-
131. Data: 2005-08-19 08:51:21
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: Zbyszek Tuźnik <d...@b...pl>
> W dobrowolnej umowie obie strony są doskonale równe.
Doskonale wiesz, że nie. Firma zwłaszcza większa może dość długo
normalnie funkcjonować bez jednego pracownika, a wannabe pracownik bez
źródła dochodu jakoś tak krócej jakby.
Prawo stając po
> jednej ze stron, uznawanej przez okupacyjne państwo za słabszą, usiłuje
> zburzyć tę równowagę.
Przywrócić.
Biedronki, Kauflandy i takie tam inne pokazują, z
> jakim skutkiem.
Marnym w jednych przypadkach, wcale udatnie w innych.
> A dla pracownika prawdziwym konkurentem i rywalem na rynku jest drugi
> pracownik lub bezrobotny.
Owszem.
Natomiast w interesie pracownika jest, by to
> pracodawcy rośli w siłę i żyło się im dostatniej,
No nie zawsze, tzn. oczywiście zależy czyim kosztem. Ekonomia to - co do
zasady - gra o sumie zamkniętej, nieprawdaż?
> wówczas zwiekszy się
> popyt na jego usługi oraz ich cena.
Otóż już nie bardzo, od pewnego czasu daje się chyba zaobserwować
sytuację, że wzrostowi gospodarczemu nie towarzyszy wzrost zatrudnienia
lub wzrost płac pracowników najemnych. Z jednej strony rewelacja bo to
oznacza wzrost wydajności, a więc konkurencyjności firmy/produktów
tejże, ale - tylko bez "ty lewaku" - bogactwo jakby przestaje się
przesączać w dół nie wszyscy korzystają z owoców wzrostu gospodarczego.
Nie oceniam zjawiska. Po prostu zwracam na nie uwagę. A co tam, jednak
sobie ocenię. Nie jest dobrze.
>> W sporze pracodawca vs pracobiorca stroną silniejszą jest pracodawca
>> - wyłączając oczywiście wielkoprzemysłową klasę robotniczą ze
>> szczególnym uwzględnieniem górników.
>
>
> Tylko przy wysokim bezrobociu.
Takie niestety mamy.
"Ochrona" zaś pracowników powoduje
> wówczas niezawinioną krzywdę jeszcze słabszej grupy: bezrobotnych.
Tak, ludzi skłonnych (przynajmniej w teorii - bo są jeszcze bezrobotni z
wyboru) zadowolić się niższą stawką. Klasyczna niemal nadpodaż i
spadek cen. Pytanie teraz, czy potraktować pracę ludzką jak każdy inny
towar czy jednak trochę ten rynek regulować.
>> No i to jest akurat OK, tzn. jeśli strony _dogadują_się_ co do
>> nieformalnego zawieszenie niektórych postanowień KP.
>
>
> I wówczas stawiają się poza prawem. Taka umowa, ustna i "nielegalna",
> pozbawiona jest ochrony prawnej.
Aha. No i dobrze, bo ten stan nie zasługuje na ochronę. Pracodawca - bo
to przecież do niego należy - na ogół - inicjatywa chce osiągnąć
dodatkowe korzyści, niechże więc ponosi ryzyko.
> Dlaczego nie chcecie zostawić ludziom swobody wyboru tego, do czego
> chca dążyć?
Dlaczego nie zostawić pracodawcom swobody wyboru tego do czego chcą
dążyć? Przytoczony przez Ciebie przykład Kaufflanda i Biedronki chyba
wyjaśnia tę kwestię?
Co mieliby twoim zdaniem zrobić ci pracownicy, gdyby nie było KP?
> Dlaczego MUSICIE PROJEKTOWAĆ jakiś STAN IDEALNY
Nie uważam obecnego KP za idealny, moim zdaniem jest za bardzo trochę. A
zwłaszcza jego obligatoryjność. IMO należałoby raczej określić jakieś
warunki minimalne, które muszą być spełnione, a wszystko to co jest
ponad to sprawa do dogadania się. Niby teraz też tak jest, tylko, że za
bardzo na mój gust.
i
> przykrawać głupich ludzi do tego stanu??
Halloooo!!!
Nie wiem, jak ty, ale ja mieszkamy w kraju, gdzie - po 50 latach
realnego socjalizmu - pogrobowcy PZPR regularnie - pomijając pierwsze
wybory prezydenckie i 6% poparcie dla Cimoszewicza - osiągają przyzwoite
wyniki w wolnych demokratycznych wyborach. A prawicę od lewicy dzielą
jedynie poglądy na rolę Kościoła i lustrację, przy czym Kościół
niekoniecznie.
Zbyszek
-
132. Data: 2005-08-19 09:11:45
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:op.svpr5njtfrn0ri@donkichot Tomasz Płókarz
<t...@x...xn--p-ela.hahahaha.> pisze:
> Owszem, niektórzy jednak czują się związani z takimi zupełnie wydumanymi
> duperelami realnie zapewne nie istniejącymi, jak własna kultura, własna
> rodzina, przyjaciele i dźwięk własnego języka oraz widok znajomych mórd
> na ulicy. Tacy wariaci, przestarzali, którzy jeszcze nie zwalczyli w
> sobie usmiechu na rogatkach własnego miasta przy powrocie z wakacji.
No to jesteśmy w domu...
-
133. Data: 2005-08-19 09:34:19
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: Tomasz Płókarz <t...@x...xn--p-ela.hahahaha.>
Dnia 19-08-2005 o 10:51:21 Zbyszek Tuźnik <d...@b...pl> napisał:
>
>> W dobrowolnej umowie obie strony są doskonale równe.
>
> Doskonale wiesz, że nie. Firma zwłaszcza większa może dość długo
> normalnie funkcjonować bez jednego pracownika, a wannabe pracownik bez
> źródła dochodu jakoś tak krócej jakby.
Jak żyją obecni bezrobotni? Z odsetek?
>
> Prawo stając po
>> jednej ze stron, uznawanej przez okupacyjne państwo za słabszą,
>> usiłuje zburzyć tę równowagę.
>
> Przywrócić.
Zburzyć. Sama się pryzwraca. Poza prawem.
>
> Biedronki, Kauflandy i takie tam inne pokazują, z
>> jakim skutkiem.
>
> Marnym w jednych przypadkach, wcale udatnie w innych.
>
>> A dla pracownika prawdziwym konkurentem i rywalem na rynku jest drugi
>> pracownik lub bezrobotny.
>
> Owszem.
>
> Natomiast w interesie pracownika jest, by to
>> pracodawcy rośli w siłę i żyło się im dostatniej,
>
> No nie zawsze, tzn. oczywiście zależy czyim kosztem. Ekonomia to - co do
> zasady - gra o sumie zamkniętej, nieprawdaż?
>
>> wówczas zwiekszy się popyt na jego usługi oraz ich cena.
>
> Otóż już nie bardzo, od pewnego czasu daje się chyba zaobserwować
> sytuację, że wzrostowi gospodarczemu nie towarzyszy wzrost zatrudnienia
> lub wzrost płac pracowników najemnych.
Bo wzrost jest zwyczajnie zbyt wolny. Powinien wynosić raczej powinien 13%
niż 3%. I proszę bez śmiesznych (liczbowych) porównań z gospodarkami na
innych poziomach rozwoju.
Te 13% jest bez większego problemu do osiągnięcia, moim zdaniem, choć do
szybkiego spadku bezrobocia wystarczyłoby stabilne 7%. Ale przy 13%
spadłoby jeszcze szybciej.
> Z jednej strony rewelacja bo to
> oznacza wzrost wydajności
Przejaw. Nie przyczyna. Więc żadna rewelacja :)
, a więc konkurencyjności firmy/produktów
> tejże, ale - tylko bez "ty lewaku" - bogactwo jakby przestaje się
> przesączać w dół nie wszyscy korzystają z owoców wzrostu gospodarczego.
Nie wszyscy w równym stopniu, chciałeś powiedzieć. Ze wzrostu
gospodarczego będącego efektem wzrostu wydajności korzystają przede
wszystkim ci, których wydajność rośnie. Czyli: pracujący.
> Nie oceniam zjawiska. Po prostu zwracam na nie uwagę. A co tam, jednak
> sobie ocenię. Nie jest dobrze.
Uważam, że jest źle. A od chwili wejścia do eurokomunii, szanse na poprawę
maleją.
>
>>> W sporze pracodawca vs pracobiorca stroną silniejszą jest pracodawca
>>> - wyłączając oczywiście wielkoprzemysłową klasę robotniczą ze
>>> szczególnym uwzględnieniem górników.
>> Tylko przy wysokim bezrobociu.
>
> Takie niestety mamy.
>
> "Ochrona" zaś pracowników powoduje
>> wówczas niezawinioną krzywdę jeszcze słabszej grupy: bezrobotnych.
>
> Tak, ludzi skłonnych (przynajmniej w teorii - bo są jeszcze bezrobotni z
> wyboru) zadowolić się niższą stawką. Klasyczna niemal nadpodaż i
> spadek cen. Pytanie teraz, czy potraktować pracę ludzką jak każdy inny
> towar czy jednak trochę ten rynek regulować.
Moje zdanie w tej sprawie jest raczej oczywiste - regulacje są kosztowne,
kontrskuteczne i zbędne.
>
>>> No i to jest akurat OK, tzn. jeśli strony _dogadują_się_ co do
>>> nieformalnego zawieszenie niektórych postanowień KP.
>> I wówczas stawiają się poza prawem. Taka umowa, ustna i
>> "nielegalna", pozbawiona jest ochrony prawnej.
>
> Aha. No i dobrze, bo ten stan nie zasługuje na ochronę. Pracodawca - bo
> to przecież do niego należy - na ogół - inicjatywa chce osiągnąć
> dodatkowe korzyści, niechże więc ponosi ryzyko.
Dlaczego uważasz, że z pracy na czarno (vs. praca na biało) dodatkowe
korzyści wyciąga wyłacznie pracodawca?
>
>
>> Dlaczego nie chcecie zostawić ludziom swobody wyboru tego, do czego
>> chca dążyć?
>
> Dlaczego nie zostawić pracodawcom swobody wyboru tego do czego chcą
> dążyć? Przytoczony przez Ciebie przykład Kaufflanda i Biedronki chyba
> wyjaśnia tę kwestię?
A ja zauważam, że tzw. "wyzysk" był tam _mimo_ tzw. ochrony praw
pracowniczych, a nie wskutek swobody zawierania umów. W normalnej sytuacji
po prostu daje się ogłoszenie "szukamy pracownika na 70 godzin fizycznej
pracy tygodniowo za 800 złotych miesięcznie" i taką właśnie podpisujemy
umowę, jeśli ktoś się zgodzi. I nikt nie ma pretensji, bo o co?
> Co mieliby twoim zdaniem zrobić ci pracownicy, gdyby nie było KP?
j.w.
>
>> Dlaczego MUSICIE PROJEKTOWAĆ jakiś STAN IDEALNY
>
> Nie uważam obecnego KP za idealny, moim zdaniem jest za bardzo trochę. A
> zwłaszcza jego obligatoryjność. IMO należałoby raczej określić jakieś
> warunki minimalne, które muszą być spełnione, a wszystko to co jest
> ponad to sprawa do dogadania się. Niby teraz też tak jest, tylko, że za
> bardzo na mój gust.
Patrzysz na prawo i prawa pod kątem gustu, ja z punktu widzenia Zasad. I
stąd różnica.
> i
>> przykrawać głupich ludzi do tego stanu??
>
> Halloooo!!!
> Nie wiem, jak ty, ale ja mieszkamy w kraju, gdzie - po 50 latach
> realnego socjalizmu - pogrobowcy PZPR regularnie - pomijając pierwsze
> wybory prezydenckie i 6% poparcie dla Cimoszewicza - osiągają przyzwoite
> wyniki w wolnych demokratycznych wyborach.
A co mnie to obchodzi? I jakie ma znaczenie? Ty wierzysz, że decyzje
podejmowane są przy urnach?
> A prawicę od lewicy dzielą jedynie poglądy na rolę Kościoła i lustrację,
> przy czym Kościół niekoniecznie.
W deklaracjach, prawdziwe podziały są znacznie bardziej skomplikowane.
Taki np. Roman Giertych, gdyby realnie kontrolował >50% obu izb
parlamentu, szedłby ostro w kierunku thatcheryzmu[1], w odróżnieniu od np.
Platformersów - wśród których znajduje się wielu obcych agentów, wielu
karierowiczów i wielu bezideowych eurofili.
[1] Nie, nie zwariowałem, piszę w pełni przytomny (według oczywiście
własnej skali).
Przy okazji konkretnych polityków: polecam ciekawy wywiad Najsztuba z JK-M
w Przekroju - http://skocz.pl/jk-m
--
Odkąd myślę samodzielnie, głosuję na JK-M. http://pjkm.pl
-
134. Data: 2005-08-19 10:06:15
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: gromax <g...@N...interia.pl>
> Ty wierzysz, że decyzje
> podejmowane są przy urnach?
to tak jakby powiedzieć, że prezydent nie podejmuje decyzji, parlament
nie podejmuje decyzji, rząd... przecież to się dzieje w "kuluarach",
"lobbystycznie" itepe itede
Wybory to jedyny moment kiedy realnie możemy powiedzieć co nam się
podoba a co nie w kraju. _REALNY_ , bo wprost odnoszący się do tego
_KTO_ będzie naszym krajem rządził (w tym wprowadzał np. ustawodawstwo).
Kazdy z nas by chciał mieć jedyną i najprawdziwszą prawdę. Mało realne.
W bardzo dużym uproszczeniu można powiedzieć, że to my dajemy pracę
danym osobom na 4 lub 5 lat. I nie a się tych stanowisk nie obsadzić.
> Taki np. Roman Giertych, gdyby realnie kontrolował >50% obu izb
> parlamentu, szedłby ostro w kierunku thatcheryzmu[1],
IMHO raczej w kierunku hitleryzmu - teoretyczny wzgrost gospodarczy, ale
tylko przez zbrojeniówkę, za która notabene płaciło by państwo
-
135. Data: 2005-08-19 11:03:16
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
>> Mimo wszystko
>> uważam, że zakres pomocy społecznej jest zbyt duży. Szczególnie
>> utwierdziłem się w tym, po rozmowie z pewnym Murzynem z Kamerunu.
>Zapodaj. Chociaż skrótowo.
A potem będę słuchał w telewizji/radio nowych postulatów? :>
W skrócie:
Mieszkanie socjalne zapewnia państwo (znaczy ja płacę, Kameruńczyk
płaci, pozostali mieszkańcy Wyspy płacą i chyba jeszcze parę innych
chłopa ze Wspólnoty płaci), ale tylko przy niskich dochodach, więc
należy takie dochody posiadać. Pewne zasiłki/dofinansowania należą się
osobom, które nie pracują na pełen etat tzn. wspomniany kolega
pracował przez 2-3 tygodnie (5-6 dni w tyg.), a następnie przez 2-3
tygodnie nie pracował (okres "urlopu" zależał od tego kiedy skończyły
mu się pieniądze).
Na pytanie, dlaczego nie pracuje regularnie tzn. 2-3 dni w tyg.
odpowiedział, że się to nie opłaca. Tłumaczył mi, że jeśli będzie
zarabiał w ciągu każdego tygodnia mało (tzn. poniżej około Ł90), to
wtedy nie będą odprowadzane za niego żadne składki i będzie miał
problem z późniejszym uzyskaniem emerytury. Co więcej, ponieważ
przerwy w zatrudnieniu nie przekraczały 30 dni, więc nie figuruje on w
statystykach jako bezrobotny, ale osoba pracująca o niskich dochodach.
Ów Kameruńczyk mieszka w mieszkaniu socjalnym i korzysta z dopłat do
rachunków tzn. na on jakiś limit na cotygodniowe wydatki. O takich
oczywistościach jak prąd, woda i gaz nie ma co wspominać. Niestety nie
przekraczają one górnej granicy, więc żeby coś z tym zrobić założył
stałą linie telefoniczną i dostęp do internetu, ponieważ rozmowy są
dosyć tanie (bardzo dużo minut wliczonych w abonament), więc założył
jeszcze kablówkę. Na razie pomysły mu się skończyły.
Aha, podatku lokalnego (council tax) oczywiście nie płaci :-)
Mogłem trochę pomieszać, ale jakbyś chciał więcej sobie poczytać, to
wejdź na stronę: http://tinyurl.com/7vogs i popatrz na szczegóły.
--
pozdrawiam
Bremse
-
136. Data: 2005-08-19 12:12:44
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: Zbyszek Tuźnik <d...@b...pl>
Tomasz Płókarz napisał(a):
> Jak żyją obecni bezrobotni? Z odsetek?
Hmm, uważam, że poziom życia oferowany przez zasiłek dla bezrobotnych w
PL jest dość daleki od tego co uważam za normalne, czy chociażby
przyzwoite, poza tym jest on (okres przysługiwania) ograniczony czasowo.
Więc owszem poprawia on pozycję negocjacyjną poszukującego pracy, ale
tylko nieco. Tak bardziej poprawił by ją znaczący wzrost ofert pracy,
ale co z tego?
>> Przywrócić.
>
>
> Zburzyć. Sama się pryzwraca. Poza prawem.
To jest spór światopoglądowy w istocie.
*Jakiś* poziom równowagi się ukształtuje zawsze, podobnie jak teraz na
skutek wsparcia państwa dla pracowników też się kształtuje jakiś poziom
równowagi.
> Bo wzrost jest zwyczajnie zbyt wolny.
Tak.
Powinien wynosić raczej powinien
> 13% niż 3%.
Witaj w krainie czarów. [Chodzi o moje ukochane słowo *powinien* - bo
czy on (ten wzrost) wie, co powinien? I jeśli wie, to czy chce?]
I proszę bez śmiesznych (liczbowych) porównań z
> gospodarkami na innych poziomach rozwoju.
??
Aaaa, że niby miałby teraz twierdzić, że to wzrost nie do osiągnięcia,
bo USA/Japonia/Niemcy /łotewer? No coś ty.
> Te 13% jest bez większego problemu do osiągnięcia, moim zdaniem,
Otóż, to *twoim zdaniem*. Ja bym uwierzył, gdybym zobaczył. A wszelkim
eksperymentom na żywych organizmach grożącym przemianą w wiwisekcje
mówię stanowcze nie.
choć
> do szybkiego spadku bezrobocia wystarczyłoby stabilne 7%.
Być może.
Ale przy 13%
> spadłoby jeszcze szybciej.
Zapewne.
>> Z jednej strony rewelacja bo to
>> oznacza wzrost wydajności
>
>
> Przejaw. Nie przyczyna. Więc żadna rewelacja :)
Rewelacją jest wzrost wydajności. A nie wskazujący nań brak wzrostu
zatrudnienia. :)
>> tejże, ale - tylko bez "ty lewaku" - bogactwo jakby przestaje się
>> przesączać w dół nie wszyscy korzystają z owoców wzrostu gospodarczego.
>
>
> Nie wszyscy w równym stopniu, chciałeś powiedzieć.
Odkładając na bok proste przełożenie wzrost produkcji -> wzrost dochodów
z podatków -> łatwiejsze finansowanie wydatków "budżetowych" z których
korzyść mamy generalnie wszyscy, choć nie wszyscy w równym stopniu,
To chciałem powiedzieć, to co napisałem. Nie wszyscy korzystają ze
wzrostu gospodarczego.
Ze wzrostu
> gospodarczego będącego efektem wzrostu wydajności korzystają przede
> wszystkim ci, których wydajność rośnie. Czyli: pracujący.
No właśnie o tym mówię, że nie oni przede wszystkim, a czasem w ogóle
nie oni. To jest akurat wzięte z autopsji - mojemu pracodawcy się
polepszyły wyniki finansowe, choć może nie tak jak konkurencji, moja
wydajność pracy (tę akurat dość łatwo zmierzyć) wzrosła, wynagrodzenie
niezbyt, żeby nie powiedzieć wręcz przeciwnie.
(nie, nie narzekam na pracodawcę, jak mi się przestanie podobać, to nie
poproszę o przedłużenie umowy, albo złożę wypowiedzenie)
> Uważam, że jest źle. A od chwili wejścia do eurokomunii, szanse na
> poprawę maleją.
Fajnie, w końcu w czymś się zgadzamy. ;)
>
> Moje zdanie w tej sprawie jest raczej oczywiste - regulacje są
> kosztowne, kontrskuteczne i zbędne.
Masz rację, twoje zdanie jest oczywiste. Tzn. z dotychczasowych dyskusji
z Tobą jestem mniej więcej świadom twoich poglądów.
>> Aha. No i dobrze, bo ten stan nie zasługuje na ochronę. Pracodawca -
>> bo to przecież do niego należy - na ogół - inicjatywa chce osiągnąć
>> dodatkowe korzyści, niechże więc ponosi ryzyko.
>
>
> Dlaczego uważasz, że z pracy na czarno (vs. praca na biało) dodatkowe
> korzyści wyciąga wyłacznie pracodawca?
Nigdzie nie napisałem o wyłączności.
Choć w opisywanej sytuacji miałem na myśli raczej nieformalne omijanie
zapisów KP w sytuacji Pracodawca "biały" pracownik za *dobrowolną* -
czyli nie wymuszoną groźbą zwolnienia - zgodą obu stron, typu przyjdź
teraz 8 dni pod rząd, a ja ci oddam w przyszłym miesiącu, albo jakoś za
to zapłacę ekstra.
>>> Dlaczego nie chcecie zostawić ludziom swobody wyboru tego, do czego
>>> chca dążyć?
>>
>>
>> Dlaczego nie zostawić pracodawcom swobody wyboru tego do czego chcą
>> dążyć? Przytoczony przez Ciebie przykład Kaufflanda i Biedronki chyba
>> wyjaśnia tę kwestię?
>
>
> A ja zauważam, że tzw. "wyzysk" był tam _mimo_ tzw. ochrony praw
> pracowniczych,
Co nie znaczy, że gdyby ochrony praw pracowniczych przez państwo nie
było sytuacja byłaby lepsza, prawda?
a nie wskutek swobody zawierania umów. W normalnej
> sytuacji po prostu daje się ogłoszenie "szukamy pracownika na 70 godzin
> fizycznej pracy tygodniowo za 800 złotych miesięcznie" i taką właśnie
> podpisujemy umowę, jeśli ktoś się zgodzi. I nikt nie ma pretensji, bo o
> co?
Tylko, że tu zaszło coś innego, konkretnie niedotrzymanie warunków umowy
przez jedną ze stron (w tym przypadku pracodawcę), czyli ordynarne oszustwo.
ATSD Czy przywoływanie przypadków łamania KP przez pracodawców jako
uzasadnienie zniesienia tegoż - jako nieskutecznego, nie przypomina
podawania naruszeń KC jako j.w.?
>>, że za bardzo na mój gust.
>
>
> Patrzysz na prawo i prawa pod kątem gustu, ja z punktu widzenia Zasad.
Zasady, gust, smak, światopogląd, religia, etc, enyłej wkrada się
czynnik pozaracjonalny - beznadziejny przypadek (to o szansach
osiągnięcia konsensusu).
> I stąd różnica.
Oczywiście.
> A co mnie to obchodzi?
Nie obchodzą cię realia w których przyszło ci działać? No cóż...
> I jakie ma znaczenie?
To jest chyba to, czego nigdy nie mógł zrozumieć JKM - a przynajmniej
takie sprawiał na mnie wrażenie w swoich wystąpieniach w TV - jak
jeszcze ją oglądałem.
Stan zastany nie miał znaczenia, on wiedział jak *powinno* być i nic
więcej go nie obchodziło. Miało się to zrobić automagicznie.
Ty wierzysz, że decyzje
> podejmowane są przy urnach?
Zależy jakie. Co do składu parlamentu i obsadzenia stanowiska prezydenta
RP to tak. Masz inny pogląd na tę sprawę?
> W deklaracjach, prawdziwe podziały są znacznie bardziej skomplikowane.
Albo wręcz przeciwnie, tu mógłbym zgodzić się z JKM.
> Taki np. Roman Giertych, gdyby realnie kontrolował >50% obu izb
> parlamentu, szedłby ostro w kierunku thatcheryzmu[1],
Skąd to przekonanie?
w odróżnieniu od
> np. Platformersów - wśród których znajduje się wielu obcych agentów,
W LPR nie ma wielu obcych agentów/karierowiczów?
Skąd to przekonanie?(2)
> wielu bezideowych eurofili.
Z tym się mogę zgodzić, że obecność eurofili różni PO od LPR.
> Przy okazji konkretnych polityków: polecam ciekawy wywiad Najsztuba z
> JK-M w Przekroju - http://skocz.pl/jk-m
Przeczytałem.
Zgadzam się z wygłoszonymi przez JKM opiniami na temat:
- nieistnienia polskiej prawicy,
- roli służb specjalnych w PL,
- TV publicznej, a raczej o polityczności tejże,
- niewydolność bismarckowskiego systemu ubezpieczeń społecznych,
- zniknięcia elity narodu - no ale to banał,
- obowiązku zapinania pasów,
Nie zgadzam się, albo uważam za bzdurne:
- przekonanie o własnych poważnych? szansach na wygraną, no ale to jest
obowiązek zawodnika, wierzyć w wygraną, albo przynajmniej dobre miejsce,
inaczej nie ma po co startować.
- mesjanizm,
- nie potrzebuję tego, ale kandyduję,
- znowu mesjanizm,
- przerośnięte ego, a może brak umiarkowania w eksponowaniu tegoż,
- przekonanie o braku różnic między PRL, a obecną RP,
- poglądami na karę śmierci - no ale to jest spór światopoglądowy,
- Chiny jako enklawa wolnego rynku,
- dobrowolności? edukacji i kształtowania programu tejże,
- mesjanizm,
Cały czas, odnoszę wrażenie, że JKM bardziej zależy na pokazaniu się i
powiedzeniu czegoś efektownego niż na wcieleniu w czyn swoich koncepcji,
ot taki gadacz - mam świetne pomysły, ale nie pozwalają mi ich
zrealizować, niech więc żałują.
Słowa, słowa, słowa, więc nie będę na niego głosował.
Koniec, więcej o polityce nie będzie.
Zbyszek
-
137. Data: 2005-08-20 17:18:45
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:6ucbg19n96ivvtno2k06eqhjberlp11u4g@4ax.com Bremse
<bremse{usun.to}@wp.pl> pisze:
No widzisz pan? Niby takie zabidzone toto, a jakie cwane? I cóż zrobić? ;)))
--
Pozdrawiam
Jotte
-
138. Data: 2005-08-21 10:04:46
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:dkqof1lqd2b7e98dv0q7o9edh8962itdlq@4ax.com Bremse
<bremse{usun.to}@wp.pl> pisze:
> Czyjaś praca jest wyceniona przez kogoś innego na 500zł/etat.
> Minimalna krajowa wynosi więcej. Rozumiem, że uważasz, że ta osoba
> zostanie zatrudniona za tą minimalną?
Dorzucę, iż wygląda na to, że płaca minimalna obowiązuje jednak w wielu
krajach. W tym nawet w USA, które KP nie mają:
<cit>
"Rz": Jedna Unia, różne kraje, inne zarobki
(PAP, tm/20.08.2005, godz. 08:21)
Na Łotwie pełnoetatowemu pracownikowi trzeba w tym roku zapłacić miesięcznie
co najmniej 116 euro, w Polsce - 205 euro, a w Luksemburgu - 1467 euro,
informuje "Rzeczpospolita" w oparciu o badania Eurostatu.
Jeśli jednak minimalne płace odnieść do poziomu cen w tych krajach, różnica
między Łotwą (283 euro realnej siły nabywczej tamtejszej płacy minimalnej) i
Luksemburgiem (1293 euro) wynosi już nie 1 do 12,6 ale 1 do 4,5, a
porównanie Luksemburga z Polską (410 euro) prowadzi do rezultatu 1 do 3.
Dla porównania Eurostat podaje wysokość płacy minimalnej w USA. To 666 euro.
Ale realna siła nabywcza tej płacy w Stanach Zjednoczonych to 798 euro.
</cit>
Źródło: http://biznes.onet.pl/0,1150981,wiadomosci.html
Cytuję tekst, bo pewnie zaraz zarchiwizują.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
139. Data: 2005-08-22 13:26:21
Temat: Re: Zwolnienie L4 i operacja
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
>> Czyjaś praca jest wyceniona przez kogoś innego na 500zł/etat.
>> Minimalna krajowa wynosi więcej. Rozumiem, że uważasz, że ta osoba
>> zostanie zatrudniona za tą minimalną?
>Dorzucę, iż wygląda na to, że płaca minimalna obowiązuje jednak w wielu
>krajach. W tym nawet w USA, które KP nie mają:
(...)
W Wielkiej Brytanii też jest minimalna (http://www.dti.gov.uk/er/nmw/)
Ł4.85/godz. (od października Ł5.05), a mimo to znam osoby (Polaków),
które pracują za mniej na czarno (chciałem od razu zauważyć, że tutaj
jest to szczyt głupoty). Lepiej by chyba jednak było, żeby nie było
tej minimalnej płacy, bo zwiększyłoby się prawdopodobieństwo że
pracowaliby legalnie.
Jeśli chodzi o jakieś pierdoły typu KPodobne przepisy, to są
ograniczenia dotyczące czasu pracy (chyba 40-kilka godzin/tydz.),
jednak jeśli ktoś chce pracować więcej to podpisuje oświadczenie, że
wyraża na to zgodę i po sprawie. Oprócz tego jeśli się podpisuje umowę
w jakiś śmiecio-żarłodajniach (KFC, McDonald's), to mając umowę na
niepełny etat nie ma się zagwarantowanej ilości przydzielonych godzin
tzn. że w grafiku jest od 0 do ilości godzin wpisanych w podaniu o
pracę (a potem przepisanych do umowy). Ta ilość godzin też jest
płynna, bo znam osoby, które pracowały po ok. 50 godzin tyg. mając
umowę na niepełny etat (kwestia dogadania się).
Nadgodziny: w padlinodajniach, agencjach pośrednictwa pracy i
podobnych instytucjach zazwyczaj nie ma wyższej płacy za nadgodziny.
Po prostu jest stawka godzinowa i mnożą to przez ilość przepracowanych
godzin. Chociaż w normalniejszych firmach stawka jest o 50% wyższa.
W weekend'y to samo - płacą tak jak jest w umowie - znam ludzi, którzy
mają tyle samo co w tygodniu, takich co mają 50% więcej i takich co o
100% więcej.
Urlopy: są. Tylko, że znam ludzi, którzy ekwiwalent urlopowy mają
wypłacany z każdą wypłatą (i zamiast mieć Ł4.85/godz. + urlop, mają
5.25).
Wypłata: ja mam co miesiąc. Chociaż inni mają co dwa tygodnie lub co
tydzień. Zawsze na czas, jeśli już jakimś cudem nie znajdzie się na
koncie, to zgłaszający to pracownik wywoła popłoch u osób
odpowiedzialnych za przelewy (kolega tak miał). Czyli jest trochę
inaczej niż w Polsce.
Przepisy dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa pracy - mają tu zajoba na
tym punkcie, chociaż oczywiście pijaństwo i palenie różnego rodzaju
roślin w pracy też się zdarza (piszę o rodowitych Anglikach, bo Polacy
to co najwyżej już zaprawieni do pracy czasem przychodzą)
Koszty dt. bezpieczeństwa w przypadku agencji pracy przerzucane są na
pracowników (obuwie i odzież ochronna), w przypadku pracy na umowę o
pracę to zazwyczaj firma się o to troszczy.
Składki na ubezp. (http://tinyurl.com/aly46) i podatki: odciągane
proporcjonalnie od zarobionych pieniędzy. Ubezpieczenie: 11% od kwot
pomiędzy Ł94-630/tydz. + 1% powyżej. Oczywiście jeśli prowadzisz
działalność gospodarczą to płacisz mniej (8%), ale musisz odprowadzać
stałą składkę (Ł2.10/tydz.) nawet przy niskich zarobkach (chyba że
wystąpisz o zwolnienie). Podatki (stawki: 10, 22 i 40%, szczegóły:
http://www.hmrc.gov.uk/rates/it.htm , jednak jeśli zarobisz mniej niż
4895/rok to chyba możesz wystąpić o zwrot zapłaconego podatku - ale o
to najlepiej pytać w skarbówce). Jeśli jesteś typowym pracownikiem, to
ze skarbówką nie trzeba się kontaktować (w końcu to oni mają płacone
za rozliczanie mnie), a jak już koniecznie chcesz, to typowe sprawy
załatwisz przez internet
(https://www.taxcredits.inlandrevenue.gov.uk/HomeIR.
aspx).
Nietypowe w oddziale - idziesz i stoisz w kolejce, lub umawiasz się na
konkretny termin - przychodzisz o danej godzinie i urzędnik na ciebie
czeka. Zaskoczeniem dla typowego Polaka (czyli mnie) były przeprosiny
w jednym z urzędów za to, że musiałem czekać 10 minut, a przecież
byłem umówiony na 9:30! Jak chcesz to bierzesz papiery (a dokładniej
to urzędnik je przynosi) i je wypełniasz, jak masz kompletną awersję
do papierkologii lub masz problemy z czytaniem i pisaniem (mam tu na
myśli raczej rasowego Wyspiarza z nizin społecznych), to tak długo
marudzisz, aż sami wszystko powypełniają i dadzą do podpisu (chociaż
nie jest to konieczne, bo praktycznie urzędnik dyktuje co masz
zaznaczać i wpisywać).
Jeśli kompletnie nie znasz angielskiego, to w niektórych urzędach jest
możliwość poproszenia o tłumacza (wiem, że tak jest w przypadku, gdy
występujesz o numer ubezpieczenia - w końcu po coś płacisz te podatki,
no nie?), ale wtedy dłużej się czeka na termin spotkania.
Jeśli chcesz podszkolić swój angielski, to idziesz do państwowego
koledżu i pytasz o jakieś darmowe kursy. Gorzej ze specjalistycznymi -
np. uprawnienia elektryczne, kursy języków obcych - są one odpłatne,
ale ceny nie są zaporowe (nawet jak przeliczysz na złotówki, to często
wyjdzie taniej niż w Polsce).
--
pozdrawiam
Bremse