-
11. Data: 2003-10-06 14:23:04
Temat: Re: Praca
Od: "Konrad Inglot" <k...@N...gazeta.pl>
n...@p...ninka.net.usun (Nina M. Miller) napisał(a):
> nie do pomyslenia jest poklepywanie po tylku czy robienie jakichs
> sprosnych uwag ewentualnie glupich dowcipow.
Bez przesady. Skoro to wszystko jest nie do pomyślenia to skąd tyle pozwów o
molestowanie a to w pracy, a to w metrze, a to jeszcze gdzieś tam? Tak dla
sportu? Zresztą czemu akurat w stanach takie coś ma być nie do pomyślenia?
Ludzie wszędzie są podobni więc podobnie się zachowują i klepanie po tyłku
jest tak samo możliwe w Polsce jak w Stanach czy Chinach.
pzdr
konlin
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
12. Data: 2003-10-06 16:39:55
Temat: Re: Praca "na czarno" a CV
Od: "Sławek" <s...@g...pl>
Użytkownik "Kyniu" <kyniu@WYTNIJ_TO.poczta.fm> napisał w wiadomości
news:fv31ov0s6qjfvmcvv5r48u8hp2rjustqnr@4ax.com...
> On Sun, 5 Oct 2003 09:09:57 +0200, "Sławek" <s...@g...pl> wrote:
>
> >z tym językiem to jest dla mnie jasne, ale co z tymi ludzmi i mnozeniem
> >stazu i doświadczenia ???
>
> Inny kraj - inne tradycje i metody pracy, sposoby zarzadzania, ....
> Inni ludzie - inna kultura, mentalnosc, .....
Inne tradycje , kultura, mentalność tzn czyja? Żółtych, czerwonych, białych,
czy czarnych.?? Inna to oznacza 2 albo 3 razy lepsza??? A w którym
miejscu??? No chyba ze najwyższa produkcja CO2 i freonu na świecie,to dla
ciebie coś ekstara. Wysyłanie faksu z florydy nie czyni 3 razy lepszego
pracownika od tego co robi to na Mazowszu. Nie trzeba tu zadnej wyjątkowej
inteligencji, wystarczy wybrac numer i nacisnąć "start".
>
> Zreszta co ja bede pisal. Nie rozumiesz to szkoda. Wyjedziesz popracowac
za
> granice to zrozumiesz.
Właśnie
Sławek
-
13. Data: 2003-10-06 16:49:18
Temat: Re: Praca "na czarno" a CV
Od: "Sławek" <s...@g...pl>
Użytkownik "Nina M. Miller" <n...@p...ninka.net.usun> napisał w
wiadomości news:m2n0cf2u9e.fsf@pierdol.ninka.net...
> "Sławek" <s...@g...pl> writes:
>
> >>
> >> >Czy to się liczy jako doświadczenie?
> >>
> >> I to podwojnie, potrojnie, .... jesli przy okazji poznales jezyk,
ludzi,
> >
> > z tym językiem to jest dla mnie jasne, ale co z tymi ludzmi i mnozeniem
> > stazu i doświadczenia ??? To że USA jest jest potęgą gospodarczą nie
oznacza
> > , że przy pracy w biurze wykorzystuje sie technologię ukradzioną od
> > kosmitów. Natomiast ludzie, których się poznaje, nie zarazają nas
wirusem
> > inteligencji, dzieki czemu stajemy się geniuszami. Na staż w niebie
musimy
>
> niby tak, ale na ogol praca w biurze w usa jest zorganizowana zupelnie
> inaczej niz w Polsce.
>
> nie widac tam raczej ukladow typu sekretarka robi zarazem za sluzaca,
> ze ktos na kogos gebe wydziera czy wtraca sie w prywatne sprawy.
> nie do pomyslenia jest poklepywanie po tylku czy robienie jakichs
> sprosnych uwag ewentualnie glupich dowcipow.
>
> ogolnie rzecz biorac kultura pracy jest zupelnie inna i sposob
> odnoszenia sie do ludzi.
> zorganizowane tez wszystko jest znacznie sprawniej na ogol.
No to tym bardziej nie mozna mnozyc jego (wartości) doświadczenia x3, lecz
powinno się podzielić przez 3. Przyjdzie taki koleś z mikroklimatu, wejdzie
do dzungli, czarne chmury nad głową się zrobią i biedaczek wysiądzie, bo nie
bedzie wiedział jak sie zachować. I nie przesadzajmy , praca biurowa nie
jest az tak skomplikowana, zebysmy byli az tak w tyle jak z elektroniką do
Japończyków czy z motoryzacją do Niemców.
p.s. I wcale nie jest tak zle z tym molestowaniem itd...Nawet nie wiem czy
nie jest gorzej, bo oprócz firm budzetowych, nowe które powstały (czy
przyjechały) stosują wspólczesny zachodni model niewolnictwa.
Sławek
-
14. Data: 2003-10-06 23:02:18
Temat: Re: Praca
Od: n...@p...ninka.net.usun (Nina M. Miller)
"Konrad Inglot" <k...@N...gazeta.pl> writes:
> n...@p...ninka.net.usun (Nina M. Miller) napisał(a):
>
>> nie do pomyslenia jest poklepywanie po tylku czy robienie jakichs
>> sprosnych uwag ewentualnie glupich dowcipow.
>
> Bez przesady. Skoro to wszystko jest nie do pomyślenia to skąd tyle pozwów o
> molestowanie a to w pracy, a to w metrze, a to jeszcze gdzieś tam? Tak dla
WLASNIE DLATEGO to nie do pomyslenia, bo ludzie MOGA pozwac za takie
cos do sadu i wygrac!
jak juzz wygraja, to dostaja duze odszkodowania, i to kosztuje
pracodawce krocie.
Tak wiec, zeby uniknac nadmiernych kosztow, pracodawcy we wlasnym
zakresie konstruuja regulamin typu co mozna, a co nie i dodaja go do
umowy o prace.
traktuja bardzo serio wszelakie skargi typu, ze ktos tam komus czyni
awanse albo zachowuje sie niestosownie.
staraja sie to monitorowac i nie dopuszczac do takich sytuacji.
> sportu? Zresztą czemu akurat w stanach takie coś ma być nie do pomyślenia?
> Ludzie wszędzie są podobni więc podobnie się zachowują i klepanie po tyłku
> jest tak samo możliwe w Polsce jak w Stanach czy Chinach.
byc moze "nie do pomyslenia" bylo niezbyt szczesliwym sformulowaniem.
chodzilo mi o to, ze tutaj kultura w pracy taka jest, ze kazdy WIE, ze
molestowanie seksualne albo chamskie odnoszenie sie do kogos jest
niewlasciwie i NA TYM POZIOMIE nie ma dyskusji.
nie ma raczej sytuacji takich jak w Polsce, ze szef przy wszystkich
pracownikow zwyzywa podwaldnego od idiotow, glupich cip czy durnych
bab, a ludzie ogony po sobie i nic nie powiedza, bo boja sie o swoja
robote.
tutaj, nawet jesli ktos cos takiego sproboje, to ludzie ida ze skarga
do przelozonego przelozonego. jesli to nie pomaga, wnosza sprawe do
sadu i w wypadku posiadania swiadkow ja wygrywaja.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net.usun
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
15. Data: 2003-10-06 23:08:57
Temat: Re: Praca "na czarno" a CV
Od: n...@p...ninka.net.usun (Nina M. Miller)
"Sławek" <s...@g...pl> writes:
>> ogolnie rzecz biorac kultura pracy jest zupelnie inna i sposob
>> odnoszenia sie do ludzi.
>> zorganizowane tez wszystko jest znacznie sprawniej na ogol.
>
> No to tym bardziej nie mozna mnozyc jego (wartości) doświadczenia x3, lecz
> powinno się podzielić przez 3. Przyjdzie taki koleś z mikroklimatu, wejdzie
> do dzungli, czarne chmury nad głową się zrobią i biedaczek wysiądzie, bo nie
> bedzie wiedział jak sie zachować. I nie przesadzajmy , praca biurowa nie
przystosowanie sie do roznych sytuacji dziala w obie strony.
Ktos, kto umial sie przystosowac i pracowac wydajnie w srodowisku
zupelnie innym - inna kultura, inny jezyk - jest osoba znacznie
bardziej elastyczna niz ten, ktory w zyciu nie wyjechal z koziej wolki
i pracowal w czterech polskich firmach.
> jest az tak skomplikowana, zebysmy byli az tak w tyle jak z elektroniką do
> Japończyków czy z motoryzacją do Niemców.
nie chodzi o sprzet, a ORGANIZACJE pracy.
to, co ja zauwazylam: w Polsce bardzo rzadkim jest, ze bedac
zatrudnianym na jakies stanowisko ma sie jasno sprecyzowane obowiazki,
zakres odpowiedzialnosci i (w wypadku przejmowania stanowiska po kims)
jest sie w nie wprowadzanym.
bardzo rzadko widzialam, zeby w polskiej firmie byl jasno sprecyzowany
i ZAPISANY gdzies np.proces obiegu dokumentow w firmie.
w USA to raczej normalne.
poza od pracwnikow wymaga sie, jesli maja jakies uwagi do pracy
innych, zeby je przedstawiali w sposob KONSTRUKTYWNY bez zbytniej
piany, emocji i podkladania swin.
asertywnego zwracania sie do innych pracownikow i podwaldnych to ja
sie nauczylam w USA. z Polski tego nie wynioslam. Pracowalam w wielu
roznych miejscach, ale na to sie nie zzwraca uwagi.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net.usun
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
-
16. Data: 2003-10-07 22:32:29
Temat: długa odpowiedź
Od: "gromax" <g...@g...pl>
// ciach //
z własnego doświadczenia.
przez kilka lat pracowałem na różnych stanowiskach związanych z IT -
handelek na giełdzie, proste instalacje (gdzie wieelkim komputerem było P II
i mało kogo było na niego stać), administracja, wdrożenia, konsulting...
I po tych kilku latach zdarzyło mi się współpracować z firmą z tzw. wielkiej
czwórki. Krótko, bo tylko zlecenie. Jako chłopiec od "czarnej roboty". Ale
nie o tym chcę napisać.
Te prawie 4 miesiące (niby mało, nie?) były dla mnie kamieniem milowym.
Własnie w organizacji pracy, umiejętności dokumentacji pracy, a przede
wszystkim jasne określenie celów, charakteru i sposobu pracy.
Oczywiście było to środowisko międzynarodowe, co poza oczywistym
porozumiewaniem się w języku angielskim dało mi dodatkowo mały impuls- słowo
mówione lub pisane musi być zrozumiałe dla każdrgo kto tego słowa słucha lub
je czyta. Jak określił to jeden z kolegów - opis pracy (codzienny raport z
tego co zostało wykonane) musi być tak napisane, żeby dało sie to
wydrukować na pierwszej stronie NYT (New York Times, coś jakby odpowiednik
naszej wybiórczej, wprosta czy polityki dla niewtajemniczonych)
Krótko mówiąc - co i jak wykonuję w danym momencie nie jest tak ważne jak
to, jaki jest tego efekt. A podstawą jest udokumentowanie tej pracy. Czas
wykonania, sposób itp. informacje posumowujące pracę w dokumentacji.
Dokumentacja zrozumiała dla każdego.
W każdym bądź razie na krótko sie związałem z firmą produkującą
oprogramowanie. Jako wdrożeniowiec tychże rozwiązań. Zadałem pytanie jednemu
z kolegów, gdzie w systemie jest umieszczone jest środowisko bazodanowe. I -
jak zresztą się mogłem spodziewać - dostałem odpowiedź "ja tu pracuję od
dwóch lat jako programista i nigdy mi to nie było potrzebne". na tyle
chłopak był zapatrzony w to co robi ze nawet nie interesowało go co gdzie i
jak. tylko pisanie oprogramowania.Kolejne pytanie - czy jest jakas
dokumentacja techniczna. brak. I tak za każdym razem.
Tak więc spędziłem 3 tygodnie na wyszukiwaniu podstawowych infomacji.
Pytając się różnych osób o kawałki ich dziedzin. Bo ktoś jest techniczny,
ktoś jest programistą, komuś sie wydaje że zarządza.
około 3 tygodnie stracone na to, żeby wykonać pracę która już dawno powinna
być wykonana. Dla ułatwienia dodam, że aplikacja (jedna z wielu bo to
produkt zintegrowany) została wdrożona w co najmniej 20 miejscach w polsce.
Aplikacja obsługuje duże zakłady. Dokumentacji brak. Wszystko jest "w
głowach". Czy to nie paranoja???
I tak jest w większości polskich firm. wszytko "jakoś" się kręci. brakuje
zorganizowania, jasnego określenia co i jak, dlaczego i w jaki sposób.
Brakuje osób, które poza pokierowaniem innych osób (pracowników,
współpracowników) potrafiłyby sprecyzować i w pełni określić cel wykonywanej
przez te osoby pracy.
W każdym bądź razie przy tej bądź co bądź krótkiej współpracy (i kładłem
nacisk właśnie na to żeby się jak najwięcej nauczyć) poznałem jak ważne jest
jasne określenie celu. Jak ważne jest określenie każdego kroku który się
postawi. Jak ważne jest poza zdefiniowaniem tego co się będzie robić
właściwe przedstawienie tego ci się zrobiło. I jeszcze ważniejsze to czego
się jeszcze nie zrobiło
takie to moje nienajkrótsze dywagacje. W jakimś wycinku swojej pracy
nauczyłem się zawodu. Teraz wiem, że nie tylko samo wykonywanie tej pracy
jest ważne
pzdr
gromax