-
41. Data: 2004-05-09 20:55:44
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "Piotr Czernik" <p...@t...pl.odetnij>
> Co ujawnił? Nic nie potrafi ujawnić - potrafi tylko być w
> niekonstruktywnej opozycji i nie potrafi podejmować decyzji - chce
Mnie osobiscie wydaje sie, iz to zarzadzajacy firma powinni tworzyc
takie warunki by pracownicy chcieli pracowac. W dyskutowanym
przypadku popelnili zapewne jakies bledy, skoro taka sytuacja ma
miejsce.
Piotr Czernik
-
42. Data: 2004-05-10 06:18:24
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:c7ib8n$k2k$1@atlantis.news.tpi.pl...
> JL; <c7gqfe$to3$2@81.210.16.254> :
>
> > Ale po co?
> > Z ekonomicznego punktu widzenia wygląda to trochę jak bubel koncepcyjny.
> > Kolega YS ujawnił skrywane dotąd przed szefami zdolności przywódcze,
posiada
> > na pierwszy rzut oka wystarczająco dużo charyzmy do zorganizowania
> > "powstania", jego doświadczenia zdobyte na cudzych błędach mają szansę
> > zaowocować w przyszłości, zna rynek, klientów, otaczają go fachowcy
> > potrzebujący zmian. Gdyby do tego był dyplomatą miałby szansę na posadę
> > dyrektora zarządzającego. Pomijając ostatnie zdanie - nad czym tu się
> > zastanawiać? Łapać wiatr, póki wieje.
> > :)
>
> Co ujawnił? Nic nie potrafi ujawnić - potrafi tylko być w
> niekonstruktywnej opozycji i nie potrafi podejmować decyzji
Jednym z cięższych grzechów ujawniających się na grupach jest fanatyczne
trzymanie się emotikonów. Wystarczy dodać jeden na końcu i dowolna
treść zmienia naturę.
Przeczytaj moje poprzednie wypowiedzi a odpowiedź traktuj zgodnie
z kontekstem. :-)
Pozdrawiam
JL
P.S.
Jeśli ktoś jeszcze podobnie zinterpretował moją wypowiedź zdradzę, że
inspirowany
wskazówką kolegi Krzysztofa, zaproponowałem w tym poście odrobinę
Machiawellizmu w "białych rękawiczkach". :-))
-
43. Data: 2004-05-10 06:23:38
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>
Użytkownik "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7m4c5$fuk$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Powstaje kwestia czy przy takim początku firmy nie jest dobrze przyjąć
model awansu:
> w którym pracownik w miarę poświęcenia i doświadczenia może się stać
> współ udziałowcem(współ właścicielem) firmy.
Należałoby zastanowić się czy wszystkie "dobre zachodnie koncepcje" przyjęły
się
na polskim rynku i dlaczego?
Co leży u podstaw kreowania postaw pracowniczych - generalizując - w Polsce.
> Taka perspektywy jest bardzo mobilizująca.
> Nic tak nie podnieca jak perspektywa tego że ciężko pracują i wypracowując
> pozycję firmy potencjalnie pracujemy na swoją przyszłość i swojego
"mercedesa".
Z moich obserwacji - nic tak nie podnieca jak widok klęski upatrzonego
wcześniej
"przeciwnika".
Powyższe jako inny rodzaj postrzegania otoczenia zawodowego.
>
> Warto zwrócić uwagę że ten system został zastosowany w wielu obecnie
> przodujących "zachodnich" firmach sektora IT..............
j.w.
Pozdrawiam
JL
-
44. Data: 2004-05-10 06:25:05
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>
Użytkownik "misman" <m...@r...NIESPAM.pl> napisał w wiadomości
news:pan.2004.05.08.11.39.05.589216@rip.NIESPAM.pl..
.
> On Sat, 08 May 2004 12:42:59 +0200, Marek wrote:
>
> Otóż to. Można być świetnym fachowcem, a nie mieć tej żyłki
> handlowej... i odwrotnie.
To znaczy - mieć żyłkę handlowa i nie być fachowcem? :)))
JL
-
45. Data: 2004-05-11 12:42:18
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
JL; <c7odji$kej$1@81.210.16.254> :
> Jednym z cięższych grzechów ujawniających się na grupach jest fanatyczne
> trzymanie się emotikonów. Wystarczy dodać jeden na końcu i dowolna
> treść zmienia naturę.
> Przeczytaj moje poprzednie wypowiedzi a odpowiedź traktuj zgodnie
> z kontekstem. :-)
Widziałem emotikon - odebrałem go tak jak wyglądał - jako Twój nastrój -
wnosząc z tekstu Miałaś pozytywne nastawienie do piszącego, więc
emoticon był rodzajem wsparcia po rozmowie, a nie stwierdzeniem - "piszę
bzdury żebyś przejrzał na oczy". Z mojego punktu widzenia YS mógł być
bezpośrednio zainteresowany pozytywnymi ocenami swojej postawy [a raczej
"opisu" postawy] - w tej sytuacji głaskanie, czy neutralna krytyka mija
się z celem, bo nie wywoła u Niego potrzeby zastanowienia się nad jego
własnym zachowanie/potrzebami [i odnosi się tylko do napisanego tekstu].
Lepiej powiedzieć/napisać coś, co odwróci dyskusję, wyjdzie poza
schemat, który piszący narzucił [zakładam, że pierwszy post wyznaczał w
zamiarze YS granice i temat "dyskusji"] - jeżeli jest takim bohaterem
jak pisze, to jest w stanie bronić swojej pozycji, swojego zdania -
jeżeli nie jest, to albo nauczy zbierać się fakty [przygotowywać się do
obrony], albo zmieni sposób myślenia.
> P.S.
> Jeśli ktoś jeszcze podobnie zinterpretował moją wypowiedź zdradzę, że
> inspirowany
> wskazówką kolegi Krzysztofa, zaproponowałem w tym poście odrobinę
> Machiawellizmu w "białych rękawiczkach". :-))
Tyle, że ten przekaz faktycznie był w duchu Machiawellego [tak się
pisze?] - pokonać przeciwnika, zniszczyć go [w tym wypadku zniszczyć YS]
- chyba nie o to chodzi? ;) Jeżeli przyjmiesz punkt widzenia pt. - Ci co
się ze mną zgadzają są OK! [ale w sumie zależy mi tylko na
potwierdzeniu, że robię dobrze a niuansy w treści mam w d...], Ci co
mnie krytykują są do d... ["jednostronny" odbiór], to zrozumiesz, że
odbiór takiego tekstu powoduje tylko wzocnienie jego postawy - z drugiej
strony, żeby On mógł spuścić z tonu trzeba dać mu jakieś
argumenty/zmusić Go do ich znalezienia - to nie będzie wtedy
"rozwiązywanie" sporu, bo sporu nie ma - spór [w opisanej sytuacji]
istnieje tylko ze względu na istnienie emocji, a nie ze względu na
istnienie argumentów - argumentami emocjonalnego sporu nie rozwiążesz,
możesz go obejść lub zapomnieć o nim.
Z drugiej strony - tekst YS odbieram w pewien sposób jednostronnie,
dlatego, że widzę tam luki, słowa/zdania/zachowania, które słyszałem i
widziałem w jakiś tam sytuacjach itd. - ale inaczej niż jednostronnie
nie da się go odbierać [jeżeli chce się odnieść do tej sytuacji], bo
brak w nim jakichkolwiek konkretów [co już samo w sobie budzi brak
zaufania]. W sumie jestem w stanie zrozumieć sytuację, kiedy faktycznie
jedynym możliwym rozwiązaniem jest odejście z pracy - ale wcześniej
zawsze warto zastanowić się nad powodami, przyjrzeć się jak jasny jest
przekaz itd.
Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)
-
46. Data: 2004-05-11 18:31:25
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:c7qho8$m3q$1@atlantis.news.tpi.pl...
> JL; <c7odji$kej$1@81.210.16.254> :
>
> > Jednym z cięższych grzechów ujawniających się na grupach jest fanatyczne
> > trzymanie się emotikonów. Wystarczy dodać jeden na końcu i dowolna
> > treść zmienia naturę.
> > Przeczytaj moje poprzednie wypowiedzi a odpowiedź traktuj zgodnie
> > z kontekstem. :-)
>
> Widziałem emotikon - odebrałem go tak jak wyglądał - jako Twój nastrój -
Tak.
> wnosząc z tekstu Miałaś pozytywne nastawienie do piszącego,
Nie, nie miałem również negatywnego nastawienia do piszącego.
> więc
> emoticon był rodzajem wsparcia po rozmowie,
Nie.
> a nie stwierdzeniem - "piszę bzdury żebyś przejrzał na oczy".
Odnoszę wrażenie, że tracę czas...
> Z mojego punktu widzenia YS mógł być
> bezpośrednio zainteresowany pozytywnymi
To Twój punkt widzenia i bądź łaskaw nie narzucać go innym.
> Lepiej powiedzieć/napisać coś, co odwróci dyskusję,
Dziękuję za wskazówki, nie skorzystam.
> Tyle, że ten przekaz faktycznie był w duchu Machiawellego [tak się
> pisze?] - pokonać przeciwnika, zniszczyć go [w tym wypadku zniszczyć YS]
> - chyba nie o to chodzi? ;)
Oczywiście, że nie.
> Jeżeli przyjmiesz punkt widzenia pt.
Przyjmowanie punktu widzenia ogranicza do perspektywy tegoż punktu.
Pozwól, że pozostanę przy swoim sposobie oceny sytuacji.
> to zrozumiesz, że...
Sporo ryzykujesz w dyskusji/negocjacjach przyjmując postawę mentora.
> Z drugiej strony - tekst YS odbieram w pewien sposób jednostronnie,
No właśnie.
> dlatego, że widzę tam luki, słowa/zdania/zachowania, które słyszałem i
> widziałem w jakiś tam sytuacjach itd. - ale inaczej niż jednostronnie
> nie da się go odbierać
Więcej pokory, mniej mędrkowania.
> W sumie jestem w stanie zrozumieć sytuację, kiedy faktycznie
> jedynym możliwym rozwiązaniem jest odejście z pracy - ale wcześniej
> zawsze warto zastanowić się nad powodami, przyjrzeć się jak jasny jest
> przekaz itd.
Zatem wiele życiowych doświadczeń przed Tobą, wiele punktów widzenia,
więcej odcieni szarości i oby arogancja nie odebrała Ci szansy :)
Pozdrawiam
JL
-
47. Data: 2004-05-11 21:33:38
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl>
Użytkownik "JL" <jl@[cut]noemail.pl> napisał w wiadomości
news:c7odjk$kej$2@81.210.16.254...
>
> Użytkownik "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:c7m4c5$fuk$1@atlantis.news.tpi.pl...
> >
> > Powstaje kwestia czy przy takim początku firmy nie jest dobrze przyjąć
> model awansu:
> > w którym pracownik w miarę poświęcenia i doświadczenia może się stać
> > współ udziałowcem(współ właścicielem) firmy.
>
> Należałoby zastanowić się czy wszystkie "dobre zachodnie koncepcje"
przyjęły
> się
> na polskim rynku i dlaczego?
> Co leży u podstaw kreowania postaw pracowniczych - generalizując - w
Polsce.
>
Nie wiem, czy na zachodzie czy bardziej w USA?
Jesli chodzi o Stany, to sadze, ze model obdarzania znaczniejszych
pracownikow - raczej kierownictwa, udzialami firmy (odbieram to jako tak
jakby pozyczyczke - nie mozemy ci teraz wiecej zaplacic ale pozyczmy od
ciebie twoja aktywnosc - jesli sie uda to wszyscy zyskamy na tym w
przyszlosci) powstawal dlugie lata zanim osiagnal skale widoczna na
przykladzie pierwszych pracownikow Mikrosoftu. Moze to wynika z tego, ze tam
jest bardzo duzo prawnikow i przyjal sie
jako odmiana ich systemu polegajacego, ze prawnik dazy w danej kancelarii do
zostania udzialowcem a na koniec wspolnikiem?
Kiedys czytalem, ze Stany nie sa o 20 lat bardziej rozwiniete od Europy, a o
50 lat "w bok".
pzdr
Krzysztof
---
Outgoing mail is certified Virus Free.
Checked by AVG anti-virus system (http://www.grisoft.com).
Version: 6.0.677 / Virus Database: 439 - Release Date: 04-05-04
-
48. Data: 2004-05-12 00:49:42
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>
Użytkownik "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:c7rg4h$j46$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "JL" <jl@[cut]noemail.pl> napisał w wiadomości
> news:c7odjk$kej$2@81.210.16.254...
> > > Powstaje kwestia czy przy takim początku firmy nie jest dobrze przyjąć
> > model awansu:
> > > w którym pracownik w miarę poświęcenia i doświadczenia może się stać
> > > współ udziałowcem(współ właścicielem) firmy.
> >
> > Należałoby zastanowić się czy wszystkie "dobre zachodnie koncepcje"
> przyjęły
> > się
> > na polskim rynku i dlaczego?
> > Co leży u podstaw kreowania postaw pracowniczych - generalizując - w
> Polsce.
> >
>
> Nie wiem, czy na zachodzie czy bardziej w USA?
> Jesli chodzi o Stany, to sadze, ze model obdarzania znaczniejszych
> pracownikow - raczej kierownictwa, udzialami firmy (odbieram to jako tak
> jakby pozyczyczke - nie mozemy ci teraz wiecej zaplacic ale pozyczmy od
> ciebie twoja aktywnosc - jesli sie uda to wszyscy zyskamy na tym w
> przyszlosci) powstawal dlugie lata zanim osiagnal skale widoczna na
> przykladzie pierwszych pracownikow Mikrosoftu. Moze to wynika z tego, ze
tam
> jest bardzo duzo prawnikow i przyjal sie
> jako odmiana ich systemu polegajacego, ze prawnik dazy w danej kancelarii
do
> zostania udzialowcem a na koniec wspolnikiem?
> Kiedys czytalem, ze Stany nie sa o 20 lat bardziej rozwiniete od Europy, a
o
> 50 lat "w bok".
Struktura organizacyjna kancelarii prawniczej zdecydowanie różni się od
modelu dowolnego innego przedsiębiorstwa. Każdy z prawników prowadzi
zazwyczaj odrębną praktykę, łączy ich marka i zyskowność/prestiż "tematu",
dodatkowo wielkość "podatku" odpalanego właścicielom . Dla pewności jutro
dopytam jak takie kancelarie w Polsce i dla odmiany w Stanach funkcjonują. W
przypadku pozostałych firm rzecz ma się zupełnie inaczej. Etatowi
pracownicy, kadry, struktura organizacyjna zbudowana zgodnie z potrzebami
realizacji procesów biznesowych firmy. Najwygodniejszą formą działalności
gospodarczej umożliwiającej tego typu operacje (wypłata części wynagrodzenia
w akcjach) jest Spółka Akcyjna.
Status spółki dokładnie opisuje zasady zbycia akcji, często ustalane jest to
w ten sposób, żeby maksymalnie utrudnić niekontrolowane manewry ze zbywaniem
akcji. Zazwyczaj procedura taka obejmuje poinformowanie zarządu o zamiarze
zbycia np. z 2 miesięcznym wyprzedzeniem, lub np. zarząd ma 2 miesiące na
rozpatrzenie petycji. Mamy zatem problem ze swobodnym spieniężaniem
papierów. Jeśli jednak zarząd zechce pozbyć się niewygodnych,
mniejszościowych udziałowców wystarczy, że poweźmie decyzję o podniesieniu
kapitału spółki. O ile mnie pamięć nie zawodzi, każdy z akcjonariuszy musi
wyłożyć z kieszeni kwotę proporcjonalną do ilości i wartości posiadanych
akcji. (Temat do doprecyzowania dla dociekliwych). W tym momencie
wyskakujesz z kasy, albo sprzedajesz akcje po cenie proponowanej przez
nabywcę - wskazanego lub zaakceptowanego przez zarząd (np. niższej od
wartości księgowej).
Do czego zmierzam.
Posiadanie akcji wiąże się z ryzykiem nie tylko związanym z sytuacją
ekonomiczną firmy, ale również z jej strategią i polityką finansową. W
obliczu niestabilności gospodarczej, zmieniających się przepisów fiskalnych,
inwestowanie w taki sposób swojego wynagrodzenia jest dosć ryzykownym
pomysłem. Realna wysokość osiąganych przychodów przez szeregowego
specjalistę, czy kierownika średniego szczebla praktycznie wyklucza te osoby
z kręgu kandydatów na przyszłych właścicieli. Do tego dochodzi ludzka
mentalność. Właściciel łopatki czuje się dyrektorem całej piaskownicy itp.
Do tego kwestie podatkowe w momencie zbycia.
Zatem dla przeciętnego Kowalskiego perspektywa otrzymania "śmieciowych"
akcji może się wydawać nie dość kusząca.
:)
Pozdrawiam
JL
-
49. Data: 2004-05-12 10:36:32
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
JL; <c7r5uo$dfn$1@81.210.16.254> :
> > Z mojego punktu widzenia YS mógł być
> > bezpośrednio zainteresowany pozytywnymi
>
> To Twój punkt widzenia i bądź łaskaw nie narzucać go innym.
>
> > Lepiej powiedzieć/napisać coś, co odwróci dyskusję,
>
> Dziękuję za wskazówki, nie skorzystam.
Nie musisz. ;) Moim grzechem jest to, że czasami przemycam swoje zdanie
w postach, ale to chyba lepsze, niż nie posiadania swojego zdania? ;)
> Przyjmowanie punktu widzenia ogranicza do perspektywy tegoż punktu.
> Pozwól, że pozostanę przy swoim sposobie oceny sytuacji.
Jak rozumiem, Twój sposób oceny sytuacji nie był związany z jakimkolwiek
punktem widzenia? - pytanie złosliwe, bo oceniając sytuacje nie
uregulowane prawnie [skrót myślowy - "niepewne"], korzystasz z własnego
doświadczenia i własnych uczuć, czyli korzystasz z *ograniczonej* próby
badawczej - możesz oczywiście w takim wypadku nie przyjmować żadnej
postawy, ale post z Machiawellim sugeruje co innego [tzw. żadna postawa,
to po prostu stanie z boku]. ;)
> Sporo ryzykujesz w dyskusji/negocjacjach przyjmując postawę mentora.
>
Na grupie?, czy w życiu? ;) Na grupie nie negocjuję, bo nie mam po co -
nie jest moim pragnieniem osiągnięcie 1 miejsca w czytywalności, nie
jest moim pragnieniem zdobycie sobie grupy "przyjaciół", nie jest moim
pragnieniem znalezienie pracy poprzez grupę [to ostatnie
sfalsyfikowałem]. Co do tzw. postawy mentora - na odbiór składają się
Twoje doświadczenia i [być może negatywne uczucia] - z mojego punktu
widzenia nic nie ryzykuję, [UWAGA! - zdanie odnosi się do kategorii
ogólnej, a nie do Ciebie osobiście] bo zatrudnienie przez osobę lękliwą,
"prowadzoną_za_rączkę" przez lęki i błędne przypisania z nich
wynikające, nie jest moim największym marzeniem - byłby to typowy
humorzasty, nieprzewidywalny i trudny we współpracy pracodawca.
A w życiu? - sprawdziło się - ludzie nienawidzą mentorów, ale kochają
ich za to, że podejmują za nich decyzje - zresztą nie jestem zbyt
mentorski w życiu. :))) Inna sprawa, że żeby nie być zbyt mentorski
musiałbym poznać definicję każdego z osobna i próbkę, na podstawie
której powstała reprezentacja tego pojęcia [w głowach każdego z osobna]
- potrafisz powiedzieć, co wg, Ciebie oznacza mentorski? - zakładam, że
moje mentorstwo odbierasz na poziomie uczuciowym, ale definicji nie
potrafisz podać - jestem znów zbyt arogancki? ;)
> > Z drugiej strony - tekst YS odbieram w pewien sposób jednostronnie,
>
> No właśnie.
No, no właśnie. ;)
> > dlatego, że widzę tam luki, słowa/zdania/zachowania, które słyszałem i
> > widziałem w jakiś tam sytuacjach itd. - ale inaczej niż jednostronnie
> > nie da się go odbierać
>
> Więcej pokory, mniej mędrkowania.
Wiesz, muszę przejść pewien etap, kiedy staram się oceniać innych,
szukać przyczyn ich działania - później pewnie będzie z górki - do
samozadowolenia nie będę potrzebował interesować się innymi. :)
> Zatem wiele życiowych doświadczeń przed Tobą, wiele punktów widzenia,
> więcej odcieni szarości i oby arogancja nie odebrała Ci szansy :)
Niestety etap obserwacji odcieni szarości mam chyba za sobą - ludzie nie
lubią osób, które w odpowiedzi na pytanie mówią - "nie wiem", "może"
itd. - to otoczenie wymusza postawę - "Tak" lub "Nie" - pomijam to, że
taka postawa otoczenia naznaczona jest często podświadomym
ukierunkowaniem na jedną tylko [z dwóch] odpowiedzi, co kończy się
często większym rozczarowaniem niż usłyszenie "może" - z rad dla kobiet
[był kiedyś taki post na grupach] - jeżeli nie chcesz usłyszeć
odpowiedzi, nie zadawaj pytania. ;)
Flyer
--
Szukam roboty - zdolny i chętny, z doświadczeniem w łączeniu wody z
ogniem i wykonywaniu niewykonalnego. ;)