-
71. Data: 2007-07-04 10:36:40
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> Lukasz Sczygiel wrote:
>
> > Tak. Marzy mi sie sytuacja ze ide do okienka mowie ze chce robic "takie cos"
> > dostaje kwitek, wracam za tydzien i dostaje papiery z regonem, nipem, siakas
> > pieczatke, bloczek faktur i liste "gadzetow" do nabycia (kasa fiskalna, jakis
> > program do faktur itp...) A ja robie swoje a nabyte materialy, zaplate itp.
> > wrzucam w program ktory oblicza ile podatku potrzebuje zaplacic. Robie przelew
> > rachunki wkladam w segregator. Czas i umiejetnosci potrzebne na te "pierdoly" to
> > gora 5% calosci.
>
> Do okienka? Kwitek? Tydzien? Polska naprawde ludziom zaniza wymagania.
>
:) :P
Jestem realista. Tyle jest akceptowalne. Mniej juz nie. To moje minimum.
> A jak z czyms takim: wchodzisz na Internet, wypelniasz formularz (<20
> min), wyswietla Ci sie dokument, ktory drukujesz, podpisujesz i wysylasz
> faksem, w ciagu godziny (na stronie przepraszaja, ze w czasie duzego
> ruchu moze byc troche dluzej) dostajesz faksem potwierdzenie ze
> wszystkimi potrzebnymi numerkami i masz DG. Gdzies tam po drodze placisz
> karta kredytowa albo przelewem z konta internetowego troche mniej, niz
> kosztuje szesciopak piwa.
>
OK. To technikalia mozliwe do realizacji.
> Potem nie placisz zadnych oplat, ktore nie sa zalezne od zysku, czytaj:
> zadnych ZUSow. Przychody minus koszty dodawane sa do Twojego dochodu
> osobistego i opodatkowane w tej samej skali, nie musisz miec nawet
> osobnego konta.
A to dowod ze w NZ nie bylo komunizmu. I nie ma. I go nie znaja. Podoba mi sie:)
W polsce takie cos jest mozliwe ale tylko dzieki charyzmatycznemu wladcy.
> Zeznania podatkowe tez skladasz przez Internet. A raczej
> jest to jedno zeznanie, bo dochody z zatrudnienia (jesli dotyczy) i DG
> deklarujesz na tym samym formularzu.
>
> Tak to sie odbywa w kraju bedacym na pierwszym miejscu rankingu krajow
> najbardziej przyjaznych dla malego biznesu:
> http://money.cnn.com/magazines/fsb/fsb_archive/2007/
06/01/100049637/index.htm
>
A w australii jest podobnie?
PS. Znowu poglebiasz swoj wizerunek kompetentnej we wszystkim :)
--
Lukasz Sczygiel
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
72. Data: 2007-07-04 11:05:13
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Lukasz Sczygiel wrote:
>>Lukasz Sczygiel wrote:
>>w kazdym razie zakres przypisywania
>>nie istniejacych kompetencji na podstawie tego, ze "milo sie czyta" jest
>>porazajacy.
>>
>
> Ano jest. Ale tak wlasnie powinno byc.
> Zyjemy "na skroty" nie mamy czasu badac czy ktos jest kompetentny robiac mu
> przed powierzeniem sprawy jakies testy. Najczesciej patrzymy na ubior,
> wyposazenie firmy, ulotke reklamowa i na tej podstawie dokonujemy decyzji.
> W twoim przypadku mamy do czynienia z odslonieciem sie bardzo glebokim.
Co do tego, ze "tak powinno byc" to mam watpliwosci.
Sa takie zawody czy branze, w ktorych zdolnosc komunikacji i
autoprezentacji jest istotna czescia kompetencji. Ale sa takie, w
ktorych nie jest i brak tej zdolnosci u osob posiadajacych te wlasciwe
kompetencje moze powodowac dobor, ktory nie jest optymalny, co jest ze
szkoda dla calej gospodarki - niewykorzystany potencjal. W bardziej
doswiadczonych w gospodarce rynkowej krajach rekrutanci ucza sie tego, o
czym wspominal Maciek: zeby odfiltrowac nie zwiazane z kluczowymi
kompetencjami na dane stanowisko cechy.
A w Polsce to najbardziej mnie denerwowal w tej dziedzinie fakt, ze
zdolnosci komunikacyjne tworza duze nierownosci przy kontaktach z
panstwem. W prywatnych firmach ludzie moga zatrudnic kogos za to, ze go
lubia i choc mozna skomentowac negatywne skutki tego w szerszej skali,
to zabronic nie mozna ani nie nalezy. Ale panstwo powinno traktowac
obywateli rowno, a zapewniam Cie, ze obserwowalam wielokrotnie radykalne
roznice w traktowaniu petenta, kierowcy zlapanego na przekroczeniu
dozwolonej szybkosci czy pacjenta w panstwowej sluzbie zdrowia w
zaleznosci od tego, jak bardzo byl sympatyczny, wygadany, okazujacy
szacunek itp. Ja bylam w grupie uprzywilejowanej, ale zjawisko budzilo
we mnie bunt, bo dobrze zdaje sobie sprawe z tego, ze w normalnych
krajach podstawa urzedniczego profesjonalizmu jest brak dyskryminacji na
podstawie jakichkolwiek czynnikow nie zwiazanych z meritum zalatwianej
sprawy. I wlasnie tak byc powinno.
>>Nie rozpatruje tego z punktu widzenia kasy, bo nie poszukuje dodatkowych
>>zrodel dochodu, jesli by mi mialy uszczknac cos z obecnej ilosci wolnego
>>czasu. Tyle, ze przez wyzej wspomniane zjawisko i tak jest to pozeracz
>>wolnego czasu.
>
> Trzeba ci bedzie zamknac stronke. Usunac adres email. I bedzie pozamiatane.
> Jak to mowia: albo rybki albo akwarium...
Chcialam kilka razy, ale szkoda wlozonego czasu i fajnych znajomosci,
ktore sie czasami w ten sposob wylapuje.
Zeby pozostac przy temacie komunikacji, to jako ciekawostka:
http://nz.pasnik.pl/komunikacja.html
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
73. Data: 2007-07-05 11:11:14
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Lukasz Sczygiel wrote:
>>Potem nie placisz zadnych oplat, ktore nie sa zalezne od zysku, czytaj:
>>zadnych ZUSow. Przychody minus koszty dodawane sa do Twojego dochodu
>>osobistego i opodatkowane w tej samej skali, nie musisz miec nawet
>>osobnego konta.
>
> A to dowod ze w NZ nie bylo komunizmu. I nie ma. I go nie znaja. Podoba mi sie:)
> W polsce takie cos jest mozliwe ale tylko dzieki charyzmatycznemu wladcy.
>
Nie. Do zmiany mentalnosci spoleczenstwa charyzmatyczny wladca nie
wystarczy.
Historia prawdziwa: mieszkala sobie w domku wraz z rodzina (w NZ)
kobieta podlaczona do aparatu tlenowego. Nie zaplacony rachunek za prad
(sto kilkadziesiat dolarow) spowodowal wizyte pracownika firmy
energetycznej, ktory prad odlaczyl mimo tego, ze rodzina wyjasnila
kwestie aparatu. Po dwoch godzinach kobieta zmarla. Sprawa trafila
oczywiscie na czolowki gazet.
Firma stanela murem za pracownikiem, oglaszajac, ze wedle nich nie
popelnil bledu i nie ma podstaw do jakichkolwiek sankcji.
Badanie opinii publicznej wykazalo, ze ponad 60% uwaza, ze winna smierci
byla rodzina. Na rzad jako winny wskazalo kilka procent, reszta uwazala,
ze winna jest firma.
W Polsce bylaby olbrzymia wiekszosc wskazan na firme, w drugiej
kolejnosci na rzad, wskazania na rodzine szacuje na ponizej 5%.
Zanim ktos sie oburzy, to argumenty w dyskusji padaly takie: 1) nie
zadzwonili po karetke zaraz po odlaczeniu - zabraliby ja z aparatem lub
bez do szpitala (bezplatny) i uratowali 2) rodzina, zamiast negocjowac z
firma splate, zasadniczo unikala kontaktu z wierzycielem i ignorowala
kolejne ostrzezenia. Wyrok opinii publicznej brzmial: zabila ja ich
niezaradnosc, firma robila to, co bylo przewidywalne i zrozumiale.
Dodatkowo wskazywano na wiekszosciowy udzial panstwa w firmie jako
przyczyne tragedii. Prywatna firma myslalaby bardziej w kategoriach
zysku i nie ryzykowalaby zlego PRu dla stu kilkudziesieciu dolarow.
Przepasc mentalna i tyle.
>
> A w australii jest podobnie?
>
Nie wiem o Australii nic poza tym, ze tez jest wysoko w tym rankingu,
odsylam do Googla po szczegoly nt. zakladania tam firmy i podatkow.
Generalnie oba kraje sa specyficzne ze wzgledu na sposob ich
zaludnienia. Kolonia karna, planowe zaludnianie przez przesiedlanie
chetnych z Europy - w czasach, gdy oznaczalo to kilkumiesieczna podroz
statkiem w nieznane, bez Internetu, telefonu i innych zrodel informacji
o tym, jak jest w miejscu docelowym. Na taka podroz decydowali sie
ludzie polegajacy na sobie, o duzej sklonnosci do ryzyka, pragnacy
osiagnac cos wiecej (o ile w Europie byla wtedy dosc sztywna struktura
klasowa, to na nowym miejscu, gdzie wszyscy zaczynali mniej wiecej od
zera, mozna bylo latwiej dorobic sie pozycji spolecznej). Wartosci i
postawy przechodza z pokolenia na pokolenie.
W przypadku Polski zabory, II wojna i okupacja, a potem komunizm bardzo
przetrzebily inteligencje i grupy przedsiebiorcze. Hitlerowcy i Sowieci
z rozmyslem fizycznie likwidowali elity, zabory i komuna sklonily z
kolei wiele wyrozniajacych sie jednostek do emigracji lub zniszczyly
czesc pozytywnych postaw czy kompetencji nie pozwalajac na ich
realizacje. O ile Australia i NZ to dosc skrajny przyklad panstw, w
ktorych wiekszosc spoleczenstwa zgodzilaby sie z wiekszoscia tego, co
mowi JKM (odejmujac agentow i religie), to Polska jest dosyc bliska
drugiej skrajnosci - nadmiaru postaw roszczeniowych plus wywyzszanie
cierpietnictwa.
ZUSy, biurokracja i cala reszta, na ktora narzekamy, sa przeszkodami,
ale nie przesadzajmy: nie jest tak zle jak w niektorych miejscach.
Biznes sie w Polsce prowadzic da, wymaga to troche wiecej walki i stresu
niz w krajach z pierwszych miejsc tamtej listy. Mam silne wrazenie, ze
gdyby przesiedlic grupe ludnosci z tych nasyconych przedsiebiorczymi
postawami narodow w polskie warunki, to mimo wszystkich przeszkod wiecej
by zalozylo firmy i wiecej by wytrwalo niz grupa statystycznych Polakow.
I to jest znacznie wiekszy problem niz nasze ZUSy.
Przepraszam za dlugosc postu :)
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
74. Data: 2007-07-05 20:10:52
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> Lukasz Sczygiel wrote:
>
> >>Potem nie placisz zadnych oplat, ktore nie sa zalezne od zysku, czytaj:
> >>zadnych ZUSow. Przychody minus koszty dodawane sa do Twojego dochodu
> >>osobistego i opodatkowane w tej samej skali, nie musisz miec nawet
> >>osobnego konta.
> >
> > A to dowod ze w NZ nie bylo komunizmu. I nie ma. I go nie znaja. Podoba mi sie:)
> > W polsce takie cos jest mozliwe ale tylko dzieki charyzmatycznemu wladcy.
> >
> Nie. Do zmiany mentalnosci spoleczenstwa charyzmatyczny wladca nie
> wystarczy.
>
Nie napisalem ze wystarczy:)
Nie widze innej drogi niz taka osoba u wladzy aby odkrecic te durnoty jakie
dzieja sie w polsce.
Ta osoba plus kilka innych czynnikow moga spowodowac poprawe sytuacji. Jednak
wydaje mi sie ze same czynniki czy inna "samosc" poprawy nie spowoduje.
> Historia prawdziwa: mieszkala sobie w domku wraz z rodzina (w NZ)
> kobieta podlaczona do aparatu tlenowego. Nie zaplacony rachunek za prad
> (sto kilkadziesiat dolarow) spowodowal wizyte pracownika firmy
> energetycznej, ktory prad odlaczyl mimo tego, ze rodzina wyjasnila
> kwestie aparatu. Po dwoch godzinach kobieta zmarla. Sprawa trafila
> oczywiscie na czolowki gazet.
>
> Firma stanela murem za pracownikiem, oglaszajac, ze wedle nich nie
> popelnil bledu i nie ma podstaw do jakichkolwiek sankcji.
>
> Badanie opinii publicznej wykazalo, ze ponad 60% uwaza, ze winna smierci
> byla rodzina. Na rzad jako winny wskazalo kilka procent, reszta uwazala,
> ze winna jest firma.
>
> W Polsce bylaby olbrzymia wiekszosc wskazan na firme, w drugiej
> kolejnosci na rzad, wskazania na rodzine szacuje na ponizej 5%.
>
> Zanim ktos sie oburzy, to argumenty w dyskusji padaly takie: 1) nie
> zadzwonili po karetke zaraz po odlaczeniu - zabraliby ja z aparatem lub
> bez do szpitala (bezplatny) i uratowali
No ale to wina pracownika bo albo nie powiadomil zwierzchnika albo nie
zadzwonil? No chyba ze powiadomil.
> 2) rodzina, zamiast negocjowac z
> firma splate, zasadniczo unikala kontaktu z wierzycielem i ignorowala
> kolejne ostrzezenia. Wyrok opinii publicznej brzmial: zabila ja ich
> niezaradnosc, firma robila to, co bylo przewidywalne i zrozumiale.
>
Milo takie rzeczy czytac. W sensie takim ze jeszcze rozsadek w ludziach nia zaginal.
> Dodatkowo wskazywano na wiekszosciowy udzial panstwa w firmie jako
> przyczyne tragedii. Prywatna firma myslalaby bardziej w kategoriach
> zysku i nie ryzykowalaby zlego PRu dla stu kilkudziesieciu dolarow.
>
> Przepasc mentalna i tyle.
>
Miedzy nami i nimi? Jesli tak to zgadzam sie.
> W przypadku Polski zabory, II wojna i okupacja, a potem komunizm bardzo
> przetrzebily inteligencje i grupy przedsiebiorcze. Hitlerowcy i Sowieci
> z rozmyslem fizycznie likwidowali elity, zabory i komuna sklonily z
> kolei wiele wyrozniajacych sie jednostek do emigracji lub zniszczyly
> czesc pozytywnych postaw czy kompetencji nie pozwalajac na ich
> realizacje.
No ale na poczatki lat 90-tych mielismy mase handlu na lozkach polowych
wynajmowanie "szczek", masa ludzi wtedy siegnela po swoje. Tak zle z nami jako
spoleczenstwem nie ma.
To nasze elyty sa tak durne ze konserwuja takie postawy obiecujac cudze
pieniadze dla tych biedniejszych.
> O ile Australia i NZ to dosc skrajny przyklad panstw, w
> ktorych wiekszosc spoleczenstwa zgodzilaby sie z wiekszoscia tego, co
> mowi JKM (odejmujac agentow i religie), to Polska jest dosyc bliska
> drugiej skrajnosci - nadmiaru postaw roszczeniowych plus wywyzszanie
> cierpietnictwa.
Heh :) tez Go czytam i znajduje coraz wiecej potwierdzen z innych zrodel tego co
glosi JKM. Co do agentow to wiem co twierdzi ale co takiego dziwnego twierdzi na
temat religii?
>
> ZUSy, biurokracja i cala reszta, na ktora narzekamy, sa przeszkodami,
> ale nie przesadzajmy: nie jest tak zle jak w niektorych miejscach.
> Biznes sie w Polsce prowadzic da, wymaga to troche wiecej walki i stresu
> niz w krajach z pierwszych miejsc tamtej listy
> Mam silne wrazenie, ze
> gdyby przesiedlic grupe ludnosci z tych nasyconych przedsiebiorczymi
> postawami narodow w polskie warunki, to mimo wszystkich przeszkod wiecej
> by zalozylo firmy i wiecej by wytrwalo niz grupa statystycznych Polakow.
> I to jest znacznie wiekszy problem niz nasze ZUSy.
>
No nie wiem. Na pierwszy rzut oka masz racje. Ale biorac pod uwage to co piszesz
w drugim poscie (tym o nierowmym traktowaniu ludzi przez urzednikow) i to ze
taki australijczyk nie wie co to domiar tojednak pozwole sie z toba nie zgodzic.
Albo przynajmniej umniejszyc twoje silne wrazenie.
> Przepraszam za dlugosc postu :)
>
A to komus szkodzi? Zobacz jak sobie klepiemy z Mackiem.
--
Lukasz Sczygiel
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
75. Data: 2007-07-05 20:23:27
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> Lukasz Sczygiel wrote:
>
> A w Polsce to najbardziej mnie denerwowal w tej dziedzinie fakt, ze
> zdolnosci komunikacyjne tworza duze nierownosci przy kontaktach z
> panstwem. W prywatnych firmach ludzie moga zatrudnic kogos za to, ze go
> lubia i choc mozna skomentowac negatywne skutki tego w szerszej skali,
> to zabronic nie mozna ani nie nalezy. Ale panstwo powinno traktowac
> obywateli rowno,
To nie oznacza ze tak samo.
> a zapewniam Cie, ze obserwowalam wielokrotnie radykalne
> roznice w traktowaniu petenta, kierowcy zlapanego na przekroczeniu
> dozwolonej szybkosci czy pacjenta w panstwowej sluzbie zdrowia w
> zaleznosci od tego, jak bardzo byl sympatyczny, wygadany, okazujacy
> szacunek itp.
No ale to na tym polega. Jesli mamy kierowce ktory butnie twierdzi ze nie
przekroczy predkosci albo ze musi albo costam i takiego ktory stwierdza ze
owszem zdazylo mu sie ale jeszcze nigdy wypadku nie mial mandatu tez nie a
przekroczenie predkosci bylo nieznaczne to ukarala bys ich tak samo?
Tak, wiem, dalem przyklad tendencyjny ale to dlatego ze jestem czuly na
generalizacje.
Tez jestem za tym zeby kazdy byl traktowany jednakowo. Ale to sie uda tylko
wtedy gdy prawo bedzie jednoznaczne a wsrod ludzi bedzie to postrzegane jako
konkretnie sformulowane zakazy, nakazy itp.
Np. Nie wolno posiadac nielegalnie zakupionych danych i programow na plytach cd.
Kropka. Zaden dozwolony uzytek, zadne kopiowanie. Tak jak nie wolno miec
narkotykow tak nie wolno by bylo miec mp3 bez legalnej plyty cd.
Tak nie wolno miec windowsa od kolegi.
Ale to sie nie uda bo ta branza ma wiele wspolnego z branza narkotykowa i
zachowaniami dilerow. :)
> Ja bylam w grupie uprzywilejowanej, ale zjawisko budzilo
> we mnie bunt, bo dobrze zdaje sobie sprawe z tego, ze w normalnych
> krajach podstawa urzedniczego profesjonalizmu jest brak dyskryminacji na
> podstawie jakichkolwiek czynnikow nie zwiazanych z meritum zalatwianej
> sprawy. I wlasnie tak byc powinno.
Ano.
>
> >>Nie rozpatruje tego z punktu widzenia kasy, bo nie poszukuje dodatkowych
> >>zrodel dochodu, jesli by mi mialy uszczknac cos z obecnej ilosci wolnego
> >>czasu. Tyle, ze przez wyzej wspomniane zjawisko i tak jest to pozeracz
> >>wolnego czasu.
> >
> > Trzeba ci bedzie zamknac stronke. Usunac adres email. I bedzie pozamiatane.
> > Jak to mowia: albo rybki albo akwarium...
>
> Chcialam kilka razy, ale szkoda wlozonego czasu i fajnych znajomosci,
> ktore sie czasami w ten sposob wylapuje.
>
No widzisz czyli jednak wychodzisz na plus :)
> Zeby pozostac przy temacie komunikacji, to jako ciekawostka:
> http://nz.pasnik.pl/komunikacja.html
>
Wiem czytam:) i kilku znajomych tez i znalezli cie przez te grupe :).
--
Lukasz Sczygiel
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
76. Data: 2007-07-05 21:42:42
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: Piotr <p...@R...com>
Any User pisze:
> Co do tej montowni - nie znali widocznie sposobów naprawdę skutecznego
> zmuszenia ludzi do pracy. Nie chwaląc się, ja takie sposoby znam i cały
> czas staram się doskonalić.
Czy ktoś pamięta jeszcze Jacka vel. Experta?
> Niezależnie od tego, wolę się na kilka najbliższych lat poświęcić
> projektowi (...) który (mam
> nadzieję) zrewolucjonizuje
Brak seksu robi z czasem większe dziury w mózgu niż wąchanie kleju ;)
podobno ^^
P.
-
77. Data: 2007-07-06 11:30:23
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Lukasz Sczygiel wrote:
>>Zanim ktos sie oburzy, to argumenty w dyskusji padaly takie: 1) nie
>>zadzwonili po karetke zaraz po odlaczeniu - zabraliby ja z aparatem lub
>>bez do szpitala (bezplatny) i uratowali
>
> No ale to wina pracownika bo albo nie powiadomil zwierzchnika albo nie
> zadzwonil? No chyba ze powiadomil.
Zadaniem pracownika nie bylo dzwonic po karetke, tylko odlaczyc prad. Do
zwierzchnikow zdaje sie nie zadzwonil. Przy takich rzeczach jak
odlaczanie pradu mnostwo gospodarstw domowych opowiada lzawe historie i
prosi, zeby nie odlaczac. Poniewaz w momencie, gdy on przychodzi, firma
wyczerpala juz wszystkie mozliwosci negocjacji, jego zadaniem nie jest
negocjowac, tylko wykonac zadanie.
>>O ile Australia i NZ to dosc skrajny przyklad panstw, w
>>ktorych wiekszosc spoleczenstwa zgodzilaby sie z wiekszoscia tego, co
>>mowi JKM (odejmujac agentow i religie), to Polska jest dosyc bliska
>>drugiej skrajnosci - nadmiaru postaw roszczeniowych plus wywyzszanie
>>cierpietnictwa.
>
> Heh :) tez Go czytam i znajduje coraz wiecej potwierdzen z innych zrodel tego co
> glosi JKM. Co do agentow to wiem co twierdzi ale co takiego dziwnego twierdzi na
> temat religii?
Czyni z niej wazny element swoich publicznie gloszonych pogladow i to w
wersji dosc skrajnej z mocnymi sympatiami tradycjonalistycznymi,
regularnie gromiac tych, ktorzy maja nie akceptowany przez niego
swiatopoglad lub styl zycia nie zwiazany ze sfera gospodarcza.
Politycznie jest to dla niego dosyc samobojcze, poniewaz wsrod grup
zlosliwie traktowanych przez JKM, jak wyemancypowane kobiety, ateisci
czy antyklerykalowie itp. czy po prostu wsrod obojetnych religijnie
wielkomiejskich yuppie stroniacych od fanatyzmu jest masa ludzi o
zblizonych do niego pogladach gospodarczych, jednak nie popra go, bo
slusznie czuja sie obrazeni. Dodatkowo sprawil, ze jego poglady
gospodarcze - ktore w niektorych krajach naleza do politycznego
mainstreamu - sa powszechnie kojarzone z kabaretem, ktory odstawia i
dlatego niektorzy nawet nie sa sklonni sie nad nimi zastanowic, bo
kojarza je z jego osoba.
Ja osobiscie lubie lacine (ktorej sie uczylam z wlasnej inicjatywy) i
tradycjonalistow (moj lubiony watek na ich forum:
http://forum.krzyz.diw.pl/index.php?topic=430.0 ), ale uwazam agresywne
i ostentacyjne gloszenie swoich pogladow religijnych w miejscach czy
sferach dzialalnosci z tym nie zwiazanych za buractwo i brak szacunku do
ludzi. A kiedy rozmawiam o gospodarce, to pozagospodarcze poglady
rozmowcy mnie nie obchodza.
Co do kabaretu, to JKM i jego monarchisci i inne sympatyzujace z nim
kanapy maja mase kabaretowych zachowan. Jednym z nich jest pisanie
zaimkow osobowych z wielkiej litery(Jego, Jej, Jemu itp.), w polskiej
ortografii zarezerwowane dla Boga i tytulow rodzin krolewskich oraz
dostojnikow koscielnych i naukowych (Jego Krolewska Mosc, Jego
Eminencja, Jego Magnificencja). Inne to uporczywe zwracanie sie per Pan,
Pani w miejscach Internetu, gdzie powszechnie przyjete jest zwracanie
sie przez "Ty". W ich wlasnym gronie wzajemne wyrazanie niebotycznego
szacunku poprzez nadmiernie wyrafinowana mowe i tytulowanie potrafi
przybrac absurdalne formy, widzialam. Tak wielka potrzeba
dowartosciowania (zaspokajana dosc prymitywna metoda) wydaje mi sie
objawem problemow osobowosciowych.
>>Mam silne wrazenie, ze
>>gdyby przesiedlic grupe ludnosci z tych nasyconych przedsiebiorczymi
>>postawami narodow w polskie warunki, to mimo wszystkich przeszkod wiecej
>>by zalozylo firmy i wiecej by wytrwalo niz grupa statystycznych Polakow.
>>I to jest znacznie wiekszy problem niz nasze ZUSy.
>>
>
> No nie wiem. Na pierwszy rzut oka masz racje. Ale biorac pod uwage to co piszesz
> w drugim poscie (tym o nierowmym traktowaniu ludzi przez urzednikow) i to ze
> taki australijczyk nie wie co to domiar tojednak pozwole sie z toba nie zgodzic.
> Albo przynajmniej umniejszyc twoje silne wrazenie.
Nie wiem, jak z Australijczykami, bo nie interesowalam sie tym krajem
poza powierzchownymi wiadomosciami politycznymi (fauna i problemy z woda
wykluczaja ten kraj z moich jakichkolwiek planow), ale byl Kiwi, ktory
ozenil sie z Polka, pojechal do Polski i prowadzi biznes i historie
rzucania mu klod pod nogi i swojej walki opisal tak, jak Europejczyk by
opisywal przedzieranie sie przez afrykanski busz. Nawet do polskiej
prasy sie to dostalo, bodajze Duzy Format, ale dawno. Jest roznica w
uporze.
Dygresja: swoja droga to te tutejsze postawy maja swoje przegiecia.
Ostatnio najwieksza gazeta opublikowala artykul
zdrowotno-propagandowo-edukacyjny, zeby odejsc od przekonania, ze -
uwaga - ogrzewanie domu zima jest oznaka slabosci - poniewaz dzieci po
zyciu w zimnym i wilgotnym pomieszczeniu maja potem choroby ukladu
oddechowego i zeby odrzucic te szkodliwa postawe i grzac (tutejsze domy
sa budowane bez ogrzewania).
>
> A to komus szkodzi? Zobacz jak sobie klepiemy z Mackiem.
>
W sumie jak sobie przypomne ilosc off-topikow informatycznych, to
rzeczywiscie nie powinnam sie przejmowac :D
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
78. Data: 2007-07-06 11:39:56
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: Immona <c...@n...gmailu>
Lukasz Sczygiel wrote:
>>a zapewniam Cie, ze obserwowalam wielokrotnie radykalne
>>roznice w traktowaniu petenta, kierowcy zlapanego na przekroczeniu
>>dozwolonej szybkosci czy pacjenta w panstwowej sluzbie zdrowia w
>>zaleznosci od tego, jak bardzo byl sympatyczny, wygadany, okazujacy
>>szacunek itp.
>
> No ale to na tym polega. Jesli mamy kierowce ktory butnie twierdzi ze nie
> przekroczy predkosci albo ze musi albo costam i takiego ktory stwierdza ze
> owszem zdazylo mu sie ale jeszcze nigdy wypadku nie mial mandatu tez nie a
> przekroczenie predkosci bylo nieznaczne to ukarala bys ich tak samo?
Kazdy by dostal mandat. W praworzadnych krajach, jesli przekroczysz
predkosc, dostajesz mandat niezaleznie od tego, jak mily czy niemily
jestes. Taki sam. W Polsce, w przypadku drogowki, dobre umiejetnosci
komunikacyjne w przypadku drobniejszych wykroczen zapewniaja daleko
posunieta bezkarnosc.
I.
--
http://nz.pasnik.pl
mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533
-
79. Data: 2007-07-07 19:22:46
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> Lukasz Sczygiel wrote:
>
> >>a zapewniam Cie, ze obserwowalam wielokrotnie radykalne
> >>roznice w traktowaniu petenta, kierowcy zlapanego na przekroczeniu
> >>dozwolonej szybkosci czy pacjenta w panstwowej sluzbie zdrowia w
> >>zaleznosci od tego, jak bardzo byl sympatyczny, wygadany, okazujacy
> >>szacunek itp.
> >
> > No ale to na tym polega. Jesli mamy kierowce ktory butnie twierdzi ze nie
> > przekroczy predkosci albo ze musi albo costam i takiego ktory stwierdza ze
> > owszem zdazylo mu sie ale jeszcze nigdy wypadku nie mial mandatu tez nie a
> > przekroczenie predkosci bylo nieznaczne to ukarala bys ich tak samo?
>
> Kazdy by dostal mandat. W praworzadnych krajach, jesli przekroczysz
> predkosc, dostajesz mandat niezaleznie od tego, jak mily czy niemily
> jestes. Taki sam.
Popieram.
> W Polsce, w przypadku drogowki, dobre umiejetnosci
> komunikacyjne w przypadku drobniejszych wykroczen zapewniaja daleko
> posunieta bezkarnosc.
>
I tu tez sie zgadzam ale nie w pelni.
Jesli mam do czynienia z ustalonymi regulami i sa one jasne to oczywiscie ze
nalezy traktowac wszystkich rowno.
Jednak u nas na drogach nie ma tak ustalonych regul. Znaki i ograniczenia
nastawiane byle jak i przez byle kogo. Dlatego dopuszczam aby przekroczenia o
5-10% byly traktowane poblazliwie. Oraz nie podoba mi sie ze policja czai sie
lapiac kierowcow tam gdzie ograniczenia sa ustawione zle.
Sam przestrzegam przepisow i mandat mam tylko jeden z mojej winy. Ale nie podoba
mi sie ze ustala sie mgliste zasady i wymaga ich przestrzegania.
Dlugo by trzeba wyjasniac dlaczego ale niestety nasza polska rzeczywistosc jest
taka pokrecona...
--
Lukasz Sczygiel
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
80. Data: 2007-07-07 19:55:26
Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>
> Lukasz Sczygiel wrote:
>
> >>Zanim ktos sie oburzy, to argumenty w dyskusji padaly takie: 1) nie
> >>zadzwonili po karetke zaraz po odlaczeniu - zabraliby ja z aparatem lub
> >>bez do szpitala (bezplatny) i uratowali
> >
> > No ale to wina pracownika bo albo nie powiadomil zwierzchnika albo nie
> > zadzwonil? No chyba ze powiadomil.
>
> Zadaniem pracownika nie bylo dzwonic po karetke, tylko odlaczyc prad. Do
> zwierzchnikow zdaje sie nie zadzwonil. Przy takich rzeczach jak
> odlaczanie pradu mnostwo gospodarstw domowych opowiada lzawe historie i
> prosi, zeby nie odlaczac. Poniewaz w momencie, gdy on przychodzi, firma
> wyczerpala juz wszystkie mozliwosci negocjacji, jego zadaniem nie jest
> negocjowac, tylko wykonac zadanie.
>
No to przylaczam sie do tych ktorzy twierdza ze rodzina jest winna. Jednak
rozsadek mowi ze pracownik powinien takie cos zglosic zwierzchnikowi.
Tego nie ucza w "rozwinietym swiecie"? Ze jak stajesz w obliczu czegos
niestandardowego, co moze byc wazne to trzeba przekazac wyzej - "madrzejszemu"?
> >>O ile Australia i NZ to dosc skrajny przyklad panstw, w
> >>ktorych wiekszosc spoleczenstwa zgodzilaby sie z wiekszoscia tego, co
> >>mowi JKM (odejmujac agentow i religie), to Polska jest dosyc bliska
> >>drugiej skrajnosci - nadmiaru postaw roszczeniowych plus wywyzszanie
> >>cierpietnictwa.
> >
> > Heh :) tez Go czytam i znajduje coraz wiecej potwierdzen z innych zrodel tego co
> > glosi JKM. Co do agentow to wiem co twierdzi ale co takiego dziwnego twierdzi na
> > temat religii?
>
> Czyni z niej wazny element swoich publicznie gloszonych pogladow i to w
> wersji dosc skrajnej z mocnymi sympatiami tradycjonalistycznymi,
> regularnie gromiac tych, ktorzy maja nie akceptowany przez niego
> swiatopoglad lub styl zycia nie zwiazany ze sfera gospodarcza.
Oj, chyba przesadzasz albo czytalas cos co mi umknelo. Religia jest wazna.
Religia ma duzy, wielki wplyw na gospodarke, spoleczenstwo itp.
> Politycznie jest to dla niego dosyc samobojcze, poniewaz wsrod grup
> zlosliwie traktowanych przez JKM, jak wyemancypowane kobiety, ateisci
> czy antyklerykalowie itp. czy po prostu wsrod obojetnych religijnie
> wielkomiejskich yuppie stroniacych od fanatyzmu jest masa ludzi o
> zblizonych do niego pogladach gospodarczych, jednak nie popra go, bo
> slusznie czuja sie obrazeni.
Z tym sie moge zgodzi ale nie rozumiem :) tych ludzi. Z tych tekstow ktore
czytalem nie wynika ze np. emancypacja jest zla. Z nich wynika ze oczekiwanie
czegos co sie nie nalezy lub jest niezdrowe jest zle.
JKM pisze dosyc jasno wiec nie czuje potrzeby go tlumaczyc ale jesli
wyemancypowana kobieta czuje sie obrazona przez JKM-a to wydaje mi sie ze nie
czyta ze zrozumieniem.
> Dodatkowo sprawil, ze jego poglady
> gospodarcze - ktore w niektorych krajach naleza do politycznego
> mainstreamu - sa powszechnie kojarzone z kabaretem, ktory odstawia i
> dlatego niektorzy nawet nie sa sklonni sie nad nimi zastanowic, bo
> kojarza je z jego osoba.
>
Ano tak tez to widza moi znajomi. Jesli mowie im co i jak to kiwaja glowami i
przyznaja racje kiedy mowie ze to JKM tak prawi to dziwia sie jak dzieci.
"-Ten dziwak?"
> Ja osobiscie lubie lacine (ktorej sie uczylam z wlasnej inicjatywy) i
> tradycjonalistow (moj lubiony watek na ich forum:
> http://forum.krzyz.diw.pl/index.php?topic=430.0 ),
Nie rozumiem polaczenia laciny, tego watku ktory podalas, JKM i jego podejscia
do religii.
Watek przeczytalem ale filmow nie obejzalem bo mam slabe lacze...
> ale uwazam agresywne
> i ostentacyjne gloszenie swoich pogladow religijnych w miejscach czy
> sferach dzialalnosci z tym nie zwiazanych za buractwo i brak szacunku do
> ludzi. A kiedy rozmawiam o gospodarce, to pozagospodarcze poglady
> rozmowcy mnie nie obchodza.
>
I to jest moim zdaniem blad. Nie mozna oddzielic religii od gospodarki.
Jest tak dlatego ze ludzi gleboko wierzacych albo zachowujacych sie tak jakby
wierzyli jest tak duzo ze jest to znaczace dla gospodarki.
Zycie jest ksztaltowane przez wiare i religie. A gospodarka jest ksztaltowana
przez zycie. To sie splata w wielu miejscach.
Niedziele a praca.
Jedzenie wieprzowiny.
Traktowanie wolowiny i malp.
Traktowanie dzieci, kobiet, meza.
To wszystko ma duzy wplyw na gospodarki. Nie zawsze bezposredni lub latwo
wykrywalny ale wplyw jest i moim zdaniem duzy.
Glupi przyklad:
Podejscie chrzescijansko-katolickie: "wszyscy pomagajmy biednym"
Podejscie chrzescijansko-protestanckie: "nie miejmy biednych".
> Co do kabaretu, to JKM i jego monarchisci i inne sympatyzujace z nim
> kanapy maja mase kabaretowych zachowan. Jednym z nich jest pisanie
> zaimkow osobowych z wielkiej litery(Jego, Jej, Jemu itp.), w polskiej
> ortografii zarezerwowane dla Boga i tytulow rodzin krolewskich oraz
> dostojnikow koscielnych i naukowych (Jego Krolewska Mosc, Jego
> Eminencja, Jego Magnificencja).
Nieszkodliwe. Jezyk jest zywy ma pewne zasady ale sluzy ludziom a nie odwrotnie.
Jesli jest to razace, mylace, uwlaczajace to masa ludzka spowoduje ze to zaginie...
> Inne to uporczywe zwracanie sie per Pan,
> Pani w miejscach Internetu, gdzie powszechnie przyjete jest zwracanie
> sie przez "Ty".
Tutaj zas mnie osobiscie razi ze wszyscy sa na "Ty". Ja nie ma na to ochoty ale
to toleruje bo mnie to nie boli. Ale jak dostaje maila od kogos i ten ktos wali
do mnie per ty mimo ze nigdy z nim nie korespondowalem i go nie znam to mam
ochote na olanie takiego osobnika. Nie robie tego zazwyczaj ale zdaza mi sie.
"Tykanie" sie na grupach, forach akceptuje jako zwyczaj miejscowy a nie globalny.
> W ich wlasnym gronie wzajemne wyrazanie niebotycznego
> szacunku poprzez nadmiernie wyrafinowana mowe i tytulowanie potrafi
> przybrac absurdalne formy, widzialam. Tak wielka potrzeba
> dowartosciowania (zaspokajana dosc prymitywna metoda) wydaje mi sie
> objawem problemow osobowosciowych.
>
Tutaj pewnie powiedzial by wiecej Maciek ale ja to odbieram inaczej.
Dla mnie jest to sposob zwrocenia uwagi ze nie jestesmy jednakowi.
Taki zart "jestes unikalny jak 6 miliardow innych".
Nie jestesmy identyczni - to latwo zaakceptowac.
Nie jestesmy (i tu sie naraze) tyle samo warci.
Wartosci nie wyrazam przez pozycje spoleczna ale przez (brak mi slowa)
"pozytecznosc" dla innych. Zwykly stolarz czy mechanik moze byc wiecej wart niz
profesor czy minister mimo ze ma znacznie mniejsze znaczenie w skali np. kraju.
> Dygresja: swoja droga to te tutejsze postawy maja swoje przegiecia.
> Ostatnio najwieksza gazeta opublikowala artykul
> zdrowotno-propagandowo-edukacyjny, zeby odejsc od przekonania, ze -
> uwaga - ogrzewanie domu zima jest oznaka slabosci - poniewaz dzieci po
> zyciu w zimnym i wilgotnym pomieszczeniu maja potem choroby ukladu
> oddechowego i zeby odrzucic te szkodliwa postawe i grzac (tutejsze domy
> sa budowane bez ogrzewania).
>
Heh. Kazdy kraj ma swoje dziwnosci :).
--
Lukasz Sczygiel
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl