-
51. Data: 2004-05-07 20:18:47
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: "Jarosław Wiechecki" <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "Fabio" <f...@a...inetsolutions.pl> napisał w wiadomości
news:MPG.1b03804286f452a98976c@news.astercity.net...
> In article <c7bh3k$kmf$2@absolut.sgh.waw.pl>, d...@s...waw.pl says...
>
> > Jak Ty Michaś kiedyś gdzieś popracujesz to się przekonasz, że to jest
> > polski standard. I nie tylko na wsi czy w tzw. zakładach pracy (mowa
> > o fabrykach). Nawet w firmach na poziomie spotkasz gross ludzi, którzy
> > w pracy pierdzą w stołek, na obiad poświęcają godzinę, na ploty trzy
> > następne, już nie mówiąc o korzystaniu z internetu w celach prywatnych.
> > Taka Polska specyfika i "etos pracy". A jak ktoś obok robi swoje, często
> > za nich, zostając po godzinach, to jest karierowicz, pracoholik,
niespełna
> > rozumu, albo coś w tym rodzaju.
>
> Zgadza sie. Osobiscie nie przepadam za pracownikami, ktorzy poproszeni o
> cos, stwierdzaja, ze sa bardzo zarobieni. Tymczasem, jesli wziac pod
> uwage ich spoznienie do pracy, czas poswiecony na wysylke maili
> prywatno-rozrywkowych, bezsensowne szperanie w Internecie oraz dyskusje
> o najnowszej gierce lub aktualnej sytuacji politycznej, to juz wiadomo,
> czym sa tak 'zarobieni.'
>
Ale do kogo masz pretensje? Do pracowników czy ich przełożonych? Jest to
ewidentna wina przełożonych, braku odpowiedniej organizacji pracy i nadzoru.
To jeszcze jeden dowód na to, że duża część polskich "przedsiębiorców" to
zwykli debile. Jedyne co potrafią to oszukać kogoś (pracownika, klienta),
dać w łapę urzędnikowi, zatrudnić synalka albo bratanka na kierowniczym
stanowisku. A później płaczą, że pracownicy pracują niewydajnie, ZUS za
duży, Kodeks Pracy zbyt rygorystyczny. No i ten pierdolony El Nino psuje im
interesy.
--
pozdrawiam
Jarosław Wiechecki
-
52. Data: 2004-05-08 07:57:36
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: "libra" <l...@o...pl>
Użytkownik " Marek" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:c7g6oa$s5$1@inews.gazeta.pl...
> Widać wpływ demagogii polityków. Nie dość, że bzdety to jeszcze mało
> oryginalne.
Jaaasne. A Ty masz monopol na prawdę objawioną. Własnie pokazałeś,
że należysz do tych, którzy krzyczą najwięcej i najsztywniej podchodzą do
nowych reguł rynku pracy.
> Jeżdżą po kraju caravaning-iem czy wozem Dżymały? Tu nie Ameryka
>- podróże kosztują.
A Co Ty sobie myślisz? Że pracodawca przeniesie firmę do Twojego
miasta byś mógł pracować? Podróże kosztują wszystkich tak samo.
To że człowiek ma 40+ lat może być atutem. W mojej firmie jednak
człowiek 40+ Z twoimi poglądami nie zagrzałby miejsca na dłużej.
pozdrawiam
L.
-
53. Data: 2004-05-08 10:03:43
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: " Marek" <m...@N...gazeta.pl>
libra <l...@o...pl> napisał(a):
> > Widać wpływ demagogii polityków. Nie dość, że bzdety to jeszcze mało
> > oryginalne.
> Jaaasne. A Ty masz monopol na prawdę objawioną. Własnie pokazałeś,
> że należysz do tych, którzy krzyczą najwięcej i najsztywniej podchodzą do
> nowych reguł rynku pracy.
>
Posługujesz się sloganami. Najsztywniej (poza postpegeerowcami oczywiście)
podchodzą do rzeczywistości ludzie, którzy nie potrafią wyjść poza
wyświechtane slogany typu: /cytuję twój własny tekst/ "Faktem jest, że
znaczna większość osób 40+ jest nastawiona roszczeniowo,
nie chce zdobywać nowych kwalifikacji i jest mało mobilna. Dla takich
najlepiej byłoby, gdyby pracodawca płacił za siedzenie na d***, picie kawy i
gadanie o bzdetach. A już podróż do innego miasta za pracą się nie mieści w
głowie." Czy ty w ogóle wiesz co piszesz? Ilu pracodawców inwestuje w nowe
kwalifikacje dla 40+?? Ilu pracodawców inwestuje chociażby w podwyższenie
kwalifikacji dla 40+??? Jaka kawa? Jakie bzdety? Jakie siedzenie na d....???
Czy dwie osoby (a w czasie urlopów jedna) może sobie na taki luksus pozwolić
w wielopiętrowym budynku zapchanym sprzętem??? W moim przypadku takie lub
podobne doświadczenia to większość kariery zawodowej.
Co to w ogóle jest za pakowanie wszystkich 40+ do jednego wora??
Przyjmuję w tym momencie może błędne założenie, że ty masz 40- i pytam:
czy byłoby ci przyjemnie gdybyś ciągle wysłuchiwał, że ludzie 40- są
dziecinni, źle wychowani, bezczelni, bez szacunku dla starszych, samolubni,
łatwo nimi manipulować, itp. itd.? Byłoby ci przyjemnie wiedząc, że w
stosunku do ciebie to nieprawda, a generalne zdanie o wszystkich 40- powoduje
twoją dydskryminację na rynku pracy?? ZASTANÓW SIĘ!
Do jakich "nowych reguł rynku pracy" nie chce się dostosować 40+??
Może do tego, że w 99% przypadków jego CV idzie do niszczarki po pierwszym
czytaniu z powodu, że jest właśnie 40+?
> > Jeżdżą po kraju caravaning-iem czy wozem Dżymały? Tu nie Ameryka
> >- podróże kosztują.
> A Co Ty sobie myślisz? Że pracodawca przeniesie firmę do Twojego
> miasta byś mógł pracować?
W kraju, który jest jeszcze "pustynią informatyczną" informatyk, którym
się pracowadcy nie interesują z powodu wieku, jest przejawem zachłyśnięcia
się pracodawców nadmiarem szczęścia spowodowanym zjawiskiem 100-10000
chętnych na jedno miejsce.
>Podróże kosztują wszystkich tak samo.
Przypominam, że sa już od dawna ludzie, których na podróże już nie stać.
Jak myślisz, dlaczego niektóre PUP-y prowadzą objazdową obsługę swoich
klientów? Czy datego, że lubią wycieczki krajoznawcze? Nie! Dlatego, że coraz
więcej bezrobotnych nie stać na dojazd do PUP-u!!!
> To że człowiek ma 40+ lat może być atutem. W mojej firmie jednak
> człowiek 40+ Z twoimi poglądami nie zagrzałby miejsca na dłużej.
>
Jakie dla ciebie atuty ma 40+?? Bo ja jakoś zainteresowania atutami nie
zauważyłem tam gdzie się starałem o zatrudnienie.
Jako wieloletni informatyk musiałem stale działać w czasie rzeczywistym,
w stresie i "na wczoraj" - tego z mojego CV nikt nie chce wyczytać, ale wiek
odczytuje każdy.
Jeżeli PC-ty od DOS 4.01-WIN98(+NT) nie prawiały mi specjalnych problemów
to co za problem, żeby pracodawca wykorzystał moje dotychczasowe
doświadczenie, zainwestował we mnie i pozwolił na rozszerzenie doświadczenia
o WIN 2k i XP? Problem jest, bo bezrobotnych 40-, którzy pracowali na 2k i XP
jest pełno.
Jeżeli ponad 8 lat byłem programistą strukturalnym, to co za problem, żeby
pracodawca wykorzystał moje dotychczasowe doświadczenie, zainwestował we mnie
i pozwolił na rozszerzenie doświadczenia o Delphi, buildery, SQL Server, PHP,
MySQL, itp.? W zasadzie żaden problem, ale bezrobotnych 40-, którzy już to
znają jest więcej niż wakatów.
Jeżeli byłem administratorem systemów na PC i mainframe, byłem operatorem
na mainframe, to co za problem, żeby pracodawca wykorzystał moje
dotychczasowe doświadczenie, zainwestował we mnie i pozwolił na rozszerzenie
doświadczenia o nowsze generacje mainframe w tym również na Cray'u?
W zasadzie żaden problem, ale bezrobotnych 40-, którzy mają takie
doświadczenie jest też więcej niż wakatów.
Jeżeli mam podstawowe umiejętności w grafice, DTP i OCR, to co za problem,
żeby pracodawca wykorzystał moje dotychczasowe doświadczenie, zainwestował we
mnie i pozwolił na rozszerzenie doświadczenia o nowsze techniki?
W zasadzie żaden problem, ale bezrobotnych 40-, którzy mają takie
doświadczenie jest też więcej niż wakatów.
Na operatora sprzętu w drukarni cyfrowej /z możliwością przyuczenia/
też się widocznie nie nadawałem - bo są młodsi bezrobotni.
Takich przykładów wynikających z moich doświadczeń zawodowych mogę więcej,
ale mam nadzieję, że już wystarczająco nakreśliłem problem.
Kto i jakie atuty 40+ chce wykorzystywać jeżeli jest mnóstwo bezrobotnych
40-? 40+ są naprawdę w bardzo trudnej sytuacji. To najczęściej nie
kwestia "poglądów", ale sytuacji na rynku pracy. W każdej grupie zawodowej
są bezrobotni więc przekwalifikowania są najczęściej problematyczne.
Pozdrawiam
Marek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
54. Data: 2004-05-08 10:45:22
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: "libra" <l...@o...pl>
Użytkownik " Marek" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:c7ib9u$48n$1@inews.gazeta.pl...
> libra <l...@o...pl> napisał(a):
> Posługujesz się sloganami.
Masz rację. Od dziś zacznę wymyślać nowe, niebanalne okreslenia
dla ludzi którzy potrafią tylko wołać: daj mi jestem w potrzebie.
Bo przecież wszystko inne jest banałem, komunałem, sloganem.
Niestety nazewnictwo nie zmienia ludzi. Nadal chcą na tacy, nadal im
się nie chce rozwijać, szukać, zdobywać nowych kwalifikacji.
>Ilu pracodawców inwestuje w nowe > kwalifikacje dla 40+??
>Ilu pracodawców inwestuje chociażby w podwyższenie
> kwalifikacji dla 40+???
A od kiedy to pracodawca ma obowiązek inwestować w kwalifikacje
pracownika. Może to zrobić oczywiście, ale nie musi.
> Co to w ogóle jest za pakowanie wszystkich 40+ do jednego wora??
> Przyjmuję w tym momencie może błędne założenie, że ty masz 40- i pytam:
> czy byłoby ci przyjemnie gdybyś ciągle wysłuchiwał, że ludzie 40- są
> dziecinni, źle wychowani, bezczelni, bez szacunku dla starszych,
samolubni,
> łatwo nimi manipulować, itp. itd.? Byłoby ci przyjemnie wiedząc, że w
> stosunku do ciebie to nieprawda, a generalne zdanie o wszystkich 40-
powoduje
> twoją dydskryminację na rynku pracy?? ZASTANÓW SIĘ!
Mam znacznie mniej niż 40 i bardzo często wysłuchuję podobnych opinii.
Na moje szczęście startuję z pozycji partnera w interesach. Niespełna
dziesięć lat temu załozyłem firmę i codziennie udowadniam sobie i innym,
że da się pracować i zarabiać. Zeby było ciekawiej nie pracuję w żadnym
z wyuczonych zawodów, a profil działalności jest praktycznie niezmienny.
I choć czasem narzekam na sytuację to najczęściej zap**** i cieszę się
z efektów pracy.
> Do jakich "nowych reguł rynku pracy" nie chce się dostosować 40+??
> Może do tego, że w 99% przypadków jego CV idzie do niszczarki po pierwszym
> czytaniu z powodu, że jest właśnie 40+?
Wyobraź sobie że 95% wycen, ofert kosztorysowych i projektów
zrobionych na zachętę również nie znajduje finału w zleceniu.
Zazwyczaj służą do pokazania jako kij dla mojej konkurencji.
> W kraju, który jest jeszcze "pustynią informatyczną" informatyk, którym
> się pracowadcy nie interesują z powodu wieku, jest przejawem zachłyśnięcia
> się pracodawców nadmiarem szczęścia spowodowanym zjawiskiem 100-10000
> chętnych na jedno miejsce.
W 99 roku poszukiwałem kogoś kto mógłby stworzyć dla mnie
mały programik komputerowy. Nie znalazłem. Kilka ciekawych projektów,
które mogłyby ujrzeć światło dzienne leży w szufladzie, ponieważ pierwsze
pytanie człowieka (bez względu na wiek) brzmi: ile za to dostanę.
Ja jako pierwsze zawsze zadaję: Co mam dla Pana/Pani zrobić i na kiedy.
I to wszystko w kraju, który jak piszesz jest pustynią informatyczną.
A ja nie zwykłem nikogo pytać o wiek. Sprawdzam jedynie kwalifikacje
kontrahenta/współpracownika.
> Przypominam, że sa już od dawna ludzie, których na podróże już nie stać.
> Jak myślisz, dlaczego niektóre PUP-y prowadzą objazdową obsługę swoich
> klientów? Czy datego, że lubią wycieczki krajoznawcze? Nie! Dlatego, że
coraz
> więcej bezrobotnych nie stać na dojazd do PUP-u!!!
No i co z tego? Czy mam się przejąć losem bezrobotnych i dawać wszystkim
wkoło pieniądze na bilet kolejowy? Nie sądzę.
> Jakie dla ciebie atuty ma 40+?? Bo ja jakoś zainteresowania atutami nie
> zauważyłem tam gdzie się starałem o zatrudnienie.
> Jako wieloletni informatyk musiałem stale działać w czasie rzeczywistym,
> w stresie i "na wczoraj" - tego z mojego CV nikt nie chce wyczytać, ale
wiek
> odczytuje każdy.
Doświadczenie zawodowe, umiejętności interpersonalne nabyte
w dotychaczasowym życiu. Umiejętność radzenia sobie w trudnych
sytuacjach ,gdzie małolat nie wie albo traci głowę, Zyciowy rozsądek
w połączeniu z ciekawością nowinek i chęcią rozwijania się.
Można jeszcze wiele wymienić.
pozdrawiam
L.
-
55. Data: 2004-05-08 11:32:57
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: " Marek" <m...@N...gazeta.pl>
libra <l...@o...pl> napisał(a):
> Niestety nazewnictwo nie zmienia ludzi. Nadal chcą na tacy, nadal im
> się nie chce rozwijać, szukać, zdobywać nowych kwalifikacji.
>
Ilu nie chce, a ilu nie może - nauka jest droga. Z samej pensji żony na
wszystko nie ma, a dziecko rośnie.
> A od kiedy to pracodawca ma obowiązek inwestować w kwalifikacje
> pracownika. Może to zrobić oczywiście, ale nie musi.
>
Nie ma obowiązku, wymaga wyuczonych, a większość bezrobotnych nie stać
na podwyższenie kwalifikacji, a jeżeli to nie w szybkim tempie.
W kwalifikacje pracownika inwestują najczęściej tylko firmy państwowe,
ale sektor państwowy jak mówią matematycy: "dąży do zera".
> I choć czasem narzekam na sytuację to najczęściej zap**** i cieszę się
> z efektów pracy.
>
Ja też przez większość kariery zawodowej zap..... i cieszyłem się z efektów
pracy. Nie jestem wprawdzie pracoholikiem, ale jestem pasjonatem i robiłem
najczęściej więcej niż szefowie wymagali.
> W 99 roku poszukiwałem kogoś kto mógłby stworzyć dla mnie
> mały programik komputerowy. Nie znalazłem. Kilka ciekawych projektów,
> które mogłyby ujrzeć światło dzienne leży w szufladzie, ponieważ pierwsze
> pytanie człowieka (bez względu na wiek) brzmi: ile za to dostanę.
> Ja jako pierwsze zawsze zadaję: Co mam dla Pana/Pani zrobić i na kiedy.
> I to wszystko w kraju, który jak piszesz jest pustynią informatyczną.
Hmm. Tak właściwie, to pierwszeństwo "co i na kiedy", nad "za ile" jest
dość naturalne :) Dopiero jeżeli wiadomo co i na kiedy, to można liczyć
za ile. Dlatego też nie rozumiem uporu pracodawców, którzy wyciągają
z kandydata odpowiedź na pytanie: na ile się ceni, zanim określą zakres
obowiązków.
> A ja nie zwykłem nikogo pytać o wiek. Sprawdzam jedynie kwalifikacje
> kontrahenta/współpracownika.
>
Ale większość pracodawców pyta o wiek, z wszystkimi tego konsekwencjami.
> No i co z tego? Czy mam się przejąć losem bezrobotnych i dawać wszystkim
> wkoło pieniądze na bilet kolejowy? Nie sądzę.
>
Nie o to chodzi. Mobilność jest funkcją możliwości finansowych i sytuacji
rodzinnej. Pewnych problemów nie przeskoczysz choćbyś pękł, a mało
skomplikowana telepraca jest najczęściej tylko dla rencistów.
> Doświadczenie zawodowe, umiejętności interpersonalne nabyte
> w dotychaczasowym życiu. Umiejętność radzenia sobie w trudnych
> sytuacjach ,gdzie małolat nie wie albo traci głowę, Zyciowy rozsądek
> w połączeniu z ciekawością nowinek i chęcią rozwijania się.
> Można jeszcze wiele wymienić.
>
To akurat posiadam, ale sądząc po powodzeniu w szukaniu pracy,
dla większości pracodawców są ważniejsze konkretne nabyte umiejętności
i osiągnięcia (np. "portfolio grubości wielotomowej encyklopedii")
oraz wiek 40-
Pozdrawiam
Marek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
56. Data: 2004-05-09 13:45:23
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: "andy" <a...@z...adres.pl>
> Oto i on:
> http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=23&w=72721&
a=72721
ROTFL :-)))
ędrju.
-
57. Data: 2004-05-09 17:50:48
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: "andy" <a...@z...adres.pl>
> Wysokie bezrobocie jest faktem niezaprzeczalnym, ale wynika ono nie
tylko
> z deficytu miejsc pracy. Problem tkwi także w mentalności - marazmie,
> apatii, w braku poczucia odpowiedzialności za własne życie oraz postawie
> roszczeniowej, jaką przejawia część społeczeństwa. Bezrobotni? Raczej
> nierobotni.
Co tu dużo mówić - ostatnio (od jakichś 3 miesięcy) szukam programistów. Na
każde ogłoszenie jest ok 10 odpowiedzi, z czego max jedna osoba nadaje się
na rozmowę kwalifikacyjną. Reszta tylko myśli, że jest programistami. Ta
jedna jak usłyszy o zarobkach (na początek ok 2,5k brutto) to rezygnuje.
Praca jest w Katowicach, więc informatyków powinno być dość dużo (uniwerek
śląski, polibuda śląska). I tak już było kilka razy. Ech - gdzie te czasy,
że na jedno ogłoszenie przychodziło 100 osób na testy :-).
Pozdrawiam,
Andy
-
58. Data: 2004-05-10 06:41:32
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: " Marek" <m...@N...gazeta.pl>
andy <a...@z...adres.pl> napisał(a):
> Co tu dużo mówić - ostatnio (od jakichś 3 miesięcy) szukam programistów. Na
> każde ogłoszenie jest ok 10 odpowiedzi,
Faktycznie trochę mało :) Możnaby przypuszczać, że powinno być min.
100 chętnych na jedno miejsce.
> z czego max jedna osoba nadaje się
> na rozmowę kwalifikacyjną. Reszta tylko myśli, że jest programistami.
Co to za język, że aż taki odsiew? Czytałem na grupie, że programować
może każdy uczeń liceum :)
> Ta
> jedna jak usłyszy o zarobkach (na początek ok 2,5k brutto) to rezygnuje.
Na początek 2,5k brutto to chyba dość dużo. Może się nie znam, ale chyba
nie każdy tyle daje na początek.
> Praca jest w Katowicach, więc informatyków powinno być dość dużo (uniwerek
> śląski, polibuda śląska). I tak już było kilka razy. Ech - gdzie te czasy,
> że na jedno ogłoszenie przychodziło 100 osób na testy :-).
>
Czyżby w okolicy wszyscy programiści byli już zatrudnieni za min. 4k?
Nie wierzę. A może dojeżdżają do Wa-wy :)
Marek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
59. Data: 2004-05-10 09:23:58
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: "Jacek Kowalczyk" <c...@p...onet.pl>
Witam
> Co tu dużo mówić - ostatnio (od jakichś 3 miesięcy) szukam programistów.
Kilka detali, ew. jakiś odsyłacz do ogłoszenia jest, że tak powiem most w@nted,
ale już i tak zacieram ręce ;)
> Na
> każde ogłoszenie jest ok 10 odpowiedzi, z czego max jedna osoba nadaje się
> na rozmowę kwalifikacyjną. Reszta tylko myśli, że jest programistami.
Fakt. Ile razy to ratowałem skórę różnym kolesiom (np. przeprogramowując
konsolę bo UNIX Terminal I/O subsystem to dla nich ars occulta in terra
infernum). To nic, że przyczyniam się tym samym do wydania tzw. "papierka"
osobom, które za Chiny Ludowe nie powinny go dostać, ubaw i tak jest
niesamowity, tak samo z resztą, jak kiedy cały rok urządza do mnie pielgrzymki
po dobrze napisane kolokwium, w celu skserowania tego "cennego" dokumentu.
> Ta
> jedna jak usłyszy o zarobkach (na początek ok 2,5k brutto) to rezygnuje.
> Praca jest w Katowicach, więc informatyków powinno być dość dużo (uniwerek
> śląski, polibuda śląska). I tak już było kilka razy. Ech - gdzie te czasy,
> że na jedno ogłoszenie przychodziło 100 osób na testy :-).
Z wielką chęcią przyjadę :) Lojalnie ostrzegam, że "papierka" nie mam, bo
studia (zaoczne) musiałem przerwać, któtko po tym jak za sprawą przetasowań
politycznych w marcu 2002r padła KHIF "Standard Invest" SA z Katowic wraz ze
spółką córką i jej przedstawicielstwem w Łodzi, straciłem tamże pracę która ---
nie tylko ze względów ekonomicznych była warunkiem koniecznym ich kontynuowania.
Kilka testów już przeszedłem (tematyka: Java2EE, Oracle, Sybase, Delphi, Lotus
Domino, .NET, Business Intelligence), cóż jednak z tego, gdy przeprowadzający
te testy, wcześniej "będąc pod wrażeniem" i składając obietnice bez pokrycia,
otrzymywali za jakiś czas "polecenie służbowe", na podstawie którego testy
lądowały w koszu ?
>
> Pozdrawiam,
> Andy
>
>
To co rzucić PDFem, czy też się nie nadaję - bo w Europie biurokratów i
socjalistów "papierek" musi mieć nawet sprzątaczka ?
Jacek Kowalczyk
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
60. Data: 2004-05-10 13:06:33
Temat: Re: Nie robim, bo się narobim
Od: "Michael" <m...@k...jest.na.tlen.pl>
> Co tu dużo mówić - ostatnio (od jakichś 3 miesięcy) szukam programistów.
Na
> każde ogłoszenie jest ok 10 odpowiedzi, z czego max jedna osoba nadaje się
> na rozmowę kwalifikacyjną.
A jak brzmi to ogłoszenie i czego wymagasz?
Pozdrawiam