-
31. Data: 2005-09-06 09:07:19
Temat: Re: Mój ojciec osobą niepełnospra wną w polsce, chcący pracować....
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Marek [Tue, 6 Sep 2005 08:15:51 +0000 (UTC)]:
> A ja sądzę, że ktoś sobie robi jaja mówiąc, że wszyscy
> wszędzie mogą pracować, jest dużo możliwości, praca niemalże
> leży i nikomu się nie chce po nia schylić.
No juz, dobrze, przyznajemy sie: wymyslilismy sobie swoje zycie,
pracy nie ma kompletnie nigdzie, jedyne sensowne wyjscie to sie
wziasc i zastrzelic. Lepiej? ;)
Kira (szybko sie ucze)
-
32. Data: 2005-09-06 14:54:38
Temat: Re: Mój ojciec osobą niepełnosprawną w polsce, chcący pracować....
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
>To znaczy, zanim się zatrudnisz, to prosisz o gwarancję
>w umowie, że będzie Ci wolno używać kompa do celów
>prywatnych? :>>>
Nie.
>To podstawówkę kończyłeś już jako trzydziestolatek,
>a uczyli Cię 25-latkowie??? :>>>
Nie, podstawówkę kończyłem w "normalnym" trybie. Ale uczyłem się od
rówieśników i osób młodszych podejścia do życia, sposobów negocjacji,
tzw. ściemniania, jak również co zrobić żeby mimo wpisów w "zeszycie
uwag" nie skończyć szkoły z oceną naganną z zachowania na świadectwie,
a wzorową (dużo rzeczy można kupić mając niewiele pieniędzy).
Jeśli chodzi o samych pedagogów (tych starych właśnie) to w szkołach,
do których uczęszczałem były ich trzy grupy:
1. grupa - szarzyzna, od tej największej grupy nauczyłem się najmniej.
2. grupa - swoim zachowaniem, życiem (no przynajmniej częścią ;-))
będąca dla mnie wzorem. Były to osoby, które prowadziły biznesy,
uczyły w szkole bo to lubiły, które w czasie spędów świątecznych na
różnego rodzaju pokazach wysłuchiwały tekstów ułożonych przez innych
bywalców jamy nauczycielskiej, a głoszonych przez uczniów o tym że
nauczyciel to w ogień skacze żeby ratować dzieci (oczywiście ginąc
przy tym razem z dziatwą), a nie mercedem jeździ. Były to również
osoby, które prowadziły za darmo koła naukowe, pozwalały przebywać w
pracowniach po godzinach lekcyjnych (na swoją odpowiedzialność),
chroniące przed zawiścią innych nauczycieli.
3. grupa - to właśnie ci od których uczyłem się wspomnianej przez
Ciebie pokory. To ci, których kilkakrotnie prosić musiałem o pomoc
zanim łaskawie ją otrzymałem w postaci użyczenia testów z olimpiad z
lat poprzednich i książki z półki w kantorku. To osoby, które pokazały
mi gdzie jest w szkole czytelnia, skoro byłem takim niemotą, że sam
sobie poradzić nie mogłem; to osoby przez które musiałem sam siedzieć
przed finałem w ówczesnym mieście wojewódzkim, w czasie gdy inni
uczestnicy przerabiali ze swoimi opiekunami pytania z etapu
finałowego, który zaczynał się za pół godziny. To osoby, które potem
ze zdziwieniem mówiły - "Słyszałam, że do finału doszedłeś? To które
tam miejsce zająłeś?". To nie tylko szkoła podstawowa, to również
szkoła średnia, w której byli ci, którzy przeze mnie musieli swoim
nielubianym podwładnym nagrody regulaminowe wypłacać (oczywiście
najniższe z możliwych), a którzy moje osiągnięcia komentowali "To ty
podobno taki mądry jesteś?" lub "A może do matury zacząłbyś się
przygotowywać?".
Teraz to się wydaje po prostu śmieszne, ale naprawdę wiele dzięki nim
się nauczyłem, możliwe że nawet więcej niż od osób z 2. grupy.
>Ależ doceniam! O ile jest to osoba myśląca, a nie myśląca,
>że myśląca. Dla mnie partnerem do rozmów jest osoba
>reprezentująca pewien poziom - niezależnie od wieku.
>A przeciwnie --> to są tylko jałowe dyskusje.
A przeciwnie --> zacznij wyciągać z nich wnioski.
>Nie bierz powyższego do siebie.
Ty również.
>> Jak sobie radzisz, gdy Twoim przełożonym jest ktoś młodszy?
>> A jak gdy podwładnym ktoś starszy?
>
>Jeszcze nie wiem, bo nie miałam takich "problemów" ;>>
Bo uważam, że to przez Twoje podejście. Zastanów się czy podświadomie
(może nie zwracasz na to uwagi) nie traktujesz inaczej osób (w
negatywnym znaczeniu), z którymi rozmawiasz ze względu na ich wiek.
Może się przydać w czasie rozmów kwalifikacyjnych i nie tylko.
>> >A Ty zawsze byłeś szczery, jako kilkulatek???
>>
>> Nie wiem, nie pamiętam.
>
>Znaczy pamięć masz wybiórczą? ;)))
Nie.
>> >NIGDY NIE SKŁAMAŁEŚ rodzicom???
>>
>> Kłamałem wielokrotnie. Teraz sytuacja się trochę zmieniła - obecnie
>> kłamię w czasie rozmów kwalifikacyjnych (to chyba "sprzedaniem się"
>> nazywa) - praktyki człowiek nabrał za młodu ;-)
>
>No widzisz, a pisałeś o szczerości dzieciaków ;))
Kilkulatków, im dziecko starsze tym bardziej dostosowuje się do świata
dorosłych.
>> Nie wiem, wróżką nie jestem.
>
>Ta odpowiedź mi się podoba. Zaczynasz myśleć.
Już dawno zacząłem.
(...)
>A Twoje dziecko nazwie to nadgorliwością - wierz mi,
>tak będzie. Czy nie drażniło Cię, gdy Twoi rodzice w latach
>młodości próbowali mieć wpływ na Twoje życie?
Próbowali i mieli.
>Używasz takie cóś? "Forte Free Agent 3.0/32.763"?
>Forte Free Agent _nie potrafi_ wysyłać ogonków w ISO-8859-2,
>Forte Agent potrafi - z tego wynika problem.
>
>Nie znam tego czytnika, ale może spróbuj zmienić czcionkę
>do odczytywania wiadomości na unicode.
>Kiedyś miałam taką uniwersalną, która wyświetlała nawet
>w narzędziach nie trzymających polskiego standardu.
>Gdzieś ją mam.
Dzięki za zwrócenie uwagi, zmieniłem czytnik na starszą wersję, więc
powinno już być wszystko kodowane poprawnie.
--
pozdrawiam
Bremse
-
33. Data: 2005-09-06 15:23:55
Temat: Re: Mój ojciec osobš niepełnosprawnš w polsce, chcšcy pracować....
Od: Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl>
On Tue, 6 Sep 2005 08:15:51 +0000 (UTC), " Marek"
<m...@g...SKASUJ-TO.pl> wrote:
>A ja sądzę, że ktoś sobie robi jaja mówiąc, że wszyscy wszędzie mogą
>pracować, jest dużo możliwości,
Uważam, że jest dużo możliwości, niestety tych lepszych trzeba się
naszukać i to porządnie.
>praca niemalże leży i nikomu się nie chce
>po nia schylić.
Sądzę, że wielu, zbyt wielu osobom się nie chce.
>Jak ktoś ma pracę, to ma złudzenie, że tak jest.
To ja wolę w tych swoich złudzeniach żyć, wolę się łudzić że jednak ta
kasa którą ładuję w wykształcenie i zdobywanie nowych umiejętności,
czas zmarnowany na siedzenie nad stertami dokumentacji, książkami do
nauki języków obcych (mimo iż talentu akurat do tego nie mam) i
słuchaniem obcojęzycznego radio i oglądaniem telewizji (której to
telewizji samej w sobie nie znoszę) itp. coś mi przyniesie.
>Ja do 2000-go też myślałem, że wystarczy mi 2-3 miesiące żeby znaleźć
>pracodawcę, bo w 1992-gim szukałem 2-3 dni.
No ja ostatniej pracy szukałem kilka dni jakoś (ale tak naprawdę
szukałem, a nie udawałem jak wcześniej).
>Jak Polska długa i szeroka w ogłoszeniach są wołania o sprzedawców,
>telemarketerów, przedstawicieli handlowych, doradców klienta, itp.
>a także o murarzy, tynkarzy, elektryków, do "agencji towarzyskich" itd.
>
>Przyjmiesz do pracy
Jestem etatowcem i nikogo nie zatrudniam.
>- na telemarketera z wadą wymowy?
A dlaczego chcesz żeby osoba z wadą wymowy pracowała jako
telemarketer? Ja się staram nie pchać tam gdzie nie mam talentu czy
predyspozycji (wyjątkiem są języki obce).
>- na sprzedawcę takiego, którego facjata będzie odstraszać klientów?
>- na doradcę klienta, który całym sobą pokazuje, że oferowany produkt
>to drogi szajs?
Ameryki nie odkryję, już ktoś wykorzystał ten efekt. Otóż dwóch panów
w "szalonych latach dziewięćdziesiątych" robiło przez kilka miesięcy
całkiem niezły biznes na pomyśle odstraszania klientów. Otóż wynajęli
oni dwa stoiska blisko wejścia na bazarze w pewnym mieście
przygranicznym. Obaj zajmowali się sprzedażą papierosów. Z tym że
jeden z nich na swoim stoisku miał pełno pudeł z papierosami i bardzo
wysokie ceny, zaś drugi zaledwie kilkadziesiąt kartonów i ceny
przystępne. Ten sposób na robienie w konia niemieckich klientów
działał niezwykle skutecznie.
>- na elektryka, który boi się prądu?
>- na murarza z lękiem wysokości?
>- na przedstawiciela handlowego takiego, kto ma wypisane na twarzy, że
>jak stanie w kolejce, to za nim już nikt nie stanie?
>- garbatą do agencji towarzyskiej?
Najpierw trzebaby zbadać zapotrzebowanie rynku, jakąś dyskretną
reklamę może zrobić...
>- łysego do reklamy środka na porost włosów.
No mam parę pomysłów.
>Zapewne nie.
No co do reszty na razie na nic ciekawego nie wpadłem. Ale może innym
się uda.
>Dla takich bezrobotnych jedynym wyjściem jest etat, ale sądząc po ogłoszeniach
>ilość etatów się kurczy, lub rozchodzą się w tzw. "drugim obiegu".
>Do tego drugiego obiegu należy właśnie przede wszystkim m.in. służba cywilna.
>Takie inne budżetówki szukają tylko z wyższym, bo średników mają na kopy
>i pęczki w nadmiarze.
Znowu to jedyne wyjście, teorie spiskowe o "drugim obiegu" i mit
papierka bez którego nic się nie da...
--
pozdrawiam
Bremse
-
34. Data: 2005-09-06 15:58:28
Temat: Re: Mój ojciec osobą ni epełnosprawną w pol sce, chcący pracowa ć....
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Bremse [Tue, 06 Sep 2005 16:23:55 +0100]:
> Obaj zajmowali się sprzedażą papierosów. Z tym że jeden z nich
> na swoim stoisku miał pełno pudeł z papierosami i bardzo wysokie
> ceny, zaś drugi zaledwie kilkadziesiąt kartonów i ceny przystępne.
> Ten sposób na robienie w konia niemieckich klientów działał
> niezwykle skutecznie.
Dobre. Podoba mi sie :)
> No co do reszty na razie na nic ciekawego nie wpadłem. Ale może innym
> się uda.
No to ja sprobuje ;)
> - na telemarketera z wadą wymowy?
Jakale. "Kkkkuuuup paaaan ta Bibbblie aaaalbo przyyyyjde iii
ja przeeeczyytaaam" ;) Byl juz taki dowcip ;)
> - na sprzedawcę takiego, którego facjata będzie odstraszać
> klientów?
Na sprzedawce do sklepu z bronia. Albo seks-shopu z akcesoriami
z gatunku ciezszego BDSM. Powinno sie niezle przyjac.
> - na doradcę klienta, który całym sobą pokazuje, że oferowany
> produkt to drogi szajs?
Przyznaje, brak mi pomyslu :)
> - na elektryka, który boi się prądu?
Tu tez :)
> - na murarza z lękiem wysokości?
Murki moze murowac. Ja niedlugo stawiam taki o wys. ~1 metra,
nie sadze zeby sie komus w glowie mialo zakrecic...
> - na przedstawiciela handlowego takiego, kto ma wypisane
> na twarzy, że jak stanie w kolejce, to za nim już nikt
> nie stanie?
No dobra, tu tez mi brak pomyslu :)
> - garbatą do agencji towarzyskiej?
O, zdziwilibyscie sie jakie babki czasami wziecie maja :))) Kumpel
robi w kamerkach video przez net, naprawde, niektore z tych panienek
moglyby mnie zdrowo wieczorem przestraszyc...
> - łysego do reklamy środka na porost włosów.
No pewnie ze tak! Jako tego "przed" :) Latwiej zalozyc mu peruke
niz namowic tego z wlosami zeby sobie wygolil lysine :>
Kira (z przymruzeniem oka)
-
35. Data: 2005-09-07 00:05:45
Temat: Re: Mój ojciec osobą niepełnosprawną w polsce, chcący pracować....
Od: "Koziorozec" <k...@T...pl>
Użytkownik "Immona" <c...@...y.t.n.i.j.zpds.com.pl>
napisał w wiadomości news:dfjh18$pv8$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Mowie o okreslonej grupie aktywnie gloszacej zaradnosc i wziecie sie do
> roboty jako sposob na zycie.Jej najbardziej prominentni czlonkowie to
Kira,
> Vertret i Bremse. Kira i Bremse maja srednie wyksztalcenie, Vertret to, co
> osiagnal, osiagnal ze srednim i dopiero niedawno, bedac okolo 40-stki,
> uzupelnil sobie do wyzszego. Vertret mieszka w Sosnowcu, a Kira w Zielonej
> Gorze. Tak wiec niech do Ciebie dotrze, ze porad nie udzielaja Ci tu
> wielkomiejscy yuppie oblozeni od dziecinstwa zajeciami pozalekcyjnymi
> fundowanymi przez rodzicow i totalnie nie wiedzacy, co to znaczy miec
> srednie i mieszkac w malym miescie.
No sorki, Immono, ale Ty uważasz, że Zielona Góra
albo Sosnowiec są małymmi miastami?
Wiesz, co to jest małe miasto?
Małe miasto to miasto, które ma 10, 20 tysięcy mieszkańców,
jak większość w mojej okolicy.
Moje miasto ma w tej chwili 42 tys. (wcześniej było 52 tys.,
ale sporo studentów nie wróciło "do domu" - społeczeństwo
ponoć się starzeje).
Jak więc porównywać taki Sosnowiec, z którego jest
'rzut kamieniem' do Katowic, Bytomia, Chorzowa,
Dąbrowy Górniczej - który leży w takim zagęszczeniu
ośrodków miejskich?
Może Cię to rozśmieszy, ale dla mnie taki Sosnowiec
ze swoimi blisko 230 tys. mieszkańców, w takim położeniu,
gdzie blisko jest do innych większych ośrodków jest właśnie
dużym miastem.
A jeśli chodzi już o ZG, to ciekawe jaki byłby procent osób,
które szybciej odnalazły by na mapie Koszalin niż Zieloną
Górę (niby liczba ludności podobna)?
Dla Ciebie wielkie miasta to Warszawa, Łódź, Nowy Jork?
--
Koziorozec
-
36. Data: 2005-09-07 06:18:48
Temat: Re: Mój ojciec osobą niepełnosprawną w polsce, chcący pracować....
Od: "Immona" <c...@w...zpds.com.pl>
Użytkownik "Koziorozec" <k...@T...pl> napisał w
wiadomości news:dflat0$jme$1@inews.gazeta.pl...
> Użytkownik "Immona" <c...@...y.t.n.i.j.zpds.com.pl>
> napisał w wiadomości news:dfjh18$pv8$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> uzupelnil sobie do wyzszego. Vertret mieszka w Sosnowcu, a Kira w
>> Zielonej
>> Gorze. Tak wiec niech do Ciebie dotrze, ze porad nie udzielaja Ci tu
[...]
> No sorki, Immono, ale Ty uważasz, że Zielona Góra
> albo Sosnowiec są małymmi miastami?
>
Tak.
> Wiesz, co to jest małe miasto?
> Małe miasto to miasto, które ma 10, 20 tysięcy mieszkańców,
> jak większość w mojej okolicy.
> Moje miasto ma w tej chwili 42 tys. (wcześniej było 52 tys.,
> ale sporo studentów nie wróciło "do domu" - społeczeństwo
> ponoć się starzeje).
I ci studenci dobrze zrobili.
>
> Jak więc porównywać taki Sosnowiec, z którego jest
> 'rzut kamieniem' do Katowic, Bytomia, Chorzowa,
> Dąbrowy Górniczej - który leży w takim zagęszczeniu
> ośrodków miejskich?
No ale Vertret sam pisze, ze do Sosnowca przyjechal ze wsi, w ktorej do dzis
asfaltu na drogach nie polozyli.
> Dla Ciebie wielkie miasta to Warszawa, Łódź, Nowy Jork?
>
Duze miasto zaczyna sie dla mnie od miliona mieszkancow. Swoje wlasne,
Wroclaw, uwazam za miasto sredniej wielkosci.
Nie wartosciuje miast po wielkosci ani ludzi po wielkosci miasta, skad
pochodza, ale fakty sa takie, ze sa takie branze, takie rodzaje
kwalifikacji, w ktorych mozliwosci rozwoju sa silnie zwiazane z wielkoscia
osrodka miejskiego, w ktorego rynku sie uczestniczy. Np. wysoko
wykwalifikowany programista w Sosnowcu by dobrej pracy nie znalazl, zdalnie
tez by nie pracowal, bo projekty sie robi w zespolach wymagajacych
komunikacji na biezaco - i z punktu widzenia jego kariery zawodowej
Sosnowiec nalezaloby nazwac zapadla dziura, choc np. dla Vertreta, ktory
jest w innej branzy, Sosnowiec jest miejscem odpowiednim. "Wielkosc miasta"
rozwazana w kontekscie kariery zawodowej lub biznesu to bardzo wzgledna
rzecz. Ja np. zaczynam czuc, ze Wroclaw jest za maly dla mnie, poniewaz
coraz bardziej podoba mi sie pomysl zwiazania sie na stale z branza
"organizacji wsparcia biznesu", a ona sie bardzo silnie skupia w duzych
osrodkach i relatywnie czuje sie, jakbym siedziala w malym miescie na
prowincji, choc bardzo to swoje miasto lubie.
I.
-
37. Data: 2005-09-07 09:49:02
Temat: Re: Mój ojciec osobš niepełnosprawnš w polsce, chcšcy pracować....
Od: " Marek" <m...@g...SKASUJ-TO.pl>
Bremse <bremse{usun.to}@wp.pl> napisał(a):
> A dlaczego chcesz żeby osoba z wadą wymowy pracowała jako
> telemarketer? Ja się staram nie pchać tam gdzie nie mam talentu czy
> predyspozycji (wyjątkiem są języki obce).
>
Te moje rozważania są wyłącznie a propos teorii, że każdy może wykonywać
każdą pracę.
Ogłoszenia pracodawców tej teorii przeczą, bo każdy ma określone wymagania.
W omawianych przykładach telemarketer z dobrą dykcją, przedtawiciel
z dobrą prezencją, doradca klienta z "biznesowym wyglądem".
Skoro nie łapię się pod te wymagania, a w ogłoszeniach stanowią one większość,
to jest oczywiste, że nie każda praca jest dla każdego.
Nie rzucam słów na wiatr, bo na okragło studiuję ogłoszenia w kilku miejscach,
a w kilku innych zapisałem się na listę mailingową i przysyłają
mi odfiltrowane oferty na skrzynkę.
Marek
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
-
38. Data: 2005-09-07 09:57:03
Temat: Re: Mój ojciec osobą niepełnospra wną w polsce, chcący pracować....
Od: Kira <c...@-...pl>
Re to: Marek [Wed, 7 Sep 2005 09:49:02 +0000 (UTC)]:
> Te moje rozważania są wyłącznie a propos teorii, że każdy
> może wykonywać każdą pracę.
Ale tu nikt takiej teorii nie glosi.
Moja (nasza) teoria brzmi: kazdy jest w stanie znalezc sobie
cos, co zapewni mu zarobek.
I wlasnie pod katem wlasnych umiejetnosci i predyspozycji
trzeba tego czegos szukac. Nie skupiajac sie tylko na etatach,
ktorych faktycznie w tej konkretnej branzy / zawodzie moze nie
byc -- mozliwosci jest znacznie wiecej i jak ktos sie uprze,
to zawsze cos dla siebie znajdzie.
Kira
-
39. Data: 2005-09-07 20:32:33
Temat: Re: Mój ojciec osobą niepełnosprawną w polsce, chcący pracować....
Od: "Hal" <k...@t...pl>
Użytkownik "Immona" napisał
> > No sorki, Immono, ale Ty uważasz, że Zielona Góra
> > albo Sosnowiec są małymi miastami?
>
> Tak.
No to moje głębokie wyrazy współczucia.
> Duze miasto zaczyna sie dla mnie od miliona mieszkancow.
> Swoje wlasne, Wroclaw, uwazam za miasto sredniej wielkosci.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Siedzimy na zupełnie różnych stołkach, dlatego dla Ciebie
Wrocław jest średnim, dla mnie - dużym miastem.
Pewnie jednak większość określiłaby to miasto tak, jak ja.
> Nie wartosciuje miast po wielkosci ani ludzi po wielkosci miasta,
> skad pochodza, ale fakty sa takie, ze sa takie branze, takie rodzaje
> kwalifikacji, w ktorych mozliwosci rozwoju sa silnie zwiazane
> z wielkoscia osrodka miejskiego, w ktorego rynku sie uczestniczy.
Ilość ludzi zamieszkała w danym mieście oraz obszar relatywnie
przekłada się na 'stopień rozwoju' takiego ośrodka miejskiego,
a co za tym idzie - na ilość, np. miejsc pracy (również na ich jakość).
> "Wielkosc miasta"
> rozwazana w kontekscie kariery zawodowej lub biznesu to bardzo wzgledna
> rzecz. Ja np. zaczynam czuc, ze Wroclaw jest za maly dla mnie, poniewaz
> coraz bardziej podoba mi sie pomysl zwiazania sie na stale z branza
> "organizacji wsparcia biznesu", a ona sie bardzo silnie skupia w duzych
> osrodkach i relatywnie czuje sie, jakbym siedziala w malym miescie na
> prowincji, choc bardzo to swoje miasto lubie.
Chyba właśnie przez takie 'skupienie' branż, instytucji, urzędów itp.
w dużych (pardon: dla Ciebie - średnich) ośrodkach miejskich
powoduje podział na Polskę 'lepszą' i 'gorszą'.
Warunki do inwestycji dla różnych średnich i wiekszych firm są
niejednokrotnie ciekawsze na obszarach, gdzie nie ma takiego
'skupienia', bo to i tańsza 'siła robocza' (przykład: coraz częściej
firmy niemieckie otwierają centra tzw. helpdesku w Polsce),
preferencyjne warunki do inwestowania (specjalne strefy itp.).
W tym kontekście Twój przykład osoby z Sosnowca, jako przykład
osoby z małego miasta w porównaniu do mojego i wielu innych,
których mieszkańcy nie mają takich możliwości zdobycia pracy
ze względu na brak 'skupienia' firm, branż - jest nie na miejscu.
Ciągle patrzysz z pozycji osoby mieszkającej we Wrocławiu
- to tak, jakby ktoś Ci mówił, że: 'popatrz, taka osoba mieszkająca
w takim małym, nierozwojowym mieście, jak Chicago - a osiągnęła
sukces'.
--
Koziorozec