-
31. Data: 2003-06-28 00:00:16
Temat: Re: Smutne życie i praca.
Od: "kuku" <k...@g...pl>
Użytkownik "mer" <b...@i...pl> napisał w wiadomości
news:bdgm2h$ej1$1@news.onet.pl...
> > Tak to wyglada prawie wszedzie, a skoro coraz bardziej przykrecaja
srube, to
> > szukaj innej roboty,
> > a jak juz znajdziesz cos na sto procent, to odejdz w dobrym stylu. Zrob
to
> > tak aby obecnemu pracodawcy zrobic jak najwiecej szkod. Oczywiscie tak
by
> > nie wejsc w konflikt z prawem. Ostatecznie "jak Kuba Bogu tak Bog
Kubie".
>
> Masz dużo racji. Ale niestety w każdej branży tak jest. Ja mam na przykład
mały sklepik osiedlowy.
> Bardzo mnie wkurzają ci klienci. Wymagania maja nie z tej ziemi.
> Dla odreagowania stresów zrobie jak radzisz. Jak sie jaka baba
przyzwyczai, że już o 7 może u mnie
> kupić świeże bułki to ja jej w któryś piątek nie otworze sklepu.
Ostatecznie "jak Kuba Bogu tak Bog
> Kubie".
>
>
Mocno nie trafiona ironia. Wyobraz sobie ze zatrudniasz pania Kazie, i ona
nie jest twoja zona czy krewna. Biezesz ja z ulicy. Przy zatrudnieniu mowisz
ze bedzie pracowala 8 godzin dziennie, zobowiazujesz sie jej placic za
nadgodziny gdy trzeba na przzyklad remanent zrobic, albo jej oddasz za
nadgodziny dzionek wolny.
Umawiasz sie ze jej zaplacisz 1000 zlotych miesiecznie.
Po czym mija dwa miesiace i mowisz ze nie bedzie forsy, bo nie masz zysku,
jak zarobisz to zaplacisz, kazesz jej robic 12 godzin dziennie i potem
mowisz ze nie zaplacisz za ten ekstra czas, bo po co? skoro na ulicy jest
jeszcze pani Zuzia albo pani Anetka, to jak sie nie podoba to won, one nie
beda narzekac ze nie dotrzymujesz umowy, jeszcze moze dadza sie wykorzystac
na zapleczu na workach z cukrem, bo w dzisiejszych czasach praca to
zaszczyt. Czy w tym momencie mozesz oczekiwac ze pani Kazia bedzie lojalna?
> > Mam podobna sytuacje. Jak bylo dobrze, ludzie nie pchali sie do roboty
> > dzwiami i oknami, bylismy cenieni, nie orzynano nas na nadgodzinach, czy
> > nawet na jakis drobiazgach, pracowalo sie wtedy z entuzjazmem, jak bylo
> > trzeba to zostalo sie w robocie dluzej, jak sie nazbieralo za duzo
godzin,
> > odebralo sie je w postaci dnia wolnego. Byly normalne w miare
partnerskie
> > uklady z kierownictwem. teraz robi sie podobnie jak to opisywal
> > przedpisca, czasem nawet przykrecaja srube ze zwyklej ludzkiej
zlosliwosci.
>
> No właśnie! Za dobrych czasów jak załatwiłem u szwagra w PSS sporo puszek
ze śledziami w pomidorach
> co im sie oficjalnie data ważności kończyła to mi w godzine to wykupili. A
teraz na partnerski układ
> nie ma nawet co liczyć.
> Byle czego nie chcą żreć, date ważności szukają. A jak jej nie widzą to
sie bezszczelnie pyta!
> Czasem nawet widać, że i tak nie kupi, ale przykreca srube ze zwyklej
ludzkiej zlosliwosci.
>
to juz calkiem ma sie do ukladow pracodawca pracownik jak piesc do nosa. Co
ma uklad sprzedawca -klient do tego? Chyba tylko tyle ze w obu sytuacjach
jest uklad ktory obie strony usiluja realizowac, jesli klient dostanie
puszke z przedatowana zawartoscia to zarzada zwrotu pieniedzy badz wymiany,
to jest dla ciebie normalne prawda? A jesli pracownik domaga sie by mu
placono za prace czy dotrzymywano innych elementow umowy to juz jest zle?
>
> > Ale teraz, ja nie mam skrupulow, jak znajde lepsza robote, i bede mial
juz
> > wszystko zalatwione, odejde sobie z obecnej w takim momencie aby ci
ktorzy
> > teraz mnie gnoja dla zabawy stracili jak najwiecej.
> > pozdrawki,
>
> Ja też tak zrobie. Ide dzisiaj wieczorem obejrzec sasiednie osiedle czy
tam nie ma jakiego wolnego
> lokalu.
> Nie bedą mnie gnoić!
>
> Też pozdrawki!
>
> mer
>
>
>
najlepszego z okazji weekendu!
m
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
32. Data: 2003-06-28 06:27:26
Temat: Re: Smutne życie i praca.
Od: "mer" <b...@i...pl>
> mowisz ze nie zaplacisz za ten ekstra czas, bo po co? skoro na ulicy jest
> jeszcze pani Zuzia albo pani Anetka, to jak sie nie podoba to won, one nie
> beda narzekac ze nie dotrzymujesz umowy, jeszcze moze dadza sie wykorzystac
> na zapleczu na workach z cukrem, bo w dzisiejszych czasach praca to
> zaszczyt. Czy w tym momencie mozesz oczekiwac ze pani Kazia bedzie lojalna?
Oczywiście, że nie moge oczekiwać, i nie rozumiem po co ten powyższy przykład?
Jeżeli się dwie strony umawiają na coś tam i jedna z tych stron nie wywiązuje się z
umowy to ta
druga strona zrywa umowe zgodnie z jakimś wspólnie podpisanym punktem w umowie. To
chyba jasne.
Przynajmniej dla mnie.
>
> to juz calkiem ma sie do ukladow pracodawca pracownik jak piesc do nosa. Co
> ma uklad sprzedawca -klient do tego? Chyba tylko tyle ze w obu sytuacjach
> jest uklad ktory obie strony usiluja realizowac, jesli klient dostanie
> puszke z przedatowana zawartoscia to zarzada zwrotu pieniedzy badz wymiany,
> to jest dla ciebie normalne prawda? A jesli pracownik domaga sie by mu
> placono za prace czy dotrzymywano innych elementow umowy to juz jest zle?
Ależ ja to właśnie popieram to tylko chce, żeby do tego podchodzic jak do interesu
własnie a nie jak
do "godności człowieka" bo to jest potem woda na młyn dla róznych obrońców
uciśnionych.
Ja sprzedaje bułki jakimś ludziom na osiedlu a ty sprzedajesz swój czas jakimś
"pracodawcom".
Ja im się kłaniam nisko i staram sie, aby byli zadowoleni bo wiem, że w każdej chwli
(bez
wypowiedzenia!) moga zacząć kupować w innym sklepie. Uważam to za męczące, ale
normalne i per saldo
korzystne dla wszystkich.
Wielu tutaj chiałoby jednak w kontaktach pracownik-pracodawca mieć Polskę Ludową, ale
po południu
już przyjść do mojego sklepu i jak im sie nie spodoba to natychmiast do supermarketu.
I to mi sie nie podoba.
mer