-
11. Data: 2005-10-07 21:09:19
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:di5pfr$9db$1@news.onet.pl MN <k...@p...com> pisze:
> Nie mam ukończonego kursu pedagogicznego.
> Czy mogę bez tego uczyć w szkole?
> Słyszałam, że jest to możliwe ale za niższą pensję (minus 100 zł jakiegoś
> dodatku) i bez żadnych podwyżek wynagrodzenia. Tak podobno! jest w
> szkołach państwowych
Przeczytaj KN
> ale pozostają jeszcze prywatne.
Jeśli nie chcą mieć uprawnień szkoły publicznej i honorowanych
świadectw/dyplomów to może w nich uczyć matematyki np. murarz po ZSZ albo
rolnik po 8 klasach.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
12. Data: 2005-10-08 05:52:45
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: Piotr <s...@r...com>
Jotte napisał(a):
>>A czy jest przymus bycia nauczycielem? Jak ktoś chce dużo zarabiać to
>>powinien wybrać inny zawód.
>
> Uważam, że to ze wszech miar słuszne stanowisko. Analogicznie jest zresztą w
> przypadku np. lekarzy.
No nie zupełnie analogicznie, gdyby autorowi wątku zależało na dobrych
zarobkach mógł wybrać np. medycynę, oczywiscie licząc sie z
niedogodnościami tego zawodu jak długie i trudne studia, obowiązkowy
staż i sama późniejsza praca która do przyjemnych, łatwych i lekkich nie
należy. Decydując się na zawód nauczyciela wiedział jakie są płace i
możliwości zatrudnienia w tej profesji, przez 5 lat rynek pracy
drastycznie się nie zmieni.
> Sądzę, że osoby prezentujące opisany pogląd powinny być edukowane na
> poziomie adekwatnym do wynagrodzenia nauczyciela, a w przypadku choroby
> leczone metodami o wartości i skuteczności ekwiwalentnej wprost
> proporcjonalnie do płacy lekarza.
> Komfort świadczenia obydwu usług powinien być stosowany odpowiednio do
> powyższego.
> Czego im serdecznie życzę.
>
Jak zwykle zaczynasz wyjeżdzać z demagogią. Choć przyznam że trochę w
tym prawdy jest, jeśli się jest naprawdę chorym to lepiej iść do
porządnie opłacanego lekarza.
pozdrawiam
Piotr
-
13. Data: 2005-10-08 09:57:30
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: Kapsel <k...@p...onet.pl>
Fri, 7 Oct 2005 23:09:01 +0200, na pl.praca.dyskusje, Jotte napisał(a):
>>> Myślisz, że nauczyciel to taki prosty zawód - 2 miesiące wakacji, parę
>>> godzin, etc. ?
>> A czy jest przymus bycia nauczycielem? Jak ktoś chce dużo zarabiać to
>> powinien wybrać inny zawód.
> Uważam, że to ze wszech miar słuszne stanowisko. Analogicznie jest zresztą w
> przypadku np. lekarzy.
> Sądzę, że osoby prezentujące opisany pogląd powinny być edukowane na
> poziomie adekwatnym do wynagrodzenia nauczyciela, a w przypadku choroby
> leczone metodami o wartości i skuteczności ekwiwalentnej wprost
> proporcjonalnie do płacy lekarza.
A nie jest tak?
Chodzilem do szkoly i uczyli tam bardzo niewiele. Glownie to kawka,
obecnosc, "panstwo sobie przeczytaja rozdzial XY, a za tydzien sprawdzian".
Oczywiscie zdazaly sie wyjatki, pojedyncze.
U lekarza i tak kaza mi placic za niemal wszystko, albo czekac w rocznej
kolejce, wiec ze sluzby zdrowia w ogole korzystam tylko w razie absolutnej
koniecznosci.
Poziom plac wzgledem wyksztalcenia to przeciez nie tylko problem
nauczycieli. Niemal kazda grupa zaowodowa jak ja zapytac to beda krzyczec
ze zarabiaja za malo, a tyle wiedzy posiasc musieli. Mamy w ogole trudna
sytuacje w kraju i narzekanie ze komus malo placa troche mnie bawi.
--
Kapsel
kapsel(malpka)op.pl
-
14. Data: 2005-10-08 14:34:59
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:di7mrd$u6r$1@opal.futuro.pl Piotr
<s...@r...com> pisze:
> No nie zupełnie analogicznie, gdyby autorowi wątku zależało na dobrych
> zarobkach mógł wybrać np. medycynę, oczywiscie licząc sie z
> niedogodnościami tego zawodu jak długie i trudne studia, obowiązkowy
> staż i sama późniejsza praca która do przyjemnych, łatwych i lekkich nie
> należy.
Nie każdy lekarz zarabia krocie, rzekłbym nawet, że mało który. Zależy to
oczywiście od specjalności, która warunkuje w dużym stopniu możliwość
prowadzenia prywatnej praktyki. No i odpowiedzialność lekarza jest jednak
zupełnie innej kategorii niż nauczyciela. Ale analogia jest - to zawody
zaufania publicznego.
> Decydując się na zawód nauczyciela wiedział jakie są płace i
> możliwości zatrudnienia w tej profesji, przez 5 lat rynek pracy
> drastycznie się nie zmieni.
To można powiedzieć jedynie paro- paronastoletnim "szczypiorom" w tym
zawodzie.
W stosunku do wielu (może nawet większości) nauczycieli jest to twierdzenie
błędne. Kiedy w 1989 roku niejaki Mazowiecki został premierem w swoim
exposee stwierdził m.in., że w ciągu ok. 2 lat jego rząd doporwadzi do tego,
że nauczyciel będzie zarabiał 104% średniej krajowej. Przypominam, że nie
było wówczas idiotycznego awansu zawodowego nauczycieli ani wykrętów o
dodatkach. Wielu młodych i stosunkowo młodych ludzi, którzy wówczas dopiero
rozpoczynali pracę pedagogów albo dopiero kilka lat ją uprawiali mogli
zrezygnować z tego zawodu i inaczej pokierować życiem zawodowym. Ale zaufali
premierowi przełomu i pozostali. Czemu mieli nie wierzyć - wszak entuzjazm
był wówczas ogromny. Jak "siła spokoju" dotrzymał słowa (nie tylko zresztą
tego) - powszechnie wiadomo.
> Jak zwykle zaczynasz wyjeżdzać z demagogią.
Nieprawda. Banalnie łatwy w użyciu zarzut demagogii to jest właśnie dopiero
demagogia. Przecież sam wiesz, że to wyświechtany i nic nie znaczący frazes.
> Choć przyznam że trochę w
> tym prawdy jest, jeśli się jest naprawdę chorym to lepiej iść do
> porządnie opłacanego lekarza.
Skąd powinny wg Ciebie pochodzić środki na porządne opłacenie lekarza, który
zaspokoi Twoją potrzebę odpowiedniej jakościowo usługi medycznej kiedy
jesteś naprawdę chory (zakładam, że jesteś ubezpieczony)?
--
Pozdrawiam
Jotte
-
15. Data: 2005-10-08 14:35:12
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:1ugh9wu1aqpry.dlg@kapselek.tk Kapsel
<k...@p...onet.pl> pisze:
> A nie jest tak?
> Chodzilem do szkoly i uczyli tam bardzo niewiele. Glownie to kawka,
> obecnosc, "panstwo sobie przeczytaja rozdzial XY, a za tydzien
> sprawdzian".
No właśnie. A czego wymagać za te pieniądze? Jak kupujesz w hipermarkecie
wiertarkę za 30 zł to myślisz, że będzie trwała i sprawna jak Black&Decker?
> Poziom plac wzgledem wyksztalcenia to przeciez nie tylko problem
> nauczycieli. Niemal kazda grupa zaowodowa jak ja zapytac to beda krzyczec
> ze zarabiaja za malo, a tyle wiedzy posiasc musieli.
Sama wiedza czy umiejętności to za mało. Ja bym raczej podkreślił znaczenie
współczynnika zastępowalności.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
16. Data: 2005-10-09 06:50:59
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: Pawel <N...@m...mail>
Jotte napisał(a):
>>A nie jest tak?
>>Chodzilem do szkoly i uczyli tam bardzo niewiele. Glownie to kawka,
>>obecnosc, "panstwo sobie przeczytaja rozdzial XY, a za tydzien
>>sprawdzian".
>
> No właśnie. A czego wymagać za te pieniądze? Jak kupujesz w hipermarkecie
> wiertarkę za 30 zł to myślisz, że będzie trwała i sprawna jak Black&Decker?
No no, dość śmiała interpretacja "umowy społecznej" między państwem a
obdzieranym z podatków obywatelem: płać podatki a dostaniesz jak zwykle
tyle co nic, bo zatrudnieni w budżetówce nie poczuwają się do rzetelnej
pracy za otrzymywane wynagrodzenie.
Co do analogii z wiertarką: nikt nie zabiera mi pieniędzy, twierdząc że
zapewni mi darmowe wiertarki. Użyłeś porównania mechanizmu
wolnorynkowego do obrony regulacji socjalistycznych - tak sie niestety
nie da ....
--
Paweł
-
17. Data: 2005-10-09 10:57:38
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
On Sat, 8 Oct 2005 16:34:59 +0200, "Jotte" wrote:
>Nie każdy lekarz zarabia krocie, rzekłbym nawet, że mało który. Zależy to
>oczywiście od specjalności, która warunkuje w dużym stopniu możliwość
>prowadzenia prywatnej praktyki. No i odpowiedzialność lekarza jest jednak
>zupełnie innej kategorii niż nauczyciela. Ale analogia jest - to zawody
>zaufania publicznego.
Zaufania publicznego? Mimo swojego doświadczenia życiowego chyba
jesteś bardziej naiwny niż ja. O "zaufaniu publicznym" do nauczycieli
i lekarzy przekonałem się będąc w podstawówce.
>To można powiedzieć jedynie paro- paronastoletnim "szczypiorom" w tym
>zawodzie.
>W stosunku do wielu (może nawet większości) nauczycieli jest to twierdzenie
>błędne. Kiedy w 1989 roku niejaki Mazowiecki został premierem w swoim
>exposee stwierdził m.in., że w ciągu ok. 2 lat jego rząd doporwadzi do tego,
>że nauczyciel będzie zarabiał 104% średniej krajowej. Przypominam, że nie
>było wówczas idiotycznego awansu zawodowego nauczycieli ani wykrętów o
>dodatkach. Wielu młodych i stosunkowo młodych ludzi, którzy wówczas dopiero
>rozpoczynali pracę pedagogów albo dopiero kilka lat ją uprawiali mogli
>zrezygnować z tego zawodu i inaczej pokierować życiem zawodowym. Ale zaufali
>premierowi przełomu i pozostali. Czemu mieli nie wierzyć - wszak entuzjazm
>był wówczas ogromny. Jak "siła spokoju" dotrzymał słowa (nie tylko zresztą
>tego) - powszechnie wiadomo.
Uwierzyć politykowi to szczyt naiwności, to nawet zaczyna ocierać się
o głupotę.
>Skąd powinny wg Ciebie pochodzić środki na porządne opłacenie lekarza, który
>zaspokoi Twoją potrzebę odpowiedniej jakościowo usługi medycznej kiedy
>jesteś naprawdę chory (zakładam, że jesteś ubezpieczony)?
Od kilku ładnych lat płacę obowiązkowe składki. Myślisz, że skąd
pochodzą środki na zaspokojenie mojej potrzeby odpowiedniej jakościowo
usługi medycznej?
--
pozdrawiam
Bremse
-
18. Data: 2005-10-09 19:59:11
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:r5thk15tamumtroiivc5sgbofegtlnhgcg@4ax.com Bremse
<bremse{usun.to}@wp.pl> pisze:
> >Ale analogia jest - to zawody
> >zaufania publicznego.
> Zaufania publicznego? Mimo swojego doświadczenia życiowego chyba
> jesteś bardziej naiwny niż ja. O "zaufaniu publicznym" do nauczycieli
> i lekarzy przekonałem się będąc w podstawówce.
Chodzi o zaufanie do zawodu jako takiego, a nie o zaufanie do tego czy
innego reprezentata.
> Uwierzyć politykowi to szczyt naiwności, to
> nawet zaczyna ocierać się o głupotę.
Łatwo wymądrzać się dzisiaj, mając za sobą lata doświadczeń. Wtedy tamci
politycy to byli "swoi". Zresztą idąc dalej tym torem rozumowania to
ostatecznym dowodem głupoty byłby udział w wyborach, a popieranie
niektórych, np. Leppera, Giertycha czy JKM - to już niepodważalny syndrom
choroby psychicznej.
> >Skąd powinny wg Ciebie pochodzić środki na porządne opłacenie lekarza,
> który zaspokoi Twoją potrzebę odpowiedniej jakościowo usługi medycznej
> kiedy jesteś naprawdę chory (zakładam, że jesteś ubezpieczony)?
Z rozsądnie zaprojektowanego i sprawnie działającego systemu ubezpieczeń
zdrowotnych.
--
Pozdrawiam
Jotte
-
19. Data: 2005-10-09 21:10:17
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: Sławomir Szyszło <s...@p...onet.pl>
Dnia Fri, 7 Oct 2005 17:28:55 +0200, "Immona" <c...@n...googlemailu>
wklepał(-a):
>Sa matematycy zarabiajacy po kilka srednich krajowych i wiecej - w firmach
>ubezpieczeniowych, osrodkach B+R koncernow IT itd. Szkola nie jest jedynym
>wyborem, choc jest jedynym wyborem zgodnym z kierunkiem wyksztalcenia, jak
>sie nie bylo tak dobrym, jak koledzy, ktorzy sie zalapali do tamtych branz.
W firmach ubezpieczeniowych liczba stanowisk jest skończona i niezbyt duża. Poza
tym jeśli ktoś myśli o pracy jako aktuariusz, to najpierw musi zdać egzamin.
--
Sławomir Szyszło mailto:s...@p...onet.pl
FAQ pl.comp.bazy-danych http://www.dbf.pl/faq/
FAQ pl.comp.www.nowe-strony http://www.faq-nowe-strony.prv.pl/
-
20. Data: 2005-10-09 23:06:06
Temat: Re: Nauczycielem być.
Od: "Jotte" <t...@W...pl>
W wiadomości news:diaekk$9a2$1@elrond.ghnet.pl Pawel <N...@m...mail> pisze:
>> No właśnie. A czego wymagać za te pieniądze? Jak kupujesz w hipermarkecie
>> wiertarkę za 30 zł to myślisz, że będzie trwała i sprawna jak
>> Black&Decker?
> No no, dość śmiała interpretacja "umowy społecznej" między państwem a
> obdzieranym z podatków obywatelem: płać podatki a dostaniesz jak zwykle
> tyle co nic, bo zatrudnieni w budżetówce nie poczuwają się do rzetelnej
> pracy za otrzymywane wynagrodzenie.
Jakiś dowód, czy tylko tak sobie postękujesz?
> Co do analogii z wiertarką: nikt nie zabiera mi pieniędzy, twierdząc że
> zapewni mi darmowe wiertarki. Użyłeś porównania mechanizmu
> wolnorynkowego do obrony regulacji socjalistycznych - tak sie niestety
> nie da ....
Toteż wcale nie próbowałem. Nie nadinterpretuj. Towar to towar - za taniochę
masz szajs, chcesz mieć dobry jakościowo, to zapłać.
Tyle, że w przypadku towaru jakim jest usługa medyczna w grę wchodzi
pośrednik o _władczych_, ustawą umocowanych uprawnieniach. To działa tak:
- my płacimy dużo i mamy prawo za to dużo oczekiwać
- lekarz (przeciętny w państwowej SZ) dostaje mało i ma prawo za to mało
dawać
- różnicę między "my dużo płacić" a "my mało dostawać" bierze... no, kto
bierze? Kogo trzeba zlikwidować?
--
Pozdrawiam
Jotte