-
1. Data: 2004-12-14 20:38:48
Temat: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Klapuch :-)" <k...@o...-p-l>
Witam,
zona pracuje w ksiegarni dosyc znanej sieci.
miesiecznie pracuje okolo 180 godzin
praca wedlug harmonogramu poniedzialek-niedziela.
jak idzie do pracy to na 10-13,5 godziny, zazwyczaj 13 godzin.
(od 9 do 22)
potem dzien wolnego i np. 2 dni pracy po 13 godzin.
Zarobek netto 630 zl.
I tu moje pytanie - czy tak niski zarobek jest prawnie
w porzadku czy tez pracodawca nie jest do konca w porzadku.
Bonow na swieta nie ma, wlasciwie zadnych dodatkow.
Na umowie o prace nie ma wypisanej ilosci godzin - jest tylko
informacja, ze praca na caly etat.
pozdrawiam
Mariusz
-------------------------
//(\ /)\\ Klapuch
(/: ' ' :\) gg: 3736633
^.---.^ www.klapuch.komrel.net
: '._.' : "Bóg jest sprawiedliwy:
mądrzejszym dał więcej rozumu, a głupszym mniej."
-
2. Data: 2004-12-14 21:14:21
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Nikiel ;-\)" <n...@p...fm>
Pewnego słonecznego/deszczowego dnia Klapuch :-)
<k...@o...-p-l> wystukał[a]:
> zona pracuje w ksiegarni dosyc znanej sieci.
> miesiecznie pracuje okolo 180 godzin
Wymiar czasu pracy jest różny w zależności od miesiąca, np. w
listopadzie 2004 - tj. 160 godzin, w grudniu natomiast 172 godziny.
> praca wedlug harmonogramu poniedzialek-niedziela.
> jak idzie do pracy to na 10-13,5 godziny, zazwyczaj 13 godzin.
> (od 9 do 22)
> potem dzien wolnego i np. 2 dni pracy po 13 godzin.
Kodeks pracy mówi o minimalnym odpoczynku dobowym = min 11 godzin.
Dlatego też taka praca wydaje się być ok, o ile nie ma zapisanego (np. w
regulaminie pracy) pracy 8 godzin 5 dni w tygodniu. Więcej na ten temat
powinno być w informacji o warunkach zatrudnienia, które powinna
otrzymać w ciągu 7 dni od dnia rozpoczęcia pracy (jeżeli umowa została
zawarta po 1.1.2004), lub do końca czerwca 2004 (dla pozostałych umów).
> Zarobek netto 630 zl.
> I tu moje pytanie - czy tak niski zarobek jest prawnie
> w porzadku czy tez pracodawca nie jest do konca w porzadku.
Jeżeli przekroczony jest wymiar czasu pracy to powinna otrzymać dodatek
do wynagrodzenia za przepracowane godziny nadliczbowe (tzn. pensje za te
dodatkowe godziny plus 50 lub 100% dodatek za godziny nadliczbowe).
> Bonow na swieta nie ma, wlasciwie zadnych dodatkow.
Bony na święta nie są obowiązkowe, ani żadne dodatki (chyba, że
regulamin pracy stanowi co innego - tzn jeżeli jest np. tzw premia
regulaminowa, czy stażowe).
Bony zresztą najczęściej kupowane są z oddzielnego rachunku - Funduszu
Świadczeń Socjalnych.
> Na umowie o prace nie ma wypisanej ilosci godzin - jest tylko
> informacja, ze praca na caly etat.
patrz wyżej -> 'informacja o warunkach zatrudnienia'.
Więcej o czasie pracy poszukaj w internecie, hasło - czas pracy np.:
http://prawopracy.fr.pl/21.php
http://www.bankier.pl/wiadomosci/article.html?articl
e_id=1228527 [czas
pracy 2005]
http://www.prawo-pracy.pl/?l=kategorie&id=3 [tu jest sporo- czas pracy,
godziny nadliczbowe, itp]
i wiele wiele innych stron.
Pozdrawiam
Nikiel ;-)
--
# od niklu # # gg - 4939629 #
# Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy #
# (A. Einstein) #
-
3. Data: 2004-12-14 21:17:06
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Nikiel ;-\)" <n...@p...fm>
Pewnego słonecznego/deszczowego dnia Nikiel ;-)
<n...@p...fm> wystukał[a]:
> listopadzie 2004 - tj. 160 godzin, w grudniu natomiast 172 godziny.
sprostowanie 8*22 to 176 ;)
Pozdrawiam
Nikiel ;-)
--
# od niklu # # gg - 4939629 #
# Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy #
# (A. Einstein) #
-
4. Data: 2004-12-14 21:55:49
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Rocco" <r...@w...pl>
Użytkownik "Nikiel ;-)" <n...@p...fm> napisał w wiadomości >
Wymiar czasu pracy jest różny w zależności od miesiąca, np. w
> listopadzie 2004 - tj. 160 godzin, w grudniu natomiast 172 godziny.
>
w grudniu w niektorych firmach jest liczone 23*8 wiec 184 dni robocze bo
swieta wypadaja w dni wolne.
pozdr.
-
5. Data: 2004-12-15 08:07:38
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Jacek R. Gruszczynski" <usuntojacek_roch@USUN_TOinteria.pl>
Witam,
Nie znam sie na kodeksie pracy i innych przepisach, ale pozwole sobie
odpowiedziec na Twoje pytanie zawarte w temacie postu.
To wyzysk i sk**wysynstwo. Za takie pieniadze Twoja malzonka moim zdaniem
powinna pracowac o polowe mniej, a i tak wtedy zarobki bylyby skandalicznie
niskie.
Wiem, ze realia sa inne. Ze bezrobocie, ze nie wszedzie jest praca itp. Ale
zycie za takie pieniadze to nic innego jak wegetacja. Uwazam, ze na start
placa 1.500 zlotych na reke to mimimum, ktore mlodemu czlowiekowi umozliwi
jako-taki rozwoj, inwestycje (rodzina, mieszkanie itp). No i zycie na godnym
poziomie. Po 2-3 latach podwyzka do 2k PLN. I wtedy mozna powaznie myslec o
wlasnym mieszkaniu itp. Wiem, mlody a glupi jestem. Ale wierze, ze kiedys
tak bedzie.
Przykro mi czytac takie wiadomosci....z okazji Bozego Narodzenia i Nowego
Rroku (lepiej wczesniej niz wcale :-) ) zycze poprawy sytuacji.
pozdrawiam
J
www.fotografiaprasowa.pl
-
6. Data: 2004-12-15 09:40:50
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Nikiel ;-\)" <n...@p...fm>
Pewnego słonecznego/deszczowego dnia Rocco <r...@w...pl> wystukał[a]:
> Użytkownik "Nikiel ;-)" <n...@p...fm> napisał w
> wiadomości > Wymiar czasu pracy jest różny w zależności od miesiąca,
> np. w
>> listopadzie 2004 - tj. 160 godzin, w grudniu natomiast 176 godziny.
> w grudniu w niektorych firmach jest liczone 23*8 wiec 184 dni
> robocze bo swieta wypadaja w dni wolne.
Takie liczenie jest *nieprawidłowe*.
Jeżeli dzień świąteczny wypada w sobotę, to obniża się wymiar czasu
pracy o ten jeden dzień (bo co jeżeli ktoś pracuje pon-pt - wtedy ma 184
h, a jak od wt-sob to 176). Dlatego, aby wyrównać to wprowadzono taki
zapis.
Dokładniej poszukaj wpisując w wyszukiwarkę: czas pracy.
To znaczy, że za 25.XII.2004 pracodawca *musi* dać dzień wolny (do
wykorzystania w tym samym okresie rozliczeniowym, czyli jak miesięczny
to w grudniu).
Za 1.1.2005 pracodawca też *musi* dać dzień wolny, do wykorzystania w
tym samym okresie rozliczeniowym (czyli jak miesięczny to w styczniu).
Nie można tutaj pomieszać tych okresów, że np. w grudniu te dwa dni
wolne (no, chyba, że ciche dogadanie się z pracodawcą).
Pozdrawiam
Nikiel ;-)
--
# od niklu # # gg - 4939629 #
# Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy #
# (A. Einstein) #
-
7. Data: 2004-12-15 19:49:45
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: Cam <c...@g...pl>
On 2004-12-15 09:07:38 +0100, "Jacek R. Gruszczynski"
<usuntojacek_roch@USUN_TOinteria.pl> said:
> Witam,
>
> Nie znam sie na kodeksie pracy i innych przepisach, ale pozwole sobie
> odpowiedziec na Twoje pytanie zawarte w temacie postu.
>
> To wyzysk i sk**wysynstwo. Za takie pieniadze Twoja malzonka moim zdaniem
> powinna pracowac o polowe mniej, a i tak wtedy zarobki bylyby skandalicznie
> niskie.
>
> Wiem, ze realia sa inne. Ze bezrobocie, ze nie wszedzie jest praca itp. Ale
> zycie za takie pieniadze to nic innego jak wegetacja. Uwazam, ze na start
> placa 1.500 zlotych na reke to mimimum, ktore mlodemu czlowiekowi umozliwi
> jako-taki rozwoj, inwestycje (rodzina, mieszkanie itp). No i zycie na godnym
> poziomie. Po 2-3 latach podwyzka do 2k PLN. I wtedy mozna powaznie myslec o
> wlasnym mieszkaniu itp. Wiem, mlody a glupi jestem. Ale wierze, ze kiedys
> tak bedzie.
2000 i własne mieszkanie? Stary, ktoś Cię okrutnie okłamał. Zarabiam
4500,- netto i nie stać mnie na własne mieszkanie. Bank twierdzi, że
nie spełniam warunków do udzielenia kredytu, bo nie ma gwarancji, że
pozarabiam tyle przez nast. 20 lat. To i wynajmuję za 1500,-/mies. I
ledwo piszczę. Jak czytam te wątki o "824 brutto", to oczom nie wierzę
- przeżycie za te pieniądze jest zwyczajnie niemożliwe! Wiem, że ludzie
tyle zarabiają - a żyją (z przyzwyczajenia chyba) tanio, bo mają
mieszkania, żywi ich rodzina, za prąd płaci babcia a za wodę ciocia. I
tak żyje pół Polski. Ja nie mogę (braki osobowe w rodzinie).
pozdrawiam
Cam
-
8. Data: 2004-12-15 22:15:43
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Jacek R. Gruszczynski" <usuntojacek_roch@USUN_TOinteria.pl>
Użytkownik "Cam" <c...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cpq4hp$rc$1@atlantis.news.tpi.pl...
> 2000 i własne mieszkanie? Stary, ktoś Cię okrutnie okłamał. Zarabiam
> 4500,- netto i nie stać mnie na własne mieszkanie. Bank twierdzi, że
> nie spełniam warunków do udzielenia kredytu, bo nie ma gwarancji, że
> pozarabiam tyle przez nast. 20 lat. To i wynajmuję za 1500,-/mies. I
> ledwo piszczę. Jak czytam te wątki o "824 brutto", to oczom nie wierzę
> - przeżycie za te pieniądze jest zwyczajnie niemożliwe! Wiem, że ludzie
> tyle zarabiają - a żyją (z przyzwyczajenia chyba) tanio, bo mają
> mieszkania, żywi ich rodzina, za prąd płaci babcia a za wodę ciocia. I
> tak żyje pół Polski. Ja nie mogę (braki osobowe w rodzinie).
coz...zalezy jeszcze od miasta i biezacych potrzeb. mowiac o 2 tys i
inwestycji w mieszkanie kalkulowalem sytuacje mlodego magistra, ktory po
studiach zaczyna zarabiac (przez 3 lata) 1,5 tys, potem 2 tys i powoli pnie
sie w gore mieszkajac z kims w wynajetym mieszkaniu za ok 400 zlotych
miesiecznie. Zostaje wiec 1100 zlotych na zycie. Z tego na jedzenie, ubranie
itp miesiecznie powiedzmy 700 zlotych (da sie nawet za mniej i nie jest to
wegetacja, aczkolwiek do restauracji raczej sie nie chodzi).
Zostaje 400 zlotych na miesiac oszczednosci. Po 3 latach daje to 14
tysiecy. Potem podwyzka do 2 tysiecy i dodatkowe 500 zet na konto
oszczednosciowe (lub w fundusz inwestycyjny - to lepsze rozwiazanie). i po
kolejnych 2 latach wychodzi w sumie niecale 22 tys. Z taka kwota mozna isc
do developera, ktory ma na ukonczeniu budynek i po roku-dwoch zamieszkac w
nieduzym, ale wlasnym mieszkaniu (mam przed oczami oferte firmy z Krakowa -
19 tys 149zl wkladu poczatkowego i potem 504 zlote raty miesiecznej przez 10
lat). I nie utrzymuje sie cudzego lokalu - 1,5 tys miesiecznie za
wynajem...po 5 latach to 90 tys w cudzej kieszeni... No ale tak jak mowilem:
to sytuacja mlodego absolwenta, bez zony ani dzieci, ktory nie musi za
wszelka cene do pracy jezdzic samochodem i wyjezdzac na wakacje za granice
(chyba ze do pracy).
A tak wogole: wlasnie ogladnalem reportaz w TVP1 o gornikach z
biedaszybow w Walbrzychu. Coraz czesciej zastanawiam sie, czy jest ktos, kto
stworzyl swoja firme glownie po to, zeby dawac ludziom prace? Czyli tzw.
firma spoleczna (czy jakos tak). Zysk - owszem, na inwestycje, ale glownie
zatrudnienie i godziwe placenie za prace (np. zarzad nie kupuje sluzbowych
volvo, a np. ople astry) ... mysle ze takich przedsiebiorcow najbardziej w
Polsce trzeba. I nie chodzi mi wcale o komune :-)
pozdrawiam
J
www.fotografiaprasowa.pl
-
9. Data: 2004-12-15 22:55:22
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: malkontent <w...@w...pl>
Dnia Tue, 14 Dec 2004 21:38:48 +0100, Klapuch :-)
<k...@o...-p-l> napisał:
> Witam,
> zona pracuje w ksiegarni dosyc znanej sieci.
> miesiecznie pracuje okolo 180 godzin
> praca wedlug harmonogramu poniedzialek-niedziela.
> jak idzie do pracy to na 10-13,5 godziny, zazwyczaj 13 godzin.
> (od 9 do 22)
> potem dzien wolnego i np. 2 dni pracy po 13 godzin.
powinno byc 40 godzin tygodniowo. przerwy po 11 godzin (juz ktos napisal).
raz na tydzien 35 godzin przerwy - tak slyszalem, ale zawsze istnieje PIP
i tam powinni udzielic dokladnych informacji
-
10. Data: 2004-12-15 23:01:51
Temat: Re: Praca czy wyzysk? Lamanie praw czy nie?
Od: "Nikiel ;-\)" <n...@p...fm>
Pewnego słonecznego/deszczowego dnia malkontent <w...@w...pl> wystukał[a]:
> Dnia Tue, 14 Dec 2004 21:38:48 +0100, Klapuch :-)
> <k...@o...-p-l> napisał:
> powinno byc 40 godzin tygodniowo. przerwy po 11 godzin (juz ktos
Fakt, ale sprecyzować trzeba, *przeciętnie* w okresie rozliczeniowym po
40 h, czyli w jednym tygodniu (liczonym od 1 do 7 danego miesiąca, a nie
pon-nie) może być więcej godzin niż 40, a w innym mniej. Byle by
przeciętnie nie przekraczało 40 h, i był zagwarantowany odpoczynek
dobowy (11h) i tygodniowy (35h).
Pozdrawiam
Nikiel ;-)
--
# od niklu # # gg - 4939629 #
# Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy #
# (A. Einstein) #