znaczniem mniejszym bledem niz wiekszosc testow
    > robionych przez ludzi z HR.
    To już wiemy z wątku 'test projekcyjny- "narysuj drzewo owocowe"' z dnia 27
    czerwca 2005 15:28 na pl.praca.dyskusje. BTW: jeśli mowa o błędach w testach
    w większości testów- skąd posiadasz takie rewelacyjne informacje? Ja właśnie
    piszę artykuł w oparciu o dane z prowadzonych badań, więc jestem
    straaaaaasznie ciekaw.


    > Uwazam tez, ze brak podstaw i luki w podstawowej wiedzy sa ciezkie do
    > wyeliminowania z pracy zawodowej.
    Trudno mi się zgodzić. Większość pracowników uczelni technicznych, jakich
    znam stawia w pierwszej kolejności na umiejętność myślenia studenta, dopiero
    potem na jego wykutą lub zdobytą na laborce wiedzę. Twierdzą oni, że "wiedza
    przyjdzie potem, razem z pracą, a teraz najważniejsze to zmusić delikwenta
    do samodzielnego myślenia".

    >Trzeba sie uczyc mnostwa
    > nowych rzeczy, na cofanie sie do podstaw nie ma czasu i zwykle traktuje
    sie
    > to 'po lebkach'.
    To jest właśnie jedna z najpiększych rzeczy w pracy - uczenie się nowych
    rzeczy.

    > Na pewnym poziomie (literatura fachowa, szkolenia itp) nikt nie tlumaczy
    > elementarnych rzeczy, jesli sie ich nie rozumie, to przyswajanie nowej
    wiedzy
    > moze byc trudne.
    Widocznie uczestniczyłeś w kiepskich szkoleniach. Współczuję, bo szkolenia
    to również jedna z najpiękniejszych rzeczy w pracy. Bywam na nich często,
    baaa - sam je organizuję, więc muszę na nich być :) po kilkudziesięciu
    szkoleniach z komunikacji, negocjacji, zarządzania, sprzedaży, prawa pracy,
    prawa celnego etc. wciąż nie mam dosyć i wołam: jeeeeszczeeeeeee!

    > Takie braki potrafia wychodzic i przeszkadzac bardzo dlugo.
    > Poza tym na porzadnych studiach nie tylko zdobywa sie wiedze, ktora ma
    potem
    > praktyczne zastosowanie, ale tez uczy sie rzeczy, ktore rozwijaja, ucza
    > specyficznego myslenia itd. Ja studiowalem informatyke, ale cenie sobie
    > bardzo przedmioty matematyczne, zwlaszcza te gdzie byl dosyc wysoki
    "poziom
    > abstrakcji". Konktetnego j. programowania, bazy danych czy technologii
    > faktycznie moge sie nauczyc w pracy, ale takiej lekcji myslenia zadna
    firma
    > przez swoje szkolenia nie zapewni.
    NTG, więc krótko:
    Ja też niezwykle cenię sobie matmę. Zwłaszcza metody optymalizacji, metody
    numeryczne, metody macierzowe etc. Jakoś, w dobie komputera, gdzie często
    różnorakie narzędzia tworzę sobie sam (ot, np. elektroniczne wersje testów,
    dzięki czemu oszczędzam masę czasu na ich liczeniu), nie wyobrażam sobie
    życia bez tej wiedzy. BTW: to otaczające nas zjawiska też da się wyrazić
    jako różniczki/pochodne innych zjawisk bez zastanawiania się nad
    ciągłościami, całkowalnością czy różniczkowalnością funkcji.


  • 25. Data: 2005-07-01 15:16:30
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "macko42" <m...@N...gazeta.pl>

    Maciek Sobczyk <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> napisał(a):

    >
    > Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    > news:da3h4c$3la$1@inews.gazeta.pl...
    > > co rozumiesz przez "specjalistyczne stanowiska"?
    > stanowiska min. wymagające specjalistycznych umiejętności zawodowych,
    > społecznych lub innych.

    tzn. ze nie rekrutuje sie np. absolwentow na st. lekarzy?
    Odnosze sie caly czas do
    "Rzadko zdarza się rekrutować absolwentów na specjalistyczne stanowiska."
    Jak bylem absolwentem zostalem "zrekrutowany" na imo specjalistyczne
    stanowisko i raczej nie bylem wyjatkiem. Nie rozumiem dlaczego nie.

    >
    > > a ja mysle, ze spekulowanie, ze koles, ktory ukonczyl np. informatyke
    > > na UW jest lepszym kandydatem do pracy np. programisty niz absolwent
    > > informatyki na Wyzszej Szkolej Zarzadzania i Informatyki w Pierdyszowie
    > > Dolnym moze byc obarczone znaczniem mniejszym bledem niz wiekszosc testow
    > > robionych przez ludzi z HR.
    > To już wiemy z wątku 'test projekcyjny- "narysuj drzewo owocowe"' z dnia 27
    > czerwca 2005 15:28 na pl.praca.dyskusje.

    z tego watku to poza tym, ze nie analizujesz testow za darmo nie wiemy wiele.

    BTW: jeśli mowa o błędach w testach
    > w większości testów- skąd posiadasz takie rewelacyjne informacje?

    powyzszego pytania nie rozumiem. Natomiast to, co napisalem powyzej wynika z
    moich doswiadczen w pracy (mysle, ze pracowalem z kilkudziesiecioma
    programistami po roznych uczelniach).

    >
    > > Uwazam tez, ze brak podstaw i luki w podstawowej wiedzy sa ciezkie do
    > > wyeliminowania z pracy zawodowej.
    > Trudno mi się zgodzić. Większość pracowników uczelni technicznych, jakich
    > znam stawia w pierwszej kolejności na umiejętność myślenia studenta, dopiero
    > potem na jego wykutą lub zdobytą na laborce wiedzę. Twierdzą oni, że "wiedza
    > przyjdzie potem, razem z pracą, a teraz najważniejsze to zmusić delikwenta
    > do samodzielnego myślenia".

    a kto mowi o "wykutej wiedzy"? Jednak sa rzeczy, ktore trzeba znac, bo potem
    nie ma czasu "zaczynac od Adama i Ewy". Nie ma tez czasu na teoretyczne
    podstawy, ktore ulatwiaja/poglebiaja zrozumienie roznych rzeczy.
    O ile sie zgodze, ze uczelnie w pierwszej kolejnosci stawiaja na umiejetnosc
    myslenia, to jednak sie do tego nie oganiczaja. Wiedza tez jest przekazywana.
    Zreszta dyskutujemy o roznicach miedzy absolwentem prywatnej i panstwowej
    uczelni. Stawiam, ze absolwent prywatnej przejdzie znacznie gorsza 'szkole
    myslenia' (mowa ciagle o technicznych kierunkach badz zblizonych).

    >
    > >Trzeba sie uczyc mnostwa
    > > nowych rzeczy, na cofanie sie do podstaw nie ma czasu i zwykle traktuje
    > sie
    > > to 'po lebkach'.
    > To jest właśnie jedna z najpiększych rzeczy w pracy - uczenie się nowych
    > rzeczy.

    jak najbardziej tak, ale nowych w sensie nowych osiagniec w danej dziedzinie.
    Jesli dla kogos nowa rzecza sa zupelne podstawy zawodu w momencie kiedy juz
    go wykonuje, to nie jest dobrze.

    > > Na pewnym poziomie (literatura fachowa, szkolenia itp) nikt nie tlumaczy
    > > elementarnych rzeczy, jesli sie ich nie rozumie, to przyswajanie nowej
    > wiedzy
    > > moze byc trudne.
    > Widocznie uczestniczyłeś w kiepskich szkoleniach.

    ech ;)
    Kiepskim szkoleniem nazwalbym szkolenie, na ktorym prowadzacy nudzilby
    o rzeczach, ktore kazdy kto skonczyl przyzwoita szkole *musi* wiedziec.
    Nie zdziwilbym sie gdyby ktos z sali poprosil, zeby "przewinac do przodu",
    bo szkoda czasu, ktory kosztuje na takich spotkaniach droooogo.


    Współczuję, bo szkolenia
    > to również jedna z najpiękniejszych rzeczy w pracy. Bywam na nich często,
    > baaa - sam je organizuję, więc muszę na nich być :) po kilkudziesięciu
    > szkoleniach z komunikacji, negocjacji, zarządzania, sprzedaży, prawa pracy,
    > prawa celnego etc. wciąż nie mam dosyć i wołam: jeeeeszczeeeeeee!

    fajnie. a jaki to ma zwiazek z powyzszym?

    > NTG, więc krótko:
    > Ja też niezwykle cenię sobie matmę. Zwłaszcza metody optymalizacji, metody
    > numeryczne, metody macierzowe etc.

    nie o te dzialki mi chodzilo, ale mniejsza o to.
    I co? Jak ktos nie douczony po kiepskiej uczelni, ale super abmitny pojdzie
    do pracy np. programisty, to go FIRMA bedzie uczyc tych rzeczy? Gdzie tak
    jest?
    Stawiam na to, ze bedzie musial szybciorem przykryc swoje najbardziej widoczne
    dziury, a takie "pierdoly" pozostana dla niego czarna magia na wieki.



    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/


  • 26. Data: 2005-07-01 15:51:24
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "Maciek Sobczyk" <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl>


    Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    news:da3moe$sk1$1@inews.gazeta.pl...
    > Maciek Sobczyk <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> napisał(a):
    >
    > >
    > > Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    > > news:da3h4c$3la$1@inews.gazeta.pl...
    > > > co rozumiesz przez "specjalistyczne stanowiska"?
    > > stanowiska min. wymagające specjalistycznych umiejętności zawodowych,
    > > społecznych lub innych.
    >
    > tzn. ze nie rekrutuje sie np. absolwentow na st. lekarzy?
    Chyba najpierw robi się roczny staż, potem zdaje egzamin państwowy, a potem
    się zostaje lekarzem, czyż nie?
    W zawodzie psychologa (piszę "zawód" chociaż wg MGiP nie ma czegoś takiego
    jak zawód "psycholog") również istnieją wymogi, jakie musisz obligatoryjnie
    spełnić, by móc pełnić określoną funkcję, np. szkoły terapii - Gestalt,
    psychodynamicznej etc. Podobnie w zawodzie trenera - powinieneś mieć jakiś
    papier, np. ukończenia Szkoły Trenerów PTP. Nie jest to wymóg, znam gości,
    którzy szkolą z miękkich bez papierów, ale najczęściej dostają tylko ochłapy
    a progi poważnych firm są dla nich zamknięte.

    > > To już wiemy z wątku 'test projekcyjny- "narysuj drzewo owocowe"' z dnia
    27
    > > czerwca 2005 15:28 na pl.praca.dyskusje.
    >
    > z tego watku to poza tym, ze nie analizujesz testow za darmo nie wiemy
    wiele.
    W kategoriach psychometrycznych, zgodnie z teorią osobowości Paula T. Costy
    i Roberta R. McCrae, Twoja wypowiedź świadczy o "niskiej otwartości na
    doświadczenia".

    Że nie za darmo komentować nie będę, bo to moja sprawa za ile pracuję.

    > > w większości testów- skąd posiadasz takie rewelacyjne informacje?
    > powyzszego pytania nie rozumiem. Natomiast to, co napisalem powyzej wynika
    z
    > moich doswiadczen w pracy (mysle, ze pracowalem z kilkudziesiecioma
    > programistami po roznych uczelniach).
    To ja zacytuję: "spekulowanie(...) moze byc obarczone znaczniem mniejszym
    bledem niz wiekszosc testow
    robionych przez ludzi z HR." Skąd znasz te rewelacje na temat błędów w
    większości testów? Podziel się. Już mówiłem - artykuł piszę.

    > >
    > > > Uwazam tez, ze brak podstaw i luki w podstawowej wiedzy sa ciezkie do
    > > > wyeliminowania z pracy zawodowej.
    > > Trudno mi się zgodzić. Większość pracowników uczelni technicznych,
    jakich
    > > znam stawia w pierwszej kolejności na umiejętność myślenia studenta,
    dopiero
    > > potem na jego wykutą lub zdobytą na laborce wiedzę. Twierdzą oni, że
    "wiedza
    > > przyjdzie potem, razem z pracą, a teraz najważniejsze to zmusić
    delikwenta
    > > do samodzielnego myślenia".
    >
    > a kto mowi o "wykutej wiedzy"? Jednak sa rzeczy, ktore trzeba znac, bo
    potem
    > nie ma czasu "zaczynac od Adama i Ewy".
    Pleonazm i tautologia, czyli masło maślane. Wiedzę można wykuć w różny
    sposób, żeby ją wiedzieć. Są różne sposoby wykuwania wiedzy, w każdym z
    przypadków działają w taki sam sposób, że określone neurony w określonych
    miejscach mózgu łączą się w określony sposób. Sposoby różnią się tylko
    skutecznością.

    > O ile sie zgodze, ze uczelnie w pierwszej kolejnosci stawiaja na
    umiejetnosc
    > myslenia, to jednak sie do tego nie oganiczaja. Wiedza tez jest
    przekazywana.
    No poważnie???? A ja myślałem, że uczą nas tylko cwaniakowania na egzaminach
    i zżynania od sąsiada na kolokwiach. Amerykę Waść odkryłeś!

    > Zreszta dyskutujemy o roznicach miedzy absolwentem prywatnej i panstwowej
    > uczelni. Stawiam, ze absolwent prywatnej przejdzie znacznie gorsza 'szkole
    > myslenia' (mowa ciagle o technicznych kierunkach badz zblizonych).
    Ja tam nic nie stawiam, bo generalizowanie i wrzucanie ludzi do określonych
    szufladek na zasadzie "Państwowa = dobry uczeń, prywatna = zły uczeń." jest
    dla mnie debilne.

    > > >Trzeba sie uczyc mnostwa
    > > > nowych rzeczy, na cofanie sie do podstaw nie ma czasu i zwykle
    traktuje
    > > sie to 'po lebkach'.
    Czy Ty to piszesz na podstawie samego siebie?
    Bo kluczowe dla mnie tutaj jest słówko "trzeba". Bo ktoś inny może by
    napisał: "można się uczyć" lub "jest okazja się nauczyć" lub "warto się
    nauczyć" lub "dzięki temu wreszcie odświeżyłem to i tamto". Kwestia
    podejścia.

    Przykro mi, ale znów się odniosę do teorii osobowości Paula T. Costy i
    Roberta R. McCrae - otwartość na doświadczenia wciąż bardzo niska. Jakiś 1
    sten.

    > > To jest właśnie jedna z najpiększych rzeczy w pracy - uczenie się nowych
    > > rzeczy.
    >
    > jak najbardziej tak, ale nowych w sensie nowych osiagniec w danej
    dziedzinie.
    > Jesli dla kogos nowa rzecza sa zupelne podstawy zawodu w momencie kiedy
    juz
    > go wykonuje, to nie jest dobrze.
    de gustibus non est disputandum


    > Kiepskim szkoleniem nazwalbym szkolenie, na ktorym prowadzacy nudzilby
    > o rzeczach, ktore kazdy kto skonczyl przyzwoita szkole *musi* wiedziec.
    > Nie zdziwilbym sie gdyby ktos z sali poprosil, zeby "przewinac do przodu",
    > bo szkoda czasu, ktory kosztuje na takich spotkaniach droooogo.
    Dla mnie kiepskie szkolenie, to takie, gdzie ktoś z sali musi prosić. Dobre
    szkolenie to takie, na którym potencjał, zasoby i wiedza uczestnika grają
    pierwsze skrzypce, jest on wciąż aktywny, wciąż bierze udział a nie
    ogranicza się do proszenia żeby przewinąć do przodu. Trener ogranicza się do
    animowania i moderacji.

    Dobre szkolenie to też takie, w którym zagadnienia są dopasowane do potrzeb
    uczestników. Nie ma więc takiej sytuacji, że trzeba coś przewijać, bo trener
    porusza tylko nowe zagadnienia.

    > I co? Jak ktos nie douczony po kiepskiej uczelni, ale super abmitny
    pojdzie
    > do pracy np. programisty, to go FIRMA bedzie uczyc tych rzeczy? Gdzie tak
    > jest?
    news:da3dth$gep$1@inews.gazeta.pl


  • 27. Data: 2005-07-01 18:25:47
    Temat: Re: absolwenci uczelni i pierwsza praca
    Od: "macko42" <m...@N...gazeta.pl>

    Maciek Sobczyk <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> napisał(a):

    >
    > Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    > news:da3moe$sk1$1@inews.gazeta.pl...
    > > Maciek Sobczyk <m_sobczyk@.spam-parampampam.op.pl> napisał(a):
    > >
    > > >
    > > > Użytkownik "macko42" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
    > > > news:da3h4c$3la$1@inews.gazeta.pl...
    > > > > co rozumiesz przez "specjalistyczne stanowiska"?
    > > > stanowiska min. wymagające specjalistycznych umiejętności zawodowych,
    > > > społecznych lub innych.
    > >
    > > tzn. ze nie rekrutuje sie np. absolwentow na st. lekarzy?
    > Chyba najpierw robi się roczny staż, potem zdaje egzamin państwowy, a potem
    > się zostaje lekarzem, czyż nie? [...]

    moze i tak. programisty? czy to jest specjalista? bo ja zostalem programista
    po studiach i chyba nic w tym dziwnego. chyba przykladow takich zawodow jest
    wiecej. Ale to nie ma wiekszego znaczenia, moze nie ciagnijmy tego dalej.


    >
    > > > To już wiemy z wątku 'test projekcyjny- "narysuj drzewo owocowe"' z dnia
    > 27
    > > > czerwca 2005 15:28 na pl.praca.dyskusje.
    > >
    > > z tego watku to poza tym, ze nie analizujesz testow za darmo nie wiemy
    > wiele.
    > W kategoriach psychometrycznych, zgodnie z teorią osobowości Paula T. Costy
    > i Roberta R. McCrae, Twoja wypowiedź świadczy o "niskiej otwartości na
    > doświadczenia".

    mysle, ze sa 3 mozliwosci:
    1) nie myslimy o tych samych doswiadczeniach,
    2) ta teoria na mnie nie dziala,
    3) ta teoria jest g... warta ;)
    bo ja jestem raczej bardzo otwarty na rozne doswiadczenia, no moze za
    wyjatkiem jakichs ekstremalnych.


    > Że nie za darmo komentować nie będę, bo to moja sprawa za ile pracuję.

    ok

    >

    > > > w większości testów- skąd posiadasz takie rewelacyjne informacje?
    > > powyzszego pytania nie rozumiem. Natomiast to, co napisalem powyzej wynika
    > z
    > > moich doswiadczen w pracy (mysle, ze pracowalem z kilkudziesiecioma
    > > programistami po roznych uczelniach).
    > To ja zacytuję: "spekulowanie(...) moze byc obarczone znaczniem mniejszym
    > bledem niz wiekszosc testow
    > robionych przez ludzi z HR." Skąd znasz te rewelacje na temat błędów w
    > większości testów? Podziel się. Już mówiłem - artykuł piszę.

    chodzi o to, ze z duzym prawdopobienstwem absolwent UW bedzie dobrze
    przygotowany do tego zawodu. Merytorycznie. A jesli byl dobry na studiach, to
    to prawdopodobienstwo jest moim zdaniem bardzo duze. Natomiast ten drugi
    absolwent ma bardzo male szanse na sensowne przygotowanie.
    Natomiast cechy, ktore jestes w stanie zmierzyc swoimi testami (jesli w ogole)
    nie sa w stanie przewazyc szali. Nawet jesli sie okaze, ze ktos bardzo dobry
    merytorycznie jest np. slaby do pracy w grupie, to i tak jest imo lepszym
    kadydatem niz ktos nieprzygotowany merytorycznie.
    Chyba, ze potrafisz zbadac tez poziom merytoryczny. (?)
    Ale mimo wszystko polegalbym na "badaniach" jakie taka osoba przechodzila
    przez 5 lat studiow. Jesli ktos skonczyl UW z bardzo dobrym wynikiem, to mozna
    byc w zasadzie pewnym, ze oprocz tego, ze jest dobrze przygotowany, to jest
    zdolny, pracowity i ambitny. A to w zasadzie wystarczy. Ja bym sobie bardzo
    zyczyl z takimi ludzmi pracowac.
    Tylko o to mi chodzilo, jesli nie od razu zostalo to jasno postawione, to
    przepraszam.


    > > >
    > > > > Uwazam tez, ze brak podstaw i luki w podstawowej wiedzy sa ciezkie do
    > > > > wyeliminowania z pracy zawodowej.
    > > > Trudno mi się zgodzić. Większość pracowników uczelni technicznych,
    > jakich
    > > > znam stawia w pierwszej kolejności na umiejętność myślenia studenta,
    > dopiero
    > > > potem na jego wykutą lub zdobytą na laborce wiedzę. Twierdzą oni, że
    > "wiedza
    > > > przyjdzie potem, razem z pracą, a teraz najważniejsze to zmusić
    > delikwenta
    > > > do samodzielnego myślenia".
    > >
    > > a kto mowi o "wykutej wiedzy"? Jednak sa rzeczy, ktore trzeba znac, bo
    > potem
    > > nie ma czasu "zaczynac od Adama i Ewy".
    > Pleonazm i tautologia, czyli masło maślane. Wiedzę można wykuć w różny
    > sposób, żeby ją wiedzieć. Są różne sposoby wykuwania wiedzy, w każdym z
    > przypadków działają w taki sam sposób, że określone neurony w określonych
    > miejscach mózgu łączą się w określony sposób. Sposoby różnią się tylko
    > skutecznością.

    jaki wniosek z tym co napisalem?

    > > O ile sie zgodze, ze uczelnie w pierwszej kolejnosci stawiaja na
    > umiejetnosc
    > > myslenia, to jednak sie do tego nie oganiczaja. Wiedza tez jest
    > przekazywana.
    > No poważnie???? A ja myślałem, że uczą nas tylko cwaniakowania na egzaminach
    > i zżynania od sąsiada na kolokwiach. Amerykę Waść odkryłeś!

    to jak ta wiedza jest istotna czy nie?
    A poziom "uczenia myslenia" jest wyzszy na panstwowych "technicznych" czy w
    prywatnych. ma ten poziom znaczenie?
    Moze raczej skoncetruj sie na istocie zamiast bawic sie w sprytne wycinanie
    moich wypowiedzi.

    >
    > > Zreszta dyskutujemy o roznicach miedzy absolwentem prywatnej i panstwowej
    > > uczelni. Stawiam, ze absolwent prywatnej przejdzie znacznie gorsza 'szkole
    > > myslenia' (mowa ciagle o technicznych kierunkach badz zblizonych).

    > Ja tam nic nie stawiam, bo generalizowanie i wrzucanie ludzi do określonych
    > szufladek na zasadzie "Państwowa = dobry uczeń, prywatna = zły uczeń." jest
    > dla mnie debilne.

    jesli w ogole cos wrzucilem do szufladek, to "szkoly myslenia".
    Roznica jest istotna. Znacznie ciezej byc dobrym uczniem w slabej szkole
    niz w dobrej. (oczywiscie nie na tle innych, a w ogole).

    > > > >Trzeba sie uczyc mnostwa
    > > > > nowych rzeczy, na cofanie sie do podstaw nie ma czasu i zwykle
    > traktuje
    > > > sie to 'po lebkach'.
    > Czy Ty to piszesz na podstawie samego siebie?
    > Bo kluczowe dla mnie tutaj jest słówko "trzeba". Bo ktoś inny może by
    > napisał: "można się uczyć" lub "jest okazja się nauczyć" lub "warto się
    > nauczyć" lub "dzięki temu wreszcie odświeżyłem to i tamto". Kwestia
    > podejścia.

    tak wg siebie. I kazdego kto wykonuje ten zawod co ja. Moze to Ci sie wyda
    dziwne, ale w tym fachu nowa wiedza powstaje bardzo szybko i zeby w nim zostac
    na przyzwoitym poziomie to, TRZEBA sie uczyc. I to niezaleznie od tego jak
    dobrym sie jest czy bylo. Za 2 lata to bedzie nieaktualne. odswiezanie
    zdecydowanie nie wystarczy.
    Nie zebym narzekal :)

    > Przykro mi, ale znów się odniosę do teorii osobowości Paula T. Costy i
    > Roberta R. McCrae - otwartość na doświadczenia wciąż bardzo niska. Jakiś 1
    > sten.

    Analizujesz mnie za darmoche? ;)
    W sumie slusznie - nie jest to nic warte ;)


    > > > To jest właśnie jedna z najpiększych rzeczy w pracy - uczenie się nowych
    > > > rzeczy.
    > >
    > > jak najbardziej tak, ale nowych w sensie nowych osiagniec w danej
    > dziedzinie.
    > > Jesli dla kogos nowa rzecza sa zupelne podstawy zawodu w momencie kiedy
    > juz
    > > go wykonuje, to nie jest dobrze.
    > de gustibus non est disputandum

    kandydaci/pracownicy, ktorzy nie znaja podstaw sa malo gustowni ;)
    dla mnie to nie jest kwestia gustu.


    > > Kiepskim szkoleniem nazwalbym szkolenie, na ktorym prowadzacy nudzilby
    > > o rzeczach, ktore kazdy kto skonczyl przyzwoita szkole *musi* wiedziec.
    > > Nie zdziwilbym sie gdyby ktos z sali poprosil, zeby "przewinac do przodu",
    > > bo szkoda czasu, ktory kosztuje na takich spotkaniach droooogo.
    > Dla mnie kiepskie szkolenie, to takie, gdzie ktoś z sali musi prosić.

    jedno drugiego nie wyklucza.
    Ty sugerowales, ze uczestniczylem w kiepskich szkoleniach, bo nikt na nich nie
    zajmowal sie rzeczami, ktora kazdy powinien wiedziec ;)

    Dobre
    > szkolenie to takie, na którym potencjał, zasoby i wiedza uczestnika grają
    > pierwsze skrzypce, jest on wciąż aktywny, wciąż bierze udział a nie
    > ogranicza się do proszenia żeby przewinąć do przodu.

    ktos cos pisal o "ograniczaniu sie"?

    Trener ogranicza się do
    > animowania i moderacji.
    >
    > Dobre szkolenie to też takie, w którym zagadnienia są dopasowane do potrzeb
    > uczestników.

    jak to bylo z odkrywaniem Ameryki? ;)

    Nie ma więc takiej sytuacji, że trzeba coś przewijać, bo trener
    > porusza tylko nowe zagadnienia.

    wiec po co bylo o tych podstawach i kiepskich szkoleniach.
    Jesli nie kwestionujesz, ze nie porusza sie zbednych podstaw, w takim razie
    moze kwestionujesz to co napisalem, ze brak podstaw moze przeszkadzac w
    przyswajaniu nowej wiedzy? Bo juz nie wiem czego sie czepiles piszac o
    kiepskich szkoleniach w jakich mialem uczetniczyc :(


    > > I co? Jak ktos nie douczony po kiepskiej uczelni, ale super abmitny
    > pojdzie
    > > do pracy np. programisty, to go FIRMA bedzie uczyc tych rzeczy? Gdzie tak
    > > jest?
    > news:da3dth$gep$1@inews.gazeta.pl

    powaznie beda uczyc TYCH rzeczy (mowa byla o matematyce itp)?
    dlaczego? maja lepszych specjalistow niz uniwersytety? lepiej to zrobia?
    po co to dublowac? Na studiach ludzie sie ucza tych rzeczy i wielu innych
    5lat! Nie mozna siegnac po tych, ktorzy to juz przeszli z dobrym wynikiem.?
    Przeciez przez ten czas wiedza odjedzie daleko (chyba, ze to jakas malo
    roziwjajaca sie specjalnosc).

    Na czym polega ta wysoko postawiona poprzeczka (jakie sa kryteria)?






    --
    Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1