eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjePortal/Serwis o stawkach
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 34

  • 21. Data: 2007-10-29 11:21:01
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Any User wrote:


    > 1. Wspomniany już rozkładacz towarów w hipermarkecie.
    > 2. Odgarniacz śniegu.
    > 3. Konserwator powierzchni płaskich.
    >
    > (Oczywiście pomijam tu zależność efektywności od wiedzy możliwej i
    > koniecznej do zdobycia w ramach 15-minutowego przygotowania do zawodu,
    > gdyż to jest oczywiste i konieczne zawsze. Chodzi mi natomiast o
    > jakąkolwiek głębszą wiedzę.)

    Wiedza to moze nie, ale sa roznice w sprawnosci (szybkosci, dokladnosci)
    wykonywania pracy i w postawie (a glownie to sie liczy w takich
    pracach). Byl taki czas we wczesnych latach 90-tych, ze widzialo sie
    wiele ogloszen "Świadka Jehowy zatrudnie" i chodzilo glownie o
    niewykwalifikowane prace, bo pracodawcy sie zorientowali, ze ci ludzie
    nie pija, nie kradna i staraja sie byc rzetelni.

    Jasne, ze do pewnych prac mozna wziac kokolwiek, a jak ten ktokolwiek
    odwali robote niedbale, bedzie pyskowal, spoznial sie lub sie nie pojawi
    w pracy, bo sie upije, to mozna wywalic i wziac nastepnego ryzykujac
    znow powtorzenie sie tej historii, ale ze wzgledu na zuzyty na to czas,
    stres i straty wynikajace ze zle wykonanej lub nie wykonanej roboty
    warto dac te stowe wiecej komus, co do kogo jest pewnosc (historia
    pracy, referencje itp.) ze nie bedzie problemow i wiele firm widzi to
    wlasnie w ten sposob, nawet w Polsce - kierujac sie wlasnie rachunkiem
    ekonomicznym. Wydanie mniej w gotowce nie zawsze rowna sie oszczednosc.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl - Nowa Zelandia
    http://blog.pasnik.pl


  • 22. Data: 2007-10-29 11:21:48
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    badzio wrote:
    > Patrze, patrze a tu Jasek porozsypywal nastepujace haczki:
    >
    >>> 2. Czasem bywa tak, że pewnych granic nie chce przekraczać dyrektor
    >>> działu, np. ze względu na swoje braki kompetencyjne, czy bariery
    >>> umysłowe (tj. pomimo chęci nie potrafi zrozumieć czegoś wysoce
    >>> abstrakcyjnego). Wówczas jest wybór: dział/firma zarobi więcej, ale
    >>> dyrektor będzie musiał odejść, lub dział/firma zarobi mniej, a
    >>> dyrektor pozostanie na stanowisku i nikt nie będzie nawet niczego
    >>> podejrzewał (a jeśli nawet, to nie w tym kierunku, co trzeba).
    >>> Pytanie retoryczne: jak zachowa się świadomy tej sytuacji dyrektor?
    >>
    >>
    >> Piszesz o patologiach.
    >
    >
    > W Polsce to nie sa patologie. Moja zona ma doktorat, szukajac pracy
    > czesto slyszala teksty typu 'doktor? o nie, wie Pani, my to szukamy co
    > najwyzej magistrow a najlepiej technikow. Z takim wyksztalceniem to
    > prosze szukac na uczelniach i w instytutach naukowych'
    >

    W sumie jest w tym troche racji. Zrobienie doktoratu - ktore wymaga
    znaczacej inwestycji czasu i wysilku i opoznienia wejscia na rynek
    pracy, zyjac przy tym na marnym stypendium powinno byc inwestycja
    sensowna i z zalozenia ktos taki planuje albo dalsza kariere naukowa na
    uczelni, albo w miejscach, gdzie doktorat jest potrzebny lub pozadany,
    jak centra badawczo-rozwojowe. Inaczej sie rodzi zasadne pytanie o plany
    zyciowe i rozsadek, a w przeciwienstwie do decyzji o studiach/kierunku
    studiow, decyzje o robieniu doktoratu podejmuje sie w wieku, gdy
    czlowiek jest juz w pelni dojrzaly.

    Nie jest to rzecz wylacznie polska. W innych krajach, o ile
    magistra/licencjata w wiekszosci przypadkow sie przyjmie na stanowiska,
    gdzie by wystarczyl technik czy maturzysta, to doktor szukajacy pracy
    ponizej kwalifikacji tez jest traktowany jako zjawisko podejrzane.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl - Nowa Zelandia
    http://blog.pasnik.pl


  • 23. Data: 2007-10-29 11:22:23
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Any User wrote:

    > 2. Czasem bywa tak, że pewnych granic nie chce przekraczać dyrektor
    > działu, np. ze względu na swoje braki kompetencyjne, czy bariery
    > umysłowe (tj. pomimo chęci nie potrafi zrozumieć czegoś wysoce
    > abstrakcyjnego). Wówczas jest wybór: dział/firma zarobi więcej, ale
    > dyrektor będzie musiał odejść, lub dział/firma zarobi mniej, a dyrektor
    > pozostanie na stanowisku i nikt nie będzie nawet niczego podejrzewał (a
    > jeśli nawet, to nie w tym kierunku, co trzeba). Pytanie retoryczne: jak
    > zachowa się świadomy tej sytuacji dyrektor?

    A jak sie zachowa wlasciciel firmy - bedzie mu bardziej zalezalo na
    zarobieniu wiecej pieniedzy czy na tym, zeby - niewazne, jak bardzo
    lubiany - dyrektor utrzymal stanowisko?

    Jesli sytuacja, jaka opisujesz, ma miejsce, oznacza to ni mniej, ni
    wiecej jak tylko to, ze wlasciciel jest idiota, ktory daje sie oszukiwac
    wlasnemu dyrektorowi (i ktory umiescil na tym stanowisku osobe
    niekompetentna).

    W dluzszej perspektywie taki wlasciciel przegra konkurencje z tymi,
    ktorzy nie popelnili tego bledu. Jesli w Polsce sytuacje takie, jak
    opisujesz, zdarzaja sie powszechnie, to tylko dlatego, ze to mlody
    rynek. Rynek czesto dziala powoli, istnieje na nim bezwladnosc, silnie
    zalezna od wielkosci firmy czy czesci rynku zajetego w danej niszy -
    rynek trudniej odebrac niz zdobyc nie zajety. Gdy zaczynal sie
    kapitalizm, rynek byl pusty i to, co kto sobie zagarnal w duzej mierze
    zalezalo od tego, kto byl pierwszy, kto mial srodki (do ktorych dostep
    byl nierowny) albo kto mial znajomosci. Zdobyte w ten sposob zasoby
    potrafia trwac przez jakis czas mimo zlego zarzadzania i zlych decyzji,
    ale w przypadku malych i srednich firm jest to krotszy czas, niz sie
    moze wydawac. Jest to tez czas krotszy niz czas kariery zawodowej
    dyrektora, chyba ze ten jest w wieku przedemerytalnym. W tym
    specyficznym okresie mlodego rynku dyrektor moze sobie zajac na jakis
    czas ciepla posadke umiejetna polityka biurowa, ale niech lepiej bedzie
    to posadka, ktora pozwoli odejsc na komfortowa emeryture zaraz po
    czterdziestce, bo osoba, ktora swoja niekompetencja rozwalila dzial i
    zaszkodzila firmie ma marne szanse przy szukaniu kolejnej tego typu
    pracy, a z zewnatrz i z perspektywy czasu dosc latwo dostrzec, ze
    zarzadzanie bylo nieumiejetne.

    Znalam kilku ludzi po upadkach z takiej fikcji i sa to dosc tragiczne
    historie.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl - Nowa Zelandia
    http://blog.pasnik.pl


  • 24. Data: 2007-10-29 12:05:27
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Any User <u...@a...pl>

    > Ad 1. Ciekawe że firmy wynajmują osoby, które sprawdzają czy ich towary
    > są wyłożone poprawnie. Takie proste nieprawdaż? A jednak nisko opłacani
    > pracownicy hipermarketów potrafią to skopać.

    No do pewnego stopnia, to dokładnie wszystko da się skopać. Ale czy
    lepszym rozwiązaniem jest zatrudnienie do tego specjalistów
    zarabiających np. 2000 brutto sztuka? Bo mi się coś wydaje, że jednak nie...

    > Ad 2. Jak czasem widzę, jak ten śnieg jest odgarniany, to mam ochotę
    > takiego odgarniacza opieprzyć. Zgarnie śnieg na gromadę, jak raz tam
    > gdzie najwięcej ludzi chodzi. Albo co gorsza wygarnie go dokładnie tam,
    > gdzie za chwilę przejedzie pług i znów będzie cały chodnik w śniegu.

    A to jest raczej kwestia lenistwa i kontroli takiego pracownika.

    > Ad 3. Głupia sprzątaczka to główny wróg informatyków. Potrafi taka
    > serwer produkcyjny wypiąć "bo to gniazdko jest bliżej" albo co gorsza
    > przetrzeć go szmata kapiącą jakimś płynem - niekoniecznie wodą. A te
    > stacje robocze gdzie przywadziła mopem czy szczotą i pourywała połowę
    > kabelków...

    Nie miałem na myśli takiej sprzątaczki, tylko taką od typowych
    powierzchni płaskich.


    --
    Czy każdy powinien mieć prawo głosu w wyborach?
    http://pracownik.blogspot.com


  • 25. Data: 2007-10-29 12:07:23
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Any User <u...@a...pl>

    > Jasne, ze do pewnych prac mozna wziac kokolwiek, a jak ten ktokolwiek
    > odwali robote niedbale, bedzie pyskowal, spoznial sie lub sie nie pojawi
    > w pracy, bo sie upije, to mozna wywalic i wziac nastepnego ryzykujac
    > znow powtorzenie sie tej historii, ale ze wzgledu na zuzyty na to czas,
    > stres i straty wynikajace ze zle wykonanej lub nie wykonanej roboty
    > warto dac te stowe wiecej komus, co do kogo jest pewnosc (historia
    > pracy, referencje itp.) ze nie bedzie problemow i wiele firm widzi to
    > wlasnie w ten sposob, nawet w Polsce - kierujac sie wlasnie rachunkiem
    > ekonomicznym. Wydanie mniej w gotowce nie zawsze rowna sie oszczednosc.

    A jeszcze taniej jest zapłacić np. 80 robolom po stówie mniej i
    zatrudnić *jednego* człowieka do nadzoru, z pensją np. 3000 brutto, aby
    uczciwie i ostro ich kontrolował.


    --
    Czy każdy powinien mieć prawo głosu w wyborach?
    http://pracownik.blogspot.com


  • 26. Data: 2007-10-29 12:20:51
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Any User <u...@a...pl>

    >> 2. Czasem bywa tak, że pewnych granic nie chce przekraczać dyrektor
    >> działu, np. ze względu na swoje braki kompetencyjne, czy bariery
    >> umysłowe (tj. pomimo chęci nie potrafi zrozumieć czegoś wysoce
    >> abstrakcyjnego). Wówczas jest wybór: dział/firma zarobi więcej, ale
    >> dyrektor będzie musiał odejść, lub dział/firma zarobi mniej, a
    >> dyrektor pozostanie na stanowisku i nikt nie będzie nawet niczego
    >> podejrzewał (a jeśli nawet, to nie w tym kierunku, co trzeba). Pytanie
    >> retoryczne: jak zachowa się świadomy tej sytuacji dyrektor?
    >
    > A jak sie zachowa wlasciciel firmy - bedzie mu bardziej zalezalo na
    > zarobieniu wiecej pieniedzy czy na tym, zeby - niewazne, jak bardzo
    > lubiany - dyrektor utrzymal stanowisko?
    >
    > Jesli sytuacja, jaka opisujesz, ma miejsce, oznacza to ni mniej, ni
    > wiecej jak tylko to, ze wlasciciel jest idiota, ktory daje sie oszukiwac
    > wlasnemu dyrektorowi (i ktory umiescil na tym stanowisku osobe
    > niekompetentna).

    Nie tyle idiotą, ile po prostu trudno jest dyrektora skontrolować
    dokładnie, zwłaszcza że obszar, którym ten przykładowy dyrektor
    zarządza, jest naprawdę duży. Do tego dyrektor idiotą nie jest i potrafi
    swoje braki maskować.

    Powiem więcej: ja, będąc hipotetycznie właścicielem dużej firmy, nie
    czuję się na siłach kontrolować wszystkie aspekty pracy we wszystkich
    działach firmy zatrudniającej np. 1500 pracowników. Wolę już dać
    dyrektorom wolną rękę i niech oni nawet kręcą sobie jakieś wałki, albo
    maskują swoją niekompetencję w pewnych obszarach - byleby pomimo tego
    dobrze sobie radzili. A we wszystkich firmach, w których ja takie
    zjawisko zaobserwowałem, dyrektorzy sobie, jakby nie patrzeć, radzili.

    > W dluzszej perspektywie taki wlasciciel przegra konkurencje z tymi,
    > ktorzy nie popelnili tego bledu. Jesli w Polsce sytuacje takie, jak
    > opisujesz, zdarzaja sie powszechnie, to tylko dlatego, ze to mlody

    Ale tutaj z kolei przeginasz - przecież to, że np. dyrektor nie jest w
    stanie zrozumieć jakiegoś zagadnienia technicznego, nie oznacza
    automatycznie, że w ogóle się na niczym nie zna. To oczywiste, że jeśli
    by się trafił kompletny analfabeta zawodowy, to długo by w żadnej firmie
    miejsca nie zagrzał.

    Chodziło mi o sytuacje, gdzie dyrektor na skutek swojej niekompetencji
    hamuje rozwój działu w kierunku X, ale pomimo tego ten dział bardzo
    dobrze sobie radzi, gdyż inne kierunki są zrozumiane i wspierane przez
    dyrektora.

    > rynek. Rynek czesto dziala powoli, istnieje na nim bezwladnosc, silnie
    > zalezna od wielkosci firmy czy czesci rynku zajetego w danej niszy -
    > rynek trudniej odebrac niz zdobyc nie zajety. Gdy zaczynal sie

    Oczywiście są firmy, w których od trafnych decyzji zależy istnienie
    firmy dosłownie z dnia na dzień - i w takich firmach powyższe gierki
    również zakończą się porażką dyrektora, jednak w realiach
    polsko-korporacyjnych brak rozwoju działu jedynie w kilku konkretnych
    gałęziach może oznaczać utratę rynku albo na tyle powolną, że wręcz
    niezauważalną, albo przynajmniej na tyle powolną, aby dyrektor miał
    spokojnie czas odejść na emeryturę lub rentę.

    > Znalam kilku ludzi po upadkach z takiej fikcji i sa to dosc tragiczne
    > historie.

    A to byś mogła rozwinąć...


    --
    Czy każdy powinien mieć prawo głosu w wyborach?
    http://pracownik.blogspot.com


  • 27. Data: 2007-10-29 17:15:28
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: MarcinF <m...@i...pl>

    Any User wrote:

    > A jeszcze taniej jest zapłacić np. 80 robolom po stówie mniej i
    > zatrudnić *jednego* człowieka do nadzoru, z pensją np. 3000 brutto, aby
    > uczciwie i ostro ich kontrolował.

    kwestia dyskusyjna, bo jesli Ci pracownicy nie beda sie nadawac,
    albo nie bedzie im sie chcialo dobrze pracowac, to straty czasu
    czy czesto tez psutego materialu i narzedzi beda dosc wymierne,
    nie mowiac juz o stratach na reputacji firmy jakie moga wystapic

    a jeden kierownik nie bedzie w stanie nalezycie kontrolowac
    80 pracownikow, nie jest tez w stanie pracowac za nich,
    poza tym nie wiem czy za 3000 zl brutto tak latwo znalezc
    kierownika ktory bedzie sie uzeral z 80 nieprzydatnymi do
    pracy ludzmi

    wydaje mi sie ze Twoja teoria sprawdza sie jedynie w przypadku
    stanowisk na ktorych wykonuje sie bardzo proste powtarzalne
    czynnosci, nie wymagajace zadnych kwalifikacji, gdzie na ostateczne
    efekty pracy ma wplyw jedynie szybkosc wykonywania tych czynnosci


  • 28. Data: 2007-10-29 22:43:49
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Jasek <j...@p...onet.pl>

    Any User wrote:
    >
    > A jeszcze taniej jest zapłacić np. 80 robolom po stówie mniej i
    > zatrudnić *jednego* człowieka do nadzoru, z pensją np. 3000 brutto, aby
    > uczciwie i ostro ich kontrolował.

    Wolne zarty.

    Jacek


  • 29. Data: 2007-10-30 20:22:42
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: <m...@g...com>

    On Oct 29, 12:07 pm, Any User <u...@a...pl> wrote:
    > > Jasne, ze do pewnych prac mozna wziac kokolwiek, a jak ten ktokolwiek
    > > odwali robote niedbale, bedzie pyskowal, spoznial sie lub sie nie pojawi
    > > w pracy, bo sie upije, to mozna wywalic i wziac nastepnego ryzykujac
    > > znow powtorzenie sie tej historii, ale ze wzgledu na zuzyty na to czas,
    > > stres i straty wynikajace ze zle wykonanej lub nie wykonanej roboty
    > > warto dac te stowe wiecej komus, co do kogo jest pewnosc (historia
    > > pracy, referencje itp.) ze nie bedzie problemow i wiele firm widzi to
    > > wlasnie w ten sposob, nawet w Polsce - kierujac sie wlasnie rachunkiem
    > > ekonomicznym. Wydanie mniej w gotowce nie zawsze rowna sie oszczednosc.
    >
    > A jeszcze taniej jest zapłacić np. 80 robolom po stówie mniej i
    > zatrudnić *jednego* człowieka do nadzoru, z pensją np. 3000 brutto, aby
    > uczciwie i ostro ich kontrolował.

    Ciekawa sprawa z tym nadzorem. Mi się zdarzyło w przeszłości pracować
    jako frontend web developer za 1800 zł netto miesięcznie i jako
    zaainteresowany rozwojem dzieliłem się mnóstwem odnalezionych
    wskazówek dotyczących użyteczności i dostępności, wręcz uświadamiałem
    drugiego "współpracownika 1800" zajmującego się tym samym, co
    należałoby poprawić. Oczywiście okazywałem się tylko marudą do czasu
    aż klient najął zewnętrznego n*1800 accesibility consultanta/quality
    assurance managera, który nakazał to samo.
    Powtórzyło mi się to raz jeszcze w karierze w innej firmie, gdzie
    klient sprzedawał swoje produkty z napisami w alfabecie Braille'a,
    jednocześnie mając stronę internetową, w której właściwie wszystko
    robiło się w JavaScripcie. (przyszedłem do firmy po realizacji) Do
    czasu ekspertyzy zewnętrznego superkonsultanta project manager mnie
    zbywał, bo miał inne wyrobnictwo dla mnie.


  • 30. Data: 2007-10-30 20:39:22
    Temat: Re: Portal/Serwis o stawkach
    Od: Ł <m...@g...com>

    > Zeby byla pelna jasnosc podam przyklad. Czy mozliwe jest zeby jeden
    > pracodawca szukajacy 2 programistow (otych samych kwalifikacjach i
    > doswiadczeniu) byl w stanie jednemu zaplacic 3 razy wiecej niz drugiemu?
    > Zalozmy, ze nawet tak sie stanie, bo powiedzmy, ze pierwszego udalo mu sie
    > zatrudnic za 2 tys, a budzecie mial 8 tys na obu, wiec drugiemu moze dac 6.
    > Ok, niech i tak bedzie, ale co bedzie gdy ten pierwszy sie dowie ile dostaje
    > ten drugi za to samo? Dlaczego od razu nie powiedziec, ze pensja bedzie
    > wynosic ok 4 tys. Polscy pracodawcy (nie wszyscy) mysla sobie tak: "A co mu
    > bede mowil ile moge mu dac. Czym mniej wynegocjuje tym lepiej", nie myslaco
    > konsekwencjach takiego postepowania. Czyliotym ze straci pracownika gdy
    > dowie sie ze na tym stanowisku to powinien wiecej zarabiac. Kropka.

    Mo e sprawa jest te tego typu, e obecnie pensje w Polsce rosn . By
    mo e czasem trzeba wyda wi cej, eby pozyska nowego pracownika.
    Jednocze nie starzy, do wiadczeni, by mo e mniej obrotni - bo ona,
    dzieci, hipoteka - dobrze by by o, eby nie za dali nagle hurtem
    podwy ek 2x. Czego oczy nie widz , tego sercu nie al. ;> A czy Wy
    znacie zarobki wspó pracowników?

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1