-
1. Data: 2002-11-14 21:59:28
Temat: Przedstawiciel Medyczny
Od: "kosek" <k...@w...pl>
Witam
Czy możecie coś powiedzieć na temat w/w stanowiska, w zasadzie sam wiem
sporo, bylem tez na jednaj rozmowie, niestety ze skutkiem odmownym. ale
nurtuje mnie jedna kewstia, mianowicie cholernie dobre zarobki (jak dla
żółtodzioba np po biologii tak jak ja), bo skoro na rękę się dostaje okolo 2
tys.(na początek) do tego kopmórka, samochód, świadczenia, paliwo, drogie
szkolenia, wycieczki etc..... To w takim razie gdzieś musi tkwić sęk.
Przypuszczam że robota jest taka że po roku można rzygać na sam widok
lekarza lub przychodni, no bo ile tych biednych lekarzy można namawiać
(liczbowo) aby łaskawie wypisali recepty tak aby firma inwestując aż tyle w
pracownika jeszcze na tym zarobiła?? wydaje mi się że firmy wysysają swoich
pracowników z resztek sił, bo za takie pieniądze to nie jest chyba lekka
praca, polegająca na owiedzaniu 2-3 lekarzy dziennie, zresztą ludzie się
szybko wypalają chyba na takich stanowiskach?
Inna sprawa, jakie są perspektywy rozwoju, przypuszczam że rotacja jest
również znaczna?
no i w końcu jak oni oceniają efektywność, po ilości leków "schodzących" na
określonym regionie? bo liczyć recept to chyba nie liczą:-)
może się myle ale to jakoś dla mnie zbyt piękne żeby bylo prawdziwe, co o
tym sądzicie?
pozdrawiam serdecznie
-
2. Data: 2002-11-15 16:49:22
Temat: Re: Przedstawiciel Medyczny
Od: " Ida" <i...@N...gazeta.pl>
kosek <k...@w...pl> napisał(a):
> Witam
>
> Czy możecie coś powiedzieć na temat w/w stanowiska, w zasadzie sam wiem
> sporo, bylem tez na jednaj rozmowie, niestety ze skutkiem odmownym. ale
> nurtuje mnie jedna kewstia, mianowicie cholernie dobre zarobki (jak dla
> żółtodzioba np po biologii tak jak ja), bo skoro na rękę się dostaje okolo 2
> tys.(na początek) do tego kopmórka, samochód, świadczenia, paliwo, drogie
> szkolenia, wycieczki etc..... To w takim razie gdzieś musi tkwić sęk.
Sęk tkwi w tym, ze w branży farmaceutycznej naprawdę sie dobrze zarabia, a
2tys na rękę nawet na początek, i dla kogoś bez doświadczenia, to jest tak
szczerze mówiąc raczej mniej niz dobre zarobki. Parę lat temu jak starałam
się o stanowisko wprawdzie nie przedstawiciela medycznego, ale monitora badań
klinicznych (wymagania stawiane kandydatom podobne, z tym że "przyuczanie"
totalnego żółtodzioba do zawodu generalnie kosztuje firme duuuużo, duuuużo
więcej wysiłku, szkoleń, czasu) to firma na "dzien dobry" oferowała ponad 4
tys na rękę. I nadal, mimo recesji pensje wcale nie poszły w dół, inadal
mniej więcej tyle dostają. Ostatnio koleżanka z bardzo minimalnym
doświadczeniem utargowała na "dzień dobry" 7100 brutto. O tych wszystkich
dodatkach, które wymieniłeś nawet nie wspominam, bo to są rzeczy oczywiste
(co poniektórzy "agenci" potrafią zmieniać firmy wyłacznie z tego powodu, że
ta druga jeździ lepszymi samochodami...;-) przynajmniej w tych większych(i
bogatszych) firmach farmaceutycznych.
>
> Przypuszczam że robota jest taka że po roku można rzygać na sam widok
> lekarza lub przychodni, no bo ile tych biednych lekarzy można namawiać
> (liczbowo) aby łaskawie wypisali recepty tak aby firma inwestując aż tyle w
> pracownika jeszcze na tym zarobiła?? wydaje mi się że firmy wysysają swoich
> pracowników z resztek sił, bo za takie pieniądze to nie jest chyba lekka
> praca, polegająca na owiedzaniu 2-3 lekarzy dziennie, zresztą ludzie się
> szybko wypalają chyba na takich stanowiskach?
Nie iwem gdzie sie starałeś o pracę ale generalnie dziennie przedstwiciele
odwiedzają 8-10 lekarzy. Ale tu różnice mogą byc spore, bo to zalezy jakich
lekarzy sie odwiedza, jakich specjalności, tylko w szpitalach czy jakieś inne
kombinacje...
>
> Inna sprawa, jakie są perspektywy rozwoju, przypuszczam że rotacja jest
> również znaczna?
> no i w końcu jak oni oceniają efektywność, po ilości leków "schodzących" na
> określonym regionie? bo liczyć recept to chyba nie liczą:-)
>
> może się myle ale to jakoś dla mnie zbyt piękne żeby bylo prawdziwe, co o
> tym sądzicie?
Z Twojego punktu widzenia jest to zbyt piekne, z mojego nie bardzo. Za 2 tys
na ręke to bardzo cięzki kawałek chleba.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
3. Data: 2002-11-16 20:56:30
Temat: Re: Czy warto byc pielegniarka?
Od: "camelia" <m...@N...gazeta.pl>
Droga Ewo!
Decyzja jest bardzo poważna i na całe życie! Moje doświadczenia w tej
profesji są bardzo przykre. Przez 5 lat pracowałam w szpitalu, w między
czasie podjęłam studia na Wydz. Pielęgniarstwa i Nauk o Zdrowiu. Z
powodu "nieprzychylności" koleżanek zmieniłam szpital na zakład pracy
chronionej. Tam nauczyłam się podstaw ksiegowości, ekonomii, marketingu,
handlu, przepisów dotyczących vat-u, ubezpieczeń, obsługi kasy fiskalnej i
miotły. Pracowałam tam przez przeszło 3 lata.
W czerwcu uzyskałam tytuł mgr pielęgniarstwa (na ocenę b.dobry).W ramach
puszenia się: miałam też włsny odczyt na konfernecji międzynarodowej w
Lublinie. Od czerwca jestem osobą bezrobotną!i tu zaczyna się wątek paranoi
polskiej rzeczywistości...
Praca w szpitalu:
-za 800 zł netto, na 3 zmiany ale tylko pod warunkiem, że któraś
z "koleżanek" zaciąży i pójdzie na urlop macierzyński
-dziewczyny z wyższym są zwalniane: rzekomo szybciej sobie znajdą pracę!
Przychodnie:
-"my nie mamy takich wysokich wymagań w stosunku do pracowników"
-"może firmy farmaceutyczne?"
Firmy farmaceutyczne:
- ja osobiście przegrwałam z lekarzami - przez przypadek dowiedziałam się, że
przyjeli na moje miejsce człowiek który skończył Wydz. Lek. w październiku
zeszłego roku
- "a nie będzie miała Pani kompleksów w czasie rozmowy z lek.?"
Wyjazd:
- nie chcę emigrować! ... przynajmniej narazie :-(
Tak wygląda moja sytuacja.
Co do pracy w szpitalu...sama praca jest super! ja "działałam" na Intensywnej
Neurochirurgicznej (przez 3 m-ce, zwolnili mnie ponieważ nie doszłam do
siebie po operacji - "swojemu" zawsze przydarzają się komplikacje
pooperacyjne, to też powinnaś wiedzieć :-) dotyczy to także rodziny!).
Później Intensywna terapia i anestezjologia.
Duża dawka adrenaliny, ogromna satysfakcja, stres!
Cóż ja mam tą wadę, że przywiązuję sie do Pacjentów: pamiętam KAŻDĄ
śmierć....KAŻDEGO Pacjenta...
Koszmarem niestety były płaca i atmosfera. Środowisko pielęgniarskie jest
obrzydliwe!!- długo by opowiadać....
ach, żebyśmy się chodź w 40% rozumiały i szanowały jak lekarze.
Dumna jestem z takich chwil gdy Chory powiedział do mnie: o przyszedł mój
aniołek, albo tylko pani pozwolę robić sobie zastrzyki.
Dumna jestem z tego, że NIGDY nie wzięłam łapówki!
Nienawidzę jak mówi się do mnie per siostro, albo piguła !!
Generalnie to nie przyznaję się po jakich jestem studiach, mówię, że
skończyłam medycynę ;-P
Życzę wytrwałości, obyś doczekała sytuacji do której my byliśmy
przygotowywani podczas studiów.
Pozdrawiam
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/