eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

PracaGrupypl.praca.dyskusjeParametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 113

  • 61. Data: 2007-06-29 22:55:15
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Immona napisał(a):
    >> Mam wrażenie, że piszesz o błędnym, nadmiarowo pozytywnym,
    >> postrzeganiu osób, które mają wysoce rozwinięte umiejętności
    >> interpersonalne. Czy tak?
    > Dokladnie. Ja, bez falszywej skromnosci, mam rozwiniete umiejetnosci
    > interpersonalne, ale jako ze Nikodem Dyzma nie jest moim wzorem
    > osobowym, to omawiane zjawisko powoduje u mnie czasem poczucie winy.
    Zupełnie niepotrzebnie.

    >> Ziarnko do ziarnka, zbierze się miarka. Ktoś czyta Twoje merytoryczne
    >> wypowiedzi na temat X, doda do tego NZ w stopce (temat Y) i...
    >> przenosi swoją pozytywną ocenę Twej wiedzy z tematu X na wiedzę o
    >> temacie Y.
    > To chyba nie wplyw ppd, bo okolo 90% wizyt jest obecnie z Googla z
    > wyszukiwania hasel zwiazanych z NZ, wiec to sam material zawarty na
    > stronie - bedacy w wiekszosci gawedziarskim opisywaniem rzeczy typu pogoda.
    Co jest w naturalnym związku z Twoimi umiejętnościami konstruowania
    wypowiedzi i wniosków. Ziarnko do ziarnka... :)

    > Mam powazny problem z ta reakcja publicznosci i jest to powod, dla
    > ktorego glowna domena lezy wciaz pusta. Chcialam tam wrzucic swoje
    > wywody nt. marketingu internetowego, komunikacji miedzykulturowej i
    > innych interesujacych mnie tematow i mam je na dysku, ale po prostu mam
    > opory po doswiadczeniu z poddomena nz.
    > Opory wynikaja z tego, ze mam duzy przymus spelniania oczekiwan i
    > trudnosc z olaniem ludzi zwracajacych sie z zapytaniem. W przypadku
    > poddomeny nz, jesli ktos zapyta o rzeczy, o ktore powinien zapytac np.
    > urzad celny, zadzwonie do urzedu celnego, wypytam i potem napisze (nie
    > ukrywajac zrodla wiedzy, oczywiscie). A nie mam ochoty na wieksze
    > obciazenie czasowe hobby pt. "obecnosc na Internecie" niz obecnie.
    Ale czy musisz spełniać oczekiwania? To, że ktoś pyta nie obliguje
    przecież do udzielenia odpowiedzi.

    > Chyba wlasnie probuje wyludzic darmowa konsultacje :D
    Jeśli ode mnie, to nie czuję się kompetentny by jej udzielać.

    >> Nie obraź się, ale ja też Cię uważam za osobę niezwykle kompetentną. :)
    > Blad. Kompetentnym mozna byc wylacznie w czyms. W oderwaniu od
    > konkretnej dziedziny mozna byc co najwyzej inteligentnym lub wygadanym.
    > To jest wlasnie przyklad tego "efektu aureoli", o ktorym mowimy.
    Być może to właśnie efekt aureoli, niemniej jednak, gdybym o coś Cię
    pytał, Twoje zdanie byłoby dla mnie ważne. Postrzegałbym je jako opinię
    osoby, która jest dobrym obserwatorem. Więc to chyba nie jest efekt aureoli.

    >>> Zdarzalo mi sie to tez z powazniejszymi tematami w realu, ale
    >>> odpuszcze sobie opisy ze wzgledu na prywatnosc zamieszanych w to osob.
    >> Czyżby poszukiwanie HH? :)
    > Nie umiem rozszyfrowac skrotu, moze dlatego, ze jest u mnie srodek nocy.
    Poszukiwanie headhuntera. Kiedyś zwróciłem się z taką sprawą do Ciebie.

    Pozdrawiam
    Maciek

    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 62. Data: 2007-06-30 08:30:43
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Maciek Sobczyk wrote:

    > Immona napisał(a):

    Za komplementy dziekuje.

    >>>> Zdarzalo mi sie to tez z powazniejszymi tematami w realu, ale
    >>>> odpuszcze sobie opisy ze wzgledu na prywatnosc zamieszanych w to osob.
    >>>
    >>> Czyżby poszukiwanie HH? :)
    >>
    >> Nie umiem rozszyfrowac skrotu, moze dlatego, ze jest u mnie srodek nocy.
    >
    > Poszukiwanie headhuntera. Kiedyś zwróciłem się z taką sprawą do Ciebie.
    >

    Nie, mowilam o rzeczach spoza ppd, sytuacjach, w ktorych chciano na
    serio oddac w moje rece rzeczy, w ktorych nie bylam kompetentna, bez
    zadnego zapytania/sprawdzianu owych kompetencji. Zdarzylo mi sie kilka
    razy i to na poziomie, na ktorym potencjalnie moglabym wyrzadzic wiele
    szkody.

    W kazdym razie bedac swiadoma istnienia takiego zjawiska bede mogla, mam
    nadzieje, nie ulec mu, jesli mi kiedykolwiek przyjdzie zatrudniac ludzi.
    I wszystkim radze to samo.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 63. Data: 2007-07-03 11:18:25
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel wrote:
    > >>* Zbyt duże zdolności interpersonalne mogą prowadzić do dużo bardziej
    > >>zgubnych skutków, niż zbyt małe, szczególnie, gdy nie idą za nimi
    > >>odpowiednio duże kwalifikacje merytoryczne, czy choćby ogólny wysoki
    > >>poziom wykształcenia.
    > >>
    > >
    > > Zgadzam sie z toba ale trzeba dodac jedna uwage:
    > > To jest prawda tylko w bardzo specyficznych warunkach.
    > > Jesli zbudujesz sobie produkcje w oparciu o ludzkie roboty to wsadzajac miedzy
    > > nie jakiegos lekkoducha moze on zdezorganizowac calosc. Tak w skrocie.
    > >
    >
    >
    > AU ma tu akurat sporo racji. Zakres przeceniania kompetencji wskutek
    > zasugerowania sie zdolnosciami komunikacyjnymi/interpersonalnymi potrafi
    > byc zadziwiajacy i nie dzieje sie to tylko na poziomie "ludzkich robotow".
    >
    No przeciez dalem przyklad ze ma.
    Ale ni tak jak sadzi, tylko troche inaczej.

    > Doswiadczalam tego na sobie w sytuacjach, ktore nie byly manipulacja z
    > mojej strony, tylko raczej wprowadzaly mnie w zaklopotanie
    > przypisywaniem mi nie istniejach kompetencji w jakiejs dzialce dzieki
    > fajnemu pogadaniu o jakiejs malej (i czesto nieszczegolnie
    > merytorycznej) czesci owej dzialki. Latwo dostepny przyklad to strona z
    > mojej stopki. Otoz dostaje frustrujaca ilosc poczty, w ktorej ludzie a)
    > opisuja szczegolowo swoja sytuacje i prosza o doradztwo imigracyjne
    > sugerujac, ze sa gotowi za to zaplacic,
    Nie dziwie sie:)

    > b) opisuja szczegolowo swoja
    > sytuacje z problemami egzystencjalnymi i emocjonalnymi wlacznie i chca,
    > zeby podjac za nich decyzje, czy powinni sie przeprowadzic,
    Napisz im ze im nie pomozesz. Albo napisz im rade za maja zrobic tak czy tak.
    Rada darmo wiec pretensji nie moga miec.

    > c) pytaja o
    > dosc fachowe szczegoliki typu procedury przy wwozie zwierzat
    > przeznaczonych na sprzedaz. Nie mam kompetencji w zadnej z tych spraw i
    > nie przypominam sobie prob sprawiania wrazenia, ze mam.
    >
    Co do szczegolow ze zwierzakami mozesz nie miec ale co do pozostalych to chyba
    jednak masz je na poziomie czeladniczym.

    Rozumiem ze biorac od kogos kase za porade czujesz sie zobowiazana do
    zapewnienia jakosci adekwatnej do zaplaty. Nic dziwnego. Ale rada za darmo moze
    byc dowolna jak ktos poslucha to jego sprawa.
    Ludzi odsylaj na swojego bloga a tam umieszczaj informacje jakie masz.
    A zarabiaj na reklamach na tym ze blogu. Wilk syty i owca cala.


    > Zdarzalo mi sie to tez z powazniejszymi tematami w realu, ale odpuszcze
    > sobie opisy ze wzgledu na prywatnosc zamieszanych w to osob.
    >
    Mnie tez tak sie zdarza. Jednak staram sie takie okazje wykorzystac do zdobycia
    wiedzy i doswiadczenia. Jestem wlasnie takim typem co umie wiele ale nie bardzo
    gleboko. Dzieki temu jest mi obojetne gdzie jestem i co robie a zarabiam na
    normalne zycie. Moge byc w polsce, holandii czy irlandii, robic fizycznie lub
    umyslowo. Nie jestem super fachowcem w jednej dziedzinie ale moje umiejetnosci
    sa na poziomie pomiedzy czeladnikiem a mistrzem i dzieki temu dosyc dobrze mi
    sie powodzi.

    Czy jestes perfekcjonistka? Czy razi cie ze ktos chce od ciebie uslugi a ty
    wiesz ze nie jestes w stanie wykonac jej profesjonalnie?
    Czy chcesz sie ksztalcic w tych dziedzinach? Jesli nie, to po prostu zbywaj
    takie prosby. Jesli tak to zastrzegaj ze znasz sie malo i malo policzysz za
    takowa usluge ale poobserwuj czy ludzie sa zadowoleni z takiej uslugi.
    Pamietaj ze czasem ty mozesz byc lepsza niz firma bo jestes bardziej wiarygodna.
    To czesto iluzoryczne ale ludzie wierza bardziej takim jednostkom jak ty niz firmom.

    Pozatym jesli ktos oferuje ci kase za usluge to jego wola i jesli chce poniesc
    takie ryzyko to wolno mu. Twoim zadaniem jest wykonac to czego on oczekuje lub
    powiedziec mu ze nie potrafisz.


    > W Polsce to zjawisko wydaje mi sie bardziej rozpowszechnione niz w
    > bogatszych krajach i przypisalabym to dosc rzadkiemu wystepowaniu tego
    > rodzaju umiejetnosci w PL - poniewaz polska szkola zasadniczo nie uczy
    > zdolnosci komunikacyjnych i interpersonalnych. Nie zgadzam sie z AU, ze
    > osoby posiadajace te umiejetnosci na ponadprzecietnym poziomie nalezy
    > dyskryminowac przy zatrudnianiu, ale z pewnoscia nalezy rozpoznac te
    > ceche, oddzielic ja od "twardych" merytorycznych umiejetnosci i znalezc
    > sposob na wykorzystanie tego na korzysc firmy.
    >
    Zgadzam sie.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 64. Data: 2007-07-03 11:24:43
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel wrote:
    >
    >
    > > U nas problemem jest to ze trudno* zalozyc firme i sie usamodzielnic lub dac
    > > prace innym.
    > >
    > > *trudno bo trudniej niz: "chce sprzatac biurowce, kupilem szczoty, kible,
    > > szmaty, mam formularz z moimi danymi skladam u urzednika on daje mi numerek i
    > > broszurke z jakimis przepisami "porzadkowymi" i ide pracowac a podatku zaplace
    > > tyle ile mi wychodzi z excela ze stronki mf.gov.pl"
    > > U nas trzeba duuuuzo wiecej.
    > >
    >
    > Jednym ze skutkow tej trudnosci jest niedostatek przedsiebiorczych
    > postaw w spoleczenstwie. (Tak, wlasnie tak, a nie na odwrot).
    Czyli ze ludzie nie zakladaja firm bo im trudno biegac za rzeczami na ktorych
    sie nie znaja?
    Bo ja tak mam. Chcialbym cos robic, zalozyc firme ale bieganie do US, ZUS, i
    podobnych mnie rozwala...

    > Jesli
    > powiedzmy jedna czwarta sily roboczej w panstwie ma wlasna firme albo
    > dziala na zasadzie samozatrudnienia (rzeczywistego, a nie bedacego
    > przykrywka dla pracy, ktora powinna byc na umowe o prace), to prawie
    > kazdy ma w rodzinie lub wsrod znajomych kogos, kto jest usamodzielniony.
    > Wtedy spoleczenstwo zostaje "nasycone" zrozumieniem punktu widzenia
    > wlasciciela malego biznesu i nawet ci, ktorzy wybieraja bycie
    > pracownikami, sa w stanie zrozumiec nastawienie firmy/wlascicieli i w
    > wiekszym stopniu sie z tym zidentyfikowac niz w spoleczenstwie malo
    > nacyconym przedsiebiorczoscia, gdzie panuje mentalny podzial na
    > "nas"(pracownikow) i "onych"(wlascicieli).
    >
    Zgadzam sie. Zgadzam.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 65. Data: 2007-07-03 20:48:28
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel napisał(a):
    > > OK. Ale w wypadku kiedy w firmie mamy 150 pracownikow i tylko 10-15 powyzej
    > > poziomu "1" to warto wszystkich maglowac na wstepie?
    > Warto :) Bo to tak naprawdę wcale nie jest maglowanie. Umiejętności
    > interpersonalne to m.in. umiejętność prowadzenia rozmowy. A jak sama
    > nazwa wskazuje - "rozmowa kwalifikacyjna". :)
    >
    No chyba ze tak. Nie uswiadamialem sobie ze przeciez do tego typu firm jakie
    mialem po drodze rekrutuja ludzie ktorzy nie sa swiadomi swoich umiejetnosci
    albo ich nie maja. Myslalem ze zeby tego typu rzeczy wybadac trzeba troche
    studiowac...

    > > Oczywiscie rozmawiamy o sytuacji kiedy nie uzywa sie ludzi takich jak Ty do
    > > rekrutacji. Bo zawsze lepiej wybierac ludzi przez takich jak Ty ale to kosztuje
    > > i trwa.
    > Chyba mnie przeceniasz :)
    >
    Eeee tam. Ty masz duza szanse byc lepszy ode mnie bo ja robil bym takie rzeczy
    na czuja a ty jakies tam studia miales, itp. Mozesz nie byc idealem ale wydaje
    mi sie ze masz duza szanse byc lepszym rekruterem niz "pani Basia, kierowniczka"
    bo ona wybiera ludzi do pracy na podstawie szablonow, przeczuc, podswiadomosci.
    Podejzewam ze trzeba troche rzetelnej wiedzy zeby jej dorownac a kazdy naddatek
    powoduje ze profesjonalista bedzie ja dystansowal.

    Tyle ze "pani Basia" juz jest i jest i tak oplacona. A tobie trzeba doplacic...

    > > Mam wrazenie ze nasza rozmowe mozna strescic tak:
    > > Wybierajac ludzi na poziom "1" bez filozofowania nad tym jest skuteczne w 25%
    > > przypadkow jesli pozniej potrzebujemy kierownika.
    > > Robiac rekrutacje profesjonalnie na poziom "1" mamy 80% skutecznosci w
    > > znalezieniu dobrego kierownika.
    > Te 80% pod warunkiem, że przy awansie bierzemy także pod uwagę
    > obserwacje pracy. Czyli, że przyglądamy się pracownikom przez cały czas
    > (nie gapimy się non stop na ręce, lecz np. stosujemy wspomniane oceny
    > okresowe).
    >
    Gdzies te 80% zbadano? Bo ja je tak na oko wrzucilem.


    [ciach problemy firmy i szkolenie]
    I tu znowu pewnie odkryje ameryke:
    Mialem kilka szkolen. I tylko te ktore udalo mi sie "nakierowac" osobiscie jako
    uczestnik byly pozyteczne nie tylko dla mnie ale i dla tych z ktorymi rozmawialem.
    Nakierowanie polegalo na tym ze pytalem szkoleniowca o detale ktore wydawaly mi
    sie istotne lub zadzwiwiajace.
    Inaczej: szkolenia "z tasmy" (jak narazie wszystkie) sa do kitu.
    Jesli gostek byl kompetentny i bez kartki mogl odpowiedziec na pytania to zawsze
    udawalo sie go wypytywac o szczegoly "obok szkoleniowe" to szkolenie bylo zawsze
    owocne w nowa wiedze.
    Czy stosujesz u siebie takie "wkrecanie" szkolonych osob?


    > >>> Jesli mamy akurat na styk ochotnikow na poziom 1 to po co robic im magiel na
    > >>> przyszlosc? Chyba lepiej jak juz brak kierownika przetestowac najbardziej
    > >>> kumatych z zakladu razem z kandydatami zewnetrznymi.
    > >> Skądś musisz wiedzieć, że są najbardziej kumaci. Jeśli wystarczy tylko
    > >> obserwacja (a zwykle nie wystarcza, bo kadry albo zarząd rzadko kiedy
    > >> spędza czas na hali) to już zostaje jeden krok do systemu, który
    > >> proponuję - pod uwagę brać umiejętności techniczne i interpersonalne.
    > > No ale ja mam na mysli firmy w ktorych nie ma zarzadu. A wlasciciel po hali
    > > chodzi co dziennie:)
    > Więc niech otwiera bacznie oczy :)
    No wlasnie to mi sie rzucilo na uwage. Tam gdzie szef tak robil nie bylo
    problemow. Tam gdzie szef byl w stanie _zawsze_ zastapic _kazdego_ (zawsze w
    sensie kiedy bylo to potencjalnie potrzebne) byl on w stanie stwierdzic ile
    pracownik jest wart i zawsze bacznie obserwowal jak firma dziala a ludzie
    pracuja. Tamci szefowie byli wlasnie spostrzegawczy. Co do ich umiejetnosci
    oceniania umiejetnosci interpersonalnych sie nie wypowiem.

    > > W wiekszych firmach twoja wizja sie sprawdza.
    > Z przykrością stwierdzam, że różnie z tym bywa. Jak pisałem - żeby było
    > dobrze, góra powinna przyzwolić dołowi na wyrażanie nie tylko
    > komunikatów typu "yes sir!" ale także "no sir! nie zrobię tego, bo...".
    > A z tym jest kiepsko.
    Ano.

    >
    > >>> Nasz spor to chyba: "czy lepiej miec gruba teczke ze wszystkimi na juz czy z
    > >>> rodzynkami na za tydzien".
    > >> Spór? Mi się bardzo przyjemnie rozmawia :)
    > > No spieramy sie bo moje stanowisko jest takie ze nie trzeba robic profesjonalnej
    > > rekrutacji zeby miec pewne i pozytywne wyniki przy wyborze ludzi do awansu.
    > > Twoje stanowisko to ze trzeba profesjonalnej rekrutacji bo dostaje sie zupelnie
    > > inaczej lepszy rezultat.
    > Ok. Choć do samej rekrutacji bym tego nie sprowadzał. Klucz tkwi tak
    > naprawdę w dialogu i obserwacji przez cały czas zatrudnienia.
    > Obserwacji, podkreślam, nie polegającej na gapieniu się na ręce.
    OK. Reszta to osobny temat:)

    > > Z tym sie zgadzam. Ostatnio takie cos przerabiamy...
    > Niesnaski czy udrożnianie komunikacji? :)
    Kij wie...
    Jedni werbalizuja oczekiwania i popieraja je konkretami a drudzy staraja sie byc
    skuteczni bez sluchania a raczej rozumienia potrzeb. Takie "moja chata z kraja".

    > > Mam osobistego krecka na punkcie swobody i wolnosci oraz prawa wlasnosci.
    > > Prawem szefa jest robic z firma co chce (jesli jest wlascicielem).
    > > Prawem pracownika sie zatrudnic lub zwolnic.
    > Trochę mi to trąci taką "strusią filozofią". Nie obraź się, ale mam
    > wrażenie, że w ten sposób pozwalasz sobie odmówiać udzielania trudnej,
    > negatywnej informacji zwrotnej i milczeć do momentu, w którym decydujesz
    > się odejść. Mylę się?
    I tak i nie:)
    Nie napisalem ze prawem pracownika jest mowic o problemach.
    Zazwyczaj mowie o problemach. Jednemu z szefow w momencie odejscia zrobilem
    zestawienie typu "juz raz mowilem teraz napisze". Mozliwe ze nie bylem
    dostatecznie uporczywy w tlumaczeniu "tak sie nie da". Jednak bylem tam najnizej
    w hierarchii i nie moim zadaniem bylo udraznianie komunikacji w firmie.

    > > Prawem szefa jest wymagac od pracownika pracy w zakresie BHP.
    > > Tak dlugo jak sie nie ogranicza swobody innych i kogos nie krzywdzi tak dlugo
    > > robta co chceta.
    > >
    > > U nas problemem jest to ze trudno* zalozyc firme i sie usamodzielnic lub dac
    > > prace innym.
    > >
    > > *trudno bo trudniej niz: "chce sprzatac biurowce, kupilem szczoty, kible,
    > > szmaty, mam formularz z moimi danymi skladam u urzednika on daje mi numerek i
    > > broszurke z jakimis przepisami "porzadkowymi" i ide pracowac a podatku zaplace
    > > tyle ile mi wychodzi z excela ze stronki mf.gov.pl"
    > > U nas trzeba duuuuzo wiecej.
    > U nas, znaczy w Polsce?
    >
    Tak. Marzy mi sie sytuacja ze ide do okienka mowie ze chce robic "takie cos"
    dostaje kwitek, wracam za tydzien i dostaje papiery z regonem, nipem, siakas
    pieczatke, bloczek faktur i liste "gadzetow" do nabycia (kasa fiskalna, jakis
    program do faktur itp...) A ja robie swoje a nabyte materialy, zaplate itp.
    wrzucam w program ktory oblicza ile podatku potrzebuje zaplacic. Robie przelew
    rachunki wkladam w segregator. Czas i umiejetnosci potrzebne na te "pierdoly" to
    gora 5% calosci.

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 66. Data: 2007-07-03 22:08:19
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Maciek Sobczyk <m...@d...doPLer>

    Lukasz Sczygiel napisał(a):
    >> Lukasz Sczygiel napisał(a):
    >>> OK. Ale w wypadku kiedy w firmie mamy 150 pracownikow i tylko 10-15 powyzej
    >>> poziomu "1" to warto wszystkich maglowac na wstepie?
    >> Warto :) Bo to tak naprawdę wcale nie jest maglowanie. Umiejętności
    >> interpersonalne to m.in. umiejętność prowadzenia rozmowy. A jak sama
    >> nazwa wskazuje - "rozmowa kwalifikacyjna". :)
    > No chyba ze tak. Nie uswiadamialem sobie ze przeciez do tego typu firm jakie
    > mialem po drodze rekrutuja ludzie ktorzy nie sa swiadomi swoich umiejetnosci
    > albo ich nie maja. Myslalem ze zeby tego typu rzeczy wybadac trzeba troche
    > studiowac...
    Studiować to troszkę za dużo. Trzeba chcieć prowadzić dialog z
    kandydatem (a nie odpytywać z fiszki, co jest najprostsze ale też
    najmniej skuteczne). Trzeba wiedzieć, jakie informacje o kandydacie chce
    się uzyskać (i w trakcie rozmowy je prowadzić). Trzeba też znać, co nie
    jest trudne, mechanizmy oceny, np. takie o których wspomniała Immona -
    że czuje, iż jest przez innych nadmiarowo pozytywnie oceniana.

    Całość zamyka się w jednym szkoleniu, odrobinie doświadczenia i chęciach.

    >>> Oczywiscie rozmawiamy o sytuacji kiedy nie uzywa sie ludzi takich jak Ty do
    >>> rekrutacji. Bo zawsze lepiej wybierac ludzi przez takich jak Ty ale to kosztuje
    >>> i trwa.
    >> Chyba mnie przeceniasz :)
    > Eeee tam. Ty masz duza szanse byc lepszy ode mnie bo ja robil bym takie rzeczy
    > na czuja a ty jakies tam studia miales, itp.
    Trochę rekrutowałem (trochę). Pracowałem jako menedżer i to też rozwija
    w kierunku diagnozy kompetencji.

    > Mozesz nie byc idealem ale wydaje
    > mi sie ze masz duza szanse byc lepszym rekruterem niz "pani Basia, kierowniczka"
    > bo ona wybiera ludzi do pracy na podstawie szablonow, przeczuc, podswiadomosci.
    Podświadomość - beee :) Niestety, na nią jesteśmy skazani. To właśnie
    nieświadome motywy oceny są najtrudniejszą przyczyną błędów rekrutacji.
    Najtrudniejszą, bo pod(nie)świadomą :) Działa to np. tak: kompetentny
    kandydat odpada bo rekruter z jakichś powodów mu nie ufa. Kandydat po
    prostu mu się nie podoba. Rekruter nie kojarzy, że kandydat przypomina
    mu wujka Franka, który kiedy był dzieckiem (rekruter, nie wujek Franek)
    zepsuł mu kolejkę, czyniąc traumę na całe życie. :) To śmiesznie brzmi,
    ale faktycznie tak działa. Cholera, sam się niedawno zorientowałem
    dlaczego nienawidzę pasty Elmex. Bo jak byłem dzieckiem, to... no po
    prostu coś durnego z tą pastą mi się przytrafiło :) I tak samo to działa
    w relacjach z innymi ludźmi.

    > Podejzewam ze trzeba troche rzetelnej wiedzy zeby jej dorownac a kazdy naddatek
    > powoduje ze profesjonalista bedzie ja dystansowal.
    Tak OT odnośnie rekrutacji. Wczoraj byłem na rozmowie kwalifikacyjnej.
    Żeby się do niej przygotować, w przeddzień poprosiłem znajomą psycholog
    (z dużym doświadczeniem w psychoanalizie), żeby mnie przemaglowała.
    Ocena, jaką otrzymałem to krótkie "nigdy w życiu bym cię nie zatrudniła,
    bo [tu nastąpiło wyliczenie moich beznadziejnych zachowań]. " I
    faktycznie miała rację. :) Po namyśle stwierdziłem, że sam bym siebie
    nie zatrudnił. :) I tak sobie myślę, że moje zachowanie jako kandydata,
    wybitnie świadczy o mnie jako o rekruterze. In minus. Więc wcale takim
    dobrym rekruterem nie jestem.

    > Tyle ze "pani Basia" juz jest i jest i tak oplacona. A tobie trzeba doplacic...
    Lepiej nie :) Zważywszy wspomnianą próbną rozmowę kwalifikacyjną.

    >>> Mam wrazenie ze nasza rozmowe mozna strescic tak:
    >>> Wybierajac ludzi na poziom "1" bez filozofowania nad tym jest skuteczne w 25%
    >>> przypadkow jesli pozniej potrzebujemy kierownika.
    >>> Robiac rekrutacje profesjonalnie na poziom "1" mamy 80% skutecznosci w
    >>> znalezieniu dobrego kierownika.
    >> Te 80% pod warunkiem, że przy awansie bierzemy także pod uwagę
    >> obserwacje pracy. Czyli, że przyglądamy się pracownikom przez cały czas
    >> (nie gapimy się non stop na ręce, lecz np. stosujemy wspomniane oceny
    >> okresowe).
    > Gdzies te 80% zbadano? Bo ja je tak na oko wrzucilem.
    A ja na oko odpowiedziałem :)

    > [ciach problemy firmy i szkolenie]
    > I tu znowu pewnie odkryje ameryke:
    > Mialem kilka szkolen. I tylko te ktore udalo mi sie "nakierowac" osobiscie jako
    > uczestnik byly pozyteczne nie tylko dla mnie ale i dla tych z ktorymi rozmawialem.
    > Nakierowanie polegalo na tym ze pytalem szkoleniowca o detale ktore wydawaly mi
    > sie istotne lub zadzwiwiajace.
    > Inaczej: szkolenia "z tasmy" (jak narazie wszystkie) sa do kitu.
    Mam wrażenie, że szkolenie "z taśmy" to takie, na którym trener
    realizuje założony przez siebie program nie troszcząc się o to, czy
    odpowiada to uczestnikom czy nie. Czy to o to chodzi?

    > Jesli gostek byl kompetentny i bez kartki mogl odpowiedziec na pytania to zawsze
    > udawalo sie go wypytywac o szczegoly "obok szkoleniowe" to szkolenie bylo zawsze
    > owocne w nowa wiedze.
    > Czy stosujesz u siebie takie "wkrecanie" szkolonych osob?
    Zasadniczo wychodzę z założenia, że nie przyjeżdżam na szkolenie
    oświecać tylko inspirować. Dlatego staram się by grupa wypracowała
    odpowiedzi sama. Jasne, jeśli uczestnik ma konkretne pytanie to staram
    się na nie konkretnie odpowiedzieć, choć oczywiście nie zawsze potrafię.

    >>>>> Jesli mamy akurat na styk ochotnikow na poziom 1 to po co robic im magiel na
    >>>>> przyszlosc? Chyba lepiej jak juz brak kierownika przetestowac najbardziej
    >>>>> kumatych z zakladu razem z kandydatami zewnetrznymi.
    >>>> Skądś musisz wiedzieć, że są najbardziej kumaci. Jeśli wystarczy tylko
    >>>> obserwacja (a zwykle nie wystarcza, bo kadry albo zarząd rzadko kiedy
    >>>> spędza czas na hali) to już zostaje jeden krok do systemu, który
    >>>> proponuję - pod uwagę brać umiejętności techniczne i interpersonalne.
    >>> No ale ja mam na mysli firmy w ktorych nie ma zarzadu. A wlasciciel po hali
    >>> chodzi co dziennie:)
    >> Więc niech otwiera bacznie oczy :)
    > No wlasnie to mi sie rzucilo na uwage. Tam gdzie szef tak robil nie bylo
    > problemow. Tam gdzie szef byl w stanie _zawsze_ zastapic _kazdego_ (zawsze w
    > sensie kiedy bylo to potencjalnie potrzebne) byl on w stanie stwierdzic ile
    > pracownik jest wart i zawsze bacznie obserwowal jak firma dziala a ludzie
    > pracuja. Tamci szefowie byli wlasnie spostrzegawczy. Co do ich umiejetnosci
    > oceniania umiejetnosci interpersonalnych sie nie wypowiem.
    Już samo zejście z pozycji szefa w niebiesiach na pozycję pracownika
    świadczy o wysoce rozwiniętych umiejętnościach. Nazwijmy je roboczo
    interpersonalnymi.

    >>> W wiekszych firmach twoja wizja sie sprawdza.
    >> Z przykrością stwierdzam, że różnie z tym bywa. Jak pisałem - żeby było
    >> dobrze, góra powinna przyzwolić dołowi na wyrażanie nie tylko
    >> komunikatów typu "yes sir!" ale także "no sir! nie zrobię tego, bo...".
    >> A z tym jest kiepsko.
    > Ano.
    Ano :(

    >> Niesnaski czy udrożnianie komunikacji? :)
    > Kij wie...
    > Jedni werbalizuja oczekiwania i popieraja je konkretami a drudzy staraja sie byc
    > skuteczni bez sluchania a raczej rozumienia potrzeb. Takie "moja chata z kraja".
    Może to ich recepta (tych drugich) na przetrwanie w trudnej sytuacji?

    >>> Mam osobistego krecka na punkcie swobody i wolnosci oraz prawa wlasnosci.
    >>> Prawem szefa jest robic z firma co chce (jesli jest wlascicielem).
    >>> Prawem pracownika sie zatrudnic lub zwolnic.
    >> Trochę mi to trąci taką "strusią filozofią". Nie obraź się, ale mam
    >> wrażenie, że w ten sposób pozwalasz sobie odmówiać udzielania trudnej,
    >> negatywnej informacji zwrotnej i milczeć do momentu, w którym decydujesz
    >> się odejść. Mylę się?
    > I tak i nie:)
    > Nie napisalem ze prawem pracownika jest mowic o problemach.
    > Zazwyczaj mowie o problemach. Jednemu z szefow w momencie odejscia zrobilem
    > zestawienie typu "juz raz mowilem teraz napisze". Mozliwe ze nie bylem
    > dostatecznie uporczywy w tlumaczeniu "tak sie nie da". Jednak bylem tam najnizej
    > w hierarchii i nie moim zadaniem bylo udraznianie komunikacji w firmie.
    Tak naprawdę to zadanie wszystkich. Pozornie leży to najbardziej w
    interesie szefów (chęc do pracy = wydajność = zyski). W praktyce zyskują
    wszyscy, bo lepiej się pracuje w otwartej atmosferze i wśród ludzi,
    którzy są gotowi wysłuchać.
    Oczywiście owo udrażanienie komunikacji to przede wszystkim zadanie dla
    szefów. Ktoś tu fajnie napisał, że w jakimś ogłoszeniu, firma oferuje
    stabilne zatrudnienie i dobrą atmosferę pracy czyli swoje psie
    obowiązki. I miał ten ktoś rację jak cholera.

    >>> U nas problemem jest to ze trudno* zalozyc firme i sie usamodzielnic lub dac
    >>> prace innym.
    >> U nas, znaczy w Polsce?
    > Tak. Marzy mi sie sytuacja ze ide do okienka mowie ze chce robic "takie cos"
    > dostaje kwitek, wracam za tydzien i dostaje papiery z regonem, nipem, siakas
    > pieczatke, bloczek faktur i liste "gadzetow" do nabycia (kasa fiskalna, jakis
    > program do faktur itp...) A ja robie swoje a nabyte materialy, zaplate itp.
    > wrzucam w program ktory oblicza ile podatku potrzebuje zaplacic. Robie przelew
    > rachunki wkladam w segregator. Czas i umiejetnosci potrzebne na te "pierdoly" to
    > gora 5% calosci.
    To nie za mojej kadencji :), jak odpowiedział Bóg Gorbaczowowi na
    pytanie w starym kawale. Mnie się jeszcze marzy, by na rynku szkoleń
    normą stały się kary umowne również dla klientów a termin płatności nie
    wynosił 3 miesiące (EFS) tylko 3 dni. Ale to już nie za mojej kadencji... :)

    Pozdrawiam
    Maciek


    --
    Kochana Mary!
    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
    Tęsknię za Tobą tragicznie
    A.T.Tappman, kapelan Armii Stanów Zjednoczonych


  • 67. Data: 2007-07-04 06:38:38
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Lukasz Sczygiel wrote:


    >>c) pytaja o
    >>dosc fachowe szczegoliki typu procedury przy wwozie zwierzat
    >>przeznaczonych na sprzedaz. Nie mam kompetencji w zadnej z tych spraw i
    >>nie przypominam sobie prob sprawiania wrazenia, ze mam.
    >>
    >
    > Co do szczegolow ze zwierzakami mozesz nie miec ale co do pozostalych to chyba
    > jednak masz je na poziomie czeladniczym.
    >
    > Rozumiem ze biorac od kogos kase za porade czujesz sie zobowiazana do
    > zapewnienia jakosci adekwatnej do zaplaty. Nic dziwnego. Ale rada za darmo moze
    > byc dowolna jak ktos poslucha to jego sprawa.
    > Ludzi odsylaj na swojego bloga a tam umieszczaj informacje jakie masz.
    > A zarabiaj na reklamach na tym ze blogu. Wilk syty i owca cala.

    Nie biore od nikogo kasy, reklam tez nie mam i chyba nie zamierzam miec.
    Usilowalam zrobic strone calkowicie niekomercyjna :) Tyle, ze trudno mi
    olewac listy pisane przez ludzi na poziomie, ktorzy wlozyli widoczny
    wysilek w ich napisanie. Niewazne; w kazdym razie zakres przypisywania
    nie istniejacych kompetencji na podstawie tego, ze "milo sie czyta" jest
    porazajacy.

    > Pozatym jesli ktos oferuje ci kase za usluge to jego wola i jesli chce poniesc
    > takie ryzyko to wolno mu. Twoim zadaniem jest wykonac to czego on oczekuje lub
    > powiedziec mu ze nie potrafisz.

    Nie rozpatruje tego z punktu widzenia kasy, bo nie poszukuje dodatkowych
    zrodel dochodu, jesli by mi mialy uszczknac cos z obecnej ilosci wolnego
    czasu. Tyle, ze przez wyzej wspomniane zjawisko i tak jest to pozeracz
    wolnego czasu.

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 68. Data: 2007-07-04 06:38:50
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: Immona <c...@n...gmailu>

    Lukasz Sczygiel wrote:

    > Tak. Marzy mi sie sytuacja ze ide do okienka mowie ze chce robic "takie cos"
    > dostaje kwitek, wracam za tydzien i dostaje papiery z regonem, nipem, siakas
    > pieczatke, bloczek faktur i liste "gadzetow" do nabycia (kasa fiskalna, jakis
    > program do faktur itp...) A ja robie swoje a nabyte materialy, zaplate itp.
    > wrzucam w program ktory oblicza ile podatku potrzebuje zaplacic. Robie przelew
    > rachunki wkladam w segregator. Czas i umiejetnosci potrzebne na te "pierdoly" to
    > gora 5% calosci.

    Do okienka? Kwitek? Tydzien? Polska naprawde ludziom zaniza wymagania.

    A jak z czyms takim: wchodzisz na Internet, wypelniasz formularz (<20
    min), wyswietla Ci sie dokument, ktory drukujesz, podpisujesz i wysylasz
    faksem, w ciagu godziny (na stronie przepraszaja, ze w czasie duzego
    ruchu moze byc troche dluzej) dostajesz faksem potwierdzenie ze
    wszystkimi potrzebnymi numerkami i masz DG. Gdzies tam po drodze placisz
    karta kredytowa albo przelewem z konta internetowego troche mniej, niz
    kosztuje szesciopak piwa.

    Potem nie placisz zadnych oplat, ktore nie sa zalezne od zysku, czytaj:
    zadnych ZUSow. Przychody minus koszty dodawane sa do Twojego dochodu
    osobistego i opodatkowane w tej samej skali, nie musisz miec nawet
    osobnego konta. Zeznania podatkowe tez skladasz przez Internet. A raczej
    jest to jedno zeznanie, bo dochody z zatrudnienia (jesli dotyczy) i DG
    deklarujesz na tym samym formularzu.

    Tak to sie odbywa w kraju bedacym na pierwszym miejscu rankingu krajow
    najbardziej przyjaznych dla malego biznesu:
    http://money.cnn.com/magazines/fsb/fsb_archive/2007/
    06/01/100049637/index.htm

    I.
    --
    http://nz.pasnik.pl
    mieszkam w Nowej Zelandii :) ::: GG: 7370533


  • 69. Data: 2007-07-04 10:13:24
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel wrote:
    > w kazdym razie zakres przypisywania
    > nie istniejacych kompetencji na podstawie tego, ze "milo sie czyta" jest
    > porazajacy.
    >
    Ano jest. Ale tak wlasnie powinno byc.
    Zyjemy "na skroty" nie mamy czasu badac czy ktos jest kompetentny robiac mu
    przed powierzeniem sprawy jakies testy. Najczesciej patrzymy na ubior,
    wyposazenie firmy, ulotke reklamowa i na tej podstawie dokonujemy decyzji.
    W twoim przypadku mamy do czynienia z odslonieciem sie bardzo glebokim.
    Napisalas o wielu sprawach ze swojego zycia. Nawet teraz piszesz ze nie zrobisz
    nic co moglo by miec negatywny wydzwiek. A taki czlowiek to w dzisiejszych
    czasach skarb. :)


    > > Pozatym jesli ktos oferuje ci kase za usluge to jego wola i jesli chce poniesc
    > > takie ryzyko to wolno mu. Twoim zadaniem jest wykonac to czego on oczekuje lub
    > > powiedziec mu ze nie potrafisz.
    >
    > Nie rozpatruje tego z punktu widzenia kasy, bo nie poszukuje dodatkowych
    > zrodel dochodu, jesli by mi mialy uszczknac cos z obecnej ilosci wolnego
    > czasu. Tyle, ze przez wyzej wspomniane zjawisko i tak jest to pozeracz
    > wolnego czasu.
    Trzeba ci bedzie zamknac stronke. Usunac adres email. I bedzie pozamiatane.
    Jak to mowia: albo rybki albo akwarium...


    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 70. Data: 2007-07-04 10:29:55
    Temat: Re: Parametry biologiczne człowieka - ambitne zagadnienie
    Od: "Lukasz Sczygiel" <p...@p...onet.pl>

    > Lukasz Sczygiel napisał(a):
    > >> Lukasz Sczygiel napisał(a):
    > >>> OK. Ale w wypadku kiedy w firmie mamy 150 pracownikow i tylko 10-15 powyzej
    > >>> poziomu "1" to warto wszystkich maglowac na wstepie?
    > >> Warto :) Bo to tak naprawdę wcale nie jest maglowanie. Umiejętności
    > >> interpersonalne to m.in. umiejętność prowadzenia rozmowy. A jak sama
    > >> nazwa wskazuje - "rozmowa kwalifikacyjna". :)
    > > No chyba ze tak. Nie uswiadamialem sobie ze przeciez do tego typu firm jakie
    > > mialem po drodze rekrutuja ludzie ktorzy nie sa swiadomi swoich umiejetnosci
    > > albo ich nie maja. Myslalem ze zeby tego typu rzeczy wybadac trzeba troche
    > > studiowac...
    > Studiować to troszkę za dużo. Trzeba chcieć prowadzić dialog z
    > kandydatem (a nie odpytywać z fiszki, co jest najprostsze ale też
    > najmniej skuteczne). Trzeba wiedzieć, jakie informacje o kandydacie chce
    > się uzyskać (i w trakcie rozmowy je prowadzić). Trzeba też znać, co nie
    > jest trudne, mechanizmy oceny, np. takie o których wspomniała Immona -
    > że czuje, iż jest przez innych nadmiarowo pozytywnie oceniana.
    >
    > Całość zamyka się w jednym szkoleniu, odrobinie doświadczenia i chęciach.
    >
    Ah zo....
    Caly czas mialem wrazenie ze rozmawiamy o zupelnie innych poziomach sztuki.
    A okazuje sie ze podobnie myslalem.

    > > Mozesz nie byc idealem ale wydaje
    > > mi sie ze masz duza szanse byc lepszym rekruterem niz "pani Basia, kierowniczka"
    > > bo ona wybiera ludzi do pracy na podstawie szablonow, przeczuc, podswiadomosci.
    > Podświadomość - beee :) Niestety, na nią jesteśmy skazani. To właśnie
    > nieświadome motywy oceny są najtrudniejszą przyczyną błędów rekrutacji.
    > Najtrudniejszą, bo pod(nie)świadomą :) Działa to np. tak: kompetentny
    > kandydat odpada bo rekruter z jakichś powodów mu nie ufa. Kandydat po
    > prostu mu się nie podoba. Rekruter nie kojarzy, że kandydat przypomina
    > mu wujka Franka, który kiedy był dzieckiem (rekruter, nie wujek Franek)
    > zepsuł mu kolejkę, czyniąc traumę na całe życie. :) To śmiesznie brzmi,
    > ale faktycznie tak działa. Cholera, sam się niedawno zorientowałem
    > dlaczego nienawidzę pasty Elmex. Bo jak byłem dzieckiem, to... no po
    > prostu coś durnego z tą pastą mi się przytrafiło :) I tak samo to działa
    > w relacjach z innymi ludźmi.
    >
    Tak, ale podejzewam ze rowniez to dziala w druga strone. Czyli sa osoby o niklej
    edukacji psychologicznej ktore bardzo dobrze rozpoznaja ludzi i sa w stanie
    odsiac 90% zlych kandydatow.

    > > Podejzewam ze trzeba troche rzetelnej wiedzy zeby jej dorownac a kazdy naddatek
    > > powoduje ze profesjonalista bedzie ja dystansowal.
    > Tak OT odnośnie rekrutacji. Wczoraj byłem na rozmowie kwalifikacyjnej.
    > Żeby się do niej przygotować, w przeddzień poprosiłem znajomą psycholog
    > (z dużym doświadczeniem w psychoanalizie), żeby mnie przemaglowała.
    > Ocena, jaką otrzymałem to krótkie "nigdy w życiu bym cię nie zatrudniła,
    > bo [tu nastąpiło wyliczenie moich beznadziejnych zachowań]. " I
    > faktycznie miała rację. :) Po namyśle stwierdziłem, że sam bym siebie
    > nie zatrudnił. :) I tak sobie myślę, że moje zachowanie jako kandydata,
    > wybitnie świadczy o mnie jako o rekruterze. In minus. Więc wcale takim
    > dobrym rekruterem nie jestem.
    >
    Udowodniles ze jestes czlowiekiem na nogach :)

    > > Tyle ze "pani Basia" juz jest i jest i tak oplacona. A tobie trzeba doplacic...
    > Lepiej nie :) Zważywszy wspomnianą próbną rozmowę kwalifikacyjną.
    No dobra. Wyleciales z szufladki "jakis tam HR" i wpadles w "costam z
    psychologia" :P

    > > [ciach problemy firmy i szkolenie]
    > > I tu znowu pewnie odkryje ameryke:
    > > Mialem kilka szkolen. I tylko te ktore udalo mi sie "nakierowac" osobiscie jako
    > > uczestnik byly pozyteczne nie tylko dla mnie ale i dla tych z ktorymi
    rozmawialem.
    > > Nakierowanie polegalo na tym ze pytalem szkoleniowca o detale ktore wydawaly mi
    > > sie istotne lub zadzwiwiajace.
    > > Inaczej: szkolenia "z tasmy" (jak narazie wszystkie) sa do kitu.
    > Mam wrażenie, że szkolenie "z taśmy" to takie, na którym trener
    > realizuje założony przez siebie program nie troszcząc się o to, czy
    > odpowiada to uczestnikom czy nie. Czy to o to chodzi?
    Tak. Ale nie mam pretensji do trenera o to ze robi program. Pretensje mam tylko
    wtedy gdy na pytania z sali odpowiada zdawkowo i natychmiast wraca do programu.

    > >> Niesnaski czy udrożnianie komunikacji? :)
    > > Kij wie...
    > > Jedni werbalizuja oczekiwania i popieraja je konkretami a drudzy staraja sie byc
    > > skuteczni bez sluchania a raczej rozumienia potrzeb. Takie "moja chata z kraja".
    > Może to ich recepta (tych drugich) na przetrwanie w trudnej sytuacji?
    Trudna to ona nie jest. Kasy maja w sam raz. Czasu na styk. Ich metoda to:
    "wymagaja od nas produktu to dajemy produkt" A ze do tego przydala by sie
    instrukcja, testy wydajnosci, jakas optymalizacja to dla nich nieistotne.
    No bo w celach tego im nie dali.
    A ze pozniej wychodza babole bo testow nie bylo to wielkie zdziwienie jest...

    > Ktoś tu fajnie napisał, że w jakimś ogłoszeniu, firma oferuje
    > stabilne zatrudnienie i dobrą atmosferę pracy czyli swoje psie
    > obowiązki. I miał ten ktoś rację jak cholera.
    no bo czlowiek pracuje zeby zyc :) A zyc trzeba w zdrowej atmosferze...

    >
    > >>> U nas problemem jest to ze trudno* zalozyc firme i sie usamodzielnic lub dac
    > >>> prace innym.
    > >> U nas, znaczy w Polsce?
    > > Tak. Marzy mi sie sytuacja ze ide do okienka mowie ze chce robic "takie cos"
    > > dostaje kwitek, wracam za tydzien i dostaje papiery z regonem, nipem, siakas
    > > pieczatke, bloczek faktur i liste "gadzetow" do nabycia (kasa fiskalna, jakis
    > > program do faktur itp...) A ja robie swoje a nabyte materialy, zaplate itp.
    > > wrzucam w program ktory oblicza ile podatku potrzebuje zaplacic. Robie przelew
    > > rachunki wkladam w segregator. Czas i umiejetnosci potrzebne na te "pierdoly" to
    > > gora 5% calosci.
    > To nie za mojej kadencji :), jak odpowiedział Bóg Gorbaczowowi na
    > pytanie w starym kawale. Mnie się jeszcze marzy, by na rynku szkoleń
    > normą stały się kary umowne również dla klientów a termin płatności nie
    > wynosił 3 miesiące (EFS) tylko 3 dni. Ale to już nie za mojej kadencji... :)
    >
    I dlatego patrze na mape tam gdzie jest australia lub kanada.
    Australia mnie straszy zwierzakami (anegdota: Gostek sie smial ze nakrecil film
    o swiatowym tytule "10 najbardziej jadowitych wezy swiata" jadac do australii
    gdzie byly wszystkie 10 :) ).
    Kanada zas zimami...

    --
    Lukasz Sczygiel

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1