-
11. Data: 2005-10-27 11:19:14
Temat: Re: Odpowiedzialnosc pracownika za firmowy samochod
Od: januszek <j...@p...irc.pl>
Reksio napisał(a):
>> "Wysępi"? czyli kasa z rączki do rączki, bez kwitu?
> Niestety.....No bo jaki kwit ma wystawic? Fakture VAT ? No to mu jeszcze
> podatek doliczy.
Jak bez kwitu to chyba jest to niezgodne z prawem.
> Powiedz mi, jakbys pozyczyl koledze (czysto hipotetycznie rozwazamy)
> samochod, on by go uszkodzil, to oczywiscie jest Ci winien w jakis sposob
> zrekompensowac Twoja strate.... A jaki kwit powinienes mu wystawic za to? W
> koncu doszlo do jakiejs wymiany uslugi/gotowki? nie slyszalem o podobnych
> przypadkach, i wole by urzednicy tez nie slyszeli :-)
Nie pozyczylbym nieubezpieczonego samochodu. Nie wsiadlbym tez do firmowego
wozu, ktory nie jest ubezpieczony w takim zakresie zebym potem musial za
jego naprawe placic szefowi...
j.
-
12. Data: 2005-10-27 12:00:15
Temat: Re: Odpowiedzialnosc pracownika za firmowy samochod
Od: "Reksio" <m...@p...onet.pl>
> Nie pozyczylbym nieubezpieczonego samochodu. Nie wsiadlbym tez do
firmowego
> wozu, ktory nie jest ubezpieczony w takim zakresie zebym potem musial za
> jego naprawe placic szefowi...
Obawiam sie ze wsiadlbys....kwestia motywacji i stanu "wyzszej
koniecznosci". Sam dostalem kiedys propozycje "nie do odrzucenia"....
Pozdrrr... Reksio
-
13. Data: 2005-10-27 13:03:02
Temat: Re: Odpowiedzialnosc pracownika za firmowy samochod
Od: januszek <j...@p...irc.pl>
Reksio napisał(a):
> Obawiam sie ze wsiadlbys....kwestia motywacji i stanu "wyzszej
> koniecznosci". Sam dostalem kiedys propozycje "nie do odrzucenia"....
Nie mówię o pracy dla Cappo Di Tutti Capi... ;P
j.
-
14. Data: 2005-10-29 19:09:59
Temat: Re: Odpowiedzialnosc pracownika za firmowy samochod
Od: Andrzej Krasuski <e...@t...com>
Użytkownik Reksio napisał:
> Zauwazcie ze nie
> naprawia sie bezgotowkowo w warsztatach drogich samochodow. Dlaczego?? No to
> teraz juz wiecie..........
Nie zauważyliśmy... Chyba, że dla Ciebie auto "drogie" zaczyna się
kilkaset tysięcy wyżej, niż dla mnie..
AKC
-
15. Data: 2005-10-29 22:12:10
Temat: Re: Odpowiedzialnosc pracownika za firmowy samochod
Od: "Reksio" <m...@p...onet.pl>
> Nie zauważyliśmy... Chyba, że dla Ciebie auto "drogie" zaczyna się
> kilkaset tysięcy wyżej, niż dla mnie..
No i co wniosles tym postem do dyskusji? To ze nie zauwazasz pewnych
rzeczy - nie ma sie czym przejmowac, tak samo jak nigdy nie widziales
pisklecia golebia - ale to nie znaczy ze golebie rodza sie od razu dorosle.
Nie.... Ty oczywiscie widziales.....
Wracajac do meritum sprawy - "drogosc" samochodow ma tu drugorzedne
znaczenie - wazne jak zostaly uszkodzenia wycenione przez rzeczoznawce, by
naprawa tak jak powiedzialem byla oplacalna - i to ma pierwszorzedne
znaczenie. Ale chyba temat zostal juz wyczerpany, bo wszyscy zrozumieli w
czym rzecz.....no prawie wszyscy....
Reksio
-
16. Data: 2005-10-30 09:56:29
Temat: Re: Odpowiedzialnosc pracownika za firmowy samochod
Od: Andrzej Krasuski <e...@t...com>
Użytkownik Reksio napisał:
> Wracajac do meritum sprawy - "drogosc" samochodow ma tu drugorzedne
> znaczenie - wazne jak zostaly uszkodzenia wycenione przez rzeczoznawce, by
> naprawa tak jak powiedzialem byla oplacalna - i to ma pierwszorzedne
> znaczenie. Ale chyba temat zostal juz wyczerpany, bo wszyscy zrozumieli w
> czym rzecz.....no prawie wszyscy....
Wybacz, ale ja wciąż nie zrozumiałem. Postawiłeś tezę, że drogich
samochodów się nie naprawia bezgotówkowo. Teza ta jest sprzeczna z moim
doświadczeniem, dlaczego więc nie miałbym z nią dyskutować i pozostawiać
Czytelników w błędnym przekonaniu, że możesz mieć rację? Zaczynam mieć
niejasne przeczucie, że piszesz tylko to, co Ci się "wydaje". Nie wiem,
dlaczego tak Ci się wydaje i nie chcę w to wnikać (może nigdy nie miałeś
"drogiego" samochodu, może masz ze dwóch znajomych, którzy "kombinują"
na ubezpieczeniach i na tej podstawie to piszesz, a może jeszcze co
innego ma wpływ na Twój odbiór rzeczywistości), natomiast fakty są
takie, że jeżeli ktoś płaci kilkaset tysięcy za auto, to raczej nie
wstawi go do "Pana Mietka" żeby zaoszczędzić tysiąc czy dwa odzyskane z
ubezpieczenia - bo i po co? Biorąc przy tym pod uwagę potencjalną
utratę gwarancji, naprawę nieoryginalnymi częściami, nakładanie tony
szpachli zamiast nowego błotnika, stratę czasu na "załatwianie sprawy"
itd. rzecz jest jak napisałeś "nieopłacalna".
Oczywiście, są hardkorowcy, którzy z lubością ujeżdżają bryki wyklepane
z trzech przystanków autobusowych i być może w ich przypadku tak właśnie
to działa. Ale piszemy w tym wątku o samochodach firmowych, które
najczęściej są autami leasingowanymi, naprawianymi w ASO, w miarę
zadbanymi, bo przecież stanowią źródło przychodu dla pracodawcy. Jeżeli
jako służbówkę dostajesz rozpadającego się trupa, to po pierwsze
poszukaj innego pracodawcy, a po drugie takie auto nie spełnia warunków
postawionej tezy.
AKC