-
111. Data: 2004-10-13 13:37:45
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: "Piotr" <p...@x...com.pl>
> Sam widzisz, ze to co przeczytalem wczesniej "nikt
> nie musi byc przyjety z rekrutacji" i co mnie obchodzi po co daja
> ogloszenia sugeruje ze sprawa smierdzi podobnie jak z przetargami. A
> dlaczego mialoby byc inaczej?
Sluchajcie, a dlaczego nikt nie zastanowi sie, co robi pracodawca, ktory
naprawde chce kogos zatrudnic i szuka kandydata. I ktory akurat nie zna
osobiscie nikogo, kto by sie nadawal. Ano daje ogloszenie. Takze tacy tez
sa. A w to, ze _niektore_ ogloszenia sa dla picu, jak najbardziej wierze.
Dlatego nie nalezy sie zrazac, tylko szukac dalej.
Tak sobie mysle, w firmie prywatnej wlasciciel moze zapytac obecnych
pracownikow, czy nie moga kogos polecic. Ba, nawet ktos z rodziny moze mu
powiedziec "Ty, sluchaj, slyszalem, ze szukasz montera. Zatrudnilbys mojego
Mirusia". I jezeli taki pracodawca ma powody sadzic, ze bedzie to dobra
osoba, to znaczy wykwalifikowana, to pewnie da takiemu znajomkowi szanse.
Ale nie wyobrazam sobie, zeby trzymal na etacie faceta, ktory nie przynosi
mu zysku, albo przynosi mu go mniej, niz wykwalifikowany pracownik. Bo to
wtedy nie bylby pracownik, tylko utrzymanek. A dzisiaj kazdy liczy swoje
pieniadze i nie bedzie nikogo trzymal w pracy tylko dlatego, zeby nie robic
przykrosci rodzinie. Jak sie nie sprawdzi, to wylatuje. Mysle, ze najwiecej
patologii jest tam, gdzie ktos decydujacy o rekrutacji nie placi pracownikom
z wlasnej kieszeni. Ale tak jak mowie, bez znajomosci tez sie da! Zwlaszcza,
ze nawet gdyby to zatrudnianie znajomkow bylo powszechne, to pamietajcie, ze
sa takie fachy, gdzie po prostu jest malo specjalistow, a juz znalezc
takiego wsrod znajomowych w ogole graniczy z cudem.
Na zakonczenie powiem tylko, ze przymierzam sie do otworzenia wlasnej firmy
i nie zatrudnie w niej wlasnego ojca, ktory jest poczatkujacym programistom,
ma ciezka sytuacje finansowa i praca bardzo by mu sie przydala, poniewaz z
biznesowego punktu widzenia jest to dla mnie nieoplacalne. Bo tu i teraz nie
ma on jeszcze wystarczajacej wiedzy, dlatego wezme kogos, kto potrafi zrobic
to, na czym mi zalezy. Szybciej i lepiej. Z ogloszenia. I tyle. A ojca
wspomoge z wlasnej kieszeni. Pomoc rodzinie - tak. Zatrudnianie kiepskich
pracownikow po znajomosci - nie (jest to zbyt kosztowne, obniza wydajnosc
firmy, a w dodatku moze zepsuc jej wizerunek). I to tyle.
-
112. Data: 2004-10-13 13:51:27
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: "VERTRET" <vertret @ op . pl>
Użytkownik "Piotr" <p...@x...com.pl> napisał w wiadomości
news:ckjb1f$hpc$1@achot.icm.edu.pl...
> wtedy nie bylby pracownik, tylko utrzymanek. A dzisiaj kazdy liczy swoje
> pieniadze i nie bedzie nikogo trzymal w pracy tylko dlatego, zeby nie
robic
> przykrosci rodzinie.
>Pomoc rodzinie - tak. Zatrudnianie kiepskich
> pracownikow po znajomosci - nie
Niepotrzebnie to chyba piszesz bo i tak nie przekonasz tych od znajomości.
Ciekawi mnie jak to się dzieje, że ci ludzie opieprzyliby mnie solidnie,
gdybym chciał od nich 10 groszy wyrwać a jednocześnie w całym kraju widza
tabuny przedsiębiorców, którzy z jakiegoś powodu płacą cięzkie pieniądze
za niepotrzebne wielokrotne ogłoszenia i przyjmują nie mających pojęcia o
robocie znajomków.
Wydawało mi się zawsze, że instynkt samozachowawczy powinien raczej
wyostrzać zmysły a nie mamić je jakimiś bajkami :)
vertret
-
113. Data: 2004-10-13 13:52:04
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: "Piotr" <p...@x...com.pl>
> Jak widzisz ci ludzie maja _takie_ doswiadczenia i jest to ponad polowa
> tych
> z ktorymi rozmawiales. Po prostu takie mieli sytuacje i teraz juz wiesz
> skad
> takie poglady czy potrzebujesz jeszcze jakichs dowodow?
Panowie, nie kloccie sie. Ja wierze w to, ze sa i dobrzy i zli pracodawcy. I
tacy, ktorzy maja klase i tacy jak Biedronka :) Tacy, ktorzy chca wiazac sie
z pracownikami na dluzej, wiedza, ze danie im urlopu jest w ich interesie,
itd., oraz tacy, ktorzy wyciskaja jak cytryny, wyrzucaja i biora nastepnych.
Cala sztuka polega na unikaniu tych ostatnich. Kurcze, moze powinnismy
zalozyc jakas strone-spis niesolidnych pracodawcow? Ale pewnie ucierpialoby
przy tym pare dobrych firm, bo wszedzie znajdzie sie jakis niezadowolony
pracownik lub konkurent, ktory bedzie bezpodstawnie plul jadem na firme.
Mysle, ze po prostu trzeba wierzyc w to, ze sa na tym swiecie porzadni
pracodawcy i idac na kolejne rozmowy kwalifikacyjne zakladac, ze wlasnie sie
na kogos takiego trafilo. Dac mu szanse. Jezeli okaze sie chamem,
podziekiwac i szukac dalej. No nie ma innej metody.
Podzielcie sie spostrzezeniami, kto placi najlepiej i gdzie pracuje sie
najlepiej.
I jeszcze pare takich luznych uwag dla osob, ktore nie znalazly dotad pracy.
Na pewno sa na tej grupie osoby, ktore chca Wam pomoc. Nie negujcie tego, co
one mowia, bo to sa rozwiazania, ktore sie sprawdzily. Wasze sie nie
sprawdzily. Dlatego pytajcie, sluchajcie, wyciagajcie wnioski. Ja sam
postaram sie bardzo zyczliwie Wam odpowiadac. Tylko nie mowcie, ze wiecie
lepiej. Ze bez znajomosci sie nie da i kropka. Bo to zadna rozmowa.
Postepujac i myslac caly czas tak samo nie mozna oczekiwac innych
rezultatow. Jezeli ktos przez 2 lata szuka pracy, ale popelnia stale te same
bledy, to jak ma ja znalezc?
I na koniec polecam wszystkim ksiazke "Rozmowa kwalifikacyjna. Najlepsze
odpowiedzi na trudne pytania". Chyba nie przekrecilem tytulu. Jest w niej
bardzo wiele madrych, przydatnych, rzeczowych informacji.
To jest ksiazka skierowana na rynek amerykanski i czytajac ja mozna odniesc
wrazenie, ze przy tym co jest tam, u nas jest naprawde niezle. Jezeli autor
pisze, ze tam na 500 wyslanych ogloszen i wykonanych telefonow nalezy
spodziewac sie 1-2 zaproszen na rozmowy kwalifikacyjne, co przeciez nie
oznacza jeszcze wcale zatrudnienia. Niezle, co? To wierzcie mi, u nas jest
lepiej! Jezeli odpowiecie na 500 ogloszen i nikt nie zaprosi Was na rozmowe,
to mozna sie zastanowic, co jest nie tak. Ale nie wczesniej.
-
114. Data: 2004-10-13 14:27:09
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: "Immona" <n...@p...pl>
"Piotr" <p...@x...com.pl> wrote in message
news:ckjb1f$hpc$1@achot.icm.edu.pl...
> Ale tak jak mowie, bez znajomosci tez sie da! Zwlaszcza,
> ze nawet gdyby to zatrudnianie znajomkow bylo powszechne, to pamietajcie,
ze
> sa takie fachy, gdzie po prostu jest malo specjalistow, a juz znalezc
> takiego wsrod znajomowych w ogole graniczy z cudem.
Ja taka niesmiala konstruktywna uwage chce wtracic do tej goracej dysputy o
znajomosciach.
Otoz byloby lepiej, gdyby osoby, ktore sa sfrustrowane szukaniem pracy bez
rezultatow, zamiast wylewac zale, podzielilyby sie z nami: swoimi cv i
listami motywacyjnymi (niekoniecznie z nazwiskiem, jak chca zachowac
anonimowosc), info o tym, gdzie aplikowaly, gdzie by chcialy pracowac itd.,
a ludzie z grupy by sie podzielili radami, uwagami itp. Sa tu przeciez i
pracodawcy, i osoby, ktore pomyslnie przeszly rekrutacje... Moze ktos z tych
rozgoryczonych ma po prostu fatalnie napisane cv albo nierealistycznie
aplikuje na nieodpowiednie stanowiska, albo ograniczajac sie do
poniedzialkowej GW nie umie znajdowac dla siebie ofert. Zanim sie zacznie
zwalac wine na swiat, trzeba sie upewnic, ze samemu sie nic nie robi zle
albo nie tak dobrze jak by mozna.
I.
-
115. Data: 2004-10-13 14:28:57
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: Artur Czeczko <a...@c...mrowisko.one.pl>
PiotrG wrote:
>
> Bardzo zly wniosek i nietrafna aluzja.
> Wiesz, pytanie nie musi miec jednej poprawnej odpowiedzi.
Hm. No ale wiesz, numer 100.200.300.400 jest znacznie bardziej
nierutowalny, niż 172.24.128.128, więc ten pierwszy lepiej
odpowiedział. ;)
Poza tym kto teraz używa pojęć "klasa B"...
Pozdrawiam,
Artur
;)
-
116. Data: 2004-10-13 14:41:49
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: "PiotrG" <p...@s...com.pl>
> Hm. No ale wiesz, numer 100.200.300.400 jest znacznie bardziej
> nierutowalny, niż 172.24.128.128, więc ten pierwszy lepiej
> odpowiedział. ;)
>
> Poza tym kto teraz używa pojęć "klasa B"...
Nikt ;-)
Ale caly szkopul w tym, ze jesli tak by mi powiedzial gostek,
ktorego o to pytalem, zyskalby wiele w moich oczach.
Moim zdaniem pytania tego typu - pytania ewidentnie
otwarte, ktore sprawiaja wrazenie prostych pytan zamknietych
najlepiej sprawdzaja wiedze i "otwartosc umyslu" kandydata.
PiotrG
-
117. Data: 2004-10-13 14:46:26
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: "mbn" <m...@f...onet.pl>
Użytkownik "User" <i...@v...pl> napisał w wiadomości
news:2bcd.000004a5.416ce439@newsgate.onet.pl...
>
> > Kobieta programista??:) Dobre pieniadze... zazdroszcze!:)
>
> Moze wlasnie dlatego, ze kobieta?
>
facet o tych samych kwalifikacjach dostałby więcej :(((((
-
118. Data: 2004-10-13 15:13:25
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: "Gosia" <M...@p...onet.pl>
Użytkownik "PiotrG" <p...@s...com.pl> napisał w wiadomości
news:ckj9bb$oh4$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Jak widzisz ci ludzie maja _takie_ doswiadczenia i jest to ponad polowa
> > tych
> > z ktorymi rozmawiales. Po prostu takie mieli sytuacje i teraz juz wiesz
> > skad
> > takie poglady czy potrzebujesz jeszcze jakichs dowodow?
> Problem w tym, w jaki sposob Ci ludzie maja duuuuzo wieksze doswiadczenia
w
> tak mlodym wieku? Wyglada na to, ze moi rodzice, ktorzy swoje
doswiadczenia
> zdobywali w czasie wojny, powinni sie klaniac w pas dzisiejszej
mlodziezy -
> bo
> ona duzo bardziej dostaje w d....
> Moim zdaniem to nie sa zadne doswiadczenia - to sa wygodne, powtarzane
przy
> kazdej okazji stereotypy.
>
> PiotrG
>
Moze i sa stereotypy w wielu przypadkach. Ale mysle ze w tej kwestii akurat
mlodzi ludzie moga miec wiele do zarzucenia pracodawcom. Mialam kontakt z
bardzo wieloma pracodawcami z racji wykonywanej pracy. Wiele firm poprostu
wykorzystuje mlodych ludzi. Wiedza, ze nie znaja czesto jeszcze swoich praw,
albo sie nie upomna tak szybko o zalegle wynagrodzenie, bo sa na garnuszku
rodzicow. Bardzo czesto brak doswiadczenia w cv jest efektem takiej
sytuacji: student dorabial na wakacjach, ale byly to prace dorywcze, badz co
gorsza "na czarno" nijak nie pasujace do cv. Po studiach chcial podjac jakas
prace, ale w zwiazku z oszczednosciami pracodawcow mogl podjac jedynie staz
z UP, czesto bez mozliwosci przedluzenia, badz z mozliwoscia przedluzenia
dla pociotkow i znajomkow. Przejrzyjmy liste i zobaczmy ile jest pytan o te
nieszczesne staze... I w ten sposob student zdobywal doswiadczenia, ciagle
widzac wykorzystywanie pracownika, badz samemu bedac wykorzystywanym. Potem
nic dziwnego, ze ktos taki obawia sie kolejnego pracodawcy.
Nie mowie, ze tak jest zawsze. Ale w rejonie duzego bezrobocia (woj.
lubuskie), wielu ludzi ma bardzo przykre doswiadczenia zwiazane z poczatkami
kariery zawodowej, niestety:(.
Pozdrawiam Gosia
-
119. Data: 2004-10-13 15:15:34
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: tuvok <t...@n...go2.pl>
Użytkownik VERTRET napisał:
> Mój sposób na utrzymanie rodziny jest bardzo prosty:
> - umieć bardzo dobrze coś co jest aktualnie poszukiwane przez pracodawców
> - pracować ponad 8 godzin
> - dokształcać się
> - obserwować nieustannie rynek i nie obrażać się na jego prawa
> Dzięki temu udaje mi się samemu utrzymywać rodzinę mając tylko mature
> zdaną (z powtórką) 20 lat temu.
calkowicie sie zgadzam i wcale nie jestem typem tych, którzy chcą iść do
"roboty" na 8 godzin, odbębnić swoje i wracać do domu.
Jednakże jak sam piszesz 20 lat temu sytuacja na rynku pracy byla trochę
inna - a potem startowales już z jakimś tam doświadczeniem i byo z
pewnością prościej
> vertret
>
tuvok
-
120. Data: 2004-10-13 15:17:03
Temat: Re: Praca a znajomosci - powiedzcie prosze, ze nie wszyscy tak mysla...
Od: tuvok <t...@n...go2.pl>
Użytkownik VERTRET napisał:
> Dobra praca nie spada z nieba tylko trzeba na nią solidnie zapracować.
Uwazam że przedewszystkim spada z nieba !
tuvok