-
51. Data: 2005-02-01 20:36:27
Temat: Re: odmowa pracy
Od: Tomasz Brzeziński <s...@p...onet.pl>
Użytkownik "Kira" <k...@e...pl> napisał w wiadomości
news:ctoot5$f3j$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Re to: Tomasz Brzeziński [Tue, 1 Feb 2005 21:18:55 +0100]:
>
>
>> Jeżeli "I tak, wykrecac od pracy za 1KPLN miesiecznie jak
>> najbardziej sie bede bo nie zamierzam sobie spieprzyc
>> przyszlosci" to nie Twoje słowa
>
> To moje slowa, tylko wyrywasz sobie ich kawalek z kontekstu.
>
> Nie zamierzam sie wykrecac od pracy.
>
> Zamierzam sie wykrecac od pracy ktora nie jest praca tylko
> zajeciem charytatywnym. Bo nie o to przeciez w pracy chodzi.
Droga Kiro, jeśli uważasz pracę za 1 KPLN miesięczne za zajęcie
charytatywne, to Twoje prawo. Ale jeśli uwazasz, że z tego Twojego
rozumienia ma wynikac, że ktoś ma Ci fundować ubezpieczenie zdrowotne, to ja
mam dość.
I już definitywnie EOT - jeżeli do tej pory nie udało mi się ywjaśnic, to
już mi się nie uda. Szkoda czasu, mojego i Twojego.
Sigurd
-
52. Data: 2005-02-01 20:41:02
Temat: Re: odmowa pracy
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
janek.kot; <ctobjo$njr$1@inews.gazeta.pl> :
> na studia idzie się po to by w przyszłości zdobyć lepiej płatną pracę, bo
> źle płatną można znaleźć i bez studiów
To jeszcze dodaj, że czasami źle płatnej nie można dostać ze studiami.
> wcale nie twierdzę że się należy, ale po studiach jest większa szansa na jej
> znalezienie,
Była - jeżeli zapotrzebowanie na osoby z wyższym wynosi powiedzmy 30%, a
procent osób z wyższym będzie wynosił 50%, to gdzie będzie trudniej
dostać pracę?
> a jak UP odrazu po zarejestrowaniu się składa "jakąś" ofertę to
> najczęściej jest to firma która potrzebuje tanich pracowników do których
> dopłaca UP.
Ale mz. najczęściej jest to oferta okresowa, czyli związana np.
"przetargami" i z posiadaniem środków finansowych przez UP - czyli
oferta może i jest dziadowska, ale istnieje prawdopodobieństwo, że pula
ofert skończy się po miesiącu i na następne trzeba będzie czekać pół
roku.
> Absolwent po studiach tak na prawdę nie poznał na własnej skórze
> sytuacji na rynku pracy - ma wykształcenie i z pewnością chce poszukać pracy
> powiązanej z tym co się nauczył a urząd przysyła pierwszą lepszą ofertę jak
> się nawinie.
Może ja czegoś nie rozumiem, albo faktycznie autorka miała studia
rozpoczynające się w semestrze zimowym, ale [zakładając, że autorka jest
absolwentką studiów] co ona robiła do teraz? Wierzysz, że osoba, która
nie potrafiła się zmobilizować przez pół roku [od zakończenia zajęć]
będzie w stanie coś szybko osiągnąć i jeszcze wyrobić sobie zdanie
odnośnie rynku pracy, bo "ona chciałaby".
> Wtedy absolwent ma dylemat (nie wiedząc jakie ma szanse na
> znalezienie dobrze płatnej pracy) czy brać co popadnie, czy szukać na własną
> rękę, a co jak nic nie znajdzie?
Każdy ma taki dylemat na początku, a nawet później.
> Też to przerobiłem na własnej skórze i
> dlatego radziłem jej szukanie pracy na własną rękę. Teraz gdy pracuję nie
> mam czasu na szukanie innej pracy i wygląda że utknąłem w tej firmie na
> dobre.
Ale pracujesz, więc nie wiesz czy metoda "szukania na własną rekę" [pod
warunkiem, że w ogóle autorka zacznie szukać, a nie wzruszać się że ona
nie chce oferty z UP] dałaby w Twoim przypadku jakikolwiek skutek, czy
też straciwszy tytuł absolwenta poszedłbyś pracować do hipermarketu?
Niedawno żaliła się na grupie była absolwentka, że teraz, jako
"normalna" bezrobotna nie ma już "luksusów", jakie dostawali absolwenci
- nie dostaje ofert pracy, nikt specjalnie się nią nie przejmuje, a
jedyne oferty, z których może skorzystać, to te z tablicy ogłoszeń.
> Napisałem "utknąłem" bo pensja niska, nic się nie nauczyłem a jak
> mnie zwolnią to nie będzie się czym pochwalić w CV. Po co tak nażekam
> zamiast się zwolnić i szukać lepszej pracy - bo nie wiem jakie miałbym
> szanse na znalezienie lepszej pracy, a jak bym nie przyjął oferty UP to bym
> się sam przekonał czy ciężko jest znaleźć dobrą pracę. A tak nie wiem czy
> cieszyć się z tego co mam czy nażekać.
Wszystko przed Tobą - nadal możesz się zwolnić i samemu się przekonać
czy ciężko jest znaleźć dobrą pracę. ;) Tak, bo to zły był UP, że nie
dał Ci się przekonać, bo inaczej to Ty byś ... . Dużo stron ma w Twoim
mieście GW, nie możesz wziąśc urlopu na jeden dzień [na ewentualną
rozmowę], a może po prostu nawet byś nie potrafił sam wybrać firmy, bo
bałbyś się, że Ciebie zwolnią, że się nie sprawdzisz, że będzie mobbing
i co tam dusza zapragnie zracjonalizować?
Przeczytaj siebie samego - pracę dostałem z UP, nie szukałem pracy na
własną rękę, ale jak bym szukał na własną rękę [w podtekście - bo można
dostać lepsze prace] to bym dostał lepszą.
Oczywiście jestem może trochę niesprawiedliwy, bo nie wiem, czy nie
siedzisz w pracy od 6 do 22, ale mz. przejrzenie dużych ogłoszeń w GW,
odpowiedź [często e-mailem] w ciągu tygodnia [a nawet dwóch, bo takie
są] nie jest czynnością nazbyt absorbującą, zwłaszcza jak się odpowiada
na 2-4 ogłoszenia - nawet nie mając możliwości pójścia na spotkanie
rekrutacyjne dowiesz się, jak przedstawia się Twoja rzeczywista sytuacja
na rynku pracy. A jeżeli nie chcesz zmieniać pracy, pomimo narzekań, to
jej nie zmieniaj - tylko nie wmawiaj innym, że gdyby nie UP ...
[...]
Flyer
-
53. Data: 2005-02-01 20:41:06
Temat: Re: Odp: odmowa pracy
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Krzysztofsf; <o...@6...233.223.195-ip-bimap.salsa.pl> :
> W imie zasad !!!! ;)
>
> Pomijajac sprawe ubezpieczenia zdrowotego, to jesli wiekszosc bezrobotnych
> odpusci sobie rejestracje, to bedziemi w statystykach krajem mlekiem i
> miodem plynacym i z przyczyn "znaczacego postepu" beda swobodie podnosic
> zusy, srusy i podatki - no bo skoro bezroboxcie zmalalo.....
Nie będziemy - wczoraj dziennikarze TV "odkryli" to, co pisałem rok temu
na innej grupie [wtedy w kontekście minimalnego wynagrodzenia] - jakieś
30% najemców lokali jest zadłużona i takiej skali zadłużenia nie da
się zlikwidować eksmisjami. Jak nie jedno, to drugie wyjdzie - przykryć
się nie da.
Flyer
-
54. Data: 2005-02-01 20:43:28
Temat: Re: odmowa pracy
Od: krzysztofsf <k...@p...gazeta.pl>
Dnia Tue, 01 Feb 2005 20:14:06 +0100, Kira <k...@e...pl>
napisał:
>
> Re to: Tomasz Brzeziński [Tue, 1 Feb 2005 20:00:45 +0100]:
>
>
>> Yup. A wiesz, dlaczego się ZUSów napłaciłaś? Bo krajowi
>> wielokrotnie korona nie spadała.
>
> EOT bo tak, EOT bo Ci sie nie chce, czy moze EOT bo nie
> potrafisz mi odpowiedziec na pytanie dlaczego mam sie
> dobrowolnie zrzec swoich praw na uzyskanie ktorych jednak
> solidnie sie napracowalam?
>
> Wydawalo mi sie ze mozliwosc rejestracji i oplacenia tych
> skladek jest wlasnie po to, zebym miala chwile czasu ktory
> jest mi konieczny do przestania byc darmozjadem. Teraz sie
> nagle okazuje ze powinnam olac mozliwosci i isc zapieprzac
> bez sensu tam, gdzie nic z tego zapieprzania nie bedzie.
>
> Wybacz, Twoja logika jest dla mnie kompletnie dziwaczna...
>
>
> Kira
Idea zasilku dla bezrobotnych jest "zapomoga" na okres poszukiwania pracy,
na ktora sobie zasluzono sumiennym (chociaz przymusowym) oplacaniem
skladek w okresie gdy sie pracowalo.
Teoretycznie ma zabezpieczyc bezrobotnemu srodki bytowe, aby nie byl
zmuszony do brania jakiejkolwiek pracy niezgodnej z kwalifikacjami i
mozliwosciami.
Post tytulowy (pisany zreszta przez osobe bezzasilkowa) moze wywolywac
oburznie, ale wlasciwie dlaczego? Jesli ta osoba szuka pracy za prawdziwe
pieniadze albo takiej, ktora faktycznie bedzie stazem, a nie
wykorzystywaniem taniej sily roboczej (czytalem o przypadkach odbywania
stazu na tasmie lub na "szmacie"). o ile sie nie myle, mamy w kraju
bezrobocie, co nie oznacza niewolnictwa a jedynie to, ze na jedno miejsce
pracy jest wielu chetnych.Czy wszyscy MUSA byc chetni na to samo miejsce?
--
pzdr. Krzysztof
## Szczecin - szukam pracy:##
##CV## http://kch.spec.pl ##
ogloszenia o pracy grupa news alt.pl.praca.oferowana
-
55. Data: 2005-02-01 22:22:19
Temat: Re: odmowa pracy
Od: Mo <l...@g...nie-smiec>
Ktoś (Flyer, a któżby!) wyklepał:
> janek.kot; <ctobjo$njr$1@inews.gazeta.pl> :
>>a jak UP odrazu po zarejestrowaniu się składa "jakąś" ofertę to
>>najczęściej jest to firma która potrzebuje tanich pracowników do których
>>dopłaca UP.
>
>
> Ale mz. najczęściej jest to oferta okresowa, czyli związana np.
> "przetargami" i z posiadaniem środków finansowych przez UP - czyli
> oferta może i jest dziadowska, ale istnieje prawdopodobieństwo, że pula
> ofert skończy się po miesiącu i na następne trzeba będzie czekać pół
> roku.
Czyli brać, co dają?
>
>>Absolwent po studiach tak na prawdę nie poznał na własnej skórze
>>sytuacji na rynku pracy - ma wykształcenie i z pewnością chce poszukać pracy
>>powiązanej z tym co się nauczył a urząd przysyła pierwszą lepszą ofertę jak
>>się nawinie.
>
>
> Może ja czegoś nie rozumiem, albo faktycznie autorka miała studia
> rozpoczynające się w semestrze zimowym, ale [zakładając, że autorka jest
> absolwentką studiów] co ona robiła do teraz? Wierzysz, że osoba, która
> nie potrafiła się zmobilizować przez pół roku [od zakończenia zajęć]
A skąd wiesz, jakie studia robiła? Może uzupełniające 1,5 roczne? a może
z innych względów obroniła się w semestrze zimowym?
> Ale pracujesz, więc nie wiesz czy metoda "szukania na własną rekę" [pod
> warunkiem, że w ogóle autorka zacznie szukać, a nie wzruszać się że ona
> nie chce oferty z UP] dałaby w Twoim przypadku jakikolwiek skutek, czy
> też straciwszy tytuł absolwenta poszedłbyś pracować do hipermarketu?
Zawsze mógłby tam, gdzie pracuje.. ;p
>
> Niedawno żaliła się na grupie była absolwentka, że teraz, jako
> "normalna" bezrobotna nie ma już "luksusów", jakie dostawali absolwenci
> - nie dostaje ofert pracy, nikt specjalnie się nią nie przejmuje, a
> jedyne oferty, z których może skorzystać, to te z tablicy ogłoszeń.
Chodzi Ci oto, że absolwenci jednak mają lepiej, bo są lepiej traktowani
i mają większy wybór ofert, czy o to, że siedzą na tyłku i czekają na cud?
Bo jeśli o to drugie, to ja sobie wypraszam. Nie żaliłam się, a
wspomniałam o różnicy w traktowaniu absolwentów i zwykłych bezrobotnych
(której powody zresztą wciąż są dla mnie niejasne), a z Twojej
interpretacji wynika, że jestem leniem i darmozjadem, który siedzi na
waszym garnuszku. Sama wypowiedź już była wycięta z kontekstu mojego
życia, jak Ty to teraz wstawiasz w wątek o odmawianiu przez absolwentów
(którzy prawdopodobnie przez pół roku nic nie robili :/) ofert stażu,
który im nie odpowiada, to jednocześnie klasyfikujesz wszystkich, którzy
jeszcze mają jakieś ambicje, jako nierobów. A z jakiej racji? Bo UP to
ostateczność? Bo bezrobotni mają się rejestrować tylko wtedy, kiedy są
kompletnie zdesperowani wziąć byle co, bo tego, co ich interesuje nie
potrafią/mogą znaleźć? Bo żeby UP mi znalazł interesującą ofertę pracy
jest mało możliwe. Więc jeśli chcę pracować w moim zawodzie to mam się
nie rejestrować, bo oni i tak tylko byle co mogą mi zaproponować???
A jeśli chodzi o to, że mają więcej ofert, to czy to jest powód, żeby
korzystać z pierwszej lepszej? Jak dają, to brać? Darowanemu koniowi?
Bez przesady. Im więcej nad tym myślę, tym mniej rozumiem, o co Ci
chodziło z tymi żalami. Że co, niech się cieszy, że jest absolwentką,
póki nią jest, bo potem przestanie i juz nie będzie tak fajnie, że będą
do niej dzwonić z ofertami? :o
> Przeczytaj siebie samego - pracę dostałem z UP, nie szukałem pracy na
> własną rękę, ale jak bym szukał na własną rękę [w podtekście - bo można
> dostać lepsze prace] to bym dostał lepszą.
Fakt, nie brzmiało najlepiej. Ale czy tak nie jest w rzeczywistości?
Niech przemówią ci, którzy z UPu dostali ofertę świetnej pracy -
interesującej, rozwojowej i dobrze płatnej.
>
> Oczywiście jestem może trochę niesprawiedliwy, bo nie wiem, czy nie
> siedzisz w pracy od 6 do 22, ale mz. przejrzenie dużych ogłoszeń w GW,
> odpowiedź [często e-mailem] w ciągu tygodnia [a nawet dwóch, bo takie
> są] nie jest czynnością nazbyt absorbującą, zwłaszcza jak się odpowiada
> na 2-4 ogłoszenia - nawet nie mając możliwości pójścia na spotkanie
> rekrutacyjne dowiesz się, jak przedstawia się Twoja rzeczywista sytuacja
> na rynku pracy.
No właśnie, nie wiemy co robi. Ale jeśli ktoś pracuje nawet te 8h, ma
rodzinę, może nie mieć w domu kompa i netu, to to nie jest takie proste.
Tym bardziej, jeśli się chce napisać oryginalny i ukierunkowany LM. No,
przynajmniej dla mnie to jest największy problem! ;)
Pozdrawiam
M.
--
Gdyż rodzaj ludzki w swej niedoli rozporządza jedną naprawdę skuteczną
bronią [...] Nic nie może się przeciwstawić *napadowi śmiechu* (Mark Twain)
-
56. Data: 2005-02-01 23:20:34
Temat: Re: odmowa pracy
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: Tomasz Brzeziński [Tue, 1 Feb 2005 21:36:27 +0100]:
> Droga Kiro, jeśli uważasz pracę za 1 KPLN miesięczne za zajęcie
> charytatywne, to Twoje prawo.
Ty na prawde nie rozumiesz ze to, co dla jednych jest szczytem
marzen i zapewnia przetrwanie, dla mnie oznaczac moze tylko
zaprzepaszczenie szansy na cos znacznie lepszego? Nie wiem skad
przekonanie, ze kazdy rodzaj pracy jest dobry dla kazdego. Nie
jest, i sklanianie ludzi do robienia czegos do czego sie nie
nadaja jest glupota a nie racjonalizmem jak probujesz wmawiac.
> I już definitywnie EOT - jeżeli do tej pory nie udało mi się
> ywjaśnic, to już mi się nie uda.
Zgadza sie, mi sie nie da wyjasnic dlaczego nalezy wszystkich
rownac w dol niezaleznie od mozliwosci jakie posiadaja.
Kira
-
57. Data: 2005-02-01 23:24:01
Temat: Re: odmowa pracy
Od: Kira <k...@e...pl>
Re to: krzysztofsf [Tue, 01 Feb 2005 21:43:28 +0100]:
> Teoretycznie ma zabezpieczyc bezrobotnemu srodki bytowe, aby nie byl
> zmuszony do brania jakiejkolwiek pracy niezgodnej z kwalifikacjami i
> mozliwosciami.
No wlasnie. Natomiast Tomasz uparcie twierdzi ze jesli nie biore
jakiejkolwiek pracy ktora jest znacznie ponizej moich mozliwosci
to jestem nie fair wobec podatnikow.
I ja za cholere nie rozumiem dlaczego.
> Czy wszyscy MUSA byc chetni na to samo miejsce?
I w jednym zdaniu ujales moje kilkupostowe wywody :)
Kira
-
58. Data: 2005-02-01 23:57:25
Temat: Re: odmowa pracy
Od: "janek.kot" <j...@g...pl>
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
>> Też to przerobiłem na własnej skórze i
>> dlatego radziłem jej szukanie pracy na własną rękę. Teraz gdy
>> pracuję nie mam czasu na szukanie innej pracy i wygląda że
>> utknąłem w tej firmie na dobre.
> Ale pracujesz, więc nie wiesz czy metoda "szukania na własną rekę"
> [pod warunkiem, że w ogóle autorka zacznie szukać, a nie wzruszać
> się że ona nie chce oferty z UP] dałaby w Twoim przypadku
> jakikolwiek skutek,
teraz już jestem pewien że źle zrobiłem nie szukając najpierw na własną
rękę, mimo to że nie miałem żadnej gwarancji że sam znajdę pracę.
> czy też straciwszy tytuł absolwenta poszedłbyś
> pracować do hipermarketu?
dla jednych praca w hiper.. jest szczytem marzeń ale dla mgr inż. na pewno
nie. Mam wrażenie, że preferujesz pogląd żeby łapać cokolwiek co się
nawinie - tylko z takiej pracy nie da się samodzielnie utrzymać (całe życie
na garnuszku rodziców).
> Wszystko przed Tobą - nadal możesz się zwolnić i samemu się przekonać
> czy ciężko jest znaleźć dobrą pracę. ;) Tak, bo to zły był UP, że nie
> dał Ci się przekonać, bo inaczej to Ty byś ... . Dużo stron ma w Twoim
> mieście GW,
> nie możesz wziąśc urlopu na jeden dzień [na ewentualną
> rozmowę], a może po prostu nawet byś nie potrafił sam wybrać firmy, bo
> bałbyś się, że Ciebie zwolnią, że się nie sprawdzisz, że będzie
> mobbing i co tam dusza zapragnie zracjonalizować?
kumple którzy ledwo zdali maturę i nie poszli na studia, zarabiają o niebo
więcej niż ja, nawet ci pracujący przy taśmie w fabryce.
> Przeczytaj siebie samego - pracę dostałem z UP, nie szukałem pracy na
> własną rękę, ale jak bym szukał na własną rękę [w podtekście - bo
> można dostać lepsze prace] to bym dostał lepszą.
absolutnie nie mam pretensji do UP że zaoferował mi pracę, tylko do siebie.
Teraz jestem mądrzejszy (i dzielę się tym z innymi) - najpierw poszukałbym
na własną rękę.
Mam pretęsję do UP o to, że nie oferuje żadnych pożytecznych kursów.
> Oczywiście jestem może trochę niesprawiedliwy, bo nie wiem, czy nie
> siedzisz w pracy od 6 do 22, ale mz. przejrzenie dużych ogłoszeń w GW,
> odpowiedź [często e-mailem] w ciągu tygodnia [a nawet dwóch, bo takie
> są] nie jest czynnością nazbyt absorbującą, zwłaszcza jak się
> odpowiada na 2-4 ogłoszenia - nawet nie mając możliwości pójścia na
> spotkanie rekrutacyjne dowiesz się, jak przedstawia się Twoja
> rzeczywista sytuacja na rynku pracy. A jeżeli nie chcesz zmieniać
> pracy, pomimo narzekań, to jej nie zmieniaj - tylko nie wmawiaj...
jestem realistą - na znalezienie pracy potrzeba ok. 2 miesięcy i nie
spędzonych tylko na wysylaniu e-maili.
--
pozdrawiam
Janek
-
59. Data: 2005-02-02 00:00:00
Temat: Re: odmowa pracy
Od: Pajączek <c...@b...cy>
*Kira* w te oto słowa się odzywa:
> Re to: Tomasz Brzeziński [Tue, 1 Feb 2005 20:00:45 +0100]:
[ciach]
> Wybacz, Twoja logika jest dla mnie kompletnie dziwaczna...
>
>
> Kira
Nie tylko dla ciebie...
Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale w całej dyskusji chodzi o to, że
absolwentka nie chce iść na staż, za który będzie brać 504 brutto
stypendium stażowego, i które to stypendium płacone jest i tak z
państwowej kasy, a sigurd nazywa to nieróbstwem i wyciąganiem pieniędzy
z państwowej kasy na składki zdrowotne? To jak nie pójdzie na ten staż,
to zachowa się bardziej patriotycznie, bo mniej pieniędzy "wyciągnie" z
kasy.
I weźmy taki przykład (z życia): absolwent po informatyce otrzymuje
propozycję stażu w PKSie. Na rozmowie z panią słyszy pytanie: "ale z
komputerów to pan "tete"?" I co panie sigurd-poszedłyś na taki staż? Czy
wolałbyś poszukać czegoś na własną rękę?
--
-Ja przecież tę korektę robię dla wydawnictwa przecież.
-Ale czy to warto? Pan się namęczy, a oni i tak z błędami wydrukują.
-No, ale już z innymi.
-Taki czy inny błąd jest zawsze błąd. ("Brunet wieczorową porą")
-
60. Data: 2005-02-02 00:34:37
Temat: Re: odmowa pracy
Od: Tomasz Brzeziński <s...@p...onet.pl>
Użytkownik "Pajączek" <c...@b...cy> napisał w wiadomości
news:ctp56u$mar$1@atlantis.news.tpi.pl...
> I weźmy taki przykład (z życia): absolwent po informatyce otrzymuje
> propozycję stażu w PKSie. Na rozmowie z panią słyszy pytanie: "ale z
> komputerów to pan "tete"?" I co panie sigurd-poszedłyś na taki staż? Czy
> wolałbyś poszukać czegoś na własną rękę?
Oczywiście, że wolałbym. Tylko to jakby nie o tym. Ubezpieczenie z UP, jak i
zasiłek dla bezrobotnych, jest dla bezrobotnych. Przy czym - nie dla takich,
którzy nie mogą znaleźc satysfakcjonującej ich pracy, ale dla takich, którzy
nie mogą znaleźć pracy. Żadnej pracy.
Jeżeli ktoś nie akceptuje ofert pracy, po czym przez różne sztuczki (w stylu
dogadania się z potencjalnym pracodawcą, żeby go odrzucił) utrzymuje sobie
status bezrobotnego, to oszukuje. Nawet, jeżeli to jest z jego punktu
widzenia racjonalne. Bo racjonalne mogą być różne nieetyczne zachowania.
Wybór takiego absolwenta, kiedy jest zarejestrowany jako bezrobotny i
dostaje kiepską ofertę, powinien brzmieć: biorę tę robotę, albo nie biorę,
ale rezygnuję ze świadczeń, BO MI SIĘ NIE NALEŻĄ. On nie jest bezrobotnym w
tym znaczeniu, jakie temu słowu nadaje polskie prawo pracy. Bo on może
pracować, ale warunki mu nie odpowiadają.
Jeżeli pójdziemy dalej Twoim tokiem, to może określ, jaka praca jest godna
tego dumnego "absolwenta informatyki"? Czy taka za 2000 jest ok, czy też
może powinien mieć prawo sobie czekać na ofertę za 5000, a do tego czasu
czerpać radośnie z funduszy przeznaczonych dla bezrobotnych?
I tyle - miej świadomość, że taki absolwent, kiedy wyciąga rękę po
ubezpieczenie zdrowotne, wyciąga rękę po Twoje podatki (jeśli je płacisz). A
wyciąga je dlatego, że mu _zbyt kiepską pracę_ zaoferowano. To mi go jakoś
nie żal.
A szukać lepszej pracy można także pracując. Nie trzeba mieć do tego całych
dni. Trzeba chcieć, to fakt, bardziej niż wtedy, kiedy się nic nie robi.
Sigurd