-
1. Data: 2004-05-06 19:13:08
Temat: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "YS" <f...@p...onet.pl>
Ostatnio w jedna ze znanych mi firm popadla w tarapaty. Narastajacy
po cichu od dawna konflikt pomiedzy dyrekcja a pracownikami
ujawnil sie, bardzo komplikujac sytuacje wewnatrz firmy.
Moze to troche NTG ale nie znalazlem zadnej grupy nt.zarzadzania.
Ponizej jest opisana ta sprawa, jesli ma ktos ochote to przeczytac
i sie wypowiedziec (bo sytuacja dosc ciekawa przy 19% bezrobociu) to
zapraszam:
Istniala sobie niewielka firma w branzy IT, o stabilnej, silnej
pozycji na rynku. Mimo niezbyt dobrej koniunktury i duzej
konkurecnji przynosila dochody. Wydawaloby sie ze nic nie moze
zagrozic jej pozycji. Miala stalych klientow, kilku pracownikow
z kilkuletnim stazem w tej firmie. Pracownicy co prawda narzekali na
niezbyt dobra atmosfere w pracy, jednak otrzymywali wynagrodzenie w
terminie a, co najwazniejsze, mieli stala prace!
Pewnie nadal wszyscy zyliby szczesliwie, pracujac ku chwale ojczyzny,
gdyby szefowie nie zechcieli zreformowac nieco zasad panujacych w
firmie. Pojawilo sie wiecej papierow, zamknieto jeden z oddzialow
przerzucajac prace na serwis centralny (ktora i bez tego mial pelne
rece roboty).
I nadszedl dzien w ktorym firma zadrzala w posadach:
Jeden z pracownikow (bardzo przez szefow ceniony) zostal zobowiazany
do pokrycia szkody w samochodzie za ktory byl odpowiedzialny a ktorym
przez ostatnie kilka dni jezdzilo kilka osob. Zlozyl wypowiedzenie
a po dwoch dniach mial juz podpisana umowe przedwstepna z inna firma.
Szefowie chcieli go naklonic do pozostania, oferujac wszystko czego
zazadal, jednak nie bylo sie nad czym zastanawiac.
Firma w poniedzialkowej GW zamiescila kilka ogloszen, na ktore
odpowiedzialo... kilka osob.
Okazalo sie, iz firma z powodu duzej rotacji pracownikow, i
rozstawania sie z nimi zazwyczaj w ostry sposob, wyrobila sobie
"prase na miescie", czyli jednym slowem - na ogloszenie odpowiedzieli
praktycznie sami desperaci ktorych nikt inny nie chcial. I do tego
ci desperaci zazwyczaj sami rezygnowali po 2-3 dniach.
Po kilku dniach, jeden z pracownikow uswiadomil szefow, iz firmie
grozi katastrofa. Pozostali pracownicy o dluzszym stazu, czyli
tacy, dzieki ktorym ta firma w ogole jakos funkcjonowala, postanowili
zlozyc wypowiedzenie.
Obecnie sytuacja jest taka, iz nikomu z pracownikow nie zalezy na
tej pracy. Kazdy zabezpieczyl sobie tyly (czyli znalazl alternatywe)
i wszyscy wyczekuja na propozycje ze strony dyrekcji. Co ciekawe,
nie czkaja po to by je zakceptowac, tylko po to by moc w chwale
tryumfu odrzucic je, i odejsc do innej firmy.
Szefowie bedac pewnymi, iz dzieki sytuacji na rynku pracy na
jedno miejsce jest (jak to czesto powtarzali) "30 osob na jedno
miejsce", poczynali sobie niezbyt uczciwie z pracownikami,
niewyplacajac czesci premii za rzekome przewinienia, czy obarczajac
pracownikow zadaniami nie zwiazanymi z ich zakresem obowiazkow
(przez duza ilosc pracy te zadania musialy byc wykonywane po
godzinach).
Wyobrazcie sobie, iz osoba posiadajaca tytuly licencjata z analizy
finansowej, inzyniera baz danych, certyfikat MCP (i 3 egzaminy
MCSE), dobrze mowiaca po angielsku, bedaca na 2-gim semestrze MBA,
byla w tej firmie traktowana jak smiec, za byle blad placila z
wlasnej wyplaty i zarabiala srednio 2000zl netto...
Teraz, gdy osoba ta, i dwie inne, podjely decyzje o odejsciu i
przyjely postawe oczekujaca - szefowie znalezli sie w kropce.
Cokolwiek by nie zrobili, bedzie zle. Nikt z szefow nie ma
pojecia o psychologicznych aspektach zarzadzania kadrami, myslac,
iz wszystko mozna zalatwic na poziomie organizacyjnym.
Szefowie zaproponowali ustepstwa, podwyzki, i tym podobne, co
przynioslo skutek... odwrotny od zamierzonego. Dopiero teraz
okazalo sie, iz dlugo tlumiona zlosc wybuchla z podwojna sila.
Cokolwiek szefowie proponuja, pracownicy sa coraz bardziej
rozgoryczeni. Powodem tego jest fakt, iz trzeba bylo takiego impulsu
by ktokolwiek zauwazyl problemy jakie od dawna narastaly.
Co zrobilibyscie bedac na miejscu pracownikow? Jakie dzialania
powinni podjac szefowie by przy ograniczonych mozliwosciach
finansowych unormowac sytuacje?
Pozdrawiam
YS
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
2. Data: 2004-05-06 19:56:29
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "gromax" <g...@g...pl>
firma jak firma. wszędzie jest czasem trochę lepiej, czasem trochę gorzej,
Moim zdaniem, jak w dobrym małżeństwie z kilkuletnim stażem, nadszedł moment
nerwówki. I co, rozwód? moim zdaniem bez sensu. Może nie wyjść to żadnej ze
stron na dobre.
Generalnie, jest niezły bigos. Pracownicy są w kropce, bo nie wiedządo końca
co chcą osiągnąć pracodawcy, Pracodawcy zaś nie do końca kumają ze wśród
pracowników jest z ich winy kiepska atmosfera,
A generalnie, moim zdaniem, będzie tak: firma będzie istnieć, pracownicy
którzy się będą sadzić zostaną zmienione na nowy narybek, a zarząd będzie
sobie dalej rządził.
I każdy z pracowników musi się zastanowić co też będzie chciał osiągnąć w
tym galimatiasie
gromax
-
3. Data: 2004-05-06 20:02:45
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl>
Użytkownik "YS" <f...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:602d.00000342.409a8e43@newsgate.onet.pl...
> Ostatnio w jedna ze znanych mi firm popadla w tarapaty. Narastajacy
> po cichu od dawna konflikt pomiedzy dyrekcja a pracownikami
> ujawnil sie, bardzo komplikujac sytuacje wewnatrz firmy.
Czy dyrekcja to wspolwlasciciele firmy czy rowniez pracownicy ?
Jesli pracownicy, to jakie jest stanowisko zarzadu i jego udzial w
wytworzeniu i rozwiazywaniu zaistnialych problemow?
> Co zrobilibyscie bedac na miejscu pracownikow? Jakie dzialania
> powinni podjac szefowie by przy ograniczonych mozliwosciach
> finansowych unormowac sytuacje?
Jesli szefowie sa pracownikami firmy, to nalezaloby wg mnie wymienic czesc
kierownictwa.
Jesli wspolwlasciciele to kiepsko rokuje.
pzdr
krzysztof
> Pozdrawiam
> YS
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
---
Outgoing mail is certified Virus Free.
Checked by AVG anti-virus system (http://www.grisoft.com).
Version: 6.0.677 / Virus Database: 439 - Release Date: 04-05-04
-
4. Data: 2004-05-06 20:06:42
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "YS" <f...@p...onet.pl>
> firma jak firma. wszędzie jest czasem trochę lepiej, czasem trochę gorzej,
Bywalo juz lepiej, lub gorzej. Teraz doszlo do sytuacji, w ktorej ludziom
juz nie nalezy na pracy w tej firmie.
> A generalnie, moim zdaniem, będzie tak: firma będzie istnieć,
Pewnie tak. Ale trzeba bedzie w znacznej czesci ustapic pola konkurencji.
Straty beda dosc duze.
> pracownicy
> którzy się będą sadzić zostaną zmienione na nowy narybek, a zarząd będzie
> sobie dalej rządził.
Zmienione? Na kogo?
Wsrod pracownikow krazy dowcip, iz nastepnym etapem procesu rekrutacyjnego
bedzie lapanka na ulicach ;)
Do tej pracy nie zglosil sie nikt kompetentny. A gdyby nawet zglosil sie,
to kto kompetentny z dyplomem inzyniera bedzie pracowal za max 1500zl bez
zadnych perspektyw i w beznadziejnej atmosferze?
Na rynku systemow POS, jest mniej niz 2000 osob posiadajacych odpowiednie
kompetencje, by takie systemy wdrazac. Tam trzeba znac sprzet, oprogramowanie,
sieci a do tego umiec zintegrowac to wszystko w sprawnie dzialajacy system.
Tego nie mozna nauczyc sie w ciagu kilku miesiecy.
YS
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
5. Data: 2004-05-06 20:10:41
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>
Użytkownik "YS" <f...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:602d.00000342.409a8e43@newsgate.onet.pl...
> Jakie dzialania
> powinni podjac szefowie by przy ograniczonych mozliwosciach
> finansowych unormowac sytuacje?
1. Pójść na wykład o zarządzaniu kryzysem.
2. Wykorzystać element zaskoczenia i bezpardonowo rozstać się z największymi
krzykaczami. Skoro nie są lojalni wobec firmy, będą przeszkadzać w
rekonstruowaniu zespołu. Poza tym ich roszczeniowe nastawienie wyklucza
rozsądny dialog w przyszłości. Raz wykorzystany element szantażu ma szansę
powtórzyć się przy najbliższej okazji z dużo bardziej błahego powodu.
3. Po usunięciu wichrzycieli podjąć działania integracyjne i odbudować
zespół.
Ostatnio na rynku dominują dwa mity.
Pierwszy - na jedno miejsce jest kilkudziesięciu zawodowców, drugi - że taka
sytuacja nie istnieje...
:)
Pozdrawiam
JL
-
6. Data: 2004-05-06 20:12:11
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "YS" <f...@p...onet.pl>
> Jesli szefowie sa pracownikami firmy, to nalezaloby wg mnie wymienic czesc
> kierownictwa.
> Jesli wspolwlasciciele to kiepsko rokuje.
Sa wspolwlascicielami. Chyba rzeczywiscie niewielkie maja pole manewru.
Problem w tym, iz w tej firmie zarzadzanie polega na wydawaniu polecen
i karceniu pracownikow. Nikt (poza pracownikami) nie potrafi wlasciwie
identyfikowac i rozwiazywac problemow i napiec wewnetrznych, a jesli juz
jest to robione, to tak nieudolnie, iz tylko powoduje nowe napiecia.
YS
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
7. Data: 2004-05-06 20:26:48
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "YS" <f...@p...onet.pl>
> 2. Wykorzystać element zaskoczenia i bezpardonowo rozstać się z największymi
> krzykaczami.
> Poza tym ich roszczeniowe nastawienie wyklucza
> rozsądny dialog w przyszłości.
A co, jesli pracownicy sa o wiele lepiej wyszkoleni w taktyce
negocjacji i maja przewage w bardzo dokladnej wiedzy na temat
sytuacji firmy i ludzi?
Problem w tym, iz tu nikt zadnych roszczen nie przedstawil.
Zaden z pracownikow nie zarzadal niczego. Przyjeli zgola odwotna
taktyke, w ktorej zasygnalizowali tylko iz problem istnieje i
mamy kryzys.
Szefowie nie sa w stanie zidentyfikowac kto jest "krzykaczem" bo
nikt nic nie krzyczy. Takiej osoby nie ma. Wszyscy normalnie
pracuja, to szefowie proponuja.
Dyrekcja niesmialo wysunela pewne propozycje, jednak wszyscy
ci pracownicy przyjeli to nieufnie. Zaden z pracownikow niczego
nie zdeklarowal. Wszyscy graja na zwloke twierdzac iz musza
sie zastanowic. Co ciekawe, zadna z propozycji dyrekcji nie
jest latwa do zaakceptowania. Kazdy z pracownikow robi wszystko,
by nie uzaleznic sie od firmy.
> 3. Po usunięciu wichrzycieli podjąć działania integracyjne i odbudować
> zespół.
HeHeHe... Niezle, tyle ze kogo integrowac? Jesli wszyscy odejda to
trzeba stworzyc od podstaw nowy zespol co w tej sytuacji (bardzo
wysoka specjalizacja i specyfika pracy) nie jest latwe.
To co napisales wyzej, jest podrecznikowa wiedza.
Tyle tylko, iz taka podrecznikowa wiedza na niewiele sie zda,
gdy po drugiej stronie barykady stoi przeciwnik ktory ma o wiele
wieksza wiedze na temat zarzadzania, negocjacji i psychologii.
Gdy dodamy do tego sytuacje, iz ten przeciwnik moze zmienic prace
wlasciwie "na telefon", firma go potrzebuje i nie jest w stanie
szybko zastapic, a do tego odchodzac, moglby zabrac ze soba znaczna
czesc klientow, to mamy niezly problem.
YS
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
8. Data: 2004-05-06 20:56:15
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "krzysztofsf" <k...@p...gazeta.pl>
Użytkownik "YS" <f...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:602d.0000037f.409a9c1b@newsgate.onet.pl...
> > Jesli szefowie sa pracownikami firmy, to nalezaloby wg mnie wymienic
czesc
> > kierownictwa.
> > Jesli wspolwlasciciele to kiepsko rokuje.
>
> Sa wspolwlascicielami. Chyba rzeczywiscie niewielkie maja pole manewru.
> Problem w tym, iz w tej firmie zarzadzanie polega na wydawaniu polecen
> i karceniu pracownikow. Nikt (poza pracownikami) nie potrafi wlasciwie
> identyfikowac i rozwiazywac problemow i napiec wewnetrznych, a jesli juz
> jest to robione, to tak nieudolnie, iz tylko powoduje nowe napiecia.
>
> YS
Kolega JL podpowiedzial (dla pracodawcow) taktyke wedlug Machiawellego -
szybka akcja, przewrot, krew najwiekszych oponentow plynie rynsztokami - i
definitywny koniec represji , przedstawienie pozostalym nowych zasad pracy,
plac i premiowania - ogolna radosc i euforia- bierzemy sie do pracy.
Jest to dobre i skuteczne, o ile pracodawca faktycznie
- dotrzyma obietnic
- nie powtorzy dzialan represyjnych np po trzech miesiacach usuwajac osoby
ktorych nie mogl sie pozbyc w pierwszym rzucie z jakis przyczyn - wtedy
wytworzy sie ponownie atmosfera braku zaufania i nawet przy stopniowej
wymianie calej kadry nastepcy beda juz mieli nieufne nastawienie.
Domyslam sie, ze piszesz z pozycji pracownika. Najgorsze co mozecie zrobic
to podkrecac sie wzajemnie wyliczaniem krzywd i umniejszaniem
przedstawionych propozycji szefostwa firmy.
Czytalem, ze w USA koncerny wola wymieniac w takich firmach ( oddzialach)
100% personelu bo daje to lepszy efekt niz proby reorganizacji.
Jesli chodzi o brak specjalistow tej branzy na rynku pracy (przynajmniej za
oferowane pieniadze) - nie zdziwcie sie, jesli raptem pojawi sie w firmie
kilkunastu przykladowo slowakow z angazami na kilka miesiecy do czasu
przeszkolenia narybku krajowego.
pzdr
krzysztof
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
---
Outgoing mail is certified Virus Free.
Checked by AVG anti-virus system (http://www.grisoft.com).
Version: 6.0.677 / Virus Database: 439 - Release Date: 04-05-04
-
9. Data: 2004-05-06 21:03:32
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: f...@p...onet.pl
> Jest to dobre i skuteczne,
Kolega JL rzucil podrecznikowym przykladem ktory zupelnie nie nadaje sie
do przedstawionego przypadku. Dlaczego?
- Zla prasa pracodawcy - przez ostatnie kilka lat pracodawca skutecznie
wyrabial sobie opinie najgorszego z mozliwych. Gdy rozmawialem z innymi
osobami z branzy o mozliwosci zatrudnienia, zawsze slyszalem to samo.
- Koniecznosc dlugotrwalego wdrazania nowych pracownikow - nie ma ta no
czasu, gdyz nie mozna sobie pozwolic na wpadki z klientami.
- Za slaba oferta by przyciagnac dobrych specjalistow.
> Domyslam sie, ze piszesz z pozycji pracownika. Najgorsze co mozecie zrobic
> to podkrecac sie wzajemnie wyliczaniem krzywd i umniejszaniem
> przedstawionych propozycji szefostwa firmy.
Przeczytaj dokladnie moja odpowiedz na post JL. Nasza taktyka jest bardzo
zrownowaznona, gdyz mamy bardzo wysoka pozycje negocjacyjna. Gdyby tak
nie bylo, pracodawca nie szedlby na ustepstwa. Nie mamy zadnych ograniczen.
> Czytalem, ze w USA koncerny wola wymieniac w takich firmach ( oddzialach)
> 100% personelu bo daje to lepszy efekt niz proby reorganizacji.
Jesli na ogloszenie w Gazecie Wyborczej zglasza sie jedna osoba z miasta
oddalonego o 40km to chyba nie bedzie latwo wymienic 100% personelu na
lepszy od obecnego?
> Jesli chodzi o brak specjalistow tej branzy na rynku pracy (przynajmniej za
> oferowane pieniadze) - nie zdziwcie sie, jesli raptem pojawi sie w firmie
> kilkunastu przykladowo slowakow z angazami na kilka miesiecy do czasu
> przeszkolenia narybku krajowego.
Juz to widze! :)
Gdyby chodzilo o lakiernikow samochodowych, murarzy itp to bym sie zgodzil
(tym bardziej ze do granicy mamy 30km). Ale tu chodzi o specjalistow w dosc
specyficznej dziedzinie. Wzialem dzis ze soba czlowieka swierzo po studiach
informatycznych. Dalem mu do zrobienia kilka prostych czynnosci przy systemie
POS (kilkanascie stanowisk, serwer, jakies drukarki kodow kreskowych,
kolektory - sklep jak sklep). Po kilku minutach przyszedl, i powiedzial zebym
mu pomogl bo to "czarna magia" a poza tym boi sie cos dotykac.
A gdzie systemy gastronomiczne? Tam to dopiero zaczyna sie zabawa :)
Wasze rozwiazania moga byc skuteczne, ale tylko wtedy gdy pracodawca ma
mocna pozycje na rynku pracy i moze wiele zaoferowac. W przedstawianej
sytuacji wydaje mi sie ze pracodawca powinien zaczac od czegos zupelnie
innego.
I jeszcze jedno. Mimo iz jestem pracownikiem, nie mam postawy roszczeniowej,
gdyz wiem co firma moze zaoferowac, a chodzi mi tylko o rozwiazanie problemu
w sposob satsfakcjonujacy obydwie strony.
YS
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
10. Data: 2004-05-06 21:06:57
Temat: Re: Szefowie vs Pracownicy - Przyklad [DLUUUGIE]
Od: "JL" <jl@[cut]noemail.pl>
Użytkownik "YS" <f...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:602d.0000038a.409a9f88@newsgate.onet.pl...
> > 2. Wykorzystać element zaskoczenia i bezpardonowo rozstać się z
największymi
> > krzykaczami.
> > Poza tym ich roszczeniowe nastawienie wyklucza
> > rozsądny dialog w przyszłości.
>
> A co, jesli pracownicy sa o wiele lepiej wyszkoleni w taktyce
> negocjacji i maja przewage w bardzo dokladnej wiedzy na temat
> sytuacji firmy i ludzi?
Nie bardzo rozumiem co ma jedno z drugim wspólnego.
Twoja relacja (przez skróty myślowe) nie trzyma się trochę kupy, z jednej
strony przedstawiasz dotychczasowe, kiepskie warunki płacowe,
z drugiej gotowość do ustępstw ze strony zarządu i chęć zmiany warunków
finansowych.
Na to wszystko nakładasz wizję katastrofy w postaci bezwzględnej, z góry
określonej pozycji pracowników, których negocjacje nie interesują.
Wszyscy pałają żądzą zemsty i czekają na okazję żeby dokopać zarządowi. :-)
Dla mnie ten obraz wygląda dość abstrakcyjnie, mało realnie a do tego
przekaz wygląda na podszyty niezdrowymi emocjami.
Nie sądzę, żeby problem dało się rozwiązać na grupie, zwłaszcza bez wiedzy
na temat rzeczywistej sytuacji wewnątrz, na co z kolei nie ma szans bo
przekaz o podanej przez Ciebie jakości podlega zasadzie przerobu śmieciowego
(co na wejściu to na wyjściu).
Pytałeś o radę:
"Co zrobilibyscie bedac na miejscu pracownikow?"
Moja rada:
Nic głupiego.
Wykorzystałbym możliwości uzyskania dodatkowych korzyści dla siebie bez
narażanie się na kolizje. Bez fajerwerków i strzelania korkami szampana nad
zwłokami właścicieli.
Pytanie 2
"Jakie dzialania powinni podjac szefowie by przy ograniczonych mozliwosciach
finansowych unormowac sytuacje?"
Na tak zadane pytanie, z wygenerowanym wcześniej opisem nieuchronnej
katastrofy nie sposób odpowiedzieć.
Tok logiczny Twojej wypowiedzi wskazuje na to, że szukasz kompanów do
świętowania tryumfu nad ułomnością ciemiężycieli i ich porażką.
Czegoż Ci zyczyć?
Chyba udanej fety i małego kaca?
:)
Pozdrawiam
JL